! Od Zawsze.. Na Zawsze.. I Aż Po Śmierć..! Cz.22

! Od Zawsze.. Na Zawsze.. I Aż Po Śmierć..! Cz.22W głowie dalej zastanawiałam się skąd on wiedział że tu jestem. Stałam tak przed nim i nie wiedziałam już co mówić ani robić. Nie chce się przecież z nim kłócić. Popatrzałam w stronę garaży, była tam już Zuza z Kubą, mogłam zauważyć że się kłócą. Hah skąd ja to znam. A teraz nad wszystkim się zastanawiam, wszystko mnie dookoła interesuje zamiast pogadać z Kacprem. Kurcze... Musze się z nim pogodzić, musi być dobrze.  
-Proszę cie spójrz na mnie... -Powiedział przybity. Chwilę się zastanawiałam i zaryzykowałam. Spojrzałam... -Nie chce się kłócić. Czy zawsze jak jest dobrze to musi się coś stać że będziemy się kłócić?.  
-Nie chce się kłócić, ale to ty zacząłeś.  
-Przepraszam. Wiem że nie tak powinno być.
-Też przepraszam.
-Nie masz za co. -Powiedział i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili stałam już przytulona do niego. Znów spojrzałam w stronę Zuzy. Chyba chciała iść stamtąd, ale Kuba jej zagrodził przejście . Wzięłam Kacpra za rękę i szliśmy w tamtą stronę. Po chwili Zuza stała przytulona do Kuby, to było urocze. Hehe. -Słodko. -Zaśmiałam się i posłałam im promienny uśmiech. Zuza też się zaśmiała a Kacper objął mnie w pasie. -W ogóle tak oficjalnie Zuza Kacper, Kacper Zuza. Kuba Kacper , Kacper Kuba. Uff. -
-A my się już znamy.-Powiedział Kuba. A ja i Zuza patrzałyśmy na nich zdziwione.
-W Krakowie się poznaliśmy. Na walkach. Stąd wiedziałem że możesz tu być bo pamiętam że mówił o własnym torze.  
-Aaa. Okey.
-Aneta masz ochotę na spacer?  
-A gdzie polecasz?
-Haha pokaże ci. -Stałyśmy tak i się śmiałyśmy a chłopaki tylko na nas patrzyli.
-Jak coś przeskrobiecie... -Zaczął Kuba a po nim dokończył Kacper.
-To nie będzie miło. -Popatrzałyśmy na nich i się zaśmiałyśmy.
-Jasne.-Powiedziałyśmy równo z Zuzą trochę lekceważąco.  
-Dobra to ja idę na chwilę do ojca a ty poczekaj na mnie i pójdziemy.  
-Ok. -Rzuciłam a Zuza szybko oddaliła się .
-Wy naprawdę macie nic nie przeskrobać. -Rzucił do mnie Kacper.
-A myślisz że niby co takiego zrobimy że mamy coś przeskrobać?
-Pójdziecie się napić.
-Ta. A są jakieś fajne kluby? -Zapytałam a Kuba i Kacper posłali mi wściekłe spojrzenia.- No okey, okey. Spokojnie.  
-Obiecuję ci że cie zabije jak się upijesz.  
-A jak się napije?
-Mam ci mówić. -Zapytał ale akurat przyszła Zuza więc pożegnałyśmy się z nimi i ruszyłyśmy w świat :D  
-Gdzie idziemy tak w ogóle? -Zapytałam.
-Nie wiem. A na co masz ochotę?
-Na tańce !  
-Hmm dobry pomysł.
-Ej ale ja muszę się najpierw przebrać jak lecimy.  
-Ja też, więc chodź szybko do mnie to tuż za rogiem a potem pójdziemy do ciebie.
-Okej. -Szybko dotarłyśmy do jej domu. Mieszkała w pięknym białym domu, aż mnie zachwycił. Zuza szybko wybrała ubrania do klubu. Ubrana była w czarne spodenki, białą bokserkę a na to lekką katankę. I do tego czarne trampki za kostkę. Wszystko fajnie ze sobą się komponowało, a nie mogłyśmy się odstawiać za bardzo przecież bo chłopaki by nas zabili. Choć i tak to zrobią. Po jakichś 10 minutach byłyśmy w hotelu. Szybko dostałyśmy się do pokoju, raz dwa wybrałam ubrania podobne do Zuzy. Ale różniły się. Szybki makijaż z Zuzą lekkie dodatki i jesteśmy gotowe.  
Wyszłyśmy z pokoju a na dole w holu natknęłyśmy się na Kacpra i Kubę...  
Chciałyśmy przejść niezauważone ale coś nam nie wyszło.  
-Zuza, Aneta? -Powoli się odwróciłyśmy i zauważyłyśmy lekkie wkurzenia na twarzach chłopaków.
-Coś się stało że was tutaj spotykamy? Poza tym chyba nie przebierałyście się tylko po to żeby iść do klubu?- Zapytał Kuba
