Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Zwierzenia młodego ministranta cz.1

Jestem fanem opowiadań erotycznych i nadszedł czas, by napisać coś samemu i podzielić się z wami tym, czego doświadczyłem ja i znane mi osoby. Oczywiście, jak to bywa w tych historiach znajdą się w nich autentyczne wydarzenia przeplatające się z mitami. Sami zdecydujecie w komentarzach, czy powinienem pisać dalej.
Tak się składa, że przez wiele lat byłem ministrantem i cykl tych opowiadań (o ile powstanie ich więcej) zatytułowałem właśnie tak: „Zwierzenia młodego ministranta”
Zacznę od tego, że pochodzę z niewielkiego miasteczka, gdzie większość ludzi się zna. Tu też przynależałem do parafii, jako ministrant, a swoją służbę zacząłem, gdy byłem w drugiej klasie podstawówki. Wydarzenia, które będę tu opisywał w dużej części były prawdziwe i wywarły olbrzymi wpływ na moje dalsze życie erotyczne.  

Na początku wypada się przedstawić. Mam nietypowe imię – Ernest, gdyż mój ojciec był fanem tego wielkiego pisarza. W sumie, to może i ja pójdę w jego ślady i moje „dzieła” będą równie poczytne. Historia, którą opiszę miała miejsce, gdy skończyłem 16 lat. Do tego czasu pojęcie sexu było mi oczywiście znane z gazetek podkradanych ojcu i filmów z kaset VHS. Internet dopiero raczkował, ale gdy już się rozkręcił, stałem się fanem kina. Jakiego, to już się sami możecie domyślić. Do tego czasu nigdy nie widziałem nagiej kobiety. Chodziłem do technikum w moim mieście, a moje kontakty z dziewczynami były rzadkością, gdyż byłem wycofanym nastolatkiem. Miałem wybujałą fantazję erotyczną i tak mi zostało chyba do dzisiaj, ale przejdźmy do rzeczy. Po szkole moje życie toczyło się w trzech miejscach: w domu, na boisku i w kościele. Obok kościoła dodałbym jeszcze plebanię. Razem z chłopakami z sąsiedztwa graliśmy całymi dniami w piłkę na boisku obok plebanii. Głownie trzymałem się wtedy ze starszym o dwa lata od siebie Robertem. Był przebojowy i miewał głupie pomysły. Jako ministranci mieliśmy swojego opiekuna – ks. Rafała. Był u nas od roku, bo księża dosyć często się zmieniali. Był już parę lat księdzem i wydawał się porządku gościem. Nie był świętoszkiem. Palił papierosy i opowiadał zbereźne kawały, ale nam to pasowało. Zdarzało się nam czasem wypić z nim piwko do meczu w tv. Byliśmy częstymi gośćmi na plebanii. Wiem, jak to brzmi w dzisiejszych czasach, ale my na szczęście nie spotkaliśmy się z przypadkami molestowań. Księża z którymi mieliśmy do czynienia, byli akurat „zdrowymi” facetami, jak to się później okazało. A okazało się to właśnie pewnego majowego dnia.  

To było sobotnie popołudnie, a my z Robertem poszliśmy wtedy po mszy do ks. Rafała. Miał wypasiony komputer i graliśmy na nim we fifę. Gdy tam siedzieliśmy, wikary wpadł do pokoju i powiedział, że musi jechać pilnie do chorego, więc jeśli to nie problem, to zostawi nas samych. Nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Jednak do głowy mojego kolegi przyszedł szatański plan, by prześwietlić komputer księdza Rafała. To były czasy komunikatora gadu gadu i od niego zaczęliśmy. To był moment, po którym nie mogliśmy pozbierać szczęk z podłogi. W komunikatorze odkryliśmy około dziesięć rozmów z kobietami o lekkim, a niekiedy głębszym zabarwieniu erotycznym. Kliknęliśmy na profil o nazwie Małgorzata i zaczęliśmy czytać losowy fragment świętej konwersacji.

