Zakochałam się w nim część 8

Zakochałam się w nim część 8Zanim przeszli jednak te kilka kroków, Jake został gwałtownie zatrzymany przez rozwścieczonego Shane'a.
- Ty! - ryknął były Emily. Green zachował jednak trzeźwość umysłu, nie zamierzał w ogóle odpowiadać. Popchnął jednak delikatnie Emily w stronę auta.
- Siądź za kółkiem — poprosił.
- Jake...
- Ah! Więc to ty jesteś tym skurwielem, który zostawił tak brutalnie Emily! - domyślił się Shane w trymiga.
- I kto to mówi, co? - prychnął brunet, patrząc na mężczyznę z wyższością. - Ja nigdy nie zdradziłem Emily.
- Ale ją zostawiłeś!
- Podobnie, jak ty! - wrzasnął Shane, chwytając Jake'a za przód koszulki. Ten zamierzył się na przeciwnika i pięścią uderzył go w podbródek, co zaowocowało tym, że Shane momentalnie puścił go i zatoczył się do tyłu. Warknął jednak niczym zraniony tur i rzucił się w kierunku Green'a. Jake odsunął się szybko od niego i podciął mu nogi, wynikiem czego był złamany nos Shane'a, który rozpędzony uderzył w karoserię auta. Emily krzyknęła przestraszona, widząc, jak jej były osuwa się po masce samochodu. Jake spojrzał na niego krytycznie i odciągnął go do zdezorientowanej rudej kobiety. Tam Shane chciał jeszcze coś wskórać, zaatakować Jake'a czy coś, ale został pozbawiony przytomności kolejnym potężnym ciosem. Brunet spojrzał na pochylającą się nad drugim mężczyzną przerażoną kobietę i wolno podszedł do auta. Oparł się rękami o jego dach, przymknął na chwilę oczy i odetchnął kilka razy głębiej, by się uspokoić. Ogólnie to miał ochotę zatłuc tego palanta na śmierć, ale nie chciał w ten sposób przekreślać tego, co być może na nowo połączyło go z Emily. W końcu usiadł na miejscu pasażera i uśmiechnął się do dziewczyny niepewnie. Ta odwzajemniła gest i pełnym nienawiści wzrokiem spojrzała na Shane'a, który słaniając się na nogach, starał się wstać do pozycji pionowej, co przy rozhisteryzowanej kochance nie było łatwym zadaniem...
- Jedźmy już — powiedziała Emily i wyjechała tyłem z podjazdu, ignorując gniewne okrzyki rudej małpicy.

- Szczęśliwa? - zagadnął ją Jake, gdy odjechali kilkaset metrów od byłego domu dziewczyny.
- Bardzo! - przyznała szczerze. - Mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę?
- Oczywiście! - zgodził się natychmiast.
- Pomożesz kupić mi jakiś niewielki dom w mieście? Chcę się przeprowadzić do Silver Lake.
- Wspaniały pomysł! Zapomnisz o problemach, których przysporzył ci ten gnój... Chyba nawet wiem, który dom mógłby ci się spodobać.
- Naprawdę? - ucieszyła się.
- Tak. Nasz były burmistrz chce sprzedać swój drugi dom. Jest niewielki, ale o ile dobrze pamiętam, zawsze ci się podobał — wyjaśnił.
- Masz rację — przytaknęła, lecz zaraz spoważniała. - Czemu powiedziałeś im, że spodziewamy się dziecka? Wyszło na to, że też go zdradzałam.
- Wyszło na to, kochanie! że masz swój honor i skoro on mógł cię zdradzać z tą lafiryndą, to ty mogłaś jego ze mną. I podejrzewam, że jest teraz wściekły podwójnie. Po pierwsze, że dwukrotnie go znokautowałem, a po drugie, że jego plan się nie powiódł i też został upokorzony. Więc znając życie, jak zostanie już fachowo opatrzony, pokłóci się z tą swoją maszkarą, ona da mu w obolałą twarz, po czym go rzuci i facet zostanie z ręką w nocniku, bo nie przypuszczam, by chciała go jeszcze trzymać w firmie — powiedział pogodnie. - Więc jest jakieś trzy do zera dla ciebie, Em.
- Myślisz, że nie będzie chciał się potem za to mścić? - zapytała zaniepokojona.
- Jeśli tak, to okaże się największym kretynem na świecie, bo wtedy już mu nie przepuszczę i on nie wyjdzie z tego żywy! - zagroził.
Emily spojrzała na niego niepewnie i uśmiechnęła się półgębkiem. Jake zawsze, kiedy byli razem o nią dbał i jej bronił na wszystkie możliwe sposoby, a Shane twierdził, że kobieta też powinna umieć radzić sobie samej w trudnych sytuacjach i nie zawsze ją wspierał.
- Dziękuję! - mruknęła w końcu i przesunęła dłoń z drążka skrzyni biegów na jego kolano. Spojrzał na nią lekko zdumiony.
- Jesteś dla mnie wszystkim i nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić! - powiedział poważnie, a następnie pochylił się w jej stronę i pocałował ją szybko w policzek.
Zarumieniła się lekko pod tym wyznaniem i ponownie skupiła na drodze. W ciszy przejechali połowę dystansu, gdy w końcu Jake zaproponował zmianę miejsc. Gdy tylko ruszyli dalej, dziewczyna przypomniała sobie pewne wydarzenia po pół roku ich znajomości. Jake zabrał ją wtedy do restauracji...

