Mój ból cz 17-18.

Mój ból cz 17.

Jednakże, zanim ktokolwiek zdołał się coś więcej odezwać, Evelyn krzyknęła przeraźliwie. Podbiegliśmy do niej przerażeni. Trzymała się kurczowo za brzuch, a po jej nogach płynęła KREW!!! Aidan szybko, ale bardzo delikatnie porwał ją na ręce i niemal biegiem ruszył z nią do naszej sypialni.
- Thomas w czajniku i trzech największych garnkach zagotuj wodę... Z łazienki weź kilka czystych ręczników i przynieś mi to jak najszybciej na górę.
Wbiegłam za Aidanem do sypialni.
- Kochanie przynieś mi ciepłe koce, ścierki i jak najwięcej opatrunków. Już!!!
Aidan wybiegł z pokoju a ja zwróciłam się do dziewczyny:
- Evelyn, musisz mieć świadomość, że jest to przedwczesny poród. Nie mam tutaj odpowiedniej aparatury, więc dziecko może tego nie przeżyć.
Evelyn kiwnęła głową, nie patrząc mi w oczy. Wrzasnęła, gdy jej ciało przeszył kolejny skurcz. W tej chwili do pokoju weszli Aidan z Thomasem. Kazałam im położyć to wszystko na podłodze i się wynosić do Garretta.
Z pewnym wahaniem sprawdziłam jej rozwarcie. Nie było duże, więc mogło to jeszcze chwilę potrwać. Wreszcie po godzinie, skurcze pojawiały się co dwie minuty. Evelyn wrzeszczała, płakała, klęła, ale twardo parła, by, jak najszybciej wypchnąć z siebie dziecko. Od dłuższego czasu Bucky i Pearl wspierali ją swoją siłą. Gdy wreszcie urodziła śliczną dziewczynkę o niemal blond włoskach, w moich myślach odezwał się przerażony Gryf.
- Ratuj to dziecko! - warknął głucho. - Ona umiera!
- Co?
- Ratuj ją. Ma zbyt słabe serce!
- Cholera!... Musicie mi pomóc!
Złączyłam swój umysł z umysłami czterech potężnych jaszczurów. Ostrożnie ułożyłam dziecko w rękach Evelyn i zaczęłam rozpaczliwie rzucać podpowiadane mi przez Ciernia stare zaklęcia. Evelyn przyglądała mi się badawczo. Słyszała, jakie zaklęcia rzucałam, zrozumiała co się dzieje. Nie mówiła nic, płakała tylko bezgłośnie. Zimny pot oblał mnie, gdy wyczułam, że serduszko małej coraz słabiej bije. Wezwałam na górę Garretta. Wprowadził go Aidan. Oboje byli bladzi. Aidan chciał mnie o coś zapytać, ale widząc łzy na moich policzkach, pokręcił tylko smutno głową i wyszedł. Garrett padł na kolana obok mnie. Spojrzał na zrozpaczoną ukochaną, na umierające dziecko. On też słyszał moje zaklęcia. Nagle zupełnie nieoczekiwanie, dzieciątko otwarło swoje jasne oczka i spojrzało na swoich rodziców. Jakby leciutko się uśmiechnęła i wydała ostatni oddech. Przez łzy patrzyłam, jak jej twarzyczka tężeje, jak zastygają te maleńkie rączki zaciśnięte na palcach Evelyn. Nagle na dworze równolegle z wrzaskiem oszalałej z rozpaczy matki, rozległo się przeciągłe wycie Buckiego i Pearl. Wstałam z klęczek, dotknęłam dłonią ramienia Garretta i zeszłam na dół.
- Co się stało? Dlaczego one tak wyją? - zapytał Thomas.
- Mała właśnie zmarła. Jej serduszko nie wytrzymało. - wyszeptałam przez łzy. Thomas chwycił się za głowę i zerwał z kanapy, na której siedział.
- Jezu! Miałem nadzieję, że to dziecko będzie moje! Teraz nie jest już niczyje!
- Thomas nie obwiniaj się. Malutka nie miała wielkich szans na przeżycie. Nawet do szpitala nie dalibyśmy rady jej dowieźć. - Aidan podszedł do chłopaka i pocieszająco poklepał go po ramieniu.
- Wrócę za parę minut... Muszę pomyśleć. - Thomas wyszedł przygarbiony z naszego domu i wskoczył na Pearl.
Kilkanaście minut później nasze smoki gwałtownie przestały wyć. Głos Gryfa znów był przerażony:
- Leć na górę! Już!!! Tam dzieje się coś dziwnego! Jakaś magia, której my nie znamy!...
Zerwałam się na równe nogi i opowiadając Aidanowi to, co powiedział mi Gryf, wbiegłam do sypialni. Dobiegł mnie płacz... Dziecka!!!
Stanęliśmy jak wryci. Spojrzałam zaskoczona na narzeczonego.
- Mówiłaś, że ona umarła! - szepnął.
- Smoki też były o tym przekonane! - odparłam nie mnie zdziwiona.
- Magia miłości! - Aidan wyglądał na niemal przerażonego. - Najsilniejszy rodzaj magii na świecie!

