Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Pani Aldona 4

No i Róża wyjechała. Bardzo mi jej brakowało. Przez kilka dni nie miałem na nic ochoty. Moje przygnębienie pogłębiało się, gdy pomyślałem, jak wielki temperament miała utracona właśnie kobieta oraz jak wielka różnica dzieli ją od moich lasek, skądinąd świetnych dziewczyn. Młoda zauważyła, że coś jest nie tak, i jak to ona, snuła się po mieszkaniu, od czasu do czasu przecinając mi kurs. W końcu nie wytrzymała.
-Romek! Co jest? Przez ostatnie tygodnie nie można było Cię spotkać w domu a  teraz siedzisz kolejny dzień na dupie i nic! Nawet się nie zabawiasz i ani razu nie zainteresowałeś się mną. A celowo łaziłam roznegliżowana. Myślisz, że nie widzę co się dzieje, a w zasadzie nie dzieje? Straciłeś jaja czy zmieniłeś zainteresowania?
-Rzuciła mnie najwspanialsza dziwka mojego życia!
-Co bredzisz? Jaka dzi… co? No dobra, siadaj i opowiadaj.
Tak naprawdę to ona usiadła obok mnie. I zaczęło się przesłuchanie. Starałem się aby moja opowieść była bardzo oględna, ale Baśka nie dała się zwieść i drążyła do sedna. Na koniec postawiła diagnozę.
-Zakochałeś się w starej kurwie, bo dawała Ci dupy przez parę tygodni i jeszcze za to zapłaciła? To jest tak popierdolone, że aż śmieszne! Otrząśnij się i wyobraź te potoki spermy, które przez nią przepłynęły. To zwykła zdzira, teraz na emeryturze, bo wyszła dobrze za mąż.  
-Ale ona…
-O niej zapomnij! Dzwonię do Magdy… czekaj, a stanie Ci?  
-Ona jest…
-Wiem, wiem. Wspaniała, jedyna i niezastąpiona.
I jak przystało na troskliwą, choć nieco rozwiązłą siostrę sięgnęła do mojego rozporka. Okazało się, że hormonów nie da się oszukać. Pożądanie wróciło ze zdwojoną siłą i musiałem się bardzo starać, aby nie dać siostrze szansy na utratę czci ze mną. Była jednak tak uprzejma, że wzięła do buzi, osiągając sukces nawet się specjalnie nie starając. Nie trzymałem jej za głowę ale grzecznie zniosła mój orgazm do końca. Zawsze gdy ona potrzebowała odprężenia, też mogła na mnie liczyć. Gdy poczuła, że już skończyłem to głośno przełknęła, polizała żołądź i nastawiła usta do pocałunku.
- No, chyba naprawdę długo się oszczędzałeś. Dobrze było? Lepiej niż u kurwy? No to, pocałuj.  
Zasze tak robiliśmy po oralnych zabawach więc uczyniłem to natychmiast i całowaliśmy się przez chwilę. A zaczepka mieściła się w granicach naszej gry i co ciekawe, wspomnienie o Róży nie sprawiło mi już przykrości. Czyżby prosta terapia zadziałała?
-Basiu, chciałbym się zrewanżować.
-Ależ oczywiście. Przelecisz mnie?
-Wiesz, że to nie. Ale reszta owszem, co sobie zażyczysz!
-Zrobisz to wcześniej czy później, założysz się? To po co czekać?
-Prędzej z nieba zaczną padać gwoździe!
- Z powodu upartego brata umrę jako cnotka.
-Młoda nie czekaj, bo się nie doczekasz. Poza tym masz chłopaka, zrób prezent jemu.  
-Prezentów dostał mnóstwo, z wyjątkiem tego. I bardzo dobrze, bo nie przeszedł testu na wierność! Już nie jesteśmy razem.
-Co, jakiego testu?!
Okazało się, że koleżanki w ramach testów próbowały uwieść chłopaków innych dziewczyn.  
-Bzykał się z Magdą, i to beze mnie. Świnia jedna.
-A co z chłopakiem Magdy, kto testował?
Siostra skromnie spuściła oczy i wyznała: -Ja! Łatwo dał się sprowokować. Zatańczyłam z nim dwa razy, liznęłam w ucho i już był mój. Powiedziałam mu, że jestem dziewicą ale dam mu za dziesięć dolców. Na szczęście biedak miał tylko trzy i cnota została dla Ciebie. Chciałam mu dać drugą dziurkę lecz spuścił się jak tylko dotknął mnie fiutem. Cały tyłek, majtki i spódnicę miałam w spermie. Zaczął mnie wycierać i przepraszać, ale jak kazałam wylizać to tak się rozpędził, że wyszło bardzo przyjemnie. Zrobiłam mu jeszcze loda, żeby nie żałował tych paru dolców. A potem zakablowałam. Na szczęście Magda mu darowała. Teraz nim pomiata i używa jak polerki, a głupek się cieszy jak mu zrobi ręką. Może ja też swojemu odpuszczę, na jakiś czas?
-Stworzyłem dwugłowego potwora.
-Ten potwór ma też inne fajne, podwójne rzeczy. I podwójnie Cię lubi. Dzwonię do Magdy, ale może najpierw… -zawiesiła głos i spojrzała mi zalotnie w oczy- pobawimy się jeszcze?

