Czas na miłość. Teraz! cz 26

Jak ten czas leci, kiedy jesteśmy razem! Dwa dni upłynęły nam na zwiedzaniu i włóczeniu się po mieście, a dwie noce na cudownym seksie… Dobrze, że jeszcze trzy dni zdjęć, zanim pojedziemy do Dusseldorfu. Stresuje mnie ta wizyta! Wciąż pamiętam te elegancką kobietę w czerwieni i to, jak bez skrępowania potargała włosy Adama, kiedy widziałam ich w restauracji. Muszą być bardzo zżyci… Z drugiej strony, jej zachowanie w stosunku do zbuntowanego nastolatka świadczy o tym, że jest dobrym psychologiem… Duszno mi się robi, jak o tym myślę… To JEGO mama!  
     W poniedziałek czeka na mnie w recepcji wiadomość, ze jednak zamiast do zoo, mam przyjechać we wtorek rano do agencji. Czyżby kolejny raz się rozmyślili?
     Jednak nie! W holu czeka już dziewczyna w podobnym typie urody, co Nadia. Jest tylko wyższa i szczuplejsza ode mnie. Może nie szczuplejsza, ale prawie nie ma biustu… Kirsten nas sobie przedstawia. Dziewczyna ma na imię Anika i jest ze wschodnich Niemiec. Oni wciąż jeszcze funkcjonują w dwóch krajach, mimo, że się zjednoczyli. Idziemy na zaplecze agencji. Jest tam spore studio zdjęciowe i coś w rodzaju obszernej garderoby.
- To ja się powłóczę po mieście… – Adam wyraźnie czuje się tu nieswojo. Całuje mnie w czoło i obiecuje wrócić przed lunchem.  
     Teraz mogę się odprężyć, bo zabiera się za mnie fryzjer. Mam świeżo umyte włosy, więc tylko je delikatnie modeluje. Make-up też robimy bardzo naturalny, ale o to właśnie chodzi. Poprzednio też firma wyraźnie kładła nacisk na stonowany makijaż. Tego dnia mamy zbliżenia, czyli fotograf robi zdjęcia naszych dłoni, twarzy, fragmentów ciała… My rozsmarowujemy kremy i balsamy, otwieramy i zamykamy słoiczki, wąchamy ich zawartość z rozanielonymi minami, itd. Trzeba się wykazać anielską cierpliwością, bo co chwila fryzjer, albo kosmetyczka coś poprawiają. Ja się już nauczyłam, ale Anika okazuje zniecierpliwienie. Dopiero po zdjęciach dowiaduję się, że specjalizuje się w pracy na wybiegu, więc pozowanie nie jest jej mocną stroną.  
     Popołudnie mamy wolne, więc idziemy z Adamem na zakupy. Może nie jest to taka frajda, jak z Julią, ale doceniam, że czeka cierpliwie przed przymierzalnią. Dość szybko się orientuję, że ma rozeznanie, do których sklepów warto wejść, a które lepiej omijać. Po trzech godzinach mam już prezenty dla wszystkich i kilka całkiem niezłych zdobyczy dla siebie. Na koniec wchodzimy do sklepu z bielizną.  
- Muszę Ci odkupić majtki – ma na twarzy taki uśmiech, że od razu mam ochotę kupić dwie pary… na wszelki wypadek!
     Wybieram komplet z delikatnej granatowej koronki. Dopłacę za ten stanik, choćby miał kosztować krocie! Na sam widok cieknie ślinka. Idę do przymierzalni… w międzyczasie pani donosi mi kolejne komplety. Ten granatowy jest jeszcze w wersji srebrnoszarej i śnieżnobiałej… Mam mętlik w głowie… wszystko jest cudne!  
- Adam… - trzymam dwa staniki w dłoniach – nie wiem, co wybrać!
- Weź oba – unosi jedną brew… wiem, o czym myśli…
     Zostawiam sobie granatowy, a biały z żalem oddaję. Idę sprawdzić jeszcze jeden, który bardzo zainteresował Adama, ale już zdecydowałam.
     Ku mojemu zadowoleniu, Adam po krótkich pertraktacjach godzi się na poniesienie tylko połowy kosztów! I tak jestem do przodu, bo stanik jest znacznie droższy od majtek, ale dobre i to!
Wracamy do hotelu obładowani reklamówkami. Naprzeciw wejścia mamy chińską restaurację, więc postanawiamy zjeść tam wcześniejszą kolację. Nie mam pojęcia, co zamówić, ale jak zwykle Adam podrzuca mi kilka opcji i wspólnie nam się udaje. Musi prowadzić naprawdę ciekawe życie, kiedy wyjeżdża do rodziców. Wciąż nie rozumiem, dlaczego ojciec chciał go tego pozbawić? Polska jest strasznie zacofana! A może właśnie o to chodziło? Żeby docenił?  
Dostaję maleńkie pierożki gotowane na parze w bambusowym koszyczku, a Adam małe naleśniczki w chrupiącym białym cieście. Próbuję jeść pałeczkami, ale to strasznie trudne. Adamowi idzie lepiej, ale kiedy ja daję za wygraną, on też sięga po widelec. Po chwili dostajemy rybę w jakimś aromatycznym sosie i warzywa. Niesamowite smaki! Chyba polubię chińszczyznę! Tylko, gdzie ją znajdę w Krakowie?  
