Czas na miłość. Teraz! cz 4

Przysługa
     Uwielbiam organizować imprezy, jeśli nie muszę tego robić u siebie w domu. Co prawda połapanie wszystkich i wyegzekwowanie składkowej kasy graniczy z cudem, ale to na szczęście zadanie Adama. Wyjątkiem jest Ola z Radkiem i jeszcze kilku moich znajomych. On ich po prostu nie zna.  
Połowę drogi z Liptowskiego Mikulosza do Krakowa, przesiedziałam rozmyślając, jak mogę zemścić się na Alicji, ale niestety nic mądrego nie przyszło mi do głowy. Chyba nie mam charakteru mściciela. Gdyby tak można było zaangażować Julię. Ona to by dopiero wysmażyła zemstę. Niestety, moja siostra jest kompletnie nie do użytku. To zaskakujące, jak z tej pewnej siebie, złośliwej i momentami nawet oschłej i bezczelnej dziewczyny nagle powstała delikatna, pełna empatii i ciepła kobieta. Można tak powiedzieć: powstała. Michael wyzwolił w niej cechy, których istnienia nikt z nas nawet nie podejrzewał. Bardzo mi żal, że nie przyjedzie na naszą imprezę, ale goszczenie mamy chłopaka jest dla mnie wystarczającym wytłumaczeniem. Mam nadzieję, że Julia przypadnie jej do gustu. Sprawdzam po raz kolejny listę spraw do załatwienia:
1.     Gorące danie – sztuk dwie na osobę – jest!
2.     Półmiski kanapek z naszej stołówki – sztuk sześć - jest
3.     Ciasta produkcji Hortex – sztuk sześć – jest!
4.     Napoje + woda – na miejscu
5.     Kawa, herbata – na miejscu
6.     Owoce - ? - Kurde, zapomniałam o owocach. Supermarket odpada: drogo i byle jakie. Pojedziemy w sobotę przed treningiem na halę i kupimy pomarańcze i winogrona.
7.     Talerze - ? – muszę zapytać, czy przywiozą talerze, czy mam kupić plastikowe. Sztućce też.  
Mogę zadzwonić, ale lepiej pogadać osobiście, bo wolałabym, żeby przywieźli swoje. Plastikowe talerze kosztują, a budżet trzeszczy. Mam do zajęć jeszcze ponad godzinę, zdążę. Wchodząc do restauracji, która przygotuje nam posiłki, wpadam na Rafała. Na mój widok oczy mu się rozświetlają, jak lampki na choince.
- Ola, ale fajnie, że Cię widzę. Musisz mi pomóc.
- Jezu, Rafał, muszę iść do kierowniczki, pogadać o talerzach. Jak chcesz, to poczekaj na mnie. Pójdziemy razem na fizjologię - zupełnie zapomniałam, że wiszę mu przysługę. Że też teraz sobie przypomniał.
     Wychodzę od kierowniczki w lepszym nastroju, bo dała się przekonać do przywiezienia zastawy. Rafał czeka przy barze, popijając kawę.
- Zamówić Ci? Dają taką pyszną kawę z pianką, posypaną cynamonem – oblizuje się, a ja prawie czuję zapach cynamonu – mamy czas.
- Dobra, dawaj tę kawę. Czego ode mnie chcesz?
- Słuchaj - Rafał ścisza głos i rozgląda się niepewnie dokoła – chodzi o mojego ojca. Tylko nie myśl, że jestem stuknięty. On myśli, że jestem gejem - Rafał wyrzuca to z siebie, jakby go to uwierało gdzieś wewnątrz a teraz wreszcie się tego pozbył.
- A jesteś? – coś mi zaczyna świtać.
- Sam nie wiem, ale właśnie dlatego chcę Cię prosić o pomoc – mówi to takim tonem, jakby zamierzał mnie prosić, żebym skoczyła z mostu
- Słuchaj, lubię Cię, ale bez przesady – nie mogę uwierzyć, że prosi mnie o coś takiego – ja Ci nie pomogę się przekonać, czy wolisz dziewczyny czy chłopaków.
- Nie, nie! – Rafał mruga oczami, zaskoczony - Pójdziesz ze mną tylko na kolację w piątek wieczorem.  
- Tylko tyle? – patrzę podejrzliwie – taką w knajpie czy u Ciebie?  
- W knajpie, znaczy w restauracji – Rafał wyraźnie się odpręża – tylko musi tak wyglądać, że jesteśmy parą.
