to powinno pokrzyżować im plany.
Mimo woli parsknęłam śmiechem.
ROSE: Co mam robić? Nie mogę tak żyć.
JOE: Rose, kochana, nie mam pojęcia. Wiem tylko, że jego słowa z pewnością nie były wstępem do duszenia.
ROSE: Skąd to niby możesz wiedzieć?
JOE: Jestem gejem, prawda? Znam się na facetach. Podwójnie.
ROSE: Ha, ha.
JOE: Bądź silna i poczekaj na rozwój spraw. On pewnie też nie wie, co ma zrobić.
ROSE: A co on tu ma do robienia? Jest z Mel.
JOE: Powtarzasz to aż do znudzenia. Tak, jest z Mel, a co robi? Całuje się z Tobą, dużo czasu spędza z Tobą, co prawda usypia w fatalnym momencie, ale już wiesz, że zrobiłby coś, gdyby nie było Melanie. Nie mówiłby Ci tego, gdyby zamierzał Cię udusić.
Rozbudzał we mnie nadzieję nawet przez ekran laptopa. Jeśli przedstawić to w takiej konfiguracji… ok, to faktycznie wydawało się dziwne. Ale wcale takie nie było! Nasze pocałunki były wynikiem fatalnego splotu okoliczności. Spędzał ze mną sporo czasu, bo to było nieuniknione. Znaleźliśmy się w tym samym miejscu w tym samym czasie. Wtedy majaczył w gorączce. Na wszystko było wiarygodne wytłumaczenie. A on właśnie leżał w łóżku z właściwą dziewczyną – z tą, z którą był i która miała czyste konto względem niego.
Przyszła kolejna wiadomość. Zerknęłam na ekran.
JOE: Wiesz, że mam rację.
Zamknęłam laptopa bez odpowiedzi. Nie miał racji. Kochałam go, ale nie miał.
Położyłam się i próbowałam zasnąć. Kręciłam się po łóżku dłuższy czas, ale czułam się, jakby jakieś diabelskie siły uwzięły się na mnie i postanowiły, że tej nocy nie ześlą mi snu. Przewracałam się z jednego boku na drugi, klepałam poduszkę, by miała lepszy kształt, obracałam kołdrę niezliczoną ilość razy, ale to było na nic. Wciąż myślałam o tym, że Mel i Ryan leżą razem w łóżku, a ja miotam się po swoim niczym wesz na patelni i nie mogę się uspokoić. Wkrótce zrobiło mi się gorąco, bardzo gorąco. Nie miałam pojęcia, czy to tata zbyt mocno nakręcił ogrzewanie, czy to może moje myśli weszły już na taki poziom, że rozpierzchły się po całym moim ciele i rozgrzały je do czerwoności, ale momentalnie cała się spociłam. W końcu nie wytrzymałam. Wstałam i przeszłam do łazienki, po drodze zerkając na zegarek. Było już grubo po drugiej. W łazience ochlapałam sobie twarz i ramiona zimną wodą, po czym uniosłam nieco górę od piżamy, by przemyć też brzuch. Przez chwilę oddychałam głęboko, usiłując nie myśleć o tym, że znajduję się ledwie parę metrów od Ryana i Melanie. Co teraz robili? Spali? Rozmawiali? Przytulali się? A może… nie, to było niemożliwe. Nie, jeśli znało się moją siostrę. Mimo wszystko nie mogłam pozbyć się tego natrętnego głosu mojej zdradliwej duszy, która szeptała, że to ja chciałabym tam być zamiast Melanie. To było tak cholernie złe, niewłaściwe, niesprawiedliwe. Niby jak miałabym powiedzieć o tym wszystkim Ryanowi? Skoro tyle kosztowało mnie przeżywanie tego w środku, wolałam nawet nie myśleć, jak wysokie miałabym ciśnienie przy mówieniu tego wszystkiego na głos.
