Taki los...
Tego dnia życie w sklepie toczyło się zwyczajnie. Jak to w sklepie w dzień handlowy.
W pewnym momencie do sklepu wchodzi Pan, trochę wczorajszy. Marynarka wisi na gołym ciele - ciepło jest. On nie chodzi po półkach, on wie, czego chce. Ma swoje hobby. Od razu kieruje się po produkt dla niego oczywisty. Upragnioną butelczynę wsadza do reklamówki. Niestety reklamówka ma dziurę i butelka przelatuje przez nią, niczym bobslej w rynnie lodowej, rozpryskując się o podłogę. Co za pech! Jaki dramat! Z ust klienta płynie soczysta polszczyzną na h.., k...mać,.,, i by to strzelił. A po posadkach sklepu płynie kałuża nieskonsumowanego już alkoholu. Fetor wypełnia market, na szczęście jest przeciąg, a i panie pracujące w sklepie szybko uwijają się by smrodu szybko się pozbyć. Po chwili smrodu już nie ma, jest za to z powrotem pan z marynarką na gołym ciele. I tym razem kieruje się do odpowiedniego stoiska. Lecz teraz stać go już tylko na piwko. Taki los.
***
I… gdyby tylko nie ten wtorek….
Na ogół człek nie lubi poniedziałku, przyjęło się, że to najgorszy dzień tygodnia, ale tak być nie musi! W poniedziałek przyjdziesz do pracy pogadasz sobie o weekendzie, opowiesz o tym, co robiłeś. Posłuchasz, co inni robili. Wymienisz się doświadczeniami i przeżyciami z innymi – to tak jakbyś go przeżywał jeszcze raz i to kilka razy, na kilka sposobów, no, bo przecież przeżyjesz nie tylko swój, ale i innych. Stęskniłeś się za znajomymi gębami z pracy. Za to wtorek jest już znacznie gorzej. Znajome gębami, już ci się opatrzyły. O weekendzie wszystko już powiedziano, nie ma już czego przeżywać, a do następnego równie daleko, co w poniedziałek, a nawet robi się jakby dalej, wszak od czasów A. Einsteina czas to rzecz względna. W środa to prawdziwy rubikon. Zaczynasz prace jak w ponury jesienny dzień, wszak jeszcze czujesz bliskość minionego weekendu i jeszcze po tym nudnym wtorku, ale za to wychodzisz jak skowronek w wiosenny ciepły dzień. Przekroczyłeś rubikon. Czujesz już bliskość następnego weekendu. W czwartek to już go planujesz, wymieniasz się z planami z współpracownikami. Z mieniającymi godzinami dopieszczasz plany, w piątek nie będzie już na to ani czasu ani głowy. W piątek jedną nogą jesteś już kolejnym „weekendzie”, potem ręką, i głową, która coraz mniej racjonalnie myśli. Jeszcze tylko trzy godziny… dwie… jedna… i już jesteś happy!
W poniedziałek przyjdziesz do pracy pogadasz sobie o weekendzie, opowiesz o tym, co robiłeś i… gdyby tylko nie ten wtorek….
***
Takie tam…
Kto ma uszy niech słucha, a kto ma oczy niech (prze)-czyta;
Spieszcie się powoli, albowiem i tak ostatni będę pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Tym co mają będzie dodane, a tym co nie mają będzie odebrane, lecz łatwiej przejść wielbłądowi przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa bożego.
Nie rób drugiemu co tobie nie miłe, rób tak jakbyś ty chciał by tobie czyniono… ( jak Kuba Bogu..) lecz i tak ludziom przytrafia się to, co się przytrafia, a nie to, na co zasługują, bo nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz (pragniesz, oczekujesz etc.).
Kto umie udawać szczerość, to i całą resztę, więc nie udawaj Greka, bądź nim! Bo jak będziesz pracować to ci sam garb wyrośnie i powiedzą pasuje jak garbaty do ściany. Głową muru (ani ściany) nie przebijesz, ale jak nie masz wyjścia musisz walić łbem o ścianę a one mają uszy.
Nie szkoda róż, gdy płoną lasy? Bzdura; gdy lasy nie płoną to i różą nic się nie stanie, więc kiedy szkoda róż? Nie wiem, bo człowiek do śmierci się uczy, a głupim umiera.
Poznać łatwo w starości, jaki kto był w młodości. Poznać pana po cholewach. Poznać po mowie, co kto ma w głowie. Poznasz głupiego po śmiechu jego lecz pozory często mylą, więc nie sądzie, a nie będziecie sądzeni!
Mówią; śmieje się jak głupi do sera, co w tym złego przecież śmiech to zdrowie.
Wszystko ma swój koniec, więc na koniec; reguła prosta, że aż osłupia: kto się wymądrza, ten się wygłupia.
Cytatami i przysłowiami (po)wymądrzał się i (po)wygłupiał
Przemek Plitta
Dodaj komentarz