Pęknięcia mojego serca - rozdział czterdziesty szósty

- Potwornie schudłaś – powiedział Nate, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Wcale nie.
- Nie? Spójrz na siebie albo chociaż na wagę. Schudłaś już prawie sześć kilo.
Posłusznie weszłam na wagę i spojrzałam na licznik. Rzeczywiście.
- Rzeczywiście – przyznałam.
- Koniec tej paranoi. Musisz zacząć jeść.
- Przecież jem. – Wzruszyłam ramionami.
- Porządnie jeść – sprostował Nate. Podciągnął mi odrobinę koszulkę i spojrzał na moje żebra z politowaniem. – Jeszcze trochę i wpadniesz w anoreksję. Widać ci już wszystkie kości.
- Przesadzasz. – Obciągnęłam koszulkę, chowając pod nią ciało i wyszłam z łazienki. Nate deptał mi po piętach.
- Idziemy natychmiast coś zjeść.
- Nie mam ochoty. – Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Nate zacisnął szczękę.
- Nie pytałem, czy masz, czy nie. Powiedziałem, że idziemy jeść.
Spojrzałam ze zdziwieniem. Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby Nate był taki stanowczy.
- Nate, odpuść.
- Serio? Mam pozwolić, żeby moja dziewczyna się zagłodziła?
- Przecież się nie zagłodzę – westchnęłam. – Zrozum mnie. Minęły mi chęci na cokolwiek. Naprawdę nie mam ochoty jeść.
- Jak chcesz! – burknął Nate, kierując się w stronę drzwi. – Chciałem pomóc, ale ty masz to gdzieś.
- To nie tak – zaprotestowałam słabym głosem. – Hej, gdzie idziesz? Nie zostawiaj…
Trzaśnięcie drzwiami.
- ...mnie.
Rany, jak przykro mi się zrobiło. Przytuliłam się do poduszki i zapłakałam. Wiedział przecież, że było mi trudno. Przeżywał to samo. O co mu chodziło? Dlaczego się tak wściekał?
  
Wieczorem, po paru godzinach mojego płaczu, zadzwonił Colin. Odebrałam.
- Cześć, Colin.
- Cześć, Olivia. Jak się trzymasz? – spytał łagodnie.
- Wcale – odpowiedziałam, zgodnie z prawdą.
- Chcesz iść na spacer?
W pierwszej chwili miałam zaprzeczyć, ale po chwili zmieniłam zdanie.
- Czemu nie.
Było już zimno, więc założyłam grubą bluzę i wełnianą czapkę na głowę. Umówiłam się z Colinem w parku dla skateboardzistów. Już tam czekał, gdy przyszłam. Przytulił mnie mocno na powitanie, a potem odsunął się i spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Schudłaś.
- Wiem – odparłam, usilnie starając się nie myśleć o reakcji Nate’a na ten sam wniosek.
- Powinnaś więcej jeść – zasugerował delikatnie.
- Nie mam ochoty na jedzenie – powtórzyłam to, co wcześniej.
Skwitował to skinieniem głowy.
- Rozumiem dlaczego.
Zalała mnie fala wdzięczności. Dlaczego Nate nie mógł być taki jak Colin? Dlaczego się złościł, zamiast spróbować mnie zrozumieć?
Usiedliśmy na zimnym betonie i obserwowaliśmy, jak słońce zaczyna znikać za horyzontem.
- Zimno ci? – spytał Colin.
- Nie – odpowiedziałam, chociaż przestawałam już czuć moje ręce.
- Kłamiesz – uśmiechnął się. Wziął nagle moje ręce i ukrył je w swoich. Rety, jakie miał ciepłe ręce! Odruchowo się do niego przysunęłam. – Nie musisz zawsze udawać silnej. Czasami trzeba pozwolić sobie na słabość.
- Nate tego nie rozumie – wymsknęło mi się.
Spojrzał na mnie pochmurnie.
- Jak tam między wami?
- Raz fantastycznie, a raz do bani – powiedziałam z żalem.
- Kiedy jest do bani?
- Jak czasem mu coś odbija. Na przykład dzisiaj. Wkurzył się o to, że schudłam, a jak nie chciałam jeść, to sobie poszedł.
Przez chwilę Colin milczał.
- Myślisz, że powinnam z nim porozmawiać? – spytałam. Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Nie mam pojęcia, Olivia. To mój przyjaciel, ale nie znam się na tych sprawach i waszej relacji. Wiem, jaki jest Nate i wiem, że go kochasz, ale nie wiem, czy to wystarczy.
- Co masz na myśli? – spytałam, czując, jak serce zaczyna bić mi szybciej.
- Sama się przekonasz.
- A czemu ty nie chcesz mi powiedzieć? Ostatnio też tego nie zrobiłeś – wypomniałam.
- Bo nawet jeśli ja ci to powiem, to albo nie uwierzysz albo będziesz chciała za wszelką cenę nie dopuścić do tego, co i tak się w końcu stanie, a tylko się niepotrzebnie nacierpisz.
- Nie mów takimi zagadkami! – zirytowałam się nagle. – I tak cierpię. Co zmieni kolejny promień bólu w tą czy w tą?
- Dużo – spojrzał na mnie swoimi oczami, które - dopiero teraz to dostrzegłam - miały podobny kolor do Nate’a. Szary, ale jaśniejszy. – Widzisz… jest ktoś, komu na tobie zależy i dla kogo robi różnicę, czy cierpisz mniej, czy bardziej. Najbardziej chciałbym, żebyś nie cierpiała w ogóle, ale to nieuniknione. Po prostu mi zaufaj… jeśli będziesz się starała tego uniknąć, to będzie bolało jeszcze bardziej.
Nie rozumiałam ani słowa z tego, co do mnie mówił. W końcu podniosłam się i oświadczyłam:
- Wracam do domu.
- Ok. – Też się podniósł i wziął mnie za rękę. – Ale pamiętaj, Olivia… zawsze możesz się do mnie zwrócić. O pomoc czy o rozmowę. Zawsze.
  
