Spodziewaj się niespodziewanego cz.9

- Dzień dobry Asiu – usłyszałam męski głos dyrektora, a za nim do sali wszedł Marcin. Pomyślałam, że go zabiję, bo teraz z pewnością rozniesie się to po całej szkole i będę miała przechlapane nie tylko na fizyce.

- Dzień dobry Bartku.

- Przyszedłem, żeby ci powiedzieć, że Marcin ma prawo zabrać Magdę – poinformował ją, ale dlaczego mnie nikt nie spyta o zdanie? Czy ja nie mam prawa głosu?

- Jeżeli ona stąd teraz wyjdzie to tylko i wyłącznie na twoją odpowiedzialność. – Dzielnie walczyła, prawdziwa lwica.

- I tutaj akurat się pani myli – wtrącił Marcin – zabieram Magdę na własną odpowiedzialność. – No to nie miałam prawa głosu.

- Pan nie jest opiekunem prawnym…

-…pan ma szersze uprawnienia – przeszkodził jej dyrektor, a dla mnie stało się jasne w czyim towarzystwie opuszczę dziś te salę.

Nie chcąc robić większego przedstawienia, grzecznie podniosłam się, spakowałam i uprzednio żegnając się z panią, wyszłam. Dopiero na zewnątrz, gdy byliśmy już sami pozwoliłam sobie zadać mu, nurtujące mnie pytanie:

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Jak to dlaczego? Chciałem się z tobą spotkać. – Tak dziecinnie absurdalnej odpowiedzi nigdy jeszcze moje uszy nie słyszały. Aż przystanęłam ze zdziwienia, gmerając w torbie.

- Proszę – wręczyłam mu wizytówkę.

- Co ty mi dajesz?

- No jak to co? Nic innego jak wizytówkę do naprawdę dobrego i sprawdzonego psychiatry. Komu jak komu, ale tobie na pewno się przyda.

- Czy ty się dobrze czujesz? – spytał z powagą.

- Wyśmienicie – parsknęłam niezadowolona – za to tobie coś pod tą kopułą szwankuje.

- Chyba żartujesz, wściekasz się bo chciałem się z tobą spotkać?

- Nie idioto! – wybuchnęłam – wściekam się bo jesteś kawał egoistycznego drania! Czy ty choć przez chwilę, prze ułamek sekundy pomyślałeś o mnie? Pomyślałeś jakie może mieć konsekwencje ta sytuacja?

- Przecież nic takiego się nie stało – odpowiedział poirytowany.

- No ja się domyślam, że jak dla ciebie to nic, ale na mnie ta cała sytuacja się odbije. Jutro w szkole co druga osoba będzie się mnie o ciebie pytać, a wszyscy będą się na mnie dziwnie patrzeć, snując domysły i plotkując na nasz temat. Po szopce jaką odstawiłeś mogę zapomnieć o czwórce z fizyki, o ile w ogóle będę miała trójkę. Już nie wspominając o tym, jak ja mamie wytłumaczę te trzy godziny nieobecności, jak wróci. Przecież wszystko widać na e – dzienniku.

- Nie dramatyzuj, załatwię to, Bartek to mój dobry znajomy.

- Nie, ja nie mam do ciebie siły – powiedziałam zrezygnowana – cześć.

- Magda poczekaj, o co ci znowu chodzi? Myślałem, że się ucieszysz.

- Najwidoczniej myślenie nie jest twoją mocną stroną.

- Wyjaśnij mi, w czym problem? – nadal nic nie rozumiał.

- W tym, że ty nie widzisz problemu, żegnam! – I po prostu mu uciekłam. Miałam nad nim tę przewagę, że okolice szkoły znałam doskonale, więc bez problemu go zgubiłam.

W pierwszej chwili chciałam zadzwonić po Mateusza, ale jakbym mu wytłumaczyła, dlaczego nie ma mnie w szkole? A nie chciałam rozmawiać z nim o Marcinie, doskonale wiedziałam co by mi powiedział. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do domu, bo nie zaryzykuję kolejnego spotkania z jakimś świrem w centrum handlowym. O dziwo nie myślałam o tej całej popranej sytuacji i o tym jak ostatnio skomplikowało się moje życie. Po prostu szłam podziwiając budzącą się do życia przyrodę po długiej zimie. Było urokliwie, nie mogłam oderwać wzroku od trawników porośniętych wiosennymi kwiatami. Lubiłam wiosnę, podobał mi się ten spokój panujący dookoła. Było mi dobrze, z daleka od hałasu panującego w moim życiu. I zrozumiałam wtedy, że nie mogę robić tego, czego oczekują ode mnie inni, bo w ten sposób zatracam samą siebie. Nie mogłam i nie chciałam uzależniać swojego życia od zdań, jakie narzucają mi inni. Nie jestem jakąś bezwładną marionetką. Jestem sobą i jednocześnie jedyną osobą, która ma prawo decydować o wszystkim, co mnie dotyczy.

Pod drzwiami mojego domu poczułam wibracje mojego telefonu i nie wiem dlaczego mnie to wystraszyło. Podskoczyłam i upuściłam klucze, które momentalnie zderzyły się z posadzką. Oczywiście, nie dzwonił nikt inny jak sam pan prezes. Zapewne liczył, że jedno łzawe "przepraszam” wystarczy, ale musiałam go rozczarować. Otóż: nie wystarczy!

Schyliłam się pośpiesznie po te upuszczone klucze i po raz drugi w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund mnie coś zaskoczyło. Poczułam jak ktoś delikatnie, aczkolwiek stanowczo łapie mnie za nadgarstek i pociąga w górę.

