VI
Wyglądało na to, że dziewczyny nie zorientowały się w sytuacji i moja znajomość z panią Aldoną pozostanie, w pewnym sensie, tajemnicą. Przynajmniej do czasu gdy Magda dowie się o korkach a Baśka pozna imię ciotki swojej koleżanki. Na szczęście zbliżały się wakacje i liczyłem, że jak wiele innych i ta sprawa rozmyje się w niebycie.
W domu Mama miała dla mnie wiadomość.
-Dzwoniła pani Aldona. Prosi o zwrot podręcznika, może być dziś lub jutro. Wspomniała też o obozie językowym, są jeszcze wolne miejsca. Weź pieniądze i rozlicz się za lekcje, bo to chyba ostatnie spotkanie przed wakacjami.
Mama podała mi kopertę.
-Ok. Dzięki.
Ponieważ nauczycielka wcześniej mówiła, że w czerwcu będzie bardziej zajęta, to trochę ją zaniedbywałem. W myślach przeliczyłem stan moich finansów -powinno wystarczyć na jakiś drobny gest. Zacząłem się dyskretnie szykować. Aby nie dać w domu pożywki do skojarzeń zrezygnowałem z kąpieli. Dyskretnie obmyłem krocze i zmieniłem gatki. Siostra i tak małpowała, pokazując palcem wskazującym i kciukiem kółko, w którym przesuwała palec wskazujący drugiej ręki. Spojrzałem na nią z wyższością.
-Co ty tam wiesz, lesbo.
Szybko umknąłem za kanapę w swoim pokoju unikając wysokiego kopnięcia w twarz.
-Uważaj, bo cipa Ci pęknie!
Gdy wpadłem do korepetytorki, uśmiechnęła się jakoś inaczej i zacząłem podejrzewać, że u Magdy zostałem rozpoznany.
W rękach miałem największy bukiet na jaki wystarczyło mi prywatnych funduszy.
-Bardzo pani dziękuję za poświęcony czas. Jestem ogromnie wdzięczny.
-Witaj ogierze. No myślę, że jesteś wdzięczny. Nigdy jeszcze tyle nie poruchałeś, co ze mną.
-I za to też jestem wdzięczny. Jest pani najwspanialszą kobietą jaką znam. No, kocham panią!
- Nie ściemniaj mi tu! Rzadko ostatnio mnie odwiedzasz, czyżbym się znudziła? No cóż, trudno. Starzeję się!
Zrobiła zrozpaczoną minę, puszczając do mnie oczko.
Zacząłem szczerze zaprzeczać. Babka była bardzo fajna, wieku nie było widać a w łóżku była ciepła i czuła, choć czasami puszczała sobie wodze fantazji. Nie oczekiwała też żadnych deklaracji i zaangażowania poza spotkaniami.
- Jeżeli chcesz wiedzieć, to poznałam Cię od razu jak moja siostrzenica wypuściła ptaka z ust. Znam każdy fragment Twego nierządnego ciała. Nic nie dało ukrywanie się za dupą tej drugiej. Przyznaję, masz dobry gust, choć charakter łajdacki. Magda to świetna laska i jak widać z temperamentem. Ma go pewnie po mojej siostrze. Swoją drogą, ciekawa jestem tej drugiej.
-Zauważam, że temperament to cecha wszystkich kobiet w tej rodzinie.
Próbowałem odwrócić uwagę od pytania o drugą partnerkę.
Zaśmiała się przewrotnie.
-Co Ty powiesz?
Podniosłem oczy udając zgorszenie.
-No, ale do rzeczy. Przyznaj się, kim była ta druga? Bo coś nie pasuje do opisu twojej Katarynki?
Szlag! Po co gadałem jej o Kaśce? Gorączkowo myślałem nad odpowiedzią. Te korepetycje dawały również cenną wiedzę w innych dziedzinach. Gdybym był dyskretny, to teraz nie musiałbym główkować. A los postanowił jeszcze trochę mnie podręczyć, bo nie ja jeden analizowałem sytuację.
