O niebo lepiej cz. VIII

*** XXX ***

Właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko ma jakikolwiek sens? Jak wcześniej byłam pewna swoich- jak mi się wówczas wydawało- idealnych planów, tak teraz wszystko, włącznie z pewnością siebie, gdzieś uleciało… Dlaczego nie pozostawić tych spraw biegowi losu i zająć się swoimi? Tak na poważnie. Przez większość czasu wypierałam z głowy podobne myśli, ale teraz, kiedy zjawił się On wydaje mi się to niemożliwe. Muszę walczyć sama ze sobą. Ale po co? Dlaczego chociaż raz nie mogłabym stać się spontaniczna? Zawsze wszystko takie poukładane, skrupulatnie przemyślane. Tak, jestem twarda i potrafię sobie sama poradzić w życiu! Tak, to prawda, ale teraz, kiedy wyszedł, nie jestem w stanie myśleć o nikim innym. Mogłoby się wydawać, że nie wiem czego chcę. Z jednej strony mu odmawiam, a z drugiej… Minęła 3 godzina, odkąd wyszedł. Czas ciągnął się w nieskończoność. Nie miałam pewności, że wróci właśnie tu, do mnie. Nieznaczne zapewnienie „będę niebawem” nie niosło ze sobą żadnej konkretnej informacji. Co to znaczy niebawem? Kiedyś ktoś użył tego słowa w podobnych okolicznościach i już nigdy go nie zobaczyłam. To niebawem wciąż trwa. A z nim? Jak będzie z nim? W końcu udało mi się odgonić wszelkie niechciane myśli i zasnęłam. Wierciłam się niespokojnie, jakby czegoś się obawiając. Złowieszcze sny nie dawały mi potrzebnego wtedy ukojenia. Przebudziłam się na chwilę, bo coś się zmieniło. Nagle przerażenie zastąpiła błogość. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to właśnie On. Wrócił. Do mnie. Zastanawiałam się, jak zareaguje widząc mnie śpiącą. W duchu prosiłam go by nie uciekał. Testowałam go. Minęła minuta. Dwie. Pięć. Czułam obecność mężczyzny ze zdwojoną siłą. A to oznaczało tylko jedno. Położył się obok mnie i jakby na potwierdzenie moich domysłów, jego ręka wylądowała na moim brzuchu. Wstrzymałam oddech i chyba właśnie tym zachowaniem się zdradziłam. Wiedział już, że nie śpię. Odwróciłam się w jego stronę i opuszkami palców dotknęłam policzka.  

-Wróciłeś- szepnęłam z uśmiechem, którego nie mógł zauważyć.
-Wróciłem- potwierdził moje słowa i ucałował wewnętrzną stronę mojej dłoni.  

Rozmowa w tamtym momencie była zbyteczna. Wiedziałam, że nie jest do końca trzeźwy, ale nie przeszkadzało mi to. Liczyła się jego obecność. To jakiego dokonał wyboru. Mógł przecież wynająć pokój…
Wtuliłam się w jego ramiona i już niczego więcej nie potrzebowałam. Czułam się bezpieczna. Ponownie zasnęłam.  
Kiedy rano się obudziłam, On jeszcze spał. Postanowiłam wykorzystać ten czas i wziąć szybki prysznic, a później miałam plan, aby zrobić nam jakieś śniadanie. Z łazienki wyszłam w samym ręczniku. Byłam przekonana, że mężczyzna jeszcze śpi, dlatego zupełnie swobodnie przeszłam obok łóżka i stanęłam przed szafą. Byłam tak zaabsorbowana przeglądaniem jej zawartości, iż nie usłyszałam zbliżających się kroków. Oprzytomniałam dopiero w chwili, gdy poczułam muśnięcie warg na swoim nagim ramieniu.  

