Dlaczego...?
Gdy przyszedł do hospicjum, leżała już tam kilka dni. Tak bardzo bał się tego miejsca. Bo tak źle się kojarzy. Lecz siła która go tu ciągnęła okazała się silniejsza. Teraz stał nad jej łóżkiem, lecz ona tylko coś mamrotała i od czasu do czasu pojękiwała. Nie był pewny czy wie, że on tu jest. Inni obecni coś do niej mówili, on raczej nie, lub nie wiele. Jakoś nie mógł się przełamać, a jednak coś go tu trzymało. Coś kazało mu przychodzić Tym czymś była przeszłość. Znali się i lubili, chodź dzieliło ich tak wiele. On był starszy, ona mogła być jego córką. On już raczej nie miał przed sobą przyszłości, ona mogła mieć całą. Lecz teraz... Była wolontariuszką w klubie integracyjnym, do którego on przychodził Nie pamiętał dokładnie jak się poznali. Było tam przecież wiele wolontariuszy i wolontariuszek, ale ją zapamiętał wyjątkowo. Lubili od czasu do czasu porozmawiać, ze sobą, czy to bezpośrednio czy przez internet. Nawet umówili się na kolejne spotkanie, ale musieli odłożyć przez obowiązki rodzinne. A potem przyszła ta jej choroba i ponownie odłożyli, nie wiedząc że odłożą ją na dłużej. Na dłużej niż jedno życie, jej życie.
I pozostały pytania; Dlaczego tak miało być? Czy tak musiało być? I gdzie tu jest sprawiedliwość?
I nie chodziło tylko o nich. Inni, którzy ją znali, też zadawali sobie to samo pytanie. Dlaczego akurat ją to spotkało? Czy może umrzeć człowiek, który dla inny robi dużo dobrego? A jednak może, bo Bóg ma inne plany i chce nas doświadczyć. Tylko my się przed tym bronimy się, bo to boli, tak okrutnie boli czyjeś cierpienie i ta śmierć, która przychodzi, kończy wszystko tu na tym świecie. I ta bezsilność przed tym przeznaczeniem.
Przemysław Plitta
Dodaj komentarz