O niebo lepiej cz. I

Jeśli się nie pośpieszę, to spóźnię się do pracy pierwszego dnia!- pomyślała stojąc przed lustrem, jeszcze niegotowa do wyjścia. Nałożyła makijaż. Przejechała po ustach błyszczykiem. Wzięła do ręki perfum, którego zapach po chwili unosił się w całym pomieszczeniu. Przygładziła włosy i była już gotowa. Chwyciła jeszcze papiery, leżące na biurku i wyszła z mieszkania pełna pokrzepiających myśli.  
Jak to się stało, że straciłam poprzednią pracę?- zadawała sobie to pytanie od dłuższego czasu. Wprawdzie sama z niej zrezygnowała, ale czuła, że ta decyzja w przyszłości mogła okazać się błędem. Powoli jednak zmieniała zdanie. Jako asystentka wysokiego rangą biznesmena, potrafiła wykonać wszystkie jego polecenia. Miała już doświadczenie. Choć niezbyt przyjemnie je wspominała. Zwłaszcza, kiedy zaproponowano jej „bliższą” współpracę, jeśli chce pozostać na swoim stanowisku. Wówczas, w głowie kobiety zapaliła się ostrzegawcza lampka, początkowo ją ignorowała. Dopiero, kiedy sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, Klara złożyła wypowiedzenie. Od tamtego momentu czuła się wolna, nieograniczona. A co najważniejsze już nie miała się czego bać. Było jedno „ale”- stała się bezrobotna. Szybko wzięła się w garść i już pierwszego dnia znalazła kilka ciekawych ofert. Jedna z nich, szczególnie ją zainteresowała. Okazała się tą najlepszą. Pewna firma potrzebowała na gwałt asystentki z najlepszymi kwalifikacjami. Kobieta przeszła rozmowę o pracę i bez zbędnych ceregieli poinformowaną ją, że może zaczynać od jutra. Ucieszyła się, choć nie wiedziała jeszcze z kim przyjdzie jej pracować. Liczyła, iż szefem okaże się jakiś miły, starszy pan, który nie będzie stwarzał żadnych problemów. Jakoś nie chciała w przeciągu tygodnia rezygnować z drugiej pracy. Nie należała do osób nieśmiałych. Umiała walczyć o swoje. Zawsze potrafiła znaleźć jakiś kompromis. Idealnie nadawała się do prowadzenia interesów. Być może właśnie to zdecydowało o otrzymaniu przez nią tej pracy.  
Jak na złość, akurat teraz, samochód postanowił odmówić jej posłuszeństwa. No nie!- zachmurzyła się- tylko nie to- błagała w myślach. Miała jeszcze tylko 20 minut, by dostać się do nowego miejsca pracy, które z resztą było ulokowane, gdzieś na samych obrzeżach miasta. Perspektywa stania w korkach nie polepszała samopoczucia kobiety. Auto w końcu odpaliło…
Dojechała na miejsce po piętnastu minutach. Oczywiście przez kolejne pięć minut szukała miejsca do zaparkowania. Nagle z poprzecznej uliczki wyjechał inny samochód. Zorientowała się, że koleś nie odpuści i lepiej, żeby odsunęła mu się z drogi. Na całym parkingu, zostało tylko jedno wolne miejsce. O nie!- pomyślała- twoje niedoczekanie! I dodała gazu. Jej „rywal” zrobił to samo. I chcąc nie chcąc, musiała mu ustąpić, jeśli chciała dotrzeć do firmy w jednym kawałku. Spojrzała jeszcze w kierunku parkującego właśnie pojazdu. Wystawiła w jego stronę środkowy palec. PALANT- powiedziała do siebie. Odjechała. Niedaleko zwolniło się miejsce i właśnie tam zaparkowała. Rozdzwonił się jej telefon. Wyciągnęła wszystkie niezbędne dokumenty, wyszła z auta i odebrała. Dzwoniła jej dobra znajoma.  

