Wybrałam się do archiwum, w którym podejrzewałam, że może znajdować się bezcenny skarb. Dawno zaginiony dokument lokacji naszego miasteczka.
Pan archiwista okazał się niezwykle miłym dżentelmenem. A stawał się tym bardziej miły, im bardziej wypinałam się przy półkach, przy szukaniu akt. Albo gdy dawałam mu dobry wgląd w mój dekolt…
Okazało się, że sama nie mogłam nic wskórać… Pan archiwista zobowiązał się pomóc!
Ale… nie za darmo…
Jak sądzicie, czego mógł ode mnie chcieć?
No właśnie… Oczywiście odmówiłam.
Jednak ten dokument był cenny niezmiernie. Bez niego nikt nie był w stanie ocenić wieku naszej osady…
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Historyczka
Ach... przetrzepanie futerka po zimie...
Historyczka
Co takiego masz na myśli? Co trzeba odkurzyć?
Aladyn
@Historyczka Chyba miał na myśli intensywne przetrzepanie "futerka" po zimie.
nanoc
Trzeba "odkurzyć" co nieco