Rzeczywiście podniecenie wróciło na skutek opowieści i Baśka to zauważyła. Bezwstydnica zdjęła rajstopy oraz majtki i wypięła pupę.
- Skoro nie chcesz mnie prawidłowo wyruchać, to przeleć mnie w kakałko, ale potem minetka!  
Po drugim razie było mi jeszcze lżej na duszy. Zgodnie z umową zaspokoiłem Młodą
i powróciliśmy do tematu rozmowy.

Szczęśliwie Magda miała klucze do mieszkania ciotki, która wyjechała na kilka dni. Tak, dobrze się domyślacie czyje to było mieszkanie. Dziewczęta szybko się zorganizowały
i zostałem zaproszony na piątkowy wieczór. W drzwiach powitały mnie dwie zwiewnie ubrane nimfy. Jasnowłosa i brunetka. Zaprowadziły mnie do sypialni gdzie zostałem rozebrany i przywiązany do mebla. Nie były to jakieś tam wstążki zawiązane w kokardki, lecz solidnie zawiązane liny. W końcu sam uczyłem baby żeglarskich węzłów. Byłem w potrzasku i nie mogłem wiele zrobić, gdy zawiązały mi oczy. Zaczęły mnie pieścić i podpuszczać przerywając pieszczoty bym nie skończył zbyt szybko. Sądząc z dźwięków pieściły też siebie. Potem jedna z nimf usiadła na mojej klatce okrakiem i zbliżała rytmicznie swoje krocze do moich ust. Druga boginka drażniła ustami moje prącie. Robiła to bardzo delikatnie, wręcz ulotnie. Zachowywały przy tym ciszę i zamieniły się kilkakrotnie miejscami. Dbały też abym nie podejrzał nic przez opaskę na oczach. Nagle rodzaj doznań zmienił się. Domyśliłem się, że na moje przyrodzenie ktoś zakłada prezerwatywę. Moja twarz znów znalazła się między udami a do moich ust zaczęły się kleić wargi sromowe. Nie byłem w stanie ocenić czyje! Grzecznie wysunąłem język i zacząłem szukać właściwego miejsca, manewrując na ile pozwalały mi więzy. Pomyślałem, że partnerka osiągając rozkosz wyda jakiś demaskujący ją dźwięk. Również moje prącie zaczęło mieć kontakt z czymś ciepłym i miękkim. Ciężar, który falował na moich biodrach wskazywał, że doszło do penetracji. Skoncentrowałem się aby pomyśleć o czymś aseksualnym, ale byłem na straconej pozycji. Orgazm był tylko kwestą czasu. Moje partnerki dbały o swoje zaspokojenie dodając po paluszku do moich starań. Zgodny jęk poinformował mnie o ich szczęściu, a przy okazji wyzwolił i u mnie szczytowanie. Po długiej chwili zeszły ze mnie, a na mój nagi tors zaczęły spadać jakieś drobne i zimne przedmioty. Gdy odzyskałem prawo oglądania świata zobaczyłem dziewczęta… bawiące się  gwoździami.
-Baśka! -wydarłem się z wściekłością – czy Ty właśnie mnie zgwałciłaś?
-Taa-je-mni-caa! -zgodnie odpowiedział damski chórek. Zostałem uwolniony i mimo złości, która już mi przechodziła, przytuliłem gwałcicielki. To były naprawdę fajne dziewczyny
i z fantazją. Zdjąłem gumkę i sprawdziłem pod kranem. Była szczelna. Dobre i to! Rzuciłem się sprawdzać moje nimfy i szukać zapachu prezerwatywy, ale przewidziały to i zanim mnie uwolniły poszły do łazienki. Teraz w najlepsze mnie prowokowały, zwłaszcza siostra, wypinając się i rozchylając pośladki. Nie powiem, że nie zadziałało.
-Dobra! Tak się chcesz bawić? Magda, pomożesz? Trzymaj jej ręce!
To mówiąc to podciąłem wypinającą się młodą, aż opadła na twarzą na posłanie. Klęknąłem z tyłu między jej nogami a Magda posłusznie kucnęła przed głową koleżanki unieruchamiając jej ręce. Wałek z kanapy wepchnąłem pod brzuch wierzgającej laski. Analne stosunki już się nam zdarzały, nigdy jednak takiej oprawie. Po pierwszym pchnięciu uniosła głowę i krzyknęła. Po chwili umilkła, gdyż na plecach za jej głową znalazły się nogi koleżanki, przyciskające ją do krocza. Baśka podjęła grę i chwyciła dłońmi pupę koleżanki. Przestała też wierzgać za co została nagrodzona przeze mnie stymulacją okolic łechtaczki.  
Gdy skończyliśmy, Młoda spojrzała na mnie z szelmowskim uśmiechem -czekaj, to jeszcze nie koniec!
Chata była wolna jeszcze do niedzieli, więc zapadła decyzja o zorganizowaniu zabawy w sobotę. Zaprosiliśmy swoich partnerów i zrobiliśmy regularną składkową imprezę  
z alkoholem i żarciem. Gdy przyszedłem z Kasią, to dziewczyny i ich chłopcy już byli. Czyli im odpuściły albo od początku chciały tylko wymienić się partnerami. Nieco rudawy chłopak Magdy był całkiem przystojny, i nie dziwię się ani jej ani Młodej, że miały do niego słabość. Na widok mojej dziewczyny zrobił wielkie oczy i nie spuszczał z niej wzroku. Poczułem się nieco zazdrosny ale Kasia nie reagowała. Nie miała w zwyczaju odwzajemniać nachalnych spojrzeń innych facetów i patrzyła „przez nich”.