-No coś ty braciszku, oszalałeś? Aneta wylała na nas swój koktajl, kompletna ciamajda z niej. Dlatego musiałyśmy się przebrać. Tyle.-Odezwała się Zuza, a ja chciałam jak najszybciej stąd wyjść. Zaraz zacznę się śmiać normalnie. Chłopaki popatrzyli na mnie a ja próbowałam być przekonująca.
-O której wrócicie?  
-Kacper ale my nie wiemy o której.
-Masz być w hotelu nie później niż o 22.  
-No proszę cie. Przecież to szybko minie. Nie wkurzaj się, będę koło 1.
-Od razu koło 5 .
-Serio??
-Nie. 23.
-Druga.
-Chciałabyś.
-Trzecia?
-24 i tyle.
-Daj chociaż czas do tej drugiej.
-Nie będziesz się włóczyć sama po nocach.
-Nie będę sama, będę z Zuzą.
-Mamy do was dołączyć?.  
-Nie, dobra do pierwszej.
-24.
-1.
-24.
-1.
-Aneta!.
-No Kacper proszę.
-Hej,co tu się dzieje?- Podszedł do nas Niko i Adam.
-Niko mogę do pierwszej lub drugiej?
-Zależy co takiego.
-Być na świeżym powietrzu.
-Zgłupiałaś chyba, z kim niby.?
-Z Zuzą. -Nikodem zlustrował Zuzkę, czy mi się wydaje czy wpadła mu w oko??  
-Nikodem no nie mów że się zgodzisz żeby same się szwendały o tej porze .- Rzucił do niego Kacper.
-A uważasz że do której powinny być?
-24.
-Nieee, do drugiej. -Mam nadzieję że jakoś ich przekonam.  
-A co będziecie tak w ogóle robić?
-Pozwiedzamy, połazimy po galerii i tak dalej. -Odezwała się Zuza.
-No chyba nie o tej godzinie.-Zareagował Kuba
-No prosimy... -Powiedziałyśmy zażenowane.
-Będziemy ciągle do was dzwonić.-odezwał się Kuba
A jak coś się będzie dziać macie dać nam znać. Zrozumiano?- Odezwał się Adam, a mi i Zuzie na twarzy pojawiły się wielkie uśmiechy. Ni stąd ni zowąd rzuciłyśmy się na nich i im dziękowałyśmy.
-Zuza dobrze wiesz że cię zabije jak sięgniesz po alkohol. -Rzucił do niej Kuba.  
-Ehh wiem, ale nie potrzebnie się o to wkurzasz.
-Aneta do ciebie też się to tyczy. -Rzucił do mnie Kuba. A ja kiwnęłam głową i zaczęłam się śmiać.
-Wiesz dobrze że i tak nie możesz nic mi zrobić? -Zapytałam
-Ale my możemy. -No i mój błąd. Naraz odezwali się Kacper,Nikodem i Adam.
-No niedosłownie.
-Dosłownie.
-Wkurzacie się o byle co. -Stwierdziłam. -Dobra my spadamy. -Dałam Kacprowi buziaka w policzek, wzięłam Zuzę pociągnęłam za rękę i wyszłyśmy stamtąd jak najszybciej.
-Do klubu mamy jeszcze trochę czasu. Co chcesz robić?
-Może chodźmy pozwiedzać . Haha. -Ruszyłyśmy w drogę, byłyśmy tu i tam. Zbliżała się już godzina 20. -To co, jaki fajny klub znasz?
-Hmm... Jakiś nowy jest 'The Dream' nie byłam tam jeszcze ani razu ze znajomymi czy z Kubą. Więc możemy tam iść.
-Okej, daleko to?
-W sumie stąd to nie.  
-No to chodźmy. -Zmierzałyśmy w stronę klubu, rzeczywiście WCALE nie było daleko. -Zuza daleko to, bolą mnie nogi a jeszcze nie zaczęłam tańczyć.
-Narzekasz marudo. Chodź już go widać. -Rzeczywiście, z daleka można było zauważyć dobrze oświetlony klub. Po chwili znalazłyśmy się w środku, przy wejściu stali ochroniarze ale mimo tego nas wpuścili a nawet próbowali do nas zarywać. To było dla nas śmieszne. Zajęłyśmy fajną kanapę i  na początek Zuza zamówiła nam po drinku.
-Myślisz że nas zabiją?
-Tak myślę właśnie. Dlaczego Kuba się tak wścieka jak masz gdzieś iść, lub o alkohol, albo o jazdę?
-On tak już ma, kiedyś prawie miałam wypadek przez jakiegoś idiotę jak jeździłam i teraz sporadycznie to robię bo mi nie pozwala. Rozumiem że się martwi ale no kurde nie da się żyć. Uważa też że po prostu zacznę pić jak wszystkie nastolatki w moim wieku a nawet młodsze, i że zejdę na złą drogę i tak dalej. A tych dwóch chłopaków co doszło wtedy do nas w hotelu, kto to był?
