Czy można się zmienić ? cz.14

Czy można się zmienić ? cz.14Kochani oto ostatnia w tym tygodniu część :) życzę miłego czytania :)  

Jechał, co chwile dodając gazu. Bez przerwy w głowie miał wczorajsze słowa jej ojca i zamarł. Tak bardzo chciał być przy niej, tak bardzo chciał mieć ją w swoich ramionach i skryć przed całym światem. Słyszał co nie co o tym człowieku. Słyszał o konflikcie z szefem, ale nigdy nie przypuszczał, że odważy się skrzywdzić Kingę. Bóg mu świadkiem, że zabiłby go, po raz pierwszy zabiłby człowieka, gdyby groziło coś jego ukochanej. Na uczelni zajęcia przedłużyły się, a później zatrzymał go wypadek i wstrzymany ruch. Nie miał pewności, czy poczeka za nim przed szkołą, czy też sama pójdzie do matki. Miał nadzieje, że nie. Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś stało się jego ukochanej. Kochał ją i nie miał ku temu wątpliwości. Kochał i tak bardzo chciał chronić ją przed wszystkimi niebezpieczeństwami. Uwielbiał słuchać jej słów, uwielbiał, gdy się śmiała a jeszcze bardziej uwielbiał, gdy trzymał ją w ramionach. Teraz natomiast nie było jej, a świadomość, że gdzieś tam czeka na nią śmiertelne niebezpieczeństwo, przerażało go. Dodał gazu i pojechał ponad stówom. Nie zważał uwagi na to, że przekraczając prędkość naraża się policji, nie obchodziło go to. Gdyby tylko musiał, gdyby była taka potrzeba bez wahanie porwałby i wóz policyjny, by tylko być przy niej. Sam nie sądził, że tamtego dnia poznał miłość swojego życia, nie przypuszczał nawet, że aż tak pokocha tą dziewczynę i będzie chciał oddać za nią życie. Z Karoliną nie czuł tego. Owszem była jego pierwszą poważną dziewczyną, pierwszym poważnym uczuciem, to z nią po raz pierwszy poszedł do łóżka, ale nawet przez chwilę nie poczuł do niej tego, co czuje teraz. Nie potrafił wyobrazić sobie z nią swojego życia, nie myślał o ślubie, czy dzieciach. Teraz natomiast nie wyobrażał sobie życie bez Kingi, pragnął założyć z nią rodzinę, pragnął by urodziła jego dzieci. Była tylko jedna poważna przeszkoda, na tyle poważna, że zastanawiał się nad przyszłością swojego związku- jej ojciec. Nie był pewny, czy dopuści do ich związku, czy pozwoli być im razem. Wiele już słyszał na ten temat, wiele dowiedział się od znajomych i nie przepuszczał tylko, że cały czas mówili o niej. Gdyby wiedział, gdyby tylko wiedział z całą pewnością, nie dopuściłby do tego, żeby coś było między nimi. Teraz zaparkował koło samochodu i zamarł. Nigdzie nie widział śladu kobiety, a sama myśl, że mogło coś się jej stać, zawładnęła jego umysł. Od jej koleżanki, nie pamiętał jej imienia dowiedział się, że wyszła z Przemkiem. Zaskoczyło go to, bo ani słowa nie wspomniała mu o tym, że wyszedł i wrócił do szkoły. Nie rozumiał dlaczego nie powiedziała mu prawdy, nie rozumiał dlaczego ukryła coś przed nim i poczuł strach. A co jeżeli ona nadal coś do niego czuje? z całą pewnością kochała go i nie miał ku temu najmniejszych wątpliwości. Widział ten ból i strach w jej oczach, gdy zobaczył ją zapłakaną na ulicy. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ta zapłakana kobieta tak głęboko wejdzie do jego serca. Miał obawy, bał się tego, że znów bierze.Miał nadzieje, że nie da namówić się Przemkowi na trawkę, heroinę, czy jakieś inne gówno. Bał się, nie wiedział co zrobi gdy okażę się, że dziewczyna znów wróciła do nałogu.

