Pęknięcia mojego serca - rozdział ósmy

Tiffany się wciąż nie odzywała. W szkole udawała, że nie istnieję. Było mi przykro, ale tylko trochę, ponieważ żyłam już wieczorem. Była godzina dziewiętnasta i siedziałam cała jak na szpilkach, czekając, aż Nate przyjdzie.
Peter jak zwykle sprawdził się w roli mojego stylisty. Zaczynał się bardziej w to wczuwać, a ja coraz bardziej dziwiłam się, że miałam takie fajne ubrania, a w nich dotychczas nie chodziłam. Miałam na sobie czarne baleriny, dopasowane dżinsy, czarny top z elementami koronki i elegancki, kolorowy żakiet w kwiaty. Miałam wątpliwości, czy nie będę zbytnio odstawiona, ale Peter kazał mi się uciszyć i stwierdził, że tak wyglądam super, więc odpuściłam.
Włosy zostawiłam naturalnie pofalowane, żeby się za bardzo nie stroić, wzięłam czarną torebkę i dołączyłam minimalne srebrne dodatki. Czekałam, cała w stresie. Czym tu się stresować?, nabijał się cichy głosik w mojej głowie. Przecież pierwszy pocałunek macie już za sobą.
Prychnęłam. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek u drzwi. Aż podskoczyłam i natychmiast je otworzyłam. Musiałam się przy tym powstrzymać, żeby nie westchnąć z zachwytu. Niby miał na sobie zwyczajne dżinsy, białą koszulkę i zarzuconą na ramiona brązową koszulę w kratkę, a i tak wyglądał powalająco. Jak on to robił?
- Hej – przywitał mnie z lekkim uśmiechem. – Pięknie wyglądasz.
Stroiłam się dla ciebie przez kilka godzin, odpowiedziałam mu w myślach.
Wyszliśmy. Nawet nie było tak zimno, jak myślałam. Kino było blisko, więc po chwili byliśmy już na miejscu. Wyciągałam portfel, by zapłacić za swój bilet, kiedy Nate złapał mnie za nadgarstek.
- Co robisz? – spytałam z zaskoczeniem.
- Zapomniałem ci powiedzieć – wyszczerzył się. – Bilety też stawiam.
- To nie fair! – oburzyłam się.
- Olivia, Olivia… i co ja mam z tobą zrobić? – pokręcił teatralnie głową, potrząsając kędzierzawą czupryną, a mi zrobiło się przyjemnie ciepło w środku, kiedy usłyszałam, jak wymawia moje imię. – Dam ci więcej popcornu – zaproponował, śmiejąc się.
- Sugerujesz, że dużo jem? – udałam, że się obraziłam, a w środku pękałam ze śmiechu.
- O tak. Jesz zapewne więcej, niż ja. Spójrzcie tylko na te chude nóżki. Jak ty w ogóle na nich chodzisz?
- Biegam też bardzo dobrze – poinformowałam go. – Lepiej nie próbuj uciekać. Złapię cię po kilku krokach i wtedy zobaczysz z bliska mój czarny pas w karate.
Nate udał, że zakrywa sobie ze strachu głowę.
- Dziewczyno, zaraz pożałuję tej randki.
- Pożałujesz? O, tego ci nie wybaczę. Płać za bilety, już! – zaśmiałam się.
Łatwo mi się z nim rozmawiało. W tej chwili nawet nie pamiętałam tych wszystkich dziwnych rzeczy, które już zdążyły się między nami stać. Teraz wydawał się takim normalnym chłopakiem. I pewnie taki był.
Weszliśmy do sali kinowej, chyba nawet tej samej, w której byłam poprzednio z Tiff. Usiedliśmy, ale leciały jeszcze reklamy, więc mogliśmy pogadać. Jak to ja, co chwila wybuchałam śmiechem i Nate zatykał mi usta dłonią, też się śmiejąc, ale ciszej. Tak naprawdę nie obchodził mnie film, czy okaże się dobry, czy raczej kiepski. Przecież nie dla filmu tu przyszłam.
Niestety, w końcu się zaczął i byłam zmuszona do zakończenia rozmowy z Nate’m. Nawet za bardzo nie zwracałam uwagi na film. Zauważyłam jedynie jakiś bukiet róż, dziewczynę, chłopaka i jeszcze jedną dziewczynę, ale nie skupiałam się za bardzo na fabule. Cały czas zerkałam kątem oka na Nate’a i uśmiechałam się co chwila, gdy przyłapywałam i jego na spoglądaniu na mnie. W końcu wziął mnie za rękę. Delikatnie, tak, jakby się wahał, co było u niego nowością. Miał ciepłe dłonie i czułam, że mogłabym go tak trzymać całą wieczność.
Kiedy film się skończył, było już późno i dosyć ciemno. Nate odprowadził mnie pod same drzwi, wciąż trzymając za rękę. Byłam przeszczęśliwa i najchętniej bym się z nim nie rozstała, ale było mi już zimno. Staliśmy więc z Nate’m pod moimi drzwiami i chyba żadne z nas nie wiedziało, jak się pożegnać.
- Było super. Dziękuję – powiedziałam w końcu, uśmiechając się do niego.
- Nie ma za co – oparł się ręką o framugę drzwi. I patrzył na mnie. Na powrót nie wiedziałam, co robić. Ale było mi już naprawdę zimno.
- No to… do zobaczenia jutro w szkole – powiedziałam, a ponieważ Nate wciąż nic nie mówił, tylko się patrzył, odwróciłam się, weszłam po schodkach i chciałam wejść do domu, ale złapał mnie za rękę.
- Olivia – przytrzymał mnie stanowczo. Odwróciłam się do niego, a wtedy on przeskoczył przez schody tak szybko, że ledwo to zarejestrowałam, wziął moją twarz w dłonie i mnie pocałował. Znowu.
O.
MÓJ.
BOŻE.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 909 słów i 4910 znaków.

