Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Marta Historyczka - historia prawdziwa VI

Marta Historyczka - historia prawdziwa VIMarta zamknęła drzwi i oparła się o nie wypuszczając z siebie powietrze. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Uwiodła młodego chłopaka, a to nie koniec fantazji, które planowała z nim zrealizować.

Ja szczęśliwy wracałem do domu. Kolejne moje erotyczne marzenie zostało spełnione i to jeszcze jak szybko. Nie mogłem doczekać się jutrzejszego dnia, gdy zacznę u niej remont.  

Na drugi dzień Marta mimo zajęć rozpoczynających się od godz. 10:00 poszła do szkoły dwie godziny wcześniej. Przyszło jej do głowy, by poprosić dyrekcję o wypłacenie zaliczki, na poczet jej czynszu. Poszła więc do sekretariatu, w którym zastała młodą, dwudziestokilkuletnią drobną brunetkę o brązowych oczach. Siedziała za biurkiem i przez duże okulary wiszące na jej nosie zerkała w ekran monitora. Miała na sobie obcisłą czarną sukienkę, która podkreślała jej szczupłe ciało, a przede wszystkim uwydatniała sutki, których kształt wyraźnie przebijał się przez materiał. Nie miała bowiem na sobie stanika, co bardzo zdziwiło Martę.

- Taka młoda sekretarka w tak wyzywającym stroju? – pomyślała, wchodząc do pomieszczenia

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – zapytała młoda asystentka dyrektora
- Dzień dobry, chciałabym spotkać się z panem dyrektorem w celu omówienia pewnej kwestii finansowej – zapowiedziała Marta
- Rozumiem. W tym momencie pan dyrektor razem z wice-dyrektorem i panią księgową zaczęli spotkanie w biurze. Myślę, że prędzej niż za godzinę nie skończą, więc proszę przyjść później, a ja wspomnę mu, że będzie pani na niego czekać.
- Dobrze, dziękuję bardzo – powiedziała Marta i wyszła

Miała jeszcze godzinę czasu, więc stwierdziła, że pojedzie kupić farbę i pozostały towar z listy Arka niezbędny do remontu. Podjechała swoim starym fordem escortem pod sklep budowlany i wygramoliła się z auta. Tego dnia miała na sobie jasne przylegające do ciała spodnie, podkreślające jej sportowe i kuszące kształty, białą koszulkę i lekką marynarkę w kolorze spodni. Wzięła wózek i powędrowała w alejki sklepowe. Znalazła farbę, worek gipsu i brakowało jej jeszcze kleju do przymocowania listew przypodłogowych. Stwierdziła, że poradzi się jakiegoś pracownika sklepu. Krążąc po alejkach dojrzała młodego, dobrze zbudowanego mężczyznę z nażelowanymi włosami i złotym łańcuchem na szyi.

- Najmocniej pana przepraszam – zagadnęła

Mężczyzna obrócił się do niej przodem i zerknął na atrakcyjną młodą nauczycielkę.

- Tak?

Marta widząc jego rozbudowaną klatkę piersiową połknęła język, a na ciele zaczęło jej się robić ciepło.  

-  Potrzebuje klej do przyklejenia listwy przypodłogowej, taki w tubie na pistolet – powiedziała patrząc zalotnie w oczy przystojnemu sprzedawcy
- Rozumiem, że ma mocno trzymać? – dopytywał sprzedawca
- Oj tak, ma bardzo mocno trzymać – odpowiedziała Marta wyczuwając w co pogrywa sobie przystojniak
- Ale wie pani, że trzeba te tubę włożyć do pistoletu, a ten czubek wsunąć w jego otwór?  - droczył się z nią
- W otwór, powiada pan? – pytała zalotnie
- Tak, tak, w dziurkę. I trzeba mocno naciskać, żeby z czubka tuby wypłynęła biała kleista maź – instruował dalej młodą kobietę
- Mhmmm, brzmi bardzo intrygująco. Zapewnia pan, że da to zadowalające efekty? – tym razem droczyła się ona
- Naturalnie. Jeśli fachowiec dobrze przyłoży się do tego zadania, to będzie pani usatysfakcjonowana. Daję gwarancję – zapewniał
- To poproszę dwie takie tubki, bo boję się, że jedna może nie wystarczyć – odparła kusząco
- Dwie z pełnością dobrze wszystko wypełnią – nie omieszkał dodać sprzedawca  

Nauczycielka wzięła dwie tubki i wrzuciła do koszyka, po czym kręcąc tyłeczkiem oddaliła się od młodego pracownika sklepu w kierunku kasy. Kolejny raz czuła, że udało jej się rozbudzić rządzę w facecie. I to jeszcze jakim. Sama się podnieciła, gdy przypominała sobie jego atletyczny tors. A te rozmowy o tubkach przywołały w pamięci sceny, gdy dwóch woźnych pieprzyło ją w szkolnym kantorku.