- Hej- zaczęła- tak, tak. Jasne, możemy się spotkać. Tylko nie mogę teraz za bardzo rozmawiać. Idę właśnie do nowej pracy- kontynuowała- tak, zmieniłam. Mhmm. Dlaczego jestem zdenerwowana?- powtórzyła pytanie koleżanki- jadę jak na urwanie głowy, nie chcę się spóźnić, widzę jedyne wolne miejsce na parkingu, a tu jakiś idiota zajeżdża mi drogę… mam nadzieję, że nie będę go widywała na co dzień, bo chyba bym tego nie wytrzymała- prowadziła dalej rozmowę. Nie widziała postaci stojącej tuż za nią. Lekki podmuch wiatru spowodował, że wszystkie papiery wyleciały jej z rąk- cholera!- zaklęła- muszę kończyć, odezwę się później, paaa- rozłączyła się, nie czekając na żadną odpowiedź.  
- To chyba nie jest pani najszczęśliwszy dzień- usłyszała za sobą i dopiero teraz zwróciła uwagę na postać mężczyzny. Odwróciła się w jego stronę i zamarła. Był nieziemsko przystojny. Wysoki. Dobrze zbudowany. Ciemne włosy. Piwne oczy. Dołeczki. I ten uśmiech. Ale zaraz, zaraz! Czy to nie on jest tym dupkiem, który przed chwilą pozbawił ją resztek cierpliwości? Nie skomentowała jego słów. Pochyliła się i zaczęła zbierać swoje kartki. On nie uczynił żadnego ruchu. Po prostu stał i ją obserwował.  
- Będzie się Pan tak na mnie gapił?- zapytała w końcu rozdrażniona- czy może mi Pan pomoże, albo usunie się z zasięgu mojego wzroku?

Jakimś cudem, nie potrafił oderwać od niej wzroku. Była szatynką. O przenikliwym spojrzeniu. Szczupła. Średniego wzrostu. Ładna. Ale wygląd to nie wszystko. Od samego początku, nie spodobało mu się jej nastawienie względem niego. Chodziło o to miejsce? Działał w imię zasady: kto pierwszy ten lepszy. Niestety, to ona poniosła porażkę.  
- Chętnie się usunę- rzucił, przybierając chłodny ton i odszedł.
- Dupek- usłyszał za sobą.
- Wariatka- skwitował pod nosem wyprowadzony z równowagi.

Rzadko zdarzało się, żeby ktoś zagrał aż tak na jego nerwach. Sam nie wie, dlaczego, ale tej kobiecie się udało. Nie zrobiła nic wielkiego. Fakt, wyzwała go kilka razy. On jednak nie był jej dłużny. Co się ze mną dzieje?- pomyślał- mam nadzieję, że ona nie należy do mojej ekipy, bo to mogłoby się skończyć niekorzystnie, dla kogoś z nas.  
Szybko odzyskał dobry humor. Za chwilę miał poznać swoich pracowników.  

Klara w tym czasie zdążyła już poznać koleżanki i kolegów. Wydawali się całkiem mili. Rozmawiali. Śmiali się. Jakby byli znajomymi od bardzo dawna. Taka atmosfera w pełni jej odpowiadała. I wreszcie zdążyła zapomnieć o porannych wydarzeniach.

- Słyszeliście, że mamy nowego szefa?- zapytała Anka
- Dla mnie każdy byłby nowym- opowiedziała z uśmiechem Klara
- Ale ten to podobno jakieś ciacho- tłumaczyła- i nie ma dziewczyny- poruszyła zabawnie brwiami- chociaż krążą plotki, że jest człowiekiem bez serca… ehhh…- zakończyła, a pokój wypełniły kolejne salwy śmiechu
- Już jednego takiego tu spotkałam- Klara zaczęła opowieść życia- dzisiaj rano. Palant zabrał mi miejsce parkingowe. Nienawidzę takich ludzi, co myślą, że mogą wszystko…- obrócona tyłem do drzwi, nie zauważyła, stojącej w nich postaci. Ale wzrok Anki mówił sam za siebie… To pewnie ten „nieziemsko przystojny” szef. Klara nagle umilkła.

Odwróciła się i od razu pożałowała swojej decyzji.