Wróciłam do pokoju, nakazując sobie nie zatrzymywać się przy drzwiach od pokoju Melanie. Przymknęłam drzwi i zapaliłam małą lampkę na szafce nocnej. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu ubrań, w których mogłabym spędzić resztę nocy, bo przepocona piżama nie należała do najbardziej komfortowych strojów. Na szczęście znów zaczęło być mi coraz chłodniej. Wygrzebałam z szafy stare czarne legginsy i za dużą na mnie koszulkę w tym samym kolorze. Położyłam je na pościeli i zrzuciłam z siebie górę od piżamy. Spodnie zsunęłam i odrzuciłam w jakiś kąt. Przez chwilę stałam tylko w samych majtkach, napawając się uczuciem chłodu, które na powrót mnie ogarniało. Wolałam już mieć na ciele gęsią skórkę, niż pocić się od własnych myśli. Ledwo zdążyłam się schylić po ubrania, gdy usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się uchylają. Serce mi skoczyło. Zapominając o tym, że mam na sobie tylko dolną część bielizny, szybko się odwróciłam i prawie wrzasnęłam na widok Ryana stojącego w drzwiach. Stałam tak może sekundę, ale miałam wrażenie, że minął rok, zanim przypomniałam sobie, że jestem praktycznie naga. Szybko porwałam koszulkę i pospiesznie się nią zakryłam.
- Boże, Ryan, co ty tu robisz? – syknęłam, patrząc na niego. Miał rozczochrane włosy i nieco mętny wzrok, utkwiony we mnie. Zamrugał, powoli się wycofując.
- Przepraszam. Szedłem do łazienki. Przepraszam.
Wyszedł, a ja opadłam bezwładnie na łóżko, próbując uspokoić galopujące serce. No, świetnie. Ryan widział mnie praktycznie nagą. I to tylko dlatego, że pomylił drzwi! Pospiesznie się ubrałam, wkładając na siebie ubrania rozedrganymi rękoma i wskoczyłam pod kołdrę. Wciąż odtwarzałam w myślach tę sytuację i wzrok Ryana, ale w końcu doszłam do wniosku, że to bez sensu. Już zasypiałam, gdy nagle sobie coś uświadomiłam i to sprawiło, że szeroko otworzyłam oczy, a serce znów mocniej mi zabiło.
Przecież Ryan nie był w moim domu pierwszy raz. Bywał tu niemal tak samo często, jak ja. Dobrze wiedział, gdzie jest łazienka i gdzie jest mój pokój. Nie sposób było pomylić tych drzwi, zwłaszcza że znajdowały się na dwóch przeciwległych końcach korytarza! Czułam się tak, jakbym właśnie odkryła istnienie kolejnego pierwiastka. Ryan wcale nie pomylił drzwi. Dobrze wiedział, gdzie idzie. Spał u Melanie, a jednak w środku nocy, postanowił przyjść do mnie.
Jeszcze nigdy tak dużo nie milczałam, jak podczas jazdy powrotnej do mieszkania. Gdyby tylko to było możliwe, pojechałabym z kimkolwiek innym – lecz niestety nie mogłam tego zrobić, skoro Ryan i tak jechał, i tak. Włączył radio, za co w duchu byłam mu wdzięczna, bo inaczej w samochodzie towarzyszyłaby nam tylko cisza. Ryan się nie odzywał, a i ja nie miałam zamiaru. Do teraz nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Nie poruszyliśmy tego tematu – jak to często z Ryanem bywało – ale emocje aż we mnie buzowały. Po dłuższej analizie byłam niemal stuprocentowo pewna, że wcale nie przyszedł do mnie przypadkiem. Pewnie usprawiedliwił się łazienką, gdy zobaczył, że byłam… no cóż, nazwę rzecz po imieniu, naga! Teraz wstydziłam się obok niego siedzieć, nawet, jeśli miałabym na sobie kożuch aż po samą szyję. Zerknęłam na niego ukradkiem. Miał wzrok utkwiony w drodze, ale byłam pewna, że on też myślał o tym, co ja. Kolejna sprawa, po której ciężko będzie wrócić do porządku dziennego. Nurtowało mnie pytanie: dlaczego do mnie przyszedł? I to w środku nocy? Wiedział, że nie śpię i chciał ze mną porozmawiać? Czy może chciał popatrzeć, jak śpię? No nie, to absurdalne stwierdzenie. Nic już z tego nie rozumiałam! Wciąż był z Melanie. Nie wydawało się, żeby mieli jakieś problemy. Czemu więc wciąż działy się takie dziwne rzeczy, nad którymi potem łamałam sobie głowę? Najpierw ten pocałunek przed wypadkiem. Później nasza gwałtownie poprawiona relacja. Jego słowa „gdyby nie Mel…” i na koniec, jako zwieńczenie arcydziwnych wydarzeń, przyjście do mnie w środku nocy i zobaczenie mnie jedynie w cienkim skrawku bielizny. I to pojedynczym. No nic, tylko pogratulować Ryanowi podejścia do kobiet. Zwłaszcza tych, z którymi nie jest w związku. Co miałam o tym wszystkim myśleć? Nie miałam pojęcia, a wkrótce rozbolała mnie głowa. Wcisnęłam się w fotel najgłębiej, jak tylko mogłam i próbowałam zasnąć, bo domu niezbyt miałam możliwość do tego. Niestety, obecność Ryana skutecznie mnie rozpraszała, nawet jeśli nic nie mówił.