Nie wróciłam do domu. Szłam prosto do Nate’a, rozmyślając po drodze o Colinie. Był takim czułym chłopakiem. Zalewało mnie ciepło, kiedy o nim myślałam, lub kiedy był obok mnie. Troszczył się o mnie i to było takie słodkie. Ale to Nate był moją drugą połówką i tego musiałam się trzymać, dlatego zamierzałam się z nim pogodzić.
Zapukałam do drzwi i chwilę czekałam. Te za chwilę się uchyliły, a w progu stanęła nieznana mi kobieta. Na moment mnie zatkało.
- Tak? – spytała ostrym głosem, który zbił mnie z tropu.
- Dobry wieczór – powiedziałam cicho, unikając jej wzroku. – Przyszłam… do Nate’a. Zastałam go?
Uchyliła szerzej drzwi, ale spytała:
- Kim jesteś?
- Jestem Olivia, jego dziewczyna – odpowiedziałam, czując gdzieś głęboko w sercu ukłucie. Jego mama nawet nie wiedziała, że jej syn ma dziewczynę?
Przepuściła mnie w drzwiach bez słowa. Jak najszybciej mogłam, poszłam do Nate’a. Siedział przy biurku i coś czytał w laptopie. Wydawał się zaskoczony moim widokiem.
- Co tu robisz? – spytał, zamykając laptopa.
- Przyszłam z tobą porozmawiać – wyjaśniłam.
Podniósł się, lekko się chwiejąc i spojrzał na mnie z irytacją.
- Porozmawiać czy dalej się spierać o takie głupie rzeczy jak jedzenie?
- Chyba jednak nie są aż tak głupie, skoro się o nie złościsz – zauważyłam, czując się odrobinę odrzucona. Tak chciałam, żeby mnie pocałował, przytulił, cokolwiek. Nie rozumiałam jego złości i to było najgorsze.
- Nie złoszczę się o to. – Machnął ręką. – Po prostu zmęczyło mnie już to wszystko.
- To znaczy co?
- To… - urwał. – Nieważne. Zapomnij, że coś powiedziałem.
- Dokończ! – zawołałam. – Powiedziałeś A, to powiedz i B.
- Jak chcesz. – Wzruszył ramionami. – Męczy mnie już to, że do wszystkiego muszę cię zaganiać - nie chcesz jeść, nie chcesz wstawać z łóżka, na lekcjach nawet nie słuchasz, tylko bujasz w obłokach. Włóczysz się po cmentarzu sama, nigdy nie chcesz, bym poszedł z tobą. Nawet pod prysznic musiałem cię zanosić. A ja nie jestem twoją niańką.
Zabolało. Tak mocno, jak jeszcze nigdy.
- Myślałam, że… rozumiesz moją sytuację – szepnęłam.
- Bo tak jest, ale szczerze, Olivia, ile można? Kiedyś trzeba w końcu zapomnieć o tym, co było i ruszyć dalej.
- Może nie jestem na to gotowa.
- To powiedz mi, jak już będziesz. Póki co nie mam zamiaru się spełniać w roli twojej opiekunki. Może to przez to nie możesz się ogarnąć, bo ciągle się muszę tobą zajmować – mruknął. – Musisz zacząć sobie radzić sama, to szybciej się otrząśniesz.
- Zostawiasz mnie…? – wydusiłam, prawie w to nie wierząc.
- Nie – pokręcił głową. – Ale chyba potrzebna nam przerwa.
Nie wiem, ile jeszcze zostało z mojego serca, ale kolejny odłamek właśnie się oderwał i długo, długo leciał, a po chwili rozsypał się w drobny mak. Zapiekło, w moich oczach pojawiły się łzy. Nagle poczułam nieokiełznaną złość.
- Dobrze, Nate. Niech będzie tak, jak sobie tego życzysz! – zawołałam. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem. – Było super, jak byłam silna i wszystko było dobrze, tak? Ale jak jest źle i potrzebuję pomocy, potrzebuję drugiego człowieka, to nagle masz dość! Nie wiesz, co to prawdziwa miłość! Gdybyś mnie kochał, nie zostawiałbyś mnie w takiej chwili! Sądziłam, że mnie rozumiesz. Że mi pomożesz. Bo cię potrzebuję, tak bardzo jak jeszcze nigdy! Ale ty jesteś takim cholernym egoistą, że nawet tego nie widzisz! – wrzasnęłam, nic już nie widząc przez łzy i wybiegłam z jego domu. Nie obchodziło mnie, co jego rodzice pomyślą. Boże, jak to bolało. Czemu to mnie spotykało? Czemu, kiedy już myślałam, że nie może być gorzej, nagle wszystko jeszcze bardziej się sypało?
Z biegu przeszłam w szybki marsz, ale w końcu się uspokoiłam. Byłam jednak wciąż wściekła. Wściekła na siebie, bo zakochałam się w takim samolubnym człowieku. Wściekła na Nate’a, że zrobił to, co właśnie zrobił. Wściekła na Colina, który wciąż powtarzał, że mogę z nim porozmawiać, a nie mówił mi nic konkretnego. Wściekła na Petera, bo umarł i zostawił mnie samą na tym okrutnym świecie.
Przystanęłam, żeby złapać oddech. Było już ciemno. W pewnej chwili usłyszałam jakiś szelest tuż obok mnie. Dołączył do tego smród alkoholu. Wstrzymałam oddech i chciałam uciekać, ale czyjaś silna ręka chwyciła moje ramię.
- Zgubiłaś się, laleczko?
Głos był chrapliwy i sugerujący, że miał za sobą dużo wypitego alkoholu tej nocy. Cholera. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno.
- Spokojnie… ja ci pokażę drogę… - wymruczał mężczyzna, przysuwając się bliżej.
- Odwal się! – warknęłam.
Po chwili już wiedziałam, że będę żałować tych słów do końca życia.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1797 słów i 9909 znaków.