#
- Podoba ci się? - zapytał, gdy zjedli już cudowną kolację.
- Jest przepięknie! - wyznała szczerze, uśmiechając się do niego radośnie.
- W takim razie niezmiernie mi miło z tego powodu — przytulił ją mocno do siebie. Podeszli do nich muzycy i rozpoczęli swój indywidualny występ dla uroczej pary. Emily pochyliła się do chłopaka i wymamrotała mu do ucha:
- Specjalnie ich tu ściągnąłeś?
- Oczywiście! - odparł również szeptem. - Nie wierzysz w to, że mogę być romantyczny?
- Niczego takiego nie powiedziałam! - odparła i umilkła, by w ciszy słuchać pięknej muzyki. Jake z przyjemnością obserwował jej zachwyt i kiedy po skończonej kolacji wychodzili z restauracji, dorzucił muzykom niemały napiwek.
- Gdzie teraz idziemy? - zagadnęła go natychmiast.
- Na przyjemny spacer — oznajmił. - Mam dla ciebie prezent — niespodziankę.
- Oh! Naprawdę?! - ucieszyła się.
- Tak, i jeśli obiecasz mi, że będziesz grzeczna i nie będziesz naciskać, bo szybko dowiesz się, co dla ciebie przygotowałem — powiedział, przyciągając ją blisko do siebie.
- A jeśli będę niegrzeczna? - zaśmiała się, patrząc mu głęboko w oczy.
- To wtedy spotka cię kara — powiedział, całując ją namiętnie. - W moim łóżku, a prezent dostaniesz, dopiero gdy na niego zasłużysz — zagroził z uśmiechem.
- A jak spełnię wszystkie twoje zachcianki? - wyszeptała mu do ucha, po czym lekko mu go przygryzła.
- Będę się musiał nad tym poważnie zastanowić — odparł, czując, że robi mu się w tym cholernym garniturze cokolwiek za gorąco!
Gdy dotarli do parku, w którym Emily nie miała przyjemności jeszcze być, bo należał do osoby prywatnej i wstęp był dotychczas do niego wzbroniony, odkryła, że ten wariat, z którym się związała, przygotował tam dla nich koc, smakołyki w postaci chipsów, orzeszków, popcornu i litrów różnego rodzaju napojów, ustawił tam również podłączony do małego agregatu projektor, a pomiędzy gałęziami potężnych drzew rozwiesił płachtę białego materiału.
- Noc filmowa pod rozgwieżdżonym niebem — powiedział uradowany jej zaskoczoną miną. - Podoba się?
- Jest nadzwyczajnie! - wykrzyknęła i rzuciwszy mu się na szyję, pokryła jego twarz pocałunkami.
- Udusisz mnie! - zaśmiał się, gdy tylko udało mu się lekko wyswobodzić.
- Przepraszam — bąknęła, rumieniąc się.
- Nie masz za co... Mam tylko nadzieję, że pierwsza część Władcy Pierścieni, jako mój wybór filmu przypadnie ci do gustu...
- Znakomicie! - ucieszyła się jeszcze bardziej. - Wieki całe nie widziałam już tego filmu! Tylko czy aby nie będzie nam zimno, no i czy nas stąd nie wygonią?
- Spokojnie, przygotowałem swetry i puchowe koce, a także poduszki do siedzenia. Z właścicielem parczku też jest już wszystko uzgodnione, więc możemy tu siedzieć choćby do rana — powiedział, prowadząc ją ku rozłożonemu na ziemi kocu.