- Nie martw się, chińskie knajpki są jak grzyby po deszczu. Pojawiają się, nie wiadomo kiedy! – Adam otacza mnie ramieniem, kiedy wracamy do siebie.
     Nie mogę się doczekać, żeby poprzymierzać spokojnie to, co kupiłam! Odkładam prezenty, odrywając ostrożnie ceny. Adam idzie pod prysznic… zerkam na jego szafkę nocną. Kupił jakieś książki… na okładce tej na samym wierzchu są koła zębate… tytuł po angielsku… jakieś "zagadnienia techniczne i mechaniczne”, cokolwiek to znaczy.
- Będziesz moją widownią – oznajmiam, kiedy wychodzi z łazienki i zabieram ze sobą naręcze ubrań.
     Biorę szybki prysznic. Koronkowy komplecik przymierzę na końcu… Zaczynam od jasnych obcisłych dżinsów i czarnej koszulki ze srebrnymi dżetami… Adam siedzi na łóżku, wsparty o poduszkę. Ma na kolanach książkę z kołami zębatymi… Unosi głowę i przygląda mi się uważnie…
- Można klaskać? – pyta z filuternym uśmiechem
- Można – przekrzywiam głowę - ale wolę, żebyś mi obiektywnie powiedział, czy jest dobrze…
- Wiesz, że nie jestem obiektywny… - oblizuje się koniuszkiem języka – najbardziej podobasz mi się bez ubrania.
     Przewracam oczami.  
- No dobra, postaram się – odkłada książkę – to jest OK.
     Wracam do łazienki i zakładam krótką sukieneczkę na ramiączkach. Niby zwyczajna, lekko rozkloszowana, ale ma niesamowite kolory, taka wielobarwna krateczka. Adamowi się podoba, ale stwierdza, że wolałby żebym nosiła dłuższe, chyba, że idę z nim. Kochany jest! Szorty! Granatowe do połowy uda i bladozielona bluzeczka na guziczki. Do tego jasne zamszowe buty z cholewką w dziurki. Też się podoba. Jeszcze biało-niebieski cieniowany kombinezon, który leży na mnie tak, ze nawet nie musze pytać i wreszcie bielizna! Wychodzę z niewinna minką i okręcam się powoli.
- Chodź tu bliżej… – tembr głosu wyraźnie oznacza, że Adam chce się bliżej zapoznać z moim nowym komplecikiem.
     Zerkam na niego i przygryzam wargę. Nie ukryje, że mu się podobam. Jest nagi!  
- Aaa – grożę mu palcem – tego nie pozwolę Ci porwać – przesuwam dłońmi po staniku i sunę w dół.
- No chodź – siada po turecku i wyciąga do mnie dłonie – nie pożałujesz… zdejmę to bardzo ostrożnie…
- Mam jutro zdjęcia… – mój opór słabnie w miarę, jak członek Adama przybiera na objętości.
- Będzie baaardzo delikatnie… - mruczy i zerka w dół – no chodź… - przekrzywia zabawnie głowę.
     Idę powoli i wreszcie staję obok łóżka. Adam ostrożnie wodzi palcami po moim dekolcie, wzdłuż koronkowego brzegu stanika… sięga do zapięcia, pochylając się w przód… dotyka ustami piersi tuż nad koronką… zsuwa ją w dół… ciepły język omiata sterczącą brodawkę… jak rozkosznie… wzdycham głęboko…
- Mmmm, ale smakujesz… - koniuszek języka porusza się szybko w górę i w dół – chodź… - jego dłonie suną wzdłuż mięśni brzucha, na biodra… zsuwają ostrożnie koronkowe majteczki…  
     Kiedy jestem kompletnie naga, Adam przyciąga mnie do siebie i sadza miedzy swoimi udami. Obejmuję go nogami. Potężny wzwód sterczy w górę między nami, ale Adamowi się nie spieszy… Sięga do moich ust… rozchyla je i wsuwa leniwie język… jak dobrze… całuje mnie powoli… czuję ciepłą dłoń na złączeniu ud… gładzi palcem moją szparkę… odprężam się… odpływam łagodnie… palec stopniowo zwiększa nacisk, ale nie wsuwa się głębiej…  
- Jaka jesteś miękka i delikatna – dwa kciuki suną do mojego wnętrza… rozciągają je na boki… wszystko jakby w zwolnionym tempie… czuję drżenie moich własnych mięśni ud… mój mały guziczek też drży… - mogę już wejść? – jak przez mgłę słyszę niski, ciepły głos.
     Mruczę w odpowiedzi do jego ust. Adam wysuwa ze mnie palce i obejmuje ręką moją pupę, unosząc ją w górę… nakierowuje śliską główkę… powolutku zsuwa mnie w dół… jest we mnie… rozkoszne rozpieranie… jak dobrze... jęczę cichutko…
- Boli?
- Nie… dobrze mi…
     Uśmiecha się i patrzy mi w oczy… ma takie szerokie źrenice… uwielbiam, kiedy są takie… kładzie mi dłonie na ramionach i dopycha w dół… czuję go naprawdę głęboko… napinam się… robi to tak powoli, ze nie czuję bólu, tylko coś, jakby opór… rozkosz… jak dobrze…  
- Spróbuj zacisnąć na mnie mięśnie – szepcze mi do ucha.
