O Wszystko Albo Nic Rozdział 11

O Wszystko Albo Nic Rozdział 11Rozdział 11
Brie

- U osoby, która doznała uszkodzenia kręgosłupa szyjnego, pojawia się ból karku, sztywność karku lub bolesność brzucha. – Słucham jak lekarz mówi o wszystkim Stephanie. - Pojawiają się także zaburzenia świadomości, gdy urazowi towarzyszą uszkodzenia lub urazy skóry głowy i twarzy.
- A Roman, czy ma takie objawy? – spytała.
- Na razie Roman odczuwa bóle i sztywność karku. Doszły zawroty głowy, ale wykonaliśmy już rezonans głowy i nic nie wykazał. Jednak powtórzymy go dla pewności.
- To dobrze, że nic nie wykazało? – spytała Stephanie.
- Tak, ale jak wspomniałem powtórzę badania – odpowiedział lekarz, ale dodał. – Zostawił bym go na obserwacji. Podamy to, co trzeba i wyślemy na rehabilitacje, ale najlepiej było by dla pacjenta, aby przerwał treningi.
- To nie możliwe.
- Wiem, bo mówił mi, ale radziłbym na razie mu odpoczynek, aby nie pogarszał stanu swojego zdrowia.
- To musi już on zadecydować – powiedziała szefowa,  a ja ciągle tam stałam i słuchałam.  
- Wieczorem miał duszności, bo bóle promieniują w dół kręgosłupa…
- Czyli mam z nim porozmawiać o przerwie – rzekła twierdząco Stephanie, a lekarz skinął głową i odszedł.
Gdy została sama podeszłam do niej. Obie usiadłyśmy na szpitalnych krzesłach.
- Zostało dwa miesiące i dwa tygodnie do starcia – spokojnym głosem oznajmiła szefowa. Zerknęłam na nią.
- Ile potrzebuje na zebranie siły? – spytałam.
- Trzy do cztery miesiące.
- Nie można opóźnić walki, Steph?
- Nie wiem – odparła. – A jeśli jego stan się pogorszy trzeba będzie na szybko znaleźć osobę do drużyny…
- Dwie osoby – wtrąciłam. Spojrzała na mnie zaskoczona. – Dean też odejdzie jeśli Romek nie wystąpi. Wiem też, że Romek proponuje Chrisa Jericho.
- Czyli myśli nad zastępstwem – powiedziała kobieta, a ja skinęłam głową.
- Ale kto zastąpi Deana? – spytała, jakby sama siebie i dodała. – Deana ludzie kochają. Bez niego będzie ta drużyna zbyt sztywna. Nie będzie tej elastyczności, zabraknie nutki szaleństwa. Dean jest dobrym równoważnikiem dla Wyatta.
- Oba szaleńcy.
-  Dokładnie – rzekła Stephanie. – To co? Ty porozmawiasz z Romanem, czy ja mam to zrobić?
- I co mam mu powiedzieć? Roman wiesz nie wystąpisz…
- To zależy od niego. Może  go leczenie postawi na nogi – wtrącił Stephanie i spojrzała na mnie.
- Na pewno wróci na nogi, ale bez przygotowania jak ma stawić czoła przeciwnikowi – oznajmiłam McMahon.  
- To już wszystko zależy od niego. To jego wybór. Porozmawiaj z nim, a ja jadę do firmy i przedyskutuje wszystko z grupą Big Doga.
Uśmiechnęłam się do niej, kiedy usłyszałam jak mówi, że to jego drużyna.
- Miło, że uważasz, iż to jego zawodnicy – szepnęłam i dopowiedziałam. – A co z Sethem?
- Czasami wydaje mi się mało odpowiedzialny. Za bardzo pragnie ognia, a tak naprawdę człowiek potrzebuje czasem wody. Tylko wody.
Uśmiechnęła się i ucałowała mnie w policzek, a następnie opuściła powoli szpitalny korytarz. Chwilę patrzyłam jak znika, a potem zjawiłam się w sali Romana, któremu ściągano tlen i podłączano kroplówkę.  