   ***
Szli spacerkiem, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia przechodniów. Przez chwilę zawahała się, ale zdała sobie sprawę z tego, że nie ma sensu czekać nie wiadomo ile za Hubertem. Chociaż domyślała się, że chłopak będzie zapewne zły, bo obiecała mu, że zawsze za nim zaczeka, cieszyło ją to, że z Przemkiem mają kilka chwil dla siebie. Tak wiele chciała mu powiedzieć, o tak wiele zapytać, za tak wiele przeprosić. Próbowała zadzwonić do Huberta, poinformować go, ale miał wyłączoną komórkę.Już wczoraj mówił coś, że musi podładować, a później wylądowali razem w łóżku i oboje zapomnieli o tym. Teraz natomiast spacerowała z dawnym przyjacielem i uświadomiła sobie, jak bardzo za nim tęskniła. Oddała by wiele, by cofnąć czas i być z nim tak blisko jak kiedyś. Był dla niej tak cholernie ważny, tak bliski jej sercu, że niemal umarła, gdy uderzył ją tamtego dnia. Tak bardzo chciała zapomnieć o tamtym wydarzeniu, tak bardzo pragnęła cofnąć czas, jednak nie potrafiła. Widziała wahanie, skruchę w jego oczach i poczuła ból. Kochała go, może nie taka miłością jak Huberta, ale równie silnym uczuciem.  
- Ostatnio na ulicy wpadłam na Michała - wyznała i spojrzała na jego twarz. Widziała ból w jego oczach, chciała złapać go za rękę, chciała dodać mu otuchy, ale nie zrobiła tego. - Tamtego dnia, gdy byliśmy świadkiem tego morderstwa - zawahała się, by zetrzeć z policzka, jedną zagubiona łzę.  
- Nie mogliśmy nic zrobić. Miałaś zaledwie dziesięć lat Kingo - usłyszała.  
- Jednak wciąż czuje, że nie zrobiliśmy wszystkiego.Trzeba było iść na policję, opowiedzieć im o wszystkim, powiedzieć co zobaczyliśmy. On go zabił Przemo, zabił - wyszlochała, wtulając się w ramiona przyjaciela.  
- Nie mogliśmy tego powiedzieć, przecież wiesz. Nie mogliśmy zrobić to Michałowi. Mordercą był jego ojciec, obiecaliśmy mu. Daliśmy słowo, pamiętasz? - zapytał, a Kinga spuściła wzrok.  
- Nie gadajmy o tym - poprosiła. Chociaż wiedziała, że postąpiła właściwie, chociaż nie żałowała sekretu.Wciąż czuła to dziwne poczucie winy. Czasami jeszcze w nocy widziała wszystko jeszcze raz i zastanawiała się, czy tamtego dnia, nie popełnili życiowego błędu. Jednak obiecali Michałowi. Przysięgli mu, że nigdy nikomu nie ujawnią tego, co zobaczyli a później on wyjechał. Dwa lata po tym wydarzeniu jego ojciec zginął w wypadku samochodowym i nie było sensu nikomu o niczym mówić.Pozostało jedynie jedno, zapomnieć.
- Przepraszam Cię. Wybacz mi za tamto, nie wiem co się ze mną stało, nie chciałem - wyznał Przemek, nie spuszczając z jej twarzy wzroku. Chciała powiedzieć daj spokój, zapomnij, ale nie potrafiła. Ona sama nie wiedziała, nie była pewna, czy kiedykolwiek uda się jej zapomnieć. Fakt, że uderzył ją tamtego dnia, zniszczył to uczucie bezpieczeństwa, jakie czuła przy jego boku. Zniszczył to wszystko, w co chciała wierzyć. Nie była pewna, czy kiedykolwiek zaufa mu na nowo, czy odbudują chociaż w małym stopniu to, co było między nimi. Wydawało jej się, że nie. Z czasem, za jakiś czas mogła zaoferować mu tylko przyjaźń, a nie to, co było miedzy nimi do tej pory. Chociaż i tego nawet nie była pewna.  
- Będziesz na tej imprezie? - zapytał, gdy już doszli do szpitala.
- Nie wiem, może - wyznała i bez słowa opuściła go i weszła do szpitala. Odwróciła się za zamkniętymi drzwiami i przez szybę zobaczyła jak stał nadal wpatrzony w drzwi szpitala. Poczuła smutek, bo ponownie zatęskniła za tamtymi rozmowami, zdając sobie sprawę, że już nigdy nie będzie tak jak było. Spuściła wzrok i podążyła korytarzem do szpitala, by jak najszybciej znaleźć się przy kimś, kto zadał jej tyle cierpienia. Wzięła głęboki wdech i zaczęła modlić się o to, by któregoś dnia potrafiła wybaczyć matce. Zaczęła wierzyć, że kiedyś to nastąpi. Nie teraz, nie za miesiąc, może nie za rok. Ale kiedyś wstanie z świadomością, że zdołała wybaczyć komuś, kto ją urodził, ale też komuś, kto zostawił ją samą sobie i przysporzył jej tyle cierpienia. Komuś, kto odkąd pamiętała wmawiał jej, że jest nikim.
- Mamo - wyznała, patrząc na siną twarz rodzicielki. Matka spojrzała na nią, a z jej oczów zaczęły płynąć jej łzy  
- Córeczko - rozpłakały się i po chwili wpadły sobie w ramiona.