-Czekaj no, Romuś! Moja siostrzenica mówiła kiedyś, że jej przyjaciółka ma przystojnego brata w wieku poborowym… a ta panna to nie Twoja laska… a jednocześnie, sądząc po tym co robiła, to bliska koleżanka Magdy, można rzec przyjaciółka… O kurwa! Nic nie mów! Lepiej sprawdźmy czy te zdziry zostawiły coś dla mnie. A dziś nie musimy się pilnować.
-Tak, proszę pani.
-Wykąpałeś się po tych smarkulach?
-Umyłem co trzeba.
-To dobrze.
Obwąchała mnie.
-Pachniesz nawet zmysłowo. Ciekawa kompozycja kosmetyków i kurestwa. Akceptowalna.
Uśmiechnęła się lubieżnie.
- Musimy potrenować coś nowego abyś mógł zaimponować w swoim haremie. Cudownie kołysząc biodrami podeszła do biurka i wyjęła książkę owiniętą czerwoną wstążką i kokardką uplecioną na planie serduszka.
-Masz Młody, to lektura na wakacje. Sprawdzę czy przeczytałeś.
Miałem przed sobą… Kamasutrę czyli ówczesnego białego kruka. Dziś by pewnie nazwany został bestsellerem, ale wtedy znikomy nakład nie dawał takiej możliwości.
Pofiglowaliśmy dłużej rezygnując z nauki języka. Na pająka, od tyłu ale z poduszką, prawie po misjonarsku ale z nogami na pagonach. Szczęśliwi i nie poganiani przez czas omawialiśmy luźno plany na najbliższą przyszłość.
-Mama mówiła o obozie językowym. Też tam będziesz?
-Nie też a tylko! Jedziemy tylko my dwoje.
-Co? Nie mam kasy.
-Ja stawiam. Muszę Ci przecież jakoś zwrócić pieniądze za korepetycje.
-O, właśnie. Mama dała kasę za ostatnie lekcje.
-I co? Uważasz, że powinnam je wziąć?
-No, trochę się jednak namęczyłaś.
Zarżałem obleśnie. Laska aż podskoczyła.
-Nie jestem płatną dziwką! A już na pewno nie tak tanią.
Powiało grozą.
-Nie chciałem Cię urazić!
-Odpracujesz to. Poświęcisz mi dziesięć dni?
Jak się powiedziało … Ale postanowiłem jeszcze chwilę poflirtować.
-Nawet całe życie! Czuję się zaszczycony i przyjmuję Twoje oświadczyny.
W zasadzie żartowaliśmy ale w jej zachowaniu widać było skrępowanie.
-Czy nie chciałbyś…
-Kiedy tylko zechcesz…
-No to chcę!
Jeżeli coś ją niepokoiło to chyba przestało, i kolejna lekcja minęła w miłej atmosferze.
A kilka tygodni później byliśmy już na Mazurach. Miałem już wtedy patent żeglarski oraz kilka sezonów pływania za sobą, więc wynajęliśmy żaglową Omegę z kabiną, zwaną wtedy alfą. Kabina była maleńka i aby spełniała warunki sypialni trzeba jeszcze było założyć na bom namiot. Przez światowców zwany tent, a przez resztę żeglarskiej braci bomówką.
Pierwszy raz na stałe zasypiałem i budziłem się z kobietą. Zżyliśmy się błyskawicznie. Popłynęliśmy na południe przez Bełdany na Nidzkie. Żeglarze z tamtych lat pamiętają jak odludne były to rejony. Nieliczne żagle i puste bindugi. Bzykaliśmy się jak tylko przyszła nam ochota a potem kąpaliśmy się nago. Gdy Pani wychodziła z wody znów miałem ochotę. Gdy wycierała się po kąpieli też ją brałem. Za każdym razem podejmowała grę. Na jej twarzy gościł wyraz rozbawienia i chyba czegoś jeszcze. Coś, czego podjarany młodzieniec nie miał nawet ochoty analizować. Wieczorami „czytaliśmy” Kamasutrę, planując początek następnego dnia. Któregoś ranka, gdy leżeliśmy jeszcze pod bomówką a ja się zastanawiałem od jakiej pozycji zacząć dzień, kobieta odsunęła się.
-Dzisiaj nie!
-Jestem przygotowany, mam gumki!
-TY dzisiaj nie.
