O niebo lepiej cz. XVI

*** Klara ***

Rozpoczął się nowy dzień. Słoneczny, bezchmurny. Można by rzec, że wręcz idealny. I tak też bym się czuła, gdybym miała przy sobie Jego. Tylko On potrafił wywołać z samego rana uśmiech na mojej twarzy. Tylko On potrafił mnie rozbudzić. Tylko On. Ale teraz- pomyślałam, przejeżdżając dłonią po swoim brzuchu- mam też Ciebie- szepnęłam. I mimowolnie kąciki moich ust powędrowały ku górze. Kiedy chwilowe mdłości ustąpiły, przygotowałam sobie śniadanie. Postanowiłam pojechać dziś do firmy i ogarnąć trochę zaległości. Przynajmniej te 2-3 godzinki. Oczywiście, Daniel sceptycznie podszedł do tego pomysłu, jednak nie udało mu się mnie od niego odwieść. Musiałam się zająć czymś do czasu wizyty u Dominika. Inaczej czas ciągnąłby się niemożliwie długo, a ja sama niepotrzebnie bym się denerwowała. No tak, wszystko szło po mojej myśli. Pracując, oderwałam się trochę od problemów. Mimowolnie tworzyłam w głowie wizję dzisiejszego spotkania. Jak to będzie wyglądało? Co mu powiem? Co on mi powie? Z tego całego chaosu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.  

-Kończ powoli, nie możesz się przepracowywać- rzucił Daniel- zaraz będziemy się zbierać. Chyba, że masz jakieś wątpliwości?- zapytał zaniepokojony
-Nie, nie. Wszystko w porządku. Już kończę- wyjaśniłam- wiesz…
-Jaa- powiedział w tym samym czasie  
-Mów pierwszy- poprosiłam
-Czy mógłby ktoś z nami pojechać? Chodzi o to, że…- zaczął z zakłopotaniem, a ja doskonale się domyśliłam, o co mu chodzi.  
-Jasne, że tak! Cieszę się, że w końcu ją poznam- roześmiałam się na widok jego miny- co? myślałeś, że się nie domyślę? No nie doceniłeś mnie, przyjacielu- poklepałam go po ramieniu- to gdzie ona jest?  
-W zasadzie to wy już się znacie i nie wiem, jak zareagujecie…
-No nie mów- szepnęłam konspiracyjnie- spokojnie, nie zjemy jej! Czekam- wypchnęłam go za drzwi, by po chwili ujrzeć w towarzystwie kobiety, która zawróciła mu w głowie- Monia!- szczerze się zdziwiłam na jej widok, ale i ucieszyłam.

W myślach pogratulowałam mu wyboru. Pamiętam jak spotkałyśmy się po raz pierwszy. Cała ekipa Dominika. Bankiet. Iwona. I reszta. To ona wówczas podsunęła mi szalony pomysł wzbudzenia zazdrości w Iwonie. Prawdę mówiąc, to od tego wszystko się zaczęło.  

-Cześć Klara- uśmiechnęła się promiennie- chyba nie mnie się tu spodziewałaś- zauważyła- jak się czujesz?
-Cieszę się, że to właśnie Ty. Już lepiej. Zdecydowanie lepiej.  

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i udaliśmy się do szpitala. Każda upływająca minuta zbliżała mnie, w zasadzie to nas wszystkich do spotkania z Szefem. Tyle tylko, że ich pamiętał, a mnie nie. Może zbyt późno pojawiłam się w jego życiu? Coraz bardziej bezsensowne myśli zakłócały stan normalnego funkcjonowania. Muszę się opanować. Kocham go. A on mnie. Przypomni sobie. Kiedyś na pewno. Monika jakby wyczuwając, co się ze mną dzieje, objęła mnie ramieniem. Stanęliśmy pod ogromnym budynkiem. Zrobiłam głęboki wdech. Później wydech. I ruszyliśmy do przodu.  

