Graffiti uczuć - Część 19

W oczach Kamila widziała skruchę, ale nie mogła teraz zmięknąć niczym naiwna małolata. Przypomniała sobie jak zawarli razem układ, który miał na celu zemstę ze strony Wilku. Z początku on jej nic nie obiecywał, ich znajomość przypominała zabawę. Gdyby nie płomienny pocałunek i dalsze wydarzenia, pewnie pożegnaliby się jak dobrzy znajomi. Wydawał się taki pewny siebie, inny niż Damian, rozgarnięty i szczery, ale przy Zuzie wyszło z niego to, co tak bardzo nienawidziła. Odepchnęła go od siebie i patrząc przez okno powiedziała cicho.
- Moje uczucia zraniłeś do głębi i stałeś wtedy po jej stronie …
- Każdy popełnia błędy, trzeba wybaczać.
Weronika spojrzała na niego zimnym wzrokiem pełnym wyrachowania.  
- Mówisz o wybaczaniu? Najpierw zacznij od Damiana.
Na dźwięk imienia graficiarza w ustach studentki, jego twarz zmieniła raptem wyraz. Zmarszczone brwi ukazywały całą gorycz jaką czuł w środku. Ścisnął kurczowo przyniesiony naszyjnik i rzucając pudełkiem o podłogę podszedł bliżej dziewczyny. Przestraszona jego zachowaniem cofnęła się nieco, rozumiejąc w jaką strunę teraz uderzyła.  
- Nie ma go tu, ale kiedy o nim mówisz jest obecny. To moja decyzja co zrobię w życiu, ale jemu nigdy nie wybaczę! Rozumiesz? On nie istnieje dla mnie i nie przypominaj mi o nim nigdy!
- To teraz pomysł jak ja się czułam, kiedy zobaczyłam cię z nią.
- Widzę, że jesteśmy podobni, za podobni aby być razem!  

Weronika z bijącym sercem patrzyła, jak mężczyzna wybiega z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Na podłodze leżały strzępy kolorowego papieru i potargana wstążka, niczym symbol zniszczonej znajomości. Spojrzała na zdjęcia, które miała w telefonie. Wilku musiał poczuć ból widząc Zuzę z tamtym mężczyzną, widziała to w jego oczach. Jak mogłaby do niego wrócić, kiedy on rozpamiętywałby w myślach małolatę. Teraz przejrzała na oczy, że wciąż tliło się w jego sercu uczucie do Zuzy. Z drugiej strony Kamil ponownie stał się dla niej obcy, czego obawiała się w głębi duszy. Usiadła przy oknie sącząc napój brzoskwiniowy, patrząc na okolicę, wspominając szczęśliwe chwile.  
Minęło kilka nudnych dni, których powtarzalność można było przewidzieć bez problemu. Wstawanie, szykowanie się, rozmowa z siostrą, czytanie, telewizja, gotowanie, sprzątanie dosłownie rutyna, a potem leżenie w łóżku i brak snu do drugiej w nocy. Któregoś kolejnego dnia coś się zmieniło. Siedziała w salonie czytając jedną z książek, kiedy Wiola wpadła do mieszkania z jakąś koleżanką. Zamknęły się od razu w pokoju szczebiocząc jak papużki. Weronika nie wiedziała co to za nastolatka, gdyż nie zdążyła nawet spojrzeć. Wtem drzwi się uchyliły i czuła jak ktoś ją obserwuje ukradkiem. Obejrzała się i ujrzała wpatrującą się w nią niską brunetkę o krótkich włosach.
- Co jest? - spytała studentka wstając z miejsca skonsternowana.
Tamta schowała się znów w pokoju zatrzaskując drzwi. Ciemnowłosa nie wytrzymała, nie lubiła takich sytuacji. Otworzyła nagle drzwi i wparowała do środka z groźną miną.  
- Kto to jest?
- Sylwia – odparła spokojnie Wiola śmiejąc się pod nosem.
- Dobrze, ale czemu mnie cały czas obserwuje, co?

