Zakochałam się w nim część 3

Zakochałam się w nim część 3Emily otworzyła oczy i zaśmiała się do siebie, a potem westchnęła, przypominając sobie, co wydarzyło się trzy dni później.

#
- A ty tu czego? - zdenerwowała się Emily, wychodząc z budynku biblioteki i natychmiast natykając się na stojącego na zewnątrz Jake'a. - Śledzisz mnie, czy co?
- Nie bądź śmieszna... Zapominasz, chyba że to moje miasto i mogę chodzić, gdzie mi się żywnie podoba. Poza tym chciałem z tobą porozmawiać, poznać cię bliżej, skoro spędzisz tutaj wakacje... - odparł, podchodząc do niej z kołtuńskim uśmiechem na ustach. Blondynka spojrzała na niego ostro i odparła, wymijając go:
- Nie interesuje mnie znajomość z twoją osobą!
- Dlaczego? - zapytał, łapiąc ją za rękę.
- Puść albo narobię wrzasku! - zagroziła. Zwolnił chwyt. - Bonnie dużo mi o tobie wczoraj opowiedziała...
- Bonnie? A co ona może o mnie wiedzieć?! - prychnął zirytowany. - Nie spędza ze mną całego czasu, nie śpi w moim łóżku, ani nie wie, o czym myślę, więc nie pieprz mi, że mnie zna!
- Nie sypia z tobą, bo ty tylko ranisz wszystkie kobiety, które napatoczą ci się pod rękę! - syknęła Emily.
- Naprawdę? Tak ci powiedziała? - zaśmiał się. - To by znaczyło, że jest na mnie dalej wściekła i chce mi dopiec...
- I z czego niby się tak cieszysz? Z tego, że wystawia ci niepochlebną opinię?
- Niepochlebną opinię, to ja tu mam od jakiegoś piętnastego roku życia, słonko!
- Nie mów tak do mnie! - zezłościła się.
- A dlaczego, skarbie?
- Przestań!
- Nie zamierzam - odparł, uśmiechając się nad wyraz wrednie.
- "Jake, dałbyś już spokój tej biednej dziewczynie!" - usłyszeli szorstki głos mężczyzny. Odwrócili się w stronę źródła dźwięku i dojrzeli stojącego kilkadziesiąt metrów dalej brodatego faceta, na oko w wieku Emily.
- Nic jej przecież nie robię! - zaprzeczył Jake. - To mój młodszy brat, Eric.
- Witam. - Emily uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Cześć - przywitał się, podając jej dłoń. - Po przyjacielsku radzę ci, byś nie wchodziła w żadną, głębszą zażyłość z moim walniętym bratem, bo wkrótce zostawi cię, jak wszystkie poprzednie...
- Mógłbyś się odpieprzyć? - warknął Jake. - Zawsze wpierdalasz się w nie swoje sprawy!
- Uspokój się, braciszku. Robię to tylko ze względu na dobro tej dziewczyny...
- Chrzań się! - syknął Jake. - Ona...
- Wcale nie potrzebuję tej wątpliwej ochrony! - wtrąciła się wreszcie Emily, której postawa Erica nie spodobała się jeszcze bardziej, niż zachowanie jego brata.
- No i widzisz? - zadrwił starszy z chłopaków. - Panienka sobie poradzi, więc zjeżdżaj stąd!
Eric spojrzał z pogardą na Jake'a, następnie niepewnie uśmiechnął się do dziewczyny i zawróciwszy, odszedł w tylko sobie tylko znanym kierunku.
- Przepraszam za niego - mruknął chłopak, gdy zostali sami. - Uważa, że moje życie jest niepoważne... To co? Dasz się namówić na kawę?
- Jesteś kretynem, wiesz? - ofuknęła go, wreszcie ruszając się z miejsca.
- Ej! A to niby dlaczego? - obruszył się, idąc za nią.
- Po prostu - odparła, nie oglądając się na niego. Szła na tyle szybko, że wysportowany chłopak niemal nie mógł jej dogonić.
- Po prostu! - warknął, łapiąc ją wreszcie za ramię. Szarpnięciem odwrócił ją do siebie i bezczelnie wpił się w jej usta. Zaskoczona, zarzuciła mu ręce na szyję...
Odetchnął głęboko, gdy ją puścił, z niemałą satysfakcją zauważając wykwitający na jej policzkach mocny rumieniec. - No, to teraz, gdy już wiesz, jak całuję, umówisz się ze mną na tę cholerną kawę i zmienisz zdanie co do mojej jakże skromnej osoby?
- Dalej jesteś kretynem, Green! - skrytykowała go, choć już nie z taką pewnością w głosie, jak wcześniej.
- Ale pocałunek ci się podobał, prawda? Przyznaj się - mruknął uwodzicielsko.
- Całowali mnie lepsi od ciebie - burknęła, spuszczając wzrok.
- Okłamujesz sama siebie... Ale spoko, chętnie poczekam, aż sama zjawisz się przed drzwiami mojego domu, prosząc o więcej - zaśmiał się.
- Twoje niedoczekanie! - prychnęła i uciekła, zanim zdołał powiedzieć coś jeszcze.

