Pęknięcia mojego serca - rozdział dwunasty

Nagle straciłam zainteresowanie pogodzeniem się z Tiffany.
I już nie potrzebowałam pomocy Petera przy dobieraniu mi ubrań. Bo i po co? Po co miałam wyglądać olśniewająco w obecnej sytuacji?
„Sypianie z przypadkowymi dziewczynami, picie, dobra zabawa, zero związków, zero miłości…”
Czyli Nate był wszystkim tym, czego nienawidziłam, czym gardziłam.
Było mi przykro, ponieważ pierwszy raz w życiu poczułam, że znalazłam kogoś, kogo pokocham. Kto będzie kochał i mnie. To wszystko ułożyło się niemal jak w filmie czy w książce. Byłam naiwna… myślałam, że te niespodziewane pocałunki zwiastują coś dobrego. Dużą love story.
Chyba naczytałam się za dużo romansów.
Cały weekend nie mogłam się na niczym skupić, aż w końcu nadszedł poniedziałek. Peter nie musiał się trudzić budzeniem mnie, bo gdy przyszedł do mojego pokoju już nie spałam. Był kochany i nie skomentował mojego wyglądu, choć pewnie musiał go zaskoczyć. Dzień był zimny i ponury - prawie jak mój nastrój - a ja ubrałam się tak, jakbym chciała wszystkich od siebie odstraszyć. Poniekąd tak było. Kogo zachęciłyby zwykłe ciemne dżinsy i luźna szara bluza, w której wyglądałam tak bezkształtnie, że aż przykro patrzeć. Kiedyś należała do Petera, ale nagminnie mu ją podkradałam, aż w końcu brat mi ją oddał. Włosy związałam w byle jakiego koka i nawet nie zawracałam sobie głowy tuszem do rzęs. Umyłam twarz i zostawiłam się w stanie „surowym”. Szczerze, już nic mnie nie obchodziło. Niestety nie mogłam nic poradzić na to, że i tak przejmowałam się tym, że zobaczę Nate’a w szkole. Ciężko było określić to, co w tym momencie czułam. Wahałam się między bezbrzeżnym smutkiem a nieokiełznaną złością.
Zerknął na mnie jeszcze zanim go zauważyłam. On też był zdziwiony moim strojem, co skwitowałam cichym prychnięciem. Usiadłam w kącie korytarza i wyciągnęłam podręcznik do biologii, by się czymkolwiek zająć. Czułam jego uporczywy wzrok na sobie, ale nie podnosiłam głowy. W końcu jednak nie wytrzymałam, zerknęłam na niego i po prostu mnie zmroziło.
Siedział na ławce i się śmiał. Śmiał się z czegoś, co zobaczył w telefonie. A ręka trzymająca telefon należała do Tiffany, która siedziała obok niego, stanowczo za blisko.
Teraz ogarnęła mnie już niesamowita wściekłość. To taka z niej przyjaciółka? Jak tylko widzi Nate’a beze mnie, to od razu do niego uderza? Poczułam łzy w oczach. Zazdrość paliła mnie od środka. Wzięłam głęboki oddech i usiłowałam wziąć się w garść.
Spokojnie, uspokajałam się w myślach. Tylko z nią siedzi i tylko dlatego, że ona się do niego przyczepiła. Ale to przecież ciebie całował. Ciebie zaprosił na imprezę.
Szkoda, że nie jest twój, szepnął wrednie głosik w mojej głowie. Ani w ogóle niczyj. Przecież on nie chce zobowiązań.
Zatrzasnęłam z impetem książkę, dokładnie w chwili, kiedy zadzwonił dzwonek. Mimo że do tej pory na każdej lekcji siedziałam z Tiffany, licząc na to, że coś się zmieni między nami, to teraz ostentacyjnie minęłam naszą wspólną ławkę i odeszłam na sam przód, do ławki, gdzie siedział Mark. Od kiedy doszedł do naszej klasy jeszcze nigdy z nim nie rozmawiałam. Teraz zrobiło mi się go szkoda. Zawsze siedział sam, pewnie z powodu swojej tuszy. Oceniając go wzrokiem, stwierdziłam, że gdyby zrzucił te zbędne kilogramy, byłby naprawdę przystojnym chłopakiem. Ale ja nie byłam Tiffany. Nie będę parskać z pogardą na widok kogoś grubszego, tylko dlatego, że sama jestem chuda. Dlatego postawiłam torbę na ławce i spytałam grzecznie:
- Hej, mogę z tobą usiąść?
Mark podniósł na mnie wzrok, wyraźnie zszokowany. Zastanowiłam się, kiedy ostatni raz ktoś odezwał się do niego miłym tonem. Wnioskując po jego minie, musiało to być dawno. Zrobiło mi się głupio, że ja zrobiłam to dopiero wtedy, kiedy zostałam na lodzie. Ale zamierzałam to zmienić.
- Pewnie – odezwał się przyjaznym głosem i przesunął się szybko, robiąc mi miejsce. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam. O dziwo, nie czułam się z tym źle.
Siedziałam z nim przez resztę lekcji tego dnia.
  