Na korytarzu minęliśmy się z jego rodzicami. Nagle przystanęliśmy. W sali akurat nikogo nie było. Pogłaskałam swój brzuch. Uśmiechnęłam się. W tym samym czasie Daniel nacisnął klamkę i drzwi do pokoju uchyliły się. Przepuściłam Monikę, a sama weszłam tuż za nią. Za nami był Daniel.  

-Co to za wspaniałe połączenie?- zapytał z przymrużonymi oczami, wędrując spojrzeniem od swojego przyjaciela do Moniki- no chodź, chodź- uśmiechnął się do niej- z Tobą się jeszcze nie witałem, odkąd…- przerwał znacząco, ale nie dokończył.

Swoją droga było widać, że mówienie sprawia mu trochę trudności. Nic dziwnego, po tym co przeszedł. Ciągle stałam w tym samym miejscu. Nie potrafiłam się ruszyć urzeczona jego widokiem. Serce mimowolnie przyśpieszyło, kiedy nasze oczy się odnalazły. Co teraz? Zapanowała cisza. Trwała może minutę. Dwie. A my lustrowaliśmy się spojrzeniami. Cierpiał. A mi było z tym cholernie źle. Przymknęłam powieki, by po chwili je otworzyć.  

-Ciebie też to dotyczy, Klaro- usłyszałam ten niski głos, a kiedy zobaczył, że nie ruszyłam się ani o milimetr, uśmiechnął się- halo, czekam na Ciebie- ponaglił.

Już nie miałam żadnych wątpliwości. Ruszyłam w jego kierunku. Czułam na sobie wzrok wszystkich tutaj zgromadzonych. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam w policzek. Wciągnął gwałtownie powietrze, jakbym zadała mu ból. Ciężko było rozszyfrować wyraz jego twarzy. Odsunęłam się i stanęłam przy oknie. Potrzebowałam powietrza. Dużo powietrza. Na szczęście, napięcie szybko ustąpiło. Zrobiło się dużo swobodniej. Prowadziliśmy normalną koleżeńską rozmowę. Nie obyło się bez pytań, jak tam w firmie. Co nowego u nas. To było takie zwyczajne. Codzienne. Jakieś pół godziny później, Daniel otrzymał ważny telefon i musiał wrócić do pracy. Rzecz jasna, Monika również zaczęła się zbierać. Kiedy ja chciałam uczynić to samo, poczułam na sobie wzrok ukochanego.  

-Chociaż Ty zostań- poprosił- nie chcę siedzieć tu sam, zanudzę się na śmierć- zażartował mimo poważnego stanu.  
-Emmm- nie wiedziałam, co powiedzieć- dobrze, zostanę…

Zostaliśmy sami. Chcąc dodać sobie otuchy, przejechałam dłonią po brzuchu. Kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem obserwowana, natychmiast opuściłam rękę. Cholera! Powinnam się bardziej pilnować.  

-Coś Cię boli?- zapytał- wezwać lekarza?
-Nie, nie- szepnęłam- wszystko w porządku- uśmiechnęłam się promiennie, a on zlustrował mnie badawczym spojrzeniem
-Mam wrażenie, że się mnie boisz- zauważył- lub po prostu, unikasz?  
-Gdybym się Ciebie bała Szefie, to bym tutaj nie przychodziła, nie sądzisz?
-No niby tak- potwierdził- mam nadzieję, że niedługo stąd wyjdę i wrócę do normalnego życia. Nie chce mi się tu siedzieć, nie lubię bezczynności.
-Wiem, pamiętam jak…- ugryzłam się w język- eee, to znaczy, zazwyczaj opowiadałeś o bieganiu- jakoś wybrnęłam- o tym, że uwielbiasz ruch i aktywne życie.  Zdecydowanie wszyscy czekamy na to aż stąd wyjdziesz- dokończyłam zmieszana.

Kiepsko trochę, ale może nie będzie drążył tematu.

-Ty też na to czekasz?
-Ja? No… tak, oczywiście, że też!
-W takim razie, po wszystkim musimy pójść na jakąś kawę- uniósł dłoń do góry, gdy zobaczył, że chcę coś powiedzieć- i nie przyjmuje żadnej odmowy.
-Jasna sprawa, jak zawsze- skwitowałam- aż zdążyłam się przyzwyczaić- na naszych twarzach pojawił się uśmiech.  

