Czas na miłość. Teraz! cz 9

Wchodzimy do Sali Kongresowej na tyle wcześnie, że możemy jeszcze wypić kawę w małej kafejce za kulisami, z której zwykle korzystają aktorzy. Tym razem jest tu dość pusto. Tylko przy jednym stoliku siedzą jakieś małolaty. Jedna z dziewczyn opowiada o czymś i śmieje się wysokim dźwięcznym głosem. Idziemy do baru, aby zamówić kawę. Adam koniecznie chce zapłacić, wiec zostawiamy go z barmanką i siadamy przy maleńkim stoliczku pod ścianą.
- Adam? – wysoka szatynka z dużym biustem i wyrazem zdumienia na twarzy podchodzi do Adama – Co ty tutaj robisz?
- Zuza? – Adam jest równie zaskoczony, jak ona – Ale niespodzianka!
     Witają się serdecznie. Jak na mój gust, to nawet zbyt serdecznie, ale może jestem uprzedzona.
- Znasz ją? – Julia patrzy na biuściastą podejrzliwie.
- Coś ty? Pojęcia nie mam, kto to jest. Pewnie jakaś znajoma.
     Gadają przez chwilę. Po czym Adam prowadzi biuściastą do naszego stolika. Jest atrakcyjna, choć chyba starsza od niego. Ma na sobie świetnie dopasowany śliwkowy kostium z krótką spódnicą i niebotycznie wysokie szpilki. Ma przegubie kołysze jej się gruba złota bransoleta.
- To moja koleżanka, Zuza a właściwie Suzan – przedstawia ją – To moja dziewczyna, Ola, Julia, siostra Oli i jej chłopak Michael – dodaje.
     Mam wrażenie, że Zuza przygląda mi się ze zbyt dużym zainteresowaniem, jakby się nad czymś zastanawiając.
- Dziewczyna? – mówi wreszcie – myślałam, że stałe związki Cię nie interesują.
- Do wszystkiego trzeba dojrzeć – Adam wydaje się nie zauważać drwiny w jej głosie.
     Już wiem, że jej nie lubię. Zerkam na Julię i widzę, że ona podziela moje uczucia względem Zuzy. Sięgam po kawę, podczas, gdy Adam wymienia się szybkimi informacjami na temat ostatnich kilku lat, które upłynęły od ich ostatniego spotkania. Ze strzępów rozmowy, jakie do nas docierają, dowiaduję się, że biuściasta jest mężatką i mieszka w Warszawie. Jej ojciec zainwestował tu jakieś pieniądze.  
- Planowaliśmy wyjście na drinka po przedstawieniu. Może pójdziecie z nami? – Adam wydaje się podekscytowany spotkaniem. Mnie zupełnie się ono nie podoba, zwłaszcza, że Zuza cały czas go dotyka. Niby przypadkiem poklepuje po ramieniu, to znów opiera mu dłoń na klatce. Kiedy odgarnia zalotnym gestem włosy, Julia nachyla się do mnie.
- Ona go podrywa – cedzi przez zęby.
     Zerkam na Michaela, który zdaje się podzielać opinię Julii. Wstaję powoli i podchodzę do Adama, stając blisko niego. Obejmuje mnie w pasie, przyciągając do siebie. Ku mojej satysfakcji, wywołuje to grymas niechęci na twarzy biuściastej.
- Chyba powinniśmy już iść – mówię z czarującym uśmiechem – pogadacie po przedstawieniu, jeśli jeszcze zostaną wam jakieś tematy do omówienia.
- Znam tu niedaleko świetny bar. Ja zapraszam – biuściasta odpowiada mi z równie czarującym uśmiechem – Och, moglibyśmy z Adamem przegadać całą noc.
- Szczerze mówiąc, to na noc miałam dla Adama nieco inną propozycję… - zawieszam głos.
     Nasza rozmowa pewnie przybrała by jeszcze bardziej jadowity ton, ale na szczęście rozlega się dzwonek. Zuza obdarza mnie jeszcze jednym uważnym spojrzeniem bez cienia sympatii.
- Idę poszukać Alexa – rzuca przez ramię – Do zobaczenia po!
- Co Cię ugryzło? – Adam nachyla się do mojego ucha i szczypie je delikatnie zębami, kiedy wychodzimy z kafejki.
- To babsko Cię podrywa na moich oczach – jestem oburzona – a Ty nie reagujesz.