A wieczorem naszły mnie tysiące myśli. Zapadał już zmrok, a ja siedziałam na łóżku, tuląc się do poduszki i życzyłam sobie, żeby mój mózg zrobił już sobie wolne. Ale on nie chciał mnie słuchać.
Podsumujmy.
Skoro Nate jest, jaki jest, to czego właściwie ode mnie chciał?
Czemu robił takie podchody, zamiast od razu wyjawić, że chce mnie zaciągnąć do łóżka? O ile o to mu chodziło. W końcu nie mógł wiedzieć, jaka jestem i czego oczekuję.
Czy w ogóle by mi powiedział, jaki jest, gdybym nie spytała?
Zamierzał mnie wykorzystać czy może przeprowadzić eksperyment?
Nadal nie wiedziałam, co chciał osiągnąć wtedy w kinie. Skąd wiedział, że tam jestem? Czemu mnie pocałował?
Po co mu było to wszystko?
Myślałam i myślałam, ale wiedziałam, że sama nie domyślę się, o co mu chodziło. Więc wstałam, założyłam buty i wyszłam z domu w kierunku Nate’a. Jeśli miałam dalej żyć z informacją o jego trybie życia, to musiałam chociaż uzyskać odpowiedzi na moje pytania.

Było ciepło, praktycznie duszno, ale za późno się zorientowałam, co to zwiastuje. Nie zdążyłam pokonać nawet połowy drogi, kiedy deszcz niemal przygniótł mnie do chodnika z siłą buldożera. Wkurzyłam się, bo nie zabrałam parasola – skąd mogłam wiedzieć, że akurat teraz matka natura postanowi ze mnie zakpić - ale nie chciałam wracać, bo czułam, że mogę stchórzyć. Wobec tego naciągnęłam na głowę kaptur i szłam dalej. Orientacyjnie pamiętałam, gdzie znajdował się dom Nate’a, ale ponieważ zaczynało się już ściemniać, trochę pobłądziłam. Deszcz nie ustawał i kiedy w końcu stanęłam przed właściwymi drzwiami, byłam tak mokra, jakbym właśnie wyszła spod prysznica. Zastukałam mocno w drzwi, zastanawiając się jednocześnie, co powiem, jeśli otworzy któreś z jego rodziców.
Po chwili usłyszałam przytłumione kroki z wnętrza domu, szczęknięcie zamka i drzwi stanęły przede mną otworem. Odetchnęłam z ulgą, widząc twarz Nate’a, z kolei on wciągnął powietrze ze zdumieniem.
- Olivia?
- No, jak widać ja – odparłam, strząsając sobie z włosów kaptur.
- Wchodź, bo się przeziębisz – syknął i złapał mnie za nadgarstek, wciągając do domu. Potknęłam się o swoje buty i ledwo złapałam równowagę. Nate zamknął drzwi, a ja szukałam po omacku światła, ponieważ wszędzie było ciemno. Usłyszałam nagle pstryk i zapłonęła nad nami żarówka. Zamrugałam, przyzwyczajając oczy do światła. Mój wzrok machinalnie zatrzymał się na stojącym przede mną chłopaku. A niech to. Nigdy nie widziałam go w bluzie, ale nagle stwierdziłam, że powinnam, bo wyglądał w niej niesamowicie. Głupia dziewczyno, zbeształam się w myślach. On cię odrzucił, a ty się zachwycasz, jak on super wygląda w zwykłej bluzie?
Zamknij się, poradziłam sama sobie.
Miałam nadzieję, że to Nate zacznie. Spyta: „co ty tu robisz, Olivia?” albo „jeszcze cię dostatecznie nie wystraszyłem?”. Cokolwiek. Ale on stał i się na mnie patrzył, podczas gdy ja próbowałam zachować resztki godności, stojąc przed nim w przemoczonej do cna bluzie.
- Pomyślałam… - odchrząknęłam, odgarniając sobie mokre włosy z czoła. - …że może mógłbyś wyjaśnić mi jeszcze kilka rzeczy.
Skinął głową, po czym podszedł do mnie i zaczął zdejmować ze mnie bluzę. W okamgnieniu odskoczyłam od niego i spojrzałam z pretensją. Co on sobie myślał? Chciałam porozmawiać, a nie iść do łóżka!
Chyba odgadł, o czym pomyślałam, bo miał minę, jakby usilnie powstrzymywał się od śmiechu.