-Ten którego prosiłam żeby się zgodził za czym idzie że przekona i ogarnie Kacpra to Nikodem mój brat, a drugi to Adam mój przyjaciel. A co wpadł ci któryś w oko?
-Wiesz Adam nie jest zły, ale twój brat...  
-Podoba ci się?
-Może troszkę.
-Aaa! Podoba ci się!
-Dobra cicho! Przecież i tak go nie znam. A on nie zna mnie. Poza tym pewnie ma dziewczynę.
-A jak nie ma?
-To nic. Dobra chodź idziemy tańczyć.-Dopiłyśmy do końca nasze drinki i poszłyśmy na parkiet. Po kilku piosenkach dopiero zeszłyśmy, trochę się napiłyśmy i dalej. Przez kolejne godziny tak w kółko. Aż w końcu wyszłyśmy na dwór bo Zuza uznała że chce zapalić.
-Czy aby nie miałaś rzucać?
-A kto ci to powiedział? Od czasu do czasu można, chcesz?
-No pewnie. -Siedziałyśmy tak chwilę w ciszy póki nie zaczęły dzwonić nasze telefony. -Kto?-Zapytałam.  
-Kuba, a u ciebie?
-Kacper, odbierz.- Powiedziałam i odebrałam swój.
-Aneta kurwa miałyście się odzywać.
-Kacper kochanie uspokój się.
-Nie podoba mi się ten twój spokój.  
-Nie mam powodu do wściekania się po prostu.
-Jasne, gdzie jesteście?
-Na dworze, a co?
-Nic.
-Kacper no proszę cie.
-O co niby?
-Żebyś się uspokoił, wyluzuj no. Nie mogę zawsze siedzieć bezczynnie. -Powiedziałam i spojrzałam na Zuzę która też dalej gadała z Kubą.
-Mówisz tak jakbym miał się wkurzyć za coś.
-Ty się zawsze wkurzasz.
-Tylko wtedy gdy mam powody.  
-Ehh. Dobra Kacper wiesz już wszystko? Chyba mam jeszcze czas na powrót, pogadamy jak coś jak wrócę. Pa, Kocham Cię.- Nie czekając na odpowiedź z jego strony rozłączyłam się.  
-Zuza kończ już z nimi gadać, czas ucieka.  
-No właśnie braciszku, słyszałeś. Kocham cie, pa. -Szybko się rozłączyła i wróciłyśmy do środka.- Na co masz teraz ochotę?
-Zależy co polecasz.
-A nie wiem, zapytam barmana. Poczekaj. -Widziałam jak Zuza się oddala i zaczyna rozmowę z barmanem, po chwili oboje patrzą w tą stronę. A po kilku minutach Zuza wraca z czymkolwiek ona ma.- Szerze mówiąc nie wiem dokładnie co to, ale ponoć jakaś mieszanka drinku z wódką. Jak nie spróbujemy to się nie dowiemy.
-Spoko. -To jest niezłe a za razem mocne, czuję jak alkohol miesza się w żyłach z krwią.
-Niezłe nawet. -Odezwała się Zuza a ja jej przytaknęłam i po jakimś czasie wróciłyśmy na parkiet. Kolejne piosenki, kolejne zamówienie. I tak w kółko. Nie chodziło tu o upicie się , bardziej o zabawę. No a to taki dodatek. Gdy już byłyśmy trochę wstawione wyszłyśmy z klubu, stanęłyśmy pod ścianą i jeszcze zapaliłyśmy. Podeszło po chwili do nas kilku chłopaków.
-Siemka, chcecie może? -Zapytał jeden i podał nam prawdopodobnie jointa.
-Co to? -Zapytała Zuza.
-Joint. -Powiedziałam. I wzięłam bucha.
-Skąd wiedziałaś ?-Zapytali.
-Moja słodka tajemnica. -Zaśmiałam się, Zuza wzięła bucha a ja jeszcze jednego, drugiego i trzeciego. I odeszłyśmy od nich żegnając się .  
-Chodź musimy już wracać.
-Wiem ale bolą mnie nogi. -Powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.
-Ty się śmiejesz a mi nie dobrze.  
-No weź przestań. Haha. Po czym ci nie dobrze?
-Po tym skręcie.
-Dziwne, hah mi jak ma być nie dobrze to po tej całej mieszance. - Szłam dalej śmiejąc się. W głowie zaczęła mi kręcić się jakaś piosenka więc sobie ją ciągle nuciłam.
-Aneta, przestań to nucić bo szlag mnie trafi. -Rzuciła zdegustowana a ja się dalej śmiałam i nuciłam. Zaczęłam się kręcić w kółko i świat zaczął mi wirować. -Zaraz się wywalisz. -Rzuciła rozśmieszona a ja nagle się potknęłam i wywróciłam. Czułam że mam zdarte kolana a być może krew leci ale było ciemno więc nic nie widziałam.-Nic ci nie jest? -Zapytała przejęta.
-Nie, spokojnie. Nie jestem dzieckiem. -Powiedziałam i się zaśmiałam. Szłyśmy tak rozbawione, powoli zaczynałyśmy normalnie funkcjonować.  
