Pęknięcia mojego serca - rozdział dwudziesty czwarty

Tego dnia Facebook pomógł mi w ułożeniu planu „jak utrzeć Nate’owi nosa”. A raczej pomogła mi w tym sama Ruth. Odszukałam jej profil, a ponieważ ustawienia miała takie, że mogłam go obejrzeć bardzo dokładnie, chętnie z tego skorzystałam. Miała siedemnaście lat, nogi do nieba i obwód talii chyba porównywalny z moim ramieniem. Patrząc na nią, aż ciężko było uwierzyć, że wygrała jakiś międzyszkolny konkurs. Sprawdziłam - olimpiada geograficzna.
- Inteligentna się znalazła – burknęłam, oglądając jej zdjęcia. Już z twarzy wydawała się wredna. Jej spojrzenie mówiło „znajdę cię i wbiję ci nóż w plecy”. Czy Nate tego nie widział? Cóż, widocznie takie lubił.
Chciałam napisać do Ethana, ale tak naprawdę to nie wiedziałam co. Nie było sensu spotykać się z nim, jeśli Nate by tego nie widział. Równie dobrze mogłam zostać w domu z kubkiem herbaty. Ale ponieważ już mu powiedziałam, że mam plany z kimś innym to musiałam zadbać, by sam to zobaczył.
Ale pomogła mi w tym - o ironio - Ruth. Przypuszczałam, że skoro odmówiłam Nate’owi spotkania, to zwróci się z tą samą propozycją właśnie do niej. Niestety się nie pomyliłam. Jednak Ruth - na moje szczęście - chyba chciała się pochwalić swoim spotkaniem, ponieważ napisała specjalny post na jego tablicy:
„Aaa! ‘Blizny’! 14. Nie mogę się doczekać!”
Całości wiadomości dopełniały trzy buziaki. „Blizny”… to był chyba najnowszy thriller, który puszczali w kinach od kilku dni. Sprawdziłam w Internecie - rzeczywiście, był wyświetlany dzisiaj o czternastej. Zerknęłam na zegarek. Było po dziesiątej. Złapałam telefon i napisałam do Ethana.
„Hej, przepraszam, że się nie odzywałam, ale miałam sporo nauki. Może Ci to wynagrodzę? Masz dzisiaj czas?”
Trochę się bałam, że po tym jak go zignorowałam, Ethan nie będzie chciał się ze mną spotkać. To by nieco pokrzyżowało moje plany, ponieważ nie miałam innego pomysłu. Odpowiedź przyszła po paru minutach.
„Dla Ciebie zawsze”
Czułam się jak świnia wykorzystując go, ale nie miałam wyjścia. Szkoda tylko, że Ruth i Nate wybrali akurat taki film. Nienawidziłam wszelkich horrorów, thrillerów i sytuacji, kiedy byłam zmuszona się bać. Pozostawało mi mieć nadzieję, że chociaż mój plan wypali. A było tyle miejsc, w których mógł się posypać.
  
