O Wszystko Albo Nic Rozdział 14

O Wszystko Albo Nic Rozdział 14Rozdział 14
Seth


- Przegrałeś walkę z Samo, a chcesz być…
- To wszystko twoja wina! – podniosłem głos na Stephanie. – To ty mieszasz mi w głowie i sercu. Robisz ze mną, co chcesz, a potem pozostawiasz samego w hotelowym pokoju…
- Wiedziałeś, na co się piszesz, a więc teraz nie obwiniaj mnie za swoje niepowodzenia i popsute serce – wtrąciła Stephanie przerywając moją wypowiedź.
- Jesteś okropna. Okrutna – powiedziałem i złapałem się za tył głowy wpatrując się w jej oziębłe wręcz lodowate spojrzenie. – Czy ty masz uczucia? Wiesz, co to miłość, namiętność i pasja? – chciała odpowiedź, ale ją powstrzymałem. – Nie oszukuj się, bo to dzięki mnie – dotknąłem swojej klatki piersiowej i mówiłem dalej – poznałaś smak tych wszystkich emocji. To ja daje ci namiętność i oferuje smak prawdziwej nienawiści. To ja zamieszkałem w twoim sercu i skradłem ci duszę – rzekłem donośnym głosem. – Dzięki mnie wiesz jak to jest pragnąć czegoś i…
- A ty – przerwała mi i zaczęła mówić – dzięki mnie wiesz jak to jest nie móc mieć wszystkiego. A teraz zejdź mi z oczu. Już! – krzyknęła i wskazała dłonią drzwi, abym opuścił jej gabinet.

Chciałem to zrobić, ale przysunąłem się do niej i dłonią uchwyciłem jej kark mocno do siebie przyciągając. Zetknęliśmy się ustami w namiętnym, pełnym pożądania pocałunku. Moje dłonie powędrowały na jej plecy, a jej ręce wplotły się w moje włosy. Nasze ciała naparły na siebie tak mocno, jakby chciały połączyć się w jedno zjawisko. Całowaliśmy się, aż do utraty tchu i wtedy odsunąłem się, bo poczułem, jak jej ciało zaczyna drżeć. Musiałem to zrobić, aby pokazać jej, że mogę być górą i to ja mogę ustalać warunki. Spojrzała na mnie mętnym wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się do niej i powolnym krokiem opuściłem pomieszczenie. Kiedy zatrzasnąłem za sobą drzwi poczułem jak mocno bije moje serce, a usta i wnętrzności parzą, jakby były przed chwilą obdarowane przez smoczy oddech.

- Jak tam? – Usłyszałem pytanie i zerknąłem na osobę, która pojawiła się przy mnie.
- To chyba nie powinno cię obchodzić – odparłem Corbinowi.
- Jaki ty jesteś głupi. Dorosły, a głupszy od dziesięcioletniego dzieciaka.
Powiedział i odszedł. Patrzyłem jak podchodzi do Finna, Renee, Paige i pojawiającej się Sashy, która nie raczyła na mnie spojrzeć. Zawsze to robiła, a ostatnio traktuje mnie jak powietrze. Dziwne, ale zaczyna mi to przeszkadzać, bo lubiłem jej nachalne towarzystwo.
Zniknęli, a ja postanowiłem odwiedzić Romana i Deana. Ten drugi miał pojawić się wczoraj u Reignsa, aby dotrzymać mu towarzystwa, gdy Stephanie załatwiła mu przymusowe wolne. Pojechałem z pracy do hotelu. Pukałem do drzwi Romana, a potem do Deana.  
Przy drzwiczkach Ambrosa chwilę postałem i kiedy wyciągnąłem telefon komórkowy z kieszeni nagle drzwi otworzyły się. Dean stanął w nich zaspany i pachniało od niego tanim alkoholem. Zawsze mógł sobie pozwolić na coś lepszego, ale on wolał to co znajome.
- Co jest? – spytał.
- Nie jesteś u Romka?
- Nie, jak widać – burknął. – Reignsa zostawiłem z Brie, a ja…  
Nie dokończył zdania tylko uchylił lekko drzwi, a kiedy zajrzałem zobaczyłem na podłodze poduszkę i koc. Następnie zerknąłem w kierunku łóżka i ujrzałem śpiącą Becky.
- Miała doła, bo któraś z panienek zaatakowała ją od tyłu. Ból głowy był zbyt silny, aby walczyła i postanowiłem dotrzymać jej towarzystwa…
- Bo Roman miał już opiekunkę – wtrąciłem. – Mi też nie poszło za dobrze – powiedziałem. – Przegrałem z Samo i potem dostałem opierdol od szefowej, a na koniec nasi znajomi mnie olali. Sasha też ma mnie głęboko w czterech literach. – Na koniec dodałem. - Nie miałem dobrego wieczoru.
Czułem się podłamany i odtrącony przez Stephanie, przyjaciół i resztę zawodników.
- Współczuję ci, ale to wszystko masz na swoje własne życzenie – rzekł Dean i poklepał mnie po ramieniu. – Wchodź nie stójmy tak na korytarzu.
- Jesteś pewny? – spytałem, a on pociągnął mnie do środka. Usiadłem na krześle i spojrzałem na śpiącą Becky. - A ty nie będziesz miał problemów przez rudzielca?
- Nie – odparł pewny siebie.  
- A co was łączy? – spytałem nie przejmując się, że jest w pokoju i to tak blisko nas.
- A czemu pytasz?
- Jak tak patrzę na waszą trójkę to jakbym widział siebie, Stephanie i Sashe – powiedziałem.
- No żadna z nich nie jest pokroju szefowej, a co do tego trójkąta to mój się różni od twojego.
- A czym Dean?
Spojrzał, na Becky, która powoli zaczynała się budzić.
- Ja traktuje obie poważnie, a ty chyba tylko jedną z nich.
- Cześć – wymamrotała Becky podnosząc głowę z poduszki. – Która już jest?
- Dziewiąta – powiedziałem, gdy Ambrose zaczął się w nią wpatrywać.
Nigdy nie zastanawiałem się w jaki sposób patrzę na Stephanie i Sashe. Uważam, że na Steph patrzę z wielką mieszanką pełnych sprzeczności emocji. Sasha jest dla mnie jak dobra przyjaciółka, którą można zawsze zabrać na hamburgera i wpatruje się w nią z szacunkiem. To zwykła sympatia jaką ma się w stosunku do znajomej.
- Idę na śniadanie – rzekłem i zebrałem się do wyjścia. – Do później – dodałem zamykając za sobą drzwi.