- Daj spokój. To stara znajoma. Nawet Cię wtedy nie znałem. Byłaś dzieckiem. Nie widzieliśmy się z pięć lat – Adam patrzy na mnie z rozbawieniem – Poza tym, nie zauważyłem, żeby mnie podrywała. Zresztą, i tak nie jestem zainteresowany.
- Ona jest starsza od Ciebie. Mam nadzieję, że wy nie…? – zaglądam Adamowi w oczy.
     Spuszcza wzrok. Więc jednak. Ale to było przed nami! Teraz ona ma męża.
- Czy ona powiedziała Alexa? – nagle mnie olśniewa.
- Tak ma na imię jej mąż.
- Znasz go?
- Nie, ale poznamy go po przedstawieniu – Adam przygląda mi się uważnie – Coś się stało?
- Nie – może to tylko zbieg okoliczności – czym on się zajmuje?
- Nie wiem. Pewnie pracuje u teścia – mówi z drwiną w głosie – Ojciec Zuzy jest współwłaścicielem jednego z największych hoteli w Warszawie.
     Zajmujemy miejsca obok Julii i Michaela. Rozglądam się za biuściastą, ale nigdzie jej nie widać. Wszystko się zgadza: Alex, hotel… Poznała mnie. Pewnie Adam powiedział jej, że przyjechałam na zdjęcia, a ona to skojarzyła. Nie pójdę na żadnego drinka! To ja współczułam biednej zdradzanej żonie, a ona bezczelnie przystawia się do mojego Adama. Jedno warte drugiego! Niech się trzymają od nas z daleka!
- Nie chcę iść z nimi – szepczę Adamowi na ucho.
- Nie wygłupiaj się – patrzy z niedowierzaniem – to stare dzieje.  
     Ktoś z tyłu syczy, aby nas uciszyć. Nie mogę się skupić na tym, co się dzieje na scenie. Jednak muzyka i taniec porywają mnie i przenoszą w inny wymiar. Kiedy ubrane na biało postacie zaczynają unosić się nad sceną w świetle, które sprawia, że kostiumy świecą i fosforyzują, zapiera nam dech. Nie mam ani chwili na zebranie myśli. Na scenie tyle się dzieje! Ciemnowłosa dziewczyna stoi na podwyższeniu w kształcie wieży i śpiewa zadziwiająco mocnym głosem strasznie trudną piosenkę. Aż trudno uwierzyć, że to nie play back. Zerkam na Julię. Kiedy odwraca do mnie twarz, widzę, że marszczy brwi. To mi przypomina o Alexie. Znów się rozglądam. Adam bierze mnie za rękę i całuje delikatnie kostki u nasady palców. Potem kładzie ją sobie na udzie i gładzi uspokajająco. Patrzę przez chwilę w ciemne, pełne spokoju oczy. Mogę teraz delektować się przedstawieniem. Ostatnia piosenka wyciska łzy z oczu. Jest o samotności i straconej szansie na miłość, o tęsknocie za ukochanym, który w geście rozpaczy odebrał sobie życie w metrze.  
- Piękne ale smutne – Adam ociera łzę płynącą mi po policzku i całuje szybko to miejsce.
     Owacja na stojąco zdaje się nie mieć końca. Na bis wykonują fantastyczny taniec z grzechoczącymi puszkami przyczepionymi do butów.  
- Mogliby spokojnie wystawić to w Nowym Yorku! – Adam jest pod wrażeniem.
Idę za Julią, czując na biodrze dłoń Adama, który idzie tuż za mną.
- Co jest? – Julia nachyla mi się do ucha.
- Nic. Po prostu nie chcę tej baby koło nas.
- Wcale się nie dziwię.  
     Udaje nam się szybko odebrać płaszcze z szatni i zaczynam mieć nadzieję, że zagubimy się w tłumie, kiedy słyszę obrzydły głos.
- Poznajcie Alexa, mojego męża – Zuza wyrasta jak spod ziemi.  
- Adam – wyciąga dłoń do Alexa.  
     Julia i Michael idą w jego ślady i przedstawiają się z chłodną uprzejmością. Ja nie ruszam się z miejsca, więc wszyscy patrzą na mnie w oczekiwaniu. Wsuwam ręce do kieszeni płaszcza.
- My się już znamy – mówię chłodno, patrząc Alexowi w oczy.  
     Zaskoczenie na twarzy Adama sprawia mi satysfakcję. Lubisz tajemnice, mój kochany? No, to masz teraz nad czym myśleć.  
- To co, idziemy na drinka? – Zuza udaje, że nic się nie stało – to niedaleko.
