Paź królowej – 06| On zawsze wracał

Paź królowej – 06| On zawsze wracałNa początek mała aktualizacja, żeby nie było zdziwienia: zapomniałam, że Amelia powinna przestać być Amelią i podawać fałszywe imię ;) tak więc zaktualizowałam ostatnie rozdziały i tak oto stała się chwilowo Amandą. Jedyna, malutka zmiana, więc mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ;)



Spóźniała się. Dlaczego? Przecież zawsze była na czas. Zniecierpliwiona, co chwilę patrzyłam na zegarek. Wściekła, stukałam butem o beton. Dzwoniłam do niej już parę razy, ale nie odbierała. Zamierzałam już wrócić do domu i dłużej na nią nie czekać. Bo to na mnie się czekało – a nie na odwrót.
Wtedy jednak mój wzrok przykuło ogłoszenie, stojące na zwykłej sztaludze. Jakaś wystawa fotograficzna. Ponoć piękna pasja, ale nie dla mnie. Nigdy mnie nie interesowała.
Wystawa właśnie trwała. W sumie co mi szkodziło tam wejść i poprzesuwać wzrokiem po tych zdjęciach? Mogłam im poświęcić sekundę czy dwie.
Weszłam i rozejrzałam się dookoła. Nic ciekawego. Jakieś pejzaże, nudne portrety. Nic, co by mnie interesowało. Wyszłabym, gdyby nie zdjęcie tej kobiety. Nagie, jednocześnie delikatne, ale też wulgarne. Kobieta na pozór łagodna, ale w rzeczywistości drapieżna.
Jak ja.
– Podoba ci się?  
Ten głos. Niski, gardłowy, mógł być skierowany do kogokolwiek na tej sali – ale wiedziałam, że mówił do mnie. Wiedziałam, że ktoś na mnie patrzył.
Odwróciłam się do mężczyzny w czarnym swetrze. Patrzył na mnie przenikliwymi zielonymi oczami.
Były piękne.
Mogłam w nich utonąć, gdybym tylko sobie na to pozwoliła.
Nie! Amelia! Wyjdź stamtąd!
– Jestem Dan. – Nie odrywał ode mnie wzroku.
– Amelia.
To pułapka! On chciał, żebyś tu weszła. Zwabił cię tutaj.
– Jesteś piękna. Chyba cię wyśniłem… – Ujął w palce kosmyk moich długich czarnych włosów. – Te czarne włosy… twoje oczy…
Zaplanował to. Chciał, żebyś weszła do tego budynku, do jego życia. Zwabił cię w pułapkę niczym pająk swoje ofiary.
– Pokaż mi, jak zaglądasz w duszę, panie fotografie – szepnęłam cicho, by po chwili przygryźć jego ucho.
Poczułam jego silny uścisk.
Pożądanie, które narastało z każdą sekundą.
Musisz stąd uciekać. Natychmiast!
Obudziłam się, dysząc ciężko. Serce galopowało mi jak szalone.
Przełknęłam ślinę i otarłam łzy z mokrej twarzy.
Dan nie przestawał płatać mi figli nawet zza grobu.
Świadomy sen w najgorszej swojej odsłonie.
Obserwowałam siebie w tym kluczowym momencie. W momencie, gdy go poznałam.
Wiedziałam, co robię, wiedziałam, że nie powinnam, bo to pułapka – ale nie mogłam nic na to poradzić. Mogłam jedynie krzyczeć w swojej głowie, patrzeć, jak moja wersja z przeszłości wchodziła do budynku i robiła dokładnie to, co Dan sobie zaplanował.
Zerknęłam na zegarek, który wskazywał piątą rano. Tętno powoli wracało mi do normy, ale nie mogłam przestać drżeć. Otuliłam się kocem, bo było mi cholernie zimno.
Próbowałam przegonić ze świadomości obraz Dana, ale nie mogłam.
Może ta retrospekcja była znakiem, że za dużo o nim myślałam – a może sugestią, że mogłam coś zmienić. Gdybym tylko nie weszła na tę wystawę…
Gdybym tylko zrobiła coś inaczej.
Choć próbowałam go od siebie odegnać, wracał.
On zawsze wracał.
Zanim umarł, mówił mi wszystko jak na spowiedzi.  
Powiedział, że specjalnie zatrzymał gdzieś moją koleżankę, by wtedy nie przyszła na umówione spotkanie. Nigdy nie zainteresowałam się, dlaczego w końcu nie przyszła. Niezbyt mnie to obchodziło. Zajęłam się Danem, później pojawił się Nathan. Nigdy więcej z nią nie rozmawiałam.
Co się z nią stało?
Jak konkretnie ją zatrzymał?
Zabił ją?
Byle tylko dostać się do mnie?
Wsunęłam ręce we włosy i zaczęłam mocno za nie szarpać, jęcząc cicho.
Czy mogłam zrobić coś inaczej?

