Twarz miałam wtuloną w klejące się krocze menela, uszy otulone włochatymi udami, a mimo to dotarło do mnie:
- Unieś porządnie dupę nasza cipo, żebym mógł solidnie zasadzić ci w tę zapraszającą pizdę, chyba że wolisz żebym cię wyruchał w ciaśniutką dupę! – rozkazał Andrzej i odklejając kutasa od mej pupci pochwalił się z przekąsem: - Już niejednej tak dałem do pieca, że aż wyła jak opętana!
Przerażona perspektywą, że ten gruby trzon zgwałci mnie bezlitośnie tyłek, unosząc głowę, żeby zdecydowanie zaprotestować, zobaczyłam, że Krzysztof ma zaganiacza, jaja i całe okolice krocza umazane na czerwono moją krwistą szminką.
Przejęłam się tym o wiele bardziej, niż tym, że wtłaczam właśnie otwartą cipkę w usta jednego menela, a pałka drugiego zagraża mej pupie, nigdy jeszcze niezbrukanej spermą.
- Moja pupa niech zostanie nieruszona - zaprotestowałam, ale bez przekonania, i zaraz zdecydowanie dodałam, że absolutnie nie chcę nic w odbycie. – Ale jeśli pan chce, może mi pan włożyć do pochwy... – wyjęczałam i dodałam z nutką podziwu i zachwytu: - On jest taki... duży.... Prawdziwy olbrzym...
Od czasu gdy na wczasach dałam się w kiblu przerżnąć temu dzieciakowi-anorektykowi z potężnym kutasem, którym doprowadził mnie do niesamowitego orgazmu, marzyłam o takim właśnie olbrzymie rozpychającym mi mocno pochwę i obficie tryskającym we mnie spermą...
Teraz to marzenie miało olbrzymią szansę się spełnić.
- Dobrze dziwko, wsadzę go do twej niedoruchanej pizdy, tylko podnieś dupę wyżej - usłyszałam.
Jakoś ta „niedoruchana pizda” wcale mnie nie uraziła i wykonałam posłusznie polecenie, choć intensywnie lizana przez menela cipka wolałaby, aby lizanie trwało nieco dłużej, zanim ten dorodny pal wypcha mi pochwę.
Krzysztof nie zorientował się zapewne, jak to się stało, że ja - taka elegancka kobieta - wcisnęłam mu nagle w usta doskonale „wonną” i gorącą piczkę, którą dałam mu przedtem wymłócić, ale to nie miało teraz znaczenia. Rozszerzył wargi palcami i wessał się w nią zlizując śluz i wpychając do otwartej pochwy cały język.
Potem przyznał się, że nigdy wcześniej tego nie robił, bo "nie pasowało mu lizanie cip, a teraz mógłby lizać moją pizdę aż do końca świata, bo – jak dodał - jej woń była teraz dla niego zapachem raju".
Nie powiem, że mi się to nie spodobało. Jednak koniec świata nadszedł bardzo szybko, bo wystraszona, że Andrzej wsadzi mi brutalnie penisa w pupę uniosłam biodra wyżej podstawiając mu piczę, i Krzysztof mógł zobaczyć jak żylasty chuj kolegi wbija się bezpardonowo w cipencję, którą przed chwilę lizał, i zaczyna ostro mnie dmuchać.
- O tak! Włóż go całego! – wyrwało mi się z oblepionych ust wbrew mej cnotliwej woli, gdy tylko poczułam pierwsze pchnięcie nabrzmiałą główką, i resztką rozsądku pomyślałam: „O kuźwa! Co ja robię! Nie dość, że jak dziwka już raz dałam dupy tym menelom, to jeszcze proszę żeby ten wielki mnie znowu jebał!”.
Ale zaraz usprawiedliwiłam się w duchu: „No tak, ale cóż pocznę, że ma tego kutasa naprawdę wspaniałego, dużego i żylastego, no i te wielkie nabrzmiałe spermą jądra”.
I zdałam sobie sprawę, że zapragnęłam go w mej ciasnej delikatnej pizdeczce gdy tylko zobaczyłam jak niesamowicie urósł i stwardniał, gdy pieszcząc dłonią jajka z perwersyjną rozkoszą wylizałam go i intensywnie, ale czule obciągałam.
"Ja naprawdę zachowuję się jak jakaś dziwka... Dlaczego tak bardzo chcę dawać temu menelowi...? Jakbym czuła z nim jakąś niewytłumaczalną, magnetyczną więź... jakbym chciała należeć do niego... czuć go w sobie... Czuć jak penetruje moją pochwę..."
A gdy ten wspaniały chuj wszedł cały jak w masło w mą ciasną przecież, ale teraz niesamowicie mokrą pipę, po kilkunastu kolejnych pchnięciach w mojej głowie kłębiły się kurewsko bezwstydne myśli: „Tak!... Rżnij!!!... Mocniej!!!... Wypierdol mnie!!! Jeszcze mocniej!!!... Rozjeb mi pizdę!!!” i kto wie, czy gdyby nie to, że miałam usta pełne tego drugiego chuja jęczałabym to głośno, tak jak wtedy, gdy pół roku temu, bezczelnie dorwało mnie w parku dwóch nieco podpitych gówniarzy i zaciągnęli mnie do jakiejś opuszczonej syfiastej budki na odludziu.
Broniłam się oczywiście, ale przezornie nie krzyczałam, żeby mnie nie uderzyli. Dać się obmacać dość przystojnym młodzieńcom – bo myślałam, że na tym się skończy, to pół biedy, ale być pobitą, co to to nie.
To całe zajście opowiem jednak innym razem. Teraz powiem tylko, że choć mieli zdecydowanie mniejsze siusiaki niż ci menele, to wyrypali mnie wtedy tak brutalnie... mocno, że ledwo dowlekłam się potem do domu w samej sukience, bez majtek, bez biustonosza i pieniędzy w potmonetce, ze spermą cieknącą mi z cipki po nogach i ledwo wytartym nasieniem z piersi i twarzy. Ale nie skarżę się. Absolutnie nie wypada się do tego przyznać, bo przecież jestem kobietą skromną i cnotliwą.
