Zanim dotarliśmy na miejsce, mieliśmy kilka przygód. Przeszarżowałem z tym potrójnym drinkiem. Najwidoczniej organizm Emilki nie był przyzwyczajony do takich atrakcji, co zakomunikował, zmuszając dziewczynę do trzykrotnego zwrotu zawartości żołądka.
Miałem wyrzuty sumienia z tego tytułu, zwłaszcza że jak się okazało moje obawy, że pielęgniarka wie o mnie coś, czego nie powinna, były nad wyraz przesadzone.
- Chyba nici z ruchanka – oznajmiła, kiedy usieliśmy na ławce przed wejściem do hotelu.
- Nie rób dramy, umyjesz zęby i jakoś to będzie – odparowałem.
Dziewczyna zaniosła się głębokim śmiechem.
- Przepraszam cię za te akcje. Nie planowałam tego. Możesz mi wierzyć albo nie, ale cholernie mi szkoda, że nie zostaniesz dziś kominiarzem.
Parę sekund zajęło mi dojście do tego, co dziewczyna miała na myśli. Dopiero po chwili uzmysłowiłem sobie, o co jej chodziło. Na samą myśl o tym poczułem, jak mój penis rośnie.
Spojrzałem na nią. Czarne włosy nie były już tak dobrze ułożone, jak na początku. Sukienka lekko się pomięła, ale i tak nie odejmowało jej to jej właścicielce uroku i seksapilu.
- Mieszkasz sama czy z Agnieszką?
- Sama. Czasy, kiedy mieszkałam w jednym pokoju z koleżanką, skończyły się wraz z ostatnimi koloniami. A nie! Przepraszam cię najmocniej. Skłamałam. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w klasie maturalnej na rekolekcjach w jakimś klasztorze.
- Potrafisz zaskoczyć. Dałbym sobie głowę uciąć, że…
- No to byś tu teraz latał bez łepetyny – wtrąciła, nie pozwalając mi dokończyć myśli.
- Nie chciałem powiedzieć nic złego – odfuknąłem z uśmiechem.
- Tak poważnie, to Agnieszka stwierdziła, że byłoby niezręcznie, gdyby któraś poznała kogoś, i doszłoby do…
- Do czego Emilko?
- A idź zgrywusie! Do tego, do czego by doszło, gdybym się tak nie załatwiła – dodała, po raz kolejny przecierając usta. – Pewnie leżałabym teraz i zaznawała rozkoszy. A tak? Walczę z nieświeżym oddechem, a mój kandydat na kochanka już pewnie nigdy na mnie nie spojrzy.
Obrzuciłem ją spojrzeniem, jakby była pacjentką szpitala psychiatrycznego. Kąciki naszych ust lekko się uniosły, co tylko polepszyło atmosferę. Podobał mi się styl, w jakim prowadziła tę rozmowę.
- Nie wiedziałem, że jestem kandydatem na twojego kochanka. Byłem przekonany, że tę rywalizację mam już za sobą i dostałem ten etat.
- Powiedziałam ci, że nie kupuje kota w worku. Przetestujemy, zobaczymy!
Po raz kolejny zaniosła się szczerym śmiechem, widząc minę, jaką zrobiłem. Mogłem się jedynie domyślać, że było to pomieszanie zszokowania ze zdziwieniem, bo to właśnie czułem w tamtej chwili.
- Jesteś cudowna.
- No a jak! A wracając do tematu, to nie masz wielkiej konkurencji. Co prawda każdego dnia mam w przychodni wiele propozycji umówienia się na kawę, ale staram się dawać do zrozumienia, że kogoś mam.
- A masz?
- A myślisz, że przyjechałabym na wczasy z koleżanką, mając faceta?
Przez chwile się nad tym zastanowiłem.
- A może jedno nie wyklucza drugiego? – zapytałem ciszej i tak poważnie, jak tylko potrafiłem.
- W sensie, że..? No chyba kpisz – odparowała, a na jej twarzy pojawił się ponownie uśmiech. Uwielbiałem patrzyć w jej oczy, kiedy to robiła. Była w nich taka szczerość, kobiecość i przyjazne nastawienie do świata. Nigdy nie widziałem czegoś takiego u innych kobiet, z którymi się spotykałem. Ale z drugiej strony, z nimi nie prowadziłem tego typu rozmów.
- Miałam kiedyś faceta, ale znalazła się dziewczyna z większymi cyckami.
Atmosfera momentalnie siadła. Dziewczyna starała się mówić na luzie, ale widziałem, że wywołało to w niej całą gamę negatywnych emocji. Nie mogłem pozwolić na to, żeby moje towarzystwo kojarzyło się jej z czymś takim. Musiałem szybko wybrnąć zamykając ten temat w możliwie jak najbardziej humorystyczny sposób.
- Też parę razy zdarzyło mi się, że kobieta mnie rzucała, bo moja paróweczka nie była odpowiednia. A to za cienka, a to za krótka…
Jednym zdaniem udało mi się osiągnąć, to, co sobie założyłem. Dziewczyna zaczęła śmiać się tak głośnio, że miałem wrażenie, iż goście hotelowi zaczną zaraz otwierać okna i interesować się nawiedzoną Polką, która nie daje im pospać po ciężkim dniu. Biedacy nie mieli pojęcia, że najgorsze przed nimi, kiedy imprezowicze z plaży rozpoczną powroty…
- No powiem ci, że w sumie nie dziwię się, że nie masz nikogo. Z taką reklamą...
- A czy ja mówiłem, że nie mam nikogo?
