! Od Zawsze.. Na Zawsze.. I Aż Po Śmierć..! Cz.18

! Od Zawsze.. Na Zawsze.. I Aż Po Śmierć..! Cz.18-Powinnaś być ciągle pod obserwacją. -Odezwał się patrząc na mnie.
-Mam to gdzieś. -Powiedziałam ostro i szybko wstałam, strasznie zakręciło mi się w głowie, przez co prawie się wywróciłam.  
-Widzisz, dlatego masz zostać. -Powiedział Nikodem.
-Wracam do domu... -Przeszłam kawałek kuśtykając a w głowie dalej mi się kręciło. Szybko wyszłam z sali ale czułam że ktoś za mną idzie.  
-Masz tam wrócić. -Usłyszałam głos Kacpra, a na jego słowa zaśmiałam się ironicznie.
-Ty będziesz mi mówił co mam robić.? -Zapytałam poirytowana, jak na moje nieszczęście winda była zajęta. Czekać mi się nie uśmiechało więc poszłam schodami.
-Sama robisz sobie krzywdę.
-Żyć nie umierać.
-Aneta, stój i porozmawiaj ze mną! -Krzykną wkurzony a wszyscy się odwrócili w naszą stronę. Zatrzymałam się na pierwszym stopniu od góry na schodach. I odwróciłam się do niego.
-O czym ty chcesz rozmawiać? Co? O tym że mnie okłamujesz? Czy o tym jaka jestem głupia że ci wierzę? A może o tym dlaczego tu nie zostanę? ! Wal się.
-Przestań bredzić. Chciałem ci powiedzieć, ale nie było jak! Naprawdę chciałem, a potem nie chciałem przez telefon. Miałem to zrobić jak bym wrócił.
-Coś ci nie wyszło bo dowiedziałam się wcześniej.
-Proszę cię wracajmy do sali.
-Po co?Po jaką cholerę?!-Lekko się zachwiałam a w oczach Kacpra widziałam coraz większe przerażenie.  
-Jeszcze sobie coś zrobisz...
-No to moja sprawa nie wasza.-Z oczu zaczęły płynąć mi łzy, głowa coraz bardziej bolała.
-Proszę cie.  
-Nie. Daj mi spokój.-Powiedziałam i chciałam zejść bardziej na dół ale tam stali Paweł z Szymonem i Piotrkiem. Popatrzałam na nich i wiedziałam że nie zejdę, weszłam powoli na górę i zauważyłam że przed salą dalej wszyscy stoją... No kurde myślą że tam wrócę? Nie chcę. Zauważyłam że w naszą stronę idzie lekarz z jakąś kobietą, rozmawiają aż do nas i ciągle się patrzą.
-Aneta to jest pani psycholog, porozmawia z tobą.
-Nie jestem kurwa chora jakaś na głowę! Nie potrzebuję tej ani innej rozmowy! Nie będę z panią rozmawiać!
-Dziecko, mogę ci pomóc. -Powiedziała a ja zaśmiałam się jej w twarz, przecież ją nic nie obchodzi tylko kasa jaką dostaje.
-Ty mi? Nie żartuj.-Dalej z niej kpiłam... Wyminęłam wszystkich i akurat drzwi do windy się otworzyły, więc korzystając z okazji szybko tam weszłam.  
-Aneta, po co to zamieszanie? -Usłyszałam głos kierownika. Otwartą dłonią walnęłam się w czoło.
-Jezu, jaki pech.
-Dziecko zostaniesz tu do jutra i będzie spokój. Musisz przecież uważać z tą nogą.
-Mam to gdzieś, mam ich wszystkich gdzieś. Dlaczego nie mogą dać mi spokoju? -Zapytałam wybuchając płaczem.  
-Bo możesz narazić swoje zdrowie głupotą.
-Ale ja nie chce tu być.
-Dziecko, dlaczego?  
-Nie lubię szpitali, ani lekarzy, źle mi się kojarzą.
-Zostaniesz tutaj do jutra i wrócisz do domu. To raptem kilka godzin, wytrzymasz. A jak jeszcze sobie coś zrobisz to przesiedzisz tu kilka dni. Chcesz tego?
-Nie chcę. Chcę spokoju.
-Oj Aneta, Kacper ci nie powiedział? -Zapytał, a bardziej oznajmił. Zaprzeczyłam kręcąc głową i popadłam w większą histerię. Dlaczego my dalej jesteśmy w tej windzie? Kurna no...  
