Spodziewaj się niespodziewanego cz.4

- Chyba nie masz mi tego za złe?

- Nie – wydukałam zmieszana, szukając w głowie usprawiedliwienia lub pretekstu, dzięki któremu mogłabym się stąd wyrwać. Gdzie ja właściwie byłam? Zaczynałam żałować swojej naiwności. – Która godzina?

- Jakoś po 22 już będzie.

- Mhm – mruknęłam zastanawiając się, co by tu zrobić?

- Coś nie tak?

- Sądzę, że powinnam wrócić do domu.

- Panikara – śmiejąc się, wstał z kanapy – gdzie ty chcesz iść o tej godzinie?

- Generalnie rzecz ujmując to przed siebie – miałam dość drwin z jego strony.

- Niby już duża dziewczynka, a zachowujesz się jak dziecko.

- Wypraszam sobie! – Gdy zaczął iść w moją stronę, wiedziałam już co zamierza i to ja cofnęłam się w tył. – Wszędzie będzie mi lepiej niż z tobą – wymierzyłam w niego oskarżycielsko palec.

- Zapewniam cię, z nikim nie będzie ci tak dobrze, jak ze mną.

- Bo co, bo ty możesz dać mi wszystko?

- Wszystko. A nawet jeszcze więcej. – Potwierdził.

- Nie jesteś w stanie dać mi tego, czego pragnę.

- Kto? Że niby ja?! – Oburzył się – nie znasz moich możliwości.

- Nie schlebiaj sobie, myślę że w twoim wieku to jeden szybki numerek i już po sprawie. – Nie wiem co mnie podkusiło, ale ewidentnie trafiłam w jego czuły punkt.

- Nie prowokuj mnie! – Ryknął.

- Bo co, zapas viagry ci się już skończył? – Czyżbym przesadziła?

Stał i patrzył. Był zdezorientowany, zupełnie tak, jakby dostał obuchem w głowę. Widziałam, że bardzo intensywnie się nad czymś zastanawiał, a to nie wróżyło niczego dobrego. Wręcz walczył sam ze sobą. Niedowierzał w to co usłyszał.

Do dziś nie zastanawiam się, jak ten skubaniec to zrobił i nie mogę znaleźć odpowiedzi. W ułamku sekundy znalazł się przy mnie, już nie pierwszy raz łapiąc w żelazny uścisk i przygwożdżając do ściany. Po chwili do moich uszu dotarł jego śmiech. Ironiczny śmiech. Nieprzyjemny i zarazem tak przeraźliwie płoszący. Miałam ochotę skulić się jak mała dziewczynka i schować się przed całym światem. Ale musiałam walczyć o siebie, bo jak nie ja, to kto?

- I co, tego chciałaś? – Wysyczał do mojego ucha lekko się pochylając i jeszcze mocniej przyciskając mnie do ściany swoim ciałem. – Pytam. Tego chciałaś?

- Yyy.. – zdołałam tylko jęknąć, byłam przerażona.

- Hmm.. żadnej ciętej riposty? – Marcin zaczął błądzić ustami po mojej szyi. – Ja tu kogoś nie poznaję.

- Mógłbyś przestać?

- A co, nie podoba ci się? – Naparł swoim ciałem jeszcze bardziej na moje, demonstracyjnie pokazując, że nie odpuści.

- Myślę, że powinieneś prze… – przerwał mi, wpijając się w moje usta. Spodziewałam się zachłannego pocałunku, rozrywającego mnie od środka. Ale nie, nie tym razem. On całował mnie bardzo spokojnie, trochę leniwie, jednak równie namiętnie co poprzednio. To było takie złudne, chciałam wierzyć w jego dobre intencje, ale myślałam tylko o tym, że robi to, by uśpić moją czujność. Co więc mogłam zrobić? Pierwsze co przyszło mi do głowy, to porządnie kopnąć go w krocze, ale skutecznie mnie unieruchomił, więc to nie wchodziło w grę. Zatem nagle, bez ostrzeżenia zacisnęłam swoje zęby na jego języku. I bynajmniej, nie było to delikatne. Zrobiłam to z całą, dostępną mi siłą.

- Mrrr… – zamruczał zadowolony, nie przerywając pocałunku. Czy mi się zdawało, czy on był zadowolony z takiego obrotu wydarzeń? Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, w jakie tarapaty wpadłam. Skoro podobał mu się gest, który przeciętnego człowieka by odrzucił, to co będzie dalej? – A ja myślę, że nie powinnaś tyle myśleć, Madziu.

