-Rozłączyliśmy się, a ja zeszłam z okna i zostawiłam je lekko uchylone. Podskakując na jednej nodze wyszłam na korytarz i poszłam kuśtykając w stronę windy. Stanęłam naprzeciwko niej i akurat z niej wyszedł Adam, z Nikodemem, kolegami i kierownikiem. O kurcze... Nikodem popatrzał na mnie lekko zły.
-Nie krzycz. -Powiedziałam gdy stanął bliżej mnie.
-Mówiłem ci przecież coś. Będziesz tak robić i zostaniesz tu dłużej. -Powiedział lekko wkurzony.
-Ale ja nie chce już tu być a co dopiero dłużej. Wracam do domu. -Powiedziałam i dalej kuśtykając wróciłam do pokoju. Wzięłam telefon, usiadłam na łóżko i zadzwoniłam do mamy.
-Hej mamo.
-Hej kochanie, coś się stało?
-Nie, mam tylko sprawę.
-No słucham.
-Bo chciałabym żebyś zadzwoniła do jednego z lekarzy w szpitali i kazała mu mnie wypisać na własne żądanie.
-Dlaczego jesteś w szpitalu?
-Coś z kostką, a oni dalej mnie tu trzymają. Mamo proszę, nie chce tu dłużej być.
-Dobrze już dzwonie. Napisz mi tylko w jakim szpitalu jesteś i jaki lekarz.
-Dobrze, zaraz ci napisze.-Gdy się rozłączyłam od razu napisałam jej co za szpital i jaki lekarz. Dobrze że mają te plakietki. Kacper lekko się przekręcił a ja natychmiastowo się odwróciłam... Przecież będzie zły jak się dowie.
Do sali wszedł Nikodem z resztą, w zrywce miał chyba jedzenie. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam się na łóżku i patrzyłam na sufit.
-Masz tutaj jedzenie.
-Nie jestem głodna, zjedzcie sobie. Lub zostawcie sobie na później.
-Jeszcze chwilę temu byłaś głodna. Musisz coś jeść jak tu jesteś.
-Już niedługo.-Powiedziałam cichutko do siebie.- Kacper jest swoim autem?
-Nie. -Odpowiedział Nikodem. No szkoda...
-To jadę z Adasiem.
-Gdzie? -Jezu...
-No jak to gdzie? Do domu.
-Najpierw musisz stąd wyjść, a póki co to się na to nie zapowiada.
-Zobaczymy -Dodałam cicho, i uśmiechnęłam się do siebie.
-Dzień dobry. -Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry -Odezwali się wszyscy, i Kacper który właśnie wstał, pocałował mnie w policzek i podszedł do reszty. A ja dalej sobie leżałam, przecież właśnie stąd wychodzę!
-Ooo witam szanownego doktorka -Powiedziałam z uroczym uśmiechem.
-Oto wypis. -Podał mi kartkę. A ja się uśmiechnęłam, i kpiąco popatrzałam na Nikodema. Wstałam z łóżka podeszłam do niego i wzięłam kartkę. -Bardzo dziękuje. Było miło. -ukłoniłam się teatralnie, podałam kartkę Nikodemowi i powoli wyszłam z sali. Wszyscy patrzeli na to zdziwieni, pewnie nie sądzili że tak szybko wyjdę. Ha to patrzcie. Dziwne ale po chwili znalazłam się na dole, podeszłam do samochodu Adasia. Przyjrzałam się mu a po chwili już mnie tak bolała noga że usiadłam sobie na masce. Po jakichś 5/10 minutach ze szpitala wyszła reszta. Czemu mi się wydawało że Nikodem był zły? Dobra może mi się wydawać. Wszyscy wsiedli do samochodów ale nikt nie odjeżdżał, Nikodem podszedł do mnie z Adamem i kurde się nie myliłam był wkurzony.
-Wsiadaj już, ona zaraz do ciebie dołączy. -Powiedział do Adama, przybili sobie piątkę i Adam wsiadł do auta. A ja lekko zdezorientowana popatrzałam na to. -Takim sposobem to jest gówno warte! -Powiedział i podał mi te kartki. -Nie mogłaś przesiedzieć tam normalnie no nie. Zawsze musisz coś odwalić. Jestem na ciebie wściekły. Z resztą nie tylko ja. -Odruchowo popatrzałam na wszystkich w autach. Każdy patrzył w naszą stronę...
-I po jaką cholerę on wam o tym mówił.