-Chce stąd wyjść, dlaczego ciągle jesteśmy w tej windzie? -Zapytałam zapłakana.  
-Tak kliknęłaś guziki. -Powiedział i popatrzył na mnie gdy siedziałam na podłodze. Wcisną przycisk i drzwi się otworzyły a ja ujrzałam jako pierwszego Nikodema. Szybko ale i ostrożnie wstałam i podeszłam do niego, przytulił mnie mocno a ja się w niego wtuliłam.  
-Nikoś zabierz mnie do domu.
-Maleńka dobrze, ale jeszcze chwilę musisz tu być. Będę ciągle przy tobie.  
-No dobrze -Powiedziałam zrezygnowana i wróciliśmy na salę. I po jakiejś godzinie już spałam, gdy się obudziłam nikogo nie było w sali, wzięłam telefon i podeszłam do okna. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Spałam tylko 30 minut? Ja tu nie wytrzymam... Ciekawe za ile rodzice wracają... Napisałam smsa do Adama, i tak siedziałam wpatrując się w okolice, nawet ładnie. Ale nie ładnie byłoby wypaść... Przecież to drugie piętro. Parter, pierwsze i drugie.. Śmierć na miejscu. Masakra. Z zamyśleń wyrwał mnie głos...
-Zejdź... -Kacper...
-Czego ty dalej ode mnie chcesz?  
-Chcę się pogodzić, proszę wybacz mi.
-Kacper nie możesz mnie okłamywać. Mogłeś wcześniej mi o tym powiedzieć, najchętniej to bym cię kopnęła. -Zaczęłam płakać a po chwili się śmiać.
-No to kopnij, niech ci ulży. Ale zejdź z tego okna.  
-Boli mnie noga... -Popatrzałam na niego, co wy, kurde przecież ja z nim nie zerwę. Każdy popełnia błędy okej, ale on się stara, a ja go kocham. Podszedł do mnie a ja go przytuliłam, wziął mnie na ręce i po chwili siedziałam na łóżku. Zamknął okno i usiadł na fotelu obok łóżka, jejuś a ja chciałabym się do niego poprzytulać.  
-Kacper.?
-Tak skarbie?
-Chcę się poprzytulać. Brakowało mi ciebie. -Wstałam i usiadłam mu na kolanach i się przytuliłam.
-Ja za tobą też się stęskniłem słońce. -Całe szczęście że to był taki fajny, wygodny fotel. -Powiesz mi skarbie co się stało?
-Kiedy? Gdzie?
-No w szkole i na treningu.
-W szkole posprzeczałam się z chłopakami, wkurzyły mnie te puste lale. A na treningu w pewnym momencie był taki huk, skakałam wtedy na skakance i źle stanęłam bo jakoś się wystraszyłam i się wywróciłam. I chyba walnęłam głową o tą ławkę, a potem nic nie pamiętam, obudziłam się w tutaj.  
-Mówiłem żebyś uważała. Nie wiesz jak się martwiłem że coś się stało...  
-Ale jest już dobrze.  
-Całe szczęście. -Powiedział i usnęliśmy. Obudziłam się dopiero rano, byliśmy przykryci kocem. A do sali wszedł Niko.
-Hej mała, widzę że już jest okey. -Powiedział z uśmiechem a ja kiwnęłam głową i pokazałam żeby był cicho bo Kacper śpi.-Jesteś może głodna?
-Noo strasznie.-Powiedziałam powoli wstając i przykryłam kocem Kacpra.
-To dlaczego nie mówiłaś?  
-Halo dopiero wstałam? -Powiedziałam i się zaśmialiśmy.
-Dobra, dobra. Coś zaraz ci przyniosę, ale cicho bo on długo nie spał.  
-Dobrze braciszku, spadaj bo jestem głodna. -Powiedziałam wskoczyłam na łóżko. -Ałć.
-No uważaj. Idę, zaraz będę.- I wyszedł, a ja położyłam się na plecach i myślałam.Boże jak mi się nudzi... Wstałam powoli i znów podeszłam do okna, otworzyłam i usiadłam jak wcześniej. Całe szczęście że jest ciepło. Sięgnęłam po telefon który zostawiłam na parapecie i zauważyłam smsa od Adasia. Miałam mu odpisywać ale akurat zadzwonił.
-No siemka Adaś