Jednak było mi z wtedy tak dobrze, że gdy brałam potem prysznic włożyłam sobie palce do pochwy i miałam jeszcze jeden orgazm.
Natomiast teraz... Nie wiem jak długo trwało to coraz brutalniejsze rżnięcie przez Andrzeja, bo promieniująca z piczki przeogromna rozkosz spowodowała, że straciłam poczucie rzeczywistości.
Nadal perwersyjnie upajałam się kroczem Krzysztofa i nie zwróciłam nawet uwagi, że ten dmuchający mnie od tyłu menel, brudnymi łapami obejmuje i miętoli mi moje obfite cyce. Wręcz je brutalnie ściska i gniecie.
Było mi już wszystko jedno czyjego penisa liżę i kto mnie młóci, byle tylko nie przestawali.
Byłam tak podniecona, aż do czerwoności, że mogłabym teraz jak płatna kurewka z rozkoszą obciągać chuje wszystkim lokatorom jakiegoś domu starców, przytułku dla ubogich albo pryszczatym prawiczkom w domu poprawczym rozpalonych mą nagością.
Pławiłabym się w ich spermie i kto wie, może nawet prosiła o jeszcze.
A mimo to, to byłam nadal ja – szanowana intelektualistka podziwiana i za mądrość, i za urodę i za elegancję, poważana i skromna nauczycielka, przykład cnót wszelakich.
I - o dziwo - wydawało mi się, że nie było w tym żadnej sprzeczności.
Byłam przecież niewątpliwie prawdziwą damą w kwiecie wieku, która jednak – wstyd się przyznać - uwielbiała, tak, trzeba to jednak wyznać (choć w tajemnicy) - kurwić się, a już szczególnie z małolatami i starymi dziadami, którzy „zaliczyli” już niemało kobiet. Ci pierwsi niestety najczęściej spuszczali się, gdy tylko wsadzili mi młodego siusiaczka w cipkę albo w usta, ale za to ci drudzy nierzadko długo wręcz jebali mnie swymi starymi chujami tak, że miewałam kilka orgazmów.
Ale wróćmy do miejsca, gdzie teraz zostałam dopadnięta - do tej meliny.
Wreszcie zaintonowałam przeciągłym jękiem, gdy walący mnie niczym pneumatyczny młot dorodny taran jednego menela tryskał mi w pipeńkę gorącymi salwami spermy i mimo mego pojękiwania nie przestawał, a podniecony tym drugi menel chlusnął mi lawą spermy do gardła, a tuż potem na twarz...
Utonęłam w niebycie...
Gdy się ocknęłam, zapewne po dłuższej chwili, leżałam na tym brudnym materacu totalnie zjebana i spocona, z rozwartymi szeroko nogami i ze spermą piekącą w ustach i wyciekającą z pizdy. O dziwo nie byłam wcale wystraszona, tylko cholernie zawstydzona tym, że z taką rozkoszą dałam im się zniewolić i że leżę tu teraz naga przed nimi jak tania uliczna kurwa po nocnej zmianie. Chciałam się podnieść, uniosłam się na łokciach, ale nie mogłam poruszyć nogami. Były przywiązane za stopy, każda do innej nogi stołu, przy którym ci menele siedzieli, już ubrani, i chlejąc jakąś tanią wódkę patrzyli na mnie rechocząc i wymieniając między sobą niewybredne uwagi na mój temat. Każda próba uniesienia tułowia powodowała, że moje wielkie piersi z nadal nabrzmiałymi sutkami kołysały się i wyglądało tak, jakbym chciała ich podniecać. - Patrz Andrzej, ta kurewka prosi się o jeszcze! Za słabo ją wypierdoliłeś! Pewnie jeszcze raz chce dać dupy! I miał rację – chciałam, ale wyjęczałam mało przekonywująco: - Proszę, nie... Przecież jestem już taka nieświeża...
O dziwo, myśl, że jestem zniewolona, podniecała jeszcze silniej: "Czuję się, jak ich własność, mogę jedynie dawać... i to nie wiadomo czy tylko im? Przecież, jeśli zawołaliby sobie jakiegoś kompana, albo nawet kilku kamratów - musiałabym być do ich dyspozycji... Już przecież jestem z rozłożonymi nogami..."
I rzeczywiście, byłam zlana potem i spermą, a pizda cuchnęła mi jak sklep rybny, ale o dziwo, myśl, że jestem zniewolona, podniecała jeszcze silniej: "Czuję się, jak ich własność, mogę jedynie dawać... i to nie wiadomo czy tylko im? Przecież, jeśli zawołaliby sobie jakiegoś kompana, albo nawet kilku kamratów - musiałabym być do ich dyspozycji... Już przecież jestem z rozłożonymi nogami..."
Wystraszyło mnie jednak to, że perspektywa kolejnego jebania wcale mnie nie przeraziła. Musiałam jednak zaprotestować by uspokoić własne sumienie i nie okazać się zbyt łatwa, choć w tej sytuacji zabrzmiało to dość głupio, bo przed chwilą sama się prosiłam o jebanie.
- Panowie, odwiążcie mnie, ja naprawdę muszę iść do domu, bo co sobie sąsiedzi pomyślą.
- A co mają myśleć? Że się kurwisz, i będą mieli rację – zauważył rechotliwie menel o imieniu Krzysztof, a ten drugi bardziej niż moimi cyckami i cipą był zainteresowany butelką, z której znowu pociągał, i przeglądaniem jakiejś splamionej spermą niemieckiej porno gazetki, na okładce której udało mi się dojrzeć jak trzej rośli murzyni z nienaturalnie wielkimi chujami, takimi jakimi w naturze poszczycić się mogą tylko ci z plemienia Mandingo, przymierzają się by wsadzić je w usta, dupę i pizdę jakiejś uśmiechającej się do nich zachęcająco białej panience, wyglądającej jak lalka, z cyckami tak dużymi jak moje, ale nie tak ładnymi.