    ***
Chociaż nie był pewny, postanowił zaryzykować. Jechał prosto w stronę szpitala, mając nadzieje, że okażę się, że zna Kingę wystarczająco i zastanie ją w szpitalu przy matce. Nie wiedział co zrobi, gdy jej tam nie będzie i nie chciał nawet o tym myśleć. Spojrzał na telefon, i przeklinał, zdając sobie sprawę, że mała komórka została rozładowana. Wcisnął pedał gazu i ruszył przed siebie. Kilka minut później piskiem opon zaparkował przed szpitalem i wysiadł z auta. Już chciał pobiec do środka, chciał z nią porozmawiać, ochrzanić ją, ale nie zrobił tego. Zatrzymał się i spojrzał na chłopaka siedzącego na ławce, przed szpitalem. To był on, Przemo. Podszedł do chłopaka i zacisnął pięść. Tak bardzo nie chciał by on kręcił się obok niej. Tak bardzo bał się, gdy pomyślał o tym, że może znów sprowadzić dziewczynę na złą drogę.  
- Przemek. Co ty tu robisz? - warknął, zwracając na siebie uwagę innych osób. Lekarz, który akurat wysiadł z karetki, spojrzał w ich stronę, oceniając sytuację. Bał się, że zaraz zacznie się bójka, a on będzie musiał zszywać któremuś z nich ranę.
- Spokojnie. Odprowadziłem tylko Kingę. Przyszła tu do mamy - wyznał a on poczuł złość.  
- Wiem. Miałem ją tu przywieźć ze szkoły - przyznał, czując wielką ulgę, że znalazł dziewczynę.  
- Trzeba było się nie spóźnić. Nie miej teraz do mnie pretensji, że się nią zaopiekowałem - powiedział Przemek i rzucił wypalonego szluga. Bez słowa minął Huberta i oddalił od niego, kierując się w stronę domu.  
- Nie pozwolę zniszczyć jej życia - krzyknął Hubert, kopiąc w pustą ławkę. Spuścił wzrok i wyszeptał kilka przekleństw w kierunku chłopaka, zdając sobie sprawę, że Przemek znajduje się zbyt daleko, by to usłyszeć. Z podniesionym ciśnieniem, wszedł do środka szpitala i pobiegł prosto do sali, w której leżała jej matka. Dopiero, gdy przez uchylone drzwi zobaczył, jak rozmawiają ze sobą, uspokoił się i wypuścił powietrze z ust. Gdy miał ją na oku, mógł być spokojny, nic jej się nie stało. Słyszał za drzwiami śmiechy kobiet i uśmiechnął się mimowolnie. Tak bardzo pragnął, by Kinga pogodziła się z matką, bo wiedział, jak dla niej jest to ważne. Długo musiał goić rany, które zadała jej ta kobieta i wiedział, że jeszcze długo będzie musiał jej powtarzać, że wiele znaczy. Nie rozumiał, jak matka mogła wmawiać córce, że jest nikim i nie był pewny, czy kiedykolwiek uda mu się jej to wybaczyć. Może kiedyś dla Kingi. Zobaczył jak w ich stronę idzie lekarz i przywitał się z nim. Po chwili znikł za drzwiami sali, a z sali wyszła zapłakana Kinga.  
- Co ty tu robisz? - zapytała zaskoczonym głosem  
- Szukałem Cię. Jak mogłaś przyjść tu sama? wiesz jak się o Ciebie bałem? obiecałaś mi coś! Obiecałaś! - wybuchnął, nie potrafiąc zapanować nad emocjami. Strach jaki czuł, gdy nie zobaczył jej przed szkołą był nie do opisania. Teraz nie poczuł ulgi, no może odrobinę, ale nie na tyle, by uspokoić przerażone serce.  
- Nie byłam sama - usłyszał. Spuścił wzrok i wziął głęboki wdech. Chciał się uspokoić.
- Tak wiem. Widziałem Przemka przed szpitalem. Dlaczego niczego mi nie powiedziałaś? - zapytał spokojniejszym głosem.
- Bałam się. Wiedziałam jak zareagujesz - podeszła bliżej niego. Poczuła silne ramiona ukochanego i wtuliła się w jego klatkę piersiową. Słyszała jego przyspieszone bicie serca i spojrzała mu głęboko w oczy. - Nie rób tego więcej. Tak cholernie się o Ciebie bałem - rzekł i mocno przytulił ją do siebie. Zamknęli oczy i trwali tak w miłosnym uścisku jeszcze przez pewien czas. Nie zwracali uwagi, na dziwne spojrzenia pielęgniarek, czy kiwania z politowaniem głową. Mieli gdzieś opinie innych. Dopiero odsunęli się od siebie, gdy usłyszeli głos szefa. Hubert mimowolnie odsunął się od niej i spojrzał w oczy szefa. Kiwnął głową na znak zgody i pozwolił im porozmawiać. Z daleka słyszał treść rozmowy. Dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową i zabrała od ojca kluczę. Zgodziła się przywieźć potrzebne rzeczy z mieszkania matki i poprosiła Huberta, by za nią poczekał. Nie chciała by zobaczył tego, co znajdowało się w matki mieszkaniu. Sama nie była pewna tego, co tam zastanie.

