Zakochałam się w nim część 4

Zakochałam się w nim część 4Emily wyszła z kąpieli i wróciła do pokoju. Zrobiła sobie drinka i usiadła z nim w dłoni na fotelu ustawionym przy oknie. Ponownie zamyśliła się nad wydarzeniami sprzed siedmiu lat... O tym, jaka była uparta i zła na Jake'a.

#
Blondynka wytrzymała równe trzy tygodnie, w których czasie ostentacyjnie omijała szerokim łukiem przystojnego chłopaka. Ten z początku zdenerwowany jej uporem, robił wszystko, by z nią porozmawiać, lecz gdy to nie przyniosło żadnego efektu, z niechęcią musiał przyznać sam przed sobą, że jej zawziętość mu imponuje. Wtedy też w jego głowie powstał perfidny plan — przestał zwracać na Emily uwagę!
- Co za przebrzydły gad! - warknęła pewnego dnia do Bonnie, idąc z nią do pubu.
- Kto? - zdziwiła się przyjaciółka.
- Jake! A kto by inny?!
- Yyy... Nie bardzo rozumiem... Możesz mi to jakoś jaśniej wytłumaczyć?
- A co ja jestem, lampa, że ma być jaśniej? - zdenerwowała się Emily, z nienawiścią patrząc na chłopaka swobodnie rozmawiającego z jakąś nieznaną mu dziewczyną. Stali oboje przed wejściem do pubu. - Patrz, co on robi?
- Rozmawia z Summer? - zapytała, odpowiadając Bonnie.
- Z Summer? To jest narzeczona Erica?
- No pewnie! To jeszcze się nie zorientowałaś?...
- Jakoś tak się zeszło... Czyli?... To nie jest nowa zdobycz Jake'a?
- Zgłupiałaś? Oczywiście, że nie!... Poza tym... Nawet gdyby, to co? Przecież powiedziałaś wyraźnie, i to kilkukrotnie, że on cię nie interesuje... Od trzech tygodni nie zwracasz na niego uwagi!
- No tak, a... Ale...
- Ale nadal masz na niego skrytą ochotę i nie możesz przeboleć tego, że próbuje ci teraz robić na złość, wzbudzając u ciebie niepotrzebną zazdrość, tak? - dokończyła za nią brązowowłosa, śmiejąc się z przyjaciółki.
- Jesteś wredna, wiesz? - Emily pokazała jej język akurat w chwili, gdy przechodziły koło wspomnianego chłopaka.
- Zawsze jej to powtarzam, ale nie chce mnie słuchać — powiedział Jake, patrząc na blondynkę.
- Ciebie nie pytam o zdanie! - prychnęła tamta i weszła do pubu. - Uduszę go kiedyś!
- I świat na pewno na tym skorzysta! - zaśmiała się Bonnie, siadając koło niej przy barze. - Ale to później, teraz się z nim umów...
- Czyś ty na głowę upadła? W życiu tego nie zrobię!
- Dlaczego? Ty podobasz się jemu, a on tobie, może uda wam się stworzyć coś fajnego, tylko że oboje zachowujecie się niczym para rozkapryszonych nastolatków!
- Sama mnie przed nim ostrzegałaś, z resztą nie tak dawno temu jeszcze, a teraz na siłę wpychasz mnie w jego ramiona?! O co tu chodzi? - zapytała Emily, patrząc uważnie na przyjaciółkę.
- Wydaje mi się, że Jake się w tobie zakochał...
- Co?! - wykrzyknęła Emily, z wrażenia opluwając się swoim drinkiem. - Chyba coś ci się pomyliło!
- Niestety... Znaczy, no bo wiesz... Przyjaźnimy się, a ja...
- Tobie też nadal podoba się Jake, prawda? - Emily chwyciła ją za dłoń i uśmiechnęła się do niej pocieszająco.
- Niestety — przytaknęła Bonnie.
- Więc może powinnaś do niego wrócić?
- Nie, to nie miałoby żadnego sensu, za bardzo się różnimy. Poza tym on ewidentnie chce ciebie... Pozwól mu na to!
- Nie! Jest głupkiem, a ja nie mam zamiaru wiązać się z kimś takim! - odparła twardo i wypiła na raz całą zawartość szklanki. Pomyślała, że jak tak dalej pójdzie, to przez tego kretyna wpadnie w alkoholizm, ale postanowiła być twarda i nie dać temu kretynowi żadnej satysfakcji!...

