”
Taką miałam nadzieję.
- Olivia, czy będziesz łaskawa powiedzieć mi wreszcie, dokąd mnie zaciągasz?... Ałł! To moja noga!
- Przepraszam, słonko. Bardzo boli? – zachichotałam.
- Proszę bardzo, śmiej się. To rzeczywiście bardzo zabawne, kiedy ciągniesz mnie po schodach, nie wiadomo gdzie, a ja mam na oczach opaskę i nic nie widzę – jęczał Nate, a ja, choć byłam mega zestresowana, to nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Mimo wszystko to było szalenie zabawne, kiedy biedak nie widział, gdzie ma stawiać stopy i kołysał się jak po pijanemu.
- Już prawie jesteśmy – pocieszyłam go. – Zaraz ci to ściągnę.
I rzeczywiście, chwilę później pchnęłam drzwi i wprowadziłam go do środka, zapalając po drodze wszystkie światła. Nate'a ustawiłam pod ścianą, mniej więcej na środku i rozplątałam mu opaskę. Kiedy zorientował się, gdzie jesteśmy, oczy lekko mu się rozszerzyły. Uśmiechnęłam się do niego i przeszłam na środek sali, jednocześnie wiążąc włosy w wysokiego kucyka.
Znajdowaliśmy się w moim studiu tanecznym. Specjalnie poprosiłam Daniela o klucze i pozwolenie na wejście tu samej na jeden wieczór. Postanowiłam przełamać mój wstyd i zrobić to, o co Nate kiedyś mnie poprosił - zatańczyć dla niego. Odetchnęłam głęboko, odwróciłam się i włączyłam przyciskiem odtwarzacz, który stał za mną. Czekając na muzykę, wbiłam wzrok we własne stopy i nagle zamarłam, czując zjadający mnie stres. Nagle miałam ochotę wybiec ze studia. Przestraszyłam się tego, że zaraz Nate zacznie się ze mnie śmiać, bo będzie to wyglądało idiotycznie, kiedy będę tańczyć sama, że pomylę krok, że powinie mi się noga i upadnę… właściwie bałam się wszystkiego po trochu. Do głowy wpadł mi pomysł, by zamknąć oczy i udawać, że jestem tu sama, a patrzą na mnie jedynie lustra. Po chwili jednak otrząsnęłam się i podniosłam głowę. Przecież byłam tu dla Nate’a. Nie mogłam udawać, że go tu nie ma. Czas przełamać swój strach. Jeśli miałam to zrobić dla kogokolwiek, to właśnie dla niego.
Muzyka popłynęła, a ja mimowolnie podążyłam za nią. Nie byłam pewna, co mam zatańczyć. Wcześniej długo myślałam nad doborem tańca, stylu, a w końcu stwierdziłam, że pokażę mu każdego po trochu. Wybrałam więc dość szybki układ samby, który teoretycznie miał być duetem, ale można było go przerobić tak, że był równie dobry dla jednej osoby oraz układ do tańca latynoamerykańskiego. Miałam również na płycie muzykę do walca, ale jeszcze nie byłam pewna, czy go zatańczę. Najpierw poleciała samba. Czułam, jak mocno wali mi serce, ale nakazałam sobie kontynuować. Wsłuchałam się w muzykę i już po chwili ruszałam się zgodnie z jej rytmem. To był taniec energiczny, eksponujący ciało, które musiałam wyginać we wszystkie strony i trząść nim, co brzmiało dosyć śmiesznie, ale wyglądało lepiej - miałam nadzieję. Właściwie lubiłam ten taniec, ale czułam się głupio, ponieważ wiedziałam, że nie mam do niego odpowiedniego stroju. Miałam na sobie to, co zwykle na zajęciach, czyli trampki, legginsy i luźną koszulkę bez ramion. Nie mogłam wyglądać w tym profesjonalnie, ale starałam się skupić na moich ruchach, a nie na wyglądzie. Bałam się spojrzeć na Nate’a, ale nawet nie miałam na to czasu. Samba płynnie przeszła w Latino i tu już nawet nie miałam czasu zastanawiać się nad tym, jak wypadam, bo byłam zbyt zajęta energicznymi ruchami i skomplikowanymi figurami, których tutaj już było więcej. Dodatkowo bałam się, że się pomylę, ponieważ ten układ był przeze mnie zmodyfikowany tak, żebym mogła go zatańczyć bez partnera, z którym oczywiście byłoby lepiej, ale nie miałam wyjścia. Walca nie przerabiałam, dlatego jeszcze miałam opory, czy go zatańczyć, czy nie. Ze względu na to zrobiłam sporą przerwę w nagraniu. Kiedy zabrzmiał ostatni dźwięk wygięłam się w końcowej pozie i dopiero po chwili, oddychając szybko, spojrzałam z obawą na Nate’a, który wciąż stał bez ruchu pod lustrami. Dosłownie, bez ruchu - nie ruszał się, jedynie na mnie patrzył. Przestraszyłam się. Nie podobało mu się. No jasne. Nagle też uświadomiłam sobie, jak wyglądam - cała spocona, pewnie czerwona. O rany. Skompromitowałam się na całego. Już prawie miałam łzy w oczach, kiedy Nate odepchnął się lekko i ruszył w moją stronę. Patrzyłam z lękiem, czy na jego twarzy kryło się gdzieś rozbawienie, ale zaraz potem doszedł do mnie i mocno mnie pocałował. Aż zakręciło mi się w głowie. Po chwili oderwał się ode mnie, wciąż trzymając moją twarz w dłoniach i powiedział dobitnie, patrząc mi w oczy:
- Byłaś niesamowita. Dziękuję.
