Spróbuj mi wybaczyć [9]

Przed przyjściem Ryana zdążyłam jeszcze wziąć szybki prysznic, bo po emocjach dzisiejszego dnia byłam cała spocona i zmęczona. Czując, jak woda obmywa moje ciało zastanawiałam się, co powiedzieć Ryanowi. Ciekawe, czy w ogóle wiedział o nowej kelnerce? Jak miałam to zacząć?
„Cześć Ryan, słyszałeś może, że twoja mama zatrudniła nową kelnerkę? Tak się składa, że ja nią jestem, więc mam prośbę… udawaj, że mnie nie znasz”
Beznadzieja. Najlepiej chyba było w ogóle się nie odzywać. Wyszłam spod prysznica i natychmiast owionęło mnie zimne powietrze. Owinęłam się ciasno ręcznikiem i wytarłam lustro, które było całe pokryte parą. Szybko wytarłam i siebie, narzuciłam letnie ubrania i wyszłam z łazienki, rozpuszczając włosy. Zeszłam na dół, gdzie Melanie stała przy kuchence i smażyła naleśniki.
- Co ty robisz? – spytałam z zaskoczeniem. Mel odwróciła się z uniesionymi brwiami.
- No, smażę naleśniki. Skoro masz zamiar katować Ryana, to niech ma chociaż to.
- Bardzo śmieszne.
- Nie powiesz mi o co chodzi?
- Nie.
Melanie westchnęła.
- To zejdź przynajmniej do piwnicy po kilka dżemów. Ryan będzie tu lada chwila.
- O nie – sprzeciwiłam się. – Nie pójdę do piwnicy. Wiesz, że tego nie znoszę.
- Dobrze, to w takim razie ja zabieram Ryana do siebie i nie będziesz miała okazji, by z nim porozmawiać – Mel odwróciła się i skrzyżowała ramiona. Miała nachmurzoną minę. Burknęłam coś pod nosem i wyszłam na zewnątrz.
Nasz dom przechodził w małą dobudówkę, w której znajdowały się dwa garaże i piwnica, gdzie przechowywaliśmy różne konfitury, dżemy i soki domowej roboty. Nie cierpiałam tam wchodzić, ponieważ oprócz tego znajdowały się też tam różnego rodzaju zwierzęta, na widok których robiło mi się słabo. Piwnica była pełna pająków, a dodatkowo od czasu do czasu pojawiały się też tam żaby. Tych dwóch rzeczy bałam się chyba najbardziej na świecie, dlatego jak ognia unikałam wchodzenia do piwnicy. Czasem jednak nie miałam wyboru – tak jak teraz. Gdyby tylko nie chodziło o moją nowo zdobytą pracę…
Przeszłam te parę kroków, czując się, jakbym szła na ścięcie. Powoli nacisnęłam klamkę, nagrzaną słońcem. Powitało mnie ciemne wnętrze piwnicy. Pstryknęłam palcem włącznik światła. Kolejną chwilę zajęło, zanim piwnica wypełniła się nikłym światłem. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam schodzić w dół. Drewniane schodki trzeszczały złowrogo, jakby miały się zaraz zarwać. Wreszcie postawiłam stopę na gruncie. Od półek z dżemami dzieliło mnie kolejne kilka kroków. Wzięłam głęboki oddech i dokładnie przeczesałam wzrokiem podłogę w poszukiwaniu żab. Nie dostrzegłam ich na szczęście, dlatego ruszyłam do przodu. Co i rusz moje serce zaczynało mocniej galopować, ponieważ końcówki moich długich włosów delikatnie łaskotały mnie w ręce. Znalazłam się na wprost półki z dżemami. Ostrożnie wyciągnęłam rękę po jabłkową marmoladę i nagle zastygłam. Przed sobą dostrzegłam zawieszonego pokaźnych rozmiarów pająka.
