Spróbuj mi zaufać /9/

Gdy sprzątałam po naszej wspólnej „kolacji”, usłyszałam przyciszone głosy Mel i Ryana:
- Stęskniłam się za tobą.
- Wiem. Ja za tobą też.
Stali w holu, więc przeszłam na palcach do kuchni, by lepiej ich słyszeć.
- Nie idź – poprosiła Melanie drżącym głosem.
Najciszej jak mogłam, postawiłam na blacie tacę z naczyniami, słuchając dalej.
- Przecież byłem u ciebie parę godzin. Nadużyłem gościnności.
- Wiesz przecież, że moi rodzice nie patrzą na to w ten sposób.
- Powinienem iść. Już późno.
Mel jeszcze bardziej ściszyła głos, więc zastygłam w bezruchu i nawet wstrzymałam oddech, by lepiej słyszeć jej słowa.
- Proszę cię, Ryan. Dopiero co przyjechałeś. Zaraz znowu wyjeżdżasz. Naprawdę za tobą tęsknię.
- Mel, ja też, ale co mam zrobić?
- Zostań dziś na noc – wydusiła siostra. Oczy aż mi się rozszerzyły. Czy moja nieśmiała, niewinna siostra właśnie zaproponowała chłopakowi nocleg? Na pozór nie było w tym nic dziwnego, ale mimo wszystko… przecież to Mel. Serce mi się ścisnęło, gdy czekałam na odpowiedź Ryana.
Dłuższa chwila ciszy.
- Mam zostać na noc?
- To nie to, co myślisz… chyba… chyba że chcesz… ale nie miałam tego na myśli – plątała się siostra. Mogłam się założyć o własną głowę, że właśnie czerwieniła się jak zachodzące słońce. – Po prostu… zostań dziś ze mną. Proszę.
Kolejna chwila ciszy i kolejne słowo:
- Dobrze.
Momentalnie zdrętwiały mi ręce, co okazało się niezbyt sprzyjającym faktem, jako że właśnie wzięłam do ręki talerz z tacy. Gdy usłyszałam zgodę Ryana wymsknął mi się z dłoni i spadł na podłogę, gdzie rozbił się w drobny mak. Po chwili usłyszałam kroki w stronę kuchni i przez szparę w drzwiach wejrzała Mel.
- Stłukłaś coś?
- Tak – odpowiedziałam machinalnie, unikając wzroku siostry. Schyliłam się do szafki, by wyciągnąć z niej zmiotkę. – Przepraszam.
Czemu ją przepraszałam za stłuczenie talerza? Chciałam tylko, żeby wyszła z tej kuchni, by nie zobaczyła, jakie wrażenie wywarła na mnie zgoda Ryana na jej prośbę. Byłam niemal pewna, że do niczego poważniejszego nie dojdzie – mimo wszystko, to wciąż była Mel – ale… poczułam niemal fizyczny ból na myśl, że tej nocy Ryan położy się do łóżka wraz z moją siostrą. Że będą leżeć obok, ciało przy ciele. Przytulą się, może pocałują, a Ryan natychmiast zapomni, że jeszcze nie tak dawno całował mnie. Cały nasz weekend też pójdzie w zapomnienie. Głupia byłam. Co ja sobie myślałam? Że zaopiekuję się nim podczas choroby i nagle stanę się dla niego ważniejsza? Że coś zmieni to, że patrzyłam, jak śpi i cieszyłam się każdą sekundą? Ze złością zebrałam potłuczony talerz i wyrzuciłam do śmieci. Szkoda, że nie mogłam tak samo zrobić z moim sercem.
Nie tak sobie wyobrażałam tę noc, gdy wreszcie wrócę do domu po zaznaniu studenckiego życia. Niczym kopciuszek w obliczu wrednych sióstr, tylko chowałam się po kątach. Umyłam się jak najszybciej mogłam i od razu czmychnęłam do swojego pokoju. Nie czułam się jednak gotowa na sen, ponieważ coś niemiłosiernie ssało mnie w żołądku. Odpaliłam laptopa i postanowiłam sprawdzić, czy Joe miałby ochotę posłuchać moich żali. Na szczęście był online.
ROSE: Rada od wujka chrzestnego pilnie potrzebna.
Odpisał natychmiast:
JOE: W tej kwestii niezaprzeczalnie jestem niezastąpiony. Co się dzieje?
Naprawdę nie chciałam używać wykrzykników – w końcu w netykiecie oznaczało to krzyk, a nie było moim zamiarem krzyczeć – ale jakoś samo to ze mnie wyszło.
ROSE: Wykańcza mnie to! Rany boskie! Ostatnio z Ryanem było już dużo lepiej. Byliśmy prawie jak przyjaciele. Ale teraz wróciliśmy do domu i Melanie poprosiła go, żeby został na noc.
JOE: I zostaje?
ROSE: Zostaje.
JOE: Powiedz mu, co czujesz.
ROSE: Oszalałeś? W życiu tego nie zrobię.
JOE: Dlaczego? Jesteś pewna, że on nadal traktuje Cię tak jak wcześniej?
ROSE: Hm, był taki jeden moment…
JOE: Jaki moment?
ROSE: W zeszły weekend paskudnie zachorował i siedziałam z nim całe te dwa dni. Kiedy w piątek wieczorem wróciliśmy od lekarza, miał wysoką gorączkę i powiedział do mnie coś takiego: „Wiesz, Rose, gdyby nie Mel…”… po czym ZASNĄŁ.
JOE: Ty to masz pecha.
ROSE: No właśnie.
JOE: Ale to raczej miało pozytywny wydźwięk.
ROSE: „Gdyby nie Mel, już dawno bym cię udusił”?
JOE: Jeżeli duszenie jest dla Ciebie rzeczą pozytywną, to zaczynam się martwić.
ROSE: Nie będę mu nic mówiła. On jest z Melanie. Co by to zmieniło?
JOE: Podobno uczucia nie lubią, gdy się je gniecie wewnątrz siebie.
ROSE: Nie lubią być też odrzucane, a to je niechybnie czeka, gdy się wydostaną na zewnątrz.
JOE: Tego nie wiesz.
ROSE: Powiedziałam po prostu, że wykańcza mnie to wszystko. I boli. Gdy sobie pomyślę, że on w tej chwili jest z Mel w jej pokoju…
JOE: Wpadnij tam i zaproponuj piżama party ;) to powinno pokrzyżować im plany.
Mimo woli parsknęłam śmiechem.
ROSE: Co mam robić? Nie mogę tak żyć.
JOE: Rose, kochana, nie mam pojęcia. Wiem tylko, że jego słowa z pewnością nie były wstępem do duszenia.
ROSE: Skąd to niby możesz wiedzieć?
JOE: Jestem gejem, prawda? Znam się na facetach. Podwójnie.
ROSE: Ha, ha.