- Już pani skończyła?- zapytał mężczyzna- może powinniśmy sobie wyjaśnić tę sytuację w cztery oczy, skoro mamy ze sobą od teraz pracować? Lepiej, żeby nie było między nami żadnych niedomówień- ciągnął wypranym z emocji głosem- jak się pewnie państwo domyślacie, będę tu nowym szefem. Nazywam się Dominik Wolski i myślę, że tyle informacji na razie powinno wystarczyć- mówił dalej- będę prosił Was dzisiaj indywidualnie do siebie na krótką rozmowę. Mam nadzieję, że jakoś się dogadamy- spojrzał sugestywnie na Klarę- a teraz proszę mi wybaczyć, ale obowiązki wzywają- i uśmiechnął się po raz pierwszy odkąd tu zajrzał- na Was również- dokończył wypowiedź i wyszedł.


______________________________________________________________________


* * *


Czułam się jakbym zrobiła z siebie największą idiotkę. Już po raz drugi mu podpadłam i może to nie byłoby takie straszne, gdyby nie fakt, że to mój szef! Jeszcze rano błagałam, bym nie musiała codziennie oglądać tego faceta… Nie poskutkowało. Będę z nim w ciągłym kontakcie, w końcu jestem jego nową asystentką. Cała trójka znajdująca się w pokoju wlepiała we mnie natarczywy wzrok.  

- To on był tym palantem?- wydusiła nareszcie Anka
- Tak- potwierdziłam. Tylko na tyle było mnie stać.  
- Przystojny palant.
- Nie wydaje mi się- zaprzeczyłam ich słowom
- No coś Ty! Nie wierzę, że Ci się nie podoba…
- To uwierz, a teraz „do pracy”- powiedziałam, naśladując ton Dominika

Sama w końcu się ruszyłam i zaczęłam ogarniać swoje miejsce. Tutaj będę spędzała połowę swojego życia. No, no! Wychodząc, natknęłam się na nieznaną mi dotąd osobę.  

- Cześć, Daniel jestem- wyciągnął do mnie dłoń- to Ty jesteś tą nową?  
- Cześć, Klara- odpowiedziałam- wychodzi na to, że tak.  
- Podobno będziecie mieli rozmowy w cztery oczy z Dominikiem?  
- Znasz go?
- Tak, to mój stary dobry znajomy. Ale muszę Cię ostrzec, że dzisiaj nie ma humoru- przyznał- pewnie przez jakąś laskę…
- Pewnie tak- skomentowałam, modląc się w duchu, żeby nie chodziło o mnie
- Lecę, to do zobaczenia- pomachał mi na pożegnanie i poszedł dalej.

Może nie będzie aż tak źle?- pomyślałam- ludzie tutaj są całkiem mili, nastrój niczego sobie. Nawet można by rzec- domowy. Tylko pozostaje kwestia szefa. Na stoliku leżały wytyczne, których powinnam się trzymać. Usiadłam wygodnie w fotelu i pogrążyłam się w lekturze. Nic nowego- skwitowałam pod koniec- dam sobie radę! Przynajmniej będę się starała. Poza tym, dojdą do tego pewnie inne zasady, od samego dyrektora. Ktoś zapukał do drzwi.  

- Proszę- do pokoju weszła niska brunetka o sztucznym uśmiechu.  

Chyba się nie polubimy- podpowiedziała moja podświadomość. A ja się z nią całkowicie zgadzałam. Poinformowała mnie, że mam się wstawić w gabinecie Pana Dominika za jakieś 15 minut i dobrze by było, gdybym się nie spóźniła… Jeszcze tego by brakowało, żebym złapała kolejnego minusa. Co to, to nie! Punktualnie o 12:30 zapukałam do jego drzwi. Spodziewałam się jakiegoś odzewu, ale po tamtej stronie panowała całkowita cisza. Może gdzieś wyszedł?- zastanawiałam się. Wtedy stanął przede mną we własnej osobie. Pokwapił się, by otworzyć drzwi. Facet z zasadami. Wskazał mi miejsce naprzeciwko siebie.  

- Rozmawiałem już ze wszystkim, a panią zostawiłem sobie na koniec- zaczął- w razie, gdyby chciała mi pani przywalić, skoro taką wielką szkodę wyrządziłem rano…
- Będziemy rozmawiać o poranku czy o moich obowiązkach?  
- Jedno ściśle łączy się z drugim. Przynajmniej w moim odczuciu- mówił stanowczo
- W moim, niestety nie.  
- Jaka wielka szkoda- rzekł z ironią- jednak prosiłbym, żeby nie oczerniała mnie pani przed swoimi kolegami z pracy.
- Ja nie wiedzia…- nie pozwolił mi dokończyć
- Tak. Wiem. To jednak pani nie usprawiedliwia- dorzucił z naganą w głosie.

