Czy można się zmienić ? cz.18

Czy można się zmienić ? cz.18Kochani ja wiem, że długość opowiadania nie jest ostatnio taka, jak być powinna, ale pisze w pracy i nie zawsze mam dostęp do  laptopa. Jak mam wenę i czas, to siadam i piszę, to co pojawia się w mojej głowie. Mam Chociaż minimalną nadzieje.że spodoba Wam się ta część i nie zwiodę Waszych oczekiwań. Miłego czytania  

Hubert wyszedł z samolotu i zatrzymał się na lotnisku. Wykręcił numer siostry, ale nie odebrała żadnego z jego telefonów. Nie znał za bardzo języka, nie miał dokąd pójść. Z drobną pomocą jakiegoś pasażera lotniska zadzwonił do jednego z Hoteli i zamówił pokój. Taksówką pojechał pod podany adres, zapłacił, odebrał klucze i zamknął się w pokoju. Zastanawiał się co ma zrobić i jak odnaleźć siostrę. Telefon nadal milczał. Miał cichą nadzieje, że odbierze od niego telefon, zadzwoni, pomoże mu. Mógł liczyć sam na siebie, a to przerażało go najbardziej. Nie znał miasta, nie miał tu przyjaciół i nagle coś sobie przypomniał. Wykonał dwa, albo trzy telefony i zdobył potrzebny numer. Po chwili wykręcił numer starego kumpla i tu nie miał problemów jak poprzednio. Rozmówca odebrał już po drugim sygnale, a głos wydał mu się dziwnie znajomy.  
- Michał? - zapytał, ledwo słysząc głos kumpla. Słuchawka trzeszczała, a zakłócenia przerywały rozmowę. Nie rozumiał zdań wypowiedzianych przez kolegę, niewiele rozumiał, ale postanowił iść na szczęście. Umówił się z kumplem w najbardziej klubie nocnym. Odczekał kilka godzin i o umówionej porze zjawił się w klubie. Po dwunastej wszedł do lokalu, gdzie już na samym starcie ujrzał znajomą twarz. Poczuł ulgę, bo Michał był jedyną znajomą osobą, która mogła mu tutaj pomóc.  
- Stary co ty tu robisz? - krzyknął Michał i bez problemu wpuścił go do środka. Poprosił kumpla o chwilowe wolne i zaprowadził Huberta do środka. Wlał mu szklankę szkockiej i poprosił, by za nim poczekał. najgorsze były dwie, trzy godziny. Później ludzi było co raz mniej, bo impreza trwała w najlepsze. Dwie najładniejsze i najbardziej uzdolnione striptizerki już tańczyły na różę a ludzie pchali się w wejściu. Pracował tu już piąty rok i bardzo chwalił sobie tą pracę. Wystarczyło robić to dobrze, nie pakować nosa tam gdzie nie trzeba i czasami przymknąć oko na to, co się działo w środku. A działo się bardzo dużo. Rozejrzał się dookoła, upewniając się, że dzisiaj nie będzie jego siostry. Nie chciał, by Hubert dowiedział się, że jego ukochana siostra tańczy w takim klubie. Byli dawnymi kumplami, przyjaciółmi i trzymali się razem. On miał dość takiego życia i wyjechał, by poszukać szczęścia gdzie indziej. Długo nie mógł znaleźć dobrej pracy, aż znalazł się tu. Jego żona nie wiedziała gdzie pracuje. Nie mówił jej co robi i kim jest. To było jej nie potrzebne. Kochał ją i chciał chronić od takiego stylu życia. Hubert siedział przy stoliku i popijał już drugą szklankę szkockiej. Nie był przyzwyczajony do takiego trunku, dlatego tak szybko zaszumiało mu w głowie. Nie potrafił przestać o niej myśleć.  
- Hello - usłyszał głos młodej dziewczyny. Spojrzał na nią, ale nie chciał z nią rozmawiać. - Polak? - zapytała kobieta, nie odpuszczając, nawet wtedy, gdy jasno dał jej do zrozumienia, że nie jest zainteresowany.  
- Tak Polak - odpowiedział niechętnie, zdając sobie sprawę, że lepiej nie zadzierać w obcym klubie. Kobieta uśmiechnęła się i spojrzała na niego zalotnie. Ten bez słowa pokazał gestem barmanowi by nalał jej to samo. Wypili po drinku i poszli na parkiet. Chociaż tak bardzo próbował, nie potrafił o Kindze zapomnieć.