Teraz już nie czułam tej niepewności i tego strachu jak na początku naszego spotkania. Teraz było prawie jak dawniej. Powoli dochodziła pora obiadowa. Nie chciałam już go męczyć. Zresztą nie mogłam przesiedzieć tu całego dnia.  

-Muszę powoli lecieć- zagaiłam
-Naprawdę musisz?  
-Naprawdę muszę.  
-No trudno, ale odwiedź mnie jeszcze, dobra?
-A pewnie, że odwiedzę- odparłam i ponownie się do niego zbliżyłam

Tak bardzo mi tego brakowało. Najzwyczajniej w świecie tęskniłam za jego bliskością. Podarowałam mu szybkiego buziaka w policzek, a wtedy On zupełnie nieświadomie zahaczył opuszkami palców o mój brzuch. Szlag! Serce podskoczyło mi do gardła, gdy zobaczyłam ten wzrok pełen czułości.  

-Do zobaczenia- tylko tyle zdołałam z siebie wyrzucić
-Do zobaczenia, Klaro- odpowiedział- będę czekał…
____________________________________________________________________________________________________

Kolejne dni mijały dość szybko. Dom. Praca. Szpital. Stan Dominika poprawiał się w zaskakującym tempie. Uszkodzenia zewnętrzne powoli zaczęły się goić i znikać. Mężczyzna wracał do wyglądu sprzed wypadku. Jednak w kwestii pamięci nic nie uległo zmianie. Mimo to, nasze relacje wciąż były dobre. Z każdym dniem coraz lepsze. Czułam się wspaniale z myślą, że mogę być blisko niego. Na razie jako przyjaciółka, ale zawsze coś. Wciąż przyciągała nas do siebie pewna siła. Przy każdym niewinnym dotyku, najmniejszym muśnięciu przez nasze ciała przechodził prąd. Nasze spojrzenia wówczas się krzyżowały. Napięcie rosło. Uśmiechaliśmy się do siebie jak gdyby nigdy nic i wracaliśmy do rozmowy. Codziennie ktoś u niego był. Wymienialiśmy się bądź przychodziliśmy razem. Naprawdę skutki leczenia były widoczne. Siedzenie w szpitalu zrobiło się dla niego uciążliwe. Powtarzał mi to na każdym kroku. Ale już niedługo miał zostać wypisany. Zaledwie kilka dni i wszystko wróci do normy. Czasami zastanawiałam się nad tym, czy dobrze robię nie mówiąc mu o niczym. Kim jestem. Kim on dla mnie jest. Do tego dochodzi jeszcze ta mała kruszynka. Dopóki nie widać większych oznak ciąży, postaram się jakoś unikać tego tematu. Ale w końcu przyjdzie taki czas, że będę mu musiała o wszystkim powiedzieć. W zasadzie będę chciała, a nie musiała. Już tego pragnę, ale teraz nie mogę. To mogłoby przekreślić naszą przyszłość. Mógłby to jakoś źle zinterpretować. Nie mogę jednak ukrywać, że jest mi z tym coraz ciężej. Zwłaszcza, iż Dominik momentami potrafi wyprowadzić mnie z równowagi prostym pytaniem. Z pozoru prostym. Bo w tej sytuacji nic takie nie jest.  

-Jeszcze 2 dni i wychodzę- rzucił szczęśliwy podczas jednej z moich wizyt- w końcu czeka nas ta upragniona kawa!- roześmiałam się na tę uwagę, a moje serce wypełniło to dobrze znane ciepło.
-Tak, na szczęście wszystko się dobrze skończyło- powiedziałam spokojnym głosem- prawie wszystko- dorzuciłam w myślach.
-Nad czym tak intensywnie myślisz?
-Ja? Po prostu się zamyśliłam, wybacz.
-Tobie wybaczyłbym wszystko- puścił do mnie oczko
-Dobrze wiedzieć, mój łaskawco- kiedy już byłam pewna, że atmosfera na dobre się rozluźniła, usłyszałam coś, czego się nie spodziewałam.  