-Zrobił coś co ty powinnaś nam powiedzieć. Co ci w ogóle odjebało z tym dzwonieniem do matki... Jeszcze po to aby cię stąd wyciągnęła.
-Powiedziałam ci że nie mam zamiaru tu być. Nie moja wina że nic do ciebie nie dociera.
-To do ciebie coś nie dociera. ! Nie odwalaj kurwa czegoś takiego bo potem tak wychodzi.
-To moja sprawa co i jak wychodzi.
-Jutro masz się tu wstawić po kule.
-No i będę, myślisz sobie że nie dam rady bez ciebie? -Zeszłam z maski i stanęłam na przeciw niego. -Mam już w dupie to co myślicie. Wiesz czemu nie chcę tu być? Wiesz ? Nie wiesz! Więc daj mi spokój! -Oddaliłam się od niego o kilka kroków.
-Masz jechać z Adamem.
-Nie będziesz mi rozkazywał.
-Jakoś będę, mam nadzieję że to jakoś przeżyjesz.
-A ja mam nadzieję że tego nie przeżyję. -Rzuciłam kartkami w niego, odwróciłam się i poszłam przed siebie. I kurde co znowu będę się z nimi kłócić.? Pomimo tego że nie powinnam przeciążać nogi uznałam że przejdę się na polanę z jeziorkiem tam gdzie byłam z Kacprem. Zaraz obok mnie pojawiło się auto.
-Aneta wsiadaj. -Usłyszałam głos Adama
-Nie.
-Wsiadaj nie możesz przemęczać nogi.
-Wiem, Adam idę się przejść. Muszę pomyśleć. Wrócę za niedługo, jest rano, widno więc nie widzę problemu. Podejrzewam że pojedziecie do Nikodema więc jedź już teraz, do kogoś z was chyba zadzwonię jak będę wracać.
-Nie chyba tylko na pewno, powiedz chociaż gdzie idziesz.
-Kacper będzie wiedział. -Powiedziałam i przyspieszyłam...
Czy to całe zamieszanie uczyniłam ja? Przecież ja tylko chciałam stamtąd wyjść. Nie wiedzą że czuje się tam strasznie... Boże jak ja bym chciała żeby Nikodem był teraz ze mną. Po chwili byłam na polanie, dziwne ale tą drogą szybciej się dochodzi, czyli mam daleko do domu. Jasne przecież że nie zadzwonię do nich...
Usiadłam na polanie i wpatrywałam się w wodę, byłam szczęśliwa, czemu muszę to zawsze zepsuć?. Łzy same zaczęły mi lecieć... Kurwa czy ja muszę być taka słaba!? Nie powinnam się nad sobą użalać. Kurwa no! Wstałam ostrożnie bo czułam że noga już mnie bardzo boli, i poszłam na pomost, usiadłam i podkuliłam nogi pod brodę mimo bólu i zaczęłam płakać. Mój telefon zaczął dzwonić ale nie odbierałam, dopiero po jakimś czasie...
-Halo?
-Aneta gdzie jesteś? -Usłyszałam głos Adama
-Mówiłam ci.
-Powiedziałaś że Kacper będzie wiedział, nic z tego nie wynika.
-Wynika tyle że nie chcę aby ktokolwiek po mnie przyjeżdżał. -Powiedziałam a głos mi zadrżał, i łzy znów pociekły.
-Słońce, mówiłem ci coś, nie możesz przemęczać nogi. Poza tym lepiej to wyjaśnić i będzie po sprawie.
-Adaś nie chcę żeby ktokolwiek gdzieś jechał mnie szukać. Nie włóczcie się za mną myśląc gdzie to ja mogę być. Proszę cie. Pogadamy wieczorem. Papa. -Rozłączyłam się i odczytałam smsa który przyszedł podczas rozmowy.
od Kacpra... Przecież on pewnie jest zły... Nie odczytałam wiadomości a obraz mi się zamazał... Dalej płakałam, normalnie popadam w histerię znowu... Co się ze mną dzieje. Płakałam tak dłuższy czas, wtem poczułam na sobie czyjś wzrok...
Jezu, , zaraz padnę na depresje... Dlaczego czuję tutaj czyjąś obecność.? Perfumy Kacpra... Jezu tęsknię za nim! Nie wiem dlaczego ale się odwróciłam, a on stał jednak tam, na początku pomostu. Powoli wstałam i ruszyłam kuśtykając w jego stronę, stałam już przed nim. Patrzyłam na niego taka zapłakana i nie wiedziałam jak mam się zachować. Znów zaczęły lecieć mi łzy a on szybko mnie przytulił.
