Dziękuje kochani. Naprawdę Wam z całego serca dziękuje Pozdrawiam i pamiętajcie jesteście wielcy. Dajecie mi motywację by pisać, bo to co robię, robię dla Was. Pisać dla Was to czysta przyjemność
Zatrzymała się kilka metrów od domu, by wyrównać oddech.Starała się uspokoić, by nie wybuchnąć płaczem, na środku ulicy, ale nie mogła powstrzymać łez. Czuła jakby straciła coś bezpowrotnie. Jakby uciekała od czegoś, czego pragnęła. Jakby bała się czegoś, czego chciała. W pewnym sensie tak było. Chciała być blisko Huberta, bo on dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Chociaż udawała złą za akcję przed szkołą, czuła radość w sercu za to, że staną w jej obronie. Po raz pierwszy ktoś tak rycersko ją bronił i nie wiedziała co ma o tym myśleć. Słowa które wypowiedział zaraz po tym i dzisiejszego wieczora bez przerwy utkwiły jej w pamięci. Chociaż chciała, tak cholernie chciała zdawała sobie sprawę, że nie może. Nie mogła związać się z kimś, kto wcześniej czy później by ją zranił. Chociaż Hubert nie wyglądał jej na takiego, nie znała go aż tak, by powierzyć mu swe serce. Owszem podobał się jej, a nawet poczuła do niego coś więcej, jednak robiła wszystko, by stłumić w sobie to uczucie. Zastanawiała się jak ma pójść do szkoły bez książek i innych potrzebnych rzeczy. Wszystkie swoje rzeczy miała u Huberta i zdawała sobie sprawę, że będzie musiała do niego iść. Jednak nie wiedziała jak powinna zareagować. Bała się ich rozmowy. Bała się tego co ich czeka i bała się jego spojrzenia, gdy powie mu, że się wyprowadza. Nie tak wyobrażała sobie ich pożegnanie i nie tak chciała mu podziękować za okazaną jej pomoc. Jednak, czy miała inne wyjście? spacerowała po parku, w tym samym parku w którym umówiła się ostatnio z Przemkiem. Chciała pomyśleć, naczerpać świeżego powietrza i zastanowić się nad tym, czy zbyt pochopnie nie postępowała. Park wydawał jej się wymarły. Puste ścieżki informowały o tym, że zaczyna zbliżać się noc. Gdzie nie gdzie tylko spacerowała para, a czasami też słychać było śmiechy pijanych ludzi. Nie daleko placu zabaw słyszała śmiechy grupki chłopaków, poczuła strach, bo zdawała sobie sprawę, że takie spacery są niebezpieczne. Jednak od dawna znała taki tryb życie. Znała nieciekawe osoby, narkomanów i pijaków. Była jedną z nich i dość często spacerowała po parku, gdy tylko chciała pomyśleć. Jednak po narkotykach była odważniejsza. Teraz natomiast spacerowała ze ściśniętym sercem i zastanawiała się dokąd iść. Chciała być w ramionach Huberta, chciała być bezpieczna w jego mieszkaniu, chciała być przy nim.
- Kinga! - usłyszała męski głos. Odwróciła się i spojrzała w oczy znajomemu mężczyźnie. Często nocowała u niego i często z nim rozmawiała. Łączyło ich coś, w rodzaju czystego układu sex za narkotyki. Dawno go nie widziała. Słyszała o tym, że wyjechał i słuch o nim zaginął. Teraz natomiast stał tuż przed nią, a ona po raz pierwszy widziała go w tym stanie. - Co ty robisz tu sama? - zapytał, zaskoczony tym, że ją spotkał.
- Spaceruje - odpowiedziała i posłała mu przymusowy uśmiech. Chciała go o coś zapytać, chciała z nim porozmawiać, ale brakowało jej odwagi.
- Słyszałem o Przemku. Podobno jest w areszcie. Nieźle go załatwiłaś - zaśmiał się, a ona poczuła strach. Od południe nie wiedziała co się z nim dzieje. Nie wiedziała gdzie go zawieźli, ani tego, co teraz z nim będzie. Nie chciała mu zaszkodzić. Nie chciała by z jej powodu miał problemy, nie chciała go zranić.
- Nie mam z tym nic wspólnego - wycedziła przez zęby i już chciała odejść, gdy poczuła na ręce jego dotyk.
- Nie ważne. Dokąd chcesz iść? - widziała w jego oczach strach.
- Nie wiem - szepnęła bez zastanowienia. - Chyba przed siebie - wyszeptała i poczuła jak po policzkach płynął łzy. Usiedli na ławce i zaczęli rozmawiać. Opowiedziała mu o wszystkim co wydarzyło się w ostatnich dniach. Opowiedziała o Hubercie i o jego propozycji. Czułą na sobie uważny wzrok Sylwka, ale nie zareagowała.