Ethan nie wyglądał na obrażonego, co przyjęłam z ulgą. Powitał mnie radośnie i powiedział, że ślicznie wyglądam. Zdziwił się trochę, kiedy powiedziałam mu, na jaki film się wybieramy.
- Ten tytuł nie brzmi dobrze – stwierdził, parkując samochód na parkingu przed kinem.
- Bo to thriller.
- Myślałem, że nie lubisz takich filmów – spojrzał na mnie pytająco.
- Bo nie lubię – wzruszyłam ramionami, odpinając pas. – Ale stwierdziłam, że może warto spróbować przezwyciężyć strach i niechęć. Wiesz, sprawdzić się, czy dam radę.
Chyba mi uwierzył.
Kupiliśmy bilety, popcorn i choć do filmu zostało jeszcze dwadzieścia minut, poszliśmy do sali. Starałam się rozglądać w miarę dyskretnie, ale już po chwili ich zobaczyłam. Siedzieli mniej więcej na środku w najwyższym rzędzie. Nasze siedzenia znajdowały się dwa rzędy niżej, czego w pierwszej chwili pożałowałam, ponieważ to oznaczało, że nie będę mogła obserwować Nate’a, bo przecież nie będę się odwracała co sekunda jak głupia. Zaraz jednak pomyślałam sobie, że można to przechylić na moją korzyść, ponieważ w takim układzie to on miał doskonałe pole do obserwowania mnie. A pamiętając wszystkie nasze wymienione spojrzenia podczas całej znajomości zakładałam, że tak będzie.
Na początku miałam zamiar postarać się, by mnie zauważył. Spojrzałam na niego i pomyślałam, nie bez bólu, jak bardzo chciałabym być na miejscu obok niego zamiast tej Ruth. Był ubrany w ciemne dżinsy i białą cienką koszulkę i wyglądał tak fantastycznie, że aż coś zabolało mnie w środku. Obok niego wdzięczyła się Ruth i tak mrugała rzęsami, że pewnie robiła niezły przeciąg.
To ja powinnam tam być, pomyślałam ze złością.
Ethan przepuścił mnie przed sobą i zaczęłam iść w kierunku naszych miejsc. Kątem oka zauważyłam, że Nate był całkowicie pochłonięty rozmową z Ruth i w ogóle nas widział. Dobra, musiałam coś zrobić. Udając, że wcale nie robię tego specjalnie, niby to potknęłam się o coś. Ethan złapał mnie w ostatniej chwili.
- Olivia, ostrożnie – upomniał mnie jak brat młodszą siostrę. W tym momencie usłyszałam zgrzyt krzesła i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zerknąć w lewo. Nate nieco wychylił się ze swojego siedzenia i spojrzał na nas. Na jego twarzy malował się lekki szok. Musiałam powstrzymać uśmiech. Usiadłam na swoim siedzeniu i rozmawiałam z Ethanem, jednocześnie nasłuchując rozmowy Nate’a i Ruth. Z chorą satysfakcją stwierdziłam, że Nate stał się stanowczo bardziej milczący.
Chwilę później zaczął się film. Próbowałam go ignorować, ale dźwięk był za głośny, a ekran za duży i chcąc nie chcąc, musiałam na niego patrzeć. Pierwsze pół godziny jakoś wytrzymałam, ale później zaczęło robić się nieciekawie. Moje serce waliło jak opętane, ciśnienie skakało mi w górę co chwila i byłam pewna, że w szczególnie strachliwych momentach nieźle podrapałam Ethanowi rękę.
- Olivia, spokojnie – próbował mnie uspokajać, ale nic to nie dawało.
Chyba się przeliczyłam. Chyba miałam fobię odnośnie takich filmów. Nie powinnam tu być. Miarka przebrała się w chwili, kiedy główny bohater skradał się w ciemnym tunelu, a reżysera chyba poniosła fantazja, bo muzyka była jak z najprawdziwszego horroru. Za chwilę głośniki niespodziewanie wrzasnęły po momentach chorobliwej ciszy, na ekranie polała się krew i stwierdziłam, że dłużej nie wytrzymam. Gwałtownie wstałam i nie reagując na zaskoczoną minę Ethana zaczęłam się przepychać między ludźmi i wybiegłam z sali. Dopiero kiedy znalazłam się w jasno oświetlonym holu kina, oparłam się o ścianę i zaczęłam uspokajać oddech. Czułam, jak jestem cała spocona i drżą mi ręce.
- Hej, co się stało? – Ethan pojawił się nagle koło mnie.
- Jednak się przeliczyłam – zadrżały mi wargi. – Nie wytrzymam na tym filmie… to… to nie dla mnie.
- Nic się nie stało. – Pogłaskał mnie współczująco po ramieniu. – Rozumiem cię. Chcesz stąd wyjść?
Pokiwałam energicznie głową i już miałam ruszać, ale zorientowałam się, że nie mam torebki.
- Ethan, zostawiłam tam torebkę – odezwałam się głosem godnym płaczącego dziecka. – Ale nie chcę tam wracać…
- Pójdę po nią – obiecał Ethan i już go nie było.
Ponownie oparłam się o ścianę i schowałam twarz w dłoniach. Nadal miałam przed oczami te straszne sceny. Czułam, że przez następne kilka nocy będę miała niezłe koszmary.
- Olivia?
Powoli opuściłam ręce. Przede mną stał Nate z zatroskaną miną.
- Co się stało?
- Nic – odpowiedziałam, bo nagle zrobiło mi się głupio. – Musiałam wyjść.
- Bałaś się?
Przygryzłam wargę i nic nie odpowiedziałam.
- Jesteś blada jak ściana – powiedział cicho i wsunął ręce w kieszenie. – Zostać z tobą?
- Zaraz i tak wychodzę – powiedziałam krótko. – Czekam na Ethana.
Rysy twarzy mu stwardniały i nagle już nie wyglądał na zatroskanego.
- Aha. Ok. To do zobaczenia – mruknął i odszedł w stronę sali. Po drodze minął się z Ethanem, który wręczył mi torebkę, otoczył ramieniem i wyprowadził z kina. Wychodząc, odwróciłam głowę i dostrzegłam sylwetkę Nate’a, który wciąż stał przy drzwiach i chyba patrzył w naszym kierunku.
  
