RYAN: Przemknęło mi to przez myśl. Parsknęłam śmiechem, ale zanim zdążyłam coś odpisać, przyszedł następny SMS. RYAN: Już późno. Idź spać. JA: A Ty? RYAN: Ja też się kładę. Jakaś dziwna dziewczyna świeciła mi latarką w okno, a potem jeszcze przyszła do mojego mieszkania. Wykończyła mnie. Znowu się roześmiałam. Odłożyłam telefon, ale nadal czułam, że jeszcze nie zrobiłam wszystkiego. Usiadłam i nieco podniosłam się na łóżku, jednocześnie pisząc Ryanowi "dobranoc”. Spojrzałam w okno i spojrzałam naprzeciwko. Ryan stał przy oknie i czytał coś na telefonie. Uśmiechnęłam się pod nosem, a gdy podniósł na mnie wzrok, pomachałam mu. Odmachał, a mój telefon zawibrował. Przyszła wiadomość o mojej ulubionej treści. RYAN: Dobranoc, Rose.
Obudziłam się kompletnie niewyspana, ale ktoś tak zaborczo pukał do moich drzwi, że nie miałam innego wyjścia, jak się podnieść i otworzyć. Z początku myślałam, że mam zwidy. Przetarłam zaspane oczy, ale nadal widziałam ten sam widok – szczerzących się rodziców i Melanie. - Co wy tu robicie? – spytałam ze zdumieniem. – I to bladym świtem? - Nie musisz aż tak wylewnie się z nami witać – wytknął mi uszczypliwie tata, uśmiechając się. - A poza tym, dochodzi południe – zauważyła mama, pierwsza przekraczając próg pokoju i mnie przytulając. – Nudziło nam się, więc postanowiliśmy cię odwiedzić. - Fajnie – stwierdziłam. – Poczekajcie, zrobię wam zaraz herbatę, tylko chwilę się ogarnę. Ziewając, wlałam wodę do czajnika i przeszłam do łazienki przemyć twarz i umyć zęby. Gabi akurat siedziała w kuchni, więc zaczęła rozmawiać z moją rodzinką i mogłam się nie spieszyć. Zastanawiałam się, czy mam przeprosić Mel. Czy w ogóle to ja powinnam ją przepraszać, czy ona mnie? Przyjechała tu do mnie, czy do Ryana? Może rodzice ją nieco przymusili. Tak czy inaczej, nie zamierzałam się pierwsza do niej odzywać, lecz teraz już chyba nie miałam wyjścia, skoro właśnie siedziała u mnie w mieszkaniu. Wróciłam do kuchni, gdzie akurat zagotowała się woda w czajniku. Wyciągnęłam z szafki pięć szklanek i zaczęłam pełnić rolę gospodyni. - Wszyscy chcą herbatę, czy ktoś sobie życzy coś innego? – spytałam, obracając się. - Mi możesz zrobić kawę – odezwał się tata. - Ok. A wy? - Może być herbata – odpowiedziała mama. Gabi właściwie nie musiałam obsługiwać, ale skoro już robiłam herbatę dla wszystkich… spojrzałam na nią pytająco, ale uśmiechnęła się i skinęła głową. Wobec tego przeniosłam wzrok na siostrę. Wzruszyła ramionami. - Dla mnie też może być herbata – powiedziała ostrożnie. Hm, teraz bała się do mnie odzywać? Powinna się zorientować, że chodziło mi tylko o Ryana. Siedzieliśmy tak dłuższy czas, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Herbata już dawno się skończyła, ale moi rodzice ciągle wypytywali mnie i Gabi o wrażenia ze studiów. Melanie się nie odzywała, a mnie mimo wszystko korciło, by z nią porozmawiać. Nie chciałam żyć w takiej atmosferze. Chwilę później poszłam do swojego pokoju pod byle pretekstem, licząc na to, że siostra pójdzie za mną. Poszła. - Rose – zaczęła, gdy na nią spojrzałam. – Chciałam cię przeprosić. Nie powinnam była tak cię wypytywać o Ryana, skoro mogłam równie dobrze zapytać jego. To w końcu też twój początek studiów – dodała. – Zgoda? - Zgoda – przytaknęłam i przytuliłam siostrę. – Tylko nie rób tak więcej. Mam dużo cierpliwości, jednak do czasu. - Postaram się. – Skinęła głową, a ja poczułam się nieco raźniej. Wróciłyśmy do kuchni, gdzie rodzice już zaczynali się zbierać. - Mel, lepiej się pospiesz, jeśli chcesz jeszcze odwiedzić Ryana, bo niedługo musimy wracać. - Przyjedź niedługo do domu na trochę, Rose. - Kiedyś pewnie przyjadę – powiedziałam, po czym dodałam: - Jak mi się skończą pieniądze. Mama się skrzywiła, ale tata podłapał żart i się roześmiał. Żegnając się z nimi, poczułam pewien żal, że już jadą, ale nie mogli tu siedzieć cały dzień – musieli jeszcze dojechać do domu, a ja musiałam się pouczyć, jednak gdy tylko usiadłam nad książkami, zadzwonił mój telefon. - Tak? – odebrałam. - Co robisz? - Właśnie zamierzałam się uczyć. A co? - To pouczysz się później – usłyszałam. – Idziemy na basen. - Serio? Co cię tak nagle naszło na pływanie? – zdziwiłam się. - Kiedyś trzeba. Zbieraj się! Będę po ciebie za pół godziny. To było ostatnie, co usłyszałam, zanim Tyler się rozłączył. Niewiele myśląc, z powrotem zatrzasnęłam podręczniki. A co tam, należało mi się trochę rozrywki.
7 komentarzy
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
jaaa
candy
@jaaa
ja
Jej
candy
@ja
Czarodziejka
Mega! Czekam na szybkiego next'a!
candy
@Czarodziejka juz jest
Misiaa1012
Cudowne opowiadanie...śliczne,boskie,mega Pisz dalej...Powodzenia Mam nadzieję że między Rose a Raianem zaiskrzy Tylko oczywiście po zerwaniu z Mel
candy
@Misiaa1012 hm... no nie do końca tak będzie ale dziękuje
Xsara94
cudoooo
candy
@Xsara94
pech
Super dziękuję za prezent
candy
@pech
pech
@candy niecierpliwie czekam na kolejne części, akurat leze w szpitalu to poczytam.
candy
@pech o matko! dlaczego? :(
pech
@candy powikłania po operacji:( ale się wyliże!
candy
@pech oby!
pech
@candy na pewno weny życzę i to jak najwięcej bo umilasz mi tu pobyt
candy
@pech
okano1
Fajnie podziwiam energie do pisania i pomysły super pozdrawiam
candy
@okano1 teraz już pisze się następne dziękuję