-Hejka mała.  
-Sam jesteś mały.
-Jestem wyższy od ciebie. -Powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra ej, ciszej. Kacper śpi.
-Co? Już wrócił.?
-Też wiedziałeś.?
-Każdy o tym gadał. Zdobył pierwsze miejsce. A ty co odwalasz z tym szpitalem?
-Skąd wiesz o szpitalu?
-Gadałem z Twoim bratem
-Okejj...
-A więc.?
-Mały wypadeczek na treningu. Mam nadzieję że dziś wyjdę.
-Czyli dalej jesteś?  
-No, niestety. Dlaczego tak wypytujesz?
-A no bo wybieram się do ciebie słońce -I znów zaczęliśmy się śmiać. Zawsze sobie tak gadaliśmy i mieliśmy niezły ubaw.
-Ooo a gdzie już jesteś.?
-Podjechałem autem właśnie.  
-No nie mów że to czarne audi r8 jest twoje.
-Skąd wiedziałaś co to za auto?
-Nikodem kiedyś planował z kolegami sobie kupić ale znaleźli jakieś inne.
-Jeej hahaha Ale skąd wiedziałaś które to auto?
-A pomachaj mi, siedzę w oknie, drugie piętro.
-Gdzie... Widzę! I złaź bo spadniesz.
-Dlaczego wszyscy to powtarzacie?
-Bo jesteś ciamajdaa.
-Pfff.  
-Oj no nie obrażaj się.  
-Nie gadam z tobą. -I tak to była minuta ciszy. -Hahaha dobra już nie mogę.
-Wiedziałem. Dobra ja już jadę windą, wyjdziesz po mnie ?  
-Pewnie:D -Rozłączyliśmy się, a ja zeszłam z okna i zostawiłam je lekko uchylone. Podskakując na jednej nodze wyszłam na korytarz i poszłam kuśtykając w stronę windy. Stanęłam naprzeciwko niej i akurat z niej wyszedł Adam, z Nikodemem, kolegami i kierownikiem. O kurcze... Nikodem popatrzał na mnie lekko zły.
-Nie krzycz. -Powiedziałam gdy stanął bliżej mnie.
-Mówiłem ci przecież coś. Będziesz tak robić i zostaniesz tu dłużej. -Powiedział lekko wkurzony.
-Ale ja nie chce już tu być a co dopiero dłużej. Wracam do domu. -Powiedziałam i dalej kuśtykając wróciłam do pokoju. Wzięłam telefon, usiadłam na łóżko i zadzwoniłam do mamy.  
-Hej mamo.
-Hej kochanie, coś się stało?
-Nie, mam tylko sprawę.
-No słucham.
-Bo chciałabym żebyś zadzwoniła do jednego z lekarzy w szpitali i kazała mu mnie wypisać na własne żądanie.
-Dlaczego jesteś w szpitalu?
-Coś z kostką, a oni dalej mnie tu trzymają. Mamo proszę, nie chce tu dłużej być.
-Dobrze już dzwonie. Napisz mi tylko w jakim szpitalu jesteś i jaki lekarz.
-Dobrze, zaraz ci napisze.-Gdy się rozłączyłam od razu napisałam jej co za szpital i jaki lekarz. Dobrze że mają te plakietki. Kacper lekko się przekręcił a ja natychmiastowo się odwróciłam... Przecież będzie zły jak się dowie.
Do sali wszedł Nikodem z resztą, w zrywce miał chyba jedzenie. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam się na łóżku i patrzyłam na sufit.
-Masz tutaj jedzenie.
-Nie jestem głodna, zjedzcie sobie. Lub zostawcie sobie na później.
-Jeszcze chwilę temu byłaś głodna. Musisz coś jeść jak tu jesteś.
-Już niedługo.-Powiedziałam cichutko do siebie.- Kacper jest swoim autem?  
-Nie. -Odpowiedział Nikodem. No szkoda...
-To jadę z Adasiem.  
-Gdzie? -Jezu...
-No jak to gdzie? Do domu.
-Najpierw musisz stąd wyjść, a póki co to się na to nie zapowiada.
-Zobaczymy -Dodałam cicho, i uśmiechnęłam się do siebie.  
-Dzień dobry. -Do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry -Odezwali się wszyscy, i Kacper który właśnie wstał, pocałował mnie w policzek i podszedł do reszty. A ja dalej sobie leżałam, przecież właśnie stąd wychodzę!
