Marta w melinie 4

Marta w melinie 4... a w trakcie opowiadania moja dłoń niemal odruchowo powędrowała pod spódnicę..., a menele z wypiekami na zarośniętych pyskach słuchali z otwartymi gębami. Teraz już obydwaj walili sobie pod stołem kutasy, co zauważyłam nie bez satysfakcji.

A było tak. Uczyłam wtedy w starszych klasach męskiego poprawczaka. Początkowo nie było łatwo, bo chłopcy nie uważali, rozrabiali na lekcjach i rzucali pod mym adresem niewybredne uwagi, mimo że ubierałam się zawsze niezwykle skromnie. Spódnica do połowy łydki i bluzka pod samą szyję oraz obowiązkowo biustonosz, choć nie zawsze go nosiłam żeby nie uciskał mych zbyt wybujałych piersi. Odpuściłam sobie tym razem majtki, bo przecież i tak nie mogli nic zobaczyć.  

Poskarżyłam się na zachowanie chłopców dyrektorowi, ale powiedział, że muszę sobie sama z tym poradzić. Poradziłam się więc starszej pani, która kiedyś była nauczycielką, i postąpiłam zgodnie z jej radą.  

Następnego dnia weszłam do klasy w zapinanej na guziki obcisłej białej bluzce opinającej nieuzbrojone w biustonosz piersi i w dość odważnej granatowej mini. Chłopcy oniemieli z wrażenia i zapanowała cisza.  
Nie usłyszałam nawet najmniej wulgarnej z ich odzywek rzucanych na każdej lekcji: „Chętnie wyruchałbym tę świętoszkę!”. Wykorzystując wrażenie jakie zrobiłam, usiadłam na stole tuż przed nimi i zakładając nogę na nogę (miałam właśnie białe, koronkowe majtki) zaproponowałam, że jeśli będą grzeczni na lekcjach, to zacznę przychodzić mniej więcej tak ubrana, a jeśli zdarzy się choć jeden wybryk, to wrócę do poprzedniego ubioru.  
„Będziemy bardzo grzeczni” – odpowiedział po chwili zaskoczenia najgorszy rozrabiaka mający posłuch w klasie, choć był bardzo gruby.  

I tak rzeczywiście było prawie do końca roku. Pozwalałam im cieszyć się moim sex-appeal’em, a mimo to nie usłyszałam już żadnej odzywki.  
Byli grzeczni, jeśli nie liczyć dość częstych westchnień, gdy któryś prawdopodobnie spuszczał się pod ławką, nie wytrzymując napięcia, zachwycony widokiem pod rozpiętym „niechcący” guzikiem bluzki albo przelotnym widokiem trójkąta majtek, gdy przekładałam nogi.  
To mi jednak wcale nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, przecież każda kobieta chce podniecać... i być podniecona.

Gdy usłyszałam takie silniejsze westchnienie świadczące o wytrysku, przechodziłam natychmiast – niby przypadkiem - koło takiego delikwenta, specjalnie przy nim zwalniając, żeby zobaczyć oblanego spermą penisa, zanim speszony zdoła go wepchać w spodnie, a to nie przychodziło im łatwo, bo tak byli mną podnieceni, że mimo wytrysku kutaski nadal pięknie im sterczały.

A ja? Cóż biedna mogłam począć, że na widok takiego polukrowanego fajfuska śliniłam majtki i wracając na nauczycielskie krzesło jeszcze chętniej przekładałam nogi, żeby zobaczyli takie wilgotne.  
I na tym się nie kończyło, bo gdy wychodzili na przerwę zamykałam pod jakimś pozorem drzwi i opierając stopy w szpilkach o stół odsuwałam majtki na bok i pieściłam się obydwiema rękami osiągając błyskawicznie orgazm.

-  -  -

Czas płynął, chłopcy z klas które uczyłam mieli coraz lepsze stopnie, a ja zbierałam pochwały od dyrektora i grona nauczycielskiego, nie tylko za wyniki w nauczaniu.  
Prawie wszyscy nauczyciele proponowali mi seks... Wreszcie z jednym, najstarszym tuż przed emeryturą, spotkałam się. I u niego w domu pozwoliłam mu na coś więcej, choć musiałam mocno pobudzać go ustami, żeby osiągnął wzwód...  

A kobiety różnie. Dowiedziałam się od niego, że dwie w moim wieku za moimi plecami nazywają mnie kurwą, zapewne zazdrosne o moją urodę i powodzenie...

Ogólnie rzecz biorąc byłam zadowolona docenianiem mych osiągnięć naukowych i mej kobiecości i absolutnie nie spodziewałam się tego co nastąpi. Otóż niecały miesiąc przed egzaminami maturalnymi ten grubasek spytał, czy może porozmawiać ze mną na przerwie. Zgodziłam się, acz niechętnie, bo miałam inne plany. Cipkę  miałam rozpaloną widokiem aż trzech pięknych lukrowanych młodych kutasików w czasie jednej lekcji, może dlatego, że miałam tego dnia przezroczyste majtki, które w kroczu były już tak totalnie mokre i śliskie, że gdy specjalnie opuściłam nisko głowę pod pozorem podniesienia upuszczonego pióra, udało mi się poczuć morską woń śluzu.

- Pani profesor, mam prośbę w imieniu kilku chłopaków.
- Słucham – odpowiedziałam będąc pewna, że otrzymam jakąś sprośną propozycję.
- Bardzo dobrze i ciekawie nas pani uczyła, ale czy mogłaby pani przez egzaminami udzielić nam korepetycji? Bylibyśmy niezmiernie i dozgonnie wdzięczni.

Nigdy po tym grubasie nie spodziewałabym się takiej grzeczności i elegancji, więc czy mogłam odmówić?  
Nie lubiłam go za bardzo, ale niedawno, podczas gorącej majowej nocy przyśniło mi się, że razem z dwoma kompanami, jednym pryszczatym, a drugim niemiłosiernie spoconym, wciągnęli mnie do męskiego kibla. W ciasnej kabinie kazali mi się rozebrać do naga. A ja - jak to we śnie – chętnie się rozebrałam patrząc z przyjemnością jak walili sobie wyjęte ze spodni na mą cześć kutasy.  
I znowu - jak to we śnie bywa, wszyscy trzej mieli je długie i grube. Gdy byłam już tylko w pończochach i szpilkach chciałam klęknąć przed nimi z nadzieją,  że pozwolą mi obciągać swoje pały, ale mówiąc, że na obciąganie im muszę najpierw zasłużyć, kazali mi klęknąć tyłem na podłodze z rękami na sedesie i cyckami dyndającymi nad nim. Oczywiście wszyscy trzej po kolei długo rżnęli od tyłu moją delikatną cipkę, a gdy ostatni się spuścił do pochwy, obudziłam się cała mokra od potu i od śluzu w kroczu.  
„Całe szczęście, że to sen” – pomyślałam z ulgą, bo miałam akurat płodne dni, i już na jawie dopieściłam zlaną śluzem pisię.

