Paź królowej – 14| Zamienię ci życie w piekło

Paź królowej – 14| Zamienię ci życie w piekłoPrzepraszam za opóźnienie rozdziału, ale nie wyrobiłam się przez egzaminy. Już powracam i mam nadzieję, że regularnie 😃 enjoy!



Beznamiętnym wzrokiem oglądałam filmik, który nakręciłam.
Cholernie sprośna seks taśma – inaczej nie dało się tego nazwać.  
Ściszyłam nieco dźwięk, by Hannah nie usłyszała głośnych jęków i nie zaczęła się o nic dopytywać. Już widziałam, jak ciekawsko zagląda do pokoju, zerka na komórkę i wyciąga tłuste paluchy, by zobaczyć, co to za filmik. Pewnie sama nigdy w życiu nie uprawiała seksu, więc oglądanie porno to jedyne, co mogła mieć.
Całkiem dobrze wspominałam ten seks. Miałam nawet ochotę na więcej. Byłabym skłonna nawet teraz zapukać do drzwi Matteo i na wejściu się rozebrać. Nie to jednak było moim obecnym zmartwieniem.
Stukając palcami o kolano, zastanawiałam się, co zrobić z tym materiałem.
Nagrałam go pod wpływem emocji. Chciałam zranić Annę, tak, jak jeszcze nikt jej nie zranił. Tak jak ona zraniła mnie. Chciałam mieć świadomość, że jej narzeczony nie tylko ją zdradził, ale zdradził ją ze mną. Poszliśmy na całość, a ja miałam tego dowód. Dla złamania serca Anny, złamałam zasady agencji. Nie żałowałam tego. Nie żałowałam ani sekundy tego filmiku. Tylko…  
Nie chciałam tracić pracy – a ten filmik był dowodem na to, że nie podporządkowałam się zasadom agencji. Przespałam się z figurantem. Jedna, jedyna rzecz, której nie wolno mi było robić.  
A jednak zrobiłam.  
I było warto.
Smak satysfakcji i zwycięstwa smakował nieziemsko.
Najchętniej rzuciłabym Annie tym filmem w twarz. Przywiązałabym ją do krzesła i zmuszała do oglądania mojego seksu z jej narzeczonym, aż skończyłyby jej się łzy. Aż ochrypły krzyk uwiązłby jej w gardle. Aż ja miałabym dość napawania się jej bólem.
Ale czy było to warte utracenia pracy? Przecież to zajęcie było dla mnie idealne. Zostałam do niego stworzona – do ujawniania zdradzieckich mężczyzn, ich podłych występków. A Anna na pewno zaraz pokazałaby filmik agencji. Zostałabym bez pracy, którą uwielbiałam.  
Czy to wszystko było tego warte?
Zgrałam plik na pendrive, który zamknęłam w sejfie.
Postanowiłam zostawić filmik w spokoju.
Przynajmniej na razie.

