IV
Na następne korki zjawiłem się trochę wcześniej. Pani Aldona spojrzała przez judasza i otworzyła mi drzwi. Stała przede mną w krótkiej spódniczce i koszulce pod którą widać było koronkowy biustonosz. Uśmiechnęła się zalotnie odwracając się aby dać mi drogę a przy okazji prezentując swój rewers.
-Co tak późno? Może mnie nie chcesz?
-Ależ chcę bardzo!
Spojrzała w dół, teatralnie podkreślając ten ruch.
-A, teraz widzę.
A jak bardzo jej pożądałem nawet nie potrafię opisać. Jeszcze żadna kobieta nie ubrała się specjalnie dla mnie. Poprzednio nie zapamiętałem jak wygląda jej figura, tym razem widać było wszystko. Obróciłem ją tanecznym gestem i skomplementowałem figurę. Szczerze, to mi nawet ulżyło, że nie jest jakimś kaszalotem. Podejrzewałem się bowiem o brak wystarczająco silnej woli aby zrezygnować w takiej chwili z seksu. Z wiekiem podejrzenia przeszły w pewność, popartą doświadczeniem a i granice tolerancji przesunęły się poza znany horyzont.
Pocałunek na powitanie był na tyle długi by spotęgować wrażenia wizualne. Trzeba powiedzieć, iż na początku nie widziałem w nauczycielce obiektu seksualnego, teraz już uznałem ją za wspaniałą dziewczynę. Sięgnąłem pod spódnicę licząc się oczywiście z tym, że mnie powstrzyma i trzeba będzie prowadzić grę wstępną. Byłem jednak napalony jak wielki piec w hucie Katowice i liczyłem na szybki spust surówki. Zgodnie z moim przewidywaniem zatrzymała moją rękę ale pozostawiła ją na pośladku. Był to wtedy najpiękniejszy pośladek świata, a ja byłem wdzięczny za ten gest, pokazujący mi, że jest moja.
-Czekaj, najpierw ustalimy zasady. Rodzice płacą za naukę języka i z tego też musisz się podciągnąć. W związku z tym proponuję abyśmy spotkania zaczynali od seksu, potem nauka i jak zostanie czas to jeszcze raz. Nie mów mi i nigdzie o mnie po imieniu. Nie chodzi o zabawę ale o resztki mojej reputacji. Poza tym jednym wyjątkiem, w czasie seksu możesz mówić do mnie co chcesz i nazywać mnie jak chcesz. Gdybym i ja sobie pofolgowała, to nie bierz tego do siebie.
-Pasuje mi, proszę Pani.
-Grzeczny chłopiec. Słuchaj dalej. Mój mąż buduje coś na krańcu kraju. Sezon budowlany w pełni a oni mają opóźnienie więc będzie wracał co dwa-trzy tygodnie, ale na dłużej, nawet na kilka dni. My trzymamy się oficjalnych terminów spotkań, poza tym możesz wpadać kiedy tylko będziesz miał ochotę mnie… zobaczyć.
-Tak, proszę Pani.
-Czy masz dziewczynę?
-E...
-Nie mogę Ci zabronić i nawet nie chcę, ale gdybyś jednak miał to używaj gumek. Pamiętaj, że dziewczyny w tym wieku są wiatropylne. Po co Ci problem przed maturą. A ja nie chcę też złapać grzybicy od jakiejś puszczalskiej smarkuli!
-Tak pani Aldono.
-No to chodź, tylko uważaj bo dziś dni płodne a ja mogę mieć słabszą silną wolę. O ile nie chcesz mi zrobić dziecka.
-No nie chcę!
-To nie byłby problem, bo mam męża…ale jeszcze nie dzisiaj. Gdybym się za bardzo rozpędziła nakrzycz na mnie albo obraź.
Zaczęliśmy jak za pierwszym razem. Koszulka, spódniczka, biustonosz jedną ręką i majtki. Różnica była taka, że majtki były tym razem pasujące do biustonosza a zdjąłem je już w łóżku. Piersi i palcóweczka. Unikała jednak kontaktu z moim penisem, mimo mojego podstawiania się.
W pewnym momencie odsunęła się.
-Jesteś w klasie matematyczno-fizycznej? To musisz być dobry w grach liczbowych.