- Przecież ja się nie kurwię – zaprotestowałam płaczliwie, a żeby zabrzmiało bardziej prawdopodobnie dodałam – Ja jestem bardzo wstydliwą kobietą.
Krzysztof zaczął się tak histerycznie śmiać, że niemal spadł z krzesła. – Co? Wstydliwa? Przecież leżysz tu z gołą pizdą i rozkraczonymi nogami, jak jakaś szmata, a przed chwilą bezwstydnie wypinałaś Andrzejowi dupę do jebania.
- Przecież panowie mnie zmusili żebym się wypięła, a teraz jestem przywiązana i dlatego tak nieprzyzwoicie leżę. Proszę mnie puścić. Ja naprawdę jestem bardzo wstydliwa – zaprotestowałam znowu poruszając się przy tym gwałtownie, a moje cycki znowu odstawiły swój taniec.
- Tak? I dlatego tak kusisz dyndającymi cyckami? – spytał rzeczowo Krzysztof.
- One tak same. Ja się bardzo tego wstydzę – kontynuowałam swą linie obrony nadal bezwstydnie dyndając.
- Patrzcie, patrzcie, macha tymi wielkimi dojkami, ale się wstydzi.
I nagle coś mu strzeliło do głowy, bo zapytał: - Jak jesteś taka wstydliwa, to powiedz czego wstydziłaś się najbardziej w życiu, bo chyba nie jebania.
- Nie mogę, bo się tego bardzo wstydzę, przecież to chyba widać – broniłam się przed tak głupim pomysłem, bo tak naprawdę nie wstydziłam się żadnego z mych seksualnych przeżyć, nawet tych najbardziej perwersyjnych. Więc co miałam opowiadać? A poza tym nie miałam zamiaru zwierzać się tym menelom. Dawanie im dupy i obciąganie ich atrakcyjnych chujów sprawiało mi przyjemność, ale to jeszcze nie powód żeby dopuszczać ich do mych tajemnic.
- Koń by się uśmiał. Jasne, że widać, ale nie wstyd tylko twoją śliską cipę. A zresztą syn opowiadał mi, jak bezwstydnie kładłaś się na stole w klasie, sama zadzierałaś kieckę i rozkraczając się jak dziwka w burdelu kusiłaś gołą pizdą, bo nawet nie zawsze wkładasz majtki na dupę.
To prawda, nie miałam majtek bo byłe mokre od śluzu po tym, jak onanizowałam się na przerwie w zamkniętej klasie, ale ten jego syn to prawdziwy skurwiel, że tak rozpowiada. Nie znosiłam takich gadatliwych facetów i postanowiłam, że już mu nigdy nie obciągnę, nawet gdyby błagał całując me piękne stopy, nie mówiąc już o dawaniu mu atrakcyjnie pachnących wonną cipką majtek. I miałam nadzieję dotrzymać słowa, choć lizał i jebał całkiem nieźle.
Menel nie ustępował i coraz natarczywiej domagał się, żebym opowiedziała coś wstydliwego:
- Gadaj suko, bo zaproszę kumpli z knajpy i po kolei zjebiemy ci śmierdzącą dupę – zagroził bezbłędnie wyczuwając mój słaby punkt.
Śmierdząca dupa nie zrobiła już na mnie wrażenia, ale perspektywa, że kilku facetów będzie po kolei rżnęło mą delikatną pupkę tak mnie wystraszyła, że coś sobie przypomniałam...
Jednak nie wstydziłam się tego co ze mną wtedy zrobili, tylko tego, że tak mnie to podnieciło, że potem wiele razy onanizowałam się przypominając sobie z rozkoszą każdy szczegół tamtego wydarzenia w poprawczaku.
- A jak opowiem to nie pomyślicie sobie o mnie źle? Nie mogłabym spojrzeć wam w oczy – prawie zapłakałam jak jakaś panienka porzucona przez kochanka, ale wspomnienie jak mnie wtedy rżnęli tak mnie podnieciła, że zaczęłam cieknąć jeszcze bardziej.
- Jasne suko, że tak nie pomyślimy. Gadaj jak nie chcesz chuja w dupie – nakazał Andrzej, który odłożył gazetkę i wpatrywał się teraz we mnie. „To jednak jestem lepsza niż ta dziwka na okładce” – pomyślałam z satysfakcją i zauważyłam pod stołem że wyjął przez rozporek chuja i gapiąc się na mnie wali go intensywnie.
Nie miałam już wątpliwości, że muszę to opowiedzieć, bo perspektywa tego olbrzyma w odbycie nie była zbyt miła. „Co innego, gdyby włożył mi go znowu do cipki” – pomyślałam z rozrzewnieniem i zaraz skarciłam się w duchu za tak kurewskie myśli.
I zaczęłam opowiadać, a w trakcie opowiadania moja dłoń niemal odruchowo powędrowała do krocza i zaczęłam się onanizować na ich oczach, a menele z wypiekami na zarośniętych pyskach słuchali z otwartymi gębami. Teraz już obydwaj walili sobie pod stołem kutasy, co zauważyłam nie bez satysfakcji.
A było tak. Uczyłam wtedy w starszych klasach męskiego poprawczaka. Początkowo nie było łatwo, bo chłopcy nie uważali, rozrabiali na lekcjach i rzucali pod mym adresem niewybredne uwagi mimo że ubierałam się zawsze niezwykle skromnie. Spódnica do połowy łydki i pod samą szyję i obowiązkowo biustonosz, choć zwykle go nie nosiłam żeby nie uciskał mych wspaniałych jędrnych piersi. Odpuściłam sobie tylko majtki, bo przecież i tak nie mogli nic zobaczyć. Poskarżyłam się na zachowanie chłopców dyrektorowi, ale powiedział, że muszę sobie sama z tym poradzić. Poradziłam się więc starszej pani, która kiedyś była nauczycielką, i postąpiłam zgodnie z jej radą.