🦋  

Ponownie okłamałam agencję, że zakończyłam sprawę z kolejnym figurantem i że podsunęłam Matteo wymyśloną przez nich wymówkę, dlaczego musiałam zniknąć z jego życia. W teorii musiałam pilnie wyjechać służbowo. W praktyce… dalej się z nim spotykałam. Był mi potrzebny. Choć zaczynał mnie niekiedy trochę męczyć, potrzebowałam go do ostatecznego zdobycia Jacksona. Był też przydatny, gdy nachodziła mnie ochota na seks.  Byłam pewna, że ukróci nasze spotkania, gdy Anna z nim zerwie, ale ku mojemu zaskoczeniu, stało się dokładnie odwrotnie.
Pewnego razu, gdy przyjechał po mnie do studia i siedzieliśmy w jego samochodzie, oznajmił ponurym głosem:
– Muszę ci coś powiedzieć.
Udałam, że niecierpliwie czekam na to, co wypłynie z jego ust i że nie mam zielonego pojęcia, o co może mu chodzić.
– Słucham.
– Okłamałem cię. A może przemilczałem prawdę. Tak czy inaczej… – Westchnął ciężko. – Nie byłaś jedyna, chicca. Mam… miałem… – Skrzywił się nieznacznie. – Narzeczoną.
Udałam zszokowaną, jednocześnie parskając śmiechem w duchu na myśl, że myślał, że ja myślałam, że byłam jedyna. Miał mnie za aż tak naiwną?
– Och – powiedziałam tylko, nadając swojemu głosowi odpowiednio zdumiony ton. – I dlaczego mimo to umawiałeś się ze mną? Narzeczona ci nie wystarczała?
– To nie tak.
– A jak? Bo dla mnie to całkiem proste: zdradzasz, jeśli partner nie daje ci wszystkiego. Kto najada się w domu, nie jada na mieście i tak dalej. – Prowokacyjnie skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, choć musiałam przyznać, że odczuwałam lekki niepokój. Anna zakończyła związek, ale nie wiedziałam, jakiego argumentu użyła. Czy Matteo wiedział, kim byłam? Wiedział, że zostałam wynajęta po to, by sprawdzić jego wierność? Wiedział, że wcale nie znalazłam się w jego restauracji przypadkiem? Chyba nie. Jeśli by wiedział, rzuciłby mi to od razu w twarz. Skoro od tego nie zaczął, Anna prawdopodobnie mu nie powiedziała – ale jakiego innego argumentu użyła, by się rozstać?  
– Dobra, wiem. Jestem skończonym skurwielem! – Wybuchnął nagle, uderzając pięścią w kierownicę. – I ona chyba się o tym dowiedziała. Że nie byłem jej wierny. Powiedziała, że wie o wszystkich moich zdradach, o pozostałych mieszkaniach i że odchodzi. Spakowała się i wyszła.
– Próbowałeś ją zatrzymać? – Wszystko wyglądało na to, że Anna nie opowiadała mu szczegółów. I dobrze.
Matteo rzucił mi oburzone spojrzenie.
– Nie mów tak, jakbym był całkiem zły. Zależało mi na niej.
– I dlatego dopiero co bzykałeś mnie w najlepsze w swoim fałszywym mieszkaniu? – Uniosłam brew, świetnie się bawiąc przy tej wymianie zdań.
– Dobra, może jednak jestem chujem – mruknął wściekle, zapalając silnik. – Jedziemy do mnie?
Taka sytuacja trwała mniej więcej tydzień. Ciężko było stwierdzić, czy miał wyrzuty sumienia, ale nie mnie było o tym decydować. Dowiodłam swego. Może nie zraniłam jego, ale Annę tak, a to było najważniejsze. Teraz mogłam mieć satysfakcję, a przy okazji dobry seks i sposób, by wywołać w Jacksonie zazdrość. Wszystko ułożyło się idealnie.
Nie przewidziałam jednak, że Matteo stanie się tak męczący. Ciągle miał wahania nastrojów – z jednej strony użalał się nad sobą i nad tym, jaki był głupi, że stracił ukochaną, a z drugiej chciał naprawiać to seksem i zachowywał się, jakby niczego nie żałował. Po seksie przytulał się jak dziecko i chciał prowadzić długie, osobiste rozmowy o życiu. Zrobił się przylepą, co znowu przywołało do mnie myśli o Danie. On też kiedyś taki był. Też miałam go dosyć. Był wszędzie. Wisiał nade mną. Nie miałam swobody, nie mogłam przy nim oddychać. Odepchnęłam go, by pójść do Nathana.
Dopiero, gdy Dan się ode mnie odwrócił, poczułam w pełni cios, który mi zadał.
Poczułam, jak smakowała obojętność.
Póki co wyglądało jednak na to, że byłam bezpieczna. Matteo nie wiedział o moim udziale w rozpadzie jego związku, więc mogłam dalej spokojnie go wykorzystywać, by wkurzać Jacksona. Nasze zdjęcia w końcu pojawiły się na wielu witrynach reklamowych w sklepach, co bardzo mnie cieszyło, ale jego chyba nie. Wciąż rzucał mi pochmurne spojrzenia, gdy tylko pojawiałam się w studiu, z Matteo czy bez niego. Nadal jednak nie robił nic więcej i zaczynałam się poważnie niepokoić. Wyglądało na to, że musiałam go jeszcze bardziej popchnąć, bo jego tempo akcji było wolniejsze, niż się spodziewałam.