12 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Xsara94

    <3

    2 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Xsara94 <3

    2 wrz 2016

  • Użytkownik Czarodziejka

    W tym momencie?! Ty wredoto ;-; Ale opowiadanua super  :rotfl:

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Czarodziejka taak, jestem wredna :D dziękuję <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik jaaa

    aaaaaa, ja chce jeszcze jedna część dziś ;-;

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @jaaa przepraszam, nie było mnie w domu :(

    1 wrz 2016

  • Użytkownik black

    Nie będzie już nic dzisiaj :sad: ??

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @black miało być, ale wyszłam z domu :/

    1 wrz 2016

  • Użytkownik Niejestempiekna

    @candy Dodaj teraz :p

    2 wrz 2016

  • Użytkownik okano1

    No super ;)

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @okano1 dziękuję :)

    1 wrz 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Dodaj szybko zaraz boże nie wytrzymam *-* cudoo :*

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Misiaa14 wyszłam z domu, przepraszam :c dziękuję <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik Olaa

    Jeszcze, jeszcze, jeszcze! Świetnie! <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Olaa dziękuję <3 <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik Lovcia

    Ech... W takim momencie musiałaś przerwać?  :matko:

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Lovcia oj musiałam :D

    1 wrz 2016

  • Użytkownik Oliwia

    Kiedy next??? Genialne opowiadanie! <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Oliwia jutro :) dziękuję <3 !

    1 wrz 2016

  • Użytkownik kaay~

    Kiedy next??

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @kaay~ jutro przed południem :)

    1 wrz 2016

  • Użytkownik Niejestempiekna

    Jeszcze! <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Niejestempiekna jutro <3

    1 wrz 2016

  • Użytkownik black

    Mistrzyni <3 błagam o kolejny rozdział :D

    1 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @black będzie jutro <3 bardzo bardzo dziękuję *.*

    1 wrz 2016