- Co? Chyba zgłupiałeś? Jestem z Adamem, wszyscy wiedzą – patrzę z niedowierzaniem – Nie mam zamiaru całować się z Tobą publicznie. Zresztą niepublicznie też nie!
- Nie, ja też nie chcę się z Tobą całować – patrzy na mnie z przerażeniem – Chodzi tylko o mojego ojca. Nikt inny nie musi wiedzieć. Po prostu on tam będzie z kolegami, a my będziemy siedzieć razem i udawać, że jesteśmy zakochani. Szeptać, trzymać się za ręce i takie tam.
- Wiesz co? To jest popieprzone. Muszę powiedzieć Adamowi, tak na wszelki wypadek – dodaję, widząc minę Rafała – jakby ktoś nas zobaczył.
- Nie! Nie mów nikomu! Nawet Adamowi – łapie mnie za rękę i ściska kurczowo – On się kumpluje z tym Pawełkiem i to jego ojciec coś tam mówił, że Pawełek mnie podejrzewa.
- Dobra, jak chcesz – jestem zaskoczona jego reakcją – ale czy nie prościej po prostu porozmawiać z Twoim ojcem? – Aha, już sobie wyobrażam reakcję np. mojej mamy, gdybym powiedziała, że jestem lesbijką.
- Nie ma mowy! – Rafał płaci za nasze kawy i zbieramy się do wyjścia. – tylko ubierz się tak … wystrzałowo.
     Nie podoba mi się ten pomysł z kolacją, ale obietnica jest obietnicą. No i to udawanie zakochanych i ubranie się "wystrzałowo”. Rafał ma swoje powody, OK., ale nadal uważam, że to głupi pomysł. Tak czy inaczej, już się zgodziłam. Tylko, co ja powiem Adamowi?  
- Wiesz co, Adam? – dzwonię do niego w czwartek wieczorem – możesz wziąć z akademika moją torbę, bo ja mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę i przyjadę do Ciebie wieczorem.
- Mogę po Ciebie przyjechać, żebyś nie błąkała się po nocy. To jakieś zdjęcia? – jest słodki, kiedy mówi do mnie z taką troską.
- Niezupełnie, ale to jedno zobowiązanie z zeszłego roku. Odwiozą mnie pod wskazany adres, nie bój się o mnie. Poza tym, nie wiem dokładnie, ile to zajmie czasu.  
- No, dobrze – zgadza się niechętnie – zrobię Ci coś dobrego na kolację.
---
     W Piątek pakuję do torby rzeczy na sobotę i dodatkowo buty i strój do tańca. Mamy trening w sobotę. To się chyba nazywa ”Prawo Marfiego”, jak wszystko się kumuluje, w najmniej odpowiednim momencie. Ola przygląda mi się z zaciekawieniem.
- Zachowujesz się, jak przed egzaminem – mówi wreszcie z miną wyrażającą dezaprobatę.
     Mam ochotę powiedzieć jaj, że będzie miała jutro taki sam humor przed spotkaniem z Arturem, ale gryzę się w język. Jeszcze gotowa zrezygnować.  
- Bo to jest coś w rodzaju egzaminu – wzdycham i zasuwam torbę – daj to Adamowi i nie zapomnij o sukience, bo będę musiała pójść w dżinsach.
     Najgorsze jest to, że Oli też nie mogę nic powiedzieć, a przecież mam się ubrać "wystrzałowo”. Wciągam więc dżinsy, a do torebki chowam spódniczkę z elastycznego "rękawa”. Bluzka nie wzbudza podejrzeń, a jak podepnę włosy i założę kolczyki, będzie dobrze.  
- To do jutra! – Obdarzam Olę promiennym uśmiechem i już mnie nie ma. Przez chwilę rozważam, czy nie przebrać się w taksówce, ale w końcu wchodzę do ubikacji na parterze akademika i szybko zamieniam spodnie na spódniczkę. Dżinsy chowam do reklamówki. Co za cudowny wynalazek. Wszędzie się zmieści i jest taka pojemna. Przywiozłam z Włoch całą masę kolorowych reklamówek, teraz jednak wzięłam czarną z Wranglera, żeby nie rzucała się w oczy.  
- Już myślałem, że nie przyjdziesz – Rafał czeka na mnie przy szatni – Ładnie wyglądasz.
- Dzięki, mam nadzieję, że wystarczająco "wystrzałowo” – mimo wszystko, przyjemnie usłyszeć komplement – Już są?