- Ja się nie wybieram – mówię krótko, zanim Adamowi udaje się otworzyć usta.
- No, chyba nie pójdziesz jeszcze spać? – Alex odzyskuje nagle pewność siebie – Adam, Zuza mówiła, że lubisz poimprezować.
- Adam może lubi, ja nie – mówię zimnym tonem, pozbawionym emocji, choć wewnątrz wszystko się we mnie gotuje – Wracam do domu. Daj mi klucz – odwracam się do Julii.
- Pójdziemy z Tobą – Julia jest zszokowana moja postawą, ale jest przy mnie.
- Ola, poczekaj – Adam robi krok w moja stronę.
- Kociczka pokazała pazurki? – drwiący ton głosu idealnie współgra z miną Zuzy – Adam, nie poznaję Cię. Ty pod pantoflem?
     Alex wtóruje jej śmiechem.
- Uważaj, bo koty mają też kły! – syczę, patrząc na nich oboje przez przymrużone oczy. Uśmiech spełza z ich ust - Adam, jeśli z nimi pójdziesz, to nie chcę Cię widzieć!
     Nie czekając, co będzie dalej, odwracam się i idę przed siebie. Łzy palą mnie pod powiekami.
- Ola! – Adam gwałtownie chwyta mnie za ramię i zagradza mi drogę. – O co chodzi, do cholery? Jesteś zazdrosna o Zuzę? No proszę Cię! Czy masz coś do tego Alexa?
- Czy mam coś do Alexa? Dobre sobie! Facet się do mnie dobierał, jak robiliśmy reklamówkę dla tego ich hotelu. Współczułam jego żonie, bo od razu się zorientowałam, że to nie pierwszy raz. Teraz widzę, że niepotrzebnie, bo oboje są tacy sami! – krzyczę – Nie jestem idiotką! Spytaj Michaela, jak sam jesteś ślepy!
- Ola… – widzę panikę w jego oczach.
- Kłamiesz! – dobiega mnie głos zza pleców.
     Odwracam się i widzę, że Zuza musiała usłyszeć to, co wykrzyczałam.
- Tak myślisz? – łzy złości płyną mi po policzkach – Wszedł do mojego pokoju, używając klucza dla obsługi. Rzucił się na mnie. Pewnie by mnie zgwałcił, gdybym nie powiedziała, że podrapię mu twarz i nie wytłumaczy się żonie – wyrzucam z siebie całą nienawiść do Alexa i do niej – Myślisz, że Twoje pieniądze i pozycja dają Ci kontrolę? Zapytaj obsługę hotelową. Ucieszyli się, jak wystawiłam go do wiatru! Ciekawe, ile pokojówek przeleciał?
- Ola – Adam, blady jak ściana, ogarnia mnie ramieniem, jakby chciał ochronić – Maleńka – szepcze.
- Ty draniu! – Julia zaciska pięści i robi krok w stronę Alexa, ale Michael zagradza jej drogę.
- Alex! – Zuza cedzi przez zaciśnięte zęby – co Ty na to?
- Daj spokój! – jest blady, ale stara się zachować nonszalancką postawę – Sama mnie zaprosiła. Może liczyła na większą gażę. Wiesz jakie są modelki…
     To, co dzieje się po jego słowach, trwa ułamki sekund, ale ja widzę to jak w zwolnionym tempie… Adam rzuca się w kierunku Alexa i jego pięść trafia dokładnie w szczękę, rzucając nieszczęśnika na wydeptany trawnik. Zuza i Julia stoją oniemiałe, bez ruchu. Michael w tej samej chwili, gdy Adam rusza na Alexa, robi krok w jego stronę i po ciosie, łapie Adama wpół, uniemożliwiając mu dalszy atak. Robi mi się słabo.
- Ola! – Julia bierze mnie pod ramię.
- Puść mnie! – Adam wyrywa się Michaelowi – Zabiję go!
     Zamroczony ciosem Alex zbiera się niezdarnie z trawnika, szukając pomocy u Zuzy, która stoi nieruchomo, przyglądając mu się z obojętną miną. Wtulam się w ramię Julii i szlocham. Nawet nie próbuję tego opanować.  
- Ola, przestań, proszę – Adam kładzie mi dłoń na plecach – Nie płacz, błagam.  
- Zostaw ją – Julia przygarnia mnie mocniej – daj jej się wypłakać. Potem to sobie wyjaśnicie.