Postanowiłam dać mu czas do końca tygodnia.
Zegar tykał, a ja nie mogłam czekać w nieskończoność.
Wróciłam do mieszkania, wachlując się dłonią, bo dzień był niespodziewanie gorący. W środku było pusto, choć śmierdziało obecnością Hannah. Skrzywiłam się, otworzyłam szeroko okno i postanowiłam wziąć prysznic. Upięłam wysoko włosy i weszłam do kabiny.
Kiedy polałam ciało chłodną wodą, zalała mnie nieopisana ulga. Stałam tam jeszcze przez chwilę, po czym wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Nie miałam ochoty się ubierać. Chciałam otworzyć laptopa i, jak zwykle, sprawdzić, czy pojawiły się nowe artykuły na temat Dana, ale wtedy ktoś zapukał do drzwi.  
Zatrzymałam się w pół kroku i zmarszczyłam brwi. Kto to mógł być? Hannah nie pukałaby do swojego mieszkania. Wątpiłam, by ktokolwiek ją odwiedzał. Ja nie mówiłam nikomu, gdzie mieszkam. Listonosz? Kurier? Świadkowie Jehowy? Kto to mógł być, do cholery?
Cicho podeszłam do drzwi, żałując, że nie miały judasza. Czułam jednak, że powinnam je otworzyć, że stał za nimi ktoś znaczący.  
Czułam, że powinnam, ale jednak nie chciałam tego robić.
Szarpnęłam za klamkę i zamarłam, bo za drzwiami stała Anna. Ściskała w dłoniach torebkę, twarz miała bladą i napiętą. Wpatrywała się we mnie załzawionymi oczami.
– Od początku wydawałaś mi się znajoma – wyszeptała cicho, lekko się trzęsąc. Poczułam się, jakby coś przebiło mi klatkę piersiową. Miałam ochotę zatrzasnąć drzwi, ale byłam jak sparaliżowana. – Ale nie poznałam cię od razu. Minęło tyle lat… I miałaś twarz zasłoniętą okularami. I te włosy… kiedyś były inne. Ale to ty. Teraz już wiem. Przypomniałam sobie. – Spojrzała mi prosto w oczy. – I wcale nie masz na imię Abigail, prawda? Zmyśliłaś to, żebym się nie domyśliła, kim jesteś.
Gardło miałam maksymalnie ściśnięte i mogłam tylko patrzeć na nią wzrokiem bez wyrazu. Cały mój kamuflaż właśnie runął. Wiedziała, kim byłam. Mogłam skończyć z udawaniem. Mogłam w końcu wyrzucić jej wszystko w twarz. Wylać ból, który skrywałam w sobie przez tyle lat.
– Tak, to ja – rzuciłam ostro, prostując się. To ja tu miałam przewagę. Mogła mnie zaskoczyć, mogłam stać w samym ręczniku, wydając się bezbronna – ale to ona była na straconej pozycji. – Wreszcie możemy sobie pogadać o tej jednej osobie, która nas łączyła.  
– O Calebie – wyszeptała.  
– O ukochanym, którego mi zabrałaś – syknęłam, czując, jak napinają mi się wszystkie mięśnie. – Przypominasz sobie ten fragment historii? Czy może chciałaś tylko pamiętać, że poznałaś szarookiego blondyna, a potem żyliście już długo i szczęśliwie? Czy może raczej żylibyście – dodałam złośliwie. Nie mogłam powiedzieć za dużo o zaginięciu Caleba. Musiałam się pilnować. – Ale karma was dopadła.
– A więc dlatego to wszystko? – Otarła łzę z policzka, patrząc na mnie żałośnie. – Dlatego zajęłaś się moją sprawą? Zmusiłaś Matteo, by cię pocałował? Chciałaś się zemścić?
– Sama się prosiłaś – warknęłam, chcąc złapać ją za szyję. Przycisnąć do ściany. Zacząć dusić, aż do ostatniego tchnienia. – Zabrałaś mi Caleba. Wiedziałaś, że był ze mną. Zdradzał mnie z tobą i pozwalałaś mu na to! Jak mogłaś to zrobić innej kobiecie? Nie masz honoru? Nie przeszkadzało ci, że budujesz szczęście na cudzym nieszczęściu? Jaką wielką suką jesteś, że to zrobiłaś?! – wykrzyczałam jej prosto w twarz, aż cofnęła się o krok. – Zniszczyłaś mi życie! Więc odpłaciłam się tym samym – dodałam spokojniej. – Nie zmusiłam go, żeby mnie pocałował, idiotko. Sam tego chciał. Zdradzał cię już wcześniej, wynajmował sobie apartamenty, by pieprzyć tam inne laski! I jakbyś się zastanawiała… – dorzuciłam kpiąco, decydując się powiedzieć już wszystko. – Mnie też tam pieprzył. Nie raz. Ma całkiem dużego – uśmiechnęłam się złośliwie, a Anna wyglądała, jakby dostała w twarz. – I był bardzo chętny do próbowania wielu różnych pozycji i akcesoriów.
– Ty… – wyszeptała, łapczywie łapiąc powietrze. – Naprawdę… przespałaś się z nim?