Spokojnie. To tylko mały pająk. Boi się bardziej ciebie, niż ty jego. Nie, to na nic! Całe moje ciało było jak sparaliżowane. Powoli przesunęłam się w bok, wzrok mając cały czas utkwiony w tym ośmionożnym pomiocie szatana. Wreszcie moja ręka dotknęła zimnej pokrywki słoika. Przyciągnęłam go szybko do siebie. Teraz muszę wziąć tylko jeszcze jeden dżem i spadam stąd. Dżemy truskawkowe znajdowały się dwie półki wyżej. Stanęłam na palcach i już nieco odważniej wyciągnęłam rękę. Poczułam, jak coś znów łaskocze mnie w rękę, ale próbowałam się nie dekoncentrować. To na pewno znów były moje włosy, a nie pająk.
Tylko czemu to sunęło bardzo szybko w górę?
Spojrzałam na swoją rękę i znów zamarłam. Nie, tym razem to rzeczywiście był pająk! Miałam wrażenie, że cały świat nagle zwolnił, a potem zaczęłam się tak drzeć, jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Upuściłam trzymany słoik, który potoczył się pod półkę, ale nie miałam czasu się tym przejmować. Zaczęłam wykonywać dziki taniec przy akompaniamencie wrzasków, próbując strząsnąć z siebie pająka. Pewnie już dawno ze mnie spadł, ale teraz czułam mrowienie jego cienkich nóżek w każdym zakamarku mojego ciała. Zaplątałam się we własne nogi i wrzasnęłam tym razem z bólu, bo uderzyłam się plecami o szafkę. O nie! Jeszcze tylko tego brakowało, żeby pospadała na mnie reszta tych pająków! Czym prędzej wpadłam na schody i nie dbając o to, czy się zarwą czy nie, wyleciałam z piwnicy jak strzała i zderzyłam się z czymś twardym.
Podniosłam w górę rozgorączkowany wzrok i stwierdziłam, że patrzę na Ryana.
Który śmieje się do rozpuku.
Patrzyłam na niego z dołu z miną obrażonej pięciolatki, a on wreszcie łaskawie przestał trząść się ze śmiechu i popatrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
- O Boże – powiedział, ocierając oczy. – Jak dobrze, że tu przyszedłem. Inaczej ominęłoby mnie to całe przedstawienie.
- I zamiast mi pomóc to tak po prostu tu stałeś i patrzyłeś? – spytałam z niedowierzaniem, wciąż jeszcze pocierając sobie ręce, całe pokryte gęsią skórką.
- A owszem – przytaknął wesoło i wetknął dłonie w kieszenie. – Warto było.
Po czym odszedł w stronę domu. Stałam tam jak wrośnięta jeszcze przez chwilę, po czym ruszyłam za nim. Gdy weszłam do kuchni, naleśniki stały już na stole, pokryte dżemem.
- O, jesteś wreszcie – powitała mnie Mel. – Niepotrzebnie cię wysłałam do piwnicy, w lodówce był jeszcze dżem.
Nic nie powiedziałam, rzuciłam jej tylko ostre spojrzenie. Ryan zachichotał pod nosem. Wstęp do poważnej rozmowy zrobiłam wręcz idealny.
Poszłam na górę, czując, jak gdzieś we mnie wzbiera złość. Słyszałam z dołu szczebiotanie Melanie i pomruki Ryana. Zastanawiałam się teraz, jak mam z nim porozmawiać. Miałam wparować tam z powrotem i oświadczyć „Mel, wynocha”? A Ryan? Też idiota! Stał przed otwartymi drzwiami od piwnicy i z rozochoceniem patrzył, jak wykonuję taniec godowy z łażącym po mnie pająkiem. Po tej akcji odechciało mi się w ogóle prosić go o cokolwiek.
A gdyby tak sobie to darować? Mogłabym znaleźć przecież inną pracę. Na świecie nie istniała tylko jedna restauracja. Co z tego, że dostałam w niej pracę? Chyba mogłam powiedzieć, że jednak się rozmyśliłam. Albo zmyślić wyjazd na drugi koniec kraju. Nie, stop! Dlaczego miałam rezygnować z prywatnego życia przez Ryana? On się mną nie przejmował. Powinnam zrobić to samo. No dobrze. Postanowiłam, że choć spróbuję przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Jeśli się nie uda, to najwyżej wtedy będę się zastanawiała, co robić dalej.