Następnego dnia weszłam do klasy w zapinanej na guziki obcisłej białej bluzce opinającej nieuzbrojone w biustonosz piersi i w dość odważnej granatowej mini. Chłopcy oniemieli z wrażenia i zapanowała cisza. Nie usłyszałam nawet najmniej wulgarnej z ich odzywek rzucanych na każdej lekcji: „Chętnie wyruchałbym tę świętoszkę!”. Wykorzystując wrażenie jakie zrobiłam, usiadłam na stole tuż przed nimi i zakładając nogę na nogę (miałam białe majtki) zaproponowałam, że jeśli będą grzeczni na lekcjach, to będę przychodziła mniej więcej tak ubrana, a jeśli zdarzy się choć jeden wybryk, to wrócę do poprzedniego ubioru. „Będziemy bardzo grzeczni” – odpowiedział po chwili zaskoczenia najgorszy rozrabiaka mający posłuch w klasie, choć był bardzo gruby. I tak rzeczywiście było prawie do końca roku. Pozwalałam im cieszyć się moim niewątpliwym sex-appeal’em, a mimo to nie usłyszałam już żadnej odzywki. Byli grzeczni, jeśli nie liczyć dość częstych westchnień, gdy któryś spuszczał się pod ławką nie wytrzymując napięcia zachwycony widokiem pod rozpiętym „niechcący” guzikiem bluzki albo przelotnym widokiem trójkąta majtek, gdy przekładałam nogi. To mi jednak wcale nie przeszkadzało, wręcz odwrotnie, przecież każda kobieta chce podniecać... i być podniecona.
Gdy usłyszałam takie silniejsze westchnienie świadczące o wytrysku, przechodziłam natychmiast – niby przypadkiem - koło takiego delikwenta, specjalnie przy nim zwalniając, żeby zobaczyć oblanego spermą chuja, zanim speszony zdoła go wepchać w spodnie, a to nie przychodziło im łatwo, bo tak byli mną podnieceni, że mimo wytrysku chuje nadal pięknie im sterczały.
A ja? Cóż biedna mogłam począć, że na widok takiego polukrowanego chuja śliniłam majtki i wracając na nauczycielskie krzesło jeszcze chętniej przekładałam nogi, żeby zobaczyli takie wilgotne. I na tym się nie kończyło, bo gdy wychodzili na przerwę zamykałam pod jakimś pozorem drzwi i opierając stopy w szpilkach o stół odsuwałam majtki na bok i pieściłam się obydwiema rękami osiągając błyskawicznie orgazm.
O tak, uwielbiam wspominać te chwile spędzone w poprawczaku... Byłam wówczas naprawdę nieustannie podniecona...
A zwłaszcza, gdy pod koniec roku trzech najgroźniejszych bysiorów zasadziło się na mnie i wciągnęło do kibla...
Czas płynął, chłopcy z klas które uczyłam mieli coraz lepsze stopnie, a ja zbierałam pochwały od dyrektora i grona nauczycielskiego, nie tylko za wyniki w nauczaniu. Prawie wszyscy nauczyciele proponowali mi seks i z jednym, najstarszym tuż przed emeryturą, czasem się rżnęłam u niego w domu, choć musiałam mocno obciągać, żeby mu stanął. A kobiety różnie. Dowiedziałam się od mego kochanka, że dwie w moim wieku za moimi plecami nazywają mnie kurwą, zapewne zazdrosne o moją urodę i powodzenie, a jedna, ta dość leciwa, otwarcie proponowała mi wspólne pieszczoty, ale z tego zaproszenia nie skorzystałam. Ogólnie rzecz biorąc byłam zadowolona docenianiem mych osiągnięć naukowych i mej kobiecości i absolutnie nie spodziewałam się tego co nastąpi. Otóż niecały miesiąc przed egzaminami maturalnymi ten grubasek spytał, czy może porozmawiać ze mną na przerwie. Zgodziłam się, acz niechętnie, bo miałam inne plany na tę przerwę. Cipkę miałam rozpaloną widokiem aż trzech pięknych lukrowanych młodych chujów w czasie jednej lekcji, może dlatego, że miałam tego dnia przezroczyste majtki, które w kroczu były już tak totalnie mokre i śliskie, że gdy specjalnie opuściłam nisko głowę pod pozorem podniesienia upuszczonego pióra, udało mi się poczuć morską woń śluzu, którą tak lubiłam. - Pani profesor, mam prośbę w imieniu kilku chłopaków. - Słucham – odpowiedziałam będąc pewna, że otrzymam jakąś sprośną propozycję. - Bardzo dobrze i ciekawie nas pani uczyła, ale czy mogłaby pani przez egzaminami udzielić nam korepetycji? Bylibyśmy niezmiernie i dozgonnie wdzięczni. Nigdy po tym grubasie nie spodziewałabym się takiej grzeczności i elegancji, więc czy mogłam odmówić? Nie lubiłam go za bardzo, ale niedawno, podczas gorącej majowej nocy przyśniło mi się, że razem z dwoma kompanami, jednym pryszczatym, a drugim niemiłosiernie spoconym, wciągnęli mnie do męskiego kibla. W ciasnej kabinie kazali mi się rozebrać do naga. A ja - jak to we śnie – chętnie się rozebrałam patrząc z przyjemnością jak walili sobie wyjęte ze spodni na mą cześć kutasy. I znowu - jak to we śnie bywa, wszyscy trzej mieli je długie i grube. Gdy byłam już tylko w pończochach i szpilkach chciałam klęknąć przed nimi z nadzieją, że pozwolą mi obciągać swoje pały, ale mówiąc, że na obciąganie im muszę najpierw zasłużyć, kazali mi klęknąć