- Ja podniosę – powiedział do mnie nieznajomy, a ja przypatrywałam się mu ze szczerym zdziwieniem w oczach. Nie myślałam, że na świecie istnieją jeszcze gentelmani, którzy wyręczają kobietę w tak banalnej czynności. Zabrakło mi języka w gębie. Zdołałam się tylko do niego uśmiechnąć, w geście podziękowania. I gdy już otwierał usta, by coś powiedzieć, usłyszeliśmy:

- Pani Magdalena Menartowicz?

- Tak, gdzie podpisać? – od razu wiedziałam co w trawie piszczy i bez zbędnych ceregieli przyjęłam kwiaty od kuriera.

- Dzię… dziękuję – wydukałam, gdy kurier zniknął za progiem klatki schodowej.

- Ależ nie ma za co – mówiąc to uśmiechnął się do mnie czarująco.

- Wie pan, w..

- Adam – przerwał mi podając rękę.

- Magda – odpowiedziałam tym samym.

- Miło mi jest poznać sąsiadkę z naprzeciwka.

- To ty – wymierzyłam w niego oskarżycielsko palec – wierciłeś w sobotę przez cały wieczór.

- Tak ja, ale przecież to normalne, że urządzam sobie nowe mieszkanie.

- Tak, ale nie o godzinie 23 w sobotę! Naprawdę nie ma pan lepszych zajęć?

- Chyba nie było aż tak źle – zignorował moje pytanie.

- Hmm.. – chciałam przemilczeć tą kwestię, ale kumulujące się we mnie emocje na to nie pozwoliły – miałam tylko ochotę iść i wydrapać ci oczy. – Mówiłam całkiem poważnie.

- W takim razie należą ci się przeprosiny – o nie! Ja mam już dość wrażeń jak na jeden dzień.

- Nie naprawdę jest to zbędne, proszę mi oddać tylko moje klucze i będziemy kwita. – Powiedziałam, bo chciałam się zmyć stamtąd jak najszybciej. Wyciągnęłam do niego jedną rękę by odebrać swoją własność, ale wtedy to on cofnął swoją i schował ją za plecami.

- Pod jednym wszakże warunkiem. – powiedział z szelmowskim uśmieszkiem. Zaraz, zaraz… czy ja przypadkiem takiego nie widziałam u Marcina?

- Słucham?! – kim on jest by stawiać mi warunki?

- Spokojnie – powiedział przyjacielskim tonem – po prostu w ramach rekompensaty zapraszam cię dziś na kolację. Jeden wieczór ci zepsułem, to pozwól, że teraz się zrehabilituję.

- Nie, to nie jest konieczne, ja…

-…nie uznaję sprzeciwu, jestem ci to winien. – Znów się wtrącił. A ja zastanawiałam się, czy im wszystkim mózgi odebrało? Przecież nie byłam żadną miss, ja nawet nie byłam wysoka, ani chuda, ani jakoś wybitnie piękna, więc o co im wszystkim chodziło? Przez tyle czasu byłam sama, a kilka przypadkowych spotkań zaburza porządek całego mojego życia. A co najlepsze, to wszystko dzieje się na raz. I za co?

- Adam posłuchaj – zaczęłam, ale w głowie miałam pustkę.

- No to co, 19? – zapytał – Wpadnę po ciebie, bądź gotowa. – Pośpiesznie oddał mi klucze, a ja jak ta ostatnia idiotka bez słowa oddaliłam się i weszłam do mieszkania, nawet się na niego nie oglądając. Musiał mieć niezły ubaw. Totalnie skompromitowałam się w jego oczach.

Jednak w mieszkaniu nie zabawiłam zbyt długo. W kwiatach był liścik od Marcina: "złość piękności szkodzi”. Uśmiechnęłam się krzywo. Już ja mu pokaże tą moją złość. Oj zdziwi się chłopak, zdziwi!

Wysiadając z windy zauważyłam, ze sekretarki nie ma, co znacznie ułatwiało mi zadanie, bo nie wiedziałabym co mam jej powiedzieć. A tak, miałam czystą drogę i pomknęłam wprost pod drzwi gabinetu Marcina. Były nie domknięte, a zza nich dobiegały dwa głosy:

- I jak tam twoja nowa suczka?

- Jeszcze szczeka, ale już niedługo. – Odpowiedział cynicznie Marcin, a ja myślałam tylko o tym, w jaki sposób go zabiję. Bo wydrapanie oczu i pogrzebanie żywcem wydawało się być zbyt pobłażliwe. Cholernie mnie kusiło by wpaść tam z dzikim wrzaskiem i zrobić mu karczemną awanturę, ale to by go niczego nie nauczyło. A mi w głowie zakiełkował pewien pomysł, dzięki któremu utrę temu łajdakowi nosa.

dajsieuwiesc

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1558 słów i 8677 znaków.

7 komentarzy

 
  • omomom

    No extra No ! Szybko następne !;) proszę xd

    14 sie 2014

  • zafascynowana

    dodaj szybko kolejny proszę

    13 sie 2014

  • echh

    czekam na kolejną szybko! :*

    13 sie 2014

  • Nat

    Czekam na nastepny rozdzial. Dziekuje ze piszesz to opowiadanie :kiss:

    13 sie 2014

  • Linda

    pisz dalej i szybko dodawaj xd

    13 sie 2014

  • mityng

    Następna część!!!! Mega jest to opowiadanie <3<3<3 Kocham je ..

    13 sie 2014

  • klaudynaa

    następna cześć !!!!! ;)

    13 sie 2014