- Dokąd pojechała? - zapytał Hubert, patrząc w oczy mężczyzny.  
- Pojechała z moim szoferem do mieszkania matki. Nie bój się dałem jej cichą ochronę. Wraz z a nią pojechało dwóch moich ludzi. Znasz ich. Posłałem Bilego i Oskara - usłyszał. Kiwnął głowa i usiadł obok niego. Powoli wsłuchiwał się w plan szefa i czuł strach. Ojciec dziewczyny miał zatrzymać ją w szpitalu a Hubert miał pojechać do domu i przewieźć wszystkie kartony do wynajętego przez szefa mieszkania. Mieszkanie było wynajęte na inne nazwisko, więc z całą pewnością policja miała tam nie zaglądać. Do tego postanowili postawić ochronę przed ich domem i w ten sposób mieć oko na bezpieczeństwo dziewczyny. Szef opowiedział mu o wszystkim. Opowiedział o tym człowieku i wyznał, że wypadek matki nie był wcale takim przypadkowym wypadkiem. Zapewnił, że zrobi wszystko co w jego mocy, by jego córka była bezpieczna. Hubert by nie tracić czasu wstał i ruszył przed siebie. Miał ważne zadanie i bardzo mało czasu. Lada moment mogła zjawić się w domu, a on musiał już wtedy tam być. Musiał zatem się spieszyć. Umówił się z szefem na weekend i postanowił pojechać. Zabrał od niego klucze, podał mu dłoń i wyszedł ze szpitala. Pojechał prosto do domu. Kilkanaście minut później, wraz z jednym z chłopaków znajdował się w swoim mieszkaniu, podał mężczyźnie narkotyki i busem, postanowili przewieźć do wynajętego mieszkania. Gdy już miał ruszyć busem, zauważył znajomą twarz. Nie zareagował, nie zatrzymał się. Nie chciał marnować czasu, odjechał. (...) Zajęło to im dłużej niż przypuszczał. Po ponad dwudziestu minutach wrócił na swoją ulicę i wysiadł z busa.Pożegnał się z mężczyzną i udał się do mieszkania. Musiał jeszcze przygotować dla nich kolację. Gdy wchodził do mieszkania, poczuł czyjąś delikatną dłoń, odwrócił się i spojrzał w znajome oczy.
- Cześć tęskniłam za Tobą - usłyszał damski głos i spojrzał niepewnie na jej twarz. Bez słowa wpuścił ją do mieszkania i nalał jej soku.  
- Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony jej odwiedzinami.
- Miłe przywitanie nie ma co - zaśmiała się kobieta i spojrzała na niego radosnym wzrokiem - Nic się nie zmieniłeś a ja nadal mam u Ciebie nie spłacony dług, pamiętasz? - przypomniała mu tamten dzień, a on otrząsnął się z wspomnień.  
- Daj spokój. Było minęło - wyznał i już chciał ją minąć, gdy poczuł jej delikatny dotyk. Zapach jej ciała pobudzała jego żądzę.