-?
Wyobraziłem sobie jak siedzimy nad planszą grzybobrania czy chińczyka i rzucamy kostką.
Chyba zauważyła moje zastanowienie.
-69 . I jeszcze jedno, w tej fazie mojego cyklu jest trochę więcej śluzu, podmyłam się oczywiście na Twoje przyjście ale licz się z większym poślizgiem. Postaram się jednak wynagrodzić tę niedogodność.
Błyskawicznie obróciła się kładąc się na mnie i unosząc pupę nad moją twarzą a jej usta znalazły się w pobliżu mojego tymczasowego centrum zarządzania.
Zacząłem śmiało, przypominając sobie jak mnie prowadziła poprzednim razem. Ona objęła moje prącie ustami a ja odpłynąłem ssąc i liżąc ją zawzięcie. Jednak już po chwili otrzeźwił mnie głos przypominający krztuszącego się kota.
-Kurwa, mógłbyś ostrzegać! Nie lubię jak mi się ktoś spuszcza do japy, zwłaszcza z zaskoczenia. No, nie gniewaj się.
-Psepłaszam.
Powiedziałem to z językiem na łechtaczce i cmoknąłem ostentacyjnie jej wargi.
Ruszyliśmy dalej. Mineta wsparta palcami spełniła zadanie i Aldona osiągnęła swój cel. Była w najwyższej ekstazie, aż drżała. Nie domyślałem się jeszcze, że walczy ze sobą i przegrywa!
-Wyruchaj mnie, teraz!
-Zapomnij, chcesz mieć dziecko?
-Ty gnoju strachliwyyy! Włóż mi chuja i ruchaj skurwysynu!
Jednocześnie odtrąciła moją rękę, gdy chciałem włożyć jej palce.
-Ty kurwo, pewnie dajesz każdemu uczniowi i nawet nie będziesz wiedziała z kim masz bachora!
Zadziałało. Spięła się.
-Odezwij się tak do mnie jeszcze raz to odgryzę Ci tego chuja! Ale dzięki, pomogło.
Ponownie zaczęła pieścić główkę mojego przyrodzenia. Po dłuższej chwili zacząłem ostrzegawczo stękać a ona uwolniła wylot cewki ssąc tylko okolice wędzidełka (do dziś to lubię i proponuje paniom, które mają problem ze spermą w buzi). Poszło. Po chwili obróciła się twarzą do mnie. Uśmiechnęła się i wytarła buzię o mój brzuch mieszając
spermę z makijażem.
-Jesteś mi winien jeden raz. Ale to na kolejnym spotkaniu. Wracamy do lekcji. I schowaj kutasa bo Cię zgwałcę.
-Jawohl! Schwimmen, schwam, geschwomen. Bumsen, bumsend, gebumst.
Rozpocząłem lekcję zapamiętanymi formami podstawowymi.
Kilka dni później gdy wróciłem z szkoły, mama była już w domu.
-Dzwoniła twoja korepetytorka od niemieckiego.
Akurat zaglądałem do torby i wymusiłem ruch ręką aby nie zastygnąć z przerażenia. Chyba się udało. Wyjąłem z torby niedojedzoną kanapkę i szybko ugryzłem by ukryć durnowaty wyraz twarzy.
-Thah?
-Będzie bardziej zajęta w czerwcu i proponuje teraz dłuższe lekcje i częściej. Jeżeli chcesz to zapłacimy.
Zachowałem kamienną twarz, którą mama wzięła za niechęć.
-To tylko kilka tygodni a Pani Aldona mówi, że masz jeszcze szansę na bardzo dobrą ocenę. Dostosuje się też z terminami.
Westchnąłem ciężko by choć trochę ukryć radość.
-Spróbuję.
-Nie wzdychaj, to inwestycja w Twoją przyszłość. Powiedziała, że wierzy w Ciebie i na pewno się zgodzisz. Czeka jutro .
-Już jutro?
Powiedziałem dla porządku i poleciałem do pokoju potrącając po drodze siostrę.
Czupiradło było jak zwykle podejrzliwe i dobrze zorientowane.
-Coś taki radosny? Wiesz już, że jakaś Kaśka dzwoniła? Zadzwoni jeszcze.