     Próbuję… Adam bierze głębszy oddech… udało mi się! Jeszcze raz… ciche stęknięcie…
- Dobrze? – pytam cicho.
- Cudownie… - mruczy – teraz ja. Nie ruszaj się.
     Przyciska mnie do siebie… i nagle czuję drgnięcie gdzieś głęboko, w dole… niewielki ruch, ale odbieram go każdym nerwem… jęczę… jeszcze raz… czuję to mocniej… ale jazda…
     Robimy to na zmianę… kilaka razy ja… kilka on… wciąż jestem pełna… prawie się nie poruszamy, a jednak narasta we mnie fala rozkoszy… kołysze mnie… unosi… oddycham coraz szybciej… silna dłoń unieruchamia moją pupę… dociska ją… druga masuje pierś… moje wnętrze płonie… pulsuje… nasze oddechy są ciężkie… dyszące… napór w moim wnętrzu rośnie… jakaś.. twardość… pęka… odpływam…
- Aadaam… - głos mi drży…
- Ćśśś, maleńka, ćśśśś – pulsuje w moim wnętrzu.
     Obejmuję Adama za szyję i opieram głowę na jego ramieniu. Jak mi dobrze, jak błogo… Gładzi moje plecy i pośladki. Siedzimy tak chyba całe wieki… odchylam wreszcie głowę i zaglądam mu w oczy. Teraz są znów brązowe, z wesołymi ognikami, jakby zrobił mi świetny kawał… Uśmiecham się nieśmiało i sięgam do jego ust. Całujemy się chwilę i wreszcie powolutku się odsuwam. Adam przytrzymuje moje biodra. Och… Kochane nóżki znowu razem! Wewnętrzne mięśnie ud mam rozkosznie obolałe. Układam się ostrożnie, cicho pojękując.  
- Miało być delikatnie… - Adam uśmiecha się z zakłopotaniem i okrywa mnie kołdrą – ale na pewno nie masz widocznych śladów…
- To był seks tantryczny? – gdzieś o tym czytałam…
- Coś w tym rodzaju… Podobało Ci się?
- To nie wiesz? – unoszę brwi.
      W odpowiedzi dostaję czuły pocałunek z języczkiem. Adam niepewny? Nie wierzę!
- Kupiłem sobie prezent – mówi nagle i wyciąga niewielką reklamówkę ze sklepu z bielizną. Otwieram szeroko oczy. Nie mieli tam niczego dla mężczyzn…
     Adam wyciąga biały koronkowy komplecik, który tak mi się podobał…  
- Ale zakładasz go tylko dla mnie – ma w oczach takie ciepło…
- Kocham Cię! – zarzucam mu ramiona na szyję. Nie ma sensu tłumaczyć, że nie musi tego robić! Dla niego to też sposób okazywania uczuć.
- Ja też Cię kocham. Bardzo…
---
     Doczekałam się wreszcie zdjęć w Zoo! Tym razem Adam jedzie ze mną. Na szczęście fotograf nie ma nic przeciwko. Jest wręcz przyjazny! Okazuje się, ze planem zdjęciowym będzie fragment plaży z tropikalną roślinnością, gdzie normalnie wyleguje się krokodyl. Teraz jest zamknięty, a piasek będzie udawał Karaiby! Myjemy dokładnie stopy, bo taki jest warunek dyrekcji Zoo. Cały czas jest przy nas pracownik Zoo, odpowiedzialny za stan wybiegu, jak go nazywa. Dostajemy bajecznie kolorowe jednoczęściowe kostiumy i parea na biodra. Asystent fotografa wyciąga z plastikowego pudła owoce tropikalne i układa na uplecionych z liści tacach. Drewniany leżak wyglądający na sterany czasem i morskim wiatrem grat, doskonale wpisuje się w scenerię. Brakuje tylko gorących rytmów… podryguję, nucąc pod nosem jakąś sambę… przypomina mi się Ania i jej frywolne bioderka.
- Hej, tancerko – fotograf mruga do mnie wesoło – poruszaj się tak przed obiektywem!
- Nie ma sprawy! – przekrzykuję wrzaski papug latających nam nad głowami – załatw jakąś muzykę.
     Po krótkich pertraktacjach, pracownik Zoo wyraża zgodę na niezbyt głośną muzykę. W końcu jesteśmy wewnątrz woliery dla ptaków.
     Przy wesołych rytmach idzie nam świetnie. Obie wczułyśmy się w nastrój…  
- Przydałby się jakiś facet – fotograf zerka na Adama, siedzącego na murku niedaleko naszej "plaży” i pogrążonego w lekturze – Twój chłopak by nie mógł?
- Adam – prycham – ledwo toleruje to, że ja pozuję…
     Fotograf idzie do Adama i coś mu tłumaczy. Trwa to chyba z dziesięć minut, więc sięgam po butelkę z wodą. Ku mojemu zdumieniu, Adam odkłada książkę i ściąga koszulę! Odwraca się tyłem do fotografa, a ten kiwa głową z aprobatą. Idą do nas razem… Jestem w szoku!
- Ale tylko tyłem? – upewnia się Adam i puszcza do mnie "oczko”. Fotograf podnosi dłoń, jak do przysięgi.
