Spróbuj mi wybaczyć [13]

Prawie już zapomniałam, że Tyler obiecał wpaść po mnie po pracy. Następnego dnia znów byłam narażona na towarzystwo Emily. Można było oszaleć – z jednej strony była ona, ciskająca ponure spojrzenia na mnie i na całe otoczenie wokół, a z drugiej strony Ryan – doprowadzający mnie do apopleksji, ilekroć się pojawiał w pobliżu i otwierał usta. Już sama nie wiedziałam, czyje towarzystwo wolałam znosić. Jedynymi pozytywnymi osobami w tym miejscu były Clara i Abby, lecz niestety bardzo rzadko je widywałam. Wszystko tu było takie nie fair. Pocieszałam się jedynie faktem, że skoro Emily pracuje ze mną cały dzień, to Ryan nie będzie musiał przychodzić.
Godziny wlokły się niczym samochody w korku ulicznym. Gdy tylko Emily nie patrzyła, wyjmowałam komórkę i smsowałam bądź pisałam na Facebooku z kim tylko się dało – z Gabrielle, z Kate, nawet napisałam do Mel, ale ona – jak to ona – nie była w nastroju na rozmowy. Non stop zerkałam na wszelkie zegarki – na ścienny, w komórce, na zegarek Emily… nareszcie wybiła dziewiąta wieczorem i lokal zaczął pustoszeć. Ze zniecierpliwieniem czekałam, aż wreszcie wybije dziesiąta i będę mogła zamknąć interes. Już parę minut przed dziesiątą zauważyłam majaczącą się za szybą sylwetkę Tylera. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Szybkim ruchem skończyłam przecierać bar i wzięłam do ręki torebkę.
- Kto to? – usłyszałam nagle pytanie Emily. Zobaczyłam, że wskazuje palcem na Tylera z niezbyt przyjazną miną.
- Mój kolega – odpowiedziałam gładko. – Przyszedł odprowadzić mnie do domu.
- Jak romantycznie – skwitowała Emily kwaśnym tonem. Uznałam, że lepiej na to nie odpowiadać. Gdy odstawiłam ostatnie krzesło na stolik, drzwi od kuchni otworzyły się z hukiem i wyszedł z nich…
- Ryan? – spytałam głosem, który przypominał pisk ptaka. – Co ty tu robisz?
Emily zmarszczyła brwi i powędrowała wzrokiem od Ryana do mnie. W myślach zganiłam się za własną głupotę. To nie zabrzmiało tak, jakbym go nie znała.
Ryan uśmiechnął się uroczo – choć w jego wykonaniu był to uśmiech drapieżcy przed zapolowaniem na ofiarę – i powiedział spokojnie:
- Dzisiaj pomagałem w kuchni, Rose. Dzięki, że pytasz. To co, zwijamy się już?
Momentalnie spanikowałam. Wyjść do Tylera z Emily to pół biedy – jak miałam teraz wyjść do niego z Emily i Ryanem? Czułam w kościach, że Ryan nie odpuści sobie takiej okazji, by jeszcze raz sprawić, żebym wyszła na idiotkę. W końcu robił to notorycznie. Ale co miałam zrobić? Emily brała już klucze od drzwi. Ryan szedł pierwszy i widziałam, jak jego wzrok spoczął na Tylerze. Na chwilę się zatrzymał, po czym stanowczym ruchem pchnął drzwi i wyszedł na zewnątrz. Pomknęłam za nim.
Tyler uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech drżącymi wargami.
- Cześć Rose.
- Cześć – odparłam, błagając Boga, by w tym momencie jakiś grzmot rozdzielił chodnik na pół i żeby Ryan spadł w przepaść, która w nim powstanie. Za sobą usłyszałam brzęk kluczy. Emily zamknęła restaurację i podeszła do nas. No, super. Musieliśmy fajnie wyglądać – czwórka osób stojących bezradnie w kółku. Tyler, z nieco zagubioną miną, ja zapewne z przerażoną, Emily patrząca na nas jak na zdechłe robaki i Ryan z podejrzanym uśmieszkiem na twarzy. Przez chwilę panowała cisza.
- No, to my już pójdziemy – powiedziałam w końcu, zwracając się do Tylera.
- Poczekaj chwilę, Rose – usłyszałam zadziorny głos Ryana i odwróciłam się z niechęcią. – Nie przedstawisz nas?
Zgrzytając zębami, wysyczałam:
- Emily, Ryan, to Tyler. Mój kolega.
- Hm, kolega? – Ryan przeniósł wzrok na Tylera. – Jak długo się znacie?
Tyler nieco się zmieszał, słysząc to pytanie skierowane do jego osoby.
- Tak naprawdę to parę dni.