-Ooo witam szanownego doktorka -Powiedziałam z uroczym uśmiechem.
-Oto wypis. -Podał mi kartkę. A ja się uśmiechnęłam, i kpiąco popatrzałam na Nikodema. Wstałam z łóżka podeszłam do niego i wzięłam kartkę. -Bardzo dziękuje. Było miło. -ukłoniłam się teatralnie, podałam kartkę Nikodemowi i powoli wyszłam z sali. Wszyscy patrzeli na to zdziwieni, pewnie nie sądzili że tak szybko wyjdę. Ha to patrzcie. Dziwne ale po chwili znalazłam się na dole, podeszłam do samochodu Adasia. Przyjrzałam się mu a po chwili już mnie tak bolała noga że usiadłam sobie na masce. Po jakichś 5/10 minutach ze szpitala wyszła reszta. Czemu mi się wydawało że Nikodem był zły? Dobra może mi się wydawać. Wszyscy wsiedli do samochodów ale nikt nie odjeżdżał, Nikodem podszedł do mnie z Adamem i kurde się nie myliłam był wkurzony.
-Wsiadaj już, ona zaraz do ciebie dołączy. -Powiedział do Adama, przybili sobie piątkę i Adam wsiadł do auta. A ja lekko zdezorientowana popatrzałam na to. -Takim sposobem to jest gówno warte! -Powiedział i podał mi te kartki. -Nie mogłaś przesiedzieć tam normalnie no nie. Zawsze musisz coś odwalić. Jestem na ciebie wściekły. Z resztą nie tylko ja. -Odruchowo popatrzałam na wszystkich w autach. Każdy patrzył w naszą stronę...  
-I po jaką cholerę on wam o tym mówił.
-Zrobił coś co ty powinnaś nam powiedzieć. Co ci w ogóle odjebało z tym dzwonieniem do matki... Jeszcze po to aby cię stąd wyciągnęła.  
-Powiedziałam ci że nie mam zamiaru tu być. Nie moja wina że nic do ciebie nie dociera.  
-To do ciebie coś nie dociera. ! Nie odwalaj kurwa czegoś takiego bo potem tak wychodzi.  
-To moja sprawa co i jak wychodzi.
-Jutro masz się tu wstawić po kule.
-No i będę, myślisz sobie że nie dam rady bez ciebie? -Zeszłam z maski i stanęłam na przeciw niego. -Mam już w dupie to co myślicie. Wiesz czemu nie chcę tu być? Wiesz ? Nie wiesz! Więc daj mi spokój! -Oddaliłam się od niego o kilka kroków.
-Masz jechać z Adamem.  
-Nie będziesz mi rozkazywał.
-Jakoś będę, mam nadzieję że to jakoś przeżyjesz.
-A ja mam nadzieję że tego nie przeżyję. -Rzuciłam kartkami w niego, odwróciłam się i poszłam przed siebie. I kurde co znowu będę się z nimi kłócić.? Pomimo tego że nie powinnam przeciążać nogi uznałam że przejdę się na polanę z jeziorkiem tam gdzie byłam z Kacprem. Zaraz obok mnie pojawiło się auto.  
-Aneta wsiadaj. -Usłyszałam głos Adama
-Nie.  
-Wsiadaj nie możesz przemęczać nogi.
-Wiem, Adam idę się przejść. Muszę pomyśleć. Wrócę za niedługo, jest rano, widno więc nie widzę problemu. Podejrzewam że pojedziecie do Nikodema więc jedź już teraz, do kogoś z was chyba zadzwonię jak będę wracać.
-Nie chyba tylko na pewno, powiedz chociaż gdzie idziesz.
-Kacper będzie wiedział. -Powiedziałam i przyspieszyłam...  
Czy to całe zamieszanie uczyniłam ja? Przecież ja tylko chciałam stamtąd wyjść. Nie wiedzą że czuje się tam strasznie... Boże jak ja bym chciała żeby Nikodem był teraz ze mną. Po chwili byłam na polanie, dziwne ale tą drogą szybciej się dochodzi, czyli mam daleko do domu. Jasne przecież że nie zadzwonię do nich...  