     Adam stoi wyłem do obiektywu boso, w samych dżinsach. Ma mokre włosy. My jakby uwieszone na jego ramionach… On pozostaje w swojej pozie, tylko asystent wsuwa mu kolorową apaszkę do tylnej kieszeni dżinsów, my podrygujemy w tańcu trzymając go za ręce… teraz kolej na nasze wspólne zdjęcie… stajemy naprzeciw siebie, ale tak, że Adam mnie nie zasłania i obejmuje w pasie prawą ręką, jakby nie pozwalał się wyminąć… Jeszcze kilka innych ujęć…
- Jak Cię namówił? – pytam kiedy wracamy wieczorem do hotelu – wcześniej nawet nie chciałes o tym słyszeć.
- Sam nie wiem… - zastanawia się – wydał mi się sympatyczny, a jednocześnie profesjonalny. I powiedział, że właściwie to będę wieszakiem… - dodaje ze śmiechem – nie do rozpoznania!
- Akurat! – chichoczę – Ja bym Twój tyłek poznała wszędzie!
- A ja Twój!
     Przekomarzamy się prawie całą drogę.
- Muszę napisać list – rozsiadam się przy biurku – postanowiłam napisać do Moniki. Przecież jak będą wysyłać zdjęcia, to mogą dołożyć kopertę z jej nazwiskiem. Już pytałam fotografa i on się zgodził.
- Super! A co jej napiszesz? – Adam zerka na mnie znad książki.
- Wszystko – uśmiecham się tajemniczo – że już wiem, że kocham Adama i chcę z nim być…
     Patrzy na mnie jakoś dziwnie. Jeszcze kilka miesięcy temu bałabym się, że wywołam u niego popłoch takim stwierdzeniem… Teraz po prostu przygląda mi się bardzo uważnie.  
- Pisz… - mówi wreszcie i wraca do czytania. Tylko od czasu do czasu delikatnie się uśmiecha do swoich myśli.
---
- Adam, okropnie się denerwuję… – łapie go za rękę, kiedy mamy już wejść do klatki schodowej pięknego białego budynku, gdzie mieszka jego mama.
- No przestań – nachyla się do moich ust i delikatnie je muska – przecież ją widziałaś! Jest fajna, lubi Cię…
     Na pewno mówi tak, żeby mnie podbudować. Wcale jej o mnie nie opowiadał! Dobrze go znam! Idę za nim po schodach, ale nogi mam, jak z waty…
- Cześć! – w drzwiach na pierwszym piętrze ukazuje mi się znajoma twarz – jak dobrze, że już jesteście – cofa się i wpuszcza nas do obszernego holu.
- Mamo, poznaj Olę – Adam cmoka ją szybko w policzek i ogarnia mnie ramieniem, jakby chciał dodać otuchy.
- Dzień dobry – staram się, żeby to zabrzmiało sympatycznie.
- Witaj – podaje mi dłoń i… muska mój policzek – właściwie, to już prawie Cię znam! Moja mama jest Tobą zauroczona!
- Naprawdę? – mrugam zaskoczona. No tak, babcia Kasia… - bardzo mi miło, że pani tak mówi…
- Słuchaj, jeśli Ci to nie sprawi różnicy, to Barbara, albo Basia – już wiem po kim Adam ma taki piękny uśmiech – czuję jak od "pani” przybywa mi zmarszczek…
     Jakoś nie mogę się dalej bać tej wesołej i bezpośredniej kobiety. Nawet gdybym chciała. Poza tym ma na sobie dżinsy i lekko pogniecioną lnianą koszulę, a nie elegancki kostium. Wyglądałaby zwyczajnie, gdyby nie ciężki złoty naszyjnik. Na gołe stopy wsunęła krwistoczerwone plażowe japonki. Lubi czerwień…
- Jak pa… jak sobie życzysz… - uśmiecham się niepewnie. Lubię ją!
     Po kilku minutach gadamy, jakbyśmy się znały od co najmniej tygodnia.  
- Mamo, gdzie mam rzucić nasze torby? – Adam zagląda do części kuchennej, gdzie usiadłam na chwilę przy stole, żeby napić się spokojnie soku. Jego mama krząta się przy ekspresie do kawy.
- Pościeliłam Wam w gościnnym, bo w gabinecie mam straszny bałagan z papierami! – kręci głową i spokojnie wraca do parzenia kawy, a ja prawie się zapowietrzam.
     Mamy spać razem? W jej domu? Łapię rozbawione spojrzenie Adama… znika na chwilę, ale zaraz wraca ze sporym obrazem, zawiniętym w szary papier. No dobra, pogadamy za chwilę…
- To dla Ciebie – podaję obraz jego mamie – mam nadzieję, że będzie tu pasował. To praca mojej siostry…
     Odpakowuje go ostrożnie. To jedna z krakowskich kamienic. Julia skończyła szkic i obok dorysowała niektóre elementy w powiększeniu. Uważam, że jest naprawdę dobry…  
- O rany! – wpatruje się z zachwytem w jeden z rogów obrazu – tę głowę nazywałyśmy z koleżankami "pacanem” czyli głupkiem. Jest wspaniały! Powieszę go w sypialni.  
