Umierałam ze wstydu, kiedy zerwał ze mnie bluzkę, kiedy podciągał mi do góry spódniczkę… kiedy szarpnął majtki i zerwane włożył sobie do kieszeni… Umierałam ze wstydu kiedy oglądał mnie, niczym handlarz szacujący wartość towaru… „Towaru”… taką rolę pełniłam… Jego wzrok bacznie lustrował moje cycki… pupę… piczkę!
Jednak robiłam laskę z zaangażowaniem, jak żadnemu mężczyźnie nigdy przedtem…
Przecież od tego zależała moja, nieskalana dotąd, reputacja… moja kariera… wszystko…
Dlatego posłusznie znosiłam jego bezczelne zachowanie. - Ssij paniusiu… Ssij pani profesurko! Obciągałam starannie, mocno pracując językiem, głową…
- O tak! Dobrze ciągniesz druta! Jak zawodowa dziwka!
Upokarzało mnie to porównanie… ale cóż mogłam…???
- Pani profesor… ma pani śliczne te nauczycielskie usteczka! Niech posłużą może jeszcze do czegoś innego niż tylko gadania na lekcjach… Spuszczę się w nie jak się patrzy!
Nie skończył nawet zdania… Fontanna nasienia pana woźnego, niczym islandzki gejzer, wytrysnęła i zalała moją buzię…
4 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Historyczka
Weeekend - począć przyszłego ucznia... jak ja lubię takie dwuznaczności...
Historyczka
Panowie... cóż mogłam począć?
Biegacz
@Historyczka Z pewnością nie postapilbym jak woźny i zaprosiłbym publiczność
Weeknd
@Historyczka
Przyszłego ucznia
enklawa25
nanoc
Lepiej jak woźny a nie młodzież - utopiliby cię swoimi gejzerami