Zeszłam powoli na dół, gdzie Melanie i Ryan siedzieli przy stole. Mel właśnie nadziała na widelec kawałek naleśnika pokrytego dżemem i zaczęła wsuwać go do ust Ryana. Zdusiłam w sobie jęk. Przy Ryanie moja poważna siostra zmieniała się w naiwną nastolatkę.
Głośnym tupnięciem w posadzkę zaanonsowałam swoją obecność. Ryan i Mel odwrócili się w moją stronę, a ja w jednym momencie porzuciłam wszelkie kombinowania.
- Mel, mogłabyś nas zostawić na chwilę? – spytałam, rzucając jej znaczące spojrzenie. Widziałam po jej minie, że nie była zachwycona, ale posłusznie odstawiła widelec i wyszła przez frontowe drzwi. Natychmiast zajęłam jej miejsce naprzeciwko Ryana, który wpatrywał się we mnie kpiąco.
- Ty też chcesz mnie pokarmić? – spytał z okropnie irytującym uśmiechem na twarzy. W moje nozdrza uderzyła woń jego perfum. Były one tak intensywne i pociągające, że pal licho jego wkurzający uśmiech i zachowanie i całą jego osobę… przez te perfumy miałam natychmiastową chęć się do niego przytulić. Ale oczywiście nie mogłam tego zrobić, więc tylko posłałam mu znużone spojrzenie.
- Nie, dzięki. Zrezygnuję z tej rozrywki.
- W takim razie po co tu przyszłaś? – włożył do ust kawałek naleśnika. Był teraz tak irytująco pewny siebie. Z jednej strony była to dobra cecha, jednak czułam się, jakby każdym słowem odpychał mnie od siebie. Pewnie zresztą tak było, ale nie mogłam dać się zdeptać. Już otwierałam usta, by odwarknąć mu coś w odpowiedzi, ale przypomniałam sobie, po co tu zeszłam.
- Chcę z tobą porozmawiać – oznajmiłam. Ryan najpierw parsknął śmiechem, po czym rozpostarł się wygodnie na krześle i założył ręce za głowę, naprężając mięśnie. Starałam się na to nie patrzeć.
- No proszę, to coś nowego. A więc dobrze, mów. Ciekawe, czy to zniosę – zironizował. Trzymałam się jednak dzielnie.
- Dostałam pracę u twojej mamy – wydusiłam z siebie, zmuszając się, by patrzeć mu w oczy. Rysy jego twarzy się nie zmieniły. – Ale całkowitym przypadkiem. Chciałam dostać jakąkolwiek pracę. Dopiero, gdy tam przyszłam, zorientowałam się, że to twoja mama. Nie chciałabym jednak stracić tej pracy, zanim jeszcze na dobre jej nie zaczęłam. Miałabym do ciebie prośbę – wlepiłam w niego proszący wzrok. – Nie mów swojej mamie o mnie… nie mów jej, kim jestem, ani co zrobiłam. Proszę. To dla mnie ważne.
Jeszcze nie skończyłam mówić, a już czułam, że to się nie uda. Ryan wpatrywał się we mnie nieprzeniknionym wzrokiem i nie miałam pojęcia, co myślał. Odtworzyłam w głowie to, co powiedziałam. Zabrzmiało to jak monolog desperatki. Rany… mogłam się zamknąć już na początku. W ogóle nie powinnam się za to zabierać. Ku mojemu zaskoczeniu Ryan zamyślił się głęboko i spytał po chwili:
- Co będę z tego miał?
- Hm – odparłam, wyrwana z zamyślenia. – Moją wdzięczność?
- I tylko tyle? – rozbujał się na krześle, po czym z hukiem opadł na podłogę. – To chyba za mało, nie uważasz?
- A co, mam ci zaproponować, że możesz wnieść mi posag? – zirytowałam się.