Zapłaciła za wszystko, wyszła ze sklepu i załadowała towar do samochodu. Pojechała wypakować wszystko do domu wypiła szybką kawę. Poprawiła delikatnie makijaż, rozczesała włosy i ponownie wyruszyła do szkoły na spotkanie z dyrektorem.
Przed wyjściem z domu zerknęła jeszcze raz w lustro, a w jej oczach pojawił się błysk pewności siebie. Czuła się łowczynią, która wiąże facetów na smyczy.

Pojechała do szkoły i ponownie udała się do sekretariatu. Weszła do pomieszczenia i uśmiechnęła się do młodej asystentki. Na co ta odpowiedziała:

- Rozmawiałam już z panem Markiem i przyjmie panią, ale trzeba jeszcze chwilkę poczekać. Nadal mają bardzo ważne spotkanie i nie kazali sobie przeszkadzać. Dopinają sprawy budżetowe – wyjaśniła asystentka
- Dobrze, usiądę sobie tutaj i poczekam

W tym samym czasie za solidnie wygłuszonymi drzwiami gabinetu, trzy osoby: dyrektor – Marek, wicedyrektor – Adam i główna księgowa – Arleta kończyli ważne spotkanie dotyczące wydatków, jakie pojawiły się w związku z awarią pieca centralnego.
Marek był lekko siwiejącym 50-latkiem, który stanowisko dyrektora piastował już od dobrych pięciu lat. Adam, to 48-letni nauczyciel geografii, który pracował w tej placówce ponad 13 lat, a pani Arleta to postrach wszystkich pracowników szkoły, choć była atrakcyjną brunetką z dużym biustem przed 40 rokiem życia.  

W biurze dyrektora panował półmrok. Rolety były opuszczone i chodziła klimatyzacja. Marek leżał na biurku, a pod jego głową leżały sterty teczek. Na nim siedziała Arleta i ujeżdżała jego kutasa niczym rasowa dżokejka. Adam podawał jej w tym czasie fiuta do ust, a ta z olbrzymim apetytem go obciągała.  

- To jak pani księgowo, uda się znaleźć środki na nowy piec? – pytał Adam dociskając jej głowę na maksa, by nie miała szans się wyswobodzić  
- Nie słyszę co pani mówi – droczył się z nią – z pełną buzią się nie mówi – szyderczo się z niej nabijał

Marek pierdolił jej biurowe cipsko aż furczało w całym gabinecie. Mimo ust zapchanych kutasem Adama wydobywała z siebie stłumione jęki zadowolenia. W końcu udało jej się wyrwać z tego morderczego docisku i z trudem wziąć oddech.

- To już zależy od panów dyrektorów – odpowiedziała dysząc głośno
- Trzeba by jeszcze poszukać w różnych zakamarkach, czy nie mamy gdzieś odłożonych środków – dodała
- Aaaa, o to chodzi – powiedział Adam z zadowoleniem, po czym wskoczył na biurko i stanął za ujeżdżającą Marka Arletą
- Wydaje mi się, że znalazłem ten zakamarek – dodał, po czym splunął delikatnie na kakaowe oczko pani księgowej i rozmazał ślinę swoim kutasem
- Jak dobrze mieć takiego zastępcę – pochwalił kolegę Marek
- O tak, razem tworzycie panowie wyśmienity duet – dodała Arleta, po czym poczuła wbijającego się w jej dupsko chuja
- O takie rozwiązanie pani chodziło? – dopytywał Adam wsuwając co raz głębiej swojego fiuta w Arletę
- Tak, tak, tak, trzeba szukać głęboko, to zawsze się coś znajdzie – jęczała

Była teraz pierdolona przez dwóch dyrektorów na zmianę. Dwa fiuty o standardowych rozmiarach pieprzyły jej obie dziurki jednocześnie. Traciła kontrolę nad swoim ciałem. Adam złapał jej ręce i odgiął do tyłu by jeszcze bardziej poczuła jego korzeń w sobie. Jebali ją jak szmatę, a ona wiła się z rozkoszy.  

W tym czasie Marta siedziała grzecznie w pokoju obok i przyglądała się młodej dziewczynie. Nie mogła oderwać wzroku od jej niewielkich piersi, których kształty pięknie prześwitywały przez czarną sukienkę.