- Musimy to skończyć Rafał. Mam męża i jeśli się to wyda, to oboje będziemy mieć problemy. – pisała Małgorzata
- Zaufaj mi, mam wszystko pod kontrolą i nikt się nie dowie. Jesteś dla mnie zbyt cenna.
- Dziękuję, to miłe. Nie ukrywam, że nie mogę przestać myśleć o naszym ostatnim spotkaniu, ale oprócz podniecenia czuję też olbrzymi strach, że to się wyda.

My czytając to wszystko też czuliśmy strach, a oprócz tego rosło w nas podniecenie i ciekawość na co natkniemy się dalej.

- Kiedy pomyślę o twoim gorącym ciele, to robię się sztywny. Muszę się z Tobą dzisiaj koniecznie zobaczyć. – pisał ks. Rafał
- Doprowadzasz mnie do szału. Robię się przez to mokra tam na dole.
- Na to liczyłem hi hi. To co, przy leśnej kapliczce o 21.00?
- A co ja powiem mężowi? Że znowu idę do koleżanki?  A jeśli mnie prześwietli?
- Powiedz mu, że idziesz pobiegać. Przynajmniej zrozumie, gdy wrócisz taka rozpalona do domu.
- Ty szatanie. Masz łeb nie od parady.

Siedzieliśmy, jak zamurowani.  
Przeskoczyliśmy na kolejny profil. Tym razem Agata. Scenariusz był bardzo podobny, ale tu dopiero ją urabiał. Znaliśmy ją. Była to siostra naszego kolegi, który też z resztą był ministrantem. Miała może z 22 – 23 lata. Fajna szczupła blondyneczka o pełnych ustach. Taka cnotka niewydymka o nieziemskim tyłeczku. Należała do jakiejś grupy wyznaniowej działającej przy naszej parafii, więc często ją widywaliśmy. Nie wiem, jak Robert, ale ja nie raz od niej fantazjowałem chwytając się na swój sprzęt. Widocznie nasz pasterz wpadł jej w oko, bo sama zaczęła mu się zwierzać ze swoich problemów z „czystością”.

- Nie potrafię sobie z tym poradzić. Czasami jest to silniejsze ode mnie, a wiem, że fantazjowanie to grzech i to ciężki.  – pisała  
- Jesteś młodą i śliczną kobietą, więc to naturalne, że natura w tobie szaleje. Nie możemy jej blokować. Grzechem jest wtedy, gdy przesłania nam całą resztą. Nie blokuj jej całkowicie. – pisał wielebny.
- Ale moje myśli się niekiedy tak brzydkie, że czuję się z tym strasznie. – pisała dalej Agata
- Opowiesz mi o tym?  
- Wstydzę się
- Jestem księdzem i dochowuję tajemnic.  
- Ale boję się, że będzie ksiądz się mną brzydził, gdy księdzu powiem o czym fantazjuję.  
- Obiecuję, że tak się nie stanie. Jesteś normalną i sympatyczną dziewczyną. Nie mógłbym tego zrobić.
- Ok, więc mam często nieczyste myśli. Fantazjuję o mężczyznach i o tym, jak się z nimi kocham
- Rozumiem. To nic złego. Czy to ktoś konkretny?
- Nie mogę powiedzieć.
- Możesz. Inaczej nie będę w stanie tego dokładnie rozeznać. Nie wstydź się
- Wiem, że to głupie i to strasznie, ale myślę czasami o księdzu. Przepraszam, nie powinnam.
- O mnie? O takim brzydalu?
- Tak i wcale ksiądz nie jest brzydalem. Jest ksiądz bardzo….
- Jaki?
- Sexi.
- Przepraszam. Nie powinnam tego pisać. Jestem taka głupia.

A to zbereźna suczka - powiedział pod nosem Robert. Nie myślałem, że jest taka nagrzana - odrzekłem.

- Agatko nic się nie stało. Nie stresuj się tym. To normalne. Odbieram to, jako komplement. Myślę, że powinniśmy się spotkać i spokojnie porozmawiać.  
- Tak ksiądz myśli? O czym chce ksiądz rozmawiać? Jak ja spojrzę księdzu w oczy?
- O twoich fantazjach i o tym, że to normalne i nie ma się czego wstydzić.  
- Jest ksiądz pewny, po tym co napisałam?
- Absolutnie. Nie masz się czym stresować.
- Ok, możemy się zatem spotkać – odparła Agata
- Co robisz w sobotę późnym wieczorem? - zapytał
- W sumie, to nie mam planów, a co ksiądz proponuje?
- Wiesz, może byśmy poszli na spacer obok lasu. Tam jest taki spokój i dobra aura. Moglibyśmy wtedy spokojnie porozmawiać i nikt by nam nie przeszkadzał. Co ty na to?
- Ok, może być. To o której godzinie i gdzie dokładnie?
- 20:00 przy kapliczce?
- Super. Może być. Jesteśmy umówieni.