Powiedziała to tak delikatnie i spokojnie, że uniosłem głowę i spojrzałem na nią
z ciekawością. Właśnie wyjęła z kosmetyczki termometr, w czym nie było nic dziwnego, bo zawsze rano mierzyła temperaturę.
-Czy podtrzymujesz wszystko co mówiłeś do mnie? Kochasz mnie? Zrobisz dla mnie wszystko?
W miłosnym uniesieniu szeptaliśmy sobie różne rzeczy, sprawiając sobie dodatkową przyjemność. Ja raczej nie przywiązywałem do nich większej wagi a ona nie ciągnęła tego dalej i jak dotąd niczego więcej nie oczekiwała.
Tym razem zrobiło się melodramatycznie ale i ciekawie. Czułem się nieco niezręcznie ale podjąłem grę aby ukryć niepewność.
-Tak, kocham Cię bardzo. I mogę się z Tobą ożenić.
-Nie ma takiej potrzeby, męża już mam. Chcę mieć jeszcze dziecko. A z moim raczej już nie będę miała.
-Ja mam być ojcem?
-Nie martw się, tylko biologicznym. Właśnie zaczynam jajeczkować. Zrobisz to dla mnie?
Musiałem mieć głupią minę bo kobieta się zlękła. I oczywiście, zaczęła łkać.
-Przepraszam Cię, to zły pomysł!
-Nie, to świetny pomysł. Miło, że to o mnie pomyślałaś.
W zasadzie to mogła zrobić to bez uprzedzenia. Nie miałaby z tym problemu. Zaczęliśmy rozmawiać i to ja ją musiałem przekonywać. W końcu zgodziła się na swój własny pomysł
I zrobiło się nawet trochę romantycznie, do czego nie byłem przyzwyczajony. Ale, co tam! Chęć do płaczu natychmiast jej przeszła i przejęła inicjatywę. Nie, żeby grała. Kobiety chyba tak po prostu mają.
-Dasz radę dzień czy dwa nie spuszczać się? Pieprzymy się prawie od tygodnia, po kilka razy dziennie, musisz doładować magazynek.
Zrobiłem zrozpaczoną minę.
-Dwa dni‽‽‽
-Zrób to dla mnie. A za parę dni znów wrócimy do naszych zwyczajów i zrobię wszystko co zechcesz. I wiesz co? Kiedy tylko zechcesz i jak długo mnie zechcesz!
-Ty, Mała nie boisz się, że będę Cię nachodził przez całe lata?
-Liczę się z tym i podtrzymuję ofertę. Z czasem przestanę być atrakcyjna, a Ty dorośniesz i będziesz miał własne życie. Przejdzie nam. Ale obiecuję, że to będzie zależało tylko od Ciebie. Umowa stoi?
-Stoi! I to jak!
Skierowałem palec wskazujący w wiadomym kierunku.
-Biedaku! Wszystko to wynagrodzę. Kaśka i te dwie młode lalki długo nie będą miały
z Ciebie pożytku!
Z braku innych zajęć oddaliśmy się żeglarstwu. Popłynęliśmy do Karwicy po zapasy
a potem aż za Zamordeje w kierunku Wiartla. Trzeciego dnia termometr powtórzył upragniony pomiar. Moja Pani ułożyła się wygodnie na plecach.
-Popieść trochę, chcę zapamiętać tę chwilę.
Przyroda do koła nas nic sobie nie robiła ze stęknięć i jęków. Na początku lata na jeziorach w strefie ciszy można to było usłyszeć równie często jak śpiew ptaków. Gdy skończyłem uniosła nogi i oparła o rogatnicę.
-Niech płyną do celu.
Panta rhei, dodałem w myślach.
Stojący na brzegu onanista miałby ubaw.
Kilka tygodni później zadzwoniłem do mojej kochanki. Zaprosiła mnie i pognałem na spotkanie. Jej zbolała mina mówiła wszystko. Zacząłem całować i pocieszać a w końcu błaznować.
-Obiecuję poprawę. Następnym razem dłużej będę oszczędzał i zrobię to lepiej. Chcę zasłużyć na dożywotnie obciąganie.