Emilka sprawiała wrażenie, jakby właśnie dowiedziała się o śmierci członka rodziny. Patrzyła na mnie, a ja na nią z taką powagą, o którą po tym, co pokazała chwile wcześniej, nigdy bym jej nie podejrzewał.
- Żartowałem – powiedziałem i tym razem to ja zaniosłem się głośnym rechotem.
- Gnojek! – rzuciła pod nosem jak urażona dziewczynka z przedszkola, którą kolega pociągnął za włosy.
- A z tym marketingiem to niestety muszę cię rozczarować, bo tak się składa, że jestem korpo-szczurem i właśnie tym się zajmuję.
- O proszę, jednak się przyznałeś. Jesteś chyba jedynym ze znanych mi korpo-szczurów, którzy znajdują czas na wizyty w przychodni w środku dnia.
Punkt dla niej. Faktycznie w tym momencie moja legenda się nie spinała. Nie był to koniec świata, bo skrzętnie wybrnąłem z sytuacji, mówiąc, że robię to w przerwie na lunch, ale odnotowałem sobie w głowie, że muszę nad tym popracować.
Spojrzała na mnie spod byka.
- Co do tej twojej małej i cienkiej parówki, to mam nadzieje, że sobie jaja robiłeś – powiedziała mi na ucho, prawie szeptem, co tylko podsyciło atmosferę.
- Nie, a co to jest problem?
- Hmm, no wiesz, to zależy. Co do zasady to rozmiar nie ma znaczenia, byle był długi i gruby.
Ostatnie słowo dodała, śmiejąc się po raz kolejny na całe gardło.
- Fajnie – odpowiedziałem, po czym spuściłem głowę, jak kibic reprezentacji po mundialu.
- To znaczy...Agnieszka tak zawsze mówi. W sumie to do niej powinieneś podbić. Ona kolekcjonuje facetów. Ja to taka.. zwykła.. grzeczna pielęgniarka w sumie jestem.
Skinąłem na nią z uznaniem. To, co mówiła o Agnieszce, było nad wyraz interesujące. Już przy pierwszym spotkaniu w samolocie wydawało mi się, że skądś znam tę twarz. Może kiedyś z nią spałem?
- Co miałaś na myśli, robiąc koleżance taką nieładną reklamę?
- Po pierwsze to ona nie potrzebuje reklamy. Ma trzy lepce na facetów! Dwa z przodu i jeden z tylu. Wystarczy, że któryś wystawi, co zresztą lubi robić, i od razu ma wokół siebie tłum, z którego wybiera jakąś ofiarę.
- A po drugie?
- Jakbyś mi nie przerywał, to już byś wiedział – powiedziała, rzucając mi karcące spojrzenie.
Od razu odnotowałem w swoim umyśle, że ta dziewczyna nie lubi, kiedy ktoś wchodzi jej w zdanie.
- A po drugie – kontynuowała – to od razu powiedziała, że nie jesteś w jej typie, więc nie widzę zagrożenia z jej strony.
- Czyli nici z trójkącika, szkoda, bo liczyłem…
- Orzesz ty!!! - krzyknęła, po czym szybkim ruchem ręki zdzieliła mnie po głowie.
- Ałła, wariatko – skomentowałem, choć uderzenie nie wywołało najmniejszego bólu. Wręcz przeciwnie. Poczułem lekki dreszczyk podniecenia.
- Należało ci się – odparła tonem nieznoszącym sprzeciwu i niedopuszczającym jakiejkolwiek dyskusji w przedmiotowym temacie.
- Jestem nowoczesnym facetem..
- Ja też jestem nowoczesną kobietą, ale trójkąty dwie na jednego są dla mnie niedopuszczalne. Jak chcesz zaprosić jakiegoś kolegę, to nie ma sprawy...To co innego.
Moja szczęka wylądowała na podłodze. Wiedziałem, że robi sobie żarty, ale nigdy nie przypuszczałbym, że ta na pozór nieśmiała i grzeczna pielęgniarka z przychodni to taki wulkan. Jej poczucie humoru, inteligencja i umiejętność szybkiej i niestety często ciętej riposty były na jak najwyższym poziomie. Podobała mi się coraz bardziej.
- Siedzimy tu już chwile, masz jakiś pomysł na resztę nocy? – zapytała lekko zniecierpliwiona.
- No miałem, ale…
- W sumie, to gdybyś pozwolił mi się u ciebie wykąpać i doprowadzić do ładu, to może jeszcze coś by z tego było.
Miała rację. Od pół godziny nie wymiotowała, więc wszystko, co miało z niej wrócić, już chyba wróciło.
- No dobra, to ty się wykąpiesz, a ja w tym czasie zorganizuje jakiegoś kolegę do trójkącika.
- To był żart kretynie, ale powiem ci w tajemnicy, że chciałabym zobaczyć twoją minę, jak siedzisz biernie i patrzysz, jak ktoś mnie rżnie. Uważam, że to idealny test na to, czy facetowi na tobie zależy.
Nie skomentowałem jej słów. Miałem podobny podgląd, w tej materii, ale uznałem, że nie muszę jej o tym informować. Nie chciałem, żeby pomyślała o mnie, że jestem wazeliniarzem.
- To może w takim razie wykąpiemy się razem? – zaproponowałem.
- Świetny pomysł. W końcu będzie z ciebie jakiś pożytek.
- A co masz..
- Umyjesz mi plecy, to chyba jasne – oznajmiła, po czym ruszyła w stronę wejścia. Po chwili poszedłem za nią.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Rafaello
Chętnych na więcej zapraszam na moją stronę. Link w opisie profilu.