- Chciałem ci wysuszyć bluzę i dać coś suchego – oznajmił, coraz słabiej maskując uśmiech.
No tak… z zażenowaniem zdjęłam z siebie bluzę, a kiedy już ją zdjęłam, zauważyłam chciwy wzrok Nate’a skierowany na mój biust, opięty białą podkoszulką.
No cóż. W końcu to facet.
Podałam mu moją mokrą bluzę. Skierował się w stronę chyba łazienki, a mi wskazał dłonią drzwi do jego pokoju. Weszłam tam ostrożnie, myśląc ironicznie, czy nie zobaczę w łóżku „przypadkowej dziewczyny na jedną noc”. Na szczęście pokój był pusty, więc przycupnęłam na krawędzi łóżka (pościelonego!) i czekałam.
Wrócił po chwili z dwoma kubkami w rękach. Przyjęłam jeden z wdzięcznością i upiłam łyk. Czekolada, gorąca i słodka jak diabli. Czyli taka, jaką lubiłam. Skąd on to wiedział?
Tak jak poprzednio, usiadł przy biurku i wpatrywał się we mnie, jakby czekając. Przełknęłam ślinę. Od czego by tu zacząć? W końcu zadałam pytanie, które miało dla mnie najmniejsze znaczenie.
- Skąd wiedziałeś, że lubię taką czekoladę?
- Nie wiedziałem – wzruszył ramionami. – Po prostu też taką lubię.
Patrzyłam na niego bez skrupułów. Był taki przystojny w tych znoszonych dżinsach, białym podkoszulku wystającym spod rozpinanej seledynowej bluzy… świadomość, że nigdy nie będzie należał bezpośrednio do mnie, dawała się we znaki. Naprawdę bolała.
- Nate – zaczęłam oficjalnie. – Jeśli już wyjaśniliśmy sobie twój, hm, tryb życia…
- Też chcesz zacząć taki praktykować? – przerwał mi, szczerząc zęby.
Rzuciłam mu ostre spojrzenie. Co za bufon.
- Nie. W żadnym razie. Mam po prostu kilka pytań i byłabym wdzięczna, gdybyś mi nie przerywał, a jedynie szczerze odpowiedział.
- Słucham.
- Może najpierw… co to wtedy było… w tym kinie?
- A nie powinnaś zacząć od tego, dlaczego na weselu najpierw nie chciałem na ciebie spojrzeć, a potem wszystko się nagle rozkręciło? – odstawił kubek i patrzył na mnie z lekkim rozbawieniem.
Zamilkłam. Rzeczywiście, to też przemykało mi przez myśl. Ale do czego on…
- No, tak – przytaknęłam. – I potem to kino. I fakt, że jesteś ze mną w klasie tuż po tym, jak cię poznałam. I… cały ogół. Po co ci to było? Czego chciałeś ode mnie? Czegoś w ogóle oczekiwałeś?
- Spodobałaś mi się – powiedział po prostu.
Tylko tyle?
- Tylko tyle? – powtórzyłam, ignorując serce, które zaczęło walić jak głupie.
- Co tu dużo mówić? – wzruszył ramionami. – Na tym weselu… nudziłem się potwornie. Nie byłem w najlepszym nastroju i chciałem po prostu wrócić do domu. A potem ty się do mnie przysiadłaś. Z początku miałem wrażenie, że to kolejna słodka idiotka chce mieć kogoś do towarzystwa. I chociaż czasami właśnie z takimi dziewczynami lądowałem w nocy… - uniosłam brew, ale on mówił dalej. - …to wtedy po prostu nie miałem na to sił. Dół psychiczny, jak to się mówi. Więc zamierzałem cię ignorować. Pomyślałem: może sobie pójdzie. Ale potem coś mnie tknęło i spojrzałem na ciebie. Przekonałem się, że jesteś inna. Na pierwszy rzut oka zrozumiałem, że jesteś normalną, fajną, inteligentną dziewczyną. Zaintrygowałaś mnie. A z tym kinem? Szczęśliwy przypadek. Byłem w tej samej sali, co ty. Słyszałem twoją rozmowę z przyjaciółką i kiedy wyszłaś, poszedłem za tobą. I nie mogłem się opanować, żeby cię nie pocałować – znowu wzruszył ramionami. – Choć wiedziałem, że możesz uznać mnie za świra. Co do szkoły, przeniosłem się, bo w starej miałem trochę problemów i nie chciałem dłużej tego ciągnąć. Wolałem zacząć od nowa. Ot, cała historia.