     Idziemy tam razem. Mieszkanie bardzo przypomina w stylu to, które wynajmuje Adam, tylko jest dużo większe i czarno-białe elementy gdzieniegdzie przełamano kolorem. Pokój gościnny ma białe ściany, białe meble, ale szary dywan i zasłony. Za to na ścianie wisi bajecznie kolorowy kawał jedwabiu oprawiony w ramę. Pościel ma podobne kolory. W biało-czarnym salonie stoi narożna skórzana kanapa w kolorze intensywnej czerwieni, lampy są matowo-srebrne. W jednym z rogów stoi ogromna czerwona donica z drzewkiem oliwnym. Sypialnia jest szara z drewnianymi meblami w bardzo ciemnym brązie i białą wymyślną lampą.
- Zjemy dziś w takiej niedużej knajpce niedaleko stąd – obraz wędruje na ścianę naprzeciw łóżka – jutro muszę iść do pracy, ale jakoś sobie poradzicie… - mruga do mnie wesoło – możemy zjeść razem lunch, gdybyś chciała zobaczyć, jak pracuję… Adam co Ty na to?  
- Ola? – Adam rzuca mi pytające spojrzenie.
- No jasne! Chętnie… – naprawdę mam ochotę zobaczyć to laboratorium!  
- W weekend mam wolne, więc postaram się gdzieś Was zabrać… - łapie spojrzenie Adama – hamujcie mnie, jak będę zbyt ekspansywna… - śmieje się – ostatnio cierpię na brak towarzystwa…
     Boże, a ja się tak denerwowałam! Biedny Adam! Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak on musiał się stresować u mnie w domu. Niczego nie dał po sobie poznać… Nie wiem, jaki jest jego ojciec, ale mama jest świetna! Chciałabym częściej się z nią spotykać… Nie, stop! Powoli… Ale coraz bardziej mam nadzieję, że kiedyś tak będzie…
Adam
     Ostrożnie wysunął dłoń spod włosów Oli. Zapadła w głęboki spokojny sen. Oddychała miarowo przez lekko rozchylone usta. W korytarzu mignęła mu postać matki, więc z ociąganiem wstał i ruszył do drzwi. Zanim wyszedł, jeszcze raz spojrzał na śpiącą. Ten widok zawsze go rozczulał…
- Śpi? – matka odwróciła się do niego, kiedy wszedł do kuchni.
- Tak – uśmiechnął się – dałem jej prowadzić na autostradzie i musiało ją to zmęczyć. Jest delikatna, choć w życiu się do tego nie przyzna. Strasznie się przejmuje tym, że dałaś nam jeden pokój…
- Chyba mi nie powiesz, że w hotelu mieliście dwa osobne? – przewróciła oczami – Przecież jesteście dorośli, a ja nie zamierzam bawić się w przyzwoitkę. A swoją drogą, miło się na Was patrzy – teraz ona się uśmiechnęła – To poważna sprawa, co?
- Mamo! – obruszył się – ona jest na trzecim roku, a ja nie mam pracy. Na ile to może być poważna sprawa?
- Jesteś jak Twój ojciec – pokiwała głową z politowaniem – Wam obu się wydaje, że jak czegoś nie powiecie, to my jesteśmy nieświadome. Przecież widzę, jak na nią patrzysz!  
     Spojrzał na matkę z ukosa. Teraz, kiedy zmyła makijaż wyglądała na młodszą, niż była. Wciąż się zastanawiał, jak to możliwe, że spotykali się z ojcem tak rzadko, a mimo to, ona nikogo nie miała. A może tylko dobrze się kryła? Myśl, że mogła być z kimś obcym, uwierała go bardziej, niż był gotów przyznać. Tyle razy o tym rozmawiali, a on wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego dokonali takiego wyboru? On na pewno nie chciał takiego małżeństwa. Ba, nie chciał nawet takiego związku!
- Adam, już to przerabialiśmy… – westchnęła.
     Narastał w nim bunt. OK., to jego matka, ale jakie miała prawo, żeby go pouczać w sprawach związków? Oboje z ojcem mieli wypaczone podejście do małżeństwa, a jednocześnie koniecznie chcieli ingerować w jego życie…
- Nawet nie nosisz nazwiska ojca – stwierdził z wyrzutem.
- A jakie to ma znaczenie? – wzruszyła ramionami – Zresztą, niedługo to przestanie być jakimkolwiek problemem… Dość mam już tych samolotów! – spojrzała na Adama poważnie – Henryk też nie robi się coraz młodszy… Myślałam, że uda mu się przylecieć na parę dni, ale ma cały czas problemy z ciśnieniem i lekarz mu nie pozwolił.  
- Mamo, co Ty mi próbujesz powiedzieć? – chyba nie miała zamiaru poinformować go, że zamierza się z kimś związać i zrezygnować ze wspólnych wakacji i świąt…
- Przeprowadzam się – rzuciła obojętnym tonem, ale w jej oczach czaiły się małe ogniki, które zapalały się zawsze, kiedy próbowała coś ukryć, albo spłatać figla. Pamiętał je doskonale z dzieciństwa… - nie od razu, ale powoli kończę swoje sprawy tutaj…  
- Wyjeżdżasz do Stanów? – to była ostatnia rzecz, o jaką by ją podejrzewał – do ojca?
- A myślałeś, że do kogo? – wyraz politowania doskonale pasował do jej tonu – Nowego Yorku nie lubię, ale Kalifornia jest znośna… Póki nie było wiadomo, co z Tobą, wolałam być gdzieś w Europie. No i mogłam się częściej widywać z babcią, ale teraz najbardziej jestem potrzebna Twojemu ojcu…