Tydzień później.
- Dzień dobry, czy Jake jest może w domu? Chciałabym z nim porozmawiać...
- Niestety, ale gdzieś pojechał, nie wiem, gdzie może teraz być... Ale jeśli chcesz, to możesz tu na niego poczekać.
- Nie, dziękuję. Przejdę się — odparła Emily, rumieniąc się lekko. - Może złapię go na mieście.
- Jak chcesz. - matka Jake'a wzruszyła tylko ramionami, uśmiechając się do niej. Gdy Emily zeszła z werandy, usłyszała nadjeżdżający samochód i po chwili jej oczom ukazał się Jake w swoim Camaro. Zaskoczony jej widokiem zahamował prawie w miejscu i wysiadł z auta.
- Czego tu chcesz? - zapytał spokojnie.
- Porozmawiać — odparła blondynka, patrząc na niego niepewnie. - Przejdziemy się na spacer? - zaproponowała, spuszczając wzrok.
- Piłaś coś? - parsknął śmiechem. Gdy pokręciła głową, odparł. - Dobra, chodźmy!
Wyłączył silnik, zamknął auto i podszedł do dziewczyny, która cały czas stała niezdecydowana. Ruszyli w stronę rynku, nie odzywając się do siebie.
- No? - zapytał w końcu, mając serdecznie dość tego uciążliwego milczenia. - O czym chciałaś pogadać?
- Ymm... Jake, być może to głupio zabrzmi, ale umówisz się ze mną? - pisnęła.
- Co? - zdębiał kompletnie, zatrzymując się i patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Pytam, czy się ze mną umówisz? - zapytała trochę pewniej.
- A po co?
- No bo... Bo wcześniej przecież sam tego chciałeś, a teraz...
- Teraz może mi się odechciało. I co ty na to?
- Jakoś ci nie wierzę!
Chłopak przysunął się do niej tak blisko, że niemal stykali się nosami i powiedział uwodzicielskim szeptem:
- Czyżby aż tak bardzo cię przypiliło, co? Masz ochotę na moje boskie ciało, na dotyk moich rąk i ciepło ust. Chcesz wreszcie mnie dogłębnie poczuć? -zarumieniła się i prawie niezauważalnie kiwnęła głową. - Jutro o osiemnastej pod głównym wejściem do kina. Ubierz się jakoś ładnie.
Musnął opuszkami palców jej zaróżowione policzki i odszedł, zostawiając ją samą na środku chodnika. Na jego ustach wykwitł zwycięski uśmieszek — właśnie zrobił poważny krok ku zdobyciu tej intrygującej dziewczyny. Krok, w wyniku którego przyciągnął ją ku sobie, ku swojej pułapce, a ona w nią nieświadomie wkroczyła...

Następnego dnia.
Przeglądając się w lustrze, uśmiechnęła się leciutko sama do siebie, bo wyglądała naprawdę ładnie.
Kilka minut później z wyraźnym wahaniem zbliżyła się do głównego wejścia do kina. Było stosunkowo pusto, więc miała szerokie pole widzenia, wobec czego nigdzie nie dostrzegła Jake'a. Przystanęła w nadziei, że jednak przyjdzie, ale gdy minęło dziesięć minut od umówionej godziny spotkania, zrozumiała, że chłopak perfidnie ją wystawił do wiatru. Odwróciła się na pięcie z zamiarem powrotu do domu i wpadła w silne, męskie ramiona.
- "Zbyt szybko rezygnujesz, mała" - usłyszała głos chłopaka. Uniosła głowę i zatopiła się w jego łobuzerskim spojrzeniu.
- Myślałam, że mnie olałeś — przyznała niechętnie, uśmiechając się lekko do niego.
- Raczej chciałem cię zaskoczyć i dlatego nie stałem w tym miejscu, gdzie się umówiliśmy, a przede wszystkim nie o tej godzinie... - zaśmiał się. - Chciałem też po prostu sprawdzić, czy na pewno przyjdziesz... Ale teraz, gdy oboje już wiemy, że tu jesteśmy, chodźmy do środka, bo przegapimy świetny film, a tego byłoby szkoda... Potem porywam cię na romantyczną randkę.
- Potrafisz być romantyczny? - zdziwiła się, wchodząc za nim do kina.
- Oczywiście! - udał obrażonego. - Po prostu nie poznałaś mnie jeszcze na tyle dobrze, by wiedzieć, że w głębi duszy jestem niepoprawnym romantykiem — puścił jej oczko. Zaśmiała sił, ale nie miała już czasu na jakąś ripostę, bo rozpoczął się seans. Z początku, gdy tylko zobaczyła tytuł - "Adrenalina 2. Pod napięciem" - nie była zadowolona z wyboru, ale pod koniec filmu była totalnie spłakana ze śmiechu i musiała otwarcie przyznać, że lepszego filmu nie mógł Jake wybrać.