🦋

Już nie zmrużyłam oka.
Nie chciałam na nowo tego przeżywać.
Musiałam uwolnić się od tych demonów, od duchów, od wspomnień, które nękały mnie gorzej niż wszystkie emocje za życia.
Nie.
Nie dam się trupowi.
Choćby zsyłał na mnie wspomnienia z każdego pieprzonego dnia, jaki spędziliśmy razem.
Nie wygra.
Nie pozwolę mu na to.
Po solidnej dawce kawy wzięłam szybki prysznic i ubrałam się, zamawiając jednocześnie taksówkę. Wpisałam adres studia Davida i dziesięć minut później wsiadałam już na tylne siedzenie. Byłam zdeterminowana, by dopiąć swego i nawet Amy nie mogła mnie powstrzymać.
Zwłaszcza ona.
Gdy weszłam, było parę ludzi, ale nikt nie krzątał się w popłochu. Wręcz przeciwnie – każdy chodził w tempie żółwia, popijając kawę z różnorakich kubków. Nigdzie nie widziałam Jacksona. Amy, na szczęście, też nie. David stał przy reflektorze, odwrócony do mnie plecami.
Podeszłam i delikatnie dotknęłam jego barku.
– David?
Lekko podskoczył i odwrócił się. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się od ucha do ucha.
– Co za niespodzianka. – Pochylił się, by pocałować mnie w policzek. – Co tu robisz, Amando? Czyżbyś się jednak zdecydowała?
– Tak. – Uśmiechnęłam się uroczo. – Przepraszam, że tyle to trwało. Musiałam wszystko przemyśleć, ale twoja propozycja bardzo mi schlebia. Jestem przekonana, że razem odniesiemy sukces. – Wyciągnęłam rękę, by położyć ją na jego ramieniu.
Idealnie się składało. Agencja mogła pomyśleć, że zgodziłam się na bycie modelką, by być bliżej Davida i udowodnić jego niewierność. To był tymczasem tylko dodatek. Prawdziwym celem był Jackson.
– Naprawdę bardzo się cieszę. Będziesz niesamowita.
– Kiedy zaczynamy?
– No cóż, myślę, że… Może jutro? Do tego czasu zdążymy wszystko przygotować. Dziś jest tu małe zamieszanie.
Zamieszanie? Chyba raczej jego przeciwieństwo. Nikt nic nie robił, każdy chodził bez celu.
Już miałam coś na ten temat powiedzieć, gdy nagle zza tła wyłonił się Jackson. Od razu skierował spojrzenie na mnie i Davida. Byłam pewna, że zachowa się podobnie jak ostatnio, ale, ku mojemu zdziwieniu, podszedł do nas.
– A więc wróciłaś – powiedział, patrząc na mnie przenikliwie.
– Mówiłam, że wrócę – odezwałam się spokojnym tonem. – Nie cieszysz się?
– Też pytanie! – wtrącił się David. – Tak jak powiedziałaś, z tobą mam sukces w kieszeni. Prawda, Jackson? Amy jest bardzo ładna, ale… – Lekko się skrzywił. – Nie ma tej swobody, którą chciałbym widzieć na zdjęciach reklamowych. A w końcu o to chodzi, nie? Jak ludzie patrzą na reklamę, chcą widzieć swobodę i radość, a nie sztywne pozy i miny, jakby się miało zatwardzenie. – Zaśmiał się z własnego żartu.
A to nowość. Amy jednak nie była taka idealna?
– David, nie przesadzaj. Wiesz, że Amy się stara – powiedział nagle Jackson chłodnym tonem.
Musiałam unieść brwi.
Naprawdę? Bronił jej?
– Ależ wiem i doceniam to. Trzeba jednak wiedzieć, do czego ma się dryg, a do czego nie. Nie ma osoby, która byłaby idealna we wszystkim. Amy to wie. Grunt, że Amanda się zgodziła. – Posłał mi kolejny uśmiech.
