Gdy się obudził nic nie czuł. Niczego nie widział, nie wiedział gdzie jest. Jak tu się znalazł. Była ciemność, która powoli rozwidlała się. W mroku ujrzał białą postać z kosą.  
Kiedy mógł już wstać, zapytał; 
- Gdzie ja jestem? 
- Po tamtej stronie życia. 
- Jak to? Miałem zaledwie pięćdziesiąt dwa lata, Dom z ogródkiem, samochód, psa, kota i żonę 
- A małżonkę wymieniłeś na końcu... zdradzałeś ją! 
- Nigdy w życiu. Moją żabcie? W życiu. 
Zobaczył w jej oczodołach wielkie oko, które mrugnęło. Tym samym postać dala  znać, że mu nie wierzyła.  
- Raz? - popatrzył na nią 
Wielkie oko, znów mrugnęło. 
- Dwa? Trzy?  
- Nie trzy, a trzydzieści trzy! 
- Aż tyle, nie wiedziałem – powiedział smutno. 
- Przypomnij sobie. Pierwsza była... 
- Ta filigranowa. Filutka miała takie duże... okulary i takie małe... oczka. Ajajaj – uśmiechnął się przez chwilę. 
- A druga? - zapytała postać. 
- Ta pielęgniarka? Ta blondyna w loczkach. Ja jej tylko podałem rękę, a ona powiedziała; pośladek! Jak ona delikatnie kuła... grubaska – uśmiechnął się – Taka miła. W pupcie... 
Wówczas zorientował się, że stoi nago. 
- Nagi jestem! Goły! Chcę się ubrać. 
Biała postać z kosą zaprzeczyła głową 
- To chociaż listek figowy. 
- Skąd ci wezmę listek figowy? Z Polski jesteśmy... zapadła cisza, po chwili powiedziała – Masz tu liść z kasztanowca. Jeśli o mnie chodzi, to już się naoglądałam. Nie takie rzeczy widziałam. 
Gdy mu  podawała  duży liść z kasztanowca, zauważył i powiedział; 
- Dziury masz. O tam – pokazał. 
- Stare prześcieradło, drze się jak dziecko... 
Sentymentem popatrzyła na kosę. 
- Pamięta Racławice. Wiesz kiedy była tam bitwa? 
- W 1941? 
- 4 kwietnia 1794, w czasie insurekcji kościuszkowskiej. 
- Jestem informatykiem nie historykiem. 
Tłumaczył się, lecz ona ciągnęła dalej.  
- Przebrałam się za chłopa i walczyłam z tą kosą. Lecz dostałam w moją młodą pierś, a miałam piersi, że ach mój Boże.    
I wówczas zobaczył pod prześcieradłem kształty jej piersi. Trwało to chwilę. Przełknął ślinę. Oblizał się.  
- Księgowa! - rzuciła nagle. 
- Co księgowa? Z księgową nic nie było – odpowiedział. 
- Kazałeś jej być kreatywną. 
- Kreatywność to pozytywna cecha. 
- Ale nie dla księgowej. Idioto. Firma zbankrutowała, ludzie poszli na bruczek... 
- Ja miałem pracę. 
- Cały ty! Pamiętasz twoje pierwsze limo? - zmieniła temat.     
Zastanowił się przez chwilę. 
- W liceum. W szatni dziewczyn, drzwi miały szczelinę na dole. Właściwie były za małe i na dole była luka.  Położyłem się by.... 
- Podglądać!  
- Tak. Gdy jedna z dziewczyn wychodziła. nie zdążyłem zareagować w porę Nie miałem refleksu – przyznał smutno – Jak stałem na bramce to przegrywaliśmy mecze i wówczas poszedłem w pole. 
- Gdzie? 
- No, grać jako napastnik... 
- Ach tak gdy jeden zawodników cię pchnuł... 
Pchnął jak już... 
… jeszcze przed polem karnym, to wpadłeś na...  
… pole. 
- Pole karne i wymusiłeś karny. Samolubnie wykonywałeś i nie strzeliłeś. Przegraliście finał.   
Zapadła długa cisza. Po kilku minutach, powiedziała; 
- Zapraszam na łoże madejowe. 
- Gdzie? 
- Łoże madejowe. Łoże sprawiedliwości. 
- I prawa? Ale, dlaczego? Mam dopiero pięćdziesiąt dwa lata i popieram rząd. 
- Mam inne poglądy. 
- Popierasz opozycje? 
- Na życie! Idioto. Poglądy na życie. 
- Płacę podatki.  
- Daj spokój. Na madejowe! Już! 
Po chwili czuł jak go wszystko szarpie, rozrywa, że wszystkich stron. Jak się trzęsie. Jakieś piski, krzyki. I nagle... 
- Misiu co ci jest? 
 Zobaczył twarz swojej żony.  Zobaczył kształty jej piersi, częściowo zakryte koszulą nocną. 
- Kręciłeś się jakbyś był na madejowym łożu. 
- Będę żył -wyszeptał z zadowoleniem– będę żył. 
 
KONIEC 
 
Przemysław Plitta
1 komentarz
przemastt24
Chciałem by tytuł był: "Będę żył", ale tym razem "system" pokazywał, że w tytule musi być jeden wyraz