-Cii... Kochanie jestem tutaj, spokojnie...
-Kacper... Ja... Przepraszam... Gdybym wiedziała że tak będzie to powstrzymałabym się... Ale ja nie chciałam tam być po prostu... Proszę Cię wybacz mi.
-Ej przecież tutaj jestem. Jestem tutaj dla ciebie. Skarbie będzie dobrze. -Usiedliśmy na trawie, to znaczy Kacper usiadł na trawie bo ja siedziałam mu na kolanach. I dalej się przytulaliśmy. -Mała kocham cię, nie płacz już. -Powiedział i pocałował mnie w czoło. Po jakimś czasie siedziałam już uśmiechnięta i cieszyłam się że go mam.
-Kocham cię Kacper. -Powiedziałam i go pocałowałam. Tego mi trzeba było. Wiadomo że oddał pocałunek xd.
-Ja Ciebie też. -Powiedział między pocałunkami. Po chwili leżałam na trawie a on był nade mną. Przestałam go całować, bo strasznie łaskotała mnie ta trawa.
-Kacper, ta trawa łaskocze. -Powiedziałam ze śmiechem. A on zaczął mnie łaskotać. Dupek!
-Kacper... Przestań !... -Płakałam już ze śmiechu.
-A co dostanę jak przestanę.?
-Satysfakcję.
-Pff, go to ja mam zawszę. -I znów zaczął łaskotać.
-Kacper dosyć, boli mnie noga. -Powiedziałam zgodnie z prawdą a on momentalnie przestał.
-Boże przepraszam, zapomniałem.
-Nic się nie stało. -Usiadł obok a ja położyłam się tak że miałam głowę na jego kolanach. A on bawił się moimi włosami, tak mogłoby być wiecznie.
-Kacper ?
-Tak skarbie?
-Kochasz mnie?
-Co to za pytanie? Pewnie że cię kocham.
-A wiesz co?
-No co?
-Ja ciebie też.
-Ty mnie też co?
-Nie wiesz co?
-Nie?
-A to spadaj.
-Na pewno tego chcesz ?
-Wiesz czego ja chcę?
-No właśnie nie wiem.
-Powiem ci na ucho chodź. -Przysuną powoli twarz a ja go znów pocałowałam. Czemu boję się że to się skończy? No cóż.. Cieszmy się chwilą.
*
*
Witam Zapraszam do komentowania
Zostaw po sobie jakiś ślad
Pozdrawiaam
7 komentarzy
amis
Kiedy nastepne
Malineczka2208
@amis Pisze dopiero, nie wiem kiedy dodam, ale być może późnym wieczorem ;*
A
Hmm...a czemu ona tak nie chciala w szpitalu byc?buntowniczka się obudziła :/ to teraz musi wszystkich ugłaskać,dobrze że to się tylko tak skończyło.
.a jeszcze jedno idealna długość opowiadania
Malineczka2208
@A Zobaczymy ,zobaczymy
A no długość dłuższa Bo nie chodziłam do szkoły i tak miałam czas ;*
inez
Swietne opowiadania piszesz jestem pod wrażeniem i kiedy kolejna część się pojawi ?
Malineczka2208
@inez Miło Dziękuje A kiedy kolejna? Jeszcze nie wiem, ale postaram się jak najszybciej ;*
Misiaa14
Boskie*-*
Malineczka2208
@Misiaa14 ;*
Saszka2208
Czekam na 19 cześć i na jakis watek z tym dlaczego Anetka nie chciala byc w szpitalu ;!
Malineczka2208
@Saszka2208 nasz klient nasz pan haha planuję to rozbić właśnie
Saszka2208
@Malineczka2208 dziekujeee i jeszcze jedna prosba daj jakis wątek gdzie będa puste lalki i Anetka z Kacperkiem ;*
A
@Saszka2208 dokladnie o tym samym pomyślałam
mysza
Jak się tak dalej będzie zachowywać to się skończy.
Malineczka2208
@mysza Tak myślisz? Może się poprawi?
mysza
@Malineczka2208 Kacper to nie jakiś worek treningowy albo posąg. Ma uczucia, a ona ciągle ma pretensje do całego świata o wszystko. Swoich błędów nie widzi wcale.
Malineczka2208
@mysza Wiesz taki charakter chyba, ale wydaje mi się że może się zmienić. No przecież ludzie się zmieniają, no nie.
mysza
@Malineczka2208 Miejmy nadzieję.
Tosia12283
Super
Malineczka2208
@Tosia12283