- Jeszcze nie, ale zaraz przyjdą. – Rafał zerka na zegarek – słyszałem jak ojciec zamawiał stolik na szóstą.  
     Siadamy przy stoliku na samym środku. Przypuszczam, że Rafał specjalnie taki wybrał, żeby dobrze nas było widać.
- Wiesz co, zakochani nie usiedliby w takim miejscu. Dowiedz się, gdzie ma rezerwację twój ojciec i usiądźmy gdzieś niedaleko, ale pod ścianą – rozglądam się i widzę dwie rezerwacje, możemy usiąść pomiędzy nimi.  
- Masz rację – Rafał kręci się na krześle – po prostu nie pomyślałem. To dla mnie też jest głupia sytuacja, ale nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy. Zamówmy coś.  
- Dobrze, dla mnie jakieś warzywa i kawałek kurczaka. Coś małego, bo Adam szykuje mi kolację – do restauracji wchodzą czterej panowie w średnim wieku. Rozpoznaję jednego z moich wykładowców. Któryś z nich jest ojcem Rafała, ale nie jest podobny do żadnego, więc nie wiem, który. Rafał też ich zauważył i przechylił się przez stół w moją stronę, ujmując mnie przy tym za rękę.
- Ten w marynarce ze złotymi guzikami, to mój ojciec. Ten w szarym, to ojciec Pawełka, Zaleskiego znasz, a ten czwarty, to nie wiem dokładnie, ale chyba ktoś z rolniczej – ściska mnie przy tym tak mocno, że zaraz połamie mi palce. Na szczęście kelner przynosi nam zamówienie i Rafał siada spokojnie na swoim miejscu.
- Musimy o czymś gadać, żeby wyglądało normalnie, więc może opowiedz mi o sobie. No, wiesz, o dziewczynach i chłopakach. Może wcale nie jest takie pewne, że jesteś gejem? Może jesteś "Bi”? – staram się uśmiechać, ale czuję się głupio – spałeś z jakąś dziewczyną? Przepraszam, że pytam, ale nie z ciekawości, tylko dlatego, że to może być ważne.
- Możesz pytać. Przecież sam Cię w to wciągnąłem – Rafał drapie się po brodzie zakłopotany – Byłem z dziewczyną, nawet z dwoma, ale jakoś nie bardzo mi to wychodziło. Lubię dziewczyny, ale w łóżku jakoś nie czułem się dobrze. Po prostu nie pociągało mnie to. Najpierw myślałem, że może z nimi jest coś nie tak, albo, że nie były w moim typie…
- To możliwe. Miałam coś podobnego. Wydawało mi się, że kocham chłopaka, który mnie nie podniecał. Po prostu nie chciałam iść z nim do łóżka. Im bardziej on naciskał, tym bardziej ja nie mogłam.
- To nie to samo – Rafał kręci głową w zamyśleniu – ja chciałem, ale mi nie wychodziło, rozumiesz?
- No, ale z Wami jest inaczej – upieram się – u was wszystko widać, a nam łatwiej oszukiwać. Myślisz, że dziewczynom zawsze wychodzi?  
- Tylko, że ja byłem też nie z dziewczyną i wtedy mi wyszło – mówi to cicho, nie patrząc na mnie. Nagle robi mi się go żal. Prawdopodobnie jestem pierwszą i może jedyną osobą, której się zwierzył.
- Uwaga - Rafał kiwa głową w stronę stolika za moimi plecami – chyba powinniśmy do nich podejść. Tylko mnie nie wsyp, błagam.
     Co za kretynizm! Gapią się na mnie, jakby chcieli sprawdzić, czy mam pod spódnicą fiutka. Albo wyobraźnia płata mi figla. W każdym razie, czuję się jak idiotka.  
- Dobry wieczór – dygam lekko i zerkam na Rafała, który otacza mnie ramieniem. Mam ochotę wyjść.  
- Dobry wieczór. To Ola Jezierska, moja koleżanka – Rafał uśmiecha się znacząco.
- Dobry wieczór – wyciągają po kolei ręce. Na końcu ojciec Pawełka. Ma taki sam świdrujący wzrok i działa na mnie tak samo odpychająco jak jego synalek. Mam nadzieję, że Alicja da mu popalić.  