Z Kaśką poznaliśmy się niedawno i spotkaliśmy się dopiero kilka razy. Wzięła mój numer telefonu i powiedziała, że zadzwoni. Ja do niej nie mogłem bo nie miała w domu telefonu.
Niedługo potem telefon znów zadzwonił. Oczywiście Czupiradło jako pierwsze było przy aparacie i wydarło się na cały głos prezentując do tego ironiczny grymas i ruchy sugerujące seks.
-Roman, pani Kasia do Ciebieee!
Zabrałem jej słuchawkę jednocześnie chwytając łyżkę do butów, aby trzepnąć ją w pupę. Młoda zaczęła zwiewać zasłaniając rozcapierzonymi śmiesznie palcami dolną część pleców. Wyglądało to jakby łoś ją wziął na rogi.
Kaśka zaproponowała spotkanie, JUTRO. Ożesz! Jak oleję korki koniec z pięknie zapowiadającą się znajomością i regularnym seksem, a nad nowo poznaną panną trzeba pewnie jeszcze popracować. Rokowania były dobre bo była trochę starsza i miała już chłopaka. Uderzyłem w płaczliwy ton, tak aby domownicy też słyszeli.
-Jutro mam korki i nie mogę ich olać bo za parę dni jest klasówka decydująca o ocenie na koniec.
Trochę naciągnąłem rzeczywistość, ale warto było. W tej chwili co najmniej dwie kobiety mi współczuły. Postanowiłem to wykorzystać i zacząłem już działać.
-Kasiu, przygotuję się do lekcji dzisiaj to może szybko pójdzie jutro, a resztę przerobimy
po jutrze.
Jednym ruchem załatwiłem kilka spraw: korki i randka się odbędą, starzy nie będą się czepiać i oczywistym będzie późniejszy powrót do domu. Tym bardziej, że kolejnego dnia nie było pierwszej lekcji. Umówiliśmy się i po chwili zakończyłem rozmowę. Wszedłem do pokoju ostentacyjnie rozkładając książki. Czupiradło snuło się węsząc podstęp.
Następnego po powrocie ze szkoły ogłosiłem, że był ciężki wf i muszę się wykąpać.
Potem pochłonąłem obiad i walnąłem się na pół godziny na drzemkę. W końcu siadłem przy biurku i autentycznie zacząłem odrabiać to co mi zadała pani Aldona.
Na korkach zameldowałem się w odpowiednim momencie. Pani Profesor właśnie pożegnała dwóch nygusów, sądząc po podręczniku, z pierwszej klasy .
-Chodź, rozgość się. Ja się trochę ogarnę bo już od godziny myślę o tej lekcji i trochę mi majtki zalało. A najlepiej chodź ze mną do łazienki.
Rozebrała się szybko i siadła aby się wysikać.
-Mogę?
No, bezpośrednia to ona była.
Umyła się błyskawicznie wypinając się i prężąc. W gatkach czułem miłe mrowienie.
W duchu zaśmiałem się bo odpadła mi walka wręcz ze stanikiem. Jednak moje myśli galopowały wokół randki z Kasią, co było trochę zauważalne. Pobiegliśmy do sypialni i po około kwadransie pani Aldona doszła i zaspokoiła mnie. Zaczęła mnie dopytywać co jest grane.
-Mam dziś randkę.
-Super! To czym się martwisz? Nie przejmuj się się, jesteś młody i wszystkiego Ci nie odessałam.
-Czy możemy dziś bez „po lekcjach”?
-Jak chcesz. Ale jak Ci nie da to będziesz żałował.
Wstała i podeszła do mebla, który był czymś w rodzaju szafki nocnej i toaletki. Sięgnęła do szuflady i podała mi dwie gumki. Pocałowała mnie czule.
-Usuń teraz ślady po mnie. A gdyby na randce się nie udało to wpadnij w drodze powrotnej.
Udało się, ale o tym kiedy indziej. A do korepetytorki i tak zajrzałem. Ucieszyła się szczerze, gdy dowiedziała się, że gumki się przydały i że jej nauki przeniosłem na nowy grunt.