tyłem na poszczanej podłodze z rękami na sedesie i cyckami dyndającymi nad niespuszczonymi szczochami. Oczywiście wszyscy trzej po kolei długo rżnęli od tyłu moją piękną delikatną cipkę, a gdy ostatni się spuścił do pochwy obudziłam się cała mokra od potu i od śluzu w kroczu. „Całe szczęście, że to sen” – pomyślałam z ulgą, bo miałam akurat płodne dni, i już na jawie dopieściłam zlaną śluzem pizdę. - Korepetycje? – spytałam zdziwiona - Ale kiedy i gdzie? - Nawet dziś wieczorem, bo szkoda każdego straconego dnia. Przyjdzie pani? - Dokąd mam przyjść? Gdzie się będziemy uczyć? - Możemy tylko w tej salce w piwnicy nad starą pralnią, bo tu i na piętrze są wychowawcy, a na przepustki mamy szlaban. - U was? W piwnicy? O tej porze? Przecież wiesz, że po zajęciach kobietom nie wolno tu przebywać jeśli nie towarzyszą im wychowawcy. Nawet sprzątaczki przychodzą dopiero wcześnie rano. - Wiem, ale przemycimy panią od tyłu. Mamy dorobiony klucz Fakt, że mam się spotkać z kilkoma chłopakami, i to wieczorem potajemnie w piwnicy, dziwnie na mnie podziałał. Wiedziałam, że powinnam się niezgodzić, bo zakaz przebywania tu kobiet nie był bez powodu, ale to samo, co na lekcjach pchało mnie, żeby oglądać ich zlane spermą kutasy, teraz kazało mi się zgodzić i zaraz sobie wytłumaczyłam, że nie mogę przecież odmówić pomocy spragnionym nauki uczniom. - Dobrze, przyjdę wieczorem, a wy przygotujcie tematy, w których potrzebujecie pomocy. - Oczywiście, już mamy przygotowane – zadeklarował ochoczo Po lekcjach miałam zwołaną nagle naradę grona nauczycielskiego, która się przedłużyła, tak że nie zdążyłam wrócić do domu, żeby wziąć prysznic i zmienić chociaż nieświeże i poślinione majtki.
Lubiłam jak takie śliskie pocierają mi się o wargi, ale przed wieczornymi korepetycjami wypadało je zmienić. Teraz jednak mogłam tylko wybrać, czy w nich zostać, czy zdjąć. Zdjęłam, gdy chwilę czekałam przed tylnymi drzwiami, bo przyszłam parę minut przed umówionym czasem, a ciepły wiatr pieścił mi tyłek i podnieconą pizdę pod króciutką mini.
Już przez cały czas posiedzenia rady, myślałam tylko o jednym, że będę z tymi uczniami ja sama, sama jedna... Jeśli przyszłoby im co głupiego do głowy... będę kompletnie bezbronna... Boże! Jak mnie to podniecało!
Czułam, że jestem ekstremalnie mokra nie tylko w kroczu, ale że wonny śluz spływa mi także na wnętrza ud. Niewiele myśląc rozejrzałam się czy nikogo nie ma, uniosłam z przodu spódnczkę, wyjęłam z torebki chusteczkę i zaczęłam się podcierać, bo pomyślałam, że jak poczują jak tam „pachnę” stracą nad sobą kontrolę i rzucą się na mnie. Zawahałam się jednak chwilę, bo to podcieranie jeszcze bardziej mnie podniecało, a poza tym przecież oni chcą się uczyć, a nie podniecać starszą przecież od nich nauczycielką. Tak sobie naiwnie myślałam wahając się co zrobić z tym śluzem, jakbym zapomniała, że nawet w klasie nie ukrywali, że onanizują się patrząc mi na odsłonięte nieco piersi albo między nogi, by zobaczyć jakie mam majtki.
I gdy taka niezdecydowana stałam z podkasaną z przodu spódniczką i ręką z chusteczką na piździe, drzwi się nagle otworzyły i zobaczyłam tego pryszczatego, który mi się kiedyś przyśnił, stojącego w samych majtkach spuszczonych na kolana z ręką intensywnie pieszczącą chuja. Nie zauważyłam w mroku, że metalowe drzwi mają malutkie okienko i ten gówniarz obserwował mnie taką nagą w kroczu z ręką jakbym się pieściła, i w dodatku cieknącą jak po solidnym jebaniu. Z wrażenia zaniemówiłam i zamiast spuścić od razu spódnicę, zakryłam pizdę chusteczką, a przez głowę przemknęła mi zupełnie nieodkrywcza myśl: „O kurwa! Co ja tu robię?!”. I tak, z chusteczką na piździe, wpatrywałam się ze zdumieniem i podziwem w jego chuja, który był prawie tak duży jak moim śnie, ale dumnie wygięty w górę jak banan. „Przecież nie mogę” pomyślałam nie precyzując skromnie czego nie mogę.
I nagle usłyszałam niesamowicie bezczelną odzywkę: - Pani mi obciągnie, bo ja już nie mogę!
Błyskawicznie wróciłam do rzeczywistości, opuściłam spódniczkę i zaatakowałam.
- Jak śmiesz gówniarzu tak mówić do skromnej i uczciwej kobiety i w dodatku twojej nauczycielki. I co ty tu w ogóle robisz w samych majtkach?
Nie przestając pieścić chuja wyjaśnił:
- „Gruby” przysłał mnie po panią, ale gdy zobaczyłem przez okienko pani... tą... no wie pani, to nie wytrzymałem i zacząłem to robić – mówiąc to spojrzał znacząco na chuja.
Nie użył ani słowa pizda, ani cipa, ani żadnego innego, bo i tak było wiadomo o co chodzi.
- I teraz musi mi pani obciągnąć, bo jutro cała szkoła się dowie, że stała pani z gołą pizdą chcąc do nas wejść.