Kilka minut później wpadła biegiem do domu Bonnie i oparła się plecami o ścianę, palcami gładząc wargi, na których czuła jeszcze ciepły i nad wyraz czuły dotyk ust chłopaka.
- Co się stało? - zapytała ją zaniepokojona brunetka, widząc, że jej przyjaciółka trwa w jakimś dziwnym stuporze. - Emily? Co się stało?!
- Pocałował mnie! - jęknęła blondynka, spoglądając niepewnie na współlokatorkę.
- Kto?! - Bonnie wyglądała na zdezorientowaną.
- Jake...
- Green?!... Zgłupiałaś?! Mówiłam ci przecież, żebyś się do niego nie zbliżała!
- To nie moja wina! Zaskoczył mnie!
- No jasne!... Powiedz szczerze, że Jake ci się po prostu spodobał i masz na niego ochotę! - zdenerwowała się brunetka.
- I co? Dasz nam swoje błogosławieństwo? Przecież dobrze wiem, że on też ci się podoba! Widzę, jak na niego patrzysz! Poza tym ja nie widzę w nim niczego atrakcyjnego, to zarozumiały dupek!... Poza tym... Powiedział mi, że powiedziałaś mi o nim takie oszczerstwa tylko po to, że chcesz się na nim zemścić! - nagle przypomniała sobie słowa chłopaka. - Bonnie, jesteś moją przyjaciółką i naprawdę nie chciałabym pokłócić się z tobą o tego młotka, więc wytłumacz mi, o co tutaj chodzi, bo już się gubię!
- Nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć! - warknęła jej przyjaciółka, wycofując się do salonu, gdzie natychmiast skryła się za jakąś książką... Trzymając ją do góry nogami...
- Teraz będziesz się na mnie boczyć, bo ten kretyn mnie pocałował, chociaż wcale się o to nie prosiłam, a o wszystkim ci opowiedziałam, bo uważam cię za moją psiapsiółę?! - Emily weszła w chwilę potem do pomieszczenia i zerknęła krytycznie na ową książkę. - Wątpię, by francuska literatura klasyczna była ci w tej chwili potrzebna! - powiedziała z lekką kpiną. Bonnie naburmuszona wychynęła zza trzymanej w trzęsących się rękach pozycji i zerknęła na przyjaciółkę.
- Czep się! - fuknęła raczej dla zachowania twarzy, niż z prawdziwej złości, bo w jej oczach nie było widać już ogników żalu.
- Nie chce mi się!
- Bo wolisz miziać się z Jake'iem!
- Ile razy jeszcze mam ci powtarzać, że ten kretyn w żaden sposób mnie nie interesuje? - zirytowała się blondynka, siadając na fotelu naprzeciwko Bonnie. - Zaczepił mnie dzisiaj przed budynkiem biblioteki. Chciał zaprosić mnie na kawę, ale odmówiłam. Powiedziałam mu, że nie umawiam się z osobami jego pokroju. Wywiązała się pomiędzy nami sprzeczka, w której czasie stwierdził, że nadal chcesz mu zaszkodzić, a przerwał nam ją jego brat, Eric... Jake go w końcu spławił, więc ruszyłam do domu, znaczy do ciebie i wtedy złapał mnie za rękę i pocałował! Powiedziałam mu, żeby nie liczył na nic więcej i uciekłam... To wszystko!
Brązowowłosa spojrzała na nią krótko, a potem odłożyła książkę na stolik.
- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. Nie chciałabym stracić tak wspaniałej przyjaciółki...
- Spokojnie, Bonnie. Nie mam zamiaru wiązać się z Jake'iem.
- Ale masz rację, Jake cholernie mi się podoba. Niestety, gdy zaczęło nam się już układać, on zniknął gdzieś na kilka miesięcy, a gdy wrócił w czasie zeszłych wakacji, a właściwie już pod ich koniec, stwierdził, że nie możemy już być razem... Nie chcę teraz wdawać się w szczegóły i opowiadać ci to, co mi wtedy powiedział, ale nie były to miłe słowa. Nie mniej jednak dwa dni po naszym rozstaniu znów gdzieś zniknął i pojawił się dopiero teraz...
- To dlatego w zeszłym roku byłaś taka przybita! Przez niego! - domyśliła się Emily.
- Niestety. Parszywie mnie potraktował, podobnie jak cztery inne dziewczyny... - przyznała smutno, spoglądając w okno.
- To przykre... A jak długo byliście razem?
- Trzy miesiące. Wytrzymałam z nim najdłużej spośród tamtych dziewczyn.
- I nigdy nie byłaś o nie zazdrosna? - zdumiała się druga z dziewczyn.
- Początkowo tak, ale one trzymały się od niego na tyle z daleka, że przestały być dla mnie jakimkolwiek zagrożeniem - wyjaśniła. Emily pokiwała tylko głową i zamyśliła się. W domu panowała cisza i spokój, bo rodzice Bonnie wyjechali na miesięczne wakacje na Florydę, skąd mieli zamiar na kolejny miesiąc przenieść się do rodziny w New Jersey, zostawiając córce cały dom dla siebie, wobec czego teraz obydwie dziewczyny miały szansę porozmawiać od serca, bez obaw, że zostaną podsłuchane.
- Masz zamiar dalej się na nim mścić? - zapytała w końcu z cicha blondynka.
- Nie wiem... Po prostu nie chcę, by żadna inna cierpiała tak bardzo, jak ja...
- Rozumiem cię... A co możesz powiedzieć mi o bracie Jake'a?
- O Eric'u? Jest w miarę spoko, aczkolwiek to też czasami kretyn, jakich mało! Jest zaręczony, jego ukochana, Summer, to wspaniała dziewczyna, ale trzyma Erica pod pantoflem.
- I on uważa, że życie Jake'a jest niepoważne?!
- Bo jest - przyznała Bonnie. - Jake to lekkoduch, niczego nie traktuje poważnie, ale w łóżku nie ma sobie równych... Pewnie za jakiś czas sama się o tym przekonasz... Nie pozwól sobie się w nim zakochać, a będzie dobrze!
- Bonnie, mówiłam ci już przecież, że nie mam zamiaru się z nim spotykać!
- Jake już się o to postara!
- Nie żartuj! Dlaczego miałby to w ogóle zrobić?
- Bo cię pocałował - odparła brunetka.
- I?
- Najwyraźniej mu się spodobałaś... A on wtedy nie odpuści... Oby tym razem okazał się jednak bardziej odpowiedzialny i został przy tobie... - wyjaśniła, puszczając jej oczko.
- Jeśli będzie chciał mnie zdobyć, to czeka go wielce wyboista droga i bardzo wątpię, by zdążył wyrobić się przed moim wyjazdem...
- Taaa, tylko wątpię, by nastąpił on tak, jak to sobie zaplanowałaś - mruknęła cicho Bonnie, wychodząc do kuchni i zostawiając zamyśloną przyjaciółkę samą.
#