- Korepetycje? – spytałam zdziwiona - Ale kiedy i gdzie?  
- Nawet dziś wieczorem, bo szkoda każdego straconego dnia. Przyjdzie pani?
- Dokąd mam przyjść? Gdzie się będziemy uczyć?
- Możemy tylko w tej salce w piwnicy nad starą pralnią, bo tu i na piętrze są wychowawcy, a na przepustki mamy szlaban.
- U was? W piwnicy? O tej porze? Przecież wiesz, że po zajęciach kobietom nie wolno tu przebywać, jeśli nie towarzyszą im wychowawcy. Nawet sprzątaczki przychodzą dopiero wcześnie rano.
- Wiem, ale przemycimy panią tylnym wejściem. Mamy dorobiony klucz.

Fakt, że mam się spotkać z kilkoma chłopakami, i to wieczorem potajemnie w piwnicy, dziwnie na mnie podziałał. Wiedziałam, że nie powinnam się zgodzić, bo zakaz przebywania tu kobiet nie wziął się znikąd, ale to samo coś, co na lekcjach pchało mnie, żeby oglądać ich zlane spermą kutasy, teraz kazało mi się zgodzić.  
Natychmiast sobie wytłumaczyłam, że nie mogę przecież odmówić pomocy spragnionym nauki uczniom.

- Dobrze, przyjdę wieczorem, a wy przygotujcie tematy, w których potrzebujecie pomocy.
- Oczywiście, już mamy przygotowane – zadeklarował ochoczo.

Po lekcjach miałam zwołaną nagle naradę grona nauczycielskiego, która się przedłużyła, tak że nie zdążyłam wrócić do domu, żeby wziąć prysznic i zmienić chociaż majtki.  

- - -

Lubiłam jak takie śliskie pocierają mi się o cipkę, ale przed wieczornymi korepetycjami wypadało je zmienić. Teraz jednak mogłam tylko wybrać, czy w nich zostać, czy zdjąć. Zdjęłam, gdy chwilę czekałam przed tylnymi drzwiami, bo przyszłam parę minut przed umówionym czasem, i ciepły wiatr przyjemnie pieścił mi tyłek i podnieconą piczkę pod króciutką mini.

Już przez cały czas posiedzenia rady, myślałam tylko o jednym, że będę z tymi uczniami ja sama, sama jedna... Jeśli przyszłoby im co głupiego do głowy... będę kompletnie bezbronna... Boże! Jak mnie to podniecało!

Czułam, że jestem ekstremalnie mokra. Niewiele myśląc rozejrzałam się czy nikogo nie ma, uniosłam z przodu spódniczkę, wyjęłam z torebki chusteczkę i zaczęłam się podcierać, bo pomyślałam, że jak poczują jak tam „pachnę” stracą nad sobą kontrolę i rzucą się na mnie. Zawahałam się jednak chwilę, bo to podcieranie jeszcze bardziej mnie podniecało, a poza tym przecież oni chcą się uczyć, a nie podniecać starszą przecież od nich nauczycielką.  
Tak sobie naiwnie myślałam, jakbym zapomniała, że nawet w klasie nie ukrywali, że onanizują się patrząc mi na odsłonięte nieco piersi albo między nogi, by zobaczyć jakie mam majtki.
I gdy taka niezdecydowana stałam z podkasaną z przodu spódniczką i ręką z chusteczką, drzwi się nagle otworzyły i zobaczyłam tego pryszczatego, który mi się kiedyś przyśnił, stojącego w  samych majtkach spuszczonych na kolana z ręką intensywnie pieszczącą chujka. Nie zauważyłam w mroku, że metalowe drzwi mają malutkie okienko i ten gówniarz obserwował mnie taką nagą, jakbym się pieściła. Z wrażenia zaniemówiłam i zamiast spuścić od razu spódnicę, zakryłam piczkę chusteczką, a przez głowę przemknęła mi zupełnie nieodkrywcza myśl: „O Jezu! Co ja tu robię?!”. I tak, z chusteczką na cipce, wpatrywałam się ze zdumieniem i podziwem w jego pal, który był prawie tak duży jak moim śnie, ale dumnie wygięty w górę jak banan.  
„Przecież nie mogę” pomyślałam, nie precyzując skromnie czego nie mogę.

I nagle usłyszałam niesamowicie bezczelną odzywkę: - Pani mi obciągnie, bo ja już nie mogę!  
Błyskawicznie wróciłam do rzeczywistości, opuściłam spódniczkę i zaatakowałam.
- Jak śmiesz gówniarzu tak mówić do porządnej kobiety i w dodatku twojej nauczycielki. I co ty tu w ogóle robisz w samych majtkach?

Nie przestając pieścić chuja wyjaśnił:  
- „Gruby” przysłał mnie po panią, ale gdy zobaczyłem przez okienko pani... tą... no wie pani, to nie wytrzymałem i zacząłem to robić – mówiąc to spojrzał znacząco na chuja.

Nie użył ani słowa pizda, ani cipa, ani żadnego innego, bo i tak było wiadomo o co chodzi.
- I teraz musi mi pani obciągnąć, bo jutro cała szkoła się dowie, że stała pani z gołą pizdą chcąc do nas wejść.
- A jak... obciągnę, to nie powiesz nikomu? – spytałam naiwnie.
- Słowo honoru! – odparł bez wahania.

Cóż miałam biedna począć na na taki szantaż. Kucnęłam znowu niechcący pokazując gołe krocze i ujęłam tego banana u nasady w dłoń, a chłopak aż zadrżał nie wierząc własnemu szczęściu. Onanizował się w klasie dość często wpatrzony w moje uda i majtki, a teraz trzymałam jego kutasa w dłoni i co najgorsze, podniecało mnie to.

- A może... – nie dał mi skończyć.
- Żadne „a może”. Bierz do buzi! – przeszedł na „ty” co w tej sytuacji było dość naturalne.
Byłam jednak uparta.
- A może wolałbyś tam? - spytałam wskazując ręką pod spódniczkę, która niczego już nie zakrywała. Byłam już tak podniecona jego dorodnym kutasem i ekscytującym zapachem własnego krocza, że nie miałam nic przeciwko temu, żeby obciągać temu pryszczatemu najlepiej jak potrafię, ale chuj był tak wspaniały, że upominała się o niego moja lejąca się coraz bardziej piśka.
- Nie! – rozczarował mnie niechcąc zerżnąć własnej nauczycielki i bezpardonowo wepchał mi chuja w usta, które zupełnie przypadkowo akurat miałam otwarte.

„Co za bezczelny gówniarz... tak niewolić własną nauczycielkę...  
Tylko... Dlaczego to mnie tak podnieca? Dlaczego chciałabym się zadławić jego pałką...? Dlaczego sama zapraszająco otwarłam usta?” – myśli przewalały mi się przez głowę.

