Spodziewaj się niespodziewanego cz.26

Obudziłam się rano wtulona w mojego nocnego diabełka. Już nie powiem co mnie niemiłosiernie bolało. Usiadłam ze stęknięciem, które najwyraźniej go rozbudziło.

- Co jest? – spytał zaspany.

Nie odpowiedziałam, lecz zaczęłam rozmasowywać zbolały brzuch. Słyszałam jak ziewa i zapewne się przeciąga.

- Przesadziliśmy wczoraj?

- Będę mieć okres – odparłam.

- Co? – zapytał zupełnie tak, jakby pierwszy raz o tym słyszał i nie wiedział co to takiego.

- Boli mnie brzuch, to raz. A dwa, to wczoraj ryczałam jak bóbr, więc zapewne będę mieć okres.

- Aha, więc to tak działa u ciebie? – Miałam ochotę mu strzelić za te podłe insynuacje i robienie ze mnie przed-okresowej histeryczki.

Rozsiadł się tuż za moimi plecami, rozkładając nogi po moich bokach. Delikatnie napierając na moje ramię, pociągnął mnie w dół, tak, że teraz spoczywałam na nim.

- Mogę? – zapytał.

- Tak.

Już po chwili jego ręka zataczała kręgi na moim brzuchu.

- A nie boli cię nic poza tym?

- Trochę boli – przyznałam uczciwie.

- A więc jednak przesadziłem – powiedział to bardziej do siebie, niż do mnie.

- Nie – cmoknęłam go w policzek – było cudownie.

Normalnie facet mi się rozpłynął po tym wyznaniu. Widziałam jaki był z siebie dumny i aż sama się uśmiechnęłam na myśl, ze to ja mu jestem do tego szczęścia potrzebna. Nikt inny, a właśnie ja. Kochał mnie i odważył mi się to powiedzieć. Byłam z niego dumna, że to zrobił i chciałam w jego oczach zobaczyć tą samą dumę i szczęście, gdy ja mu to mówię.

Odwróciłam głowę i uniosłam na niego wzrok, patrzył gdzieś przed siebie, najwyraźniej o czymś myśląc.

- Kocham cię – powiedziałam.

W tym momencie skierował na mnie zdziwiony wzrok i wpatrywał się tak na mnie dobrą chwilę. Nie wiedząc co tu począć, głupkowato się do niego uśmiechnęłam, ale szok nadal go nie opuszczał.

- Marcin – pomachałam mu dłonią przed twarzą.

- Tak? – zapytał z ociąganiem.

- Powiedziałam, że cię kocham.

Roześmiałam się i śmiałam się z nas samych. Najpierw ja, potem on. Ani jedno, ani drugie, nie mogło uwierzyć, że miłość, którą pała jest odwzajemniona. Prawdziwe z nas głupki. Ale zakochane głupki.

- Wrócisz do mnie?

- Co?

- Chyba mi się lekko zawiesiłeś…

- Bo wiesz, przypomniałem sobie nasze początki. To za kogo cię miałem, co od ciebie chciałem, a ty się nie dałaś złamać. Trwałaś w swoich postanowieniach i sztywno trzymałaś się swoich poglądów. Nie raz doprowadziłaś mnie tym do szewskiej pasji, wiesz? – Mówiąc to patrzył mi w oczy – ja.. mi chyba od początku zależało bardziej niż zakładałem, bo przecież miałem cię zdobyć, miałaś być na chwilę, może dłuższą, ale nie myślałem o czymś więcej. A teraz z perspektywy czasu nie mogę pojąć jak głupi byłem, myśląc tak, bo teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabyś być tylko na chwilę.

Wow. Po prostu wielkie wow. Romantyczny Marcin, wyznający miłość i reinterpretujący swoje zachowanie względem mnie. Normalnie jestem świadkiem czegoś wielkiego. Czegoś przełomowego!

Dni nam mijały dosyć monotonnie, ale jednocześnie w tej monotonii było coś urzekającego. Budowaliśmy swój własny, stabilny świat na solidnych fundamentach. Spokojnie, nigdzie się nie śpiesząc dawaliśmy sobie nawzajem czas, na przyzwyczajenie do siebie, na oswojenie się z naszymi uczuciami. Ja chodziłam do szkoły, Marcin do pracy. Ja zdałam maturę i zrobiłam prawko, on zdobył kontrakt opiewający na sześciocyfrową sumę z czeską firmą. Mama poznając go nieco bliżej nam odpuściła. Może było to spowodowane tym, że jej uwagę nazbyt absorbował ktoś inny, a może zdała sobie sprawę, że pełnoletniemu dziecku już nie wiele może zabronić. Adam się od niej nie odczepił i za każdym razem gdy mnie widział, to patrzył na mnie z uśmieszkiem pełnym satysfakcji. Może i nie kochał mamy, ale przynajmniej sprawiał, że była szczęśliwa, a to się dla mnie liczyło najbardziej, więc nie starałam się jej unieszczęśliwiać. Mateusz wrócił do siebie, a stosunki z Agatą się nieco ociepliły. Wiadomym było, że nigdy nie powrócimy do wcześniejszej kondygnacji, ale miałam w niej dobrą koleżankę. Wszystko jako tako było poukładane, można by rzec, ze wszystko było w porządku… ale to stwierdzenie ma to do siebie, że jest zdradzieckie, a my zbyt łatwo w nie wierzymy…

- Magda – głos Marcina ledwie co do mnie docierał.