No cóż, powzdychałem jeszcze trochę do Róży i wróciłem co szarej codzienności. Znaczy, była by beznadziejnie szara, jak cały PRL, gdyby nie kolorowa bielizna moich kobiet. Zacząłem od pani Aldony. Kupiłem bukiecik i zameldowałem się w umówionym czasie. Powitanie było raczej chłodne, wręcz zimne. Ale skoro zostałem zaproszony to trzeba było robić dobrą minę.
-Dzień dobry, kochana pani Aldono.
-Dzień dobry - zabrzmiało jak szczęk przeładowanego pistoletu - Co się stało, że się spotykamy? Dostałeś peta z niemieckiego czy jestem ostatnią kobietą na świecie? A może młody człowiek postanowił zrobić dobry uczynek?
Pierwszy raz widziałem w niej taką pasję. Nasze relacje zawsze były ciepłe i szczere. Bywały scysje, ale ona zawsze wiedziała kiedy i jak je zakończyć, niezależnie kto i co było przyczyną. Tym razem było inaczej. Postanowiłem użyć nowej strategii w naszych relacjach.
-Kochanie, wybacz! Przecież sama oddałaś mnie Róży.  
-Co?! Ta chuda miotła odbiła mi chłopaka? No, nie wierzę…  
-Ty pierwsza poszłaś z Guntem, już z majtkami w dłoni!  
-Chłopaczku, chciałam tylko abyś się zabawił z laską, która ma wiele do zaoferowania. A      Ona strasznie się napaliła na Ciebie. To był mój prezent na Mikołajki!  
Byłem załamany, zrozumiałem jak dałem się wkręcić. To już nie była moja przyjaciółka,
a rozłoszczona nauczycielka, czyli najgorszy koszmar licealisty! Trudno, poniosłem porażkę a mój harem kurczył się z prędkością światła. Okazałem się naiwniakiem. Ale znów się czegoś nauczyłem o życiu i kobietach. Takie były te korepetycje. Zapadła długa cisza. Zastanawiałem się jak zakończyć spotkanie? Z przytupem, czy może nie palić mostów? Ona odezwała się pierwsza.
-Mimo wszystko lubię Cię. I mam dobrą wiadomość, jestem w ciąży!
-Co?! Też?  
-Co też?    
-No, Róża też!
Kochanie moje patrzyło na mnie jak na UFO. Widziałem, że walczy ogromnymi emocjami. Oczekiwałem ciosu, jednak zobaczyłem lekki uśmiech na jej twarzy.
-Ty barani łbie. Czym Ty myślisz? Zapyliłeś tę płaskorzeźbę? No, nieźle. To o to jej chodziło…   Coś Ci obiecała?
-Wiedziała co Ty… i to raczej nie ode mnie - Odrabiałem straty.
-Podstępna małpa, wykorzystała mnie!  