JOE: Bądź silna i poczekaj na rozwój spraw. On pewnie też nie wie, co ma zrobić.
ROSE: A co on tu ma do robienia? Jest z Mel.
JOE: Powtarzasz to aż do znudzenia. Tak, jest z Mel, a co robi? Całuje się z Tobą, dużo czasu spędza z Tobą, co prawda usypia w fatalnym momencie, ale już wiesz, że zrobiłby coś, gdyby nie było Melanie. Nie mówiłby Ci tego, gdyby zamierzał Cię udusić.
Rozbudzał we mnie nadzieję nawet przez ekran laptopa. Jeśli przedstawić to w takiej konfiguracji… ok, to faktycznie wydawało się dziwne. Ale wcale takie nie było! Nasze pocałunki były wynikiem fatalnego splotu okoliczności. Spędzał ze mną sporo czasu, bo to było nieuniknione. Znaleźliśmy się w tym samym miejscu w tym samym czasie. Wtedy majaczył w gorączce. Na wszystko było wiarygodne wytłumaczenie. A on właśnie leżał w łóżku z właściwą dziewczyną – z tą, z którą był i która miała czyste konto względem niego.
Przyszła kolejna wiadomość. Zerknęłam na ekran.
JOE: Wiesz, że mam rację.
Zamknęłam laptopa bez odpowiedzi. Nie miał racji. Kochałam go, ale nie miał.
Położyłam się i próbowałam zasnąć. Kręciłam się po łóżku dłuższy czas, ale czułam się, jakby jakieś diabelskie siły uwzięły się na mnie i postanowiły, że tej nocy nie ześlą mi snu. Przewracałam się z jednego boku na drugi, klepałam poduszkę, by miała lepszy kształt, obracałam kołdrę niezliczoną ilość razy, ale to było na nic. Wciąż myślałam o tym, że Mel i Ryan leżą razem w łóżku, a ja miotam się po swoim niczym wesz na patelni i nie mogę się uspokoić. Wkrótce zrobiło mi się gorąco, bardzo gorąco. Nie miałam pojęcia, czy to tata zbyt mocno nakręcił ogrzewanie, czy to może moje myśli weszły już na taki poziom, że rozpierzchły się po całym moim ciele i rozgrzały je do czerwoności, ale momentalnie cała się spociłam. W końcu nie wytrzymałam. Wstałam i przeszłam do łazienki, po drodze zerkając na zegarek. Było już grubo po drugiej. W łazience ochlapałam sobie twarz i ramiona zimną wodą, po czym uniosłam nieco górę od piżamy, by przemyć też brzuch. Przez chwilę oddychałam głęboko, usiłując nie myśleć o tym, że znajduję się ledwie parę metrów od Ryana i Melanie. Co teraz robili? Spali? Rozmawiali? Przytulali się? A może… nie, to było niemożliwe. Nie, jeśli znało się moją siostrę. Mimo wszystko nie mogłam pozbyć się tego natrętnego głosu mojej zdradliwej duszy, która szeptała, że to ja chciałabym tam być zamiast Melanie. To było tak cholernie złe, niewłaściwe, niesprawiedliwe. Niby jak miałabym powiedzieć o tym wszystkim Ryanowi? Skoro tyle kosztowało mnie przeżywanie tego w środku, wolałam nawet nie myśleć, jak wysokie miałabym ciśnienie przy mówieniu tego wszystkiego na głos.
Wróciłam do pokoju, nakazując sobie nie zatrzymywać się przy drzwiach od pokoju Melanie. Przymknęłam drzwi i zapaliłam małą lampkę na szafce nocnej. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu ubrań, w których mogłabym spędzić resztę nocy, bo przepocona piżama nie należała do najbardziej komfortowych strojów. Na szczęście znów zaczęło być mi coraz chłodniej. Wygrzebałam z szafy stare czarne legginsy i za dużą na mnie koszulkę w tym samym kolorze. Położyłam je na pościeli i zrzuciłam z siebie górę od piżamy. Spodnie zsunęłam i odrzuciłam w jakiś kąt. Przez chwilę stałam tylko w samych majtkach, napawając się uczuciem chłodu, które na powrót mnie ogarniało. Wolałam już mieć na ciele gęsią skórkę, niż pocić się od własnych myśli. Ledwo zdążyłam się schylić po ubrania, gdy usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się uchylają. Serce mi skoczyło. Zapominając o tym, że mam na sobie tylko dolną część bielizny, szybko się odwróciłam i prawie wrzasnęłam na widok Ryana stojącego w drzwiach. Stałam tak może sekundę, ale miałam wrażenie, że minął rok, zanim przypomniałam sobie, że jestem praktycznie naga. Szybko porwałam koszulkę i pospiesznie się nią zakryłam.
- Boże, Ryan, co ty tu robisz? – syknęłam, patrząc na niego. Miał rozczochrane włosy i nieco mętny wzrok, utkwiony we mnie. Zamrugał, powoli się wycofując.
- Przepraszam. Szedłem do łazienki. Przepraszam.
Wyszedł, a ja opadłam bezwładnie na łóżko, próbując uspokoić galopujące serce. No, świetnie. Ryan widział mnie praktycznie nagą. I to tylko dlatego, że pomylił drzwi! Pospiesznie się ubrałam, wkładając na siebie ubrania rozedrganymi rękoma i wskoczyłam pod kołdrę. Wciąż odtwarzałam w myślach tę sytuację i wzrok Ryana, ale w końcu doszłam do wniosku, że to bez sensu. Już zasypiałam, gdy nagle sobie coś uświadomiłam i to sprawiło, że szeroko otworzyłam oczy, a serce znów mocniej mi zabiło.
Przecież Ryan nie był w moim domu pierwszy raz. Bywał tu niemal tak samo często, jak ja. Dobrze wiedział, gdzie jest łazienka i gdzie jest mój pokój. Nie sposób było pomylić tych drzwi, zwłaszcza że znajdowały się na dwóch przeciwległych końcach korytarza! Czułam się tak, jakbym właśnie odkryła istnienie kolejnego pierwiastka. Ryan wcale nie pomylił drzwi. Dobrze wiedział, gdzie idzie. Spał u Melanie, a jednak w środku nocy, postanowił przyjść do mnie.
  