Choć wtedy nie znałem jeszcze kobiecej natury to przez głowę przemknęło mi pytanie czemu nie okazuje zazdrości? Tej kobiecej natury to chyba nadal nie znam, ale wiem trochę więcej o kobietach. Powinna być zazdrosna. Na wszelki wypadek starłem się bardzo. Zaniosłem do łóżka, wypieściłem piersi, wycałowałem uszka i zanurkowałem głową między nogi. Ssałem lizałem, kręciłem kółeczka, zmieniałem tempo i nacisk. Palce rytmicznie pracowały na wspólny sukces. Falujące łono wskazywało na zbliżający się orgazm, a moja twarz i czoło były całe mokre, częściowo też od potu. Jej orgazm był spokojny, jakby się hamowała lub chciała przedłużyć doznania. Zagadka szybko się wyjaśniła, gdy pani profesor ujęła moją dłoń za palce zwijając je i wciskając sobie do pochwy.
-Popracuj tak długo aż wejdzie po nadgarstek. Nie przerywaj aż powiem, że Cię kocham. To będzie hasło bezpieczeństwa. Chcę być rozepchnięta jak stara kurwa.
Musiała zauważyć moje żachnięcie.
-Teraz się bawimy. Mów do mnie, byle ostro!
Zaczęła się napychać na moją dłoń i jęczeć z bólu i być może masochistycznej rozkoszy.
Gdy tylko zdobywałem kolejny fragment jaskini przez jej ciało przechodził spazm i cofała się a na jej twarzy pojawiały się łzy. Trochę się przeraziłem bo zaczęła łkać i krzyczeć. Nie miała jednak ochoty przerwać.
-Rżnij, bo Ci więcej nie dam! Rozpierdol mi cipę!
-Mówisz i masz, kurwo. Będziesz miała jak wiadro!
Przycisnąłem jej biodra przedramieniem by nie mogła się cofać a drugą ręką pchnąłem. Zaniosła się szlochem.
-Auuu. Dobrze, jeszcze trochę! Mów do mnie.
-Ty dziwko niedojebana, jak z Tobą skończę to będziesz mogła dać nawet koniowi!
W tle słychać było bulgotanie śluzu pomieszanego z powietrzem. Germanistka zaczęła się wyrywać i drzeć.
-Nieee! Przestań! Och, jak boli!
- A kochasz mnie stara ruro?
-Nigdy taki sadysta tego ode mnie nie usłyszy!
-To z pizdy zostaną strzępy.
Zauważyłem jednak, że zrobiło się luźniej a śluz przestał bulgotać wypływając swobodnie.
Kolejne minuty mijały na intensywnej pracy.
-Masz już norę jak rurociąg Przyjaźń. Caryca Katarzyna to przy tobie cnotka nieruchana! Jak mąż cię klepnie to go echo zabije.
-Chuj ci do tego. Kocham Cię!
-Na pewno? Nabierasz mnie.
- Już nie mogę! Kocham Cię, ty skurwysynu.
Odsunęła moją rękę na swój odbyt i dyszała ciężko.
-Popieść trochę to dostaniesz dupy w nagrodę.
Odbyt dość szybko stał się elastyczny a stateczna dama podała mi niebieskie pudełko z popularnym w tym czasie kremem. Następnie obróciła się na brzuch, wypięła i rozchyliła pośladki ukazując lekko otwarty otwór.
-Masz!
Jęczała cicho, chyba aby mi było przyjemniej a gdy skończyłem zamruczała i przeciągnęła się wypełzając spode mnie. Popatrzyłem na jej krocze i się przeraziłem. Jej wargi sromowe były znacznie odsunięte od siebie, przekrwione i spuchnięte. W kompozycji z włosami łonowymi wyglądało to jak przejechany kot.
-Cipą się nie przejmuj, za parę dni wróci do normy a jutro wieczorem wraca mój mąż i będzie pewnie napalony a w luźnej później się spuści. To i ja będę miała chwilę przyjemności.
Już zrozumiałem jej plan. Spojrzała na moją posmutniałą minę.
-W tym tygodniu musisz się zadowolić tylko Kaśką, ale wiesz co? Może byś wpadł jeszcze jutro rano przed szkołą? To Ci obciągnę ze dwa razy…
Naprawdę kochana kobieta.
Dodaj komentarz