-Wiesz fajnie było. -Odezwała się Zuzka.
-Wiem. -Dalej się śmiałam.- Wiesz chyba dalej mnie trzyma, no chociaż nie po piciu.  
-Widać po twoich oczach. -Rzuciła gdy akurat moją twarz oświetliła jakaś lampa.
-Lipa lipa lipa. - I zamiast się martwić ja dalej się śmieje.- O popatrz jesteśmy niedaleko twojego domu, i całe szczęście bo zostało jakieś pół godziny.  
-Haha no. Daj znać jak wrócisz i czy ktoś robił ci jakaś aferę. No i uważaj na te oczy i ten swój humorek za dobry.
-Oj tam. Dobra widzimy się jutro, no chyba że będzie masakra ze wstaniem. Haha Pa.-Pożegnałyśmy się, upewniłam się że weszła do domu i ruszyłam w stronę hotelu. Po 15 minutach tam dotarłam, nogi bolały mnie niemiłosiernie, myślałam że zemdleje. Udałam się w stronę windy i po chwili byłam przed pokojem. Chwilę dziwiłam się że nikt nie czeka ale było mi to na rękę więc cieszyłam się. Weszłam do pokoju i Kacper też spał. Usiadłam sobie wygodnie na fotelu i napisałam sms-a do Zuzy że już jestem. Siedziałam tak sobie ale po chwili zerwałam się do toalety bo zaczęłam się strasznie czuć. Nie miałam już siły na nic. A w dodatku nie chciałam obudzić Kacpra. Gdy uznałam że nie będę wymiotować wolnym krokiem poszłam z powrotem na fotel. Nie wiem nawet kiedy usnęłam...
Następnego dnia obudziłam się w łóżku? Bolała mnie głowa i znów było mi nie dobrze. Kacpra nie było w pokoju a na zegarku dochodziła godzina 12. Jakim cudem? Szybko poszłam do łazienki i zwymiotowałam. Ostatni raz takie coś, imprezy owszem ale bez picia. Usiadłam i oparłam się o ścianę. Po chwili zaczął dzwonić mi telefon a mi nie chciało się za żadne skarby iść po niego. Jednak w końcu się przemogłam i poszłam, wzięłam go i wróciłam do łazienki znów opróżnić mój żołądek. Opłukałam usta i telefon znów zaczął dzwonić więc odebrała.
-Hej Laska. -Usłyszałam po drugiej stronie Zuzę.
-Siemka. Jak się czujesz?
-Szczerze to źle, mimo że było warto. A ty?
-Mam zgon. Haha A jak tam Kuba wczoraj lub dziś?
-Nie wiem, nie spotkałam go jeszcze na swojej drodze ani razu. A u ciebie?
-To samo, przyszłam to wszyscy spali, wstałam nikogo nie ma. Znaczy w pokoju na pewno nie ma Kacpra. Ale może to i dobrze. Czuje się masakrycznie, wszystko mnie boli. Głowa, trochę brzuch i strasznie nogi. A również kolana.
-No co ty chcesz przecież się wywróciłaś. A mówiłam ci żebyś przestała.
-Ty wykrakałaś. Dobra ja spadam muszę się przebrać i w ogóle bo nie dość że sama umrę to jeszcze mi pomogą jak się ktoś ogarnie. Daj znać co tam u ciebie potem, jak z Kubą i w ogóle. Paa.- Rozłączyłam się i myślałam że się nie podniosę. Wymuszeniem wstałam i poszłam po jakieś ubrania. Postawiłam na szarych spodenkach dresowych i białej koszulce z napisem. Wróciłam do łazienki i umyłam się choć było trudno bo kolana piekły niemiłosiernie że aż myślałam że się popłacze, nie robiłam makijażu bo dziś to chyba spędzę dzień w pokoju. Włosy zostawiłam rozpuszczone bo nie miałam siły aż tyle czasu trzymać ręce wysoko żeby związać je. Wyszłam z łazienki odświeżona ale i zmarnowana i rzuciłam się na łóżko. Chyba umrę zaraz. Tak mi się kręci w głowie że yhh i dalej chce mi się wymiotować. Szybko poszłam do łazienki … Po jakimś czasie umyłam zęby i znów wróciłam na łóżko. To jest zgon po prostu, mogę już umierać. Zaśmiałam się sama do siebie. Znów telefon dzwoni, no ludzie dajcie żyć.
-Halo? -Odparłam zmarnowana.
-Widzę zgon na całego.
-Zuzaa. Z czego się śmiejesz, jeszcze jakbyś się lepiej czuła.
-Widziałam się z Kubą i rodzicami.
-Oł i co?