     ***
Kinga spojrzała w lustro i zdała sobie sprawę z tego, że znów się stoczyła. Rozszerzone źrenice, wciąż pokazywały, że w jej organizmie znajdowała się jeszcze niewielka ilość trawki. Heroina została wyrzucona, a ona mało co pamiętała z wczorajszej nocy. Była wdzięczna Przemkowi, za to, że nie pozwoli jej wziąć. Trawka była mniej szkodliwa niż Hera, chociaż tak samo uzależniała. Teraz wiedziała to doskonale. Przecież pamiętała czas, gdy sypiała za prochy, gdy sypiała za jedną, dwie działki. Teraz czuła się, jakby cały jej koszmar, jakby wszystko wracało od nowe. A może zawsze tak było? może Hubert, to kim stała się przez niego, był tylko pięknym, nierealnym snem. Tylko spokojne oczy Przemka informowały ja o jawie, w jakim się znajdowała. Zdała sobie sprawę, że to ona a nie Przemek okazała się słabsza. On mimo tak wielkiej pokusy nie wziął. Był przy niej, trzymał ją w ramionach przez cały czas, gdy miała odlot i wtedy też, gdy płakała. Chciała zapytać się go, czy do czegoś między nimi doszło, czy spali ze sobą, ale nie miała takiej odwagi. Nie chciała tego słyszeć, bo to z kolei oznaczało by, że mniej dla niej znaczył Hubert, niż sądziła. Była by to zdrada miłości, zdrada nadziei i wszystkiego, czego wierzyła. Kochała Huberta i wierzyła, że nigdy go nie zdradzi. Nie potrafiłaby go zdradzić, nie chciałaby tego. Bała się, ale starała się wierzyć w pozytywne zakończenie tej historii, wciąż miała nadzieje.  
- Dlaczego to zrobiłaś? - usłyszała głos Przemka. Jego głos był jej głosem sumienia. Chciała mu odpowiedzieć, chciała z nim porozmawiać, wyjaśnić mu to, ale zdała sobie sprawę z tego, że nie wie. Po prostu nie wie. Nie wiedziała dlaczego ćpała. Teraz była przekonana o tym, że jej terapią, jej ratunkiem był Hubert. Przy nim mimo cierpienia, mimo bólu nie musiała brać. Nie chciała. Wystarczyło by go zabrakło, wystarczyło by nie było go obok, a już sięgała po towar. Nie brała z powodu głodu, to już dawno udało jej się zwalczyć. Brała, ponieważ po narkotykach mniej ją bolało. Nie myślała o nim, nie zastanawiała się, dlaczego okazała się tak mało dla niego ważna, dlaczego ją zawiódł. Nie rozumiała jego zachowania, a z każdą kolejną myślą o nim, rozumiała mniej. Wydawało jej się, że go znała, że tak wiele o nim wiedziała, a to okazało się kolejnym złudzeniem, mitem, nie prawdą. Nie znała człowieka, którego tak bardzo pokochała, nie znała mężczyzny, z którym chciała być.  
- Czy mogłabym u Ciebie zamieszkać? - zapytała, nie spuszczając wzroku z zaskoczonej twarzy Huberta. Chciał powiedzieć tak, ale zawahał się. Wiedział, że teraz było by to o wiele trudniejsze. Zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli pozwoli jej u siebie zamieszka, ona znów się stoczy i nie był pewny, czy tym razem nie na dobre.
- Przykro mi nie. To nie jest najlepszy moment - wyznał i zrobił jej śniadanie. Zmusił ją, by coś zjadła i nagnał, by poszła do szkoły. Nie mógł pozwolić na to, by znów zawaliła szkołę. Nie całą godzinę później byli przed znajomym budynkiem i weszli do środka. Głowa pękała nie miłosiernie, zapewne po przepłakanej nocy i trawce, jaką wzięła późno w nocy. Miała ochotę nie iść do szkoły i szczerze nie interesowało ją to nawet, ale nie chciała zaprzepaścić tego, o co tak bardzo walczył Hubert. Chciał dla niej lepszego życia, dobrej przyszłości, chciał jej szczęścia, a ona chciała tylko jednego, zapomnieć. Z trudem wytrzymała tych parę lekcji.Wszystko zaczynało ją drażnić, a głód narkotykowy dawał już o sobie znać. Słowa Przemka potraktowała poważnie i nie wróciła już do mieszkania przyjaciela. Prosto po szkole, udała się do szpitala, by odwiedzić matkę. Chociaż przyjaciel chciał iść z nią, przypilnować ją, odprowadzić, nie pozwoliła. Poszła sama, wciąż bez przerwy myśląc o nie zrozumiałym dla niej zachowaniu Huberta. Już miała przechodzić na drugą stronę ulicy, gdy nagle na kogoś wpadła.  
- Uważaj! - usłyszała głośny, zdenerwowany głos mężczyzny. Oboje z hukiem upadli na ziemię, a ona poczuła jak boli ją ręka. Niezdarnie podniosła się z ziemi i spojrzała w oczy oprawcy. Gdy jej wzrok powędrował na wysokiego mężczyznę, ujrzała w nim dawnego kumpla, który nie dawno wrócił z zagranicy.  
- Nic ci się nie stało? - zapytał Michał i posłał jej szeroki uśmiech. - Jej naprawdę Cię przepraszam - wyszeptał i sprawdził, czy aby na pewno jest cała. Po kilku minutach, gdy dokładnie zbadał jej ciało, z ulgą stwierdził, że nic się jej nie stało i spojrzał na nią z zatroskanym wzrokiem. - Wszystko gra? - zapytał nagle. Chociaż tak bardzo chciała powiedzieć tak, te słowa nie przychodziły jej przez gardło. Przypomniała sobie Huberta i zaniosła się głośnym płaczem. Tak bardzo za nim tęskniła.