Jeszcze nigdy tak dużo nie milczałam, jak podczas jazdy powrotnej do mieszkania. Gdyby tylko to było możliwe, pojechałabym z kimkolwiek innym – lecz niestety nie mogłam tego zrobić, skoro Ryan i tak jechał, i tak. Włączył radio, za co w duchu byłam mu wdzięczna, bo inaczej w samochodzie towarzyszyłaby nam tylko cisza. Ryan się nie odzywał, a i ja nie miałam zamiaru. Do teraz nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Nie poruszyliśmy tego tematu – jak to często z Ryanem bywało – ale emocje aż we mnie buzowały. Po dłuższej analizie byłam niemal stuprocentowo pewna, że wcale nie przyszedł do mnie przypadkiem. Pewnie usprawiedliwił się łazienką, gdy zobaczył, że byłam… no cóż, nazwę rzecz po imieniu, naga! Teraz wstydziłam się obok niego siedzieć, nawet, jeśli miałabym na sobie kożuch aż po samą szyję. Zerknęłam na niego ukradkiem. Miał wzrok utkwiony w drodze, ale byłam pewna, że on też myślał o tym, co ja. Kolejna sprawa, po której ciężko będzie wrócić do porządku dziennego. Nurtowało mnie pytanie: dlaczego do mnie przyszedł? I to w środku nocy? Wiedział, że nie śpię i chciał ze mną porozmawiać? Czy może chciał popatrzeć, jak śpię? No nie, to absurdalne stwierdzenie. Nic już z tego nie rozumiałam! Wciąż był z Melanie. Nie wydawało się, żeby mieli jakieś problemy. Czemu więc wciąż działy się takie dziwne rzeczy, nad którymi potem łamałam sobie głowę? Najpierw ten pocałunek przed wypadkiem. Później nasza gwałtownie poprawiona relacja. Jego słowa „gdyby nie Mel…” i na koniec, jako zwieńczenie arcydziwnych wydarzeń, przyjście do mnie w środku nocy i zobaczenie mnie jedynie w cienkim skrawku bielizny. I to pojedynczym. No nic, tylko pogratulować Ryanowi podejścia do kobiet. Zwłaszcza tych, z którymi nie jest w związku. Co miałam o tym wszystkim myśleć? Nie miałam pojęcia, a wkrótce rozbolała mnie głowa. Wcisnęłam się w fotel najgłębiej, jak tylko mogłam i próbowałam zasnąć, bo domu niezbyt miałam możliwość do tego. Niestety, obecność Ryana skutecznie mnie rozpraszała, nawet jeśli nic nie mówił.
Rozstaliśmy się w milczeniu. Bez słowa wzięłam swoją torbę i ruszyłam w kierunku mojego budynku. Pewnie powinnam była mu podziękować, że mnie zawiózł i odwiózł, ale nie mogłam się na to zdobyć. Wciąż nie mogłam przetrawić ostatnich wydarzeń.
Nie czułam się jeszcze gotowa, by mówić o tym Gabi, więc zbyłam jej pytania o weekend i zabarykadowałam się w pokoju. Od razu zerknęłam przez okno naprzeciwko, ale nie zobaczyłam nigdzie sylwetki Ryana. Cóż, może to i dobrze. Sporo się go naoglądałam przez ten weekend. Czy raczej on mnie. Rany, co to się porobiło?
  