Rozstaliśmy się w milczeniu. Bez słowa wzięłam swoją torbę i ruszyłam w kierunku mojego budynku. Pewnie powinnam była mu podziękować, że mnie zawiózł i odwiózł, ale nie mogłam się na to zdobyć. Wciąż nie mogłam przetrawić ostatnich wydarzeń.
Nie czułam się jeszcze gotowa, by mówić o tym Gabi, więc zbyłam jej pytania o weekend i zabarykadowałam się w pokoju. Od razu zerknęłam przez okno naprzeciwko, ale nie zobaczyłam nigdzie sylwetki Ryana. Cóż, może to i dobrze. Sporo się go naoglądałam przez ten weekend. Czy raczej on mnie. Rany, co to się porobiło?
- Zwróćcie uwagę na te słowa: „Ludzie nie są zasobem, lecz dysponują zasobem”. To podstawowa różnica. Ludzie dysponują cechami, z których wyróżniamy siedem podstawowych…
Głos wykładowcy docierał do mojego mózgu niczym brzęcząca mucha, która lata nam koło ucha i nie możemy jej w żaden sposób odgonić. Chyba właśnie uczyłam się techniki spania z otwartymi oczami, bo od paru dłuższych minut właśnie taką sztukę praktykowałam. Zabiłabym za choć odrobinę kawy.
Kawa. Przypomniało mi się, że na studiach tata pracował w Starbucksie, co właściwie było idealną okazją dla mamy, by go tam spotykać. Jakie to proste, normalne i niewinne! Czemu ja nie mogłam właśnie w taki sposób poznać chłopaka? Dlaczego musiałam się borykać z uczuciem do takiego jednego, który był w związku z moją siostrą?
No nie, stop. Miałam przecież Tylera! Może nie do końca go „miałam”, ale definitywnie zmierzało to w dobrą stronę. Może był to czas zapomnieć o Ryanie i skomplikowanych sytuacjach z nim związanych i po prostu skupić się na Tylerze.
Tak jakby ta myśl wyleciała z mojej głowy – nagle poczułam wibrowanie telefonu. Wyjęłam go dyskretnie i przeczytałam wiadomość:
TYLER: Chcesz przejść się wieczorem na plażę?
10 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
ksiezniczka69
Cudo.. kiedy kolejna???
candy
@ksiezniczka69 za chwilę
Niejestenpiekna
Będzie dziś coś jeszcze?
candy
@Niejestenpiekna będzie, miałam superważnego gościa, więc się opóźniłam, ale zaraz dodam
Happiness
Dodaj cos jeszcze
candy
@Happiness juz dodaję
Arii2000
Mogę dziś liczyć na kolejną?
candy
@Arii2000 zaraz dodam, małe opóźnienie
Wiktor
Witaj!!!. Fajne. Podoba mi się opowiadanie. Mam pytanie?. Czy trafiłaś tu z innej stronki i opowiadanie masz już napisane, czy piszesz tak na bieżąco?. Swoja drogą ładnie Ci idzie!. Czekam następnej części. Pozdrawiam Wiktor
candy
@Wiktor ta stronka została mi polecona przez kogoś wszystko mam już napisane, ale i tak zawsze staram się pisać na bieżąco. Dziękuję i również pozdrawiam
Xsara94
Chce więcej i więcej !!! :P
candy
@Xsara94 będzie będzie
okano1
Oj super jak zawsze
candy
@okano1 dziękuję
Czarodziejka
Mega!
candy
@Czarodziejka
Ania13477
bedzie dzis cos jeszcze??
candy
@KontoUsunięte477 wieczorem
jaaa
Czekam na kolejną
candy
@jaaa
jaaa
@candy czekam czekam ;p