Ryan spojrzał z politowaniem na mnie i moje ubrania moczące mu samochód, ale odparł:
- W takim razie mów.
- Kłamałam – powiedziałam wprost. Ryan spojrzał na mnie nieokreślonym wzrokiem. – Te słowa na blaszce… ja je napisałam. I może nie miałam ich na myśli wtedy, ale teraz… - zawahałam się. Nie chciałam wprost mu mówić, że go kocham, bo jeszcze sama nie byłam tego pewna. Musiałam to powiedzieć inaczej. – Nie zależy mi jedynie na kontakcie z tobą, zależy mi na tobie – powiedziałam delikatnie, obracając się przodem do Ryana. Gwałtownie wciągnął powietrze. Nie wiedziałam, czy mogę to zrobić, ale miałam to gdzieś. Zapewne wyglądałam jak kupka nieszczęścia – cała mokra, z poplątanymi mokrymi włosami, ale to też miałam gdzieś. Nieświadomie Ryan też obrócił się do mnie całkowitym przodem. Pochyliłam się ku niemu i ujęłam jego twarz w moje mokre dłonie. – Choć nie cierpię się za to, mówię ci to mimo tego, że jesteś z moją siostrą i mimo tego, że jej również na tobie zależy. Nie chcę kazać ci wybierać, Ryan, bo wiem, jakie to skomplikowane. Wiem, że mi nie ufasz i że jesteś w związku z Mel. Nie chcę tego rozwalać – mówiłam tak szybko, że nie byłam pewna, czy Ryan w ogóle za mną nadąża. – Przysięgam, że nie chcę wywierać na tobie żadnej presji. – Mówiąc to, gładziłam go delikatnie po twarzy. Ręce miałam wciąż mokre i pewnie lodowate, ale Ryan nic nie mówił, tylko wpatrywał się we mnie. Kciukiem potarłam jego dolną wargę. – Po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Tyler… Tyler jest dla mnie dobry. I jest obok mnie. Ale to mimo wszystko nie to samo – powiedziałam cicho. – Z nikim nie jest tak, jak z tobą. Przepraszam, ale uznałam, że powinieneś to wiedzieć.
Nagle opuściła mnie odwaga. Oderwałam ręce od twarzy Ryana, tak jakby mnie oparzyła. Patrzyłam na niego, ale nie byłam w stanie odgadnąć, co myśli. Jego twarz była nieprzenikniona. Deszcz wciąż bębnił w blachę samochodu, a ja w ciszy liczyłam uderzenia mojego serca. Ryan wciąż nic nie mówił. Sama nie wiedziałam, jak się zachować. Czy miałam wyjść? Prosić go, by coś powiedział? Zwiewać jak najdalej? Nie wiedziałam. Patrzył na mnie, ale miałam wrażenie, że patrzył we mnie. Oczy miał nieobecne, tak jakby przypominał sobie coś. Miałam tylko nadzieję, że nie myślał o latach w szkole, bo to naprawdę popsułoby cały nastrój chwili.
- Powiedz coś – odezwałam się cicho. Jego oczy zrobiły się znów przytomne. Na nowo utkwił we mnie wzrok z poważną miną.
- Mylisz się – powiedział cicho. Serce mi zamarło.
- Z czym się mylę? – spytałam, marszcząc brwi.
- Ufam ci.
Zaparło mi dech. Przez chwilę nie mogłam znaleźć żadnej sensownej odpowiedzi na to, ale w końcu wydukałam:
- Ale… jak to?
- Pierwszy krok do mojego zaufania zrobiłaś sama – powiedział, nakładając na rękę moje włosy. Uniósł je lekko do góry. – Przefarbowałaś się. Tylko z powodu mojego głupiego żartu, który powiedziałem w chwili złości. Ty jednak uparłaś się, by udowodnić mi swoją rację, bym uwierzył, że ci zależy… i zrobiłaś tak głupią rzecz – uśmiechnął się blado. – Głupią, ale piękną.
Chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwolił:
- Drugi krok musiałem zrobić sam. Wciąż nie byłem pewny. Spotykaliśmy się, ale wciąż widywałem cię z Tylerem. Myślałem o wszystkim, co między nami było, choć coraz rzadziej. Tamten etap nagle stał się bardziej odległy. Nie przeszkadza mi już w życiu codziennym. Praktycznie zapomniałem, co się wtedy działo i co czułem. Nie kłamałem, gdy mówiłem, że ci to wybaczyłem – puścił pukiel moich włosów, a jego ręka spoczęła na moim policzku. – To wciąż boli, ale coraz mniej.
Czekałam cierpliwie na ciąg dalszy, bo wciąż nie byłam w stanie nic powiedzieć. Serce mocno mi biło. Czułam dotyk Ryana na swojej twarzy i nie słyszałam już szalejącej burzy dookoła samochodu – liczyło się tylko brzmienie głosu Ryana i słowa, które wypowiadał. Byłam w nie zasłuchana jak w ulubioną muzykę. Czy właśnie wychodziliśmy na prostą?
- Nie wiedziałem, jak mam to zrobić. Jak sprawdzić, czy mogę ci ufać… bez twojego udziału – powiedział wolno. – Po naszej kłótni przy uczelni poszedłem do Gabi. Zawarłem z nią układ. Miała cię sprowokować. Zaproponować, byś zrobiła coś, co mogłoby mnie zranić lub upokorzyć, w dowolny sposób – mówił, a ja chłonęłam każde jego słowo. – Ale ty wtedy powiedziałaś coś, co pragnąłem usłyszeć, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy w tak konkretny sposób. Usunę się. Już nie zrobię nic, co by go zabolało. Nie będę się mścić, bo za bardzo mi zależy – zacytował mnie nagle, a ja zamarłam. Uśmiechnął się delikatnie. – Gabrielle nagrała waszą rozmowę na telefon i potem mi ją puściła. To dobrze, bo bez tego chyba nigdy bym w to nie uwierzył. Choć czasem nadal nachodzą mnie wątpliwości… są raczej wynikiem strachu, a nie nieufności. Ufam ci, Rose – powiedział delikatnie, a ja nie wiedzieć czemu, czułam, że zaraz się rozpłaczę. – Choć nie sądziłem, że kiedykolwiek tak będzie. Mimo wszystko, zaufałem ci.
Pokiwałam głową, bo gardło miałam niezdrowo ściśnięte. Wciąż jednak czegoś mi tu brakowało. Gdy poukładałam sobie w głowie wszystko, co mi powiedział, spojrzałam na niego nieśmiało. Nie miałam śmiałości go o to pytać, ale musiałam wiedzieć. Chyba zrozumiał mój wzrok, bo uśmiechnął się i dodał:
- Mnie też na tobie zależy.
Ciepło rozlało się po moim wnętrzu niczym kubek gorącego kakao. Moje serce natychmiast wyrwało się ku górze, a ja sama miałam ochotę natychmiast się przytulić do Ryana. Zamiast tego, wykrztusiłam:
- Więc co teraz będzie?
Czar jakby prysł – Ryan westchnął i odsunął się ode mnie. Ogarnął mnie chłód i z powrotem usłyszałam, jak krople deszczu głośno uderzają o chodnik, samochód, o wszystko. Zadrżałam, a Ryan przygryzł wargę.
- Nie mam pojęcia, Rose. Nie wiem, jak miałbym to powiedzieć Mel. Ona jest taka wrażliwa… nie chcę jej ranić… jest dla mnie bardzo ważna, ale… - pokręcił głową. – W tym nie ma emocji. Jest stabilizacja. Zbyt duża. Melanie jest uroczą dziewczyną, pełną empatii i entuzjazmu do całego świata. Jest też krucha, wystarczy jedno słowo, by ją zranić. Na pewno nie żałuję, że ją spotkałem. To wszystko stało się jednak za szybko… - spojrzał na mnie. – I przez większość czasu jest po prostu nudno. Prawie się nie kłócimy, a gdy już się to stanie, te kłótnie są o bzdury. Najczęściej prawie w ogóle nie chce mi się o nich myśleć. Mel przypomina mi wciąż małą dziewczynkę. Jest wspaniałą dziewczyną, ale nie dla mnie – dokończył, jakby do siebie. Wpatrywał się przez chwilę w przednią szybę, a ja zamyśliłam się. A jednak. To działo się naprawdę. Ryanowi też na mnie zależało, ale… nie chciał zranić Mel. Znał ją już wystarczająco dobrze, wiedział, jaka jest. Jak by zareagowała na rozstanie? I jeszcze gorzej – jak by zareagowała na wiadomość, że Ryan rozstaje się z nią, bo czuje coś do mnie? Nagle zrozumiałam, że znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia. Cokolwiek nie zrobimy, ktoś będzie cierpiał. Tyle że my poradzimy sobie z bólem… a Mel? Jak Melanie wytrzyma pierwsze duże rozczarowanie w swoim życiu?