Czy jemu nigdy nie zdarzało się popełniać błędów? Nigdy nie miał gorszego dnia? Zawsze wszystko przychodziło mu tak łatwo, czy co do cholery?! Zachowywał się dość powściągliwie. I niby jak mamy ze sobą współpracować? Czyżby Szef- tyran. Z transu wyrwał mnie jego dźwięczny śmiech. Co? Śmiech? Spojrzałam na niego jak na wariata.  

- Przepraszam- powiedział po chwili i przybrał wcześniejszą pozę Pana Dominującego- ale miała pani taką zabawną minę.
- Chociaż pan ma się z czego pośmiać.
- Przejdźmy do sedna…
- Słucham uważnie
- Otrzymała pani listę. Głównie te zajęcia należą do pani obowiązków. Chyba, że wypadnie coś niespodziewanego, ale o tym poinformuję panią osobiście. Oczywiście będziemy ze sobą w stałym kontakcie. Sprawy wyjazdów służbowych są do uzgodnienia- zrobił przerwę- przede wszystkim ja tu rządzę i chcę, żeby dostosowała się pani do moich próśb. I to chyba tyle. Wszystko jasne?
- Jasne- przytaknęłam
- To teraz prosiłbym o jakąś kawę- rzucił z bezczelnym uśmieszkiem
- Nie przypominam sobie, żeby coś takiego należało do moich obowiązków- odgryzłam się i teatralnie spojrzałam na kartkę, dotyczącą moich powinności.
- Nie należy, ale proszę panią o to. Czy to jakiś problem? Tego też nie jest pani w stanie wykonać bez przeszkód? Wynikną z tego jakieś spięcia?

No nie! On ewidentnie próbował mnie wyprowadzić z równowagi i prawie mu się udało. Będzie ciężko.  

- Ohhh, ale z pana dowcipniś. To akurat potrafię zrobić. Wiele innych rzeczy również.
- W to nie wątpię. Przeczytałem pani CV i jestem pełen podziwu…- wyczułam ironię w jego słowach
- Skoro coś panu nie odpowiada, mógł mnie pan po prostu nie zatrudniać- skwitowałam ze złością
- To byłaby wielka strata- puścił oczko.

Czy on? Eeee… Przed chwilą miał zupełnie inne nastawienie. I tak nagle uległo zmianie?  

- Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że niestety nie dla mnie. Kawę zaraz przyniosę- wyszłam, zostawiając go w zupełnym osłupieniu (...)

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2328 słów i 12867 znaków.

8 komentarzy

 
  • TakiJa

    Fajne, miło się czyta :P

    9 lis 2015

  • Misiaa14

    Nooo  nieźle coś czuje że będzie to kolejne  zaje*iste opowiadanie :*

    8 lis 2015

  • Pina

    No no calkiem niezłe  ;)

    8 lis 2015

  • facio

    Oj będzie się działo. Już zacieram ręce.

    7 lis 2015

  • Justys20

    Cudnie to robisz  <3

    7 lis 2015

  • Tosia12283

    Pięknie <3

    7 lis 2015

  • Domiii

    Bardzo fajnie się zapowiada!  A może napiszesz epilog do nadzieja umiera ostatnia?  Chociaż taki króciutki?  Proszę

    7 lis 2015

  • Nikka

    @Domiii Dziękuję ;) A napiszę, tylko potrzebuję tytuły jakichś znanych bajek. Ale takich dla chłopca i dla dziewczynki- uniwersalnych. Jakieś propozycje? :*

    8 lis 2015

  • czarnyrafal

    Kapitalnie tym wejściem w temat "zamieszałaś" Nowi szef i Klara.Od początku konflikt-wcale nie pozorny.Stąd daleka droga do obopulnj akceptacji nie mówiąc o uczuciu.Ciekaw jestem jak to "będzie".Super rozpoczęcie opowiadania-gratuluję. :kiss:  <3

    7 lis 2015