- Zwróćcie uwagę na te słowa: „Ludzie nie są zasobem, lecz dysponują zasobem”. To podstawowa różnica. Ludzie dysponują cechami, z których wyróżniamy siedem podstawowych…
Głos wykładowcy docierał do mojego mózgu niczym brzęcząca mucha, która lata nam koło ucha i nie możemy jej w żaden sposób odgonić. Chyba właśnie uczyłam się techniki spania z otwartymi oczami, bo od paru dłuższych minut właśnie taką sztukę praktykowałam. Zabiłabym za choć odrobinę kawy.
Kawa. Przypomniało mi się, że na studiach tata pracował w Starbucksie, co właściwie było idealną okazją dla mamy, by go tam spotykać. Jakie to proste, normalne i niewinne! Czemu ja nie mogłam właśnie w taki sposób poznać chłopaka? Dlaczego musiałam się borykać z uczuciem do takiego jednego, który był w związku z moją siostrą?
No nie, stop. Miałam przecież Tylera! Może nie do końca go „miałam”, ale definitywnie zmierzało to w dobrą stronę. Może był to czas zapomnieć o Ryanie i skomplikowanych sytuacjach z nim związanych i po prostu skupić się na Tylerze.
Tak jakby ta myśl wyleciała z mojej głowy – nagle poczułam wibrowanie telefonu. Wyjęłam go dyskretnie i przeczytałam wiadomość:
TYLER: Chcesz przejść się wieczorem na plażę?

