Któż z nas, żyjąc w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w większym mieście, nie marzył o przejażdżce przyczepą PO-1, ciągniętą przez królujący wówczas Jelcz „ogórek”? To było w tamtych czasach absolutne „must have”, a każdy z nas, kto wtedy żył, musiał to przeżyć. Pies trącał Autosany, które powoli wchodziły w komunikację miejską. Poczciwy Jelcz 043 z przyczepą to było coś wyjątkowego – coś, o czym dzisiaj możemy opowiadać tylko młodszym pokoleniom, które z powodu zmiany przepisów o ruchu drogowym nie będą miały okazji tego doświadczyć. Sytuacja, którą Wam opiszę, miała miejsce w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, po stanie wojennym, około roku 1987. Janina, starsza pani w wieku 65 lat, która nabyła już prawa emerytalne, wybrała się na targ w jednym z miast wojewódzkich. Warto wspomnieć, że w tamtych latach istniało 49 województw, a nawet tak małe miasta jak Leszno, Nowy Sącz czy Krosno miały status miast wojewódzkich. Janina mieszkała w jednej z wsi, do której szczęśliwie docierała komunikacja miejska. W Nowym Sączu linia numer 1 prowadziła do jej miejscowości. Janina była osobą spokojną i komunikatywną. W młodości wyszła za mąż za przesiedleńca z wschodu, Emila, ale ich małżeństwo nie układało się najlepiej. Wkrótce wyszły na jaw zdrady męża, a potem pojawiły się problemy prawne związane z jego pracą. Wynikiem tego związku były dwie córki, które na szczęście wyszły na ludzi i Janina mogła się cieszyć wnukami. Jedna z córek wyszła za mąż za syna ajenta Pewexu co w tamtych czasach dawało sporą kasę, druga zaś po ukończeniu liceum pielęgniarskiego związała się z żołnierzem zawodowym i zmuszona była przenieść się na drugi koniec Polski. Na swym gospodarstwie Janina pozostała sama, robiąc tylko to, co była w stanie. Orną ziemię oddała w najem. Wyzbyła się trzody chlewnej i bydła. Pozostały jej tylko kurki i królujące w tamtych latach na wsi króliki. Wykształcenie miała zasadnicze jak na te lata. Przez swe lata pracy przeszła wiele stanowisk w różnych branżach. Była kelnerką w barze, sprzedawczynią w sklepie z odzieżą, sprzątaczką w szkole i wreszcie na dłużej za protekcją męża swej siostry zakotwiczyła się jako pomocnik magazyniera w ZNTK. Tam dotrwała do zasłużonej emerytury, z której teraz korzystała. Mieszkając w służbowym mieszkaniu nie musiała martwić się kosztami życia w domu. Jednak raz w tygodniu wybierała się na targ celem zakupów podstawowych rzeczy. Tak też zrobiła w kwietniu, w trzeci czwartek owego miesiąca. Ubrana w lnianą szarą długą spódnice o długości maxi i białą bluzkę plus zgrabną narzutkę na nią ruszyła z domu na cotygodniowe zakupy. Była jedną z nielicznych kobiet, której rajstopy nie przypadły do gustu. W dalszym ciągu była zwolenniczką pończoch na pasku. Pod spódnicę założyła, więc szeroki prześwitujący w kolorze lekkiego różu pas do pończoch i cieliste stylonowe pończochy do paska znanej wtedy marki Feniks. Dobrze dobrane czółenka na niskim obcasie i stylowa torebka były właściwym uzupełnieniem jej wyglądu. Rozpinana na guziki z przodu spódnica była wygodna i praktyczna. Przed wyjazdem jak to każda kobieta umalowała się właściwie, co do jej wieku i już mogła wyruszyć na targ. Droga do wojewódzkiego miasta nie nastręczyła jej trudności. Jadąc od przystanku startowego do przystanku końcowego zawsze siadała do przyłączonej do autobusu przyczepy. W niej zawsze było mniej ludzi i pełno miejsca. Bez najmniejszych problemów dotarła na targ i zakupiła to, co jej było potrzebne. Nie