-Powiedzieli że wydaje im się że coś jest źle. Odparłam że źle się czuje ale widziałam te Kuby spojrzenie, nie mogłam nic zjeść kompletnie. Jak widzę jedzenie to aż wymiotować mi się chce.  
-Eh mi też się chce. Umrę tu. To był jednorazowy wypad . Nigdy więcej, no chyba że organizm się przyzwyczai bardziej. Haha A tak serio to  co robisz dzisiaj?
-Nie wiem, a jak z Kacprem?
-Nie wiem. Nie ma go. A to dobrze i źle.
-Wiesz że wpadam dziś do ciebie?
-Tak? Chce ci się iść? Masz na to siłę?
-No co ty, słyszałam jak Kuba się drze że idę z nim dziś do ciebie i Kacpra.  
-Aha. No to ciekawie, czekaj muszę zwymiotować. -Rzuciłam i szybko znalazłam się w łazience.
-Haha ja też.  
-Jak tak dalej pójdzie to całą pastę zużyję. -Rzuciłam do niej rozbawiona i zażenowana gdy znów myłam żeby.
-No to witaj w klubie.
-O nie, nie gadaj mi o żadnym klubie. -Powiedziałam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Dobra to widzimy się później a raczej nie później bo zaraz 14 więc pewnie za niedługo będziemy.
-Ta a gdzie jest Kacper. Yh. Widzimy się później pa. -Rozłączyłam się i wolnym krokiem wyszłam z łazienki. Dlaczego to takie straszne? HAHA.
Położyłam się i włączyłam w telewizorze muzykę i tak oto usnęłam. Więc może to i dobrze. Mniej męczenia się. Z pięknego snu, wyrwali mnie chłopacy.  
-No chyba nie masz zamiaru przespać całego dnia? -Zapytał Adam.
-Mam a co?
-Nic, przynieśliśmy ci jedzenie z takiej knajpki. -Pokazał na stolik i gdy zapach tego jedzenia dotarł do mnie znów zaczęłam się źle czuć. Nie zważając na nich szybko znalazłam się w łazience, zamknęłam się od razu i po chwili zwymiotowałam. Przecież to jakaś masakra. Siedziałam sobie pod ścianą nie zważając na to że oni dobijają się do drzwi. Po jakimś czasie uspokoiło się i usłyszałam Zuzę ? Nareszcie!  
-Ej Aneta, wpuść mnie łajzo. -Usłyszałam Zuzę na sto procent i powoli się podniosłam i otworzyłam jej drzwi. Weszła i zamknęła je za sobą. Przytuliła mnie i usiadłyśmy sobie pod ścianą.- Jak się czujesz?
-Źle.
-Skarżą się że się tu zamknęłaś i siedzisz, nikogo nie wpuszczasz.  
-No co ty, mają mnie zobaczyć w takim stanie?
-Jesteś strasznie blada. Co z kolanami? -Zapytała i popatrzałyśmy na nie. No tak jakieś rany coś tam.
-Mniejsza w nie, nawet ich nie dotykam bo boli. A ty jak się czujesz?
-Dostałam tabletki od Kuby.
-Co?
-No, powiedział że wiedział że tak będzie. Że też jakiś jego kumpel mu doniósł że mnie widział z kimś. No i w ogóle.
-Nie był wkurzony?
-Żartujesz sobie ? Darł się gorzej niż nie wiem, kobieta wkurzona na męża. Był wkurwiony.
-Sorki.
-Ej nie ma tu twojej winy, no coś ty. Wiesz mam chyba w torebce kilka rzeczy do makijażu i być może tabletki. Jeśli nie chcesz żeby cię taką widzieli to ogarniemy to. Przecież nie dadzą ci potem spokoju jak przesiedzimy tu cały ten czas. Okey?
-Okey. Ale nie wpuszczaj tu nikogo. -Powiedziałam i zaczęłam myć zęby, Zuza poszła a po chwili wróciła z torebką. -W porządku?
-Ta, słabo mi ale jest okey.  
-Ej to ty siadaj, dam sobie sama rade. No już. -Zuza usiadła a ja zrobiłam lekki makijaż żebym nie była aż taka blada.  
-Nie mam tabletek, to dziwne bo wydawało mi się że je miałam.
-Spokojnie aż tak to ich nie potrzebuje, przejdzie. -Gdy uznałam że jest okey, pomogłam Zuzie wstać i wyszłyśmy. Czułam że wszyscy się na nas patrzą, śledzą każdy ruch. Nie patrzałam na nich, no nie mogłam. Położyłam się na łóżku a obok mnie wbiła Zuza. Wzięłam telefon i napisałam jej sms-a .
/Do: Zuzaa :D/
Jak będziesz się źle czuć to masz mi mówić”
Po chwili ona odczytała to i wybuchnęła śmiechem.
/Od: Zuzaa:D/
„Mogę już?”
/Do: Zuzaa:D/
„HAHA Nie jeszcze nie możesz :)
/Od: Zuzaa:D/  
„Pff to lipa. ;)