Było mi tak dobrze, gdy rżnął mnie tym okazem w usta, że jedną ręką pieściłam mu pryszczatą dupę, a drugą zwisające duże jaja. Wytrysnął prawie od razu tak obficie, że prawie się zakrztusiłam. I wstyd się przyznać – smakowała mi jego gęsta młodzieńcza sperma. Byłam w siódmym niebie mieląc językiem w ustach mięknącego członka i białawy płyn, gdy nagle usłyszałam.
- Zerżnąłbym cię teraz w cipę tak jak chciałaś, ale wszyscy na nas czekają – wyjaśnił przepraszająco wyjmując niestety swój narząd z ust. Nie mogłam się powstrzymać i wtuliłam niego twarz.  

- Wystarczy – powiedział stanowczo pryszczaty właściciel tych jaj i łapiąc pod pachy podniósł mnie i obciągnął mi kieckę.  
- Idziemy! – zarządził.

Szłam potulnie za tym gówniarzem, któremu przed chwilą obciągałam z taką rozkoszą, że jeszcze chwila i miałabym orgazm.  
Piwnica okazała się mroczna i brudna, a ja otrzeźwiałam nieco z podniecenia choć pisia nadal mi ciekła i znowu naszły mnie te myśli. „Jak on śmiał tak ze mną postąpić? Przecież jebał mnie w usta jak jakąś dziwkę! To się nie mieści w głowie! Jak mogłam się tym podniecać”.  
A moje drugie, puszczalskie ja wtórowało: „Przecież nie mogłam mu odmówić. Może gdyby nie ta męska woń spoconego krocza i gdyby nie miał tak wielkiego... Ale miał, i to żylastego..., więc musiałam wziąć do buzi, a jak wzięłam, to nie mogłam przecież zabronić mu, żeby mnie tak wyjebał i nie mogłam nie połknąć. A że pieściłam mu pryszczatą pupę i dociskałam ją? To przecież chyba naturalne w takiej sytuacji, gdy tak cnotliwa kobieta jak ja jest tak brutalnie zaatakowana wielkim mieczem”.  

Doszliśmy do stromych metalowych schodków prowadzących na górę, do małej nieużywanej już salki nad piwnicą.  
- Pani pierwsza – zarządził. Domyśliłam się, że to nie z grzeczności, lecz ten skurwiel chce mi zaglądać pod kieckę i oglądać moją gołą pupę. „A niech ogląda” – pomyślałam i wcale się nie spieszyłam stukając szpilkami po schodkach, ale zaraz skonfudowałam się: „Dlaczego ja to robię? Czy to normalne, że poważna nauczycielka chełpi się przed uczniem gołym tyłkiem? Przecież zachowuję się jak dziwka”. A moje drugie ja znowu się odezwało: „W końcu wszyscy faceci zachwycają się moją pupcią, to czemu miałabym nie pokazać jej temu biednemu chłopcu. Jest taki pryszczaty, że pewnie żadna go jeszcze nie chciała i nie widział kobiecego tyłka, więc niech sobie popatrzy na mój”.  

A biedny chłopiec wspinał się tuż za mną i z zadowoleniem zauważyłam, że ma prawie głowę pod moją kiecką.
"On prawie mi wkłada głowę pod spódnicę, a ja jeszcze majtam tyłkiem na potęgę.... Kobito! Co się z tobą dzieje?!" – te myśli przyzwoitki nie chciały mnie opuścić, mimo że dawno już nie byłam tak podniecona tym, że za chwilę znajdę się z nieuzbrojonym w majtki tyłkem, śliniącą się cipką i resztkami spermy w ustach sam na sam z dwoma albo trzema chłopcami spragnionymi nauki.  
„Na korepetycjach nie będą się chyba onanizować tak jak w klasie” – wspinając się na chyba przedostani schodek zdążyłam jeszcze pomyśleć z cichą nadzieją, że się mylę, gdy nagle usłyszałam pod sobą: - Ładnie pani tam pachnie.
Zamurowało mnie już drugi raz tego wieczoru i jak głupia cipa niepotrzebnie spytałam „Gdzie?”, mając nadzieję, że myśli nie o tym „tam”, o którym ja pomyślałam, bo przecież nie zdążyłam po naradzie zażyć kąpieli.
- No tu, przy... zawahał się jak to nazwać, żeby nie zabrzmiało wulgarnie, bo chyba docenił to, że obciągnęłam mu z taką chęcią i tak dobrze, a to był pierwszy raz kiedy kobieta lizała mu, i pewnie mnie polubił.
- No tu, przy cipeczce, ona zawsze tak ładnie pachnie? – spytał obdarzając mnie tym niezwykłym komplementem.

Omal nie spadłam ze schodków na wieść, że ten szczeniak wącha mi pod kiecką niemytą od rana nauczycielską piczę i gdyby nie to, że zsuwając się ze schodka usiadłam mu gołą pupą na głowie, a on złapał mnie mocno w kroczu ręką, leżałabym teraz potłuczona na betonowej podłodze.  
I zanim się zorientowałam co się w zasadzie dzieje, drzwi przede mną otworzyły się z piskiem i ze zdumieniem zobaczyłam tuż przed swoją twarzą narząd. Ale to nie był zwykły penis. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Malutki jak guziczek był prawie schowany pod tłustą fałdą obwisłego brzucha i tylko jaja pod nim były wielkie jak balony.
Chciałam się natychmiast cofnąć, uciec stąd za wszelką cenę, ale tylko docisnęłam jeszcze bardziej tyłek do głowy pryszczatego, który pchał mnie teraz za krocze w górę, a właściciel tego dziwnego berła schylając się złapał mnie za ręce i nie bacząc na moje protesty wciągnął mnie do salki. Nie muszę chyba mówić jak się poczułam, gdy za plecami trzymającego mnie nadal mocno za ręce grubasa zobaczyłam jeszcze pięciu gołych moich uczniów leżących na rozłożonych na całej podłodze materacach. Plamy zaschniętej spermy były aż nadto widoczne. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, ale czy na pewno chciałam wyjść?

Sprzeczne myśli kołatały mi się w głowie i nie miałam nawet siły spróbować wyrwać się grubasowi, tym bardziej że na brzuchu czułam jego kutasa, który już wcale nie przypominał takiego miękkiego guziczka, jakim był gdy zobaczyłam go tuż przed twarzą, stojąc jeszcze na schodkach.  
Urósł nieproporcjonalnie i wielki i twardy i wydał mi się dość atrakcyjny. Oczywiście natychmiast odezwał się ten głupi hamulec: „Czy ja jestem totalnie porąbana? Przecież jestem nauczycielką, a to kutas mojego ucznia. Jak mogę tak o nim myśleć?”.

Te myśli nie przeszkadzały mi jednak docisnąć brzuch do tego owocu absolutnie zakazanego w relacjach nauczycielka-uczeń. „Przecież taki wyszedł by mi gardłem” – pomyślałam nie bardzo przestraszona taką perspektywą i poczułam w ciągle mokrym kroczu przyjemne mrowienie.