Był ciepły lipcowy dzień, a on nie odpuszczał z firmą choćby na jeden dzień, tłumacząc się dużą ilością pracy, związaną z tym kontraktem z czachami, a mi się już cierpliwość skończyła. Wpadłam mu do gabinetu i wyciągnęłam go prawie, że na chama zza biurka. Zaplanowałam nam i przygotowałam cały piknik nad jeziorem, on miał nas tam jedynie zawieźć. Marcin długo się jednak nie opierał… z satysfakcją mogłam stwierdzić, że nie potrafił mi odmówić. Tak zręcznie lawirował na drodze, że już pół godziny później byliśmy na miejscu. Jezioro za miastem dawało pewną dozę intymności. Było na uboczu i nie było zbyt znane, więc jedynie gdzieniegdzie kręciły się miejscowe dzieciaki. Rozłożyliśmy sobie obszerny kocyk, najedliśmy się do pełna, a teraz wylegiwaliśmy na słoneczku, więc niezbyt chciało mi się podnosić, by dyskutować z Marcinem.

- Kochanie – powiedział, przeciągając samogłoski.

- Hmm? – widząc, że niewiele wskóra, położył głowę obok mojej, tak, że teraz bez przeszkód mógł patrzeć wprost w moje oczy.

- Przeprowadź się do mnie.

- Już o tym rozmawialiśmy – odpowiedziałam szybko.

- Ale wtedy chodziłaś jeszcze do szkoły, to było inna sytuacja.

- Tak, ale ja nie zostawię mamy samej.

- Twoja mama nie jest sama.

- No właśnie! – syknęłam poirytowana. Nie musi mi przecież o nim przypominać.

- Będąc tam i tak nic nie zrobisz. Teraz mieszkałaś praktycznie z nimi i co, twoja obecność coś zmieniła? – to było ewidentnie pytanie retoryczne – Nie musisz się tam męczyć, przebywając ciągle w jego towarzystwie.

- A może ja chcę się męczyć?

- Tylko się łudzisz – odpowiedział spokojnie – ale to złudna nadzieja.

- Przestań.

- Nie Magda, to ty przestań. Po szkole spędzałaś czas ze mną, a potem biegłaś do domu, żeby pilnować mamy. Tylko, że ona nie potrzebuje tego, żebyś ją pilnowała. Dzieciaki potrafią to robić w domu z rodzicami za ścianą, to myślisz, że rodzice tego nie potrafią? Naprawdę jesteś tak naiwna, żeby wierzyć w to, że oni tego nie robią, że twoja obecność coś zmienia? – zrobił krótką pauzę – Rozstałabyś się ze mną, gdyby twoja mama ci kazała? – zaprzeczyłam ruchem głowy – więc ona też tego nie zrobi, gdy jej karzesz, a wiesz dlaczego? Bo czuje się szczęśliwa i ty musisz pozwolić jej na to szczęście, sobie zresztą też, więc bądź ze mną na stałe, a nie tylko na czas gdy akurat nie pilnujesz mamusi.

Cóż można było powiedzieć? Miał rację.

- Ale – zająknęłam się.

- Co kochanie? – znał mnie już na tyle, że wiedział, że nie rozwiał wszystkich moich wątpliwości, a awanturą by niczego nie załatwił – czymś jeszcze się martwisz?

- No bo… co pomyślą inni?

- Co? – był autentycznie zdziwiony – co inni mają do naszych relacji?

- Wszyscy będą mówić, że na tobie żeruję, a ja tak nie chcę. Chcę iść do pracy, na studia, chcę do czegoś dojść sama, a nie dzięki protekcji.

- I ty się tym przejmujesz? Przecież taki problem, to nie problem.

- Jak to nie? Ty nic nie rozumiesz – już miałam zacząć wylewać gorzkie żale, ale ostentacyjnie mi przerwał.

- Kocham cię, wiesz? I jeżeli tylko mi pozwolisz, to wszystkim się zajmę, nie musisz się o nic martwić. Powiedz tylko, że chcesz być ze mną.

- Chcę – być – z tobą – wyartykułowałam każde słowo z osobna, następnie widząc radość w jego oczach. Ach, uwielbiałam go uszczęśliwiać!

- Ale do żadnej pracy nie pójdziesz – powiedział odrywając się od moich ust – na studia mogę się zgodzić, ale nie będziesz teraz pracować za marną miesięczną przez 10 godzin w jakiejś podrzędnej restauracji. – Na te słowa mogłam się tylko roześmiać. Lipski nie wiedział jeszcze, na co właśnie się zdecydował…

dajsieuwiesc

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1548 słów i 8456 znaków.

9 komentarzy

 
  • Nata;*

    Zamierzasz napisać koolejną, bo przypominam, że minęły już (bardzo długi okres czasu) i nie wiem czy o nas nie zapomniałaś, to jak będzie?;)

    23 sty 2015

  • Olaxdd

    Kiedy kolejna cześć???

    7 sty 2015

  • gwen

    Kiedy next

    29 gru 2014

  • Zawiedziona

    kiedy będzie następna część ? Nie mogę się doczekać ;D

    2 gru 2014

  • omomom

    Aaaaaa , no świetne ! Najlepsze !

    24 lis 2014

  • dajsieuwiesc

    Tak, kontynuacja będzie, przewiduję tu 30 rozdziałów. :)

    22 lis 2014

  • szczęśliwa

    Przylanczam sie do Luli :) <3

    19 lis 2014

  • nickinakss

    to jest fantastyczne!

    19 lis 2014

  • Lula

    mam nadzieje ze beedzie kontynuacja :)

    18 lis 2014