– Może powinniśmy to uczcić? – zaproponowałam niewinnym tonem. – Dziś wieczorem. Pójdźmy do jakiegoś pubu na szybkie drinki. W końcu nie co dzień zostaje się modelką do zdjęć reklamowych.
– Wspaniały pomysł. Znam taki jeden pub, zaraz tu… – Nagle ktoś go zawołał i David się odwrócił. – Momencik, tylko to załatwię. – Oddalił się szybkim krokiem.
Przeniosłam spojrzenie na Jacksona, a jego błękitne oczy świdrowały mnie na wylot.
– Jeszcze nie wiesz, jak wypadniesz na zdjęciach – odezwał się nagle kpiąco. – A już chcesz świętować?
Nastroszyłam się, unosząc głowę do góry, by spojrzeć mu prosto w oczy.
Myślał, że te jego ironiczne docinki mnie w jakiś sposób dotykały?
Jeszcze mnie nie znał.
Cała zabawa miała się dopiero rozpocząć.
– Trzeba wiedzieć, do czego ma się dryg, a do czego nie. – Zacytowałam Davida. – Ja to wiem. Nie muszę specjalnie czekać na zdjęcia, by wiedzieć, jak wypadnę. Skoro mamy razem pracować, może zechciałbyś być nieco bardziej uprzejmy? – Uśmiechnęłam się, ale był to lodowaty uśmiech.
– Może byłbym bardziej uprzejmy, gdybyś nie zabrała Amy tej roboty – prychnął, zerkając na mnie ze zniesmaczeniem. – Już prawie ją miała, ale potem musiałaś się napatoczyć. Odkąd David cię zobaczył, nie przestawał o tobie mówić.
– To takie dziwne? – Przybliżyłam się, patrząc na niego prowokująco. – Dziwisz się… że nie mógł przestać o mnie myśleć? – Przesunęłam powoli językiem po dolnej wardze.
Jackson na chwilę jakby się zatracił w tym, co widział, po czym się otrząsnął i warknął:
– Skąd wzięłaś te ruchy? Z jakiejś miernej szkoły uwodzenia?
Prychnęłam z rozbawieniem, choć w środku zaczynałam się gotować.
Dlaczego był taki nieustępliwy?
Przyczyna ewidentnie leżała głębiej. Musiałam ją zbadać.
– Chciałbyś. – Przybrałam niemal znudzoną minę. – A czemu tak ci zależy na tym, by to Amy z tobą pozowała? To twoja dziewczyna czy co? A może… chciałbyś, żeby dopiero nią została, a ona nie ma na to ochoty? Hm? Umiesz ładnie zapozować tylko wtedy, kiedy ona jest obok? – zironizowałam.
Jackson mocno zacisnął szczęki.
– Nie żeby to była twoja sprawa, ale to moja była dziewczyna.
Interesujące.
– I mimo tego rzucasz się, bo nie pozuje z tobą do zdjęć? – Westchnęłam z udawanym ubolewaniem. – To smutne. Cóż… Może drinki poprawią ci humor.
– Nie idę z wami.
Co?
– A to niby dlaczego? – Udawałam, że wcale mnie to nie obchodziło, ale byłam coraz bardziej zła.
Dlaczego te cholerne blondynki zawsze musiały siedzieć w głowach tych, którzy mieli być moi?
– Jakoś nie mam ochoty na twoje towarzystwo – rzucił, po czym uśmiechnął się – uśmiechem prawie drapieżnym. – Nie każdy jest jak David. Nie każdy od razu przepada, gdy na ciebie spojrzy – dodał, po czym odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie z pustką w głowie.
Czy on właśnie powiedział…
Dan rzucił mnie na sofę i zaczął pieprzyć tak, że wkrótce brakło mi tchu. I już wiedziałam, że całkiem przepadł.
Siłą woli zmusiłam się, by pozostać na granicy świadomości, nie zagłębiać się znowu w to wspomnienie.
Dan nie mógł wygrać.
Nie teraz.