„Kurcze... no i co dalej...? Co dalej?” – natarczywe i sprzeczne myśli nie przeszkadzały mi coraz bezwstydniej pocierać brzuchem gołego penisa mego ciemiężyciela. „Jako porządna kobieta powinnam stąd natychmiast wyjść... Ale... co z moją misją pedagoga?”. Zawsze przykładałam  przecież wielką wagę do mej nauczycielskiej misji i oddawałam się jej całą duszą i nawet całym ciałem.
"Nie... nie, zdecydowanie nie zgodzę się na to by im ulec... jestem na to absolutnie zbyt porządna...  Nie pozwolę im zakosztować moich wdzięków... nie dopuszczę ich do mej cnotliwej piczki... W żadnym wypadku nie zezwolę ich taranom na wtargnięcie we mnie... No chyba, że przymuszą mnie siłą... wtedy gdzież ja, słaba kobietka będę w stanie się im oprzeć.... no wtedy to absolutnie będę musiała im dać... Wtedy, ani chybi, zszargają moją cześć niewieścią... Wtedy ich tarany jak nic wyrąbią sobie drogę do mego skarbu... Moja nieskalana świątynia zostanie spustoszona i zbrukana..." – tak się biłam z myślami, a mrowienie w cipce nie wiedzieć czemu nasilało się, zwłaszcza na myśl że jest ich aż siedmiu.  
Nie przypuszczałabym, że aż tylu tak pożąda wiedzy historycznej.

Wszystko co tu dotychczas opisałam opowiedziałam oczywiście menelom w ogromnym skrócie, nie tak obrazowo i szczerze jak tutaj, ale i tak bez przerwy się brandzlowali i każdy z nich dwa razy podszedł do mnie by się na mnie spuścić.  
Andrzej na stojąco raz na cycki i raz na pipę, a ten drugi siadając mi na cycki żebym się nie wyrwała spuścił mi się dwa razy na twarz. Cóż miałam biedna zrobić.  

Gdy jednak doszłam w opowiadaniu do miejsca, w którym zmuszona sytuacją, stałam zniewolona dociskając się brzuchem do kutasaa (tak, tego atrakcyjnego), a cyckami do tłustej piersi grubasa, którą niejeden wziąłby za kobiece cycki, menele zażądali żebym dalej opowiadała bardziej szczegółowo i znowu zagrozili rżnięciem mego delikatnego odbytu, którego aż do dziś udało mi się uchronić przed zakusami facetów, i tych, którym sama dawałam, i tych którzy brali mnie siłą. Miałam na to swój sposób. Gdy tylko poczułam między pośladkami główkę jakiegoś proponowałam, że może wziąć mnie w usta, a to zawsze działało.  

- - -

Musiałam opowiadać tym bezwstydnym skurwielom, i to ze szczegółami, co te łebki mi robiły.
Stałam przyciśnięta do grubasa z fajfusem wtulonym w mój brzuch i wiedząc, że najlepszą obroną jest atak, postanowiłam przejąć inicjatywę. Trzymał mnie za nadgarstki, ale gdy podniecony pocieraniem się o brzuch zwolnił nieco ucisk, wyrwałam ręce i jedną dłonią złapałam go za tłustą pupę, a drugą za naprężonego wacka. W takich „kleszczach” faceci zawsze miękli i poddawali się mej woli. Grubas był jednak odporny, mimo że moja dłoń wędrowała w górę i w dół.

- Patrzcie co ta kurwa robi! Brandzluje mi chuja! A my się przecież chcemy uczyć, co nie? – zawołał.

Ich głośny rechot zupełnie zbił mnie z tropu. To była niezwykle krępująca mnie sytuacja, i to tak bardzo, że czułam jak policzki płoną mi ze wstydu, ale im bardziej się wstydziłam tym bardziej zdradziecka piczka tak ciekła, że wnętrza ud miałam mokre do kolan.
Stałam jak zamurowana nie licząc jednej ręki brandzlującej nadal kutasa grubasa i drugiej obmacującej dupę, a przede mną sześciu nagich obwiesiów z poprawczaka bezwstydnie waliło sobie w różnych pozycjach, wpatrując się we mnie jak głodne wilki w niewinną owieczkę.

Grubas niewzruszony tym, że w samoobronie pieściłam mu najlepiej jak potrafiłam, zażądał: - Pokaż cipo jakie masz majtki, ale już!
- A jak pokażę będziemy się uczyć? Przecież po to mnie zaprosiliście...
- Jasne! Pokazuj gacie głupia cipo! – rozkazał głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Tak, tak, już pokazuję... – wyjąkałam wystraszona.

I wtedy ucieszyłam się, że majtki mam w zwisającej na ramieniu torebce, która jakimś cudem się tam utrzymała, bo skoro chcą tylko majtki to nie będę musiała pokazywać się goła, a przecież nie wypada żeby nauczycielka obnażała się przed uczniami. Wiedziałam doskonale jakie ceny osiągają na klasowej giełdzie moje znoszone majtki, które woźny wymuszał na mnie szantażem grożąc, że powie dyrektorowi że na lekcjach epatuję uczniów ledwo przysłoniętym cyckami i widokiem ud aż do pizdy, i z poczuciem ulgi, ale i zawiedzionej nieco nadziei pomyślałam, że na na majtkach się skończy („Co – jakiej nadziei? Przecież nie jestem dziwką, żeby dać się siedmiu niewyżytym. Dwóch, trzech, OK, ale siedmiu? Ciekawe jak oni to zrobią?” – odezwało się moje nauczycielskie sumienie).


Puściłam wacka grubasa i sięgnęłam do torebki żeby wyjąć z niej szczególnie dziś „wonne” majtki, takie które osiągnęłyby najwyższą cenę, ale grubas był szybszy i wyrwał mi torebkę.
- Majtki ściągaj pizdo, a nie grzeb w torebce...
- Ale one tam są. W torebce... – wyjaśniłam nieśmiało.
Grubasa na chwilę zatkało, ale po chwili otworzył przepastną torebkę i zajrzał do niej z bliska.
- O kurwa, ale jedzie pizdą – zawołał z podziwem, po czym wyjął mokre majtki prawie z nabożeństwem, chciwie je powąchał dotykając nimi nosa, po czym rzucił je chłopakom nakazując jednocześnie: - Tylko ich nie podrzyjcie. Tak je czuć niemytą pizdą, że są warte majątek!