- Nie chcę się wcinać między was – powiedziałam cicho, skupiając na sobie uwagę Ryana. – Naprawdę nie chcę. Nie wiem, co robić, Ryan. Ty musisz wybrać, z kim wolisz być. I z kim się kłócić o bzdury – dodałam, wywołując u niego cichy śmiech.
- Jeszcze nie wiem, co zrobię… - powiedział po chwili. – Ale jakoś z tego wybrnę, Rose. Wierzysz mi? – spojrzał na mnie z obawą, ale pokiwałam głową.
- Tak – powiedziałam cicho, a wtedy Ryan pochylił się ku mnie i delikatnie dotknął moich ust. Ciężko było to uznać nawet za pocałunek – to było tak delikatnie, że ledwie to poczułam. Łagodne muśnięcie, niczym dotyk motyla. Krótkie, ulotne i delikatne, a jednak wyczułam w tym czułość. Miałam ogromną ochotę odwzajemnić tę pieszczotę, ale na mnie była już pora. Wysiadłam z samochodu, a Ryan odjechał. Stałam jeszcze przez chwilę na deszczu i patrzyłam, jak odjeżdża. Choć bardzo chciałam się uśmiechać, skakać i wrzeszczeć z radości, nie mogłam jednak się powstrzymać, by nie myśleć o tym, jak na to wszystko zareaguje Melanie. Znienawidzi mnie? Byłam jej jedyną siostrą. Czy naprawdę chciałam to wszystko zaprzepaścić?
Cóż, nie było już odwrotu.
Z całych sił starałam się nie myśleć o sposobie, w jaki Ryan być może „rozwiąże” sytuację, ale na próżno. Choć ciałem byłam w domu, duchem błądziłam po tylko mi znanych rejonach. Rozmawiałam z rodzicami i Mel, ale robiłam to automatycznie. Wszyscy nieco się zdziwili, gdy zobaczyli mój nowy kolor włosów, ale machnęli na to ręką. Gdy pogoda się rozpogodziła na tyle, że można było wyjść na zewnątrz nie ryzykując zostania dozownikiem wody, wyszliśmy całą czwórką pojeździć na rowerach. Powietrze, jak to po burzy, było rześkie i aż miło było nim oddychać. Udało nam się nawet wjechać w tęczę. Co prawda ja byłam tak pogrążona w myślach, że oprócz tęczy prawie wjechałam też w drzewo, ale nikt nie uważał tego za coś dziwnego. Widocznie przez rodzinę byłam uważana za pokrakę i to było już dla nich normalne.
Nie pisałam do Ryana, a on też nie pisał do mnie. Wciąż rozpamiętywałam naszą rozmowę, nieśmiało napawając się tym pięknym uczuciem, które we mnie rozkwitało, ilekroć przywoływałam w myślach słowa Ryana i nasz delikatny pocałunek. Był to już trzeci, który śmiało mogłam dołączyć do listy rzeczy, o których nie wiedziała Mel. Zauważyłam też ciekawą analogię – pocałowaliśmy się już trzy razy i za każdym razem inicjatywa pocałunku nie wychodziła ode mnie, lecz od Ryana. Wciąż tłamsiły mnie wyrzuty sumienia i zadręczałam się myślą, jak Mel zniesie ten cios – nie dość, że od chłopaka, to od jedynej siostry. Ale co miałam teraz zrobić? Zaryzykowałam. Ryanowi też na mnie zależało. I bez mojej interwencji czuł, że związek z Mel to nie było to. To nie było moją winą. Po prostu wszystko tak fatalnie się złożyło.
Teraz mogłam tylko czekać. I z pokorą przyjąć to, co przyjdzie mi później dźwigać. Stawiałam na ogromną radość i jeszcze większe wyrzuty sumienia.