- A jak... obciągnę, to nie powiesz nikomu? – spytałam naiwnie.
- Słowo honoru! – odparł bez wahania.
Cóż miałam biedna począć na na taki szantaż. Kucnęłam znowu niechcący pokazując gołe krocze i ujęłam tego banana u nasady w dłoń, a chłopak aż zadrżał nie wierząc własnemu szczęściu. Onanizował się w klasie dość często wpatrzony w moje uda i majtki, a teraz trzymałam jego kutasa w dłoni i co najgorsze, podniecało mnie to.
- A może... – nie dał mi skończyć.
- Żadne „a może”. Bierz do buzi! – przeszedł na „ty” co w tej sytuacji było dość naturalne.
Byłam jednak uparta.
- A może wolałbyś tam? - spytałam wskazując ręką pod spódniczkę, która niczego już nie zakrywała. Byłam już tak podniecona jego dorodnym chujem i ekscytującym zapachem własnego krocza, że nie miałam nic przeciwko temu, żeby obciągać temu pryszczatemu najlepiej jak potrafię, a potrafię doskonale, ale chuj był tak wspaniały, że upominała się o niego moja lejąca się coraz bardziej pizda.
- Nie! – rozczarował mnie niechcąc zerżnąć własnej nauczycielki i bezpardonowo wepchał mi chuja w usta, które zupełnie przypadkowo akurat miałam otwarte
„Co za bezczelny gówniarz... tak niewolić własną nauczycielkę... Dlaczego to mnie tak podnieca? Dlaczego chciałabym się zadławić jego pałką...? Dlaczego sama zapraszająco otwarłam usta?” – myśli przewalały mi się przez głowę.
Było mi tak dobrze, gdy jebał mnie tym okazem w usta, że jedną ręką pieściłam mu pryszczatą dupę, a drugą zwisające duże jaja. Wytrysnął prawie od razu tak obficie, że prawie się zakrztusiłam. I wstyd się przyznać – smakowała mi jego gęsta młodzieńcza sperma. Byłam w siódmym niebie mieląc językiem w ustach mięknącego chuja i białawy płyn, gdy nagle usłyszałam.
- Zerżnąłbym cię teraz w cipę tak jak chciałaś, ale wszyscy na nas czekają – wyjaśnił przepraszająco wyjmując niestety chuja z ust. Nie mogłam się powstrzymać i wtuliłam twarz w chuja i jaja lubieżnie je liżąc.
- Wystarczy – powiedział stanowczo pryszczaty właściciel tych jaj i łapiąc pod pachy podniósł mnie i obciągnął mi kieckę.
- Idziemy! – zarządził.
Szłam potulnie za tym gówniarzem, któremu przed chwilą obciągałam z taką rozkoszą, że jeszcze chwila i miałabym orgazm. Piwnica była mroczna i brudna, a ja otrzeźwiałam nieco z podniecenia choć pizda nadal mi ciekła i znowu naszły mnie te myśli. „Jak on śmiał tak ze mną postąpić? Przecież jebał mnie w usta jak jakąś dziwkę! To się nie mieści w głowie! Jak mogłam się tym podniecać”. A moje drugie kurewskie ja wtórowało: „Przecież nie mogłam mu odmówić. Może gdyby nie ta męska woń spoconego krocza i gdyby nie miał tak wielkiego chuja... Ale miał, i to żylastego..., więc musiałam wziąć do buzi, a jak wzięłam, to nie mogłam przecież zabronić mu, żeby mnie tak wyjebał i nie mogłam nie połknąć. A że pieściłam mu pryszczatą dupę i dociskałam ją, żeby jebał mocniej? To przecież chyba naturalne w takiej sytuacji, gdy tak cnotliwa kobieta jak ja jest tak brutalnie zaatakowana wielkim chujem”.
Doszliśmy do stromych metalowych schodków prowadzących na górę, do małej nieużywanej już salki nad piwnicą.
- Pani pierwsza – zarządził. Domyśliłam się, że to nie z grzeczności, lecz ten skurwiel chce mi zaglądać pod kieckę i oglądać moją gołą dupę. „A niech ogląda” – pomyślałam i wcale się nie spieszyłam stukając szpilkami po schodkach, ale zaraz skonfudowałam się: „Dlaczego ja to robię? Czy to normalne, że poważna nauczycielka chełpi się przed uczniem gołym tyłkiem? Przecież zachowuję się jak dziwka”. A moje drugie ja znowu się odezwało: „W końcu wszyscy faceci zachwycają się moją dupą, to czemu miałabym nie pokazać jej temu biednemu chłopcu. Jest taki pryszczaty, że pewnie żadna go jeszcze nie chciała i nie widział kobiecego tyłka, więc niech sobie popatrzy na mój”. A biedny chłopiec wspinał się tuż za mną i z zadowoleniem zauważyłam, że ma prawie głowę pod moją kiecką
"On prawie mi wkłada głowę pod spódnicę, a ja jeszcze majtam tyłkiem na potęgę.... Kobito! Co się z tobą dzieje?!" – te myśli-przyzwoitki nie chciały mnie opuścić mimo że dawno już nie byłam tak podniecona tym, że za chwilę znajdę się z nieuzbrojonym w majtki tyłkem, śliniącą się cipką i resztkami spermy w ustach sam na sam z dwoma albo trzema chłopcami spragnionymi nauki. „Na korepetycjach nie będą się chyba onanizować tak jak w klasie” – wspinając się na chyba przedostani schodek zdążyłam jeszcze pomyśleć z cichą nadzieją, że się mylę, gdy nagle usłyszałam pod sobą: - Ładnie pani tam pachnie.
Zamurowało mnie już drugi raz tego wieczoru i jak głupia cipa niepotrzebnie spytałam „Gdzie?”, mając nadzieję, że myśli nie o tym „tam”, o którym ja pomyślałam, bo przecież nie zdążyłam po naradzie zażyć kąpieli.