- Rozumiem – Ryan skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Jego rozbawiony wzrok spoczął teraz na mnie. – To masz prawdziwe szczęście, kolego. Jeszcze nie wiesz, jaka potrafi być nasza kochana Rose.
Serce we mnie zamarło. Tyler miał naprawdę głupią minę, a Emily zmarszczyła brwi. No, to teraz ładnie mnie Ryan wpakował – przecież przed Emily udawałam, że się nie znamy! Teraz już na pewno nie miała wątpliwości co do tego, że kłamałam. Zresztą, co mnie obchodziła opinia Emily! Co ten Ryan wyprawiał? Najgorsze, że nie miałam pojęcia, jak temu zapobiec. Miałam zaprzeczać? Wkurzyć się? Roześmiać? Udawać, że to żart? Ciśnienie natychmiast poszło mi w górę.
- O co ci chodzi? – zapytał Tyler, niezbyt pewnym tonem.
- Och, o nic konkretnego – Ryan uśmiechnął się złośliwie i wsunął ręce do kieszeni. – Po prostu ta dziewczyna ma charakterek. W jednej chwili myślisz, że będzie twoją przyjaciółką, a w następnej wbija ci nóż w plecy.
Nie, tego było już za wiele! Z oburzenia aż zaparło mi dech. Rozumiałam wszystko, ale dlaczego musiał mówić to wszystko przy Tylerze?! Pewnie zaczęłabym wrzeszczeć, gdyby Emily nie chrząknęła i nie powiedziała:
- Hm, no dobrze, nie mam bladego pojęcia, co tu się dzieje, ale ja spadam do domu. Do piątku – powiedziała z naciskiem, wpatrując się we mnie.
- Do piątku – burknęłam. Emily odeszła i zostaliśmy tylko we trójkę. Postanowiłam przejąć kontrolę nad tą chorą sytuacją.
- Tyler, poczekasz na mnie chwilę? – zwróciłam się do chłopaka. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, ale skinął głową. Natychmiast złapałam Ryana i pociągnęłam go aż za koniec budynku, za ścianę, skąd Tyler nie mógł nas już zobaczyć. Pewnie wydawało się to trochę chore, ale miałam to gdzieś. Co ten baran wyprawiał?! Popchnęłam go na ścianę, wspominając jednocześnie, jak niedawno przyparłam go do drzewa na moim podwórku. Teraz jednak byłam zbyt wściekła i chyba użyłam więcej siły.
- To bolało – syknął Ryan, ale nie chciało mi się z nim użerać.
- Co ty wyrabiasz?! – wysyczałam, patrząc na niego z nienawiścią. – Jak śmiesz mówić moim znajomym takie rzeczy?! Za kogo ty się w ogóle masz? Odbiło ci już kompletnie? Ile jeszcze będziesz się na mnie mścił za dziecięce wybryki?
Kończyło mi się powietrze w płucach, dlatego zamilkłam, próbując złapać oddech. Ryan patrzył na mnie z nienawiścią w oczach – mniej więcej taką samą, z jaką ja patrzyłam na niego. Nagle poczułam przemożną ochotę, by położyć mu dłonie na klatce piersiowej. Nie mam pojęcia, co mnie naszło. Byłam na niego wściekła. Irytował mnie każdym swoim słowem! A jednak… nie mogłam zaprzeczyć, że ciągnęło mnie do niego. Znów miał na sobie cienką, przylegającą do ciała jasnoszarą koszulkę. Chciałam zbadać, czy pod nią był też taki idealny, jak na zewnątrz. Opanowałam się jednak, bo przypomniałam sobie o wyrazie twarzy Tylera po okropnych słowach Ryana. Co za buc! Jak on mógł?
- Kochana Rose – wycedził te dwa słowa. – Ja dopiero zaczynam się mścić. Ty kiedyś codziennie zmieniałaś moje życie w piekło. Dlaczego miałbym nie zrobić tego samego, co?
Zamilkłam. Każde jego słowo emanowało nienawiścią, tak wielką, że odczułam ją niemal namacalnie. Zrobiłam krok w tył. Byłam gotowa wrócić do Tylera, gdy nagle Ryan powiedział:
- A tak na dobrą sprawę, to powinnaś mi dziękować. Właśnie ci pomogłem.
- Co?! – zawołałam z oburzeniem. – Pomogłeś mi? Niby jak?
- W selekcji przyjaciół – prychnął. Odepchnął się lekko od ściany, do której go przygniotłam. – Jeśli ten… Tyler – niemal wypluł jego imię. – Naprawdę cię lubi, to moje słowa nie będą miały dla niego żadnego znaczenia. Jeśli jednak mi uwierzy i to, co powiedziałem, zmieni coś w waszych relacjach – to będziesz miała dowód, że nie warto się z nim zadawać. Tyle ode mnie – po tych słowach wyminął mnie i odszedł. Stałam tam jak wrośnięta jeszcze chwilę, po czym wróciłam do Tylera, który powitał mnie nieśmiałym uśmiechem.