- Byłem na odwyku. Już od jakiegoś czasu nie biorę i tak pomyślałem - zawahał się, patrząc jej prosto w oczy. - Chciałbym żebyś też poddała się terapii. Staram się przekonać wszystkich znajomych do tego, by skończyli z narkotykami - wyszeptał, wstając z ławki. - Chodź odprowadzę Cię do Huberta. Nie możesz zostać tu sama, bo w parku zaczyna robić się już niebezpiecznie - szepnął i delikatnie złapał ją za rękę. Gdy już chcieli opuścić park, zobaczyli znajome twarze. Na przeciwko nich stali koledzy jej przyjaciela, Chociaż Nie mówili nic wprost, Kinga podejrzewała co się zaraz stanie.
- Co ty najlepszego zrobiłaś? - usłyszeli głos jednego z nich. - Byłaś jedną z nas. Traktowaliśmy Cię jak rodzinę a wystarczyło, że poznałaś jakiegoś chłoptasia a już zaczęłaś zachowywać się jakbyś straciła cały rozum dziewczyno! Grozi mu kilka lat. Naprawdę tego chcesz dla Przemka? - usłyszała głos bruneta.
- Dajcie jej spokój! To nie jej wina - wtrącił się Damian.
- Nie? - zaśmiał się brunet. - No tak spałeś z nią, to teraz ją bronisz, tylko pamiętaj dzięki komu z nią spałeś. To Przemek was ze sobą poznał. To on Ci ją w pewnym stopniu sprzedał - zakpił brunet i spojrzał z nienawiścią w oczy Kingi. Dziewczyna stanęła zaskoczona i spojrzała w znajome oczy mężczyzny.
- Uciekaj! - usłyszała głos mężczyzny. Pognała ile sił w nogach. Nie odwracała się za siebie i nie patrzyła na to, co się tam dzieje. Czuła, że ktoś ją goni, słyszała krzyki i ciosy uderzenia. Przeczuwała, że ktoś z jej znajomych oberwie, ale nie miała odwagi się zatrzymać. Biegła tak bardzo już znajomymi jej uliczkami i zatrzymała się dopiero przed domem Huberta.Zatrzymała się by uspokoić zdyszane serce i nie pukając, po prostu wbiegła do środka.
- Hubercie! - zawołała, przeszukując wszystkie pokoje. Znalazła go dopiero w łazience i spojrzała na zapłakane oczy chłopaka. - Hubercie! - zawołała ponownie, ale nie miała siły by powiedzieć coś więcej.
- Stało się coś? - wzrok chłopaka skierował się na jej twarz. Patrzyli sobie głęboko w oczy, a ona wciąż miała w uszach słowa bruneta. Sprzedana. Czy była dla nich tylko towarem, za który zapłacili? czy była tylko zakupem? i co miał z tym wspólnego Przemek? czy to możliwe? czy naprawdę wcale nie znała przyjaciela? kogoś, kogo kochała?
- Bójka w parku! musimy tam iść! - zawołała tak zrozpaczona, że sama ledwo słyszała swoje słowa. Nie dała mu czasu na dłuższe zastanowienie. Nie dała czasu na nic. Pociągnęła go za rękę i wybiegli z domu. Wsiedli do samochodu i pojechali prosto do parku. Kilkanaście minut później znajdowali się w parku. Po bójce nie było nawet śladu, ale na ziemi leżały dwie osoby. Obie od razu rozpoznała. Wezwała pogotowie i klęczała przy rannych mężczyznach. Hubert nie zadawał pytań, ale przez cały czas zastanawiał się co się stało. Po kilku minutach przyjechało pogotowie, lekarze zabrali ich do karetki i odjechali w stronę szpitala. Zostali w parku sami.
- Chodźmy do samochodu. Jest tu dość niebezpiecznie - wyszeptał i bez słowa ruszyli do auta. Kilka minut później byli już w mieszkaniu Huberta. Chociaż dziewczyna chciała iść do szpitala, dowiedzieć się o stan zdrowia znajomych wiedziała, że nie może. Domyślała się, że w szpitalu roi się od policji, a ona nie chciała zeznawać, bo musiała by zeznawać przeciw ludziom, których znała i czasami szanowała. Nie chciała jeszcze bardziej narażać się komuś, kogo się obawiała i narażać siebie, czy Huberta na niebezpieczeństwo. Przez dłuższy czas siedziała salonie i nie spuszczała wzroku z Huberta. Mężczyzna nie odzywał się, ale zobaczyła na jego twarzy złość. Obawiała się tego co zrobiła, ale nie mogła postąpić inaczej. - Oszalałaś? dlaczego aż tak się naraziłaś? mogłaś powiedzieć, że nie chcesz być ze mną. Zrozumiałbym. Dlaczego od razu uciekłaś? wiesz jak się o Ciebie bałem? - usłyszała jego głos.