- Nie musisz – posłał mi skrzywiony uśmiech. – Spokojnie, nigdy bym się z tobą nie ożenił. Swoją drogą, jestem zdumiony, że ktoś taki jak ty zna definicję słowa „posag”.
- Proszę cię tylko o przysługę nieotwierania ust przy twojej mamie w sprawie naszej przeszłości - pociągnęłam dalej temat, ignorując jego słowa. – To chyba nie jest wiele.
- „Wiele” to pojęcie względne – odkroił kawałek naleśnika, nie patrząc na mnie. – Dla ciebie może być to mało, dla mnie niekoniecznie.
- To co w takim razie mam zrobić, żebyś mnie nie wydał?
Powoli przeżuł kęs naleśnika, popił sokiem, przełykając go niesamowicie wolno. Widziałam, jak delektuje się faktem, że ma mnie w garści – po raz pierwszy – a ja czekam z wstrzymanym wdechem na jego słowa.
- Dobra – powiedział po chwili. Spojrzał na mnie poważnie. – Zrobimy tak: nie powiem nic mamie, choć z wielką chęcią bym to zrobił, a potem patrzył, jak cię wywala. Właściwie to zaproponowałbym jej nawet spalenie cię na stosie, a potem dolałbym do ognia benzyny – uśmiechnął się prawie że uroczo, a ja skamieniałam. – Ale spokojnie. Nic jej nie powiem. Mam jednak jeden warunek.
- Mów.
Znów się uśmiechnął.
- Masz udawać, że mnie nie znasz.
Odetchnęłam z ulgą. To mogłam zrobić.
- Tylko tyle? Przecież i tak muszę udawać, że cię nie znam, żeby twoja mama się nie zorientowała – zauważyłam.
- Nie o to mi chodzi – wywrócił oczami. – Nie mówię tylko o restauracji. Masz udawać, że mnie nie znasz… zawsze – podkreślił. – Wyrzuciłem cię z mojego życia, gdy tylko skończyłem szkołę. Niefortunnie znowu się w nim pojawiłaś. Więc począwszy od tej chwili… - pochylił się nieco w moją stronę, a mnie znowu uderzył zapach jego odurzających perfum. – Nie znamy się. Zapominasz, jak mam na imię. Jestem dla ciebie tylko kimś, kto spotyka się z twoją siostrą. Nie odzywasz się do mnie, nie przychodzisz ze mną rozmawiać, nie myślisz o mnie… - ciągnął. – Nie ma mnie w twoim życiu, jasne?
- Jasne – przytaknęłam cicho i odsunęłam się. – Rozumiem. Dziękuję.
Czym prędzej wyszłam z kuchni i zamknęłam się w pokoju. Osunęłam się po drzwiach i klapnęłam na podłogę. Analizowałam w myślach jego słowa. Po raz pierwszy stykałam się z tak jawnym odrzuceniem. To bolało. Udawanie, że tak nie było, nie miało sensu – słowa Ryana paliły mnie od środka niczym pogrzebacz wyjęty z ognia. Nie chciał mnie w swoim życiu… to było jasne. Jasne i zrozumiałe, a mimo wszystko po policzku potoczyła mi się jedna zdradziecka łza. Otarłam ją szybkim ruchem. Nie było sensu się mazać. Miałam tę pracę. Miałam ją, dopóki tylko ignorowałam osobę, która – niegdyś upokorzona przeze mnie w każdym możliwym momencie – teraz nagle w kilka dni wywróciła moje życie do góry nogami.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2411 słów i 13072 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Czarodziejka

    Super! Idę czytać kolejne! <3

    14 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Czarodziejka <3 <3

    14 sie 2016

  • Użytkownik ja

    Bardzo mi się podoba. nie mogę doczekać się kolejnej części. :D

    14 sie 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    Niezłe <3 Czekam na kolejną :)

    14 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Malineczka2208 dziękuję :*

    14 sie 2016