Może to dziwne i nie wypada się przyznać, ale to, że moje całodniowe majtki przesączone potem i płynami zrobiły na nim tak piorunujące wrażenie i to, że właśnie takie epatujące wonią niemytej cipki („Mojej cipki!”) są warte majątek, sprawiło mi niemałą satysfakcję. Chłopcy z namaszczeniem po kolei wąchali je waląc sobie, a dwóch nawet się spuściło i moimi delikatnymi majteczkami wytarło sobie brudne wacki. Muszę też dodać, że rzucali pod adresem ich zapachu bardzo niewybredne uwagi, ale wstyd nie pozwala mi tego powtórzyć...
Menele słuchający mej opowieści wyczuli smakowity kąsek i prawie chórem zażądali:
- Nie pierdol o wstydzie dziwko! Co gadali?
- Muszę?
- Nie musisz jeśli wolisz dwa chuje w dupie... W taką śliską wlezą bez mydła..
No tak, opowiadając pieściłam cipkę...

- - -

Tak podstępnie zaszantażowana nie miałam wyboru, choć te słowa z trudem przechodziły mi przez inteligenckie usta nauczycielki. Tak, wiem, nieraz pozwalałam jebać się w usta brudnymi kutasami, ale co innego być jebaną, a co innego mówić takie rzeczy. Przecież to absolutnie nie przystoi takiej kobiecie jak ja. Ale cóż biedna mogłam począć...

- Mówili... że... mi... cipka... śmierdzi... – wyjąkałam czerwieniąc się i nadal intensywnie pchając w tę wonną już bardzo cipkę palce.
- Tylko tyle? Przecież teraz pizda też ci śmierdzi... – zarechotali.
- Panowie, jak tak można, przecież nie pozwoliliście mi się umyć, jestem zawsze bardzo czysta i mam zawsze czyste majteczki – wyjaśniłam.
- Nie pieprz nam tu o czystości. Co jeszcze gadali?
- No, że... moje majtki... tak mocno jadą, jakby... pakowano w nie ryby, ale to absolutnie nieprawda. Może tylko troszkę było je czuć moją delikatną cipką. Naprawdę tylko troszkę – mówiłam z przekonaniem, jakbym zapomniała po co je zdjęłam przed wejściem do chłopców obawiając się, że jeśli poczują ich ostrą woń, to te biedne dzieci będą się podniecały zamiast się uczyć.
- No dobra, wystarczy gadki o twoich gaciach. Co było dalej, tylko ze szczegółami!  
- Postaram się, choć nie wszystko dokładnie pamiętam – wyjaśniłam poprawiając się na tym materacu.
- To się działo bardzo szybko – zaczęłam opowiadać. – Gruby dosłownie zdarł ze mnie sukienkę i pełna wstydu stałam przed tymi młodzieńcami w samych pończochach i szpilkach, a w dodatku z pisią błyszczącą śluzem. No i pachniałam... wiecie już jak. Nawet nie próbowałem zasłaniać dłońmi moich intymności, bo pomyślałam, że skoro już muszę być naga, to niech sobie ci młodzi chłopcy obejrzą to, co zawsze starali się podglądać na lekcjach. Może jak nasycą się moją nagością, to łatwiej potem skupią się na nauce, a przecież po to tu jestem.

Tak mi podpowiadał rozsądek, żeby nie bacząc na wstyd i nagość przygotować tych młodzieńców jak najlepiej do egzaminów. Oni mieli jednak inny plan, choć to zapewne moja wina, bo przecież przyszłam do nich jak jakaś dziwka bez majtek na tyłku.
Gruby nagle znowu zaczął się elegancko wysławiać, co uspokoiło mnie, że – co prawda nadzy – ale będziemy zajmować się korepetycjami..  
- Pani profesor, proszę się tam położyć – poprosił słodkim głosem wskazując na stertę materacy i jak dżentelmen podał mi ramię. Ujęłam go więc pod ramię, jak na damę przystało, i dyndając znowu jak dziwka cyckami („Co ja mogę, że urosły mi takie wielkie dojki”), udałam się w kierunku sterty i usiadłam na niej z mocno ściśniętymi udami, żeby nie rozpraszać spragnionych nauki młodzieńców cieknącą i otwartą, a dodatku tak bardzo już wonną psitką. Musiałam przecież zachować skromność odpowiednią dla mego statusu szanowanej powszechnie nauczycielki. I przejęłam inicjatywę – jak w klasie.  

- Chłopcy, podejdźcie bliżej i usiądźcie tuż przede mną – spróbowałam wytworzyć intymną, odpowiednią do nauki atmosferę. I udało mi się. Usiedli grzecznie po turecku, a to że ich młode fajfusy były sztywne i naprężone wyciągając się w moim kieunku przypisałam temu, że tak podnieca ich to, że za chwilę będą mogli zaspokoić swój głód wiedzy. Uspokojona założyłam może odważniej niż należało nogę na nogę, jak w klasie, zapominając że nie mam przecież majtek, a to że kilku z nich momentalnie złapało się za kutasa przypisałam ich zakłopotaniu tym, że pani profesor niechcący pokazała im z bliska pipkę. Tylko czy naprawdę niechcący? – pomyślałam, ale zaraz odrzuciłam tę myśl nieprzystającą nauczycielskiemu przecież ciału.

W głowie tliła mi się jednak niepokojąca myśl: „Co ja tu robię. Siedzę przed moimi uczniami goła i tak cholernie podniecona. Nie odrywam wzroku od ich sterczących konarów i wcale nie przeraża mnie myśl, że może będę musiała im wszystkim obciągnąć, a potem dać się zerżnąć. Trudno, jestem na to gotowa by potem spełnić mą pedagogiczną misję, tylko czym ja potem zetrę z siebie ich spermę” – i nie bacząc na to, że do wytarcia będę miała tylko majtki, jeśli mi je oddadzą, jeszcze odważniej pokazałam piczkę przekładając znowu nogi, a fakt, że cała siódemka już zupełnie bezwstydnie się brandzlowała, sprawiał mi niemałą satysfakcję i tak bardzo podniecał.  

Myśli jednak nadal tłoczyły mi się w głowie: „Ach... ach... nie wolno mi jednak tego zrobić, bo najważniejsze to nieść kaganek oświaty... realizować moją misję wyrafinowanej pedagożki niezależnie od otaczających mnie warunków... niezależnie, czy jestem naga, czy tylko w pończochach... niezależnie, czy akurat właśnie jestem tęgo ujeżdżana..., bo sądząc po tym jak podniecają się moim widokiem, to przecież chyba mi nie przepuszczą. Ciekawe tylko czy jeszcze przed nauką, czy też oprą się na razie widokowi mych nieprzyzwoicie dyndających piersi i kuszącemu ich zapewne zapachowi  
piczki, który znają przecież z wąchania mych majtek, i zgwałcą mnie dopiero po tym, jak zaspokoję ich głód wiedzy...”.