mając deficytu czasu i nie spiesząc się nigdzie spokojnie mogła jeszcze pochodzić po targowisku celem zakupienia innych rzeczy. Pogoda była względna jak na kwiecień. Ani za bardzo ciepło, ani za zimno Korzystając z okazji, że na targu był jej znajomy pan Bogdan zostawiła u niego w budzie swe ciężkie zakupy i nie obciążona balastem mogła ruszyć w głąb targu tam, gdzie były ciuchy. Pokusiła się o zakup cieniutkich pończoch z Niemiec i kolejnej pary butów na niskim obcasie. Wróciła do pana Bogdana i skierowała swe kroki w kierunku pętli autobusowej. Nie zdołała jednak zdążyć na ten kurs, jaki sobie zaplanowała. Kierowca odjechał tuż sprzed jej nosem i zmuszona była czekać na kolejny autobus w swoim kierunku. Tkwiła na pętli z dobrą godzinę nim podjechał „ogórek” z przyczepą. Bez chwili zastanowienia władowała się do przyczepy. Słyszała od ludzi nieraz, że przyciski sygnalizujące potrzebę wysiadania na pośrednich przystankach zawodzą i autobus jedzie dalej. Jej to nie dotyczyło. Wysiadała na ostatnim przystanku i każdy z kierowców musiał tam się zatrzymać i mieć dłuższy postój. Po chwili zestaw MPK ruszył i na drugim lub trzeci przystanku do przyczepy wsiadło czterech młodych nastolatków. Mieli na oko po 16-18 lat. Usiedli obok Janiny, lecz nie w bezpośrednim sąsiedztwie. Minęła chwila, gdy spod pazuchy jeden z chłopaków wyciągnął półlitrówkę wódki.
– Boże co za ludzie – pomyślała Janina, patrząc na to, co się dzieje.
Najprawdopodobniej byli to uczniowie nie za bardzo odległej od przystanku zawodówki. Rozpoczęły się głośne rozmowy i walenie z gwinta przez tych młodzieńców. W momencie gdy padły wulgaryzmy, Janina postanowiła zareagować.
– A Wam to tak nie wstyd przeklinać. Myślicie, że jak przeklinacie to jesteście bardziej męscy? – zapytała ich.
W przyczepie prócz jej i nich nie było nikogo. Cała czwórka spojrzała na Janinę i parsknęła śmiechem.
– Nie Ty nasz będziesz pouczać babciu, za krótka jesteś – usłyszała.
Nie zamierzała odpuścić, nieraz, pracując jako kelnerka w barze musiała się spotykać z wulgarnymi odzywkami klientów. Widziała, jak niejednego właściciel za chabety wyrzucił z baru i niejednemu który zaczął się do niej dobierać dała w pysk.
– Krótkiego to Ty chyba masz – odparła zuchwale w jego kierunku.
Jego koledzy wybuchnęli gromkim śmiechem. Na twarzy tego jegomościa widać było wkurwienie. Patrzył na Janinę z wściekłością w oczach. Nie rokowało to nic dobrego. Chłopak zbliżył się do niej i chwycił za jej ręce, unosząc je do góry.
– Taka jesteś kozaczka, już ja ci pokaże, jakiego mam – odparł.
Jakby na sygnał reszta mężczyzn ją obległa. Byli z każdej strony. Nim zdołała coś powiedzieć i wykonać jakikolwiek ruch te męskie dłonie poczęły podnosić jej spódnicę i obmacywać jej piersi.
– Pomocy przestańcie – ryknęła przerażona kobieta.
Niestety nie było w przyczepie nikogo, kto mógłby jej pomóc. Przyduszona do siedzenia czuła jak rozpinają guziki jej spódnicy. Jak te podłe łapska młodzieńców obmacują ją na dole i na górze.
– Przestańcie proszę – rzuciła, gdy poczuła jak łapsko jednego z oprawców zagłębiło się w jej majtki.
Ku ucieszy reszty Janinę pozbawiono spódnicy.
– Patrzcie, jaka babcia wyuzdana, nosi pończoszki do pasa – zauważył główny atakujący.
– Przestańcie, przepraszam – rzuciła po raz drugi, mając nadzieję, że ci chłopcy przestaną.
Marne były jej nadzieje, Autobus jechał, a przyczepa za nim.
– Karol zablokuj wejście, nam tu z babcią trochę zejdzie – usłyszała, a jeden z chłopaków znalazł się przy drzwiach.
