Krótkie opowiadania cz. 1

Dokładnie dziesięć lat minęło odkąd zaczęliśmy ze sobą być, kiedy mój facet poprosił mnie o rękę. Moja odpowiedź była tak zwyczajna i przewidywalna jak jedzenie kotleta widelcem. Nie było fajerwerków ani przesadnych łez. Po prostu - stało się, a przygotowania do ślubu zaczęły od zaraz. Jakiekolwiek emocje poczułam dopiero wtedy, kiedy wypisywałam zaproszenia i przyszła kolej na naszego wspólnego znajomego. Wysłałam, po paru dniach otrzymałam odpowiedź telefonicznie.  
-Cześć, znaczy dzień dobry... Dodzwoniłem się do... Kurczę, dwa dni temu otrzymałem zaproszenie na ślub i chciałem potwierdzić przybycie - jąkał się, ale kiedy usłyszałam jego głos, moje serce zabiło szybciej.  
-Jasne, tu para młoda. Miło, że będziesz - odpowiedziałam.  
-No, no to do zobaczenia - chwilę się wahał, ale za chwilę usłyszałam sygnał świadczący o rozłączeniu rozmowy.  
Podeszłam do półki z książkami i wyciągnęłam to jedną, ulubioną jeszcze zza czasów młodości. W środku były nasze zdjęcia. Nie, nie mojego narzeczonego. Zdjęcia moje i faceta, który 12 lat temu zawrócił mi w głowie. Dokładnie tego samego, który dzwonił dziś, a ja na widok jego imienia mam ochotę tańczyć. Zamknęłam jednak książkę szybciej niż ją otworzyłam. Skończyło się. Ja byłam za młoda, on potrzebował wolności. Trudno.  

***
Nie mógł usnąć tej nocy, kiedy usłyszał jej głos w słuchawce. Miał nadzieję, że to ona właśnie odbierze, ale nie wiedział, że po tylu latach, będzie przeżywał to samo co wtedy. Te same szczęście i cierpienie naraz. Tak bardzo nie chciał jej wtedy skrzywdzić, ale nie był dla niej. Przy niej był nikim i nie liczyły się uczucia. Nie chciał być jej kulą u nogi. Kończyła maturę, a on nie miał nawet ukończonej zawodówki. Walnął pięścią w ścianę i wyszedł do kuchni. Kawa jednak nie była dobrym pomysłem na noc.  

***

Ostatnie czesanie, jeszcze tylko suknia, welon i jestem gotowa, by wejść w nowe życie. Wzdycham ciężko i prowadzona przez ojca, ruszam w stronę ołtarza, gdzie czeka na mnie mój przyszły mąż. Uśmiecha się tak serdecznie, że czuję wyrzuty sumienia, że nie mam nawet połowę tego nastroju co on. Kiedy dochodzi do przysięgi, słyszę poruszenie z tyłu, więc delikatnie odwracam głowę. I gdyby nie to, co dzieje się kilka chwil później, wyszłabym za mąż za człowieka, którego nigdy naprawdę nie kochałam. Moja młodzieńcza miłość krzyczy, że nie pozwala na ten ślub, że jest przeciwko, bo jak można wiązać z kimś życie, kogo się nie kocha, a darzy się tym uczuciem kogoś innego. Milknie i czeka na mój ruch. Kiwam głową prawie niezauważalnie, ale moment później biegnę w jego stronę. Ściska moją rękę prawie łamiąc mi kości, ale razem wybiegamy z kościoła, wierząc w nasze wspólne życie.

psychopatka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 535 słów i 2896 znaków.

2 komentarze

 
  • Naataa12

    Podoba mi się chociaż chciałabym żeby było tego więcej . ;)

    11 sty 2013

  • sala_samobójców

    za te opowiadania dałabym ci 3+ ponieważ fajnie sie czyta ale poprostu jest za banalne i krótkie.

    26 gru 2012