Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Letniczka

Michał urodził się i mieszkał na wsi, w małej, zagubionej wiosce na zachodnim krańcu Polski. Jak przekazała mu babcia, jego rodzina osiedliła się tutaj po wojnie, w ramach akcji repatriacyjnej. Dziadkowie otrzymali poniemiecki dom i zamieszkali w nim. To właśnie w tym miejscu urodziła się jego matka, a ojciec pochodził z sąsiedniej wsi.
Wioska jak to wioska liczyła nieco ponad dwadzieścia gospodarstw. W czasach, które ogólnie nazywano „komuną”, działał tu PGR, zatrudniający praktycznie wszystkich mieszkańców. Po upadku socjalizmu ten specyficzny „kołchoz” przestał istnieć, a w jego miejsce nastało bezrobocie. Rodzice Michała jakoś sobie radzili. Ojciec, elektryk, znalazł pracę w pobliskiej miejscowości, a matka zajęła się gospodarstwem i domem, nazywając siebie gospodynią domową. Wiązali koniec z końcem, a pieniędzy wystarczało do pierwszego. Zasługą takiej sytuacji był też fakt, że oprócz Michała mieli jeszcze tylko jednego syna, najstarszego Adriana.
Szukając dodatkowego źródła dochodu, postanowili przystąpić do stowarzyszenia gospodarstw agroturystycznych, chcąc spróbować swoich sił w tej branży. Okolica spełniała wszelkie wymogi: daleko od zanieczyszczonych aglomeracji miejskich, z lasami obfitującymi w zwierzynę i runo leśne oraz jeziorem o wysokiej klasie czystości wody, które mogło przyciągnąć mieszczuchów.
Nie nastawiali się na wielkie zyski. Chcieli jedynie dorobić, a może nawet nawiązać znajomości z ludźmi z miasta, które mogłyby zaowocować dobrymi posadami dla ich dzieci. Oszczędności, które mieli, zainwestowali w niewielki remont domu, aby spełniał warunki kategoryzacji gospodarstw agroturystycznych. Dzięki temu, po uzyskaniu rekomendacji i dwóch „słoneczek” jako klasy swojego gospodarstwa, mogli przyjmować gości.
Pierwszy rok nie przyniósł żadnych efektów. Żadnego zainteresowania, ale już w drugim roku mieli dwie rodziny na tygodniowe pobyty. Wtedy matka rozszerzyła ofertę o domowe wyżywienie oparte na lokalnych specjałach. I tak z roku na rok liczba gości wzrastała. Jedni mówili innym o tym miłym zakątku, a jak stwierdził ojciec Michała, zaczęło to się opłacać.
Michał uczęszczał do Technikum Samochodowego, tego samego, które ukończył jego starszy brat. Był teraz w czwartej klasie i gdy nastały te pamiętne dla niego wakacje zdał bez najmniejszych problemów do ostatniej klasy.
Był dobrym dzieckiem, które pomagało rodzicom, jak tylko mogło, szczególnie gdy przyjeżdżali letnicy. W nauce szło mu dobrze. W przeciwieństwie do innych chłopaków w jego wieku nie ciągnęło go do alkoholu, zabaw i bijatyk. Pragnął wyrwać się z tej dziury i znaleźć dobrze płatną pracę najlepiej w swoim zawodzie. Codziennie razem z ojcem dojeżdżał do pobliskiej miejscowości do szkoły. Teraz gdy nastały wakacje, przygotowywał się, by pomagać matce, ponieważ zapowiedzieli się letnicy. Brata nie było w domu; odbywał zasadniczą służbę wojskową w odległym garnizonie, a gdy wpadał na przepustkę, wolał odpocząć, niż zajmować się gośćmi. Michała to nie dziwiło, wszak brat nie bywał w domu zbyt często, a żołd, jaki otrzymywał, nie pozwalał mu na częste wyjazdy.
Dni były do siebie podobne, a chłopak czuł się nieco znudzony monotonią. Zmuszony do pomocy matce w letnim sezonie, nie miał wakacji dla siebie. Gdy sezon się kończył, zaczynała się szkoła, a jedynie w zimie mógł sobie pozwolić na jakiś wyjazd. Był przystojnym mężczyzną, z długimi brązowymi włosami sięgającymi do końca karku. Symetryczna budowa ciała i odpowiedni wzrost sprawiały, że mógł podobać się dziewczynom. Lecz jakim? We wsi młodzieży było jak na lekarstwo. Wszyscy uciekali do miasta w poszukiwaniu pracy i wcześniej czy później tam się osiedlali. Szkoła, do której uczęszczał, była typowo męska, a Michał wstydził się przyznać, że w jego wieku nie poznał jeszcze smaku kobiety. Spotykał się w mieście z jedną, lecz ta była typem imprezowiczki, co całkowicie nie współgrało z jego charakterem. Dał więc sobie spokój na początku tej znajomości, dochodząc do wniosku, że ma jeszcze czas na znalezienie odpowiedniej partnerki.
Pozostawała jeszcze kwestia letników, którzy przyjeżdżali, lecz tu znów królowali rodzice z małymi dziećmi i emeryci. Nie przejmując się tym, pomagał matce w pracy.
— Wiesz, wczoraj dzwonili Kowalczykowie, że niestety nie przyjadą, bo mała ma ospę — obwieściła mu matka rano.
Kowalczykowie przyjeżdżali praktycznie co roku ze swoją córeczką. Byli prawie jak przyjaciele rodziny.
— No trudno, choroba nie wybiera — odparł sucho.
— Ale zamiast nich przyjedzie ich znajoma, starsza pani. Zobacz, jacy są w porządku – dodała matka.
— No — bąknął.
— Wyjdziesz po nią, Michałku, na przystanek i pomożesz zabrać bagaże, bo przyjedzie pekaesem o 16.50 — zakomunikowała mu matka, uśmiechając się dobrotliwie.
— Dobrze — odpowiedział.
Tak jak prosiła matka, o 16.30 wyszedł na przystanek. Na piechotę było do niego z dziesięć minut. Domostwo ich znajdowało się na skraju wsi. Spokojnym krokiem dotarł do przystanku i oczekiwał na przyjazd autobusu.
Lipiec był w tym roku ciepły i piękny. Ubrany był w krótkie spodenki typu bermudy i koszulkę na wąskich ramiączkach, odpowiednie do panującego popołudniowego upału.
Autobus pojawił się o czasie. Z jego wnętrza wyszły dwie osoby. Pierwszą znał osobiście. Była to sprzedawczyni z wiejskiego sklepiku. Za nią pojawiła się szczupła starsza kobieta w okularach i białawej chustce na głowie. Kierowca wysiadł również i otworzył bagażnik autobusu. Było pewne, że jest to ta letniczka. Michał zbliżył się do niej.
— Pani do gospodarstwa agroturystycznego? — zapytał.
— Tak, tak — odpowiedziała, uśmiechając się.
Kierowca wydobył z bagażnika średniej wielkości walizkę i torbę podróżną. Kobieta podziękowała mu.
— Pozwoli pani, że pomogę — powiedział do niej.
— Jeżeli pan będzie tak dobry, to będę wdzięczna — odpowiedziała.
Autobus ruszył z przystanku w dalszą drogę. Pozostali na przystanku sami. Michał sprawnym ruchem zarzuciła na ramię torbę podróżną i chwycił w prawą rękę walizkę. Kobieta miała około sześćdziesięciu lat. Normalna, pospolita, szczupła twarz, krótkie, a nawet bardzo krótkie włosy w kolorze siwym z nielicznymi dłuższymi kosmykami na przedzie. Ot zwykła emerytka lub rencistka. Ubrana w jasną, długą, letnią sukienkę sięgającą do kostek i buty na płaskim obcasie wyglądała zwyczajnie, nie wyróżniając się z tłumu.
— Jak miło, że pan wyszedł mi pomóc — powiedziała.
— To żaden problem — odpowiedział Michał.
Ruszyli w kierunku domu. Wymienili po drodze kilka zdań na temat wioski i jej atrakcji. Głównie to ona pytała, a chłopak odpowiadał. Po kwadransie dotarli do domu. Matka czekała przed drzwiami. Powitała letniczkę serdecznie i zaprosiła do przygotowanego dla niej pokoju. Michał usiadł w kuchni i nalał sobie kompotu. Walizka nie była zbyt ciężka, lecz skwar panujący na dworze wzmagał pragnienie. Zrobił swoje i mógł teraz zabrać się za inne rzeczy. Nie zdawał sobie sprawy, jak pobyt tej letniczki wpłynie na jego życie.