W końcu się rozpogodziła. Ustaliliśmy plan działań i jak przystało na spiskowców spędziliśmy wieczór grzecznie na kanapie.
Nadeszła jesień, moja ostatnia licealna jesień. Wtedy nie widziałem w tym nic ważnego. Ot, dni mijały a ja czułem się bardzo dorosły. Z nauczycielką spotykałem się często, i oficjalnie i po cichu. W obu przypadkach robiliśmy to samo. Doszło do tego, że uczyłem się niemieckiego na zapas aby mieć więcej czasu na przyjemności. Szkolna germanistka dała mi spokój koncentrując się na słabszych uczniach. Niestety w sprawach prokreacyjnych nie było tak złoto. Widziałem jak moja kochanka cierpi oczekując efektu. Staraliśmy się jednak bardzo. I nie mam tu na myśli tylko seksu. Na prośbę pani Aldony nie piłem alkoholu i nie paliłem, nawet sporadycznie. Innych używek nie stosowałem nigdy. Ten sam reżim obowiązywał też jej męża. Życzyłem mu szczęścia. Nie wiem czy o mnie wiedział, ale nigdy nie doszło do żadnych skandalicznych zdarzeń. Nigdy też nas nie nakrył, nie słyszałem też od naszej kobiety o jakiś scenach zazdrości.
Z oczywistych przyczyn bardzo rzadko mogliśmy gdzieś razem wyjść. Zawsze , że trochę ryzykowaliśmy chodząc do kina czy do Hortex’u. Raz nawet rozpoznał mnie ktoś ze szkoły. Zbagatelizowałem temat mówiąc, że musiałem zaopiekować się kuzynką ojca w oczekiwaniu na rodziców. Na sprośne pytania moich kolegów odpowiedziałem, że ona ma ponad trzydzieści lat i męża! Ten argument przemówił do rozumów, nawet tych ogarniętych seksualnym oszołomieniem. Nikt z moich znajomych nie wyobrażał sobie związku z tak starą kobietą. No, może prawie nikt. Darek coś już skumał. Ale reszta menażerii dała sobie zamydlić oczy i nie widziała niekonsekwencji w tym, że fantazjowali o dużo starszych gwiazdach filmowych czy kobietach z pisemek i plakatów.
A my? No cóż. Od czasu rejsu po Mazurach wiedzieliśmy, że oboje to lubimy. Bycie ze sobą i żeglowanie. We wrześniu urwaliśmy się jeszcze na klika dni nad zalew Sulejowski i wspominaliśmy początek lata. Do dziś gdy chwytam za ster, zastanawiam się czy lubię to z sentymentu do Mazur czy do tamtych chwil?
Czas mijał. Zbliżały się święta. Razem z nimi matura ale kto by myślał o tym w grudniu?
Dobrze zorganizowana Kaśka uczyła się i zdobywała zaliczenia przed sesją a Magda znów się zabujała w jakimś szczawiu i mnie olewała. Mówiąc krótko, piątki i soboty miałem wolne. Któregoś dnia pani Aldona po skończonej lekcji, zaproponowała mi wspólne wyjście do jej dawnej koleżanki, mieszkającej obecnie w RFN. Przyjechała do kraju z mężem, którego poznała na studiach podyplomowych w Lipsku, a gdy ten drapnął z NRD na Zachód, pojechała za nim. Z lekkim dreszczykiem zgodziłem się na imprezę. Ale w końcu to ona ryzykowała, nie ja. Gospodarze byli uprzedzeni i chyba nas trochę rozumieli. Nie było żadnych aluzji do mojego wieku i stanu cywilnego mojej Frau. Szwab mówił trochę po polsku a gdy zorientował się, że ja też trochę szprecham zajęliśmy się spożywaniem darów natury rozmawiając uprzejmie, gdy panie na zmianę głośno paplały i szeptały, nadrabiając lata rozłąki. Dobra i zimna wódka wchodziła wspaniale, a doskonały podkład kulinarny utrzymał mnie na nogach do końca imprezy. Po przemiłym wieczorze gospodarze zaproponowali nam nocleg. Kolega mnie krył, więc mogłem sobie pozwolić na absencję w domu.