Potrzebowałam chwili, by przetrawić wszystkie informacje.
- Ale wciąż nie powiedziałeś, czego chciałeś ode mnie – przypomniałam mu. – I skoro… twój tryb życia to tylko sypianie z przypadkowymi dziewczynami… – zaakcentowałam sarkastycznie. - …to czego chciałeś ode mnie? Tego samego? Zawsze robisz takie podchody, zanim zaciągniesz dziewczynę do łóżka? – wzdrygnęłam się.
- Nie, Olivia. Tak jak powiedziałem, spodobałaś mi się. I nie tylko w aspekcie zaciągnięcia do łóżka… - podszedł do łóżka i uklęknął przede mną, biorąc moje dłonie w swoje. Mimo że kucał niżej, to nasze twarze były na tej samej wysokości. – Zaintrygowałaś mnie. Wiedziałem, że jesteś ponad te wszystkie dziewczyny, które spotykałem wcześniej. Że nie jesteś taka. Dlatego starałem się lepiej cię poznać. I nie chciałem od ciebie tego, o czym myślisz – w jego oczach pojawiło się rozbawienie. – A przynajmniej, nie teraz… chciałem tylko spędzić z tobą trochę czasu. Przebywanie z tobą oznaczało, że jest dla mnie jakaś nadzieja. Że może nie skończę jako totalny dupek, ale że się zmienię.
Przez chwilę miałam wrażenie, że nagle wszystko będzie dobrze. W końcu obnażył przede mną wszystkie swoje uczucia. I jeśli ja dawałam mu nadzieję… to czyżby wszystko jednak dało się odkręcić?
- To dlaczego mi o tym powiedziałeś? I dlaczego wyszło, jak wyszło? – jęknęłam.
Potrząsnął głową i wstał. Zaczął przechadzać się po pokoju.
- Myślałem, że coś z tego wyjdzie… z nas… ale to siedzi zbyt głęboko we mnie. Nie chcę cię na to narażać.
- Przestań sobie wmawiać, że już nie ma dla ciebie nadziei! – zawołałam, wstając i podchodząc do niego. – Przecież… jesteśmy dopiero w liceum. Jak możesz mieć tylko siedemnaście lat i już wierzyć, że nie ma odwrotu? Nie chcesz mieć innego celu poza zaliczaniem kolejnych dziewczyn?
- Nie chcę o tym rozmawiać – uciął nagle. Z jego twarzy zniknęła wszelka wesołość. – Po prostu nie drążmy tego. Dostałaś swoje odpowiedzi. Nic więcej nie będzie.
Poczułam się tak, jakby dał mi w twarz.
- Ach, tak? Nic więcej? Jak możesz tak mówić? Najpierw bezkarnie mnie całowałeś, a teraz kończysz to jednym słowem?
- Olivia, takie jest życie.
- Nie, nie życie! Życie jest wystarczająco skomplikowane, ale do rozwiązania. To ty wszystko utrudniasz – dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową. – Po prostu… przestań tak żyć!
- To nie takie łatwe.
- Widocznie nie chcesz tego zmienić – warknęłam ze złością.
- Widocznie nie chcę – miał stalowe spojrzenie. Zacisnął zęby. – Olivia, po prostu daruj sobie. Mi jest dobrze tak, jak jest teraz. Popełniłem błąd, wciągając w to ciebie. Jesteś zbyt niewinna na to.
Czytaj: nie chcę cię. Nie jesteś w moim typie. Nie jesteś wystarczająco dobra dla mnie.
Chciałam już stamtąd wyjść. Tak potwornie go nienawidziłam w tej chwili. Minęłam go szybko, wpadłam do łazienki, gdzie na kaloryferze suszyła się moja bluza, wciągnęłam ją szybko na siebie i ruszyłam do drzwi wejściowych. Nate pobiegł za mną.
- Olivia…
- Nie - przerwałam mu, patrząc mu w twarz. – Przestań ciągle powtarzać moje imię. Wystarczająco dużo już powiedziałeś.
Wyszłam, trzaskając drzwiami. Dopiero wtedy się rozpłakałam.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2751 słów i 15093 znaków.