- Chyba panowie rozumieją – zwróciłam się do sumienia panów Krzysztofa i Andrzeja – że jako oddana sprawie nauczycielka nie mogłam tych chłopców rozczarować, skoro mi tak zaufali, że nie wstydzili się przy mnie pieścić swoich członków, tak jak panowie teraz.  
To naturalne, że szukałam zrozumienia doświadczonych życiem meneli którzy niestety nie mieli się już czym na mnie spuszczać, ale z satysfakcją stwierdziłam, że mój widok tak na nich działa, że nie odpuszczają swoim sflaczałym już nieco wackom, które miałam przyjemność bliżej poznać gdy były sztywne i jędrne.  
- Pewnie że rozumiemy, że chciałaś się z nimi jak najszybciej kurwić – powiedział menel Krzysztof, a Andrzej mu potaknął:

- Jasne, że rozumiemy że chciałaś dać dupy, tylko nie wiedziałaś jak zachować pozory, że jesteś bardzo cnotliwa – zarechotał dodając chyba niezbyt grzecznie: - Cnotka pierdolona się znalazła, daje się rżnąć w kotłowni woźnemu, obciąga chłopakom po lekcjach, na przerwach się brandzluje, sprzedaje swoje jadące pizdą gacie, leży przed nami rozkraczona jak kurwa, ale tak! Oczywiście! To najbardziej cnotliwa w całym powiecie wiejska nauczycielka strojąca się jak miejska damulka, ale kusi chłopców takimi majtkami, że widać jej całą gołą dupę.

Jako nauczycielka musiałam ostro zaprotestować.
- Panie Andrzeju, nie można tak mówić. Brandzlują się chłopcy, a kobiety się pieszczą. Prawda?
Tak go zamurowała moja celna uwaga, że zamilkł i speszony podrapał się po dupie. Krzysztof jednak nie odpuszczał:
- Gadaj cipo jak cię ruchali!
Wróciłam więc do opowieści odtwarzając co nastąpiło gdy zastanawiałam się kiedy dla dobra tych chłopców będę musiała im się oddać. Moje wątpliwości, czy od razu, czy niestety dopiero po nauce, zostały szybko rozwiane.  
Najchudszy i najbardziej pryszczaty, przezywany przez kolegów z nutką podziwu i zazdrości „Dyszel” i żywcem przypominający mi anorektycznego siostrzeńca, który swym rzeczywiście przypominającym dyszel chujem wygrzmocił mnie kiedyś na wczasach, wstał nie przestając się brandzlować, podszedł do mnie, złapał mnie za głowę przysuwając ją niebezpiecznie blisko swego wzbudzającego respekt chuja i klepiąc mnie nim po twarzy zażądał:
- Obciągaj suko! Podglądałaś mi chuja na lekcjach, to teraz możesz go posmakować...  
- Ależ chłopcze, nie możesz tak do mnie mówić. Jestem przecież twoją nauczycielką.  
- To jak mam mówić? Może tak: „Pani profesor, proszę wziąć do buzi mojego członka...”
- O! To już znacznie lepiej! Teraz wyrażasz się bardzo kulturalnie.  
I aby zapamiętał na zawsze jak się mówi do damy zaczęłam mu umiejętnie obciągać tego dorodnego chuja. Nie zdążyłam jeszcze nacieszyć się tym, że ten młodzieniec tak chętnie poddaje się memu edukacyjnemu eksperymentowi, gdy inny z chłopców przezywany pieszczotliwie „Śmierdziel” i - jak się teraz przekonałam w pełni zasługujący na to miano - klęknął za mną pocierając chujem o moje plecy i szyję i zaczął namiętnie miętolić mi cycki rzadko chyba mytymi brudnymi łapami z poogryzanymi paznokciami. Czyż jednak mogłam mu w tej sytuacji tego zabronić? Mógłby się ten wrażliwy biedak poczuć urażony, że jego koledze obciągam, a jemu nie pozwalam na niewinne przecież pieszczoty mych cycków, którymi wszyscy faceci tak się zachwycali i wręcz uwielbiali, gdy wcierałam w nie ich spermę.  

Gdy „Dyszel” jęcząc głośno wytrysnął mi wreszcie w usta ciepłą i gęstą spermą, a „Śmierdziel” zlał się na moje plecy i na włosy, materac na którym siedziałam był już pod tyłkiem mocno nasączony śluzem, a to był dopiero początek. Gdy już cała siódemka nacieszyła się moimi ustami i plecami wyglądałam jak polukrowana eklerka i byłam tak podniecona, że siedziałam rozkraczona jak dziwka, i tak gotowa na każdą perwersyjną „torturę”, że zapomniałam nawet kiedy była bitwa pod Grunwalem. I nie będę ukrywała. Moja lejąca się i drżąca profesorska cipka miała chcicę i była spragniona ostrego rżnięcia przez mych wychowanków. Miałam nadzieję, że mnie nie zawiodą. Kusiłam ich cyckami, kusiłam intensywną wonią wonnej i podnieconej cipki, więc chyba nie będą mogli się oprzeć swej atrakcyjnej pani profesorce.  
No i nie mogli. Obleśny grubas, który jako ostatni jebał mnie w usta, zarządził zachowując przy tym klasę:
- Pani profesor raczy się położyć. Tak będzie pani wygodniej.

Na tak kulturalne dictum położyłam się, a moje długie nogi same się podkurczyły i rozszerzyły ukazując delikatną różowość otwartej na ich przyjęcie wrażliwej pipeczki.
- Nie! Nie tak, proszę pani. My to lubimy inaczej.

- A jak? – spytałam zaciekawiona i nieco zniecierpliwiona, że ich młode chuje, znowu atrakcyjnie naprężone, jeszcze we mnie nie weszły.
- Pani się odwróci na brzuch, klęknie przy materacach i wypnie nam pupę.
- Ależ tak nie wolno – zdecydowanie zaprotestowałam. To, że mam się im wypinać jak suka w cieczce nawet mi się spodobało, bo jeszcze jako młoda dziewczyna byłam dumna ze swych pośladków i takimi ledwie przysłoniętymi kusymi majteczkami chętnie kusiłam facetów schylając się pod byle pretekstem. Teraz jednak wystraszyłam się, że wypinając zupełnie nagą dupę pokażę im mój tak bardzo delikatny odbyt i mogą chcieć mnie tam dmuchać. A co gorsza, moja wypróbowana metoda by w takiej sytuacji oferować rżnięcie mnie w usta, była zupełnie bezużyteczna, bo sperma jeszcze łaskotała mi gardło i nie zaschła na wargach i całej twarzy.
- To ja tu decyduję co wolno a co niewolno. Nie jesteśmy teraz w klasie! Wypinaj dupę suko, bo wypierdolimy cię stąd nago na ulicę.

Cóż miałam począć? Przecież nie mogłam paradować naga z lejącym mi się po nogach śluzem i machając cyckami. Wielu panów widziało mnie już w takim stanie, ale co by powiedziały panie? Mogłyby przecież pomyśleć, że nie jestem przyzwoita i nie chciałyby już brać ze mnie przykładu jako wzoru wyrafinowanego i eleganckiego savoir viver’u. Więc klęknełam wtulając twarz i piersi w splamioną spermą stertę materacy i moja pupa była zdana na ich łaskę i niełaskę.