W trakcie oglądania filmu, Emily poczuła, jak coś chłodnego dotyka jej szyi i dekoltu. Zerknęła w dół i oniemiała, widząc cudny wisior na łańcuszku, identyczny z tym, jaki w filmie nosiła Liv Tyler, grająca elfią księżniczkę — Arwenę.
Załzawionymi oczami spojrzała na przyglądającego się jej reakcji Jake'a.
- Nie wiem, co powiedzieć! - rzekła, czując, jak ze wzruszenia głos więźnie jej w gardle.
- Nic nie musisz — odparł, nachylając się nad nią. - Już widzę, że prezent się spodobał...
#

- Wiesz co, Jake? - zagadnęła go jakieś dziesięć kilometrów od Silver Lake. - Ja nadal mam ten wisiorek.
- Tamten, który podarowałem ci w parku? Ten z Władcy Pierścieni? - zdumiał się.
- Ten sam — przyznała.
- Myślałem, że go wyrzuciłaś, oddałaś komuś lub po prostu sprzedałaś po naszym zerwaniu — powiedział szczerze, zjeżdżając na drogę prowadzącą do miasteczka.
- Jakoś nie miałam serca tego zrobić — wyznała. - Wiążą się z nim przyjemne chwile i nie chciałam się go ot, tak pozbywać. Teraz chętnie znów będę go nosić, bo przy Shanie robiłam to niezwykle rzadko.
- Rozumiem i cieszę się z twojej decyzji. Być może między nami jeszcze nie wszystko jest stracone...
- Dużo na to wskazuje, choć niektórych rzeczy już nigdy nie uda nam się odzyskać — mruknęła, a jakiś ton w jej głosie powiedział chłopakowi, że to bardzo smutny i drażliwy temat, więc odparł tylko:
- Gdy będziesz na to gotowa, opowiesz mi, co takiego straciłaś, tak jak to już sobie obiecaliśmy.
- Zgadza się — przytaknęła.
- Gdzie cię zawieść? Jest już dość późno...
- Do motelu, chętnie wezmę kąpiel, zrelaksuję się i położę już spać, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Oczywiście, że nie! Też muszę przyznać, że marzę o gorącym prysznicu — powiedział, skręcając ku motelowi. - Stanley zostawi tu samochód, a gdy rano jak podejrzewam, załatwimy już wszystkie sprawy związane z kupnem domu, zawieziemy ci tam wszystkie rzeczy. A teraz po prostu przesiądzie się do mnie.
- Mam tylko nadzieję, że dom nie będzie zbyt drogi, bo nie chciałabym na całe życie wchodzić w pożyczki — powiedziała, gdy zatrzymali się przed jej tymczasowym miejscem pobytu.
- Porozmawiam z Grahamem. Pewnie uda nam się to jakoś wszystko załatwić. - Jake zbagatelizował sprawę i wysiedli z auta. Stanley zaparkował nieopodal, pożegnał się z Emily i wsiadł do samochodu przyjaciela. Nie miał zamiaru przerywać im tej intymnej chwili, która najwyraźniej rodziła się ponownie pomiędzy byłymi kochankami. Emily tymczasem odeszła kilka kroków od auta, a Jake ruszył za nią. Gdy się zatrzymali nieopodal jej drzwi, dziewczyna pocałowała szybko chłopaka w policzek, zaskakując go tym i powiedziała:
- Dziękuję za wszystko, co dzisiaj dla mnie zrobiłeś.
- Powiedziałem ci już przecież, że nie musisz za nic dziękować — powiedział cicho. Modlił się w duchu o siłę i samozaparcie, by nie rzucić się na nią i nie wejść w nią tu i teraz, na środku parkingu! Wyglądała cudnie ze swoimi jasnymi włosami upiętymi w warkocz francuski i roziskrzonymi, choć już lekko zmęczonymi oczętami.
- A mnie wydaje się zupełnie inaczej — zaśmiała się, widząc rumieńce pożądania wykwitające na policzkach Jake'a. Musiała przyznać, że wyglądał niezwykle seksownie i pociągająco i robił jej tym coraz większą ochotę na siebie!... - Do zobaczenia jutro! - pożegnała się z nim szybko i otwarła drzwi. Stanęła w nich jeszcze, obserwując, jak chłopak zawraca do auta i odjeżdża powoli. Pomachał jej na pożegnanie i dopiero wtedy zamknęła drzwi.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2061 słów i 11403 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2017.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Caryca

    Wspaniała  część  , emocjonalność   bohaterów  coraz  bardziej  widoczna       brawo:)

    3 kwi 2017

  • elenawest

    @Caryca dziękuję z całego serca :-D

    3 kwi 2017

  • zabka815

    Super  :bravo:  Czekam na następną część  :rotfl:

    3 kwi 2017

  • elenawest

    @zabka815 :-)

    3 kwi 2017