+++++

Pobyt pani Marii, bo tak miała na imię letniczka, miał trwać tydzień. Jak się okazało, była emerytką, byłą księgową z centralnej Polski. Wiedział to od matki, podobnie jak to, że była wdową. Mąż zginął jedenaście lat temu w wypadku samochodowym. Dorosłe już dzieci, jak to się mówi, „poszły w świat”, a Maria pozostała w swoim mieszkaniu sama. Raz do roku fundowała sobie wczasy pod gruszą.
Dni w gospodarstwie upływały jej w miarę szybko i bez monotonii. W pierwszy dzień zwiedziła wioskę, w drugi wybrała się do pobliskiej miejscowości, korzystając z transportu zaoferowanego przez ojca Michała na zakupy i zwiedzenie muzeum. Popołudnia spędzała w sadzie, opalając się i rozmawiając z matką chłopca. Przez kolejne dwa dni pogoda nie dopisywała, więc musiała zadowolić się oglądaniem telewizji i rozmowami z matką.
Michał praktycznie nie zwracał na nią uwagi. Cóż mogło być interesującego w tej starszej kobiecie, starszej niż jego matka? Poza zdawkowymi pozdrowieniami w stylu „dzień dobry” i wymianą zdań na temat pogody praktycznie z nią nie rozmawiał.
Tego ranka wstał wcześnie. Słońce mocno już operowało i zapowiadał się upalny dzień. Szybko zjadł i się umył. Jak zawsze wybrał się do sklepu po świeże pieczywo i inne rzeczy potrzebne do przygotowania posiłku. Gdy wrócił, letniczka siedziała już przy stole w kuchni ubrana w tę samą sukienkę, w której przyjechała. Rozmawiała z matką.
— O już jesteś synku — powiedziała matka, widząc Michała z zakupami.
Michał rzucił zdawkowe „dzień dobry” i postawił zakupy na stole.
— Pani Maria chciała zobaczyć to jeziorko, o którym opowiadali jej Kowalczykowie. Po śniadaniu zaprowadzisz ją tam i pomożesz zabrać potrzebne rzeczy – oznajmiła chłopcu.
— Oczywiście — odpowiedział Michał, po czym zostawił obie kobiety same i udał się do swojego pokoju.
Usiadł przy komputerze i sprawdził pocztę. Poza reklamami nie znalazł nic interesującego. Przeczytał kilka wiadomości na portalu, a następnie zszedł na śniadanie przygotowane przez matkę.
— Jak skończysz, idź do niej i pomóż zabrać parasol — powiedziała matka.
Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Po skończonym posiłku ruszył po schodach do pokoju, w którym mieszkała. Delikatnie zapukał do drzwi.
— Proszę — usłyszał zza nich.
Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Kobieta siedziała na łóżku, składając koc w kostkę. Stanął w otwartych drzwiach. Miała na sobie jedynie dwuczęściowy strój kąpielowy. Choć to zupełnie naturalne o tej porze roku, wzrok Michała przykuło jej ciało, skrywane pod materiałem. Stał i patrzył na nią w milczeniu. Musiał przyznać, że jak na swój wiek była naprawdę zgrabna i szczupła, w przeciwieństwie do jego matki, typowej kury domowej, której wałeczki tłuszczu wylewały się tu i ówdzie. Ta kobieta, choć starsza od matki, prezentowała się w tym stroju o wiele lepiej. Niebiesko-fioletowy kolor z białymi wzorami doskonale podkreślał jej sylwetkę. Nieliczne pieprzyki na brzuchu i klatce piersiowej nie psuły tego wizerunku. Tylko ta nieszczęsna, przezroczysta chustka wyglądała obciachowo, ale skoro lubiła ją nosić, to trudno.
— Już jesteś gotowy? — zapytała.
— Tak — odparł krótko, nie spuszczając z niej wzroku.
— Zanosi się na upał, więc chyba nie będzie w tym nic niestosownego, jeśli tak pójdę. Twoja mama mówiła, że nie będziemy iść przez wieś, tylko lasem. Wiesz, nie chciałabym wzbudzać niepotrzebnej sensacji – zaczęła się tłumaczyć, widząc jego spojrzenie.
— Tak, tak, droga wiedzie przez las — ocknął się Michał i przerzucił wzrok na okno.
Wstała z łóżka, trzymając w dłoniach koc. Kątem oka Michał dostrzegł, że niesie ze sobą jeszcze jakieś kosmetyki, zapewne emulsję do opalania lub coś podobnego. Odwrócił się i prowadząc ją za sobą, zszedł na parter. Szybko zniknął w pomieszczeniu gospodarczym, skąd sprawnie wydobył parasol i karimatę. Gdy wyszedł na dwór, kobieta czekała na niego przed furtką.
— Prowadź — powiedziała, delikatnie się uśmiechając.
Minął ją, trzymając w ręku zabrane z pomieszczenia rzeczy. Ruszyła za nim. Oboje kierowali się w stronę pobliskiego lasu, przez który wiodła droga nad jeziorko. Mimo że było wcześnie rano, upał już stawał się nieznośny. Przyspieszyli więc kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć do skraju lasu. Gdy tam dotarli, było o wiele lepiej. Cień drzew chronił przed palącym słońcem, dając jednocześnie przyjemny chłód.
— Daleko do tego jeziora? — zapytała.
— Stąd jeszcze jakiś kilometr — odpowiedział fachowo, podając odległość.
— A dużo tam ludzi? — zadała kolejne pytanie.
— Myślę, że nie będzie nikogo, miejscowi to mają teraz zajęcie, a z przyjezdnych, z tego, co się orientuję, to jest tylko pani. Może spotkamy jakiegoś wędkarza – odpowiedział szczerze.
Rzeczywiście, dla miejscowych nie była to żadna atrakcja. Przywykli do jeziora, a czasami tylko ktoś szedł tam na ryby. Jednak przy takiej pogodzie mało prawdopodobne było, by spotkać tam wędkarza. O przyjezdnych w wiosce wiedzieli wszyscy mieszkańcy. W tak małej społeczności trudno było cokolwiek ukryć; każdy wiedział prawie wszystko o wszystkich.
— Pytam, bo to trochę daleko od domu, a rozumiesz, różni są ludzie — próbowała tłumaczyć swoje zapytania.
— Niech się pani nie obawia, nic złego się nie stanie, to spokojna okolica — odpowiedział lakonicznie.
Wchodzili coraz głębiej w las. Kobieta dreptała wolno tak, że Michał musiał dostosować tempo swego marszu do niej. Rozmawiając o różnych rzeczach, dotarli po prawie piętnastu minutach do skraju jeziorka. Michał zaprowadził ją na niewielką polankę, aby miała łatwy dostęp do krystalicznie czystej wody.
— Czy tu będzie dobrze? — zapytał, wskazując miejsce.
— Tak, bardzo dobre miejsce — odparła, nie kryjąc zadowolenia.
Chłopak zabrał się za rozstawianie parasola. Pomimo bliskości drzew słońce przebijało się przez ich korony, rzucając na ziemię swe promienie. Letniczka rozłożyła koc na ziemi.
— Podłoży sobie pani karimatę — powiedział, wskazując na nią.
— Niech tam zostanie, podłożę sobie ją pod głowę — odpowiedziała, równając powierzchnie koca.
Michał szybko uporał się z rozłożeniem parasola.
— O której po panią przyjść? — zapytał.
— Jakąś godzinkę przed obiadem — odpowiedziała.
— To życzę miłego wypoczynku — powiedział na koniec, odwrócił się i ruszył z powrotem do domu, zostawiając ją samą.
— Dziękuję — usłyszał w odpowiedzi.
Droga powrotna zajęła mu znacznie mniej czasu. Matka zdawkowo zapytała, czy ją zaprowadził, na co odpowiedział twierdząco. Dodał również, o której umówił się z nią na powrót. Miał teraz nieco czasu dla siebie. Powrócił do swojego pokoju i ponownie zaczął surfować po Internecie. Przerzucał strony, czytając i oglądając interesujące go rzeczy. Usłyszał dzwonek telefonu. Nie przejął się tym. Pewnie znowu ktoś dzwonił, pytając o wolne terminy, i to z pewnością na już. Czytał dalej. Nagle otworzyły się drzwi do jego pokoju, a w nich stanęła matka.
— Słuchaj, dzwoniła siostra pani Marii i prosiła o pilny kontakt. Pójdziesz po nią? – obwieściła mu, prosząc zarazem o przysługę.
— No, dobra — odpowiedział i westchnął, podnosząc się z fotela.
Wyłączył komputer i spojrzał na zegarek. Minęło półtorej godziny, odkąd zaprowadził ją tam.
Nie odpocznie długo – pomyślał, wychodząc na dwór.
Upał był nieznośny. Cofnął się do domu i zrzucił T-shirt. Nie było sensu, by go nosić w taki ukrop. Ruszył w kierunku jeziorka szybkim krokiem. Gdy dotarł do lasu, przystanął na chwilę, by odsapnąć. Upał był nieznośny. Postanowił iść znanym sobie skrótem. Z letniczką szedł dróżką, która była nieco dłuższa, ale znacznie wygodniejsza, gdy niosło się dodatkowy ekwipunek. Przedzierając się przez chaszcze, zbliżał się do skraju jeziorka. Idąc w ten sposób, dochodził do miejsca, gdzie zostawił panią Marię, od całkiem innej strony. Nie spieszył się, choć z drugiej strony zależało mu na tym, by jak najszybciej wrócić do pokoju, a nie przebywać w tym upale. Powoli wysunął się z e ściany lasu na brzeg jeziora. Omiótł wzrokiem miejsce, gdzie powinna być letniczka. Zauważył tylko parasol i pusty koc. Rozglądnął się dokładniej. Nie dostrzegł jej na brzegu, ale usłyszał plusk wody. Skierował wzrok na taflę jeziora. Była. Płynęła w stronę brzegu. Postanowił poczekać chwilę.
Niech wyjdzie na brzeg i się wytrze spokojnie – pomyślał, obserwując, jak zbliża się do płycizny.