Piętnaście minut później zszedłem na dół. Wszedłem do hotelowej restauracji, która wydawała mi się pusta, ale kiedy zrobiłem krok do środka pomieszczenia usłyszałem znajomy śmiech. Spojrzałem na lewo, bo stamtąd dochodził znajomy dźwięk i zobaczyłem, jak Sasha siedzi w towarzystwie mężczyzny. Widać było, że dobrze jej się z nim rozmawia. Spędzali chyba miły poranek, ale wszystko prysnęło, gdy zobaczyła moją osobę. Podszedłem do nich. Miałem coś powiedzieć, ale pojawił się kelner i podał mi menu. Potem ten całkiem wysoki i atletycznie zbudowany mężczyzna wstał, przywitał się ze mną i spowrotem usiadł.
- Mogę się do was dołączyć? – spytałem.  
Sasha spojrzała na mnie trochę niezadowolona, ale gościu zgodził się na moją propozycję. Przysiadłem się do nich. Chłopak coś jeszcze szepnął jej na ucho i pożegnał się z nami.
- Wystraszyłem go? – ponownie spytałem.
- Nie – odpowiedziała. – Po prostu wraca do pracy. Musi kamery sprawdzić. Adam pracuje w WWE od kilku miesięcy, jako kierownik montażu.
- Rozumiem.
- Wiesz wychodziłam z pokoju dziewczyn i zaplątałam się – zaczęła jak to ona dużo mówić - w kable, a on pomógł mi wyciągnąć nogę i chciał od razu opatrzyć kostkę.
Uśmiechała się przez cały czas, gdy opowiadała o tym wydarzeniu.
- Fajnie – powiedziałem.
- Potem ponownie na siebie wpadliśmy, kiedy wchodziłam na zaplecze po walce i podał mi wodę. Od tak – rzekła trochę zmieniając ton z poważnego na łagodny. – Później zaprosił mnie na kawę, ale przechodząc obok kina zobaczyłam plakat z drugą częścią mojego ulubionego filmu – trajkotała. – I poszliśmy. Było bardzo przyjemnie. Będziesz kojarzył film, bo byliśmy na pierwszej części „Strażników Galaktyki”.
- Pamiętam – rzekłem. – Mogłaś powiedzieć, że jest druga część poszedłbym z tobą…
- Żartujesz chyba? – spytała podenerwowana. - Ty nie masz czasu na takie rzeczy. Dla ciebie najważniejsza jest organizacja i dymanie szefowej, oraz wydymanie przyjaciół. – Wstała. – Roman i Dean jeszcze są przy tobie? – spytała sarkastycznie.
- Tak.
- Ciekawe na jak długo – burknęła i chciała odejść, ale drogę zagrodził jej Hunter, mąż Stephanie.
- Czekałem tak jak się umówiliśmy przed budynkiem, ale się nie pojawiałaś, dlaczego? – spytał w ogóle nie przejmując się moją osobą.
- Jadłam i rozmawiałam z Adamem – powiedziała, a potem dodała. – I dokończyłam posiłek z Sethem.
- Nie ma, co tracić czasu na niego – rzekł i złapał ją w pasie, a potem poprowadził do wyjścia.
Zniknęli za drzwiami, a ja byłem oszołomiony zachowaniem Huntera. Potraktował ją jak swoją własność. Po chwili rozległ się dźwięk przychodzącego smsa na telefon komórkowy.  

Rozejrzałem się i zobaczyłem, że na siedzeniu obok mnie leży telefon Sashy. Odruchowo sięgnąłem i przeczytałem wiadomość.
„Zaraz przyjdę. Zaspałam. Nigdzie nie idź z nim sama”.
Nadawcą była Brie.

Nic nie rozumiałem. Natychmiast wyszedłem z jadalni i podążyłem do pokoju Romka, bo tam była Brie, ale wpadłem na nich oboje, kiedy opuszczali windę.
- O co chodzi z tym sms? – spytałem Brie, a ona zamilkła.
- Gdzie Sasha? – spytał Reigns.
- Wyszła z Hunterem, a co?
- Spóźniłam się, cholera – powiedziała Brie i ruszyła do wyjścia hotelowego.
Roman podążył za nią, a ja postanowiłem pójść zobaczyć o co tyle zamieszania.
Kiedy z przyjacielem znaleźliśmy się przed budynkiem zobaczyliśmy jak Brie podbiega do Sashy, a ta przytula się do niej. Z daleko ujrzałem, jak Hunter odjeżdża w towarzystwie swojego teścia. Nic nie rozumiałem z tego wydarzenia…

NataliaO

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1670 słów i 9194 znaków.

Dodaj komentarz