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2761 słów i 14822 znaków.

10 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • ksiezniczka69

    Cudo..   <3 kiedy kolejna??? :*

    18 sie 2016

  • candy

    @ksiezniczka69 za chwilę <3

    18 sie 2016

  • Niejestenpiekna

    Będzie dziś coś jeszcze?  :)

    18 sie 2016

  • candy

    @Niejestenpiekna będzie, miałam superważnego gościa, więc się opóźniłam, ale zaraz dodam :)

    18 sie 2016

  • Happiness

    Dodaj cos jeszcze

    18 sie 2016

  • candy

    @Happiness juz dodaję :)

    18 sie 2016

  • Arii2000

    Mogę dziś liczyć na kolejną?

    18 sie 2016

  • candy

    @Arii2000 zaraz dodam, małe opóźnienie :)

    18 sie 2016

  • Wiktor

    Witaj!!!.  Fajne. Podoba mi się opowiadanie. Mam pytanie?. Czy trafiłaś tu z innej stronki i opowiadanie masz  już napisane, czy piszesz tak na bieżąco?. Swoja drogą ładnie Ci idzie!. Czekam następnej części. Pozdrawiam Wiktor

    18 sie 2016

  • candy

    @Wiktor ta stronka została mi polecona przez kogoś :) wszystko mam już napisane, ale i tak zawsze staram się pisać na bieżąco. Dziękuję i również pozdrawiam ;)

    18 sie 2016

  • Xsara94

    Chce więcej i więcej !!! :P

    18 sie 2016

  • candy

    @Xsara94 będzie będzie :D

    18 sie 2016

  • okano1

    Oj super jak zawsze :yahoo:

    18 sie 2016

  • candy

    @okano1 dziękuję :)

    18 sie 2016

  • Czarodziejka

    Mega! <3

    18 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka <3

    18 sie 2016

  • Ania13477

    bedzie dzis cos jeszcze?? <3

    18 sie 2016

  • candy

    @Ania13477 wieczorem :)

    18 sie 2016

  • jaaa

    Czekam na kolejną <3<3

    18 sie 2016

  • candy

    @jaaa <3

    18 sie 2016

  • jaaa

    @candy czekam czekam ;p

    18 sie 2016