- Od dawna tu pracujesz? – zapytała Marta
- Przyszłam tu w zeszłym roku na próbę i dyrektorzy stwierdzili, że chcą ze mną przedłużyć umowę – odpowiedziała Anastazja – młoda asystentka
- O proszę. Studiujesz coś? – drążyła historyczka
- Tak, jestem na czwartym roku studiów, na zarządzaniu – odpowiedziała  
- To fajnie, że udało ci się znaleźć pracę w kierunku, który studiujesz – skwitowała Marta
- Pewnie. Tak naprawdę to ciocia mnie tu wkręciła, ale cicho sza – powiedziała cichutko asystentka i uśmiechnęła się do Marty
- A kim jest ciocia, jeśli można wiedzieć? – spytała szeptem Marta
- Ciocia jest główną księgową i dobrze zna się dyrektorem. Bardzo zachwalała pracę w tej placówce i mówiła, że jeśli będę robić tylko to, o co mnie prosi pan dyrektor, to z pewnością nie będę tego żałować – tłumaczyła

Marta odpowiedziała uśmiechem na zwierzenie młodej dziewczyny i nie dopytywała już więcej.

- Wszędzie układy – pomyślała

Po chwili zaczęło jej się wydawać, że słyszy przez ścianę jakieś odgłosy. W prawdzie gabinet był na końcu korytarza i słychać było hałasującą młodzież na przerwie, to jednak miała wrażenie, że odgłosy, które słyszy dobiegały zza ściany. Po paru minutach zadzwonił dzwonek na przerwę. Gwar na korytarzach ucichł i zapanowała cisza. Teraz Marta była pewna, że to co słyszy, wydobywa się z sąsiedniego pomieszczenia. Był to odgłos rytmicznego stukania. Jakby ktoś przesuwał biurko, albo uderzał w nie nogą.

W tym momencie Arleta stała przy biurku i trzymała je mocno. Adam pierdolił ją od tyłu tak mocno, że całe biurko chodziło. Marek zmęczony po ujeżdżaniu stał obok i przyglądał się tej pięknej scenie, masując sobie kutasa. Gdy był już blisko, wszedł na biurko i zaczął spuszczać się na twarz Arlety.

Adam nie chciał, żeby kolega na niego czekał, więc przyśpieszył ruchy i zlał się do środka Arlety. W tym momencie ciało księgowej przeszyły dreszcze oznajmujące całemu światu orgazm gigant, który właśnie przeżywała. Pazurami wbiła się niemal w biurko i rżała jak klacz, którą zalewa ogier swoim nasieniem.

- Tak, tego mi było potrzeba panowie – wystękała z zadowoleniem Arleta
- Spisaliście się dobrze. Znajdziemy środki na nowy piec – dodała
- My też się cieszymy Arletko ze współpracy z tobą. Jesteś nieoceniona.  
- Tak, tak, nasza pani księgowa to skarb – chwalił Marek
- Już nie pierdolcie głupot panowie. Dobrze wiemy, po co tu się spotykamy. A tak na marginesie. Pamiętajcie, że wasze kutasy należą do mnie. Tym bardziej, że za chwilę przychodzi tu tak lafirynda od historii – powiedziała rządzicielskim tonem  
- Lafirynda? A czemu to tak brzydko mówisz o naszej nauczycielce? – spytał Adam podciągając majtki
- Słyszałam, że wyleciała z poprzedniej szkoły, bo zbyt często stawiała pały. I to nie do dziennika – powiedziała parskając śmiechem
- Eeee brednie. Pewnie jakieś plotki – skwitował Adam
- Żadne plotki kochany, już ja dobrze znam takie kurewki, jak ona. Także macie być grzeczni – dodała grożąc im palcem

Po paru minutach drzwi gabinetu dyrektora otwarły się i wyszła pani księgowa z groźną miną. Marta zmierzyła ją całą i dostrzegła zaczerwienioną twarz pani Arlety i fałdkę na jej pończosze. Księgowa przeszła dumnie obok historyczki i czuć było od niej bijący żar jej ciała.

- Mhmmm, czyżby te odgłosy z biura, to….? – zamyśliła się na chwilę
- Pani Anastazjo proszę wejść – krzyknął z biura dyrektor

Anastazja wstała za biurka, obciągnęła do dołu czarną obcisłą sukienkę, poprawiła okulary i zgrabnym krokiem weszła do gabinetu. Marta przyglądała jej się uważnie i zwróciła uwagę na jeden dziwny szczegół. W centralnej części jej niewielkich, aczkolwiek kształtnych pośladków widoczna była mała górka o średnicy 2-3 cm. Być może sukienka tak się pomarszczyła, co sprawiało dziwne wrażenie.
  
Anastazja wyszła po chwili z biura.

- Dyrektor zaprasza do siebie – powiedziała z uśmiechem do Marty
- Dziękuję – powiedziała nauczycielka, po czym skierowała się do biura

Jak zwykle wyglądała elegancko. Koszulka doskonale przylegała do jej ciała podkreślając jej krągłe młode piersi. Spodnie delikatnie wżynały się w rowek, przez co jej pupa robiła piorunujące wrażenie. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na obecnych w pokoju mężczyzn. W pomieszczeniu mimo działającej klimatyzacji, było gorąco, a w powietrzu unosił się zapach seksu.  