Do dziś nie wiem czemu zawdzięczam to, że żaden z nich nie wepchał mi członka w odbyt, choć wszyscy łapczywie obmacywali rozwarte pośladki i wrażliwy rowek między nimi, a niektórzy nawet całowali. Przecież nie mogłabym nic na to poradzić...

Pierwszy wepchał w moją ciasną cipkę swego grubego chuja Grubas. Nie powiem, w pierwszej chwili mnie nieco zabolało, ale po chwili moja wypchana nim śliska pochwa zaczęło promieniować rozkoszą. Rżnął mnie tak doskonale, że ze wzruszenia nie mogłam opanować łez. A gdy wsunął pode mnie rękę i zaczął okrężnymi ruchami pieścić łechtaczkę i po chwili spuścił się we mnie, totalnie odpłynęłam.  
  
- No i co potem, dałaś dupy wszystkim? – spytał wyraźnie zaciekawiony Krzysztof z nadal miękkim choć intesywnie pieszczonym kutasem, a Andrzej, któremu znowu stanął, co zauważyłam nie bez satysfakcji przypisując to swemu sex-appealowi, nie czekając na moją odpowiedź wyryczał głośno głaszcząc się po jajach.
- Pewnie że dała! Takie kurwy nikomu nie odpuszczą... Mów dziwko jak to było!
Musiałam zaprotestować, ale zrobiłam to delikatnie, żeby ich nie urazić, a zwłaszcza Andrzeja, bo bałam się, że jego dorodny chuj może znowu sflaczeć.

- Panowie, przepraszam bardzo, ale nie miałam wyboru, przecież musiałam dać z siebie wszystko żeby nie zniechęcić ich do nauki. To był mój nauczycielski obowiązek, a poza tym nie jestem kurwą ani dziwką i bardzo panów proszę, żeby mnie tak nie nazywali. Jestem porządną kobietą i powszechnie szanowaną nauczycielką...
Nie wiem dlaczego tak długo i głośno się śmiali. Czyżby znowu rozbawiły ich moje dyndające cycki?

- Tak szanowana kobieto – kpił sobie Krzysztof. - Oczywiście, że musiałaś. Pizda by ci nie odpuściła, gdybyś nie skusiła ich wypiętą dupą i nie dała się zerżnąć. Mów jak było!
Nie miałam już siły protestować, tym bardziej że znowu odezwały się coraz bardziej natrętne myśli: „Ach, jak mogłam to zrobić! Przecież on ma rację, chciałam żeby mnie nadal zadowalali swymi młodym członkami. Co się ze mną stało? Przecież nie jestem taka... A w dodatku rzeczywiście wypinałam goły tyłek przed moimi uczniami i mogli to źle zrozumieć. Gdzie się podziała moja elegancja i nauczycielski honor, że tak bezwstydnie się wypinałam, że mogli zobaczyć...”
Myśl urwała się tak nagle jak się pojawiła, bo zniecierpliwiony Krzysztof znowu mnie ponaglił.
- Przestań się brandzlować cipo, tylko mów jak było, bo zaraz ci wsadzę w dupę.

Nie wystraszył mnie tym razem, bo takim miękkim penisem nie mógł zbrukać mego dziewiczego odbytu, ale i tak opowiedziałabym im wszystko do końca, bo było mi już wszystko jedno.
- No więc było tak...
I urwałam.
- Panowie, zaraz opowiem, ale odwiążcie mnie, bo ja muszę... się załatwić. Gdzie tu jest toaleta?
- Toaleta? – zakpił coraz bardziej wulgarny Krzysztof.  
- Ale jak to? – zapytałam bardzo zawstydzona. – Przecież nie mogę przy panach, a muszę już teraz, zaraz! Odwiążcie mnie proszę, ja jeszcze nigdy przy nikim nie sikałam... To nie przystoi damie.
- Nic z tego! Szczaj tutaj damo pierdolona.
„Za żadne skarby” – pomyślałam i zamykając oczy lunęłam w górę jak fontanna na Trafalgar Square. Ulga była natychmiastowa, bo pęcherz miałam już pełen. Ze wstydu że załatwiam się przy dwóch facetach i w dodatku taka rozkraczona, nie otwierałam oczu by wyobrazić sobie, że sikam w jakiejś eleganckiej toalecie, choć to nie było proste, bo tryskający w górę strumień spadał na mnie i byłam obszczana od stóp do piersi.

- I co narobiłaś dziwko, nie możesz się kulturalnie wyszczać tylko musisz lać jak strażacka sikawka? – skarcił mnie Krzysztof, któremu – jak z pewną satysfakcją stwierdziłam – kutas stał już tak mocno, jak przed ostatnim spustem na mnie. Czyżby moje sikanie tak go podnieciło?
- Przecież chciałam wyjść. Już nie mogłam wytrzymać – tłumaczyłam się menelom.  
- Muszę teraz natychmiast wziąć prysznic. Proszę mnie odwiązać – błagałam – przecież chyba nie chcą mnie panowie takiej posikanej, prawda?
Jednak jak widziałam pod stołem, ich wielkie znowu i twarde narządy świadczyły o czymś innym.
„Przecież muszę się umyć” – pomyślałam. „Co oni sobie o mnie pomyślą?”.
Nie wiem co pomyśleli, ale jeden po drugim kładli się na mnie.
Łapami zatykali mi usta żebym nie krzyczała, choć wcale nie miałam takiego zamiaru, i rżnęli tymi żylastymi kutasami moją delikatną i mokrą nie tylko od sikania pizdeczkę.
Było mi tak dobrze, że zapomniałam o wstydzie, oplatałam ich dupy nogami, i jak jakaś dziwka ruszałam dupą, żeby wbijali się głębiej. I – muszę to bezpruderyjnie wyznać – miałam z każdym z nich orgazm gdy się spuszczali. Pierwszy do pochwy, a drugi cudownie oblał mi spermą łechtaczkę. Potem wycierali sobie penisy o moje piersi i wrócili do stołu próbując otworzyć kolejną butelkę wina, a fajfusy im tak ładnie zwisały, że moja grzeszna część podpowiadała, żeby zaproponować im, że chętnie im obciągnę. Zawsze lubiłam, gdy miękki wacek twardniał i rósł w moich ustach.

Jednak nie zaproponowałam, bo znów naszły mnie te sprzeczne czasem myśli: „Czy mi już totalnie odbiło?  Mogli przecież pomyśleć, że chcę żeby mnie... rżnęli. Co ja mówię? Zaczynam być wulgarna. Co oni ze mną zrobili? Co ja z siebie zrobiłam? Ja, zawsze taka elegancka, leżę naga rozkraczona jak dziwka, a myślę żeby obciągać brudne kutasy tym, którzy już kilka razy beszczeszcili mój kobiecy honor i moje delikatne różowe gniazdko, a co gorsza bezczelnie wycierali sobie te kutasy o moje piersi jakbym była jakąś kurewką. A ja im jeszcze w tym pomagałam otulając ciasno piersiami te narzędzia zła. Przecież nie tłumaczy mnie to, że zrobili mi tak dobrze tymi atrakcyjnymi dla każdej prawdziwej kobiety... chujami.  