-Nawet nie wiesz, jak bardzo musiałem walczyć sam ze sobą, aby nie pójść do Ciebie pod prysznic- powiedział niskim głosem tuż przy moim uchu- a teraz, najzwyczajniej w świecie, chodzisz tylko w tym- przejechał dłońmi po materiale, a po moim całym ciele przeszły ciarki- i cholernie podoba mi się myśl, że właśnie pod tym czymś, jesteś zupełnie naga…

Nie wytrzymywałam już tego napięcia i powoli obróciłam się w jego stronę. Chociaż wstał dosłownie przed chwilą, wyglądał jak zwykle nienagannie. Patrzył prosto w moje oczy. Zaschło mi w gardle. O Jezu. Jaki on jest… rozpływałam się w jego obecności. Oblicze "twardzielki" zupełnie się ulotniło. Stałam tam całkowicie bezbronna, czekając na dalszy przebieg wydarzeń. Uśmiechnął się, ukazując tym samym te słodkie dołeczki. Tak uwielbiałam ten widok. Odwzajemniłam gest mężczyzny. Pochylił się nieznacznie. Trwaliśmy tak w milczeniu, napawając się swoją bliskością. Nagle jego spojrzenie zjechało niżej. Zlustrował całą moją sylwetkę i powrócił do oczu. Teraz patrzył inaczej. Zastanawiałam się, jak taki mężczyzna może interesować się kimś takim, jak ja?  

-Nie możemy- rzuciłam prawie niedosłyszalnie  
-Dlaczego?- przybliżył się jeszcze bardziej- przecież chcemy tego oboje, nie zaprzeczaj…
-Ale…
-Tak?- nasze usta dzieliły już tylko milimetry
-Mam wrażenie, że mówisz tak każdej kobiecie. Nie chcę należeć do tej większości, która dała się na to złapać, a później została porzucona, rozumiesz?  

Bardzo chciałam w końcu go pocałować. Bardzo. Ale jednocześnie nie chciałam żeby wyszło tak, jak zawsze. Odsunął się nieznacznie i podniósł mój podbródek. Właśnie takich momentów zawsze unikałam. Ale nie tym razem. Nie z nim. Teraz będzie inaczej.  

-Posłuchaj mnie…

_________________________________________________________________________________________

* * * Klara * * *

Tamten moment, tamta chwila zapomnienia poszła w niepamięć. Było nam cholernie dobrze. Wiedziałam już, że podobam mu się tak samo, jak on mnie. Hmm. Ale co teraz? Wróciliśmy z wyjazdu do szarej rzeczywistości. Nie doszło pomiędzy nami do kolejnego zbliżenia. Zachowywaliśmy się trochę jak przyjaciele, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Którzy boją się jakiegokolwiek kroku, by niczego nie rozwalić. Potrzebowałam rozmowy z kimś bliskim. Kimś na kogo zawsze mogę liczyć i oczywiście padło na Natalię. A co z pracą? Leżałam jeszcze w łóżku i uświadomiłam sobie, że nie mam ochoty tam dzisiaj iść. Chwyciłam za swój telefon i zrobiłam to, zadzwoniłam do Dominika.  

-Klara- rzucił roztargniony- coś się stało?  
-Nie, to znaczy tak- tłumaczyłam- czy mogłabym dzisiaj wziąć dzień wolnego?  
-Źle się czujesz? Mam przyjechać?- dopytywał- jedno Twoje słowo i zaraz jestem.  
-Nie, nie. Poradzę sobie, ale dziękuję za troskę.
-Zawsze troszczę się o to, na czym mi zależy, wiesz?- po chwili dorzucił szybko- mamy tu lekkie urwanie głowy, ale jasne, gdyby coś się działo, dzwoń.  
-Dobrze, do jutra.  
-Do jutra, maleńka.  

Jedna z najtrudniejszych rozmów w moim życiu. Jasne, że powinieneś przyjechać! Najlepiej z jakimś winem… i innym nastawieniem. Nie możemy przecież wiecznie od siebie uciekać.  

Zadzwoniłam po swoją przyjaciółkę. Już po godzinie siedziałyśmy przed telewizorem, objadając się lodami. Powiedziałam jej wszystko, no może oszczędziłam tych pikantniejszych szczegółów, ale sytuację z grubsza miała już naświetloną. „Powinniście dać sobie więcej czasu”- usłyszałam. Doskonale znałam jej punkt widzenia. „Pokaż mu, co może stracić. Niech trochę zatęskni” Może ona ma rzeczywiście rację? Może powinnam udawać, że nic mnie nie rusza? Jego obecność. Jego spojrzenie. Jego głos. Jego… wszystko. Zaczęłam postrzegać to w zupełnie innych niż dotychczas barwach. Od razu poprawił mi się humor.  