9 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Czarodziejka

    Meega! <3

    25 sie 2016

  • Xsara94

    <3

    25 sie 2016

  • candy

    @Xsara94 <3

    25 sie 2016

  • ksiezniczka69

    Super  :kiss:

    25 sie 2016

  • candy

    @ksiezniczka69 dziękuję :*

    25 sie 2016

  • Misiaa14

    Jaki chuj.....cudowne *-*

    25 sie 2016

  • candy

    @Misiaa14 XDD <3

    25 sie 2016

  • okano

    Super :kiss:  :)

    25 sie 2016

  • candy

    @okano dzięki :*

    25 sie 2016

  • Olaa

    Świetne! :*

    25 sie 2016

  • candy

    @Olaa dziękuję <3

    25 sie 2016

  • black

    Hmm... Coraz bardziej mi się podoba  :) Podziwiam cię <3

    25 sie 2016

  • candy

    @black och dziękuję <3

    25 sie 2016

  • jaaa

    Ja chce jeszcze jedna część dzisiaj. Proszę <3

    25 sie 2016

  • candy

    @jaaa będzie ;):*

    25 sie 2016

  • Lovcia

    Jak zwykle cudowne <3 Dodaj coś szybko

    25 sie 2016

  • candy

    @Lovcia wieczorem dodam <3

    25 sie 2016

  • Lovcia

    @candy  :kiss:

    25 sie 2016