Zakończyłyśmy tą 'rozmowę' i leżałyśmy. Chłopaki tam sobie gadali czasem zerkając w naszą stronę.  
-Powinnyście coś zjeść. -Odezwał się Kuba, a ja popatrzałam na niego i myślałam że go zabiję. Może i byłam głodna ale nie odczuwałam tego.  
-No właśnie, już siadać i jeść. -Teraz i ty Kacper przeciwko mnie?? -No raz raz. -Zwlekłyśmy się z Zuzą ledwo z łóżka i usiadłyśmy na wolnych miejscach. Jak patrzyłam na to jedzenie to nie mogłam aż, zaraz zwymiotuję. I widzę że Zuzę dręczy to samo.  
-Zuzka chodź na chwilę. -Powiedziałam i pociągnęłam ją do łazienki.
-Jezu czy tobie też aż niedobrze się robiło od tego? -Zapytała zamykając łazienkę na klucz i siadając pod ścianą.
-Tak, masakra. Myślałam że ich zamorduję.- Powiedziałam i weszłam sobie do wanny.
-Będziesz leżeć w wannie?
-Tak nie jest aż tak źle. I spać mi się chce.
-Na łóżku mogłaś spać a nie w wannie.
-Nie mogłam, twój brat mi przeszkodził. A jak nie ma się czego się lubi to się lubi co się ma.
-Wiesz zaraz tu usnę. -Powiedziała zamykając oczy.
-To idziemy spać. -Rzuciłam i włączyłam w telefonie piosenki. Dosłownie zasypiałyśmy przerwało nam tylko otwieranie drzwi. Jakim cudem niby? Dajcie spać. Do łazienki wszedł Nikodem z Kacprem. Aż zdziwili się na nasz widok. Chciałam się zaśmiać ale nie miałam siły, sen mnie wzywał. Zuza to chyba już usnęła bo Nikoś wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Widziałam że jeszcze popatrzał tutaj ale potem zostałam sama z Kacprem.
-Hej słoneczko, co się dzieje.
-Chcę spać tylko.
-Mogłyście na łóżku a nie tutaj.
-Nie, bo kazaliście nam jeść.
-Źle się czujesz?
-Kuba nic ci nie mówił?
-A co miał mówić?
-O całym wieczorze gdy wyszłyśmy z Zuzą.
-Co się działo? -Zapytał. A ja już trochę się przebudziłam i zaczynało mi się odechciewać spać.
-Nie wiem jak mam ci powiedzieć... -Powiedziałam, podkuliłam nogi i spuściłam głowę.
-No raczej to nic strasznego. No przecież mnie nie zdradziłaś,co nie.
-Co? Nigdy w życiu. Kocham cię przecież. Po prostu poszłyśmy do klubu no i w ogóle...
-Ja ciebie też ale jak mówię żebyś nie piła to chociaż spróbuj nie pić aż tyle.-Powiedział i podniósł mój podbródek tak żebym na niego patrzyła. -Nie chcę żebyś doprowadzała się do takiego stanu. Martwię się wtedy strasznie o ciebie. Nie chcę cię nigdy stracić.
-No ale nie stracisz. Po prostu za bardzo zabalowałyśmy.
-Paliłaś fajki?- Zapytał a ja spuściłam po raz kolejny głowę. Nic mi to nie pomoże ale nie chcę patrzeć mu w oczy gdy wiem że jest zawiedziony moim zachowaniem. -Czyli tak. To mamy chyba już wszystko wyjaśnione. Słońce chodź.
-Kacper bo... Ja paliłam fajki owszem ale ... Też kilka razy zaciągnęłam się skrętem. -Powiedziałam na niego nie patrząc. Czułam że się wkurzył teraz. -Proszę cie nie wkurzaj się.
-Jak mam się kurwa nie wkurzać jak doprowadzasz się do takiego stanu? -Warknął a mi po policzkach poleciało kilka łez... To tylko moja głupota...
-Nie chcę się z tobą kłócić.
-A nie mogłaś o tym wcześniej pomyśleć?! Teraz obydwie zaliczacie zgon.!  
-Kacper nie krzycz na mnie.-Powiedziałam cicho dalej na niego nie patrząc.
-A co mam robić?! Może ci pogratulować? Co?!  