12 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • okano1

    Świetna ;)

    25 sie 2016

  • candy

    @okano1 dziękuję :)

    25 sie 2016

  • Misiaa14

    Ohhh piękne *-*

    25 sie 2016

  • candy

    @Misiaa14 <3

    25 sie 2016

  • black

    <3

    24 sie 2016

  • candy

    @black <3

    24 sie 2016

  • lolisss

    świetne!! oze jak takie krotkie to jeszcze jedna dzis? :D

    24 sie 2016

  • candy

    @lolisss też mnie irytuje to, że takie krótkie pisałam :/ potem powinno być lepiej. Dodałam ;)

    24 sie 2016

  • Oliwia

    Ale super! Kiedy następna???

    24 sie 2016

  • candy

    @Oliwia już teraz :*

    24 sie 2016

  • Czarodziejka

    Super *-*

    24 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka <3 <3

    24 sie 2016

  • jaaa

    Kocham <3 czekam na ciąg dalszy

    24 sie 2016

  • candy

    @jaaa <3 <3

    24 sie 2016

  • KAROLAS

    :bravo:

    24 sie 2016

  • candy

    @KAROLAS <3

    24 sie 2016

  • ksiezniczka69

    Kocham .... <3

    24 sie 2016

  • candy

    @ksiezniczka69 <3 <3

    24 sie 2016

  • Krolewna

    <3

    24 sie 2016

  • candy

    @Krolewna <3

    24 sie 2016

  • Xsara94

    Szkoda że takie krótkie,ale jak zawsze super:) w ramach rekompensaty dodaj jeszcze jedną :D

    24 sie 2016

  • candy

    @Xsara94 dodałam :*

    24 sie 2016

  • kaay~

    Suuuuper!!!!!

    24 sie 2016

  • candy

    @kaay~ dziękuję! <3

    24 sie 2016