Mają je takie grube i żylaste, to jak mogłam im odmówić? Przecież byłoby im nieprzyjemnie. A to, że chcieli mnie taką posikaną... No cóż, widocznie jestem aż tak atrakcyjna. A może im znowu staną?” – pomyślałam z rozrzewnieniem i znowu zaczęłam pieścić totalnie już mokrą i śliską cipkę, a grzeszny i wulgarny głos w mej głowie znowu się odezwał z nieskrywaną nadzieją: „Ach... ma cnotliwa, niedoruchana pizda wkrótce może znowu zostanie rozjechana, przeorana ich tęgimi chujami. Zostanę wyruchana na potęgę, tak, że moje cipsko zostanie rozjebane jak jeszcze nigdy... I ja - cna damulka - wrócę do domu zruchana, wyłomotana, jak przydrożna dziwka...”.  

Obydwaj menele zajęci otwieraniem butelki wina tak nieudolnym, że korek rozszypał się i wpadł do środka, nie przerywali aż mych myśli. Teraz jednak, gdy uporali się z korkiem, popijając z butelki przypomnieli sobie o mnie.

- I co cizia? Opowiadasz?
- Mówiłam już, co mi zrobił ten gruby, prawda?
- Tak, mówiłaś że cię solidnie wypierdolił w pizdę i zrobił ci dobrze – podsumował Andrzej moją niemal romantyczną przecież opowieść o zagubionym chłopcu spragnionym wiedzy. – Co było dalej poszczana dziwko?
- No cóż, potem był ten pryszczaty, który na schodkach wąchał mi tyłek pod sukienką, a skoro dałam już tym dwóm, to przecież nie mogłam zabronić pozostałym. Nie wypadało...
- I co? Z nimi też było ci tak dobrze?
- No tak, bo oni wszyscy byli tak spragnieni wiedzy, że miałam chyba trzy orgazmy. Ale proszę o mnie źle nie myśleć. Pozwoliłam im na to, bo chciałam rozbudzić w nich głód wiedzy, a czytałam że gdy chłopcy są napaleni nauka nie wchodzi im do głowy, bo myślą tylko o dziewczynach.

Oszczędziłam menelom dalszych szczegółów, bo obawiałam się że mogę być źle zrozumiana, a było tak. Gdy już wypróżnili swoje jądra i wlali we mnie chyba litr spermy, bo wyciekała mi aż na uda, chłopcy zaproponowali wspólną zabawę, a ja – jako wytrawny pedagog – wiedziałam, że nauka przez zabawę to najlepsza metoda edukacyjna.  
Nie wiem skąd wzięli smycz, ale założyli mi ją na szyję i tak grzecznie poprosili, żebym klęknęła na czworaka, że zrobiłam to bez wachania. Jeden prowadził mnie na smyczy, a pozostali dosiadali mnie po kolei i klepiąc mnie po tyłku rękami a chujami po plecach, poganiali mnie jak jakąś klacz. Najważniejsze było jednak to, że ujeżdżając mnie kazali uczyć ich historii. Więc zachwycona ich postawą zaczęłam uczyć. Zaczęłam od powstania państwa polskiego i chrztu Mieszka, ale gdy doszłam do Chrobrego usłyszałam głos Grubego który siedział na mnie tłustą dupą i przywalił mi otwartą dłonią w pośladek:
- Dość suko! Przynudzasz!  

Pomyślałem, że uczę ich niezbyt atrakcyjnie i chciałam się poprawić, ale Gruby przyrżnął mi w drugi pośladek i spytał chyba trochę niegrzecznie, bo tak się przecież nie mówi do pani nauczycielki.
- Co teraz wolisz? Obciąganie czy jebanie?  
To było trudne pytanie, ale sprytnie wybrnęłam:
- A może być jedno i drugie? – spytałam okazując w ten sposób szacunek moim wielbicielom.

Nie dali się prosić i rządzący nimi Gruby spełnił moje oczekiwania:
- Pewnie dziwko!  Obsłużymy cię jak przystoi naszej nauczycielce, co nie chłopaki? A ty zostań tak na czworaka i unieś wyżej dupę. Pochwal się pizdą!
No i pochwaliłam się unosząc tyłek wysoko, a oni mnie obsłużyli jak obiecali. W ciągu godziny miałam w ustach siedem szczających spermą chujów, a siedem tych samych chujów spenetrowało mi cipę. To było niezwykłe przeżycie. Jeszcze nie minął mi orgazm z jednym, a już następny bezpardonowo wpychał mi się w pochwę.  
Potem potoczyło się już bardzo szybko. Specjalnie nie połykałam całej spermy, żeby zobaczyli jak wcieram ją w swoje cycki, bo pomyślałam że to zachęci ich do dalszej nauki, ale oni mieli już dość.  

Gruby zdjął mi smycz i rzucił krótko: „Wypierdalaj dziwko!”.
Nie pozwolili mi wziąć torebki ani ubrać sukienki i kazali nagiej w samych szpilkach i pończochach zejść po schodkach i wynosić się z piwnicy. Na szczęście znalazłam przy drzwiach jakiś stary worek, chyba po ziemniakach, i okryłam swą nagość. I tak „atrakcyjnie” ubrana siedziałam w krzakach, gdzie dość długo czekałam na jakiś samochód.  
W końcu zobaczyłam nadjeżdżającą taksówkę, wyszłam na chodnik i dobry pan kierowca zatrzymał się. Wyjaśniłam mu, że to tylko mój chwilowy ubiór i że zabrano mi torebkę, więc nie mam czym zapłacić. Pan kierowca był jednak tak wyrozumiały, że odwiózł mnie do domu...  

Wyjętym spod donicy kluczem otworzyłam drzwi, zrzuciłam z siebie brudny worek i nie myjąc się rzuciłam się na łóżko zasypiając kamiennym snem.

- I to wszystko panowie... – wyjaśniłam menelom.
- Dobra jesteś w te klocki - stwierdził z uznaniem Krzysztof niefrasobliwie dodając:
- Właź teraz pod stół!
- Ale jak? Jestem przecież przywiązana za kostki do jego nóg?
- Dasz radę jak się postarasz – wjechał mi na ambicję.
No i dałam radę. Klecząc rozkraczona pod stołem lizałam im jądra i kutasy, popijając z brudnej szklanki wino, którym mnie poczęstowali. Gdy nagle otworzyły się drzwi i wszedł syn Krzysztofa z jego wnukiem...

Ale to już zupełnie inna historia.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Historyczka

    Przepraszam WersPera za wycięcie najpieprzniejszych fragmentów i ogromu wulgaryzmów :)

    Przedwczoraj

  • Użytkownik WersPer

    To co z tego zrobiłaś, jest wprost doskonałe kochana cipeczko...

    Przedwczoraj