Chciałem powiedzieć, że to chyba ja zostałem wystawiony, ale zrezygnowałem. Widać jednak było coś jakby światełko w tunelu, choć ciągle mógł być to pędzący pociąg (koniec suchara, można spłukać gardło). Zostałem zmanipulowany przez dwie baby i jeszcze zebrałem od jednej opieprz. Fakt, że subtelny. W głowie pojawił się śmieszek: nie tylko ja zostałem nabrany. Humor mi się trochę polepszył, proporcjonalnie do  zachowania pani Adki. Zanosiło się na niezręczną ciszę i zastanawiałem się co dalej. Rozbłysk geniuszu w ostatniej chwili uświadomił mi jak należy wybrnąć.
-Serdecznie Ci, znaczy Pani gratuluję  i bardzo się cieszę, że jednak się przydałem!  
-Pewnie już się cieszysz myśląc jak będziesz to wykorzystywał, co łajdaku?
-Nie, no co pani mówi? Nie śmiałbym!
No, pewno! Oczywiście, nie potraktował bym jej jak Róży, nawet żartobliwie. Ale moje dolne sterowanie już drgnęło na myśl o nadchodzących doznaniach. Wściekłość na mnie już jej przeszła, a mnie to naprawdę ucieszyło.
-Dziś nie licz na nic. Narozrabiałeś i muszę się uspokoić, a poza tym źle się czuję. La donna è mobile… -zanuciła operowy kawałek - Przyzwyczajaj się do kobiety w ciąży. Przyda się w dorosłym życiu.  
Kolejnym etapem ratowania życia towarzyskiego miało być spotkanie z Kasią. Tu, z powodu jej zaliczeń i egzaminów, zagrożenie awanturą było mniejsze.
  
A gdy tylko władze PRL zdecydowały się wydać paszporty każdemu kto chciał, pani Aldona wyjechała z rodziną z Polski.  
W zasadzie to te paszporty dostawali prawie wszyscy. W przypadku młodzieży w wieku poborowym należało mieć tzw. uregulowany stosunek do obowiązku służby wojskowej. W tym temacie poróżniliśmy się z sierżantem sztabowym czy też chorążym, urzędującym w WKU. Ja twierdziłem, że mój stosunek do obowiązku jest bardzo uregulowany, bo niezmiennie to p…ę. Wspomniany zielony urzędas twierdził zaś, że dopóki nie dostarczę zaświadczenia z uczelni o studiowaniu, jestem na liście przeznaczonych do odbycia służby zasadniczej, a nauka w liceum tylko ten fakt niepotrzebnie opóźnia. A to, zdaniem trepa wyklucza wydanie mi paszportu. Tak więc nigdzie nie pojechałem i nie dane mi było odwiedzić ani pani Aldony, ani Róży.

RomeT

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użył 2512 słów i 13682 znaków.

Dodaj komentarz