- Podobało ci się? - zapytał jej, gdy jakiś czas później siedzieli przy drinku w pubie.
- Super film — zaśmiała się blondynka. - Dawno się już tak nie uśmiałam. A ta scena ze Statham'em ocierającym się o tą staruszkę, by się "naładować", po prostu bezbłędna!
- Zgadzam się — przytaknął.
- Oh, to moja ulubiona piosenka! - wykrzyknęła Emily, gdy z głośników szafy grającej popłynęły dźwięki "Nothing compares 2 u" w wykonaniu Sinead O'Connor.
- Smutne brzdękolenie — mruknął, patrząc w dziewczynę jak w jakiś obrazek.
- Czego się gapisz? - zaśmiała się, zauważając jego wzrok.
- A tak. Nie mogę? - zapytał z zawadiackim uśmiechem.
- Możesz... A co do piosenki, to jest piękna i wspaniale się do niej tańczy!
- Więc chodź! - wstał nagle i wyciągnął do niej rękę.
- Po co? - zdumiała się, ale wstała.
- Zatańczyć! - mruknął jej do ucha uwodzicielsko i pociągnął na parkiet. Objął ją jedną ręką delikatnie w pasie i ruszył w tan. Wolny tan.
Wokół nich tańczyły inne pary, ale ta dwójka kompletnie zatraciła się w swoich spojrzeniach, ignorując otaczającą ich rzeczywistość. W tej chwili istnieli tylko oni...
Gdy piosenka się skończyła, Jake sięgnął dłońmi do włosów Emily i odgarnął spadające na oczy kosmyki grzywki. Pochylił się nad nią i złożył na jej ustach czuły pocałunek. Emily westchnęła i poddała się temu.
- Jesteś piękna — wyszeptał jej do ucha w chwilę później. - I nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
- Wcale nie mam na to ochoty — mruknęła, uśmiechając się szeroko.
- Więc chodźmy stąd w jakieś ustronne miejsce — zaproponował, obejmując ją w pasie.
Tę noc spędzili, siedząc na masce samochodu chłopaka i rozmawiając o różnych głupotach, poznając się coraz mocniej, choć blondynka zauważyła, że Jake skrupulatnie omija okres pięciu lat życia w swoich opowiadaniach. Jak na razie postanowiła nie naciskać i spokojnie zaczekać.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1814 słów i 9714 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Suptelna

    Bardzo fajne opowiadanie ????

    29 sie 2017

  • elenawest

    @Suptelna cieszę się, dzięki ;-)

    29 sie 2017

  • Malawasaczka03

    Cudooo

    13 mar 2017

  • eve10

    Pierwszy raz czytam opowiadanie w takiej formie jak ta, ale podoba mi się.. Czekam na następny z niecierpliwością ;)

    13 mar 2017

  • elenawest

    @eve10 dzięki, cieszę się, że się podoba :-D

    13 mar 2017

  • Caryca

    Akcja nabiera tempa,

    13 mar 2017

  • elenawest

    @Caryca dokładnie ;-) i nabierać jeszcze będzie :-)

    13 mar 2017