Płynęła żabką. Po raz kolejny był pełen podziwu dla niej. W tym wieku i pływa. Inne babcie tylko moczą nogi i na tym koniec. Płynęła, nie zanurzając głowy. Był w odległości około stu, stu dwudziestu metrów od niej. W końcu dotarła do miejsca, gdzie woda stawała się płytsza. Wstała…
— O w mordę — wyrwało się Michałowi na widok, jaki zobaczył.
Kobieta była całkowicie naga. Natychmiast przyklęknął, by go nie zobaczyła. Stała bokiem w stosunku do jego punktu widzenia, ale ten ruch wykonał mimowolnie i odruchowo. Z tej odległości widać było dużo, lecz niezbyt wyraźnie. Zamarł na chwilę z zaskoczenia, wpatrując się w nią. Dopiero teraz, przerzuciwszy wzrok na koc, zauważył leżący tam strój kąpielowy. Pani Maria powoli wychodziła z wody, kierując się w stronę brzegu. Spodziewał się wszystkiego, ale nie takiego widoku. Czuł się nieco zawstydzony, lecz nie przerywał obserwacji. Mógł teraz na żywo zobaczyć nagą kobietę. Fakt, że była starsza, wcale mu nie przeszkadzał. Niektóre z młodszych mogłyby pozazdrościć jej sylwetki. Letniczka dotarła prawie do brzegu, zatrzymując się jednak na płytkiej wodzie tuż przy brzegu. Michał tkwił w bezruchu. Odwróciła się przodem do niego, rozglądając się. To dopiero był widok. Chłopak praktycznie pożerał ją wzrokiem. Zauważył, że tam na dole, jak również pod pachami, była całkowicie wydepilowana.
Niezła ta babeczka – przemknęło mu przez myśl.
Kobieta podniosła prawą dłoń ku górze i skierowała ją na swój kark, zapewne ocierając kropelki wody. Drugą dłonią podparła się pod bok. Michał lustrował dokładnie jej piersi i golutką myszkę. Poczuł, jak jego ptaszek zaczyna rosnąć w krótkich spodenkach. Nie dało się ukryć, że był podniecony tym widokiem. Głupio mu było podglądać starszą panią, lecz nie mógł się oprzeć tej pokusie i widokowi, jaki się przed nim rozpościerał. Wiedział, że nie może teraz wyjść, bo zdradziłby się, że ją podglądał.
Postanowił poczekać, aż letniczka się ubierze, o ile miała taki zamiar. Zrozumiał, dlaczego pytała, czy ktoś jeszcze będzie obecny nad jeziorkiem oprócz niej. Było jasne, że tę nagą kąpiel planowała już podczas drogi nad jezioro. Patrzył, jak powoli zbliża się do koca, jak nim wyciera swoje ciało.
Czuł, że jego ptaszek stoi już w postawie na baczność, chcąc wyswobodzić się z sięgających do kolan krótkich spodenek. Kobieta wytarła swoje ciało i spokojnie, nieświadoma faktu, że jest podglądana, zaczęła zakładać na siebie kostium kąpielowy. Michał czuł, że z emocji ma rumieńce na policzkach. Z satysfakcją czekał, aż się ubierze, choć wewnętrznie pragnął, by naga pozostawała jak najdłużej, tak, by mógł nacieszyć swój wygłodniały wzrok. Kobieta jednak nie dała mu tej satysfakcji i nałożyła na siebie kąpielowy strój. Poprawiła koc, na którym teraz się położyła.
Michał usiadł na ziemi. Rozmyślał, co począć. Postanowił odczekać jeszcze parę minut i wyjść najnormalniej w świecie, by przekazać jej wiadomość. Jak postanowił, tak też uczynił, tkwiąc dobre pięć minut na siedząco. Nabrał głęboko powietrza w płuca i podniósł się z ziemi. Uspokoił się już nieco wewnętrznie. Penis jednak nadal tkwił w spodenkach na baczność. Wsadził więc ręce w kieszenie spodenek i poprzez kieszenie docisnął go palcami do ciała. Spokojnym krokiem ruszył w stronę kobiety. Nie zauważyła go jeszcze, będąc teraz zajęta nakładaniem emulsji na rękę. Zdążyła także założyć tę obciachową chustkę na głowę. Ostatni dystans, który dzielił go od niej, Michał postanowił skrócić, idąc przez płytką wodę. Gdy wszedł do niej, szum poruszonej tafli jeziora zwrócił jej uwagę. Podniosła wzrok i dostrzegła idącego wodą chłopaka.
— Idziesz po mnie? Chyba jeszcze za wcześnie? – zapytała, leżąc podparta na łokciu.
Palcem drugiej dłoni wskazała na siebie, przerywając nakładanie emulsji na ciało.
— Tak, do pani — odparł krótko, zbliżając się do niej.
Patrzyła na niego zdziwiona. Miał nadzieję, że nie domyśla się, że podglądał ją, gdy była naga w jeziorze.
— Czy coś się stało? — zapytała ponownie, przyjmując poważną minę.
— Już pani powiem — odpowiedział, wychodząc na brzeg.
Trzymał cały czas ręce w kieszeniach. Zdawał sobie sprawę, jaki byłby to dla niego wstyd, gdyby zauważyła, że ma erekcję. Wtedy z pewnością domyśliłaby się, że podpatrywał ją nagą.
— Dzwoniła pani siostra i prosiła, aby pani się z nią pilnie skontaktowała. Moja mama mówiła, że to jakaś pilna sprawa – przekazał jej w sposób jak najbardziej zwięzły informację.
Mówił to spokojnie i bez pośpiechu. Przychodziło mu to z trudem, po takich widokach, jakie oglądał parę minut temu. Popatrzył na nią. Głupio mu było tak zwracać się do niej z rękoma w kieszeniach, ale nie było innego wyjścia. Ten cholerny ptaszek sterczał jeszcze, a dociśnięcie go do ciała było jedynym sposobem zamaskowania tej krępującej go reakcji. Letniczka przyjęła tę informację spokojnie.
— Już ja znam te pilne sprawy mojej siostrzyczki. Potrzebuje pożyczyć pieniądze na wieczne oddanie – powiedziała z uśmiechem.
Michał stał dalej. Po tych słowach było jasne, że pani Maria nie ma zamiaru kontaktować się z siostrzyczką.
— Przepraszam cię, że musiałeś się fatygować tu specjalnie, ale gdy będzie ponownie dzwonić, wystarczy, że powiecie mi to po powrocie — dodała, przepraszając za fatygę Michała.
Dla chłopaka stało się jasne, że przyszedł tu na darmo. Odwrócił się bez słowa i wyjąwszy ręce z kieszeni, ruszył w drogę powrotną, brodząc w płytkiej wodzie. Zrobił parę kroków, gdy usłyszał głos kobiety.
— Gdzie idziesz? Poczekaj.
Odwrócił się w jej stronę, stojąc po kolana w wodzie. Prawą ręką podparł się pod bok, czekając, co ma mu do powiedzenia. Teraz dopiero zauważył, że przedzierając się przez chaszcze, rozsznurowały mu się sznurki przy krótkich spodenkach. Spodenki trzymały się mocno na biodrach, podtrzymywane gumką, ale pani Maria mogła coś sobie pomyśleć. Był bardzo ostrożny. Zależało mu, by kobieta nie dowiedziała się, że była podglądana. Zdał sobie sprawę, że wyjął ręce z kieszeni, ale jeden rzut oka w dół na spodenki uspokoił go. Nie było aż tak widać, że jego ptaszek stoi na baczność.
— Przecież za półtorej godziny będzie obiad. Co tak będziesz chodził tam i z powrotem w taki upał? – powiedziała letniczka, uśmiechając się delikatnie.
Niewątpliwie miała rację. Michałowi jednak nie było w smak zostać tu z nią sam na sam, na tym odludziu. Czuł jeszcze podniecenie spowodowane widokiem jej nagiego ciała.
— Nie, mam robotę w domu — odparł, kłamiąc.
Patrzyła na niego badawczym wzrokiem.
— Zrobisz później, zostań, proszę, już mam dość siedzenia tu sama. Samotność dobra jest do czasu – ponowiła prośbę, by pozostał z nią.
Czuł, że powinien postawić na swoim i iść, lecz ten jej proszący głos i wyraz twarzy podziałały na niego. Zdawał sobie sprawę, że jest podatny na prośby innych. Nieraz mówił sobie, że musi się postawić, lecz gdy przychodziło, co, do czego dawał się przekonać. Tak też stało się teraz.
— No dobrze — bąknął, stojąc nadal w wodzie.
Nie za bardzo wiedział, co zrobić. Mógł się wykąpać, lecz nie miał na sobie kąpielówek. Ogólnie to założył na gołe ciało tylko te krótkie spodenki. Było tak gorąco, że nie zamierzał zapocić się w pachwinach. Tkwił w tej wodzie, myśląc, co teraz począć. Kobieta najwyraźniej zauważyła bezradność chłopaka.
— Choć usiądź tutaj, porozmawiamy — powiedziała, wskazując miejsce obok siebie na kocu.
Ta propozycja miała ręce i nogi, lecz dla Michała była nieco mało komfortowa. Cały czas obawiał się, że dojrzy poprzez materiał spodenek jego wyprostowanego penisa. Powoli ruszył w jej kierunku. Letniczka podparta na łokciu zgięła swą prawą nogę, przesuwając się nieco, by zrobić mu miejsce. Koc nie był duży. By zmieściły się na nim dwie osoby, musiały one być w miarę blisko siebie. Michał dotarł do skraju koca, mając wzrok utkwiony w pani Marii. Przysiadł na skraju koca bokiem do kobiety. Czuł się niezręcznie. Nie wiedział za bardzo, o czym ma rozmawiać z tą kobietą.
— Ładne to jeziorka, takie spokojne i na uboczu — zaczęła rozmowę.
— Yhm — odparł.
Zauważył, że bacznie mu się przygląda. Nieco go to peszyło. W głowie tłukła się myśl, by zbyt długo nie zawiesiła wzroku na jego dolnych partiach ciała. Specjalnie usiadł bokiem do niej, by nie eksponować swojego zakrytego spodenkami krocza.
— Woda jest naprawdę czysta — kontynuowała rozmowę, nie przestając mu się przyglądać.
— No — jego odpowiedzi były nadzwyczaj krótkie.
Był zmieszany tą sytuacją. Nie za bardzo wiedział, co odpowiadać, a te krótkie odpowiedzi były tego wynikiem. Letniczka dostrzegła, że temat jeziorka nie będzie zbyt interesujący do dalszej konwersacji.