I moje wszystkie wątpliwości nagle się rozwiały. Powiedział to tak dosadnie, że nie zostawił już na nie miejsca. Podobało mu się! Naprawdę mu się podobało! Oczy mu błyszczały i uśmiechał się do mnie z… miłością? Już nie czułam się nieatrakcyjna lub beznadziejna. Niemal rzuciłam mu się na szyję i wyściskałam. Zaczęłam się zastanawiać, czy powiedzieć mu, że mam jeszcze jedno nagranie, ale chyba sam odgadł po wyrazie mojej twarzy, bo powiedział:
- Ale mam wrażenie, że chcesz coś jeszcze powiedzieć. Mam rację?
Przytaknęłam.
- Mam jeszcze jedną muzykę. Do walca. Ale przecież walca tańczy się w parze, a nie w pojedynkę, więc…
- Zatańcz – przerwał mi.
- Ale…
- Proszę. Chociaż zacznij.
O rany. No dobra. Spojrzał na mnie takim Nate’owo-szelmowsko-proszącym wzrokiem, że nie mogłam odmówić. Pocałowałam go w policzek, a on cofnął się kilka kroków w tył. Akurat skończyła się przerwa w nagraniu i popłynęła muzyka do walca. Zaczęłam go tańczyć, układając ręce w charakterystyczną „ramę”, tak jakbym miała obok siebie partnera, ale czułam się wręcz idiotycznie. Już miałam zrezygnować i powiedzieć Nate’owi, że to zbyt krępujące, gdy nagle on błyskawicznym ruchem znalazł się przy mnie. W jednym momencie dołączył się do mojej ramy i tańczył ze mną. Aż zaparło mi dech w piersi! Uśmiechał się do mnie szelmowsko. Moje zdumienie nie miało granic. Nigdy nie wspominał, że lubił tańczyć. Nie licząc imprez, ale przecież na imprezach chyba nie tańczył walca! A poruszał się profesjonalnie, tak jakby ćwiczył to codziennie. O rany. Prawie nie mogłam dotańczyć do końca, bo chciałam się dowiedzieć, skąd, u licha, on wiedział…?
Mój głos prawie zgrał się z ostatnim taktem walca.
- Nate! Matko! Ale jak… skąd…? – byłam tak podekscytowana, że prawie nie umiałam się wysłowić. Roześmiał się.
- Jak byłem mały, moi rodzice byli wielkimi fanami eleganckich tańców. Jeździli na pokazy i w końcu sami postanowili zapisać się na kurs doszkalający. Tak się złożyło, że zapisali i mnie. Spodobało mi się.
- Byłeś niesamowity! – wykrzyknęłam, jeszcze raz go ściskając. Przez głowę przemknęła mi odrobinę niepokojąca myśl, a dotyczyła właśnie jego rodziców. Spotykaliśmy się już dość długo, a ja jeszcze ich nie poznałam. Mało tego - ani razu ich nawet nie widziałam. Wydało mi się to trochę dziwne, ale nie chciałam psuć tej chwili pytaniami. Obiecałam sobie spytać go o to przy najbliższej okazji.
- Ty też – uśmiechnął się do mnie i nagle przez jego twarz przebiegło jakieś wahanie. Momentalnie się zaniepokoiłam, dlatego pogładziłam go po policzku. Uśmiechnął się, ale jakoś tak nerwowo.
- Co się dzieje? – przestraszyłam się.
Spojrzał na mnie. Wyraźnie z czymś walczył. Nagle potrząsnął głową, przeczesał dłonią włosy i powiedział:
- No dobra. Ty się odważyłaś, więc ja też.
Zmarszczyłam brwi, ale czekałam na ciąg dalszy.
- Kocham cię – powiedział nagle.
O Boże!
11 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Czarodziejka
Boskie *-*
Krolewna
candy
@Krolewna
Lolisss
Mogę prosić P jeszcze jedna do 13? Bo wychodzę i nie będę miała neta do jutra a nie wytrzymam!! Cudo!!
candy
@Lolisss dodam, ale chyba mnie zabijesz za końcówkę tam
kaay~
!!!!!!
candy
@kaay~
okano1
Ekstra
candy
@okano1 dziękuję
Natkaxxxd
To bylo.... Brak slow. Cudowne
candy
@Natkaxxxd dziękuję
jaaa
O fuck w koncu
candy
@jaaa fuck, tak
Xsara94
Zgadzam się z poprzednim komentarzem. Nie mam już pomysłów na komentarze,wszystkie są takie oklepane. Cudowne
candy
@Xsara94 dziękuję!
black
Brakuje mi już słów, by wyrazić jak bardzo mi się podoba to, co tworzysz
candy
@black a ja i tak dziękuję
Olaa
Super super super! Czekam na kolejną!
candy
@Olaa
KAROLAS
O Boże
candy
@KAROLAS o Boże