Przynajmniej nie tak szybko. Nie byłam nawet na to przygotowana.  

-Wiesz- zaczął- strasznie mi głupio, że powinienem wiedzieć o Tobie wszystko lub większość rzeczy, a nic nie pamiętam. Chciałbym pamiętać- kontynuował stojąc obrócony twarzą w stronę okna- bardzo bym chciał… A tak, muszę dowiadywać się częściowo lub pytać wprost. To cholernie dołujące- zakończył smutnym tonem- cholernie.  
-Ej- podeszłam do niego i delikatnie chwyciłam za ramię- możesz mnie zapytać o wszystko. Nie powinno Ci być głupio, to zupełnie normalne, że chcesz wiedzieć o pewnych sprawach. Zatem- przerwałam- pytaj- dokończyłam szeptem.  

Odwrócił się w moją stronę. Brakowało kilku centymetrów, by nasze ciała się ze sobą stykały. Uniosłam głowę w górę i spojrzałam w jego cudowne oczy.  

-Masz chłopaka?- zapytał o to jak gdyby nigdy nic.

Na jego twarzy malowała się powaga, choć nie potrafił zapanować nad drgającymi kącikami ust. O Boże- pomyślałam. No tak, obiecałam, że odpowiem na każde pytanie, ale nie spodziewałam się, że zapyta akurat o to. Jestem głupia, bezmyślna- karciłam się. Nie powiem mu przecież prawdy. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy.  

-Eee, ja…- jąkałam się- to jest trochę bardziej skomplikowane- przyznałam cicho- ale aktualnie nie, nie mam chłopaka…- w tym momencie moje serce się łamało!
-Cóż- poprawił kosmyk moich włosów i założył je za ucho- to dobrze…
____________________________________________________________________________________________________

*** Dominik ***

Dzisiaj stąd wychodzę! Uśmiechałem się jak głupi. Wręcz szczerzyłem się do każdego. Chociaż nie było aż tak źle, to należy zauważyć, że chyba nikt nie lubi szpitali. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu. Spotkać z przyjaciółmi. Zrelaksować. Zajrzeć do firmy. Przypomnieć sobie wszystko. Przypomnieć sobie Ją i pójść na obiecaną kawę. Zostało tylko kilka godzin. Daniel miał po mnie wpaść i pomóc zabrać się z rzeczami. Trochę się tu tego nazbierało przez ten czas. Nie spodziewałem się dzisiaj ujrzeć tu już nikogo ze swoich znajomych. Wyobraźcie sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałem delikatne pukanie do drzwi. Nie zdążyłem jeszcze nic odpowiedzieć, kiedy gość wparował do środka. Nie można tego było nazwać zwykłym wejściem. Raczej wtargnięciem. No tak, Iwona.  

-Cześć- rzuciła w moim kierunku- jak się czujesz?  
-Cześć, jak widać, już dobrze- odpowiedziałem obojętnym tonem- czemu zawdzięczam Twoją wizytę?
-A coś Ty taki oficjalny Przystojniaku, hmmm?- stanęła blisko mnie, zbyt blisko.

Nie spodobało mi się to i cofnąłem się o krok, krzyżując równocześnie ramiona.  

-Nie mów tak do mnie- rzuciłem szorstko- czego chcesz?
-Oj, od razu „czego chcesz”… Przyszłam Cię odwiedzić!
-Jakoś nie wierzę w Twoje dobre intencje.
-Przestań już przestań- zaśmiała się sztucznie- martwiłam się o Ciebie
-Dziękuję, to niezwykle miłe- ukłoniłem się teatralnie- to wszystko?
-Chciałam jeszcze zapytać, co u Klary?- tym pytaniem zbiła mnie z tropu

Czyli one się znają. Ciekawe w jakich okolicznościach się poznały. Mam nadzieję, że Klara nie miała przez nią żadnych nieprzyjemności. Dowiem się tego, ale chwilowo muszę ją czymś zbyć. Nie chcę, żeby tutaj przebywała ani minuty dłużej.  