Ethan zatrzymał się przed moim domem i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Wszystko już ok? – spytał, zerkając w moją stronę.
- Tak – odchrząknęłam. – Następnym razem po prostu pójdziemy na komedię.
Zaśmiał się, po czym powiedział:
- Musisz się częściej odzywać. Brakuje mi ciebie.
Odpiął swój pas i zanim się zorientowałam, objął mnie władczo ramieniem. Również go objęłam, choć wiedziałam, że i tak nie mogę za często się z nim kontaktować, by nie robić mu zbytnich nadziei. Zresztą nadal było mi głupio, że go oszukiwałam. Biedny myślał, że to właśnie z nim chciałam pójść do kina, by się rozerwać, nawet nie podejrzewał, że przyświecał mi zupełnie inny cel…
Tymczasem sprawy zaczęły przybierać kiepski obrót, ponieważ Ethan trochę obrócił głowę i jego usta znalazły się na moim policzku, po czym zaczęły przesuwać się dalej. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, musnął moje usta swoimi. Byłam tak zszokowana, że w pierwszej chwili nie zareagowałam, więc zrobił to ponownie. W końcu wyrwałam mu się.
- Ethan, co ty robisz?
- Olivia, proszę, tak cholernie za tobą tęsknię…
- Zerwaliśmy. Zerwaliśmy, Ethan! Czemu nie możemy się przyjaźnić? Czemu musisz to komplikować?
- Ja…
- Muszę iść – przerwałam mu.
- Olivia. – Chwycił mnie za nadgarstek. – Przepraszam… po prostu…
- Odezwę się – ucięłam, chwyciłam torebkę, czym prędzej wysiadłam i pobiegłam do domu. Zaczęło mi się zbierać na płacz. Spojrzałam w lustro w przedpokoju.
- Olivio Gonzales – powiedziałam, patrząc sobie prosto w oczy. – Życie totalnie robi cię w konia.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1726 słów i 9542 znaków.

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Xsara94

    Cudo :bravo:

    29 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Xsara94 <3

    29 sie 2016

  • Użytkownik Czarodziejka

    Mega *-*

    28 sie 2016

  • Użytkownik candy

    <3 <3

    29 sie 2016

  • Użytkownik okano1

    No superowe..,.. <3

    28 sie 2016

  • Użytkownik candy

    dziękuję <3

    29 sie 2016

  • Użytkownik Ania13477

    Prosze coś w przeciągu pół godziny bo wyjezdzam a chciałbym jeszcze przeczytać chociaż jedną!!!! :* :* :* :*

    28 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @KontoUsunięte477 no ok, w drodze wyjątku... ;)

    28 sie 2016

  • Użytkownik jaaa

    Czekam na kolejną <3

    28 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @jaaa <3

    28 sie 2016