            ***
Hubert obudził się w obcym mieszkaniu. Wszystko wydawało mu się takie zimne i obce, a młoda kobieta paradowała w samej bieliźnie z kąta w kąt i przyglądała się z rozbawieniem na jego przerażoną twarz. Dopiero teraz poczuł ból i urywkami przypominał sobie wczorajsze wydarzenie.  
- Cymbał! - wyznał chyba trochę za głośno, bo skupił na sobie spojrzenie kobiety.  
- Dobrze powiedziałeś. Zostaliśmy bez pracy - usłyszał zdenerwowany głos mężczyzny i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie byli w mieszkaniu sami. Oprócz niego, kobiety, której poznał w klubie, Michała była jeszcze drobna postać, która siedziała cichutko przy stole, a jej wzrok wpatrzony był w szybę. Nie wiedział jak ma zareagować, co powiedzieć, jak z nią rozmawiać. Sensację, których dowiedział się wczorajszego wieczora przeszły jego najśmielsze oczekiwania. Cały czas bił się z własnymi myślami, zastanawiał się jak zaczną rozmowę, a on stał teraz przed siostrą i nie potrafił spojrzeć jej w twarz.  
- Hubercie! - usłyszał jej błagalny głos, ale nie zatrzymał się. Nie znał miasta, jednak jego zburzenie było na tyle silne, że nie zważał teraz na to uwagi. Gdy pomyślał o wczorajszym wydarzeniu, gdy pomyślał o tym, czego się dowiedział, złość narastała. Tak bardzo chciał iść tam znowu i obić im mordę. Chciał zbić każdego, kto ośmieli się tknąć jego siostrę. Był zły. Nie wiedział na kogo bardziej. Na siostrę, bo porzuciła go wyjechała i zakryła przed nim ten fakt, czy na siebie bo znalazł się tu i w jednej chwili zmarnował życie tak wielu osobą. Nie tego bał się najbardziej, nie to go przerażało. Wciąż w każdej minucie, w każdej sekundzie myślał o Kindze. Chciał zadzwonić, chciał usłyszeć jej głos, chciał. Po prostu chciał dowiedzieć się co u niej słychać. Miał złe przeczucia, obawiał się o nią. Miał nadzieje, że jego ukochana okaże się silniejsza i nie wróci do nałogu. Miał też nadzieje, że on tutaj odnajdzie w sobie siłę i nie sięgnie po Heroinę. Chciał zarobić parę groszy, chciał sprowadzić siostrę do Polski, chciał wrócić i zawalczyć o Kingę. Chciał, ale nie był pewny, czy i ona tego jeszcze chciała. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2003 słów i 10994 znaków, zaktualizowała 14 paź 2015.

6 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Jeszcze większy "bałagan" w życiu Huberta.Czasami tak bywa,lecz charaktery wykuwają sie "w ogniu" Czy ten ogień wystarczy by Hubert  wrócił na dobrą dla nich tj Kingi i jego ale tez i jego siostry- drogę.Autorka zapewne to wie a my przekonamy się o tym mam nadzieję nie za długo. Ja ze swej strony życzę im czyli Kindze, Hubertowi jak również jego siostrze wybrnięcia z tego "bagna" kłopotów-delikatnie mówiąc,oraz by karę poniósł prawdziwy winowajca ich losu. :kiss:  <3

    15 paź 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Czas pokaże jak poukłada się w ich życiu. Mam kilka pomysłów :)

    15 paź 2015

  • Justys20

    Już czekam na kolejną część

    14 paź 2015

  • agusia16248

    @Justys20 Kolejna już wkrótce

    15 paź 2015

  • Ona18

    <3

    14 paź 2015

  • agusia16248

    @Ona18 <3

    15 paź 2015

  • NataliaO

    Super  <3

    14 paź 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Dzięki <3

    15 paź 2015

  • Py64

    :cool: Moje prośby zostały wysłuchane :)

    14 paź 2015

  • agusia16248

    @Py64 Ja zawsze słucham prośby czytelników :)

    14 paź 2015

  • Py64

    @agusia16248 To w takim razie proszę następną część na teraz  :lol2:

    14 paź 2015

  • agusia16248

    @Py64 Postaram się dodać jutro coś :) Nie chce też dodawać takich krótkich ciągle części :)

    14 paź 2015

  • Tosia12283

    Pięknie ;)

    14 paź 2015

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dzięki

    15 paź 2015