- I może mi jeszcze powiesz, że się pobierzecie?  
- A dlaczego nie? Przecież muszę mieć stały pobyt – stwierdziła, jakby to było coś oczywistego –Właściwie, to miała być niespodzianka, ale mogę Ci ją zrobić dzisiaj. Myśleliśmy o ślubie na jesieni, jak już będziesz z nami na dłużej…
     Napotkał jej badawcze spojrzenie. Była ciekawa jego reakcji? Zaskoczyła go nie mniej, niż wtedy, gdy oznajmiła, że rozwodzi się z ojcem. Dopiero później zrozumiał, że musiała tak postąpić… Tylko tak mogła liczyć na wyjazd z kraju i spotkanie z mężem. Z mężem? Z byłym mężem! A teraz zamierzali się pobrać! Po tych wszystkich latach osobno! Czyżby?
- Jak często widujesz się z ojcem? – ile razy dzwonił i nagrywał się na sekretarkę, a po kilku dniach matka oddzwaniała? Nigdy się nie tłumaczyła, a on nigdy nie pytał…
- Średnio raz w miesiącu… - zastanowiła się - Ostatnio rzadziej z powodu zdrowia Henryka…
- Nie wiedziałem… - bąknął zakłopotany - Dobrze, że będę miał teraz dla niego więcej czasu.
- Ucieszył się, jak mu powiedziałam o Twojej decyzji – dotknęła jego włosów – A co Ola na to?
     Opuścił głowę, unikając jej wzroku.
- Nie powiedziałeś jej? – w głosie matki usłyszał zdziwienie pomieszane z wyrzutem.
- Nie chciałem jej psuć wakacji – stwierdził niechętnie – Powiem jej, jak się spotkamy we Francji. Julia, siostra Oli zaprosiła mnie na ślub, więc muszę we wrześniu polecieć do Marsylii. Może pójdziemy jutro poszukać prezentu. Ola myślała o jakiejś lampie…
- Znam fajny sklep z oświetleniem. Gdzieś mam ich wizytówkę… - sięgnęła do obrotowego stojaczka z "milionem” kolorowych kartoników – Masz dobre intencje, ale powinieneś jej powiedzieć…
- Nie szukaj. Nie sądzę, żeby zgodziła się zrobić zakupy w sklepie, gdzie Ty kupiłaś lampy… – spojrzał na design’erskie lampki, rzucające kręgi światła na stół, przy którym siedzieli.
- O tym też nie rozmawialiście… - bardziej stwierdziła, niż spytała. Spojrzała na syna z dezaprobatą – Wyrosłeś na naprawdę fajnego faceta, ale weź czasem pod uwagę, że Ola może nie być tak cierpliwa i wyrozumiała, jak ja!
     Ściągnął brwi, ale po chwili jego twarz rozjaśnił uśmiech. Znalazł to, czego szukał! Miesiąc w tę, czy w tę, nie odgrywał większej roli. Przynajmniej taką miał nadzieję…
Lotnisko w Dusseldorfie
- Mam wyrzuty sumienia, że nie odstawiam Cię do domu – Adam ma zbolałą minę – naprawdę byłbym spokojniejszy…
- Kochanie, nie bądź dzieckiem – śmiesznie brzmi, kiedy tak do niego mówię. Jakbyśmy się zamienili rolami – Gdyby to mój ojciec był chory, na pewno nie pozwoliłbyś mi się nigdzie włóczyć!  
Nic nie odpowiada, ale wiem, że tak by zrobił.  
- Odstawiłbym Cię natychmiast do domu! – przyznaje niechętnie – ale Ty, to co innego…
- Nie – przerywam – nie ma różnicy! – ujmuję jego twarz w dłonie – Mam trzy godziny na przesiadkę w Berlinie, potem w Warszawie odbiera mnie Michael. Nic mi nie będzie. Zadzwonię do Ciebie z Warszawy. Nie martw się! – zerkam na zegar. Muszę iść – Tylko przyleć do Marsylii!
- Nie ma innej opcji! – śmieje się– Nie pozwolę Ci spędzić wesela siostry z tym Włochem!  
- Nie ufasz mi? – mrużę oczy. Uwielbiam, kiedy jest zazdrosny!
- Tobie ufam, ale jemu ani trochę!  
- Kocham Cię – zarzucam mu dłonie na szyję.
- Ja Ciebie też – popycha mnie lekko w stronę stanowiska odpraw – Jak nikogo na świecie – dodaje.
     Całuję go szybko i idę do okienka. Jeszcze chwilę i będę płakać, a przecież to tylko sześć tygodni…
     Kiedy jestem już za bramką, wydaje mi się, ze widzę Adama. Stoi przy oknie z twarzą ukrytą w dłoniach. Aż tak będzie tęsknił? Mój kochany Adam, mój jedyny…
---
Koniec.
---
Zanim odsądzicie mnie od czci i wiary, nadmienię, że to koniec tego opowiadania. Polubiłam Olę i Adama i tak ich nie zostawię, ale muszę mieć chwilę na zebranie wątków! Staram się, żeby to opowiadanie przypominało książkę i tak się czytało, dlatego potrzebuję czasu. Obiecuję nie zwlekać zbyt długo. Pozdrawiam wszystkich moich oddanych czytelników i komentatorów. Bardzo Wam dziękuję, za słowa uznania i za wsparcie!