Bez pardonu zsunęli jej w dół do kolan pas z pończochami i majtki. Teraz świeciła przed nimi gołą cipą. Na górze też starali się zrobić, tak by było im lepiej do jej piersi. Podciągnęli wszystko do góry prawie pod szyję, tak że jej cycuszki były widoczne. Autobus zatrzymał się na kolejnym przystanku, lecz zblokowane przez jednego z chłopaków drzwi uniemożliwiły wejście potencjalnych pasażerów. Nie ukrywajmy, na krótkich odcinkach nikt o zdrowych zmysłach nie wsiadał do przyczepy, chyba że dzieci, dla których to była frajda. Janina rzucała swym ciałem, w momencie gdy dłoń jednego z oprawców wsunęła się pomiędzy jej uda.
– Nie, nie – rzucała, gdy ten wsadzał palec w jej cipkę.
Jeden wsadzał palec, a drugi z oprawców swoimi palcami stymulował jej łechtaczkę. Próbowała jeszcze jakoś się bronić, lecz tego typu stymulacja po chwili jej to uniemożliwiła. Żaden ze sprawców nie był delikatny. Gdy tylko wsadził jeden palec zaraz wylądował w pochwie drugi, stymulowanie łechtaczki też było dość mocne i nie takie, jak oczekuje kobieta.
– Chciałaś zobaczyć mojego kutasa to masz dziwko – usłyszała i w kierunku jej ust został skierowany stojący męski organ.
Janina nie miała zamiaru otworzyć ust, lecz ją do tego zmuszono. Dwa uderzenia w otwartej ręki w twarz spowodowały, że w jej otwór gębowy sprawca wprowadził swego wzwiedzionego penisa.
– Ssij stara kurwo – usłyszała i poczuła jego dłonie na swej głowie.
Pozostali mężczyźni z wyjątkiem tego, który stał przy drzwiach ściągnęli spodnie i wyciągnęli swe wzwiedzione członki. Chwycili jej dłonie i nakierowali na swe narządy z jasnym zamiarem by ich masturbowała. Janina w tej chwili oralnie zaspokajała głównego atakera i masturbowała swymi dłońmi dwójkę pozostałych.
– Drzwi zablokowane – usłyszała głos czwartego z mężczyzn.
– Dawaj, babcia jest seksi – dało się słyszeć od tego, którego zaspokajała oralnie.
Janina dławiła się. Nie miała doświadczenia w seksie oralnym. Robiła co mogła by to, co teraz przeżywała jak najszybciej się skończyło. Sam wprowadzający jej do ust penisa robił takie ruchy by mu było dobrze i podtrzymywał jej głowę. W pewnej chwili poczuła jak na jej piersi i brzuch tryska nasienie. Za chwilę druga porcja z przeciwnej strony wylądowała na jej brzuchu. Przeraziła się, gdy zobaczyła jak członek faceta, tego, co był przy drzwiach ociera się o jej wargi sromowe. Tkwił, jednak z boku i marne były szanse, że dopuści się jej penetracji. Drażnił on, jednak łechtaczkę swymi paluszkami. Poczuła jak ten zaspokajany oralnie tryska w jej otwór gębowy, a tamten czwarty, masturbując się sam wyrzuca ładunek swej spermy na jej bujne owłosienie łonowe. Sama poczuła orgazm.
– Masz czego chciałaś babciu, nigdy nie zadzieraj z nami – usłyszała, jakby z oddali i zdołała zobaczyć jak grupa nastoletnich facetów zapina swe rozporki i naciska na przycisk stopu w przyczepie.
Nim zdołała się podnieść i pozbierać chłopaki wysiedli i tyle ich widziano. Na szczęście nikt nie zamierzał wsiąść do przyczepy. Szybko i w nerwach nakładała no siebie bądź to zsunięte, bądź opuszczone części garderoby. Wysiadając z przyczepy sama nie wiedział, co począć. Wszak żadnej penetracji bezpośredniej nie było. Mogła zgłosić na milicję takie działanie, lecz obawiała się tych przesłuchań i składania zeznań. W domu szybko wpadła pod prysznic, spłukując z siebie biologiczne dowody tego zdarzenia. To co się wydarzyło postanowiła zostawić tylko dla siebie.
Dodaj komentarz