Wracamy taksówką do mieszkania Michaela. Siedzę między Julią i Adamem. Zostawiliśmy Zuzę i Alexa daleko za sobą. Nie tak miał wyglądać ten wieczór. Cichy szloch wstrząsa mną co chwilę, ale już powoli się uspokajam. Kierowca zerka co jakiś czas w lusterko z zaciekawieniem. Muszę okropnie wyglądać. Zaczynam grzebać w torebce, ale ręce mi się trzęsą.
- Masz lusterko? - szepczę do Julii.
     Bez słowa podaje mi lusterko i chusteczkę. Nawet nie jest tak źle. Ścieram rozmazany tusz spod oczu. Nie mam już łez, wypłakałam wszystkie. Biorę głęboki wdech. Adam patrzy na mnie z takim bólem, że serce mi się ściska. Można było tego wszystkiego uniknąć, gdybym od razu mu powiedziała o Alexie. Z drugiej strony, on też nie powinien na siłę zapraszać tej Zuzy, zanim mnie nie zapytał. Znów wstrząsa mną szloch.
     Już w mieszkaniu, Julia robi nam herbatę i dolewa do niej wiśniówki. Michael nastawia spokojną muzykę. Jakaś kobieta śpiewa ciepłym głosem melodyjną piosenkę po francusku. Adam siada naprzeciw mnie z kubkiem w dłoniach.
- Chodź pod prysznic – Julia bierze Michaela za rękę i puszcza do niego oczko, wskazując nas głową.
     Kiedy wychodzą, podnoszę głowę i długo patrzę Adamowi w oczy. Wreszcie czuję, że znów mam pod powiekami łzy.
- Ola, przepraszam – Adam mówi cichym, zbolałym głosem – powinienem się zorientować, że coś jest nie tak. Nie chciałaś z nimi iść, a ja to zignorowałem… Przepraszam.
- Nie – kręcę głową – nie przepraszaj. Oboje jesteśmy winni. Powinnam Ci powiedzieć od razu, dlaczego nie chcę iść. Musimy rozmawiać, Adam!  
- Przecież rozmawiamy – unosi brwi.
- Nie, nie rozmawiamy tak, jak powinniśmy. Nie mówię, że mamy się wyspowiadać ze wszystkiego - dodaję szybko, widząc jego minę - ale powinniśmy wyjaśnić sobie sporo spraw, jeśli mamy być ze sobą.  
- Jak chcesz… - mówi to niepewnie.
- Ja mogę zacząć – spuszczam wzrok – Pytałeś mnie, dlaczego odeszłam, a ja powiedziałam, że nie byłam pewna, czy Ci na mnie zależy – unoszę dłoń, widząc, że chce mi przerwać - Powinnam Ci powiedzieć, że słyszałam Twoją rozmowę na mój temat z Arturem i Pawełkiem.  
- Nie rozmawiałem z Pawełkiem na Twój temat! – zaprzecza natychmiast.
- Byłam w męskiej toalecie, kiedy byliśmy na balu – ignoruję jego słowa – przypadkowo usłyszałam waszą rozmowę. "A może Ty się zakochałeś? Nie, nie zakochałem się” - przytaczam zapamiętane słowa.
- Jezu! – moje słowa go paraliżują – Jezu, Ola, dlaczego musiałaś usłyszeć właśnie to?  
- Nieważne, czy to usłyszałam. Dla mnie ważne jest tylko to, czy to prawda…
     Dłuższą chwilę nic nie mówi. Przez jego twarz przebiega grymas bólu, a zaraz potem coś, jakby słaby uśmiech. Widzę, że toczy wewnętrzną walkę z samym sobą. Więc zastanawia się, czy powiedzieć mi prawdę? Nie kochał mnie. Wtedy…
- Nie musisz odpowiadać – mówię ze smutkiem.  
- Odpowiem Ci – odstawia kubek i ujmuje moje dłonie, składając je jak do modlitwy – Myślę, że czułem do ciebie coś, z czego nie do końca zdawałem sobie sprawę. To pytanie mnie zaskoczyło. Pawełek był ostatnią osobą, której chciałbym to powiedzieć – milknie na chwilę, jakby zbierając siły – Potem się nad tym zastanawiałem. Zaraz po świętach gadaliśmy z Arturem na temat Olki i ich rozstania. Wtedy powiedziałem mu, że jesteś dla mnie ważna. A następnego dnia powiedziałaś mi, że odchodzisz. Dopiero wtedy zdałem sobie w pełni sprawę, że chyba Cię kocham… – zwiesza głowę.
- Boże – szepczę – dlaczego mi nie powiedziałeś?  
- Męska duma? – patrzy smutno – potem żałowałem, ale już było za późno. Widziałem Cię z tym chłopakiem - milknie znowu – chciałem, żebyś była szczęśliwa…