— Nudzisz się chyba, będąc tak sam bez kolegów i koleżanek w domu, chodząc po wsi, widziałam, że mało jest młodzieży w twoim wieku — zmieniła temat.
Była bystrą obserwatorką. Fakt, który stwierdziła, był rzeczywistością tej wiejskiej społeczności.
— Tak, wszyscy młodzi uciekają do miasta — zdobył się na bardziej rozbudowaną odpowiedź.
— Ale dziewczyny to się pewnie za tobą uganiają — wypaliła, zaskakując Michała.
Spojrzał na nią i zauważył delikatny uśmieszek na jej twarzy. To stwierdzenie i pytanie zarazem wprowadziło go w niezłe zakłopotanie.
— Eee, gdzie tam — odparł nieco zmieszany.
— Nie wierzę, taki ładny i przystojny chłopak na pewno nie może się odgonić od dziewcząt — brnęła dalej w ten temat.
Zakłopotanie chłopaka rosło. Nie chciał kontynuować tego tematu. Musiał przejąć inicjatywę i go zmienić.
— Kąpała się pani, woda jest naprawdę ciepła — zapytał, chcąc zmienić temat z powrotem na jeziorko.
Twarz kobiety spoważniała. Teraz zdał sobie sprawę, jaką popełnił gafę. Nastała chwila ciszy przerywana tylko śpiewem leśnych ptaków i szumem wody. Spuścił wzrok na koc. Czuł się cholernie głupio. Jak mógł palnąć takie głupstwo?
— Czy ty mnie?… podglądałeś? — zapytała cicho letniczka.
Było jasne, że skojarzyła zapytanie z faktem, że kąpała się na golasa. Michał zarumienił się i nawet gdyby skłamał, to z pewnością ona by o tym wiedziała. Wściekłość na siebie i zażenowanie tym, że odkryła ten fakt, mieszały się we wnętrzu chłopaka. Kiwnął głową, potwierdzając fakt podglądania jej.
— Jak ci nie wstyd, jak mogłeś — stwierdziła z wyrzutem w głosie.
Cały czas była poważna i przyglądała się jemu. On natomiast, uniknąwszy kontaktu wzrokowego z nią, palił się ze wstydu.
— Mogłeś przynajmniej wyjść, to ubrałabym się szybko, a ty pewnie patrzyłeś sobie w najlepsze, gdy byłam naga — dodała, jeszcze bardziej go pogrążając w poczuciu wstydu.
Najlepsze, w tym było to, że obwiniała jego za ten fakt, a nie siebie za to, że pływała nago. Michał milczał ze wzrokiem wbitym w materiał koca.
— Wydawałoby się, że taki grzeczny i spokojny chłopak, a tu proszę. Ciekawa jestem, co by, na to powiedziała twoja matka – trajkotała dalej.
Michał ocknął się z letargu, w jakim przebywał. Wizja, że matka dowie się o tym, że podglądał letniczkę, była straszna. Byli głęboko religijną rodziną. Taki występek nie uszedłby mu na sucho.
— Proszę, niech pani nic nie mówi matce — wyrzucił z siebie błagalnym głosem.
Podniósł wzrok, patrząc na nią. Ich spojrzenia spotkały się. Kobieta przyglądała mu się coraz dokładniej. Widziała jego przerażenie w oczach. Michał zaś z niecierpliwością czekał na odpowiedź z jej strony. Ponownie nastała cisza.
— No, dobrze, ale… — odpowiedziała, przerywając swą wypowiedź na chwilę.
— Tak — wyrzucił z siebie, czekając na dokończenie.
— Zostaniesz tutaj i opowiesz mi, co widziałeś i od kiedy mnie podglądałeś — dodała.
Odetchnął z ulgą. Na razie udało mu się zażegnać niebezpieczeństwa. Nabrał powietrza w płuca.
— No — ponagliła go, czekając na opowieść.
— Wyszedłem z lasu i zobaczyłem, że pani pływa, więc poczekałem, aż pani skończy i gdy pani wyszła z wody, dostrzegłem, że jest pani na golasa — rozpoczął swą relację.
Opowiadając to, czuł, że jego penis staje się coraz bardziej sztywny. Czuł duży dyskomfort z tego powodu. A już tak wszystko z nim było dobrze.
— I — kobieta czekała na dalszą część.
— Przykucnąłem i podglądałem panią — zakończył swą relację chłopak.
— Ale co widziałeś? — dopytywała się ciekawa, co też dojrzał ten młody człowiek.
Mówienie o tym, co widział, było dla Michała nieco krępujące. Jednak, chcąc, by matka nie dowiedział się o tym, musiał jej odpowiedzieć.
— No… pani piersi, i to tam na dole. Zauważyłem, że nie ma tam włosków – odpowiedział cicho.
Uśmiechnęła się delikatnie na to stwierdzenie. Jej wzrok utkwił na dolnych częściach jego ciała.
— I chyba Ci się to bardzo podobało, bo twój cykuś stoi do tego czasu — stwierdziła, wprawiając Michała w niezłe zakłopotanie.
Zażenowany nie wiedział, co odpowiedzieć. Czuł się ogromnie speszony i zawstydzony tym, że dostrzegła erekcję jego członka. Wprawiony tym w zakłopotanie nie wiedział za bardzo, co dopowiedzieć i siedział w bezruchu ze wzrokiem utkwionym teraz na swoim kroczu. Rzeczywiście dało się zauważyć pod materiałem spodenek zarys penisa.
— No przyznaj się, że się podnieciłeś — powiedziała bez żadnego zażenowania.
Kiwnął tylko głową na tak i dalej siedział w bezruchu. Letniczka dobrze wiedziała, że jest zażenowany i zawstydzony. Wyciągnęła swą dłoń i dotknęła pleców chłopaka. Michał wzdrygnął się.
— Masz bardzo ładne ciało — stwierdziła.
— Pani, też — odparł cicho i odsunął się nieco od niej.
— No, co ty, gdzie uciekasz, połóż się tutaj — powiedziała, wskazując miejsce na kocu.
Wyciągnęła jeszcze bardziej dłoń, głaskając jego plecy bardzo delikatnie.
— Nie, ja już może sobie pójdę — odpowiedział.
Zrobiła zdziwioną minę. Najwyraźniej ta odpowiedź jej nie pasowała.
— Nie wygłupiaj się, połóż się wygodnie, przecież cię nie zjem — ponowiła prośbę.
Michał wolał zrobić to, o co prosiła, niż narażać się na to, by powiedziała matce o tym, że ją podglądał. Położył się na kocu tyłem do niej. Wolał, by nie patrzyła na sterczącego nadal pod materiałem spodenek ptaszka.
— Michał, połóż się twarzą do mnie, przecież nie będziemy tak rozmawiać — skwitowała jego poczynania.
Chłopak z trudem przewalił się na drugi bok, leżąc teraz twarzą do niej. Podparł się na łokciu. Zauważył, jak jej prawa dłoń powędrowała na jego tors. Poczuł, jak palcami dotyka jego skóry.
— Masz bardzo aksamitną skórę — stwierdziła, jakby siebie, tłumacząc z tego, co robi.
Poddawał się biernie tym dotykom. Palce delikatnie gładziły jego powłokę skórną. Czuł, jak po plecach przechodzą go ciarki.
— Dziewczyny pewnie za tobą szleją, taki przystojny, dobrze zbudowany chłopak — powiedziała, prawiąc mu komplement.
Coraz bardziej go onieśmielała. Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.
— Weź, możesz też mnie dotknąć, śmiało — padła śmiała propozycja z jej strony.
— E, nie — bąknął jeszcze bardziej zawstydzony tą propozycją.
— No co ty, przecież, gdy mnie podglądałeś, to pewnie sobie w duchu o tym marzyłeś — powiedziała i chwyciła jego dłoń.
Skierowała ją na swój brzuch. Chłopak nieśmiało dotknął jej ciała. Teraz jego dłoń tkwiła na jej ciele od biustonosza do majteczek stroju kąpielowego. Ona zaś dotykała palcami swej dłoni jego klatki piersiowej. Był zaskoczony i nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co tu się dzieje.
— Chyba to nie fair, że podglądałeś mnie, prawda? — zapytała.
— Tak, ja już nigdy — zaczął odpowiadać.
— Więc myślę, że sprawiedliwie będzie, gdy teraz ja cię zobaczę — powiedziała.
Podniósł się na łokciach. Wystraszony nie wiedział, co odpowiedzieć.
— Ale… — zaczął mówić.
— Żadne, ale, ty widziałeś mnie, a teraz to ja chcę widzieć cię, to chyba sprawiedliwe — przerwała mu.
— Jak to, przecież ktoś może nas zobaczyć — próbował odwieść ją od tego zamiaru.
— Sam mówiłeś, że nikt tu nie przychodzi, no nie bądź taki wstydliwy. Nie miałeś obiekcji, gdy mnie podglądałeś – odpowiedziała, a jej prawa dłoń powędrowała pod materiał krótkich spodenek.
Wsuwając ją głębiej, przesunęła jego dłoń dotykającą jej brzucha wyżej, na materiał biustonosza. Chłopak delikatnie dotknął poprzez kostium kąpielowy jej prawej piersi.
— Co pani robi? — zdołał powiedzieć, nim poczuł, jak jej palce dotykają stojącego ptaszka.
— Rozbieram cię, przecież inaczej cię nie zobaczę nagiego — odpowiedziała bez żadnego zażenowania, wsuwając dłoń coraz głębiej pod spodenki.
Był tak zaszokowany jej działaniem, że nie zdołał podjąć żadnych kroków, by to przerwać. Nie spodziewał się, że ta starsza kobieta zadziała w ten sposób.
— O nie masz slipek, to dobrze — zauważyła, zsuwając mu spodenki w dół.
Oczom jej ukazał się w pełnej krasie sterczący członek. Sprawnie zsunęła w dół jego bermudy, przeciągając je przez nogi. Teraz rzucone leżały na skraju koca, a on kompletnie nagi leżał na nim, podpierając się łokciami.
— Ooo, jaki milutki cykuś i jak sterczy — stwierdziła, patrząc na jego penisa.
— Dobrze, już, bo ktoś zobaczy — odpowiedział przerażony, chcąc się jak najszybciej ubrać.
— Mnie przyglądałeś się długo, a ja mam tylko taką małą chwilkę, to chyba nie w porządku — odpowiedziała, patrząc łakomym wzrokiem na fallusa.