- To my nie będziemy przeszkadzać – Rafał bierze mnie za rękę – poza tym jedzenie nam stygnie.
- Ależ nie przeszkadzacie – jego ojciec uśmiecha się szeroko – gruchajcie sobie.  
- Zdajesz sobie sprawę, że będę musiała powiedzieć Adamowi o tej kolacji – mówię, kiedy siadamy przy swoim stoliku. Nie dam rady przełknąć niczego więcej – Przedstawiłeś mnie, a ta szuja od Pawełka na pewno mu opowie, kogo spotkał.
- Tylko mu nie mów, dlaczego tu przyszłaś – do Rafała dociera, że popełnił błąd, którego nie da się już naprawić – jak cokolwiek z tego, co Ci powiedziałem dotrze do Pawełka…
- Za kogo Ty mnie masz? Przysięgam, że nic nie dotrze do Pawełka. Nie powiedziałabym temu draniowi nawet jaki rozmiar buta nosisz, a co dopiero takie rzeczy. Powiem Adamowi najmniej, jak się da i tylko wtedy, jeśli nie będzie innego wyjścia. Poza tym, on potrafi dochować tajemnicy, wierz mi.  
- Przepraszam, po prostu nie wiem co robić.  
- Mów jak najmniej i rób swoje – głaszczę go po policzku. Nie na pokaz, tylko dlatego, że czuję taką wewnętrzną potrzebę. Nie mam sumienia powiedzieć mu, że nie czuję w nim ani odrobiny faceta. Jest gejem, ale chyba chciałabym mieć takiego kumpla – Wiesz co? Organizujemy imprezę w Klubie Jazzowym. Wiem, że to trochę późno, ale zapraszam Cię. Będzie Ola z Radziem i Anka, i jeszcze kilka osób z naszej grupy. Będzie też Pawełek z Alicją, ale o niego się nie martw.  
- Dzięki. Może przyjdę – przytrzymuje moją dłoń – Zjesz deser?
- Nie, ale weź mi kawę, a ja zaraz wrócę – czuję, że pęcherz mam pełny jak balon, więc szybko lokalizuję toaletę.
     Co za ulga! Poprawiam jeszcze szminkę, kiedy drzwi się otwierają i staje w nich Bogdan.
- To damski! – warczę.
- Zostaw tego dzieciaka i zajmij się prawdziwym facetem – ignoruje moje słowa.
- Masz na myśli Adama, jak sądzę.
- Mam na myśli siebie.  
- Chyba kpisz! – próbuję go wyminąć. Od jak dawna tu jest? Co widział?
- Załatwiasz sobie dobre stopnie? Sprytnie. Podoba mi się twoje podejście. Ja też mogę Ci coś załatwić. Wystarczy, że ładnie poprosisz – uśmiecha się obleśnie.
- Nie Twoja sprawa, co załatwiam. O nic Cię nie poproszę, a już na pewno nie "ładnie”!
-Szkoda, bo mam coś, na czym Twojemu kochasiowi bardzo zależy…. A jak się zmartwi, że panienka go kiwa na boku…
- Skąd wiesz, ze mnie tu nie przysłał? – uśmiecham się słodko.
- A przysłał?
     Czuję, że żołądek podchodzi mi do gardła.
- Tak myślałem – Bogdan triumfuje – nie bój się, nie powiem mu. Zresztą, on też nie jest z Tobą szczery. Przemyśl moją propozycję. Ja nie jestem zaborczy. Interesuje mnie jeden numerek. Nikt się nie dowie, a Ty dasz Adasiowi coś takiego, że może się nawet z tobą ożeni.
     Cofa się i drzwi się zamykają. Ogarnia mnie dziwne uczucie, jakby wszystko wokół mnie poruszało się w różnych kierunkach. Muszę się przytrzymać umywalki, żeby nie upaść. Chcę wracać do domu. Natychmiast.
- Nie chcesz kawy? – Rafał patrzy na mnie zdumiony – co tak zbladłaś?
- Zakręciło mi się w głowie. Wolałabym już wyjść. Czy mógłbyś mnie odwieźć, nie chcę jechać sama.
- Jasne, chodź.
     Kiedy podaję adres, Rafał unosi brwi ze zdziwienia.
- Jadę do Adama – wyjaśniam – dlatego pewnie będę musiała mu powiedzieć.
     Rafał wzdycha tylko i nic nie mówi. Zastanawiam się, czy nie żałuje, że mnie zaprosił. Dobrze, że nie był świadkiem mojego spotkania z Bogdanem. Nagle uświadamiam sobie, ze nadal mam na sobie kusą spódniczkę.