     Patrzę w smutne, lśniące oczy. Czy on płacze?  
- Adam – głos więźnie mi w gardle – Ty nigdy nie mówisz o uczuciach. To nie jest słabość ani żadna deklaracja. Jesteś dla mnie dobry, troskliwy, bronisz mnie i kochasz się ze mną, ale to za mało – wzdycham – czego się boisz?  
- Sam nie wiem – wydaje się zaskoczony pytaniem – Nie wiem, czy to w ogóle jest strach? Po prostu nikomu tego nie mówiłem. No, mamie i babci, ale to co innego…
- Na razie to mi wystarczy – mówię, opierając czoło o nasze złączone dłonie – Kiedy następnym razem usłyszę coś, co nie jest przeznaczone dla mnie, po prostu Cię zapytam. To samo dotyczy Ciebie. Jeśli czegoś nie mówię wprost, a wydaje Ci się to ważne, to pytaj.
- Ola, jeśli to dla Ciebie takie ważne, to…
- Nie – kładę mu palec na ustach – nic nie mów. Powiesz mi to, kiedy sam poczujesz taką potrzebę.  
     Unoszę głowę i mam twarz Adama blisko, bardzo blisko. Całujemy się delikatnie, powoli, długo. Prysznic w łazience cichnie, a my zatapiamy się w sobie. Nasze oddechy stają się jednością. Czas przestaje istnieć. Odrywamy się od siebie dopiero na dźwięk otwieranych drzwi łazienki.
- Teraz my – Adam ujmuje mnie za rękę i pociąga za sobą do łazienki. Po drodze mijamy Julię i Michaela, którzy z rozanielonymi minami idą prosto do sypialni – Zostawcie nam tylko pościel – rzucam za nimi.
- Naprawdę nic Ci wtedy nie zrobił? – Adam pomaga mi zdjąć przez głowę sukienkę.
- Tylko mnie pocałował – mówię niechętnie – Przestałam się bronić, żeby mnie puścił i odepchnęłam go tak, że stracił równowagę. Postraszyłam, że go zranię i pozwolił mi wyjść.
- To silny facet. Nie miałabyś z nim szans – kręci głową.
- Ty jakoś bez trudu go załatwiłeś – uśmiecham się krzywo.  
- Ja to co innego. Umiem się bić. Poza tym mieliśmy równe szanse – poważnieje nagle – Wolałbym, żebyś tak nie pracowała. Zawsze może się to powtórzyć.  
- Od tamtej pory jestem ostrożniejsza – uspokajam go – Poza tym, mogę zabierać na zdjęcia Ciebie. Nie jest ich znowu tak wiele.
- To chyba najlepsze wyjście. Na razie… – wzdycha z rezygnacją.
     Wchodzimy razem pod prysznic. Namydlamy się nawzajem i masujemy z czułością. Jest w tym więcej przyjemności, niż można sobie wyobrazić. Co jakiś czas Adam całuje mnie, omiatając językiem moje zęby i wewnętrzną stronę policzków aż do podniebienia, jakby chciał przypomnieć sobie mój smak. Jestem zmęczona dzisiejszym dniem, ale te pocałunki są jak eliksir, dający życie. Smaruję kremem twarz, podczas gdy Adam wyciera mnie ręcznikiem, pokrywając pocałunkami moje ramiona i plecy. Kiedy schodzi do pośladków, klęka i osusza moje ciało jeszcze delikatniej, z większą czułością. Boże, i on nie potrafi mi powiedzieć, że mnie kocha?  
- Czy długo byliście ze sobą? Ty i ta Zuza.
- Kilka tygodni. Imponowało mi, że starsza dziewczyna chce się ze mną spotykać. Byliśmy na wakacjach. Nasi rodzice się znali – mówi to jakoś tak bezbarwnie, jakby czytał "Wiadomości”.
- Dlaczego się zdziwiła, że masz dziewczynę?
- Bo rozstaliśmy się dlatego, że ona chciała chodzenia, a ja łóżka. Dla mnie to był układ bez zobowiązań – przyznaje niechętnie.  
- To okropne, co mówisz! Ile miałeś wtedy lat? Byłeś wyrachowany w tak młodym wieku?
- Osiemnaście – patrzy na mnie z dołu, nie wstając z kolan – To ona tak postanowiła na samym początku: bez zobowiązań, tylko seks. A potem chciała więcej. A ja nie.