Nigdy jeszcze nie był w takiej sytuacji. Nigdy również nie eksponował swojej nagości w stosunku do kobiety. Teraz leżał kompletnie nagi przed praktycznie obcą osobą, czując ogromny dyskomfort.
— Zobaczymy, jaki jest twardziutki ten twój rozbójnik — rzekła ku przerażeniu chłopaka letniczka i obie swe dłonie skierował na jego podbrzusze.
— Co pani robi, tak nie można — wyrzucił z siebie przerażony.
Nawet gdyby chciał zareagować, nie zdążyłby. Podparty na łokciach był w pozycji uniemożliwiającej szybką reakcję. Poczuł, jak palce obu dłoni kobiety dotykają jego stojącego penisa i moszny. Jedna z dłoni znajdowała się pomiędzy sterczącym fallusem a powierzchnią brzucha, druga zaś na mosznie i drugiej części ptaszka.
— Przecież, gdy ściągałam ci spodenki, to też go dotykałam, więc, o co teraz chodzi — odpowiedziała spokojnie, gładząc palcami penisa i mosznę.
Michał patrzył na to kompletnie zaskoczony. Czuł, jak jej ramię dotyka jego ciała. O wiele jednak bardziej śmiałe bodźce odczuwał jego penis.
— Przecież tak nie można, już dość, wystarczy — próbował w jakiś sposób odwieść ją od dotykania swych genitaliów Michał.
— Nie bądź taki, tak dawno nie widziałam i nie dotykałam tego, że już prawie zapomniałam, nie rób mi tego — powiedziała z nutką proszenia w głosie.
— Ależ tak przecież nie można, to jest… — próbował tłumaczyć jej Michał.
— To jest naturalne Michale — odpowiedziała, przerywając mu.
Jedna z jej dłoni delikatnie głaskała skórę moszny. Palce drugiej dotykały sterczącego ptaszka. Michał poderwał się z koca. Nie mógł pozwolić na to, by macała go dalej. Było to niezgodne z jego zasadami wpojonymi mu przez rodziców. Nim letniczka zdążyła, cokolwiek zrobić szybko i sprawnie podniósł się z koca i nagi stanął w pewnej odległości od niej. Spodenki pozostały na kocu. Miał zamiar szybko je wziąć i założyć.
— Michałku, co się stało, co robisz? — zapytała go zdziwiona, podnosząc się na rękach tak, że teraz siedziała, patrząc dziwnym wzrokiem na nagiego stojącego chłopaka.
— Tak nie można, to grzech — powiedział krótko, przedstawiając swoje zdanie na temat tego, co robili.
Uśmiechnęła się na to stwierdzenie. Michał nie za bardzo wiedział, dlaczego zareagowała w ten sposób na oczywistość, którą jej przedstawił.
— Jakoś nie pomyślałeś, że grzeszysz w chwili, gdy mnie podglądałeś — odparła rzeczowo.
— Ale teraz… — wyrzucił z siebie.
— Teraz, chodź tu z powrotem — usłyszał od niej.
Podparta patrzyła na niego poważnym wzrokiem. Tkwił nadal tuż przy brzegu jeziorka.
— Już chyba wystarczy, już wystarczy tego — powiedział, mając zamiar schylić się po spodenki i założyć je na siebie.
— Usiądź tu, proszę i posłuchaj mnie — ponowiła prośbę, wskazując miejsce chłopcu.
Postanowił, że po raz ostatni jej posłucha. Był ciekawy, co ma mu do powiedzenia. Przysiadł ponownie na miejscu, w którym siedział poprzednio i podparł się łokciami o koc.
— Widzę, przecież jak się nudzisz w domu, we wsi jak sam mówiłeś, nie ma dziewcząt w twoim wieku, tylko dom i dom, a każdy z nas ma te swoje potrzeby — zaczęła mówić.
Michał słuchał jej z zaciekawieniem. Nie za bardzo wiedział, do czego dążyła.
— Widzisz, ja jestem wdową i dawno nie widziałam i nie dotykałam męskiego członka. Podobnie jak ty teraz żyję w celibacie, więc nie daj się prosić i zrób tę przyjemność starej kobiecie – kontynuowała.
— Przecież to jest… — zaczął mówić, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa na to, co mu proponowała.
— Nie odmawiaj mi, proszę, przecież tak samo, jak ja pragniesz tych delikatnych pieszczot — odpowiedziała.
— Nie — odparł krótko.
Popatrzyła na penisa. Sterczał nadal na baczność.
— Nie kłam Michałku, przecież twoja maczuga mówi, co innego, jest bardzo sztywna i wilgotna, to widać i z pewnością domaga się tego, o czym mówię — usłyszał od niej.
Rzeczywiście usztywniony wilgotny penis wskazywał na to. Nie mógł na to nic poradzić. Był podniecony i wyraźnie było to widać. Kobieta bez pytania o zgodę ponownie obiema dłońmi objęła jego narządy tak jak wcześniej.
— No daj mi go popieścić — poprosiła.
Jednocześnie ku przerażeniu chłopaka zbliżyła swe usta do jego ust. Pieszcząc penisa, wysunęła język, wkładając go w otwarte usta Michała. Zaskoczony nie zdołał zrobić nic, poddając się temu, co robiła. Dopiero po chwili odsunął twarz, łapiąc powietrze.
— Obejmij mnie, proszę — szepnęła, głaszcząc mosznę i delikatnie, ściągając skórkę z wilgotnego żołędzia.
Jej pieszczoty sprawiały mu przyjemność. Bez słowa objął ją dłońmi. Ona zaś, nie przestawszy pieścić jego genitaliów, całowała otwartymi ustami jego lewe przedramię.
— O tak, przytul mnie — szepnęła.
Jego twarz znalazła się z tyłu jej szyi. Czuł zapach jej włosów. Zamknął oczy. Zsuwała swą twarz w dół, całując jego nagie ciało. Klatkę piersiową, brzuch, okolice pępka. Podparty na łokciach poddawał się tym pieszczotom. Były dla niego takie dziewicze, pierwszy raz odczuwane. Czuł się jak w amoku całowany i pieszczony przez nią. Ona całkowicie zajęta jego ciałem zsuwała się coraz niżej w kierunku jego penisa. Zwolniła dotyk jednej z dłoni, podpierając teraz się nią.
— Daj spróbować swej maczugi — powiedziała i otworzywszy usta, poczęła zbliżać je do stojącego ptaszka.
— Co pani robi? — zapytał zdziwiony.
— Chcę go skosztować — odpowiedziała, nim ustami objęła penisa.
Michał westchnął tylko z rozkoszy, jaką poczuł. Słyszał o praktykach oralnych, lecz nigdy ich nie doświadczał. Czuł, jak jej delikatny języczek muska jego odkrytą żołądź. To było cudowne doznanie. Kosmyki jej włosów delikatnie ocierały się o jego brzuch, gdy poczęła poruszać ustami cały czas, podtrzymując ptaszka jedną ze swych dłoni. Letniczka w pozycji nieco podkulonej, ustami pieściła jego penisa palcem wskazującym prawej dłoni delikatnie, stymulując jego mosznę. Poruszała swoją głową wolno, delikatnie, trzymając w ustach jego fallusa.
Chłopak czuł ogromną przyjemność. Nieporównywalną do tej, jaka towarzyszyła nielicznym praktykom onanistycznym, jakich się dopuszczał, mając później ogromne wyrzuty sumienia. Podobnie jak wtedy, gdy uprawiał samogwałt tak i teraz zbliżył swe stopy do siebie i pocierał je jedną o drugą. Na twarzy skierowanej ku górze malował się grymas przyjemności, a wzrok utkwiony był w jakiś odległy, bliżej nieokreślony punkt na niebie. Te odczucia odbierały mu mowę. Tkwił na kocu podparty na łokciach, chłonąc przyjemne bodźce. Pani Maria wykonała jeszcze parę ruchów ustami i zakończyła swe oralne praktyki. Przez głowę chłopca przebiegła myśl, że to może koniec tych pieszczot.
— Rozbierz mnie, bo teraz to chyba ty czujesz się pokrzywdzony tą sytuacją — powiedziała, patrząc w jego oczy.
— Ale nie trzeba, po co? — zapytał naiwnie.
— Nie ukrywaj, że podglądając mnie, nie myślałeś sobie o tym, by podotykać sobie mojego ciała — odpowiedziała.
— Ale ktoś może przyjść — próbował odwieść ją od tego planu.
— Nikt, nie przyjdzie, ja też chcę, byś mnie trochę popieścił — odpowiedziała, nie dając za wygraną.
Zawahał się chwilę.
— Chyba nie mam tak obrzydliwego ciała co? — zapytała.
— Nie, ależ, skąd jest pani bardzo zgrabna — odparł, nie chcąc, by poczuła się urażona.
Wcale nie kłamał. Jej ciało jak na swój wiek trzymało się dobrze.
— No, to już – ponagliła go.
Nieporadnie, trzęsącymi się dłońmi począł majstrować przy biustonoszu. Biedak nie mógł rozpiąć zapięcia z tyłu, więc zsunął ramiączka w dół, uwalniając kształtne piersi z jego okowów. Zsuwał go i gdy dotarł do majteczek, począł zsuwać obie te części garderoby przez nogi. Teraz byli oboje kompletnie nadzy. Letniczka pomogła mu zsunąć strój kąpielowy i rzuciła go na koc. Patrzył na jej nagie ciało. Po raz pierwszy miał nagusieńką kobietę przed sobą i to w bezpośredniej bliskości. Pożerał wzrokiem jej piersi i wygoloną myszkę. Ten widok był nieporównywalnie lepszy niż wtedy, gdy podglądał ją z pewnej odległości. Mógł dostrzec wszystkie detale jej ciała. Pani Maria pozostała tylko w białawej chustce na głowie. Na szyi miała niebieskawy sznur jakichś bliżej nieokreślonych kamieni. Ściągnęła okulary i położyła je na kocu po lewej stronie Michała. Przesunęła swe ciała bliżej niego. Poczuł, jak jej skóra dotyka jego ciała. Natarła na niego w ten sposób, że jej piersi znalazły się na wysokości jego penisa.
— Daj go tutaj, między cycuszki – powiedziała i uchwyciwszy lewą dłonią jego ptaszka, skierowała go pomiędzy swoje piersi.