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4593 słów i 26543 znaków.

37 komentarzy

 
  • Mssk

    Świetne, naprawdę świetne...

    2 sie 2014

  • Miśka

    Kiedy następna część? Bardzo ciekawe ;) Pozdrawiam :**

    7 maj 2014

  • Roksana76

    Spokojnie :cool: zaraz wracam

    6 maj 2014

  • Misia

    Szkoda , że słownika nie wygrałaś...

    5 maj 2014

  • Niewira

    Dziekuje dzienki tobie wygralam zaklad . Miesiac a tu nic tak wlasnie wiedzialam ze juz tu niczego nie zobaczymy ,a to bylo takie **** szkoda ale 70 dyszek bylo

    5 maj 2014

  • bu :(

    Wracaj do nas autorko!

    30 kwi 2014

  • Boska

    Tęsknimy! :*

    26 kwi 2014

  • fankanumberone

    Wracaj do nas autorko! Stesknilam sie za tym opowiadaniem! ! !

    15 kwi 2014

  • kicia

    zaczelam go czytac od poczatku i znow sobie marze echhhh...Dziekuje Ci za to opowiadanie :*

    13 kwi 2014

  • RomanS

    sweetkicia - nie lubisz książek? Jak można nie lubić książek? Ja wiem, że teraz bez TV i fejsa świat wydaje się szary i nieciekawy (a dzieciaki biegające po dworze to pewnie biedaki bez komputera), ale to właśnie książkom zawdzięczamy zarówno postęp cywilizacyjny jak i kulturowy. To co czytasz w internecie, to zazwyczaj tylko przepisane książki - w dodatku często poprzekręcane, niewiarygodne, choć... wygodne. Książki czytają ludzie inteligentni, lub... tacy którzy za inteligentnych chcą uchodzić

    10 kwi 2014

  • sweetkicia

    Proszę Cię pisz szybciutko, bo już mi smutno ;c
    Tak bardzo je polubiłam, że teraz n ie mam co czytać.. Tylko na to czekałam w takim napięciu jak nigdy... Przypomina książkę, a ja nie lubię ich, ale zapewniam, że jak znajdzie się w sprzedaży jakieś Twoje dzieło to kupie od razu! <3

    9 kwi 2014

  • smuteekkk

    Wieczory i noce bez tego opowiadania sa takie nudne ! Stesknilam sie za Ola i Adamem ; C Wracaj do nas jak najszybciej ! : ]]

    8 kwi 2014

  • an

    Całe gimnazjum moja ksywka brzmiala - Anika :D

    8 kwi 2014

  • an

    Tak mną poruszylo to rozstanie z Olą i Adamem, ze aż nie moglam się przez kilka dni pozbierać :P Smutno :( Ale to zrozumiałe, ze nic nie moze tak trwac i trwac *nie dotyczy Mody na Sukces* i Ty tez potrzebujesz wytchnienia i nowego spojrzenia na wszystko. Doskonale to rozumiem :) Ech, będę tęsknić. Wracaj szybko, ale, kiedy spokojnie wszystko przemyslisz. Zebys nie związała mi Oli z Bogdanem :/ Lepiej wrzuc go pod auto :D Zaufaj mi. Pozdrawiam najserdeczniej i do zobaczenia :) PS Całe gimnazjum

    8 kwi 2014

  • RomanS

    Na tańcu się nie znam...
    Trzymam kciuki i w oczekiwaniu na ciąg dalszy tutaj, idę czytać na Twój blog...

    7 kwi 2014

  • Roksana76

    ... zbyt cukierkowo i banalnie. Jeśli planujesz kontynuację, to musi być coś, co zachęci do sięgnięcia po kolejną część. Przepraszam za literówki, chciałam to już mieć za sobą i nie sprawdziłam tak dokładnie jak zwykle. Trzymajcie za mnie kciuki, bo przyda mi się teraz trochę więcej szczęscia, niż przeciętna na człowieka  :D

    7 kwi 2014

  • Roksana76

    Jesteś bardzo spostrzegawczy! Odpowiem na Twoje pytania. Jak pewnie zauważyłeś, Adam dorastał w innych warunkach niż większość z nas, co nie znaczy, że... no, ten drobiazg ma znaczenie, ale nie mogę powiedzieć jakie. Jeśli się przyznam, to i tak nie ma znaczenia, ale często wykorzystuje się własne doświadczenia, wtedy jest bardziej wiarygodnie. Taniec też nieźle opisuję ;-))) Nie ma dobrych zakończeń, jeśli lubisz  bohaterów. Jak im źle, to jesteś zły, jak im dobrze, to masz zaraz zarzut, że...