Kto by pomyślał?
W niedzielę wieczorem nieco się odprężyłam. W końcu to była niedziela – dzień spokoju. Na śniadanie zjedliśmy naleśniki, wszyscy razem zrobiliśmy obiad, śpiewając do piosenek z radia. Słońce leniwie wdzierało się przez okna i oświetlało cały dom. Wieczorem każdy postanowił jednak zrobić coś osobno – rodzice oglądali w salonie telewizję, Mel zamknęła się w pokoju, a ja usadowiłam się na łóżku z książką. Wyłączyłam mózg i próbowałam się zrelaksować. Był niedzielny wieczór – miałam prawo nieco odpocząć od własnych myśli, non stop mnie nurtujących. Przed przyjazdem tutaj okazało się, że jedyny profesor, który uczył zarówno mnie, jak i Ryana zachorował, więc w poniedziałek mieliśmy parę godzin wolnych. Ponieważ ten dzień szczęśliwie był dosyć luźny dla nas obojga, mogliśmy dłużej zostać i wrócić później. W dodatku Ryanowi na mnie zależało. Żyć, nie umierać! W myślach już planowałam, jak opowiem to wszystko Gabrielle i Joe’mu. Czułam się tak, jakbym odniosła sukces. Poniekąd tak było – po raz pierwszy w życiu zawalczyłam o coś i udało mi się to. Najpierw osiągnęłam wybaczenie. Później zasłużyłam na zaufanie drugiego człowieka. Zbliżałam się do ostatniego etapu – o dziwo szczęśliwego. Byłam już o krok od mojej własnej, prywatnej bajki. Miałam tylko nadzieję, że Mel mi wybaczy. Nam wybaczy.
Przez ścianę usłyszałam jej głos. Pewnie rozmawiała przez telefon z Ryanem. Nieco się zestresowałam. Czyżby właśnie teraz postanowił ją o wszystkim poinformować? Odłożyłam książkę, bo wiedziałam, że już się na niej nie skupię. Wyprostowałam się na łóżku jak struna i czekałam.
Niedługo głos Mel ucichł. Spięłam się jeszcze bardziej. Byłam pewna, że lada chwila do mnie przyjdzie. Po jej twarzy będą ciekły łzy, wykrzywi się od bólu i zacznie krzyczeć, dlaczego jej to zrobiłam… jak mogłam…
Ale nie przyszła. Mijały minuty i nic się nie działo. Dziwne. Już miałam z powrotem sięgnąć po książkę, gdy mój telefon zapikał. Dostałam wiadomość. Byłam pewna, że to od Ryana. Chwyciłam telefon i przysunęłam go do oczu.
RYAN: Tak mi przykro, Rose.
W pierwszej chwili myślałam, że coś mu się pomyliło. Pewnie myślałabym tak dłużej, gdyby nie moje imię dopisane na końcu wiadomości. Przykro mu? Dlaczego? Czy coś mnie ominęło? Zaczęłam intensywnie myśleć, co mogło się stać. Nie zdołał jednak wytłumaczyć wszystkiego Mel? A może jednak zrozumiał, że woli być z nią? Serce mi się ścisnęło. No jasne. Z jakiego innego powodu mogłoby być mu przykro? Obiecał mi, że to załatwi, ale jednak się nie udało. Wzięłam głęboki wdech i zablokowałam ekran telefonu. Nawet nie wiedziałam, czy mu odpiszę. Nie wiedziałam, co miałabym napisać. Że też jest mi przykro? Czy może, że się wygłupiłam i wcale mi na nim nie zależy? Że żartowałam? Sama nie wiedziałam, co myśleć. W głowie miałam już ułożony nasz happy end. Co się zmieniło? Czemu w jednej chwili wszystko się zburzyło i nie rozumiałam nic z tego, co się działo?
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po chwili weszła przez nie Mel, blada jak ściana. Hm? Czyli jednak Ryan coś jej powiedział? Przestawałam cokolwiek ogarniać.
- Co się stało? – spytałam z niepokojem, patrząc na duże, rozszerzone jeszcze mocniej niż zwykle oczy Mel i jej białą twarz. Podeszła do mnie drżącym krokiem i wyciągnęła w moją stronę jakiś przedmiot. Przez parę sekund wciąż nie rozumiałam, co się działo. Dopiero po chwili zorientowałam się, na co patrzyłam.