- Posuń się – warczę i ściągam buty. Nie zważając na Rafała, wciągam spodnie wyginając się niemiłosiernie na tylnym siedzeniu. Na koniec ściągam spódnicę. – Nie wiem jak ludzie uprawiają seks na tylnym siedzeniu. To chyba jakaś ściema – burczę.
- Zdziwiłaby się pani – taksówkarz szczerzy zęby.  
- Przyjdź jutro, będzie fajnie – mówię na pożegnanie i zostawiam oniemiałego Rafała w taksówce.
     Ku mojemu zaskoczeniu, zarówno drzwi wejściowe, jak i te do mieszkania, są otwarte. W dużym pokoju widzę Adama i Artura, rozpartych na kanapie, a przed nimi dwie butelki czystej. Jedna pusta, a duga w połowie. Na stole jakieś resztki kanapek i ogórki. Na mój widok, cieszą się jak dzieci. Upili się. Może to i lepiej?  
- No pięknie – biorę się pod boki – tylko Cię spuścić z oka – udaję zagniewaną.
- Chodź do nas, Ola – Artur jest jakby w lepszej kondycji – napij się z nami.
- A gdzie moja kolacja? – patrzę na Adama.  
- W lodówce – mówi z dumą.
     Faktycznie, zostawili mi dwie kanapki. Wyjmuję je i dosiadam się do chłopaków.  
- No, to nalejcie – zerkam na Adama z uśmiechem.  
     Zadziwiająco pewnym ruchem napełnia mój kieliszek.
- Na zdrowie – wychylam go szybko i czekam aż wypiją.
     Po dwóch kolejkach Adam nie jest w stanie opanować senności.  
- Od której pijecie? – pytam Artura rozbawiona.
- Chyba od czwartej.
- Przenocujesz tu? Chyba nie będziesz wracał do domu w takim stanie?
- Chyba nie – mówi niepewnie.
- Adam, chodź spać – potrząsam go za ramię. Patrzy na mnie nieprzytomnie – pomogę Ci, ale nie dam rady Cię zanieść – burczę.
     Wstaje i idzie zadziwiająco pewnym krokiem. Pada na łóżko natychmiast po wejściu do sypialni. Odpinam mu spodnie i ściągam je nie bez trudu. Odpinam koszulę i próbuję ją zdjąć. Jest ciężki i bezwładny.
- Pomóż mi, Adam – sapię i powoli przekręcam go na bok. Kiedy wreszcie udaje mi się zdjąć mu koszulę, otulam go kołdrą i całuję delikatnie w policzek. Pachnie alkoholem, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Wsuwam mu palce we włosy i targam je pieszczotliwie.  
- Ty go chyba naprawdę kochasz? – Artur stoi oparty o framugę drzwi, w pozie, którą tak lubię u Adama.
- A coś Ty myślał? – syczę – Idź spać. Sprzątnę tylko ze stołu i rozłożę Ci łóżko.  
- Poradzę sobie – zatacza się i mało nie pada w przedpokoju.
- Właśnie widzę!
     Uprzątam szybko stolik i wyciągam pościel ze schowka. Pod kołdrą leży białe pudełko podobne do tego z butami od Bogdana. Uchylam przykrywkę i szybko ją zamykam. Nie jest podobne. To jest TO pudełko. Odwracam się szybko, ale Artur właśnie wychodzi z łazienki, więc nic nie widział. Ciekawe, co Bogdan miał na myśli, mówiąc, że Adam nie jest ze mną szczery?

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3052 słów i 17213 znaków.

5 komentarzy

 
  • an

    Oczywiście nigdy nie moze byc zbyt długo slodkiej, niczym nie zmaconej sielanki :| Musi powiedziec Adamowi i nie odwlekac tego w czasie, bo beda problemy cos czuje

    18 mar 2014

  • ;p

    cd!!!!!!!

    17 mar 2014

  • slodka

    och niech wyjaśni wszystko Adamowi żeby nie pomyślał że ją zradza..i niech powie co ten kretyn bogdam wygadywał..

    17 mar 2014

  • czytelniczka

    bardzo mi się podoba, tylko szkoda że tak krótko :P
    mam nadzieje że Ola wyjaśni cały ten wieczór Adamowi :)

    17 mar 2014

  • petrova18

    Co tak krótko? Ale dobrze, że budujesz napięcie. :)

    17 mar 2014