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1921 słów i 10190 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    * I bez błędów, uciekło mi "i" :lol2:

    10 kwi 2017

  • Użytkownik elenawest

    @agnes1709 spoko, nic się nie stało :-D

    10 kwi 2017

  • Użytkownik agnes1709

    Masz bardzo ładny styl, dający prosty, jasny przekaz, BEZ BŁĘDÓW! PIĘKNIE! Definitywnie należy się :kiss:
    Nie ma naciąganej, przesadnej masy opisów i metafor (zbyt duża liczba po prostu czyni opowiadanie nudnym) jeśli widnieje w 90% pracy oczywiście. Czytając całymi TOMAMI, jak wyglądają okoliczne drzewa, krzaczki, płotki i trawniki sąsiadów, oraz ogólnie wygląd wszystkiego, co tylko można opisać (z wielkością sedesu  i kolorem  kafelek w kiblu koleżanki włącznie) szybka droga do ześwirowania... z nudów. Jednym słowem - wkurzające i przesłodzone.
    I co także ważne (przynajmniej dla mnie) - dużo dialogów, to się ceni i chwali!!!
    Krótko - świetnie piszesz, tak trzymaj. Na stówkę przeczytam całość, jak tylko znajdę chwilkę czasu.
    Gratuluję talentu i pozdrawiam ciepło!!!;)

    10 kwi 2017

  • Użytkownik elenawest

    @agnes1709 dziękuję pięknie za tak miłe słowa :-D cieszę się, że opowiadanie się podoba ;-)

    10 kwi 2017

  • Użytkownik agnes1709

    @elenawest You welcome - zasłużyłaś :D

    10 kwi 2017

  • Użytkownik elenawest

    @agnes1709 jeszcze raz niskie ukłony ;-)

    10 kwi 2017

  • Użytkownik Caryca

    Piszesz  Wspaniale ;) Pozdrawiam

    11 mar 2017

  • Użytkownik elenawest

    @Caryca dziękuję bardzo :-D

    11 mar 2017