Nastolatka po kopniaku od siostry Weroniki, poderwała się z łóżka jak poparzona.  
- Ja tak z ciekawości … to nic takiego…
- Jakiej ciekawości? Ludzi nie widziałaś czy jak?
- Nie, tylko nie widziałam cię na żywo, znam z opowieści.
Studentka pomyślała najpierw, że jej siostra ma za długi język i pewnie mówi o niej jakieś głupoty.
- Wiola, co ty znowu nawymyślałaś?
- To nie ja – tłumaczyła się pokazując na koleżankę.
- No dobra, brat mi o tobie mówił, to chciałam cię zobaczyć.
- Brat?
- No Kamil.
Weronika stanęła jak zamurowana, nie rozumiejąc skąd te dwie dziewczyny się znają. Chwyciła z całej siły za bluzkę siostry i ciągnąc ją do kuchni zaczęła mówić w miarę spokojnie.
- Nie życzę sobie, żeby tu przychodziła, skąd wy się znacie? Jakim cudem?
- Ty nie rozmawiasz z Kamilem, ale ja tak, poprosiłam go o numer do siostry, bo mi kiedyś opowiadał o niej.
- Co ja słyszę, ty z nim rozmawiasz?
- A czemu nie?
- Bo masz piętnaście lat!
- W tym roku szesnaście – poprawiła ją Wiola uśmiechając się lekko.
Weronika wpadła we wściekłość, wparowała do pokoju, chcąc wyrzucić z niego siostrę Kamila, kiedy ta odezwała się nagle.
- Wolałabym ciebie od tej nadętej Zuzy, mój brat jest głupi jak but!
- Nas nic już nie łączy! Wypad z mojego pokoju, obie!
Nastolatki nie chcąc zadzierać ze zdenerwowaną studentką wyszły za drzwi, zamykając za nimi usłyszała jak Sylwia mówi coś do Wioli.  
-... powalony, kocha ją, ale jej nie powie …
Nie tak wyobrażała sobie kolejny dzień, słowa młodej dziewczyny ruszyły ją bardzo.

Nie chciała jednak brać ich poważnie, w końcu mogła to tylko zmyślić. Nastolatki nie były dla niej jakimś autorytetem w sprawie uczuć. Ubrała się w sukienkę i biorąc pospiesznie torebkę sama wyszła z domu. Musiała wyjść w końcu do ludzi, samotność dobijała ją jak nigdy. Damian nie odzywał się wcale od ich ostatniego spotkania, chociaż cały czas sprawdzała telefon jak naiwna. Nie pożegnali się przecież, ani nawet nie zamienili więcej słów. Pamiętała tylko gorące pocałunki i dotyk rozbieganych rąk. Spacerując po mieście udała się do centrum. Słońce grzało mocno, ale wiatr uspokajał jego siłę, lekko owiewając zmęczone upałem ciało. Wśród turystów czuła się jak na wakacjach za granicą, poza tym, że wszystkie stare budynki znała od dziecka. Skręciła w jedną z uliczek, chowając się w cieniu, którego teraz było jak na lekarstwo. Kupiła zimną lemoniadę, która doskonale gasiła pragnienie. Nagle poczuła na plecach czyjąś rękę. Odwróciła się i dostała z liścia w twarz. Kubek z napojem rozlał się po chodniku, a ona zobaczyła przed sobą Zuzę.  
- Idiotko, robiłaś mi zdjęcia?
- O co ci chodzi, słońce ci za mocno przygrzało? - broniła się Weronika.
- Kamil ze mną zerwał szujo!
Studentka uśmiechnęła się lekko czując jeszcze pulsujący policzek. Ludzie patrzyli się na nie, jak na tanie widowisko.  
- Masz Damiana – zaśmiała się jej w twarz – chociaż nie wiem jak długo.
- Grozisz mi?
- Ty pierwsza zaczęłaś. Odebrałaś mi Wilku, ale co ja tam wiem. Ty masz tylu kolesi, że szok.
- Nie twoja sprawa! Jeszcze raz wejdziesz mi w drogę, to tak cię urządzę, że matka cię nie pozna!
- Smarkula będzie mi grozić, a to dobre. Mam się bać?
- Nie masz nikogo, kto cię obroni, a ja mam znajomości. Na twoim miejscu oglądałabym się na boki.
- Na boki to ty się puszczasz – odezwała się odważnie Weronika.
Ludzie zebrani niedaleko zaczęli się śmiać, aż nastolatka gotowała się w środku.  
- Już po tobie! Uważaj!