-Wszystko w porządku, dziękuję, że pytasz- odwzajemniłem jej sztuczny uśmiech.
-Nie pamiętasz jej, prawda?- dodała zaczepnie
-Nic Ci do tego! Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi…
-Ahhh! Przyjaciółmi- rzekła z dziwnym grymasem
-Tak, ale nie mam zamiaru z Tobą dłużej o tym rozmawiać i proszę, żebyś wyszła.
-A czy przyjaciele nie powinni mówić sobie wszystkiego?- zignorowała moją prośbę
-Nie wiem do czego dążysz i nie chcę wiedzieć. Po prostu, opuść to pomieszczenie- przestawałem nad sobą panować
-Oczywiście, już lecę- będąc przy drzwiach odwróciła się jeszcze w moją stronę- hmmm, pogratuluj jej ode mnie- uśmiechnęła się przebiegle- dziecko to naprawdę wielka radość (…)
____________________________________________________________________________________________________

Po tym, co usłyszałem w szpitalu… wiedziałem, kto będzie pierwszą osobą, którą odwiedzę. Poprosiłem Daniela, by zawiózł mnie pod jej dom i poczekał chwilę. Zadzwoniłem dzwonkiem, by dosłownie niecałą minutę później ujrzeć ją w samym szlafroku. Przez moment stałem bez słowa i najnormalniej w świecie gapiłem się na nią jak na jakiś obrazek. W końcu się otrząsnąłem.  

-Mogę?
-Jasne, wejdź- wpuściła mnie do środka- coś się stało?
-Dlaczego mnie okłamałaś, hmm?- poleciałem od razu z grubej rury- czy nie zasługuję na szczerość?! No słucham!

Patrzyła na mnie z ogromnym zdziwieniem. Trochę przestraszona moim atakiem.  

-Nie okłamałam Cię- próbowała się bronić- tylko...
-No przecież, jakżebyś mogła mnie okłamać! Ale też nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży!- wyrzuciłem za jednym tchem

Momentalnie cała zbladła. Teraz ona wpatrywała się we mnie, a z jej oczu poleciała pojedyncza łza. Byłem na nią cholernie zły, ale nie potrafiłem patrzyć na to, jak cierpi. Mimo wątpliwości podszedłem do niej i przytuliłem mocno. Wtuliła się w moje ramiona, a ciszę zakłócało tylko jej pochlipywanie.  

-Nie chciałem Cię wystraszyć, okej?- szepnąłem uspokajająco- ale ciąża? Mówiłaś, że nie masz… Zresztą już nieważne.  
-Tak, jestem w ciąży, ale nie mam chłopaka- zaczerpnęłam powietrza- on, on… on o mnie zapomniał- uśmiechnęła się krzywo
-Jak to, zapomniał?- spojrzałem na nią jak na wariatkę
-Nie teraz, dobrze? Nie rozmawiajmy o tym teraz, proszę…
-Dobrze- pocałowałem jej włosy- ale to czekanie doprowadza mnie do szału- przyznałem- wszystko, co związane z Tobą doprowadza mnie do szału- uniosłem dłonią jej podbródek- i nie zawsze potrafię sobie z tym poradzić, nie rozumiem tego… no już, nie płacz malutka- pogładziłem ją po policzku- nie licz jednak na to, że odpuszczę. Dowiem się kim on jest. Wszystkiego się dowiem, choćbym miał poruszyć niebo i ziemię, rozumiesz?
-Rozumiem- odpowiedziała szeptem
-Tylko chciałbym, abyś mi mówiła o takich rzeczach, dobrze? Nie okłamuj mnie nigdy więcej, bo tego nie zniosę- dotknąłem delikatnie jej brzucha- będzie miało cudowną mamę.
-Dziękuję- odparła nieśmiało- napijesz się czegoś?  
-Nie, nie. Muszę już lecieć. Ta sprawa nie dawała mi spokoju i chciałem wyjaśnić to od razu.  
-Cieszę się, że tu jesteś…
-Ja… też się cieszę- pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.  