- No tu, przy... zawahał się jak to nazwać, żeby nie zabrzmiało wulgarnie, bo chyba docenił to, że obciągnęłam mu z taką chęcią i tak dobrze, a to był pierwszy raz kiedy kobieta lizała mu chuja, i pewnie mnie polubił.
- No tu, przy cipeczce, ona zawsze tak ładnie pachnie? – spytał obdarzając mnie tym niezwykłym komplementem.
Omal nie spadłam ze schodków na wieść, że ten szczeniak wącha mi pod kiecką niemytą od rana nauczycielską pizdę i gdyby nie to, że zsuwając się ze schodka usiadłam mu gołą dupą na głowie, a on złapał mnie mocno w kroczu ręką, leżałabym teraz potłuczona na betonowej podłodze. I zanim się zorientowałam co się w zasadzie dzieje, drzwi przede mną otworzyły się z piskiem i ze zdumieniem zobaczyłam tuż przed swoją twarzą chuja. Ale to nie był zwykły chuj. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam, a widziałam sporo. Malutki jak guziczek był prawie schowany pod tłustą fałdą obwisłego brzucha i tylko jaja pod nim były wielkie jak balony.
Chciałam się natychmiast cofnąć, uciec stąd za wszelką cenę, ale tylko docisnęłam jeszcze bardziej tyłek do głowy pryszczatego, który pchał mnie teraz za krocze w górę, a właściciel tego dziwnego chuja schylając się złapał mnie za ręce i nie bacząc na moje protesty wciągnął mnie do salki. Nie muszę chyba mówić jak się poczułam, gdy za plecami trzymającego mnie nadal mocno za ręce grubasa zobaczyłam jeszcze pięciu gołych moich uczniów leżących na rozłożonych na całej podłodze materacach. Nie były na szczęście tak śmierdzące jak ten na którym leżę teraz u meneli, ale plamy zaschniętej spermy były aż nadto widoczne. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, ale czy na pewno chciałam wyjść?
"Kurcze... no i co dalej...? Co dlalej? Jako orządna kobieta powinnam stąd natychmiast wyjść... Ale... co z moją misją pedagoga?"
Piękna i niezwykle cnotliwa Historyczko, będę pisał dalej, tylko zastanawiam się jak bardzo jesteś gotowa poświęcić swą szlachetną i prawie dziewiczą wspaniałą pizdę dla dobra nauki i czy zgodzisz się na intensywne całonocne korepytycje z tymi siedmioma zboczonymi, ale spragnionymi wiedzy chłopcami, którzy będą tak podnieceni przekazywaną przez ciebie wiedzą, że całą zleją cię spermą...
Użytkownik Historyczka
"Nie... nie, zdecydowanie nie zgodzę się na to by im ulec... jestem na to absolutnie zbyt porządna...
Nie pozwolę im zakosztować moich wdzięków... nie dopuszczę ich do mej cnotliwej piczki...
W żadnym wypadku nie zezwolę ich taranom na wtargnięcie we mnie...
No chyba, że przymuszą mnie siłą... wtedy gdzież ja, słaba kobietka będę w stanie się im oprzeć.... no wtedy to absolutnie będę musiała im dać...
Wtedy, ani chybi, zszargają moją cześć niewieścią... Wtedy ich tarany jak nic wyrąbią sobie drogę do mego skarbu... Moja nieskalana świątynia zostanie spustoszona i zbrukana..."
Sprzeczne myśli kołatały mi się w głowie i nie miałam nawet siły spróbować wyrwać się grubasowi, tym bardziej że na brzuchu czułam jego chuja, który już wcale nie przypominał takiego miękkiego guziczka jakim był gdy zobaczyłam go tuż przed twarzą stojąc jeszcze na schodkach. Urósł nieproporcjonalnie i wielki i twardy i wydał mi się dość atrakcyjny. Oczywiście natychmiast odezwał się ten głupi hamulec: „Czy ja jestem totalnie pojebana? Przecież jestem nauczycielką, a to chuj mojego ucznia. Jak mogę tak o nim myśleć?”. Te myśli nie przeszkazały mi jednak docisnąć brzuch do tego owocu absolutnie zakazanego w relacjach nauczycielka-uczeń. „Przecież taki wyszedł by mi gardłem” – pomyślałam nie bardzo przestraszona taką perspektywą i poczułam w ciągle mokrym kroczu przyjemne mrowienie. „Kurcze... no i co dalej...? Co dalej?” – natarczywe i sprzeczne myśli nie przeszkadzały mi coraz bezwstydniej pocierać brzuchem gołego chuja mego ciemiężyciela. „Jako porządna kobieta powinnam stąd natychmiast wyjść... Ale... co z moją misją pedagoga?”. Zawsze przykładałam przecież wielką wagę do mej nauczycielskiej misji i oddawałam się jej całą duszą i nawet całym ciałem. "Nie... nie, zdecydowanie nie zgodzę się na to by im ulec... jestem na to absolutnie zbyt porządna... Nie pozwolę im zakosztować moich wdzięków... nie dopuszczę ich do mej cnotliwej piczki... W żadnym wypadku nie zezwolę ich taranom na wtargnięcie we mnie... No chyba, że przymuszą mnie siłą... wtedy gdzież ja, słaba kobietka będę w stanie się im oprzeć.... no wtedy to absolutnie będę musiała im dać... Wtedy, ani chybi, zszargają moją cześć niewieścią... Wtedy ich tarany jak nic wyrąbią sobie drogę do mego skarbu... Moja nieskalana świątynia zostanie spustoszona i zbrukana..." – tak się biłam z myślami, a mrowienie w cipie nie wiedzieć czemu nasilało się, zwłaszcza na myśl że jest ich aż siemiu. Nie przypuszczałabym, że aż tylu tak pożąda wiedzy historycznej. Wszystko co tu dotychczas opisałam