🦋

– To co, idziemy? – David z uśmiechem ujął mnie pod ramię. – Wprawdzie jest trochę wcześnie jak na drinki, ale co tam.
– Pewnie. – Wciąż byłam zła po rozmowie z Jacksonem, ale przynajmniej teraz mogłam skupić się na zleceniu. Alkohol powinien tylko ułatwić sprawę. – Możemy iść.
David był bardzo rozmowny. Właściwie tylko potakiwałam, podczas gdy on opowiadał o fotografii, o tym, jak się nią pasjonował i jak bardzo się cieszył, że dostał to zlecenie na zdjęcia do reklamy. Modliłam się, by tylko nie wspomniał o Danie. Gówno mnie interesowało, czy się nim inspirował czy nie – nie chciałam słyszeć nawet jego imienia.
Już nikt nie powinien go wspominać.
Choć jeszcze był dzień, zaczynało robić się ciemno. Dzień był pochmurny, a niebo było szare. Idealny dzień, by siedzieć w domu pod kocem i po prostu patrzeć przez okno, obserwować deszcz.
– …moja żona twierdzi, że to niepewny biznes i że na pewno się na tym przejadę, ale ja…
– Widziałeś? – przerwałam mu, bo nagle stanęło mi serce. Zatrzymałam się gwałtownie na środku ulicy i utkwiłam wzrok w mężczyźnie, który właśnie w popłochu odchodził, przebiegając przez ulicę.
– Co miałem widzieć?
– Ten… ten gość… – wyjąkałam, patrząc na plecy człowieka, który powoli znikał mi z oczu.  
– Co z nim? – zapytał zatroskany.  
– Stał tu. Obserwował nas. Patrzył na mnie. Gdy się zbliżyliśmy, uciekł… ale obserwował mnie, przysięgam…
W głowie wybuchła mi panika.
Kto to był?
Dlaczego tu był?
Dlaczego tak wnikliwie mnie obserwował?
Rozpoznał mnie?
Coś wiedział?
Wiedział, że zabiłam ich wszystkich?
– Nie przejmuj się. To pewnie zwykły samotny typ, jakiś kawaler, który zapatrzył się na śliczną dziewczynę na ulicy. – David roześmiał się szczerze.
Czułam, jak robi mi się słabo.
Wciąż czułam na sobie jego wzrok.
Nie. Niemożliwe. Zadbałam przecież o wszystko. Zatarłam wszystkie ślady. Nawet Nathan nie interesował się zbytnio, co się stało z jego byłą narzeczoną. Przyjął nieoficjalną wersję – Nicola po prostu zaginęła. Skoro jej własny były narzeczony miał to gdzieś, dlaczego miałby to wiedzieć jakiś nieznajomy człowiek?
Czy chodziło o Dana?
O Caleba?
Ktoś wiedział, że zabiłam ich wszystkich?

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2231 słów i 12925 znaków, zaktualizowała 22 kwi 2020.