    7 kwi 2014

  • RomanS

    Druga sprawa - fajnie opisujesz sesje fotograficzne, tego chyba nie da się  tak opisać jesli samemu nie stalo sie z ktorejs strony aparatu.... Z drugiej strony fotografowie niechętnie zgadzaja sie na obecność zbednych ludzi. Praca czesto wyglada tak jak na sesji z fotografka z fabryczki. Modelka to tylko rzecz... I tez swietnie to opisalas. Przyznasz się do jakichś związków z branżą foto lub model?

    7 kwi 2014

  • RomanS

    Hmm. Genialne, choć było kilka literówek.  Zastanawiam się po co Adam kupował coś do zabawy jej, hmm, drugą dziurką skoro nie kontynuowalas tematu. Zastanawiam się wlasciwie po co wprowadzilas możliwość takiego sexu. Biorąc pod uwagę wiek i czasy, a sam jak sądzę jestem gdzies miedzy nimi, nie bylo wtedy jakiejs wielkiej mody na anal. Nie bardzo mi się taka mozliwosc tutaj podoba bo taki sex, jak mi się wydaje, obedrze ich miłość z pewnej niewinności.  No i jakoś dziwnie zakonczylas...

    7 kwi 2014

  • Hihihi

    Kochana autorko zycze szybkiego powrotu , juz nie moge sie doczekac dalszych tajemnic pozdrawiam

    6 kwi 2014

  • Lilianna

    Już się nie mogę doczekać kolejnej części .... Rewelacyjne opowiadanie. Tylko co ja będę teraz po południami czytała ? :( Czekam z niecierpliwością na dalszą część. Pozdrawiam Autorkę :)

    6 kwi 2014

  • Roksana76

    No, nie mogę wszystkiego zdradzić

    6 kwi 2014

  • fanka

    hmm ale rozdzielisz w sensie że zerwią ze soba, jedno drugiego zostawi czy po prostu bd razem ale adam gdzies w stanach i na tym ta rozlaka bd polegac?

    6 kwi 2014

  • ania

    Dzięki, będę czekać niecierpliwie!!!!!!!
    Nabieraj weny do tworzenia :smile:

    6 kwi 2014

  • Roksana76

    Aniu, na jakiś czas tak

    6 kwi 2014

  • ania

    Ale, powiedz tylko, czy ty ich rozdzielisz???? tylko tyle, proszę i będę grzecznie czekać na kontynuacje, chyba nie chcesz, żebym wpadła w depresję?????? :smile:

    6 kwi 2014

  • sylwia

    Cudowne! Nie mogę się doczekać kontynuacji. Gdyby powstalaa z tego prawdziwa książka na pewno bym ja kupila! Kocham! Życzę autorce weny :)

    6 kwi 2014

  • mnia

    ehhh i co ja bede pozniej czytac :(

    6 kwi 2014

  • fanka

    gdzie pisze o tej zdradzie?:(( nie widze..

    6 kwi 2014

  • cihged

    Na blogu aktorki jest napisane o zdradzie.  Adam <3 On jest taki cudowny. Szkoda ze nie ma juz takich facetow :-C

    6 kwi 2014

  • kinia

    na to wyglada Ona wtedy zostawila jego a teraz on chcac nie chcac bedzie musial wyjechac biedna ola wspolczuje jej boje sie ze sie ona zalamie:(

    6 kwi 2014

  • ania

    no nie, o czym Adam nie powiedział Oli?!, czyżby miał zamiar wyjechać i zostawić Ole?????????

    6 kwi 2014

  • Kiniaa

    no i oczywiscie poryczalam sie jak glupia ;( Martwie sie o ich przyszlosc ;( ktorej nawet chyba nie bedzie ;( Zalamanie nerwowe w moim przypadku gwarantowane ;(;( Kocham to opowiadabie pisz jak najszybaciej :*:*:*

    6 kwi 2014

  • czytelniczka

    oby jak najszybciej!!!! adam coś kręci ta rozmowa z jego matka, jakas sprawa o ktorej jej nie powiedział, ta twarz w dłoniach..błagam oby to nie było nic strasznego :(( nie moga się rozstać, niech nie bd żadnych problemów...czekam z niecierpliwością na kolejną część!! :*

    6 kwi 2014

  • malinkaaa

    Ej, bo chyba sie zgubilam. o czym Adam nie powiedzial Oli?

    5 kwi 2014

  • kiciaa

    kurcze az boje sie czytac ;( juz mi smutno mam nadzieje ze  watki zwiazane z tym opowiadaniem zbierzesz w swoim czasie pozdrawiam :*:* Dziekuje za szczescie które mi towarzyszylo przy kazdej czesci :*:*

    5 kwi 2014

  • :*

    Mam tylko nadzieje ze zbieranie watkow nie bedzie trwalo zbyt dlugo albo ze wogule to juz koniec

    5 kwi 2014