Moja Pani była już dobrze porobiona i rozkoszna jak rzadko. Co prawda chciała iść do domu, ale chodzenie nie było teraz jej mocą stroną. Żartobliwie zaproponowałem jej aby oszczędzała nogi, tylko je rozkładając. Podjęła grę.
-Skorzystasz?
Gospodarze mieli jednak szersze palny. Róża i Günther zaczęli opowiadać o swoim otwartym związku. Zaczęliśmy też tańczyć. Ja z Rose, a Gunt z panią Aldoną. Pozostały mi resztki młodzieńczej nieśmiałości, więc gdy opuściłem dłoń ciut niżej niż wypadało i nie spotkałem się z żadnym oporem poczułem się w siódmym niebie. Kobieta była szczupła, wręcz chuda, raczej nie w moim typie. Wewnętrzy śmieszek przywołał mnie do rzeczywistości -jak jest twój ulubiony typ kobiecej urody? Wystarczy, że się jej nogi rozkładają? A póki co moja nowa znajoma przylgnęła do mnie całym ciałem i delikatnie chwyciła mnie za szczękę obracając w kierunku drugiej pary. Zobaczyłem moją kochankę zdejmującą w tańcu majtki! Nie pamiętam czy poczułem ukłucie zazdrości w sercu, ale na pewno już chwilę później zacząłem zauważać pozytywne aspekty sytuacji. Facet jest zdobywcą, nawet jak ma najlepszą kobietę to i tak spojrzy na inną. Ja w każdym razie taki byłem.
Lalka pogładziła mnie po kroczu -już stoi? Jesteś niezłym ogierem?
Bardziej stwierdziła niż spytała. Taktownie i z wyrachowaniem nie wspomniała, że ma już wiedzę o mnie od koleżanki. Łechtała moje ego, jakby bała się mojego braku zainteresowania. Trochę racji miała bo w warunkach pełnej dostępności raczej nie zacząłbym podrywu od niej. Tutaj, jak na bezrybiu i rak był rybą. Jednak, choć cieszyłem się na nowy związek, opóźniałem zbliżenie. Moje uniki złożyła (chyba?) na karb wierności i młodzieńczego zauroczenia panią Aldoną. Ta, jasne! Ja chciałem tylko uniknąć scen zazdrości gdybym jako pierwszy się puścił. Nawet nie jestem pewien czy to określenie nadaje się do facetów?
Póki co, w miarę skromnie pieściliśmy się w tańcu, a ja słuchałem seksownych szeptów mojej nowej partnerki i w przerwach dyskretnie robiłem miejsce na stole. Gdy zobaczyłem Niemca znikającego z moja kobietą w sypialni, wszelkie opory minęły. Chwyciłem Różę i rzuciłem brzuszkiem na stół. Grzecznie pozwoliła pozbawić się rajstop i majtek. Choć podniecenie kazało mi dominować zacząłem wchodzić łagodnie. Ku mojemu zaskoczeniu partnerka odpowiedziała mocnym ruchem pupy, dociskając się do mnie. To była pierwsza wydepilowana kobieta w moim życiu.
-Zrób to tak, żebym długo nie mogła usiąść.
-Mówisz i masz!
Kilka minut intensywnego ruchania pozwoliło mi osiągnąć spełnienie. Rosie była jednak nadal pobudzona i pełna nadziei. Przenieśliśmy się na kanapę, i pobaraszkowaliśmy trochę. Ssałam jej sutki i pieściłem teren między wargami sromowymi, chwilami brutalnie wpychając dłoń. Gdy skończyliśmy zapadła niepokojąca cisza. Rozejrzałem się i zobaczyłem Günthera i moją korepetytorkę siedzących przy stole i sączących drinki.
Odezwali się równocześnie -spokojnie Romuś -rzekła pani Aldona. Macht nichts, Liebling -dodał Gunt.
Różyczka (imię bardzo teraz pasowało do wyglądu jej krocza) stęknęła i zwróciła się do koleżanki -Tobie też tak robi? Masz kobieto szczęście!
Druga pani odpowiedziała tylko grymasem i mruknięciem. Moje ego było w drodze na orbitę.