6 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • nefer

    Ponieważ czytam już po poprawkach, nie zauważyłem niekonsekwencji w stosowaniu imion Amelia i Amanda. Tak swoją drogą, to to drugie bardziej przypadło mi do gustu, wydaje się bardziej twarde i drapieżne (a tym samym lepiej pasujące do bohaterki) niż odrobinę zbyt miękka Amelia. Tempo rozwoju akcji nieco spadło, ale w tymczasem sprawia to korzystne wrazenie. Natomiast zwrócę uwagę na poniższą, przykładową frazę:
    "Tętno powoli wracało mi do normy, ale nie mogłam przestać drżeć. Otuliłam się kocem, bo było mi cholernie zimno." Obydwa "mi" zbędne.

    25 wrz 2020

  • agnes1709

    Kiedy czytadło? Bo mi się czas dłuży, a to psychice nie służy :D:przytul:

    26 kwi 2020

  • candy

    @agnes1709 pewnie we wtoreczek :D <3

    26 kwi 2020

  • agnes1709

    @candy Ojej, toż to dwa dłuuugieee dni:sad: No nic, czekam ;)

    26 kwi 2020

  • candy

    @agnes1709 oj, rozdział już prawie napisany - cierpliwości <3

    26 kwi 2020

  • agnes1709

    @candy  :przytul:

    26 kwi 2020

  • agnes1709

    Już nie wiem, co pisać, bo że kocham, to już wiesz. Odnośnie poniższego komentarza - ja tam żadnej kopii nie widzę :D

    22 kwi 2020

  • candy

    @agnes1709 <3 kochana!

    22 kwi 2020

  • Tet

    Hej, w tekście znów jest Amelia :)
    "Amy to wie. Grunt, że Amelia się zgodziła."

    Na poprzednie opowiadanie czekałam przebierając nóżkami. Teraz... Teraz nie potrafię się wciągnąć :( Mam wrażenie, że już to czytałam, że te opowiadanie będzie kopia poprzedniego. Tylko imiona się zmieniły. Autorko, powiedz, że nie mam racji, proszę! 🙏  
    Może wpływ na to ma fakt, że czytam początek tego odcinka i zastanawiam się czy autorce pomyliły się części? Wrzuciła jeszcze raz to samo? Może zaznaczenie retrospekcji czy snów inna czcionka pomogłoby takim jak ja?

    Pozdrawiam, życzę zdrowia i jak najwięcej wolnego czasu i weny ❤️
    Mój komentarz nie ma na celu hejtowac, po prostu pisze co czuje.

    22 kwi 2020

  • candy

    @Tet hej, dzięki za zauważenie ;) już zmieniłam ;)  

    Szczerze - ja sama mam trudności z pisaniem tych początkowych rozdziałów, bo to wciąż się rozwija. To, co mam zaplanowane na później, będzie moim zdaniem ciekawsze. Sama na to czekam ;) i nie, nie pomyliły się części, myślę, że zostało potem wyraźnie zaznaczone, że to był sen. Właśnie z tego względu nie zaznaczałam tego inną czcionką, bo ona przeżywała to na nowo. Kursywą są jedynie jej nowe myśli, bo już wie, co się stanie, ale nie może nic na to poradzić.  

    Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jednak z czasem się na nowo wciągniesz (i ja tak samo). Absolutnie nie chcę robić kopii pierwszej części i bardzo się postaram, żeby tak nie było.

    22 kwi 2020

  • agnes1709

    Akurat, kiedy jestem nieaktywna?  DZikeki  :przytul: Herbatka przejdzie, będzie koment! <3

    21 kwi 2020

  • candy

    @agnes1709 jak nieaktywna jak aktywna i jesteś :D

    22 kwi 2020

  • andkor

    Ciekawie chociaż thriller to nie moje klimaty ,ale wciągnęło mnie twoje opowiadanie.Pozdrawiam serdecznie  :hi:

    21 kwi 2020

  • candy

    @andkor bardzo się cieszę :) pozdrawiam również.

    22 kwi 2020