Michał był całkowicie zaskoczony tym działaniem. Tkwił nadal podparty na łokciach i biernie poddawał się tym praktykom. Poczuł dotyk jej piersi na swoim ptaszku. Były to cudowne uczucie. Otworzył delikatnie usta.
— Och, jak dobrze – jęknęła pani Maria, otwierając z zachwytu usta i chwyciła prawą dłonią swą prawą pierś, ujmując ją od spodu.
Chłopak czuł ją na swoim ciele. Materiał chustki delikatnie ocierał się o jego tors. Kobieta poruszyła dłonią pierś, powodując ocieranie jej o penisa. Jej prawa dłoń objęła teraz cała prawą pierś, a lewa nakierowała sztywnego penisa na brodawkę prawej. Michał poczuł, jak jego żołądź dotyka sterczącego sutka. Westchnął z przyjemnością, odczuwając ten bodziec.
— AAAh, o tak – wyrzuciła z siebie letniczka, zaskakując tą reakcją chłopca.
Przesuwała dłonią penisa po swojej piersi, jakby malowała na niej pędzlem jakieś arcydzieło. Wilgotna żołądź pozostawiała na jej skórze delikatną smużkę swej wydzieliny. Najwidoczniej było to dla niej miłe i sprawiało sporą przyjemność. Pocierała penisem o obie piersi, sprawiając sobie i Michałowi ogromną przyjemność. Ten kompletnie zaskoczony inicjatywą kobiety tkwił biernie z zaciekawieniem, przyglądając się jej poczynaniom.
— Daj go do buzi – powiedziała sama do siebie i przerwawszy pocieranie penisem o sutki, wpakowała go do ust.
Oparła się głową o jego tors i ssała penisa swoimi ustami. Delikatnie muskała odkrytą żołądź, powodując u Michała narastające uczucie błogiego stanu. Prawą dłonią trzymała penisa u nasady. Chłopak oddychał płytko. Czuł się cudownie.
— Ach, ach – wyrwało mu się, gdyż czuł, że jeszcze chwila a wytryśnie.
Kobieta rozszerzanymi palcami dotykała jego moszny. Nie musiała podtrzymywać penisa, który był wystarczająco sztywny. Poruszając delikatnie ustami, stymulowała członka, który był już dość mocno wilgotny. Sztywniał coraz bardziej w jej ustach, choć, prawdę powiedziawszy, to był wystarczająco usztywniony już wcześniej. Pani Maria chyba też zorientowała się, że dalsze oralne czynności mogą doprowadzić do wytrysku nasienia w jej ustach, gdyż po paru muśnięciach główki zaprzestała zaspokajać chłopaka ustami. Pełnym pożądania wzrokiem popatrzyła na niego.
— Wejdź we mnie – szepnęła.
Ta prośba oszołomiła Michała. Nie spodziewał się, że sprawy posuną się aż tak daleko. Miał nadzieję, że zakończy się na pieszczotach. Kobieta najwyraźniej rozochocona miała jednak ochotę na więcej.
— No co pani mówi – wyrzucił z siebie nieskładnie.
— Proszę cię Michałku, wsadź go we mnie, jestem taka podniecona, że nie wytrzymam – ponowiła niecodzienną propozycję.
— Nie, nie – odpowiedział krótko.
— Wiem, że może nie jestem tak atrakcyjna, jak młode dziewczyny, które miałeś, ale przecież mi też się coś należy, proszę cię, zróbmy to – domagała się w dalszym ciągu zbliżenia.
— Przecież tak nie można, to jest grzechem – cały czas uderzał w nutkę religii.
— Michałku, proszę, daj mi to, co dawałeś innym młodym dziewczynom, przecież tak przystojny chłopak, jak Ty na pewno nieraz gościł swą maczugą w młodych cipkach i z pewnością nie mówiłeś im, że to grzech, moja też potrzebuje, by go poczuć – przekonywała go w dalszym ciągu.
— Nie – odparł, mając nadzieję, że zrozumie to, że chce jej przekazać, że to jego pierwszy raz i jeszcze nigdy nie penetrował swym członkiem wnętrza vaginy.
— Proszę, proszę, daj mi to, czego oboje pragniemy – nalegała, a jednocześnie ustawiła się do niego bokiem i w geście zaproszenia do wnętrza swej muszelki podniosła lewą nogę nieco do góry.
— Nie, nie mogę – odpowiedział Michał.
Popatrzyła na niego z wyrzutem. Nie miała zamiaru dać za wygraną.
— Nie chcesz, chyba by mama dowiedziała się o tym, że mnie podglądałeś – zaszantażowała go.
— Nie, nie – wyrzucił z siebie przestraszony.
— Więc zróbmy oboje to, na co mamy ochotę, i to już – powiedziała tonem rozkazującym.
Michał zrezygnowany i przestraszony wizją doniesienia przez nią na niego do matki przechylił się na bok. To był jego debiut w tej czynności. Bez słowa wsunął swą głowę pomiędzy jej podniesioną nogę i rękę, która teraz zaplotła się o jego szyję. W pozycji na boku natarł na nią biodrami, uginając swą lewą nogę w kolanie. Sztywny penis począł dotykać jej krocza. Michał lewą ręką chwycił jej podniesioną nogę pod kolanem. Nie widział jednak penisa błądzącego gdzieś w okolicach jej krocza. Poczuł po chwili, że penis ociera się o jakiś otwór i mocniej natarł biodrami, chcąc go tam wsunąć.
— Ej Michałku, nie tam, niżej, w cipkę – usłyszał od niej i zdał sobie sprawę, że zbłaźnił się nieco, gdyż najprawdopodobniej chciał wepchnąć swego penisa w odbyt.  
Przysunął głowę bliżej jej ciała i teraz, widząc muszelkę, mógł precyzyjnie wsunąć w nią fallusa. Letniczka, założywszy wcześniej okulary, podparła swą głowę prawą ręką i też patrzyła, jak penis zbliża się do cipki. Chłopak nabrał powietrza w płuca i delikatnie pchnął biodra do przodu. Sterczący kutas wszedł pomiędzy wargi sromowe i po chwili znaczną jego część zniknęła we wnętrzu cipki. Była wilgotna i ciepła. Szczelnie okrywała fallusa. Jęknął cichutko, gdy napletek zsuwał się tam we wnętrzu pochwy.
— O tak, dobrze – westchnęła, czując penisa w swym wnętrzu.
Michał począł delikatnie poruszać biodrami. Penis ocierał się o ścianki vaginy, dając o wiele przyjemniejsze bodźce niż te, które odczuwał wcześniej, gdy drażniła penisa dłonią i ustami. Robił to jednak pierwszy raz i nie za bardzo wiedział, jak głęboko może penetrować wnętrze swym ptaszkiem.
— Mocniej Michałku – poprosiła.
Zrobił parę głębszych pchnięć, lecz najwyraźniej nie zaspokoiło to kobietę tak, jak chciała. Bez słowa przewaliła się na niego i siadłszy na nim okrakiem, w pozycji nazwanej przez specjalistów odwróconą na jeźdźca natarła na organ mocniej swą dziurką tak, że cały penis zniknął praktycznie w cipeczce. Michał zwalił się na koc i leżąc na brzuchu, podtrzymywał ją pod pachami, dłońmi, dotykając piersi. Trzymał je mocno, dociskając do jej ciała. Jego głowa spoczęła na karimacie. Jęknął tylko z rozkoszy, gdyż ten bodziec był wyjątkowo mocny. Letniczka na ugiętych nogach poczęła podnosić i opuszczać ciało. Dał się słyszeć jej wyraźny jęk rozkoszy. Palce prawej dłoni spoczęły na jej muszelce, masując ją tuż przy wsadzonym do wnętrza pipki penisie.
— Aaa ach, Ooo – wydawała z siebie nieartykułowane odgłosy.
Harce w tej pozycji nie mogły jednak trwać długo. Kobieta poczuła po chwili, jak drętwieją jej nogi. Przesunęła się do przodu i usiadła na kocu, na nich jeszcze głębiej nacierając na sztywnego członka Michała.
— OOOou – jęknął chłopak
Chwycił ją jednocześnie za barki. Pani Maria lekko wygięta nie mogła teraz podskakiwać jak wcześniej. Ograniczyła się, więc do delikatnych ruchów miednicą we wszystkie możliwe kierunki tak, że fallus ocierał się teraz mocno o ścianki pochwy, dając nieopisane odczucia. Oparła swe dłonie o pięty i w takiej pozycji wyginała się i poruszała biodrami, dając rozkosz im obojgu. Michał czuł, że ściągnięty do granic możliwości napletek może za chwilę się zerwać. Uczucie delikatnego bólu pomieszane z ogromną przyjemnością było nie do opisania. Poddawał się jej ruchom. Czuł narastającą przyjemność i zdawał sobie sprawę, że zakończy się to wytryskiem połączonym z orgazmem. Pierwszym orgazmem, jaki przeżyje z kobietą. Pozycja, w jakiej odbywali stosunek, dawała zarówno jemu, jak i jej mocne bodźce. Penis głęboko penetrował wnętrze jej pochwy. Jednak i ta pozycja nie była zbyt wygodna, gdyż kobieta ponownie odczuła drętwienie w nogach. Nie była już taką młódką.
— Zmieńmy się, bolą mnie nogi – powiedziała, schodząc z niego.
Michał też przyjął to z ulgą. Ptaszek wysunął się z vaginy. Był wilgotny od swej wydzieliny i jej soków. Czerwona wchodząca w sinawy kolor główka ptaszka mówiła wyraźnie o tym, jakie to harce ten wyprawiał w jej wnętrzu.
— Teraz ty popracuj – rzekła pani Maria i położyła się na plecach przed nim.
Michał podparł się na rękach i natarł na nią swoimi biodrami. Teraz już bez kłopotu jego penis ponownie wsunął się we wnętrze jej muszelki. Letniczka podłożyła sobie pod głowę prawą dłoń. Michał wykonał głębokie pchnięcie i jęknął z rozkoszy, pozostawiając otwarte usta. Patrzył przed siebie na ścianę lasu, wypatrując przy okazji, czy ktoś nie idzie. Zdawał sobie sprawę, że gdyby jakaś zabłąkana dusza ze wsi zobaczyło ich w tej sytuacji, nie miałby tu życia. Maria uniosła okulary do góry, pozostawiając je w takiej pozycji, jak nieraz zostawia się okulary przeciwsłoneczne, chcąc widzieć świat w normalnych barwach. Tkwił pomiędzy jej rozrzuconymi na bok nogami, wykonując ruchy swymi biodrami. Letniczka w tej pozycji najwyraźniej odpoczywała. Uderzał swym podbrzuszem i jądrami o jej krocze i ciało. Starał się głęboko penetrować wnętrze, lecz oboje wiedzieli, że w tej pozycji nie jest to takie proste.