Nowi znajomi planowali jeszcze pozostać w Polsce parę tygodni a Róża była mi bardzo przychylna. Jeszcze na prywatce (nikt wtedy nie używał nazwy domówka) zaproponowała mi spotkanie. Jej mąż wiedział, że będzie się spotykać się z koleżankami z dawnych lat, więc mogła znikać z domu. Mijały kolejne tygodnie a ja spotykałem się z Różą. Przyzwyczaiłem się do jej ciała i już nie widziałem w niej chudej szkapy. Zaczęła mi się podobać. Niedostatki piersi i bioder kompensowała entuzjazmem do wszelkich zachowań seksualnych. Oddając jej sprawiedliwość trzeba przyznać, że była wulkanem seksu. Nasz pierwszy raz, w obecności męża i mojej kochanki nie zwiastował takiego szaleństwa.
Dziewczyna miała talent i fantazję. Potrzeby zresztą też. Potrafiła też generować takie potrzeby i u mnie. Mimo zimowej aury do zbliżeń dochodziło w różnych nieoczekiwanych miejscach. Ławka w parku, magazyn w firmie, gdzie pracowała jej matka oraz samochód, który pożyczała od ojca. Kto uprawiał miłość w 126p wie, że to nie jest prosta rzecz. Babka mieszkała od lat na Zachodzie, ma tam duże auto, a pieprzy się w maluchu jakby trenowała całe życie. Kiedyś nawet pozwoliłem sobie na uwagę o jej niezwykłych umiejętnościach. Roześmiała się, jakby zrobiła świetny żart.
-Nic Ci Adka nie mówiła? Zobaczyłbyś nas w czasie studiów …
-Znaczy co?
-Gdy dorastałam prywatnych samochodów prawie nie było. Potem pojawił się Maluch. Bardzo chciałam takie auto i ciężko pracowałam w czasie studiów aby je kupić. Gdy go w końcu kupiłam, całe moje życie kręciło się wokół tego autka. Zwłaszcza seksualne i zawodowe. Mówiąc prawdę to seksualno-zawodowe. Byłam prostytutką.
-Że co?
-Nie przerywaj. W końcu wyjechałam z kraju, najpierw na studia do NRD a potem dalej i już nie wróciłam do tego syfu. Auto zostawiłam rodzicom. Byłeś w nim. Wyszłam za fajnego gościa i znalazłam normalną pracę. Mam niemiecki paszport i nie muszę już dupy zdzierać za pieniądze. Choć nadal jest w tym cos co mnie kręci. Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam swoim życiorysem?
-Nnie, tylko trochę jestem zaskoczony wyznaniem.
-Jeżeli chcesz mnie oceniać to proszę, ale tylko pod kątem jakości pieprzenia.
-Nie oceniam Cię inaczej jak łóżku, a tu jesteś najwspanialsza.
Nie byłem trochę zaskoczony, tylko bardzo. Mówieniem pokrywałem mętlik w głowie. Róża zresztą też paplała byle co. Była dziwka umiała jednak podtrzymać moje zainteresowanie.
-Nie rzucisz mnie teraz, prawda? A ja i tak niedługo muszę wracać do Niemiec.
Poczułem niepokój i jakby ból rozstania.
-Wyjeżdżasz?
Zrobiło się romantycznie. Co prawda zastanawiałem się czy i mnie nie podnieca obcowanie z prostytutką? Zastanawiałem się jak to wykorzystać. Jak zwykle w takich sytuacjach mój wewnętrzny szyderca podpowiedział mi pytanie.
-Który numer mam na Twoim liczniku?
Spojrzała na mnie z pasją ale odezwała się łagodnie.
-Wiem, że nie chcesz mnie obrazić. A numer masz 3! Pierwszy był mój pierwszy chłopak, potem mój mąż a teraz Ty… Reszta się nie liczy!
Ot, damska matematyka.
Pani Aldona dyskretnie o nic nie pytała. Zresztą okazji po temu było mało bo więcej poświęcałem nowej znajomości. Po kilku tygodniach nadszedł jednak czas rozstania. Najczęstszym miejscem naszych schadzek był tani i ustronny hotel Prząśniczka na obrzeżach miasta. Tym razem jednak Rosa zaszalała i wylądowaliśmy w Hotelu Centrum. Patrzyłem z czułością na jej smukłe ciało, gdy ostatni raz zakładała przy mnie majtki. Pamiętam gdy szepnęła:
-Zapnij mi BH.
