O Wszystko Albo Nic Rozdział 13

O Wszystko Albo Nic Rozdział 13Rozdział 13
Roman


Leżałem wygodnie na hotelowym łóżku. Zamknąłem bezwiednie powieki i wygodnie ułożyłem ciało na materacu, ale nie na długo odpocząłem, bo poczułem jak ktoś rzuca się na łóżko. Otworzyłem oczy i spojrzałem na bok. Zobaczyłem uśmiechnięta twarz Deana.
- Dotrzymam ci towarzystwa – powiedział radośnie, a następnie wstał.  
Podszedł do krzesła i siadając na nim sięgnął do telefonu, który stał na stoliku. Wykręcił numer do recepcji i poprosił o niezdrowe żarcie. Ja w tym czasie zastanawiałem się nad trwaniem przygotowań do wieczornego Raw. Stephanie zadecydowała, że dziś nie wystąpię. Otrzymałem przymusowe wolne. Źle się z tym czuję.
- O czym tam myślisz? – spytał kumpel.
- Może jedźmy do hali na występy zawodników.
- Na pewno masz na to ochotę?  
- Sam nie wiem – powiedziałem i usłyszałem pukanie do drzwi.  
Podniosłem się z krzesła i ruszyłem do wejściowych drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem Brie trzymającą butelkę wina. Byłem zaskoczony, ale przyznaję, że jej widok sprawił mi ogromną radość. Chwilę patrzeliśmy na siebie, a potem Dean uderzył mnie w ramię i z uśmieszkiem przywitał naszą koleżankę.
- Nie przeszkadzam? – spytała bardzo cicho.
- Nie. Wejdź – rzekłem i zaprosiłem ją do środka.
Podczas zamykania drzwi zobaczyłem przechodzącą Becky, która trzymała się za głowę. Spojrzeliśmy na siebie na ułamek sekundy, a potem odwróciła twarz. Zamknąłem drzwi, a kiedy Ambrose ruszył przodem, a mnie zostawił w tyle złapałem go za kaptur kurtki. Przyciągnąłem go i powiedziałem na ucho.
- Becky właśnie szła do swojego pokoju. Czemu ona nie występuje dziś? Wszyscy pobraliście wolne dla mnie? – zadałem ostatnie pytanie, a przyjaciel wyszedł pospiesznie machając Brie na pożegnanie.  
Zostaliśmy sami.
- Specjalnie to zrobiłeś czy martwisz się o Becky? – spytała wpatrując się w mój strój na występy.
- I to, i to – rzekłem. – Poza tym tych dwoje powinno ze sobą porozmawiać. Ostatnio starają się siebie unikać…
- I dobrze – wtrąciła. – Przecież Becky podkochuje się w Deanie, a Dean coś chyba myli miłość z fascynacją. Poza tym Fin kocha się w naszym rudzielcu i co z biedną Renee – powiedziała twierdząco.
- Dobrze – szepnąłem. Poczułem się zaatakowany. – Po tej lekcji miłości i związków, kto, z kim powinien być, a kto nie możemy usiąść i…
- Nie chcesz pomóc naszym znajomym, aby nie niszczyli swoich związków?
- A chodzi o nich czy o ciebie i twoja stratę? – spytałem chyba nie potrzebnie. Spoważniała.- Brie to nie tak miało zabrzmieć.
- Chyba miało – powiedziała spokojnie, ale ze smutkiem w głosie. Usiadła na łóżku. Popatrzyła chwilę na mój strój, na butelkę wina i zerknęła w kierunku okna, które było otwarte. – Może nie chce by stracili swoje szczęście. Ono jest ulotne i takie niepewne.  
- Ale wiesz, że oni zawsze mogą się pogodzić – rzekłem i usiadłem obok niej zabierając z dłoni butelkę.
- A ja nie mogę. Już nie mogę.
- Myślisz, że jeśli się rozstaną – zacząłem mówić - to za chwilę coś się wydarzy, co ich rozdzieli na zawsze, a potem nie będą mogli dostać drugiej szansy. O to chodzi? – spytałem, a ona skinęła głową.
- Pokłóciłam się z Lincolnem tego dnia, kiedy miał wypadek i to o pracę. – Nastała cisza i dodała. – On chciał wrócić nie tylko do ubrań, ale zaczął uczyć się wszystkiego, co związane z ringiem. Bałam się tego, co może mu się stać, bo znam ten sport. – Ponownie zamilkła. – Poza tym ja też chciałam wrócić do WWE. Tęskniłam za przyjaciółmi.
- Wiem – powiedziałem. – Czasem popełniamy błędy, ale to nie nasza wina. My mamy taką naturę. Lubimy się kłócić, aby po chwili godzić, a zarazem…
- Nie wiem, czemu ci to mówię, ale zawsze czułam się z tobą dobrze. Lubiłam z tobą rozmawiać – wtrąciła.
- Ja też Brie – szepnąłem, gdy ona przerwała swoją wypowiedź.

Potem nastąpiły długie godziny pełne rozmów, nostalgii, ale też śmiechu i wygłupów jak małe dzieci na szkolnym materacu. Było przyjemnie, naturalnie i spontanicznie. Wypite dwie butelki czerwonego wina doprowadziły nas do wspólnych momentów trzymania się na chwilę za dłonie, patrzenia sobie głęboko w oczy czy poprawiania naszych niesfornych włosów, które układały się na twarzy zasłaniając widoki. Na koniec położyliśmy się wygodnie w moim łóżku i okryci kocem zasnęliśmy wpatrując się w biały sufit, który trochę zaczął nam wirować od nadmiaru alkoholu.

NataliaO

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 862 słów i 4661 znaków.

Dodaj komentarz