                  ***
Dochodziła godzina dziewiętnasta. Jechała w milczeniu z ojcem i nie wiedziała co ma powiedzieć. Chociaż ojciec chciał ją zatrzymać, chciał z nią porozmawiać uparła się, by wracać do domu. Była tak zmęczona, że marzyła tylko o spaniu. Czuła ból, bo nadal nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła w mieszkaniu matki. Od dawna znajdował się w nim bałagan, ale nigdy mieszkanie nie było w takim stanie. Chciała posprzątać, postarać się, ale odpuściła, zdając sobie sprawę, że jeden dzień to za mało, a co dopiero kilka minut. Znajdowali się tuż przed domem. Umówili się na jutrzejszy obiad i wysiadła z samochodu. Cieszyła się, że jutro jest piątek, bo ten tydzień był bardziej męczący niż przypuszczała. Była wykończona. Pocałowała ojca w czoło i wysiadła z auta. Nie rozumiała dlaczego Hubert za nią nie zaczekał i zrobiło jej się jakoś smutno. Ostatnio dużo z jego zachowania nie rozumiała, miała wrażenie, że się zmienił. Powolny, zmęczonym a wręcz wykończonym krokiem szła w stronę mieszkania i zdziwiło ją to, że jest takie ciemne. Nie była pewna nawet tego, czy Hubert jest w domu, czy znów znikł gdzieś wieczorem. Chwilami podejrzewała nawet go o romans. Już chciała kluczami otworzyć drzwi, ale zorientowała się, że są otwarte. Weszła i zamarła.
- Hubercie! - zawołała, przerażona tym, co zobaczyła. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2974 słów i 16328 znaków, zaktualizowała 2 paź 2015.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Marlens

    Chyba jej nie zdradził?????????

    3 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Marlens No chyba nie :) zresztą sami zobaczycie :)

    3 paź 2015

  • Użytkownik mysza

    Czyżby ją zdradził?

    2 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @mysza   sami zobaczycie

    3 paź 2015

  • Użytkownik mysza

    @agusia16248 W sumie to dla mnie to mało ważne. Mam tylko nadzieję, że znajdziesz jej kogoś fajnego.

    4 paź 2015

  • Użytkownik Justys20

    Ale się działo

    2 paź 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Tata-szef dla dobra Kingi niech po głebokim zastanowieniu i wykorzystaniu innych argumentów odpuści Hubertowi jednak przed mafiozami zachowując twarz.Pozwól im Autorko wrócić do tzw normalności w życiu i uczuciach-wszystkich. :kiss:  <3

    2 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @czarnyrafal Zobaczymy

    27 lis 2015

  • Użytkownik TakiKtosiek

    Nie mogę doczekać się kolejnej! Ja chyba nie wytrzymam!!!

    2 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @TakiKtosiek Wytrzymasz :) z całą pewnością wytrzymasz :) <3

    2 paź 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Niech  on uprawia z nią seks ....ona się załamie i będzie z przemkiem ;3 cudoooo *-*

    2 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Fajna propozycja, ale chyba nie skorzystam :) Jakoś wg mnie Przemek do niej nie pasuje :) ale to jest tylko moje skromne zdanie <3

    2 paź 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    @agusia16248 Misia chce skrzywić to co się z trudem prostuje-nie pozwól na to-to wbrew logice opowiadania.Przeszłość ich łączyła,teraz nadchodzi dziś i jutro,a w nim Kinga i Hubert-być może na złe ale i na dobre-mam nadzieję. :kiss:  <3

    2 paź 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    @agusia16248 no dobrze....ale ona nie może mu wybaczyć  jeśli ją zdradzi

    2 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 a kto powiedział o zdradzie? A z resztą nie ważne. Nic wam nie zdradzę

    2 paź 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Tak się to plecie-jak po grudzie-ale jednak do przodu.WWspaniale to piszesz bo LIVE IS BRUTAL. Tu właśnie to pokazujesz w najczarniejszym z możliwych scenariuszu,aprzy tym tak pięknie że aż sciska za serce. :kiss:  <3

    2 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @czarnyrafal Bardzo dziękuje <3

    2 paź 2015