Usiadłam na polanie i wpatrywałam się w wodę, byłam szczęśliwa, czemu muszę to zawsze zepsuć?. Łzy same zaczęły mi lecieć... Kurwa czy ja muszę być taka słaba!? Nie powinnam się nad sobą użalać. Kurwa no! Wstałam ostrożnie bo czułam że noga już mnie bardzo boli, i poszłam na pomost, usiadłam i podkuliłam nogi pod brodę mimo bólu i zaczęłam płakać. Mój telefon zaczął dzwonić ale nie odbierałam, dopiero po jakimś czasie...  
-Halo?
-Aneta gdzie jesteś? -Usłyszałam głos Adama
-Mówiłam ci.
-Powiedziałaś że Kacper będzie wiedział, nic z tego nie wynika.
-Wynika tyle że nie chcę aby ktokolwiek po mnie przyjeżdżał. -Powiedziałam a głos mi zadrżał, i łzy znów pociekły.  
-Słońce, mówiłem ci coś, nie możesz przemęczać nogi. Poza tym lepiej to wyjaśnić i będzie po sprawie.
-Adaś nie chcę żeby ktokolwiek gdzieś jechał mnie szukać. Nie włóczcie się za mną myśląc gdzie to ja mogę być. Proszę cie. Pogadamy wieczorem. Papa. -Rozłączyłam się i odczytałam smsa który przyszedł podczas rozmowy.  
od Kacpra... Przecież on pewnie jest zły... Nie odczytałam wiadomości a obraz mi się zamazał... Dalej płakałam, normalnie popadam w histerię znowu... Co się ze mną dzieje. Płakałam tak dłuższy czas, wtem poczułam na sobie czyjś wzrok...
Jezu, , zaraz padnę na depresje... Dlaczego czuję tutaj czyjąś obecność.? Perfumy Kacpra... Jezu tęsknię za nim! Nie wiem dlaczego ale się odwróciłam, a on stał jednak tam, na początku pomostu. Powoli wstałam i ruszyłam kuśtykając w jego stronę, stałam już przed nim. Patrzyłam na niego taka zapłakana i nie wiedziałam jak mam się zachować. Znów zaczęły lecieć mi łzy a on szybko mnie przytulił.
-Cii... Kochanie jestem tutaj, spokojnie...  
-Kacper... Ja... Przepraszam... Gdybym wiedziała że tak będzie to powstrzymałabym się... Ale ja nie chciałam tam być po prostu... Proszę Cię wybacz mi.  
-Ej przecież tutaj jestem. Jestem tutaj dla ciebie. Skarbie będzie dobrze. -Usiedliśmy na trawie, to znaczy Kacper usiadł na trawie bo ja siedziałam mu na kolanach. I dalej się przytulaliśmy. -Mała kocham cię, nie płacz już. -Powiedział i pocałował mnie w czoło. Po jakimś czasie siedziałam już uśmiechnięta i cieszyłam się że go mam.
-Kocham cię Kacper. -Powiedziałam i go pocałowałam. Tego mi trzeba było. Wiadomo że oddał pocałunek xd.
-Ja Ciebie też. -Powiedział między pocałunkami. Po chwili leżałam na trawie a on był nade mną. Przestałam go całować, bo strasznie łaskotała mnie ta trawa.
-Kacper, ta trawa łaskocze. -Powiedziałam ze śmiechem. A on zaczął mnie łaskotać. Dupek!
-Kacper... Przestań !... -Płakałam już ze śmiechu.
-A co dostanę jak przestanę.?
-Satysfakcję.  
-Pff, go to ja mam zawszę. -I znów zaczął łaskotać.  
-Kacper dosyć, boli mnie noga. -Powiedziałam zgodnie z prawdą a on momentalnie przestał.
-Boże przepraszam, zapomniałem.
-Nic się nie stało. -Usiadł obok a ja położyłam się tak że miałam głowę na jego kolanach. A on bawił się moimi włosami, tak mogłoby być wiecznie.  
-Kacper ?
-Tak skarbie?
-Kochasz mnie?
-Co to za pytanie? Pewnie że cię kocham.
-A wiesz co?
-No co?
-Ja ciebie też.
-Ty mnie też co?
-Nie wiesz co?
-Nie?
-A to spadaj.  
-Na pewno tego chcesz ?  
-Wiesz czego ja chcę?
-No właśnie nie wiem.
-Powiem ci na ucho chodź. -Przysuną powoli twarz a ja go znów pocałowałam. Czemu boję się że to się skończy? No cóż.. Cieszmy się chwilą.