Studentka podniosła z chodnika pusty kubek i wrzuciła go do kosza. Gapie zaczęli powoli się rozchodzić, mamrocząc coś pod nosem, że szkoda, że nie targały się za włosy. Oddaliła się jak najszybciej z tego miejsca, ale niesmak pozostał. Czyżby nastolatka naprawdę chciała zrobić jej krzywdę, czy tylko żartowała. Po bolesnym policzku zaczynała się nad tym zastanawiać. Wiedziała, że obraca się w szemranym towarzystwie, więc mogła mówić prawdę. Tylko czy jest sens dać się terroryzować rozpuszczonej małolacie. Odegnała czarne myśli, ale spacer po mieście nie był już taki sam jak przed chwilą. Poszła w stronę zamku, trochę z sentymentu, a trochę dlatego, że kręciło się tam dużo ludzi i czuła się pewniej. Nagle zauważyła jak jakaś grupka gapiów otacza jedno miejsce wyjątkowo gęsto. Pomyślała, że podejdzie tam z ciekawości. Widziała, jak ktoś niesie rulon kartonu zawinięty we wstążkę.  
- … obraz jak żywy, namalował go na moich oczach …
Weronika zbliżyła się, żeby zobaczyć kto to taki i osłupiała. Graficiarz z całym dobytkiem farb w sprayu i innych przedmiotów tworzył niepowtarzalne kompozycje na kartonie. Drzewa, gwiazdy, wodospady, a nawet zwierzęta, wszystko wyglądało bardzo realistycznie. Wmieszana w tłum obserwowała jego pracę jak zahipnotyzowana. Na szyi miał saszetkę, do której zbierał utarg, za swoje prace. Widać, że nie robił tego legalnie, bo oglądał się co chwile na prawo i lewo. Kończył kolejny obraz z pasją dopracowując szczegóły. Jego dłonie umazane w farbie, wyglądały jak osobne dzieło nowoczesne. Skończył ostatni rys widoku z wielkim drzewem, podał go czekającej z zapartym tchem kobiecie.  
- Ile za obraz?
- Dwie dyszki – odparł spokojnie.
Zadowolona klientka rzuciła mu o dziesięć złotych więcej, oddalając się uśmiechnięta. Nagle ktoś rzucił hasło, że ktoś nadchodzi z ochrony. Graficiarz zaczął szybko zbierać porozrzucane rzeczy do plecaka, a ludzie odchodzili udając, że tylko przechodzą. Weronika widziała, jak ubrany w czarny uniform mężczyzna, zbliża się niebezpiecznie rozmawiając przez krótkofalówkę.  
- Uciekaj, ja się nim zajmę – powiedziała dziewczyna widząc panikę w oczach Damiana.
- Wera? Co ty tu robisz?
- Wiej!
Rozumiejąc aluzję, zostawił część zużytych farb i kartonów biegnąc szybko w stronę bramy.  

Weronika niby przypadkiem wpadła na ochroniarza, któremu wypadła z ręki krótkofalówka.  
- Co pani robi? Proszę zejść mi z drogi.
- Ile kosztuje zwiedzanie?
- Do cholery, zejdź mi z drogi! - krzyknął mężczyzna próbując gonić ulicznego malarza.
Graficiarz już nie raz uciekał przed służbami, czy policją, więc potrafił szybko biegać. Służbista stracił go z oczu, klnąc pod nosem siarczyście. Dziewczyna szybko skierowała się do wyjścia z zabytkowego kompleksu zamku. Kierując się do parku, szukała gdzieś w tłumie ludzi sylwetki graficiarza. Niestety zniknął na dobre, wtapiając się w otoczenie. Usiadła na jednej z ławek próbując się uspokoić. Co ona najlepszego wyrabia, igra z prawem. Wyciągnęła z torebki komórkę, już miała wybrać jego numer, kiedy ktoś uderzył ją lekko w plecy.  
- Buu!  
Podskoczyła jak poparzona patrząc na stojącego za nią mężczyznę, który uśmiechał się szeroko.  
- Nie umiesz normalnie podejść? Kiedyś padnę na zawał …
- Bez obaw, dzięki za tą akcję przed chwilą.
- No wiesz, gdyby cię złapali, to klapa. Zabraliby ci wszystko. Czemu w taki sposób zarabiasz, co?
- To chyba lepsze niż bazgranie po murach.
- Ale tak samo nie legalne, chyba że założysz firmę. Mógłbyś sprzedawać obrazy w internecie i …
- Nie potrzebuję porad. Radzę sobie doskonale – obruszył się Damian
- Właśnie widzę, przy okazji ćwiczysz do maratonu? Chcesz pobić rekord na sto metrów?
On usiadł koło niej dopinając plecak na zamek. Kolorowe ręce śmierdziały farbami, aż dziewczyna się odsunęła.  
- Mógłbyś zmyć z dłoni te pół tablicy Mendelejewa, znajdą cię po zapachu.
- A potowarzyszysz mi?
- W czym? W myciu?
- No ja tobie ostatnio zmywałem rany, więc co ty na to. Mogłabyś mi pomóc w ramach rewanżu.
Weronika odsunęła się wstając z ławki.
- O nie, nie zabiorę cię znów do domu, moja siostra …
- Ja nie mówiłem o twoim domu Wera – dodał Damian uśmiechając się zabójczo.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2101 słów i 11414 znaków. Tag: #miłość

3 komentarze

 
  • Użytkownik Somebody

    I bardzo dobrze się wszystko układa. Trzymam kciuki za ich szczęście? Albo pecha  :devil:

    18 maj 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @Somebody :)

    19 maj 2018

  • Użytkownik Margo1990

    Z tej Zuzy to jakaś wiedźma. Czekam na kolejną część

    18 maj 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @Margo1990 Robi zamieszanie ta Zuza ;)

    18 maj 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Zestaw jak zawsze . Wychodzi na to że będą razem .ale małolata może się zemścić. Jak zwykle ciekawe.

    18 maj 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @AnonimS dzięki za zainteresowanie :)

    18 maj 2018

  • Użytkownik AnonimS

    @AuRoRa ale Ty dużo publikujesz? Czyżbyś rywalizowała z Eweliną ha,ha,ha?to taki zart

    18 maj 2018