To były nowe doznania. Dotychczas tylko rozpinałem biustonosze. Było jeszcze coś co miało mnie zaskoczyć.
-Chcę Ci bardzo podziękować. Bo wiesz, spóźnia mi się … to chyba …
Moje myśli pogalopowały jak szalone. Zrobiłem dziecko? I w dodatku jakiejś folksdojczce?
Jakby usłyszała moje myśli.
-Taki był plan.
-Co? A może nie jest moje?
-Może. Choć ze starym teraz był głównie anal , a skoro dotąd z nim nie zaszłam…Zrobiłam Ci przestrzeń. Adka powiedziała, że zgodziłeś się dla niej to zrobić… i że nie będzie zazdrosna…
Co jest? Wystawiły mnie na giełdę? Ale w sumie to o co mam pretensję? Walę co popadnie, mam też dziewczynę i stałą kochankę. Podsumowując moją osobę, to nie gardzę żadną okazją. Więc nie mam prawa się skarżyć.
-Ukartowałyście to?
Zapytałem już spokojnie.
- Samo tak wyszło, a potem już tak. Na imprezie tak mi się spodobałeś, że musiałam Cię uwieść. Adka gdy upewniła się, że nie zostaję w kraju, zgodziła się mi pomóc. Zrobiła nawet więcej niż oczekiwałam, ale niech tam. Ty musiałeś zobaczyć coś aby nie mieć wyrzutów sumienia i pozbyć się oporów. Scenę z majtkami rozegrała tak, że nawet mój pierdołowaty mąż uwierzył w swój urok zdobywcy. Nie gniewaj się, i wiesz co? Warto było Cię poznać, tak po prostu. Jesteś fajnym facetem i dobrze pieprzysz. Adka też chwali Cię bardzo.
Ego osiągnęło drugą prędkość kosmiczną.
-I jeszcze jedno. To dla Ciebie.
Róża podała mi kopertę z pieniędzmi. Znów dostałem wścieku! Była dziwka płaci mi za… No właśnie za co? Chyba to jednak miał być miły gest. Naprędce skonstruowałem coś w rodzaju komplementu.
-Nie byłem z Tobą dla kasy!
Kobieta jednak nie przejęła się zbytnio.
-Tak myślę. Może jednak będziesz chciał przyjechać i zobaczyć swoje … dzieło? No i wiem co Ci Adka obiecała … Ja też chętnie… Odwiedź nas kiedyś! Ja też czasami odwiedzam rodziców. Dam znać. Może zatęsknisz za starą dziwką?
Baby potrafią manipulować. Mają to wdrukowane od urodzenia. Ciekawe tylko kiedy następuje aktywacja systemu?
Złość mi przeszła w pożądanie. Z groźną miną chwyciłem ją za włosy i dociągnąłem do krocza. -Taka jesteś? To zaczniemy już teraz!
Przez dłuższą chwilę nie pozwalałem aby spojrzała mi w twarz. Potulnie obciągała trzymając jednak penisa ręką u nasady ograniczając nieco zasięg. Gdy byłem już blisko poluzowałem uchwyt pozwalając aby spojrzała na mnie. Gdy zobaczyła błazeńsko uśmiechniętego młodzika, który właśnie dochodził w jej buzi, poczuła się lepiej. Teraz ssała jak odkurzacz i na zmianę pozwalała wpychać sobie aż po jaja. Gdy skończyłem pracowała jeszcze chwilę językiem dodając mi przyjemności.
-Och, kurwa! Głupolu pojebany, naprawdę mnie przestraszyłeś! Prawie popuściłam. A teraz jeszcze, mimo iż się nie zsikałam mam mokre majty. Czy …
-Chętnie. Chcę jeszcze dodać, że nie jesteś taka stara.
-Ty bydlaku!
Nasze pożegnanie trochę się przedłużyło.
Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!
1 komentarz
W oczekiwaniu
Fajnie piszesz, dziękuję i proszę o więcej