Na tym rozmowa się kończyła, a odbyła się wczoraj. Także przyszły piątek z Robertem mieliśmy już zaplanowany.  

- Znam te kapliczkę – powiedział Robert
- Jeśli to jego stałe miejsce schadzek, to co myślisz o tym, żeby….
- Już mnie namówiłeś – odparłem.  

Ojciec Roberta miał las. Gdy rabusie podkradali mu drzewo, poprosił Roberta żeby kupił jakieś fotopułapki. Kamerki się sprawdziły, bo w końcu złapali złodziejaszków i od tamtej pory były już zbędne. Do czasu przyszłego piątku.

- Plan jest taki. W czwartek wieczorem jedziemy do lasu i zakładamy fotopułapki. Mam ich pięć, więc na którąś się na pewno natkną. – powiedział Robert
- Ok, a może my też się tam zakradniemy? – odrzekłem
- Za duże ryzyko. Na razie wybadajmy temat. – rzekł Robert
- Masz rację. Tak zrobimy.  

W tym momencie usłyszeliśmy kroki na schodach i szybko zamknęliśmy komunikator przywróciliśmy mecz na komputerze ze zminimalizowanego okienka. Chwile po tym do pokoju wszedł ksiądz Rafał.

- I jak idzie chłopaki? Nie zanudziliście się?
- No skąd ksiądz. Tu się nie da nudzić – odpowiedziałem z sarkazmem, którego ksiądz akurat nie zrozumiał.
- To super. Ja już mam wolne, więc możemy pograć razem.

Czas do czwartku strasznie się nam dłużył, aż przyszedł  w końcu wyczekiwany dzień. Robert zabrał kamery w plecak, a ja drabinkę teleskopową i pojechaliśmy na rowerach do lasu. Po godzinie fotopułapki były już zamontowane. Teraz przyszło nam tylko czekać na efekty.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Qaas

    Ciekawe i fajnie opisane.
    Proszę o szybkie dodanie kolejnej części

    8 godz. temu

  • Użytkownik Historyczka

    Ależ mi także zaproponował omawianie spraw duchowych... i też spotkanie przy kapliczce św. Onufrego...

    Przedwczoraj

  • Użytkownik ernest

    @Historyczka Czyżbyś znała wielebnego ks. Rafała? Cóż za przypadek, a przyznam szczerze, że Twojego opowiadania nie znałem.

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Historyczka

    @ernest  

    A więc chyba muszę to opisać... zdaje się, że nie mam wyjścia...

    Przedwczoraj

  • Użytkownik ernest

    @Historyczka Na to liczę, tylko żeby się nie okazało że opiszemy te samą historię za chwilkę  :lol2:

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Historyczka

    @ernest  

    Może po prostu będą dwa rózne wspomnienia :)

    Przedwczoraj

  • Użytkownik ernest

    @Historyczka Podglądacza i bohaterki. Może ich drogi kiedyś też się połączą  ;)

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Historyczka

    @ernest  

    Ależ taka opcja jest zupełnie niewykluczona... :)

    Wczoraj 10:26

  • Użytkownik zzzzzz

    Ciekawie sie zapowiada.. nie daj za długo czekać

    3 dni temu

  • Użytkownik elninio1972

    Całkiem fajne :)

    3 dni temu

  • Użytkownik Historyczka

    Cała drżę w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń... :) Że też mi nie przyszły podobne scenariusze do głowy... :)

    3 dni temu

  • Użytkownik ernest

    @Historyczka Dziękuję bardzo. Nic tak nie motywuje do pisania, jak drżenie czytelniczki.

    2 dni temu

  • Użytkownik TomoiMery

    zapowiada się całkiem ciekawie 👍

    3 dni temu