-Przestań na mnie krzyczeć! - Tym razem sama krzyknęłam i popatrzałam na niego cała zapłakana.- Wynoś się stąd !. -Chciał kucnąć przy mnie. -Wypad! -On wyszedł a ja zaniosłam się płaczem. Po chwili czułam że ktoś mnie przytula, podniosłam głowę. To była Zuza, musieliśmy ją obudzić.
-Cii będzie dobrze. -Siedziałyśmy chwilę, a potem zmyłam ten makijaż i zrobiłam nowy. Wyszłyśmy z łazienki a ja od razu złapałam za walizkę i szukałam ubrań. Wzięłam torbę i spakowałam do niej szare dresy i białą bokserkę, słuchawki, portfel. Wrzuciłam walizkę z powrotem pod łóżko, torbę położyłam na łóżku i wróciłam do łazienki po telefon. Gdy upewniłam się że wszystko miałam wzięłam torbę przewiesiłam sobie przez ramię i miałyśmy z Zuzą wychodzić.  
-Gdzie się wybieracie? -Zapytał Nikodem.
-Daj nam spokój. -Odezwałam się i wyszłyśmy. Zadzwoniłyśmy po taksówkę i chwilę czekałyśmy na nią przed hotelem. Gdy już byłyśmy w niej podałam adres i ruszyliśmy. Po jakimś czasie wysiadłyśmy pod dużą halą. Weszłyśmy do środka a tam trenowali chłopacy od nas z Konina z moim trenerem. Poszliśmy do niego, przedstawiłam mu Zuzę i poprosiłam żeby zrobił mi trening teraz. I mimo że nie chciał się zgodzić jakoś udało mi się go namówić. Zuza niestety nie chciała mi towarzyszyć i powiedziała że woli popatrzeć. Już po półtorej godzinnym treningu nie chciało nam się wracać więc skakałam sobie na skakance i tutaj Zuza się dołączyła. Tak sobie skakałyśmy a przed nami stanęli Nikodem i Kacper.
-Możemy pogadać? -zapytał Kacper. A ja się nie odzywałam tylko zalej skakałam, jednak przeszkodził mi on wtykając nogę . -Proszę.
-Yh. -Wzięłam go za rękę i poszłam z nim na koniec hali gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.
-Chciałem cię przeprosić za ten wybuch, za to że krzyczałem na ciebie, i za to że przeze mnie płakałaś. Nie przyjechaliśmy się kłócić, niech w naszym życiu w końcu się coś ustatkuje a nie tylko kłótnie. Jak tak to ma być to wtedy to chyba nie ma sensu.
-Chyba nie chcesz ze mną zerwać.
-Co? Nie! Chce się pogodzić.
-Ja też. Przepraszam za to że poszłyśmy tam, i za wszystko później. Nie kłóćmy się już.-Powiedziałam, on kiwnął głową na zgodę i mnie pocałował. -Kocham cię Kacper.
-Ja Ciebie też skarbie.- Kierowaliśmy się już w stronę Zuzy i Niko.
-Kacper a czy Nikosia ciągnie coś do Zuzy?
-A dlaczego mam ci mówić czy tak czy nie?
-Bo tak.  
-A co dostanę w zamian?
-Nic.
-No to nie.
-Dobra dobra, mów.
-Dasz mi buziaka?
-Tak.
-Najpierw buziak. -Dałam mu buziaka w policzek.-W usta albo ci nie powiem.- Zrobiłam tak jak powiedział a teraz wyczekiwałam odpowiedzi.-A teraz ci powiem że ci nie powiem. Spytaj go sama.  
-Żartujesz sobie? Nie żyjesz już.
-Pff. -Rzucił i mnie pocałował. Wziął za rękę i poszliśmy w ich stronę.
-Hej zakochańce. -Rzuciłam sobie do nich a oni obydwoje się nie odezwali. Stali się cholernie nieśmiali.  
-My wcale ...-Odezwała się pierwsza Zuza.
-Siostra ogar. -Dodał za nią Niko. OH ta parka musi być ze sobą.
*
*
*
*
Heeej, Witam z kolejną .  
Mam nadzieję że chociaż się podobała, że nie zanudziłam na śmierć.
Kolejną spróbuje dodać niebawem.  
Jak tam testy ?  
Jak mijają wam dni? :)  
Czasem się zastanawiałam czy aby ma sens to co piszę. Czy aby nie zrezygnować z tego...  
Jeszcze do niczego nie dotarłam...
Miłego! Pozdrawiam!