- Tu musiało się coś dziać – pomyślała
- Proszę usiąść – wskazał na fotel obok biurka dyrektor
- Dziękuję – odparła Marta siadając i rozpinając guzik marynarki, co nie uszło uwadze Adama
- Pana Adama z pewnością już pani poznała, więc w czym możemy pomóc naszej historyczce – spytał z serdecznym uśmiechem na twarzy Marek siadając na wprost niej
- Mam pewien problem – zaczęła Marta
- Dopiero co się wprowadziłam do tego pięknego miasteczka i tak się składa, że muszę wyremontować mieszkanie, które jest w opłakanym stanie – mówiła przejęta
- Możemy pani znaleźć jakiś fachowców – przerwał Marek
- Nie, nie. Nie o to chodzi. Mam już fachowca. Problem w tym, że muszę już zapłacić czynsz, a wypłata będzie dopiero za ponad dwa tygodnie. Nie znam tu nikogo od kogo mogłabym pożyczyć pieniądze, więc pomyślałam, że może udałoby się wypłacić jakąś zaliczkę – wyjaśniła

Marek wstał zza biurka, włożył ręce do kieszeni i patrzył przez okno, myśląc, jakby tu ugryźć temat. Adam w tym czasie siedział na drugim fotelu w kącie gabinetu i oceniał seksowne kształty Marty.

- Wie pani, pani Marto, to nie jest takie proste – powiedział Marek i zaczął przechadzać się po gabinecie
- Wypłaty są zaprogramowane przez księgowość na czas i zmiana ich harmonogramu mogłaby naruszyć cały porządek – dodał i zaczął iść w kierunku Marty.

Gdy stanął za nią poczuł uderzającą woń jej perfum. Położył delikatnie swoje silne męskie dłonie na jej ramionach i kontynuował swoją wypowiedź.

- Rozumiem pani trudne położenie, ale obawiam się, że nasza księgowa się na to nie zgodzi. Przed chwilą mieliśmy z nią bardzo ciężkie negocjacje odnośnie zakupu nowego pieca – kontynuował i zerkał z góry na dekolt Marty
- I jak przebiegły negocjacje? – spytała zerkając na mierzącego ją wzrokiem Adama
- Na szczęście udało się znaleźć środki na ten zabieg, ale nie było łatwo – odpowiedział Adam
- Tak, nasza pani księgowa nie zawsze ulega naszym prośbą, jeśli można to tak nazwać – powiedział Marek i delikatnie ścisnął ramiona Marty, co zaczęło ją podniecać.  

Lubiła czuć silnego mężczyznę, który potrafi zawładnąć jej ciałem. Zaczęła odpływać, ale gdy spojrzała na ziemie, jej wzrok dojrzał jakąś dziwną biała plamę na podłodze. Coś jej to przypominało.

- Oczywiście porozmawiamy z panią księgową i przedstawimy jej pani problem – dodał Adam zerkając na Marka
- Tak, będziemy o panią walczyć jak lwy – dodał Marek i puścił oczko do Adama
- Bardzo dziękuję panowie, tylko ja te pieniądze muszę mieć do piątku – odpowiedziała Marta
- Spokojnie. Jutro porozmawiamy z księgową. Proszę nas odwiedzić w czwartek po lekcjach. Będziemy na panią czekać o 15.00 w gabinecie, dobrze? – uspokajał nauczycielkę Marek
- Dobrze, jestem bardzo wdzięczna i nie ukrywam, że cholernie na panów dyrektorów liczę. Wierzę, że staniecie na wysokości zadania – podbudowywała ich samcze ego Marta
- Może pani na nas liczyć. Będziemy się starać. – zapewniał Marek, po czym chwycił Martę za dłoń i odprowadził do drzwi

Wiedziała, że się na nią grzali. Czuła to napięcie w ich kroczach i zastanawiała się tylko, co miało miejsce w tym gabinecie parę minut wcześniej, bo ewidentnie zalatywało jej tu orgią.

- Co o tym myślisz? – spytał Adam Marka, gdy już ten zamknął drzwi
- A co mam myśleć. Arleta pewnie nie będzie szczęśliwa i znów będzie trzeba ją przebłagać, ale możemy na tym ugrać coś jeszcze – mówił z szyderczym uśmiechem na twarzy Marek
- Na to liczę. Widziałeś jaka z niej suka. Niby taka cnotka niewydymka, ale czuć, że lubi się pieprzyć – powiedział pewny siebie Adam
- Może Arleta miała co do niej rację i lubi się kurwić - dodał
- To się okażę, ale mam cichą nadzieję, że w czwartek nasze jajca będą wypróżnione do zera i bardzo obolałe – zaśmiał się na cały głos Marek

Dodaj komentarz