Zaledwie przekroczyłem próg jej domu, a już miałem ochotę zawrócić. Czułem się rozdarty wewnętrznie. Jakbym stał na jakimś pieprzonym rozdrożu. Naprawdę. Mógłbym teraz rozwalić wszystko, co znajduje się na mojej drodze- pomyślałem- niepewność robiła swoje, a adrenalina potęgowała skrywane dotychczas emocje. Opanowałem się jednak. Nie chciałem, by  była świadkiem czegoś podobnego. Po prostu tego nie chciałem (…)



` Cześć Wam! Nie tak to wszystko miało wyglądać. Miałam zupełnie inne plany, co do tego opowiadania, ale brak czasu zdecydował za mnie i musiałam trochę przyspieszyć akcję ;) Jak widać, koniec nieuchronnie się zbliża. Dziękuję za wszystko :3 I do następnego… :*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3081 słów i 17500 znaków.

12 komentarze

 
  • Użytkownik Milka

    Boskie to opowiadanie  :bravo:

    30 cze 2016

  • Użytkownik Lovcia

    Cudne. Kiedy kolejna? Love<3

    27 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Lovcia Dziękuję <3 postaram się jak najszybciej ;)

    28 cze 2016

  • Użytkownik Lovcia

    @Nikka Czyli kiedy dodasz?

    6 lip 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Lovcia Jeszcze nie zaczęłam pisać nawet, ale spróbuję w weekend dodać.

    6 lip 2016

  • Użytkownik Piekna

    <3

    25 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Piekna <3

    28 cze 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Boskie!

    25 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Misiaa14 :*

    28 cze 2016

  • Użytkownik Czekoladowytorcik

    Nie chce żeby to był już koniec, a jak by już był to tylko części 1 prawda ? ;* to co napisałaś jest niesamowite  <3 chciałabym tylko żeby następna część była szybciej ;)

    25 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Czekoladowytorcik Hmm, koniec pierwszej części, mówisz? :3 No nie wiem, to jest kwestia do przemyślenia. Dziękuję <3 zobaczę, co da się zrobić z tą kolejną częścią ;)

    28 cze 2016

  • Użytkownik mysza

    Licze, że wszystko będzie tak jak kiedyś.

    24 cze 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    nie wiem co pisać tak mnie wzruszyłaś tym co napisałaś. Tak cudownie oddane uczucia Klary- jej niepokój , wahania. Nieumiejętność  znalezienia się w otaczającym go swiecie - przez Dominika powypadku i amnezji  z tym wypadkiem związanej. Jego wysiłki by wszystko sobie  " poukładać".Mam nadzieję że będzie happy and bo obydwoje na to zasługują. Poziom opowiadania jak zwykle u Ciebie  najwyższy z możliwych. Brawo Nikko . Jesteś jak zwukle Wielka. <3

    24 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @czarnyrafal Nie spodziewałam się tego. Nie spodziewałam się, że coś tutaj może w ogóle wzruszać ;) cieszy mnie, że pojawiają się takie reakcje :3 dziękuję bardzo!

    28 cze 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    @Nikka  Nie bądż taka skromna, bo odcinek jest wspaniale napisany- tak ciepło  że naprawdę trudno nie dać upustu emocjom. Nie dziękuj , bo to ja Tobie dziękuję  za niego , za wywołane  nim wzruszenia. <3

    28 cze 2016

  • Użytkownik Justys20

    Cudnie  <3

    24 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Justys20 Dziękuję <3

    28 cze 2016

  • Użytkownik Iga88

    Jak zawsze super!!! :* czekam na więcej :* <3

    24 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Iga88 Ojej, dziękuję :3 postaram się nie zawieść :*

    28 cze 2016

  • Użytkownik Krolewna

    <3

    24 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Krolewna <3

    28 cze 2016

  • Użytkownik Tosia12283

    Super :)

    24 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Tosia12283 Dziękuję :*

    28 cze 2016

  • Użytkownik Konwalia

    :) :* :)

    24 cze 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Konwalia :*

    28 cze 2016