Malineczka2208

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4956 słów i 25888 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik cukiereczek1

    Uwielbiam pisz dalej:)

    4 maj 2016

  • Użytkownik Brak_nicu

    Uwielbiam to opowiadanien, prosze nie usówaj go .????????

    1 maj 2016

  • Użytkownik Kamilka889

    Ja ci dam zrezygnować !! Tylko spróbuj , a odwiedze cie tam u ciebie w tym kacapstanie ( boze nie moge przepisać tej twojej nazyw hah . ) Jest świetnie , a nie przejmuj sie jakimiś komentarzami ( czyt, pierwszy ekhm). Świetnie wychodzi to op , a jak skończysz to powiesze cie ( to tylko informacja :D)za ni ten tego

    25 kwi 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @KontoUsuniętelka889 Hahaha jaka motywacja ! :D Nie mam nic do innych komentarzy gdyż każdy wyraża swoje zdanie. I ma do tego prawo Miśkaa <3 Więc haha wiesz jak uznam ze rezygnuje to jakoś spróbuje żebyś się nie dowiedziała bo chce jeszcze żyć. :D Ktoś musi cię podenerwować :D :*

    25 kwi 2016

  • Użytkownik mariplosa

    A czemu chcesz zrezygnować? Coś ty świetnie ci idzie, jak Cie czytam to sama sie zastanawiam  czy nie zacząć ale ciągle brak mi czasu :/
    A wracając do opowiadania dużo tych kłótni a może tak teraz troche sielanki?? ;P a czytając ta część zastanawiałam się czemu chłopaki nie poszli z nimi do klubu wszystko by się inaczej skończyło  chociaż to zabawne było  może więcej juz nie będą tyle piły  hehe  
    Pisz pisz i nie przestawaj :):*

    24 kwi 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @mariplosa Hm sama nie wiem czemu dużo się w życiu dzieje . No to wiesz czekam na jakieś twoje opowiadanie :)  Tak teraz myślę żeby ich ustatkować bo przecież pomimo humorków i tak musi być dobrze? Może cisza przed burzą? Hehe Wiesz nie wszystko wiemy dlaczego, jak i po co xD haha Dzięki za motywację :) Postaram się cie nie zawieść i podołać każdego wymaganiom :) :*

    24 kwi 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudo ♡♡♡

    24 kwi 2016

  • Użytkownik Czarna21

    Pisz koniecznie dalej!  :)

    23 kwi 2016

  • Użytkownik karolciaaa4

    Fajna część ;) tylko (moim zdaniem ) troche przesłodzone...
    Oni co chwile sie kloca pozniej godzą i znowu to samo . Powtórka z rozrywki xD i do tego caly czas to " kocham cię " za dużo razy sobie to mówią :( ale ogólnie czesc jest świetna :) ! Pisz więcej ;)

    23 kwi 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @karolciaaa4  Dzięki, i rozumiem, szanuje twoje zdanie. :)

    24 kwi 2016