- Magda – sprostowałam – mów mi Magda.

- Dobrze – opowiedział krótko, co było podejrzane.

- Muszę do łazienki, teraz – dodałam i poczułam jak jego ręka wciska się pomiędzy nasze ciała i napiera na mój brzuch.

- Masz mnie za idiotę? – Nawet nie krył rozbawienia.

- Nie, absolutnie, stwierdzam tylko fakt. Chyba nie chcesz mieć czerwonych plam na ścianie?

- Ach, czerwonych – burknął z niedowierzaniem – a może ja właśnie chcę je mieć? Od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad remontem. Czerwone ściany, czemu nie? Co myślisz?

- Ja nic nie myślę, bo nie powinnam, prawda? – Odgryzłam się i odczuwałam z tego powodu nie małą satysfakcję.

- Mądra dziewczynka, nawet bardzo mądra – uśmiechnął się i ponownie pocałował, z dobrze wyczuwalną czułością. Robił to tak, jakby dopiero mnie poznawał, smakował po raz pierwszy i bał się, by czymś mnie nie urazić. Nie zniechęcić. A doskonale dało się wyczuć, jak bardzo chciał więcej.

- Przestań! – Wrzasnęłam, gdy poczułam jak jego ręka zsuwa się w dół mojego brzucha i odchyla materiał legginsów, następnie majtek i próbuje się wślizgnąć do środka. – Przestań, to nie jest zabawne! – powtórzyłam, próbując się bronić, lecz słabo mi to wychodziło biorąc po uwagę fakt, iż miałam ręce skrępowane nad głową.

- Au! To boli kretynie! – Syknęłam gdy poczułam w środku jego palce.

- Oj nie ładnie tak kłamać, nie ładnie. Zaraz, zaraz – stał skonsternowany, patrząc na mnie tak jak jeszcze nigdy – czekaj, ty pisnęłaś z bólu?

- Nie, skądże – ironizowałam, a on aż otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.

- Ciebie to zabolało??

- Mam ci to na kartce zapisać czy jak?

- Czyli, że to znaczy, że ty… no wiesz? – Jąkał się jak mały chłopiec.

- A co do cholery, myślałeś że puszczam się z każdym kto ma na mnie ochotę? I tak, to znaczy, że jestem dziewicą! Co więcej, nie oddam mojego dziewictwa bez walki – zastrzegłam.

- Ale to może być bardzo przyjemna walka.

- Zwariowałeś? Zabieraj tę łapę! – Na co on liczył? Patrzył na mnie tak, jakby nie rozumiał wypowiadanym przeze mnie słów, więc powtórzyłam spokojniej – weź rękę.

- Wiesz, ja rozumiem, że to może być dla ciebie coś ważnego..

- I jest – wtrąciłam pośpiesznie.

- …i ja ci nie zamierzam tego odbierać. – Odetchnęłam z ulgą, lecz nie było dane mi zaznać spokoju – myślę jednak, że coś mi się należy.

- Być może, ale tym czymś z pewnością nie jestem ja.

- Ale to ciebie chcę. A chcieć to móc.

- Bzdura! Nie chcesz mnie, chcesz tylko dobrej zabawy, której ja nie zamierzam ci dostarczyć.

- Co takie maleństwo jak ty może mi zrobić? Chyba pamiętasz jak się skończył twój bezsensowny sprzeciw ostatnim razem – i w tym momencie splunęłam mu w twarz. Wszystko co robił, wiązało się z poniżeniem, a ja nie mam zamiaru być jego kolejną zabawką.

- Zadziorna z ciebie kurewka, ale tylko kurewka – powiedział puszczając mnie tak gwałtownie, że aż się zatoczyłam.

dajsieuwiesc

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1251 słów i 6837 znaków.

6 komentarzy

 
  • malinowamamba20

    Świetne ! :)

    10 sie 2014

  • dajsieuwiesc

    tak i naprawdopodobniej będzie dzisiaj :)

    10 sie 2014

  • ..

    Bardzo fajne opowiadanie,czy kolejna część mogłabybyć dzisiaj?:)

    10 sie 2014

  • nk

    Napisz kolejną jeszcze dziś .

    10 sie 2014

  • Cam

    Czekam na wiecej :)

    10 sie 2014

  • PISZ DALEJ

    WIECEJ WIECEJ JAKIE EMOCJE!!!

    10 sie 2014