- Cześć – powiedziałam, a on spojrzał na mnie tymi ciemnymi oczkami.
- Cześć Brie.
Poczekałam chwilę, aż pielęgniarka opuści pomieszczenie i chciałam przemówić, ale on zrobił to pierwszy.
- Lekarz wszystko mi powiedział.
- Tak myślałam, że przekaże ci wszystko za nim zrobią to inni w dość…
- Pewnie chciał innym oszczędzać stresu – powiedział to i zmierzył mnie wzrokiem.  
Może dobrze, że przerwał mi ten bełkot. Miał rację jestem podenerwowana. Czuję jak dłonie mi drżą, a nogi są z waty i serce bije tak mocno, że zaraz opuści klatkę piersiową.
- Ale przygotowałaś sobie jakiś wstęp lub przemyślałaś jak ma wyglądać to, co chcesz mi przekazać. I czemu to ty, a nie Stephanie lub Dean, albo Seth? – spytał zaskoczony.
- Może, dlatego, że ona ma teraz trudny orzech do zgryzienia. Jak ma to wszystko przekazać pozostałym zawodnikom – skończyłam mówić i dodałam. – Poza tym Dean ma przyjechać za godzinę. – Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. – Seth chyba nie wie co robić, a ja akurat się napatoczyłam.  
- Byłaś pod ręką – powiedział z uśmiechem na twarzy, a ja opuściłam głowę w dół.
- Właśnie.
- To masz tu kogoś, czy z tobą coś się dzieje? – spytał, a ja troszkę się zarumieniłam.
- Nie – powiedziałam pod nosem. – Jestem tu dla ciebie – rzekłam.
- To miłe z twojej strony Brie – szepnął i w końcu spojrzałam na jego twarz.  
Miał idealne rysy twarzy, miły uśmiech i to sympatyczne, ciepłe spojrzenie. Był mężczyzną, ale chwilami dostrzegałam w nim pięknego chłopca.
- Brie, wszystko dobrze? – spytał, a ja zbliżyłam się do łóżka i złapałam go za dłoń. – Tak.
Ścisnął moją rękę. Chwilę trwała ta przyjemna cisza w której tylko patrzyliśmy na siebie. Pomyślałam, jakie to niezwykłe, żeby spotkać kogoś  i natychmiast poczuć taką sympatię, i tak dobrze się z nim czuć.  
- Dean zabrał mi torbę sportową, a mam w niej telefon – zaczął mówić – i teraz nie mogę zadzwonić do Stephanie, aby wstrzymała się z informacjami dla nich…
- Mam jej zadzwonić, aby nie mówiła, że odchodzisz? – spytałam, a on skinął głową.
Zadzwoniłam do Stephanie McMahone. Odebrała, a ja przekazałam decyzję Romka.
- Roman wystąpi – powiedziałam.
Usłyszałam w słuchawce odpowiedź: - To dobrze. Do jutra Brie.
Rozłączyła się, a ja byłam zdumiona, że potrafi okazać serce  drugiemu człowiekowi. To normalne, że to co widzą ludzie na arenie lub w Tv różni się od tego, co jest poza wyłączonymi kamerami. Choć kłócimy się, bijemy i idziemy do celu po trupach to szanujemy się i nawet lubimy z większością zawodników poza planem, ale ona nie jest do rany przyłóż, a  tu proszę spotkała mnie miła niespodzianka.
- Mam wolne – rzekłam Romkowi. – To zostanę z tobą na trochę, dobrze?
- Dobrze – powiedział i wysunął dłoń spod mojej ręki, aby delikatnie, opuszkami palców pogładzić moje przedramię.

NataliaO

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1138 słów i 6246 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Aequor

    O?! :D

    18 cze 2017

  • Użytkownik NataliaO

    @Aequor :)

    18 cze 2017