opowiedziałam oczywiście menelom w ogromnym skrócie, nie tak obrazowo i szczerze jak tutaj, ale i tak bez przerwy się brandzlowali i każdy z nich dwa razy podszedł do mnie by się na mnie spuścić. Andrzej na stojąco raz na cycki i raz na pizdę, a ten drugi siadając mi na cycki żebym się nie wyrwała spuścił mi się dwa razy na twarz. Cóż miałam biedna zrobić. Nie przerywając opowiadania zgarniałam z siebie dłonią spermę i brałam do ust, ale nie połykałam od razu, tylko po zmieszaniu jej językiem ze śliną, bo była ostra, a nie przepadam za ostrymi potrawami. Musiałam tak zrobić, bo ktoś mógłby wejść i co by sobie o mnie pomyślał widząc taką całą polukrowaną. Mam przecież swój nauczycielski honor... Nie rozumiem tylko dlaczego coraz bardziej ciekłam... Gdy jednak doszłam w opowiadaniu do miejsca, w którym zmuszona sytuacją stałam zniewolona dociskając się brzuchem do chuja (tak, tego atrakcyjnego), a cyckami do tłustej piersi grubasa, którą niejeden wziąłby za kobiece cycki, menele zażądali żebym dalej opowiadała bardziej szczegółowo i znowu zagrozili rżnięciem mego delikatnego odbytu, którego aż do dziś udało mi się uchronić przed zakusami facetów, i tych, którym sama dawałam dupy, czy raczej pizdy, i tych którzy brali mnie siłą. Miałam na to swój sposób. Gdy tylko poczułam między pośladkami główkę jakiegoś chuja proponowałam, że może wyjebać mnie w usta, a to zawsze działało.Sprzeczne myśli kołatały mi się w głowie i nie miałam nawet siły spróbować wyrwać się grubasowi, tym bardziej że na brzuchu czułam jego chuja, który już wcale nie przypominał takiego miękkiego guziczka jakim był gdy zobaczyłam go tuż przed twarzą stojąc jeszcze na schodkach. Urósł nieproporcjonalnie i wielki i twardy i wydał mi się dość atrakcyjny. Oczywiście natychmiast odezwał się ten głupi hamulec: „Czy ja jestem totalnie pojebana? Przecież jestem nauczycielką, a to chuj mojego ucznia. Jak mogę tak o nim myśleć?”. Te myśli nie przeszkazały mi jednak docisnąć brzuch do tego owocu absolutnie zakazanego w relacjach nauczycielka-uczeń. „Przecież taki wyszedł by mi gardłem” – pomyślałam nie bardzo przestraszona taką perspektywą i poczułam w ciągle mokrym kroczu przyjemne mrowienie. „Kurcze... no i co dalej...? Co dalej?” – natarczywe i sprzeczne myśli nie przeszkadzały mi coraz bezwstydniej pocierać brzuchem gołego chuja mego ciemiężyciela. „Jako porządna kobieta powinnam stąd natychmiast wyjść... Ale... co z moją misją pedagoga?”. Zawsze przykładałam przecież wielką wagę do mej nauczycielskiej misji i oddawałam się jej całą duszą i nawet całym ciałem. "Nie... nie, zdecydowanie nie zgodzę się na to by im ulec... jestem na to absolutnie zbyt porządna... Nie pozwolę im zakosztować moich wdzięków... nie dopuszczę ich do mej cnotliwej piczki... W żadnym wypadku nie zezwolę ich taranom na wtargnięcie we mnie... No chyba, że przymuszą mnie siłą... wtedy gdzież ja, słaba kobietka będę w stanie się im oprzeć.... no wtedy to absolutnie będę musiała im dać... Wtedy, ani chybi, zszargają moją cześć niewieścią... Wtedy ich tarany jak nic wyrąbią sobie drogę do mego skarbu... Moja nieskalana świątynia zostanie spustoszona i zbrukana..." – tak się biłam z myślami, a mrowienie w cipie nie wiedzieć czemu nasilało się, zwłaszcza na myśl że jest ich aż siedmiu. Nie przypuszczałabym, że aż tylu tak pożąda wiedzy historycznej. Wszystko co tu dotychczas opisałam opowiedziałam oczywiście menelom w ogromnym skrócie, nie tak obrazowo i szczerze jak tutaj, ale i tak bez przerwy się brandzlowali i każdy z nich dwa razy podszedł do mnie by się na mnie spuścić. Andrzej na stojąco raz na cycki i raz na pizdę, a ten drugi siadając mi na cycki żebym się nie wyrwała spuścił mi się dwa razy na twarz. Cóż miałam biedna zrobić. Nie przerywając opowiadania zgarniałam z siebie dłonią spermę i brałam do ust, ale nie połykałam od razu, tylko po zmieszaniu jej językiem ze śliną, bo była ostra, a nie przepadam za ostrymi potrawami. Musiałam tak zrobić, bo ktoś mógłby wejść i co by sobie o mnie pomyślał widząc taką całą polukrowaną. Mam przecież swój nauczycielski honor... Nie rozumiem tylko dlaczego coraz bardziej ciekłam... Gdy jednak doszłam w opowiadaniu do miejsca, w którym zmuszona sytuacją stałam zniewolona dociskając się brzuchem do chuja (tak, tego atrakcyjnego), a cyckami do tłustej piersi grubasa, którą niejeden wziąłby za kobiece cycki, menele zażądali żebym dalej opowiadała bardziej szczegółowo i znowu zagrozili rżnięciem mego delikatnego odbytu, którego aż do dziś udało mi się uchronić przed zakusami facetów, i tych, którym sama dawałam dupy, czy raczej pizdy, i tych którzy brali mnie siłą. Miałam na to swój sposób. Gdy tylko poczułam między pośladkami główkę jakiegoś chuja proponowałam, że może wyjebać mnie w usta, a to zawsze działało.
Wersja robocza materiału.