Mój ból cz 18.

- No ale jak? - zapytałam wciąż wstrząśnięta tym, co się wydarzyło.
- Nie wiem... Wątpię, czy istnieje jeszcze ktoś, kto wie, jak działa ta magia... Wiedza o niej została zagubiona na długo przed Wielkim Pożarem. Kiedyś... chyba w średniowieczu, Jeźdźcy potrafili nią władać, ale później wszystko się zatraciło. Zostały tylko jakieś marne zapisane wspomnienia, że coś takiego w ogóle istnieje. Nic poza tym.
Usiadłam ciężko na sofie.
- Ja chyba tego nie pojmuję!
- I nie masz się czego wstydzić, bo ja też nie. Powtarzam tylko to, co wyczytałem w Zwojach Biblioteki Jeźdźców.
- W jakich zwojach? - zapytałam zaskoczona. - Przecież wszystkie zwoje z tej Biblioteki spaliły się jakieś cztery stulecia temu, w czasie Wielkiego Pożaru.
- Nie, nie wszystkie kotku... Część ocalała.
- Jak?
- Pamiętasz legendę o Troyu?
- Tym Jeźdźcu, który w czasie jednej walki Wielkiego Pożaru, pokonał ośmiu przeciwników, nie używając w ogóle magii?
- Tak, o niego mi chodzi. Swoją drogą, pięknie to zapamiętałaś.
- Dzięki. No ale co z nim? Przecież on zginął w więzieniu na Bromie.
- Nie. Przetrwał tamtejszą rzeź. Uratował się. Odnalazł wszystkie zapiski, wynosząc większość z nich poza Bibliotekę tuż przed tym, jak całkowicie spłonęła. Ryzykował własnym życiem, by oszczędzić część naszego dziedzictwa.
- Skąd ty o tym wiesz?
- Troy był moim przodkiem... Jego smok także uratował się z tamtej rzezi. Przetrwali razem te cztery wieki ukrywając się. Nie mieli siły na walkę z Bishopem. Był zbyt potężny, by mógł pokonać go tylko jeden Jeździec.
- Czekaj!!!... Skoro był twoim przodkiem to musiałeś go znać, skoro mówisz, że przerwał do naszych czasów.
- Tak, znałem. To on mnie wychował. Mówiłem ci przecież, że miałem dobrego nauczyciela. Niestety zmarł w kilka miesięcy po tym, jak zostałem Jeźdźcem. On nauczył mnie starej magii, przekazał mi swoje zwoje.
- O raju!!! - krzyknęłam półgłosem zdławionym od emocji. - Mam narzeczonego, którego przodkiem był sam wielki Troy!
- Kochanie, to niczego nie zmienia! Jestem taki sam jak wcześniej. Miałem tylko naprawdę dobrego nauczyciela. - Aidan przytulił mnie mocno.
Zamyśliłam się na dłuższą chwilę. Przypomniałam sobie legendę o Wielkim Pożarze.
Działo się to w szesnastym wieku. Cały świat chroniony był już od pięciu, sześciu wieków przez Smoczych Jeźdźców. To właśnie ustalono tradycję, że miecz Jeźdźca musiał być tego samego koloru, co łuski jego smoka. Wtedy też nadeszła moda na wznoszenie stałych barier ochronnych. Walki na smokach stały się bardziej widowiskowe. Ale niestety pojawił się na początku wieku Bishop. Młody, arogancki mag, który postanowił podporządkować sobie wszystkich Jeźdźców. Nasze oddziały wyraźnie się podzieliły. Część osób chętnie do niego przystąpiła, zwabiona obietnicami wielkiej fortuny, pozostali byli temu zdecydowanie przeciwni. Rozpoczęły się lata walk. Jedne zwycięskie dla maga, jedne dla jego przeciwników. Aż nagle po zabiciu wielu Jeźdźców, Bishop wpadł w szał. Namówił swoich popleczników by podpalili lasy, w których żyły dzikie smoki. Jego przeciwnikom z wielkim trudem okupionym ofiarami, udało się uratować i ukryć sto siedemdziesiąt z czterystu jaj i sto dzikich smoków z żyjących wtedy sześciuset. Była to dla nas wielka tragedia. Potężne pożary szalały w Europie i Ameryce Północnej przez ponad rok. W walkach zginęło ponad stu pięćdziesięciu Jeźdźców. Po stronie Bishopa ocalało jedynie ośmiu, po naszej zwycięskiej tylko piętnastu. Walki się zakończyły, ale nie życie Bishopa, który uciekł gdzieś i zszedł pod ziemię. Słuch o nim zaginął na ponad trzysta pięćdziesiąt lat. A w tym czasie Jeźdźcy próbowali powrócić do dawnej dominacji i siły. Niestety tylko nieliczni chcieli wstępować w ich szeregi. Zaczął się upadek Jeźdźców. Od tamtej pory Europę chroniło najwyżej dwunastu Jeźdźców, w najgorszych czasach było ich tylko dwóch. Aż nagle w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku znów objawił się Bishop. Na jego nieszczęście już bez swych popleczników, którzy zmarli w ciągu tych lat, kiedy się ukrywał. Kolejne trzydzieści lat poświęcił na potajemne zbieranie wokół siebie nowych wojsk. Jak się później okazało, przystąpiło do niego wielu dezerterów i najemnych żołnierzy, z których zrobił regularne wojsko. Później przyłączyło się do niego około sześćdziesięciu mrocznych elfów i około stu goblinów. Bishop rósł w siłę, podczas gdy my wciąż byliśmy osłabieni. Atakował już kilka razy, ale nigdy pełnią swoich wojsk — chciał nas po prostu sprawdzić, zobaczyć ilu Jeźdźców ma przeciwko sobie.
Z lekkim westchnieniem otrząsnęłam się z rozmyślań. Aidan siedział obok mnie na sofie i... SPAŁ!!!!