- Chodźmy do łóżka – nagle dopada mnie zmęczenie. Nie chcę o tym myśleć. Nie rozumiem tego. Rozstali się z takiego powodu, a teraz spotkali się i rozmawiali, jak para przyjaciół. Ja nie spotykam się z Robertem, a nawet, gdybym się spotkała, nie zapraszałabym go na drinka z Adamem.      
     Zasypiamy wtuleni w siebie. Jesteśmy oboje wykończeni. Zza ściany dobiegają nas przytłumione odgłosy mojej siostry i jej Michaela.  
     Niedziela upływa nam na błogim lenistwie. Mimo naszych próśb, Michael nie pozwala nam wejść do kuchni i sam gotuje dla nas wszystkich. Tylko Adam dostępuje zaszczytu i może przygotować sałatkę z pomidorów i ogórków. Zjadamy najlepszą na świecie zupę cebulową z grzankami i wołowinę w winie z pieczonymi ziemniakami. Odjeżdżamy z niekłamanym żalem, nie tylko z powodu jedzenia. Jestem skrajnie szczęśliwa, że wszyscy się polubili. Nie wiem, jak bym zniosła niechęć Julii do Adama. Wciąż pamiętam, jakie to było okropne, jak nie znosili się z Robertem.  
- Kiedy się zobaczymy? – pytam, stojąc na stopniu pociągu.
- Chyba za trzy tygodnie – Julia posyła mi całusa – Adam, wiem, że jedziesz zawsze na święta do mamy, ale gdybyś miał ochotę na odmianę, to zapraszamy Cię na nasze zaręczyny.
- Dzięki – nie wiem, co przeważa w jego głosie, zaskoczenie czy zażenowanie? – obiecałem mamie, że przyjadę, tym razem ma być też mój ojciec, wiec sami rozumiecie…
     To coś nowego. Nadstawiam uszu, ale nie pada żadna dodatkowa informacja. Tymczasem pociąg rusza i musimy zamknąć drzwi.  
- O czym myślisz? – słowa Adama wyrywają mnie z zadumy – Od pół godziny nie wypowiedziałaś ani słowa. To u Ciebie dziwny objaw – uśmiecha się lekko.
- Zastanawiam się, od jak dawna się znamy, a właściwie, od jak dawna się spotykamy, bo nie mogę powiedzieć, że Cię znam – patrzę mu głęboko w oczy.
- O to chodzi! – widzę, jak uśmiech znika i znów pojawia się to czujne spojrzenie.
- U Julii i Michaela to się wydaje takie proste – brnę dalej, niezrażona wyrazem jego oczu – poznali się, pokochali i teraz się pobiorą. Wiem więcej o chłopaku mojej siostry, niż o Tobie.
- Naprawdę? Wiesz jaka pozycja najbardziej mu odpowiada? – próbuje zbić mnie z tropu – Ciekawe…
- Wiesz, o czym mówię! – moja irytacja nie daje się ukryć – Znam Cię dłużej, niż Julia Michaela, a nie mam pojęcia kim są Twoi rodzice, nie wiem, gdzie jest Twój rodzinny dom… Ty wiesz o mnie prawie wszystko.  
- Bo Ty lubisz o sobie mówić, a ja nie – Adam broni się sprytnie – Przecież powiedziałem Ci, że możesz mnie zapytać, jeśli chcesz coś wiedzieć. Najwyżej nie odpowiem, jeśli uznam, że to zbyt osobiste.
- Ja niczego nie ukrywam. Nie mam takiej potrzeby.
- No właśnie – mówi, krzywiąc się – nie masz takiej potrzeby.
     Zapada kłopotliwe milczenie. Odwracam głowę do okna i obserwuję bezmyślnie, przesuwający się krajobraz. Co on musi ukrywać? A może nie musi, tylko się wstydzi albo boi się, że mnie zniechęci? Nie! Przecież mnie zna. Poza tym, powiedziałam mu, że go kocham, a to oczywiste, że nie opuszcza się ukochanej osoby z byle powodu.
- Ola – bierze mnie za rękę – powiedziałaś, że znamy się dłużej, niż oni, ale tak nie jest. Mieliśmy przerwę, która sporo zamieszała. Tak naprawdę jesteśmy razem niecałe 9 miesięcy.  
- Uważasz, że to za krótko, żeby zdradzić mi tajemnice rodzinne? – sarkazm przebija w moim głosie.
- Uważam, że nie ma potrzeby obciążać Cię sprawami, które nie mają na nas wpływu. Masz niedługo sesję i wolałbym, żebyś się skupiła na nauce.
     Nie wracamy już do tego tematu.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3911 słów i 21995 znaków.