Biała podłużna płytka. Dwa wyraźne paski.
- Jestem w ciąży – wyjąkała Melanie drżącym głosem.
„Tak mi przykro, Rose”…
Podniosłam na siostrę zszokowany wzrok. To nie mogła być prawda.
A jednak była.
Koniec części drugiej
18 komentarzy
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Miłość:-)
Gdzie kolejna czesc?
candy
@Miłość:-) no przecież są na moim profilu :c
Olifffka<3
OMG zamarłam
candy
@Olifffka<3 są następne części już
Xsara94
Ty to potrafisz wprowadzić napięcie czekam na next .
candy
@Xsara94 już są dwie następne części
Miłość:-)
Błagam nie :-( :-( :-( część fajna tylko szkoda że ona jest w ciąży :-( a może tp nie dziecko ryana ? Część fajna pisz dalej :-) kiedy next?
candy
@Miłość:-) już jest
Czarodziejka
Mega *-*
candy
@Czarodziejka dziękuję
Landrynka77
Boże tylko nie to! :( Ale rozdział super
candy
@Landrynka77 dziękuję
ksiezniczka69
Jestem zaskoczona ale i podekscytowana ... czekam z niecierpliwością...
candy
@ksiezniczka69
Kapa
Może fajnie teraz by wykorzystać ten moment... Ze Mel jest w ciąży, nie przyzna się do zdrady Ryan, to dziecko nie będzie jego. Ross mogłaby być wtedy z nim!!
karolciaaa4
@Kapa pomyslowe gratki wyobraźni
Kapa
@karolciaaa4 dzięki xD z resztą Mel mogła to uknuć, czy coś bo podejrzewała go o zdradę, bo np znalazła tą bransoletkę... I wgl w ciąży tak na prawdę nie jest
karolciaaa4
@Kapa japiernicze zazdroszczę ci tego jesteś niesamowita tez chciałabym miec taka wyobraźnię :(
jaaa
Matko Boska, to nie może się okazać prawdą.. Jezu normalnie zaraz się popłacze. Chce dzis kolejna część chociaż 1 fragment
candy
@jaaa nie płacz dodam
Wiktor
@jaaa Witaj. Czy my już się nie spotkaliśmy w opowiadaniu " 13 powodów by żyć"?. Pozdrawiam Wiktor
jaaa
@candy udzieli śliczne, ja już tak mam niestety
jaaa
@Wiktor możliwe, ale nie pamiętam xd
Wiktor
@jaaa Witaj. Bo tych "ja" to jest kilka. Jak widzisz z jednym a i z trzema i czterama. Przepraszam. Pozdrawiam Wiktor
ja
Jezu, tego się nie spodziewałam...no ładnie, czekam na ciąg dalszy z nirpokojem
candy
@ja
okano1
Super rozkręca się coraz bardziej fajne masz pomysły oby tak dalej pozdro
candy
@okano1 Dziękuję
Wiktor
Witaj. Idziesz jak burza i jak patrzę po komentarzach to już masz grono swoich czytelników. I jak widzisz nawet faceci Cię czytają.
Co do części to zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Dziękuję bardzo za dwie cZęści opowiadania. Pozdrawiam Wiktor
candy
@Wiktor Dziękuję! Jestem właśnie zaskoczona, że znalazł się tu i przedstawiciel płci męskiej
Wiktor
@candy Nie dziękuj!!!. Jesteś młodą dziewczyną i masz swoją pasję i jakbym nie mógł skomentować. Fajnie piszesz. Coś myślę, że nie tylko ja Cię czytam?. Widocznie się wstydzą by skomentować.
candy
@Wiktor wielkie dzięki za te słowa
Wiktor
@candy
Malineczka2208
O Kurczee...
candy
@Malineczka2208
Ania13477
o mój boże...
candy
@Ania13477
Lolisss
Nieee, niech to będzie sen, proszę
candy
@Lolisss no nie, nie będzie...
Mija????
No nieee!!!!!????????????:(
candy
@Mija????
karolciaaa4
No to sie porobiło :( cholera :( dodasz dzis jeszcze ?
candy
@karolciaaa4 tak
...
O żesz ... w morde.
candy
@...