- Co to miało być? – zapytał z wahaniem, kiedy ruszyliśmy w drogę prowadzącą do mojego domu.
- Nic – mruknęłam. Nie widziałam sensu w tłumaczeniu się. – To idiota.
- Dlaczego mówił o tobie takie rzeczy?
- O rany, skąd mam wiedzieć? – wybuchłam, mając świadomość tego, że właśnie drę się na Bogu ducha winnego chłopaka, ale byłam tak nabuzowana, że wszystko wyprowadzało mnie z równowagi. – Może postawił sobie za cel zrujnowanie mojego życia.
Tyler ciągle naciskał, żebym mu powiedziała o co chodziło Ryanowi, ale byłam zbyt zmęczona i zbyt zdenerwowana, by wszystko mu wyjaśniać. Rozstaliśmy się w nie najlepszych humorach. Miałam wrażenie, że to już nasza ostatnia rozmowa. I choć wyjaśnienia Ryana o selekcji znajomych brzmiały sensownie, to i tak byłam na niego wściekła, że zniszczył mi ledwo co nawiązaną relację z Tylerem. Za kogo on się uważał? Gdyby się zamknął w odpowiednim momencie, nic by się nie stało i moje spotkanie z Tylerem wyglądałoby całkiem inaczej!
- Co ci jest? – spytała mama z zaskoczeniem, gdy weszłam do domu i posłałam kopnięciem buty do szafki.
- Faceci to dupki – oznajmiłam.
Mama, ku mojemu zdziwieniu, roześmiała się.
- Czasem bardzo mi mnie przypominasz – powiedziała z uśmiechem.
- Jak to? – zdziwiłam się. - Przypominam ci ciebie, bo wyzywam facetów od dupków?
- Nawet nie wiesz, ile razy ja nazwałam dupkiem twojego ojca – zachichotała, a ja mimo wszystko parsknęłam śmiechem.
- Nazywałaś tatę dupkiem?
- O tak. Wiele razy. Już od pierwszego dnia, gdy go poznałam.
- To prawda – wtrącił tata, wchodząc do pokoju i uśmiechając się kpiąco. Przez chwilę przypominał mi Ryana. – Rose, nawet nie masz pojęcia, ile nerwów mnie kosztowało wytrzymanie z tą kobietą.
- A teraz niby cię nie kosztuje? – wtrąciła zgryźliwie mama.
- Kosztuje mnie nawet więcej – tata wywrócił oczami. Przyglądałam się rodzicom z uśmiechem. – Ale po tylu latach już się przyzwyczaiłem. A o którym dupku teraz mówimy?
- Właśnie – mama spojrzała na mnie. – Który jest takim dupkiem?
Już miałam powiedzieć rodzicom, jaki Ryan jest chamski i bezczelny, ale w porę sobie przypomniałam, że – o zgrozo – przecież on spotyka się z moją siostrą, a ja robię wszystko co w mojej mocy, by pozorować, że mam z nim o wiele mniej wspólnego, niż mam w rzeczywistości.
- Nieważne – odparłam z westchnieniem. – Lecę spać, bo jestem wykończona.
Mama spojrzała na tatę porozumiewawczo. Nie wiedziałam, o co im chodzi – do czasu, aż zamknęli mnie oboje w niedźwiedzim uścisku.
- Dusicie mnie – wykrztusiłam, śmiejąc się.
- Trudno – odparł tata i przytulali mnie dalej. Proszę, proszę. Wystarczyło pójść do pracy i już naprawiłam relacje z rodzicami. Ale… jakim kosztem…

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1997 słów i 11021 znaków.

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Czarodziejka

    Mega! Idę czytać kolejną część! <3

    15 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Czarodziejka <3 <3

    15 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Malineczka2208 <3

    15 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    Extra!

    15 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Oliwia <3

    15 sie 2016

  • Użytkownik kay~

    Super <3 kiedy kolejna część??:D

    15 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @kay~ może jakoś za godzinę dodam, bo potem mnie nie będzie :) <3

    15 sie 2016

  • Użytkownik Ania13477

    No po prostu brak słow!! <3

    15 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @KontoUsunięte477 <3 <3

    15 sie 2016