— Głębiej, głębiej go wsadzaj – wyszeptała Maria, patrząc na chłopaka.
Michał robił, co mógł. Jego ruchy stały się bardziej śmiałe i mocniejsze, lecz po paru pchnięciach penis wysunął się z cipki i ponownie musiał go tam wsunąć. Był nowicjuszem, o czym ona nie wiedziała i chcąc jej dogodzić, robił to, o co prosiła. Dla niego również ważne było, by bodźce były silne i wyraziste. Chciał jak najszybciej mieć wytrysk, by nie narazić się na przypadkowego zagubionego obserwatora ze wsi. Wszak na tej malutkiej polance byli na widoku każdego, kto wyłoniłby się ze ściany lasu. Penis ponownie wysunął się z muszelki i chłopak nieco się zdenerwował. Letniczka chyba dostrzegła jego zakłopotanie tą sytuacją, gdyż po chwili zaproponowała zmianę pozycji.
— Czekaj, spróbujemy jeszcze na jeźdźca – oznajmiła, odsuwając się od niego.
Michał położył się na plecach, a ona usiadła na nim zwrócona twarzą do niego. Gdy nasunęła się na sztywnego członka, chłopak wydobył z siebie równocześnie z nią jęk rozkoszy i obiema dłońmi chwycił za boki na wysokości piersi. Ona zrzuciła okulary na koc i obiema dłońmi oparła się o niego, dotykając klatki piersiowej chłopca. Siedząc na nim w kuck,i poczęła unosić i opuszczać ciało. Michał poczuł ponownie cudowne dreszcze, które przeszyły jego ciało. Oboje cicho pojękiwali w rytm jej ruchów. Unosiła się coraz wyżej i szybciej. Teraz pojękiwała coraz głośniej, co wprawiało Michała w lekkie zaniepokojenie, gdyż każdy, kto by się znalazł w niedużej odległości, z pewnością usłyszałby rozkoszne jęki. Praktycznie działała jak w amoku, nie kontrolując swoich ruchów. Doprowadzić to musiało w końcu do tego, że po którymś tak nieskoordynowanym ruchu zwaliła się na bok a, ptaszek Michała wysunął się z cipki. Chłopak też był tak rozgrzany, że mało brakowało, a wytrysnąłby po jeszcze paru ruchach. Nie tracąc czasu, teraz on przejął inicjatywę w swoje ręce i obróciwszy ją na bok, wpakował kutaska w muszelkę.
— Ooo – wyrwało się jej głośno z szeroko otwartej buzi.
Zgięła nieco swe ciało, wpasowując je w ciało chłopaka. Michał podkurczył nogę i począł wsuwać ptaszka do gorącej, rozpalonej dziurki kobiety. Oboje byli już tak rozpaleni, że penetracja z boku nie była tą pozycją, w jakiej chcieli zakończyć współżycie.
— Nie tak, weź mnie od tyłu, tak lubię – szepnęła, podpowiadając Michałowi.
Te ciągłe zmiany pozycji i przerwy nie wpływały dobrze na komfort stosunku. Oboje rozgrzewali się i przygasali, gdy należało wydobyć penisa z wnętrza vaginy. Letniczka przyjęła szybko pozycję na czworaka, śmiało wypinając tyłeczek. Michał znalazł się za nią i uklęknąwszy, chwycił dłonią stojącego ptaszka. Sprawnie nakierował go w odpowiedni otwór i mocnym pchnięciem wprowadził go do wnętrza.
— Taaaa, Ooooo – jęknęła letniczka.
Tkwiła w pozycji na pieska z szeroko rozłożonymi rękami i mocno rozrzuconymi nogami. Michał, oparłszy swe dłonie na jej plecach, począł mocno i szybko poruszać biodrami, silnie, uderzając swym podbrzuszem o jej pośladki. Oboje wiedzieli, że za chwilę nastąpi to, o czym tak bardzo marzyli i do czego dążyli. Michał czuł, jak w jądrach zbiera się nasienie. Przez ciało przelewała się fala przyjemności, jakiej jeszcze nigdy nie doznawał. Począł mocno i szybko wykonywać pchnięcia, nie chcąc przedłużać tego, co już się zaczęło i nie można było zatrzymać. Uderzał silnie i mocno.
— O tak, o dooobrze – jęczała, a praktycznie krzyczała Maria, poruszając również swym tyłkiem.
Poczuł, jak sperma posuwa się kanalikami nasieniowodu do penisa.
— Ooo, aaaahh – wyrzucił z siebie głośno, a na jego twarzy zagościł grymas oznajmiający nadchodzący orgazm.
— Tak, jeszcze, jeszcze – jęczała letniczka i otworzywszy usta, szybko chwytała powietrze.
Lekki wietrzyk zawiał w momencie, kiedy poczuł, jak jego nasienie wystrzelone z penisa znalazło się we wnętrzu jej pochwy. Poczuł również, jak jej ścianki zaciskają się i pulsują.
— Jeszcze, jeeeescze – wrzasnęła praktycznie, nie chcąc, by chłopak zaprzestał ruchów we wnętrzu jej cipki.
— O juuuuż – wyrzucił z siebie Michał równie głośno i nie przestawał pompować spermę w jej muszelkę.
Ich ciała przeszył dreszcz rozkoszy. Michał czuł tę falę przyjemności ogarniającą jego ciało. To bliżej nieopisane uczucie rozpływało się po jego ciele. Gdzie tam temu było do przyjemności, jaką czerpał z samogwałtu. To było o wiele silniejsze i bardziej przyjemne. Wykonał jeszcze parę ruchów i wysunął swego nieco już zwiotczałego członka z jej muszelki. Penis mokry od jej soków i jego spermy powracał do normalnych rozmiarów. Letniczka opadła na koc, ugiąwszy ręce i tkwiła tak z tyłkiem uniesionym. Na płateczkach muszelki dało się zauważyć kropelki nasienia. Wnętrze cipki również wypełnione było tą wydzieliną. Chłopak opadł na pięty równie zmęczony, jak jego partnerka.
— Byłeś niesamowity, Boże jak ja dawno tego nie odczuwałam – powiedziała, dziękując mu w ten sposób za udany seks.
Do Michała jednak dotarło w tej chwili, co zrobił. Ogromny wyrzut sumienia tkwił w jego wnętrzu.
— Boże, co ja zrobiłem – wyrzucił z siebie.
— Michałku, przestań, było cudownie – starała się go pocieszyć, widząc, że chłopak zaczyna teraz to przeżywać.
Nie zwracał na nią uwagi. Szybko chwycił swe krótkie spodenki i począł je zakładać na ciało. Patrzyła na niego ze zdumieniem, sama, pozostając nadal naga.
— Michał, co robisz? – zapytała zaskoczona jego reakcją.
— To nie powinno się zdarzyć – odpowiedział, nasuwając spodenki na tyłek.
— Ale zdarzyło się i było wspaniale, poczekaj na mnie – odparła i podniosła z koca biustonosz stroju kąpielowego.
— Będę się smażył w piekle – odfuknął, a poczucie winy w nim narastało.
— Nie ty jeden – usłyszał od niej.
Nic nie było w stanie przemówić mu do rozumu. Czuł się teraz podle. Kochał się z kobietą w wieku swojej matki, a może nawet starszą. I do tego to był jego pierwszy raz. Nie taką partnerkę wyobrażał sobie, snując marzenia o tym pierwszym razie.
Maria zakładała na siebie strój kąpielowy, przyglądając się chłopakowi w skupieniu. Wiedziała, że targały nim mieszane uczucia. Ona nie odczuwała takich wyrzutów. Była zadowolona i spełniona. Przeżyła cudowny orgazm z młodym przystojnym mężczyzną. Takiej rozkoszy nie odczuła nawet w małżeństwie. Po raz pierwszy poszła na taki żywioł i ta żywiołowa, szalona przygoda dała jej to, czego nigdy nie doświadczyła.
Michał bez słowa składał parasol. Nie starała się nawet z nim rozmawiać. Doszła do wniosku, że należy dać mu czas, aby przetrawił to w sobie.
— Chodźmy — powiedział krótko, widząc, że jest ubrana i gotowa do drogi.
Ruszyła za nim bez słowa. Praktycznie całą drogę nie wymienili żadnego zdania. Szli w ciszy i jedynie dawało się słyszeć szum lasu. Gdy dotarli do otwartej przestrzeni dzielącej ich od domu, postanowiła przerwać tę ciszę.
— Nie bój się, nic nie powiem matce — zapewniła go, chcąc, choć w ten sposób jakoś wyprowadzić go z tego dołka.
— Dziękuję — odparł sucho, nawet na nią nie patrząc.
— Michał, popatrz na mnie — powiedziała do niego, nie mogąc znieść tego zachowania.
Przystanął i skierował wzrok w jej stronę.
— Chcę, żebyś wiedział, że nie ma co rozpaczać, byłeś naprawdę cudowny i doznania, jakie miałam nie, przeżyłam z żadnym mężczyzną — rzekła szczerze.
Machnął tylko ręką na to. Nadal tkwił w poczuciu winy.
— I chcę ci powiedzieć, że zarówno jutro, jak i pojutrze będę czekać tam na ciebie, jeżeli tylko ty będziesz chciał przyjść — dodała śmiałą propozycję.
— Pani zwariowała, to wykluczone — odpowiedział i ruszył w kierunku domu.
Podreptała za nim, mając nadzieję, że być może zmieni zdanie. Michał targany różnymi myślami nawet nie zaprzątał sobie teraz głowy tą śmiałą propozycją z jej strony. Musiał przetrawić to, co wydarzyło się dzisiaj. Choć w głębi serca czuł, że jak na ten pierwszy raz to wypadł całkiem nieźle, a doznania, jakie temu towarzyszyły, nie można było porównać z niczym innym, co znał. Zdawał sobie dobrze sprawę, że ta wakacyjna przygoda z letniczką zmieniła jego życie i otworzyła coś nowego, niezmiernie przyjemnego i umacniającego jego męskie ego.