*
*
Witam :) Zapraszam do komentowania :)
Zostaw po sobie jakiś ślad ;)  
Pozdrawiaam :*

Malineczka2208

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3133 słów i 16992 znaków, zaktualizowała 13 mar 2016.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik amis

    Kiedy nastepne

    16 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @amis Pisze dopiero, nie wiem kiedy dodam, ale być może późnym wieczorem ;*

    16 mar 2016

  • Użytkownik A

    Hmm...a czemu ona tak nie chciala w szpitalu byc?buntowniczka się obudziła :/ to teraz musi wszystkich ugłaskać,dobrze że to się tylko tak skończyło.
    .a jeszcze jedno idealna długość opowiadania :):*

    15 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @A Zobaczymy ,zobaczymy :)  
    A no długość dłuższa :) Bo nie chodziłam do szkoły i tak miałam czas ;*

    15 mar 2016

  • Użytkownik inez

    Swietne opowiadania piszesz jestem pod wrażeniem :D i kiedy kolejna część się pojawi ?:* <3

    14 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @inez Miło :) Dziękuje :) A kiedy kolejna? Jeszcze nie wiem, ale postaram się jak najszybciej ;* :)

    15 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Boskie*-*

    13 mar 2016

  • Użytkownik Saszka2208

    Czekam na 19 cześć i na jakis watek z tym dlaczego Anetka nie chciala byc w szpitalu ;!

    13 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @Saszka2208 nasz klient nasz pan haha :) planuję to rozbić właśnie :)

    13 mar 2016

  • Użytkownik Saszka2208

    @Malineczka2208 dziekujeee i jeszcze jedna prosba daj jakis wątek gdzie będa puste lalki i Anetka z Kacperkiem ;*

    13 mar 2016

  • Użytkownik A

    @Saszka2208  dokladnie o tym samym pomyślałam :)

    15 mar 2016

  • Użytkownik mysza

    Jak się tak dalej będzie zachowywać to się skończy.

    13 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @mysza Tak myślisz? Może się poprawi?

    13 mar 2016

  • Użytkownik mysza

    @Malineczka2208 Kacper to nie jakiś worek treningowy albo posąg. Ma uczucia, a ona ciągle ma pretensje do całego świata o wszystko. Swoich błędów nie widzi wcale.

    13 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    @mysza Wiesz taki charakter chyba, ale wydaje mi się że może się zmienić. No przecież ludzie się zmieniają, no nie.

    14 mar 2016

  • Użytkownik mysza

    @Malineczka2208 Miejmy nadzieję.

    14 mar 2016

  • Użytkownik Tosia12283

    Super :)

    13 mar 2016