- To nie tak - szepnęła, zdając sobie sprawę z tego, że czeka ich poważna rozmowa - Nie tak - powtórzyła i poczuła jak po policzku płynął jej łzy. - Ja się po prostu bałam. Bałam się, bo nie jestem Ciebie warta Hubercie. Zasługujesz na kogoś innego. Zasługujesz na kogoś lepszego - wydusiła, chowając twarz w dłoniach.
- Bo Ty tak uważasz? dziewczyno! spodobałaś mi się. Już tamtego dnia, gdy Cię zobaczyłem. Nie pomyślałaś, że mogłem się w Tobie po prostu zakochać? ot tak oddałem Ci swoje serce wiec nie pieprz mi, że nie jesteś mnie warta! - usłyszała jego głos i po chwili wyszedł z domu, trzaskając przy tym drzwiami.
Chociaż nie chciał zachować się jak tchórz, nie wytrzymał. Mimo iż zdawał sobie sprawę z tego, że uciekanie od problemów, wcale ich nie rozwiązuje, chciał się uspokoić. Obawiał się, że powiedział za dużo, ale nie mógł znieść jej słów. Jak mogła powiedzieć coś takiego? jak mogła ubzdurać sobie coś, co było kompletną bzdurą. Minuty, godziny bez jej obecności były dla niego wiecznością. Bał się, gdy wyszła z domu, bo obawiał się, że więcej jej nie zobaczy. Siedział w jej pokoju, gdzie wszystko mu ją przypominało. Teraz dopiero uświadomił sobie, że się w niej zakochał. Dlatego nie wytrzymał. Same jej słowa, samo to, że uważała, że na niego nie zasługuje sprawiła, że poczuł się, jakby ktoś ranił go prosto w serce. Jakby jego serce pękło na milion kawałków. Nie rozumiał dlaczego miała o sobie takie zdanie. Nie rozumiał, dlaczego ona niczego nie zauważyła. Czy naprawdę myślała, że robiłby dla niej to wszystko, starałby się tak by była bezpieczna, by była szczęśliwa, gdyby była mu obojętna? nie chciał jej do niczego zmuszać, nie chciał robić niczego wbrew jej woli. Zrozumiałby, gdyby nie odwzajemniła jego uczucia i uszanował by to. Nadal by pozwolił jej u siebie mieszkać, nadal by jej pomagał i chociaż cholernie by go raniła ta sytuacja, uszanowałby ją. Nie potrafił zrozumieć jej rozumowania. Nie potrafił pojąć dlaczego była dla siebie taka surowa. Rozumiał jej problemy, wiele przeszła, ale on niczym nie przypominał tych chłopaków, niczym nie przypominał jej pijanej matki i starał się zrobić wszystko, by mu zaufała. Zapalił papierosa i spojrzał w niebo.Na niebie znajdowały się miliony gwiazd a każda z nich błyszczała tak pięknie, jakby była wyjątkowa. I ona dla niego była wyjątkowa. Różniła się od dziewczyn z jego uczelni, od jego koleżanek, znajomych. Była taka krucha, taka niewinna, taka słodka a jednocześnie tak silna, tak twarda, Była ideałem kobiety i nie rozumiał, dlaczego tego nie wiedziała. Dlaczego nie wiedziała jaka jest ładna, jaka słodka i jak bardzo zawładnęła jego myślami. Chociaż obawiał się, że powinien już iść, nie miał odwagi. Bał się. Po raz pierwszy bał się rozmowy. Bo nie wiedział co teraz ich czeka. CDN
9 komentarzy
mysza
Kiedy będzie kolejna?
agusia16248
@mysza
Karolina12
Japierdziele ale zaje*iste opowiadanie!!!!!!!!!!!
agusia16248
@KontoUsunięteina12 Dziękuje
kartes90
super, czekam na więcej
agusia16248
@kartes90 Dziękuje
Misiaa14
Oni muszą być razem błagam ;-;
agusia16248
@Misiaa14 Zobaczymy
czarnyrafal
Ciężko jej wejść w "normalność", stądd problemy.Oni jednak je rozwiążą-tak Ona ichłopak-tak mi się przynajmniej wydaje.Brawisimo Autorko znowu za świetny tekst.
agusia16248
@czarnyrafal Dziękuje
facio
Kurna ele zarombiste.Musze przeczytać od początku
agusia16248
@facio Miło mi to słyszeć
olque
Jeeej, świetna
agusia16248
@olque Dziękuje
Ona18
tyle
agusia16248
@Ona18
NataliaO
no nie źle jej powiedział... I wyszedł. Ciekawe co ona zrobi
agusia16248
@NataliaO W następnej części dowiecie się co zrobi
NataliaO
@agusia16248 oj wiem, takie przerwania są najlepsze