Jammer106

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 10712 słów i 62090 znaków. Tagi: #oldyoung #matureboy

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Amurokutafon

    Reszta spoko

    2 godz. temu

  • Użytkownik Jammer106

    @Amurokutafon Przynajmniej tyle dobrze.

    2 godz. temu

  • Użytkownik Amurokutafon

    Na początku chronologia leży. Początki agroturystyka to druga połowa lat 90-tyh XX w.  
    Zasadnicza służba wojskowa już wtedy znikała, tym bardziej w odległych garnizonach.  
    No i te wstawki kościołowe. Daruj to sobie. Główny bohater wychodzi na ministranta - ofiarę proboszcza.

    2 godz. temu

  • Użytkownik Jammer106

    @Amurokutafon Zasadnicza służba wojskowa trwała do 2007 roku. Nie wiem skąd masz takie dane, ja szkoliłem zsw to wiem. JW na zachodnich granicach są do dzisiaj ( Żary , Żagań, Bolesłąwiec i inne a w tamtych latach to tam był wysyp JW)  "Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 1990 roku w Polsce funkcjonowało 590 gospodarstw agroturystycznych. - GUS nie kłamie. Wieś  -bastion kościoła, więc może był ministrantem. . Akcja opowiadania toczy się właśnie po upadku komuny w początku lat 90. ubiegłego wieku. ( cytuję z opowiadania "Po upadku socjalizmu ten specyficzny „kołchoz” przestał istnieć, a w jego miejsce nastało bezrobocie. Rodzice Michała jakoś sobie radzili. Ojciec, elektryk, znalazł pracę w pobliskiej miejscowości...) Komuna upadłą w 1989 po wyborach w czerwcu, więc przyjmujemy że 1990 jest realnym rokiem kiedy już jej nie było. Trochę trafiłeś kula w płot.
    Pomimo tego dziękuje za komentarz i pozdrawiam.

    2 godz. temu

  • Użytkownik andkor

    Ciekawa odskocznia od opowiadań wojennych.

    12 godz. temu

  • Użytkownik Jammer106

    @andkor nie chcę być zaszufladkowany tylko w jednym temacie. Mam nadzieję że przypadło do gustu. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

    11 godz. temu

  • Użytkownik andkor

    @Jammer106 Fajne chociaż na początku myślałem że letniczka będzie młodsza.

    10 godz. temu

  • Użytkownik Pumciak

    Sprawdziło się stare przysłowie mianowicie na starej picy młody się czwiczy

    Przedwczoraj

  • Użytkownik TomoiMery

    czekamy na dalsze przygodny Michała 😁

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Jammer106

    @TomoiMery Nie obiecuję, ale się postaram. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Hart

    Sytuacja rozwija się całkiem kusząco ,a może by pociągnąć temat na cdn myślę że z twoim prowadzeniem narracji to może być bardzo ciekawe

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Jammer106

    @Hart Na razie Strażniczka ma priorytet. Może później. Dziękuje za komentarz i pozdrawiam.

    Przedwczoraj

  • Użytkownik St74

    Opowiadanie bardzo interesujące, jak zwykle u tego autora(Pani/Pana). Podoba mi taka relacja starsza kobieta - młody chłopak. Oczekiwałbym więcej tak dobrze pisanych opowiadań w tym klimacie. Brawo!

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Jammer106

    @St74 dziękuję za komentarz  
    Niedługo może znów coś podrzucę w podobnym lub innym klimacie. Pozdrawiam.

    Przedwczoraj