8 komentarzy

 
  • kiniaa

    Kiedy kolejna część ???Czekam z niecierpliwością..**** :*****

    22 mar 2014

  • an

    Nie ma innej opcji ;) Cieszę się bardzo

    21 mar 2014

  • Roksana76

    Spoko. Czekaj cierpliwie. Już mam w głowie, jak wygląda... Jest fajna!

    21 mar 2014

  • an

    Mam nadzieję, ze Ania będzie miła :D Jeśli okaże się, ze bedzie dziewczyną Bogana, lub coś takiego, to chyba przejadę się do urzędu :/

    21 mar 2014

  • an

    do tego*

    21 mar 2014

  • an

    Też myślę, ze Ania to fajne imię :D Wiem, wiem. Sama zresztą napisalam, ze bylby idealny, gdyby nie noo te niektóre sprawy. Wylecialo mi ile ma lat, ale wiem, ze jest starszy kilka lat od O i to oczywiste, ze nie czekał na nią juz od swych narodzin i w celibacie. Po prostu ja to tak lubię i tak się w to wczuwam, ze czuję do niechęć jak Ola, gdy sobie pomysle, ze byl z tą szmatką do podłogi  :] Dobrali się z Alexem

    21 mar 2014

  • Roksana76

    An, nie bądź taka surowa! Był młody i głupi! Przecież nie może być ideałem. Na pociechę powiem Ci, że Ania, to będzie fajne imię!

    21 mar 2014

  • an

    No ja go chyba zabije! Bardzo mi się nie spodobala ta ehm stara relacja Zuzi i Adama. Nie lubię takiego czegos i ugh… Really? Właśnie to mi się w Adamie nie podoba. Na oslode dla mnie zareagował bardzo dobrze na ****a Alexa i w końcu porozmawiali o uczuciach. Świetnie. Z tego jestem zadowolona, ale jednak opuszczam ten rozdzial z niesmakiem wywołanym Z i A -.- Fu …

    21 mar 2014