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1662 słów i 9090 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • AuRoRa

    Najpierw wielki smutek, a potem niespodzianka, potrafisz dawkować emocje :D Niesamowite historie z przeszłości, legendy, dawni przodkowie, dużo się dzieje, czyta się z przyjemnością

    18 wrz 2018

  • elenawest

    @AuRoRa dziękuję serdecznie ;-)

    18 wrz 2018

  • Kuri

    Ekhm... Cóż... Dawaj więcej! :D Mój Allahu, to jest Twoje najlepsze opowiadanie :D Nie mam pojęcia jakim cudem udało CI się to osiągnąć... Ale chcę czytać więcej i więcej xD

    15 maj 2016

  • elenawest

    @Kuri dziękuję baaaardzo :-* mam jednak nadzieję, że George je przebije :-P

    15 maj 2016

  • Kuri

    @elenawest Póki co George jest jeszcze na etapie startu, więc wszystko się wyjaśni za kilka rozdziałów :D

    15 maj 2016

  • elenawest

    @Kuri dokładnie :-D a mój ból byłpierwszym takim poważniejszym opowiadaniem, do którego wkładałam prawdziwie wieeele serca :-D

    15 maj 2016

  • Kuri

    @elenawest I widać to, ile włożyłaś go w to opowiadanie :D Na liście moich ulubionych opowiadań Twojego autorstwa"Mój ból" zajmuje pierwsze miejsce :D

    15 maj 2016

  • elenawest

    @Kuri dziękuję uniżenie :-D ja za tydzień wezmę się za twoje opowiadanie, to myślę, że w przyszły wtorek dostaniesz większość uwag :-)

    15 maj 2016

  • igor

    Dużo emocji w tym odcinku. Najpierw łzy smutku a potem szczęście rodzinne. Tyle że nie bardzo wiadomo kto i jak mógłby rzucić zaklęcie. Aidan niby coś wie ale również jest zdziwiony tą sytuacją. Troszkę mi brak czegoś w tym fragmęcie. Pozdrawiam

    14 maj 2016

  • elenawest

    @igor dzięki bardzo :-D dalej o ile dobrze pamietam wiekszosc wytlumaczylam :-)

    14 maj 2016

  • chaaandelier

    Jupi!! :D

    12 maj 2016

  • elenawest

    @chaaandelier :-D

    12 maj 2016