– Głucha jesteś? Nie słyszysz, co mówię? Kojarz szybciej, nie mam całego dnia – warknęłam, zbliżając się do niej. Wyraźnie się mnie bała. Znowu cofnęła się o krok. – Tak, pieprzyłam się z twoim narzeczonym. I było zajebiście. Chcesz więcej szczegółów?
– Przecież ci nie wolno! – Otworzyła szeroko oczy, a dolna warga zaczęła jej drżeć. – Nie możesz się z nikim przespać, bo inaczej wylecisz z pracy…  
– Dla wizji zranienia ciebie? Warto było – syknęłam. Nagle przyszło mi coś do głowy. – I ani mi się waż mówić o tym agencji. Nie żeby mieli ci uwierzyć, bo nawet nie masz na to żadnego dowodu. Ale jeśli powiesz… dowiem się o tym, rozumiesz? – Mówiłam spokojnym głosem, cichym, ale Anna i tak miała wymalowane przerażenie na twarzy. – Dowiem się i zamienię ci życie w piekło, jeszcze bardziej, niż zrobiłam to teraz. Odebrałam ci narzeczonego, a potem odbiorę całą resztę, rozumiesz?
Spojrzała na mnie zbolałym wzrokiem łani i wzięła głęboki oddech.
– Nie zamierzam nikomu nic mówić – odezwała się po chwili, a ja lekko wytrzeszczyłam na nią oczy.  
Czy ja się przesłyszałam?
– Co?
– Nic dobrego nikomu z tego nie przyjdzie – powiedziała drżącym głosem. – A ja nie chcę już dłużej o tym myśleć. Narzeczony mnie zdradzał. Nie byłaś pierwsza ani ostatnia. To nie twoja wina. Zraniłam cię w przeszłości, więc chciałaś się zemścić… i wykorzystałaś sytuację. Rozumiem to. Nie mam żalu. Chciałam tylko… – Wzruszyła drobnymi ramionami. – Sama nie wiem, czego chciałam. Zobaczyć cię. Porozmawiać. Skonfrontować się. Dlatego czekałam, aż wyjdziesz z mieszkania Matteo i szłam za tobą aż tutaj… nie jestem z tego dumna…
A więc dlatego wiedziała, gdzie mieszkam. Śledziła mnie.
Cwana żmija.
Miała na twarzy delikatność i prawie że dobroć, zrozumienie, ale i tak jej nie wierzyłam.
Nikt nie był tak wyrozumiały.
Przespałam się z jej facetem, a ona mówiła mi, że rozumie i nie ma żalu?
Nie mówiła mi prawdy.
Ba – kłamała mi prosto w twarz.  
Może chciała uśpić moją czujność, skoro już wiedziałam, że ona wiedziała, kim byłam.
Po co właściwie tu przyszła? Co chciała tym osiągnąć?  
Co kryło się za jej cholernie spokojnym obliczem i delikatnym głosem?
– Chcesz ode mnie czegoś jeszcze? – odezwałam się, chcąc jak najszybciej się jej pozbyć.
– Nie – wyszeptała tak cicho, że prawie jej nie słyszałam.
– A więc wynocha stąd. – Wbiłam w nią lodowaty wzrok. – Zapomnij o mnie. Zapomnij, gdzie mieszkam i że w ogóle byłam w twoim życiu. Jedyne, o czym masz pamiętać, to fakt, że odebrałam ci Matteo, tak jak ty odebrałaś mi Caleba. Oko za oko, ząb za ząb. Miłość za miłość – wysyczałam, nienawidząc jej z całego serca. – Zjeżdżaj. Użalaj się nad sobą gdzie indziej. Nie waż się nigdy więcej mnie szukać ani tu przychodzić. Zbyt wiele mnie kosztowałaś.  
Chyba chciała jeszcze coś powiedzieć, ale pchnęłam mocno drzwi, które zatrzasnęły się z hukiem.  
Dopiero teraz poczułam, jak mocno i szybko biło mi serce.
Stałam chwilę w bezruchu, po czym rzuciłam się do pokoju, niemal dławiąc się powietrzem.
Mój kamuflaż nie miał już podłoża.
Anna wiedziała, kim byłam.
Była to tylko kwestia czasu, zanim połączy fakty i zorientuje się, co zrobiłam Calebowi.
Zanim zorientuje się, że zginął z mojej ręki.
Skoro już mnie znalazła, nie mogłam tu zostać.
Pieprzyć zdjęcia i bycie modelką.  
Pieprzyć Matteo.
Pieprzyć Jacksona.
Nie miałam na to wszystko czasu.
Musiałam ratować siebie. Musiałam stąd uciekać.
Natychmiast.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2692 słów i 15004 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Iga21

    Świetny rozdział  :ciuch:  
    I Amelka znowu będzie uciekać  :run:

    18 cze 2020

  • Użytkownik candy

    @Iga21 znowu niebezpieczeństwo xd

    22 cze 2020

  • Użytkownik Iga21

    @candy lubi ryzyko dziewczyna :-)

    22 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    :bravo:  :dancing:

    18 cze 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @KontoUsunięte Że co? Skąd Ci się biorą takie pytania? Znam tylko Modliszkowo, gdzie chrząszcz...

    19 cze 2020

  • Użytkownik Iga21

    @agnes1709 kochana Ty jesteś taką wyszukiwaczką wszelakich błędów, form gramatycznych także, a więc Alex do właściwej osoby się zwrócił  :cool:

    22 cze 2020