-A u Ciebie jak?- zapytałam w końcu- teraz ja zamieniam się w słuch- uśmiechnęłam się do niej.  
-Poznałam kogoś- zaczęła
-I nic mi nie powiedziałaś?- rzekłam z udawanym wyrzutem
-Nie powiedziałam, bo byłaś wtedy z tym swoim Dominikiem. Miałaś się czym zajmować- puściła oczko- więc ma na imię Marcel, jest 4 lata starszy i…
-I?- podjęłam
-Jest bardzo fajny.
-No w końcu!- ucieszyłam się- to kiedy go poznam?  
-W zasadzie, to byłam z nim umówiona na dzisiaj, ale napisałam, że nie dam rady.
-Chyba żartujesz?! Nie będziesz rezygnowała z fajnego faceta tylko dlatego, że Twoja przyjaciółka ma jakiegoś wymyślonego "doła". Wstawaj, no już- pospieszałam ją- o której mieliście się spotkać?  
-O 13- odpowiedziała z powątpiewaniem w głosie
-To dzwoń do niego i mów, że jednak znajdziesz czas- poinstruowałam.
-Okej, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?  
-Że pójdziesz ze mną.
-To jest Twoja randka, nie moja.  
-To nie idę.  
-Jak to będzie wyglądało?- zaczęłam się śmiać- mam iść jako Twoja przyzwoitka? Chyba się go nie boisz, hmmm?  
-Chcę po prostu żebyście się poznali. I nie, nie boję się.
-No dobra, dzwoń!

W czasie, kiedy ona dzwoniła, ja poszłam do kuchni. Nie chciałam przeszkadzać w tej rozmowie. Po chwili, dołączyła do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.  
Nie trzeba być filozofem, żeby się domyślić, że się zgodził. Tak więc, idę z nią.
On natomiast przyjdzie ze swoją siostrą, bo obiecał, że podwiezie ją na spotkanie z chłopakiem. Okej, całkiem dobry plan. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ogarnęłyśmy się dość szybko. Zostało nam jeszcze trochę czasu, więc poszłyśmy do parku. Usiadłyśmy na tej ławeczce, co zazwyczaj i pogrążyłyśmy się we wspomnieniach. Zanim się obejrzałyśmy, musiałyśmy już lecieć w umówione miejsce. Kątem oka spoglądałam na przyjaciółkę. Czyżby się stresowała? No ładnie! Wpadła…  

-Będzie dobrze- rzuciłam uspokajająco- już się tak nie stresuj.
-Aż tak widać?- roześmiałyśmy się, zwracając tym samym uwagę przechodniów

Trochę się rozluźniła. Dotarłyśmy na miejsce. Weszłyśmy do kawiarenki. Marcela z siostrą jeszcze nie było, ale postanowiłyśmy zająć już wolny stolik. Niezły ruch tutaj- pomyślałam- i skierowałam się w stronę ostatniego wolnego miejsca. Dosłownie o parę sekund uprzedziłam jakiegoś młodego chłopaka i posłałam mu przepraszający uśmiech. Odwzajemnił go, a więc wszystko w porządku. W końcu- kto pierwszy ten je wygodnie!  
Po chwili przyszedł Marcel. Wydawał się całkiem sympatycznym facetem. Natalia przedstawiła nas sobie i zajęła miejsce obok niego. Myślałam już, że to będzie jeden z normalniejszych dni, odkąd wróciłam z wyjazdu, ale niestety…  
Jakby na zawołanie, zza rogu wyłoniła się tak dobrze znana mi postać. Niczym nieskrępowana podeszła do naszego stolika. Czego ona znowu chce?- zastanawiałam się- moja mina nie wyglądała chyba zbyt przyjaźnie. Nie zauważyła mnie jeszcze. „Braciszkuuu…” O cholera! Tylko nie to! Nie słuchałam, co mówiła dalej. Byłam w zupełnym szoku. No tego to się nie spodziewałam nawet w największych koszmarach! Przeniosła wzrok na Natkę, uścisnęła jej dłoń, a później spojrzała na mnie. Zauważyłam w jej spojrzeniu jakiś cień nienawiści i… satysfakcji? O co mogło chodzić?

-Klara- wydusiła- Ciebie się tu nie spodziewałam  
-Iwona, no tak… Ja Ciebie tym bardziej.
-Wy się znacie?- rzucił zaskoczony Marcel
-Hmmm, jaki ten świat jest mały…

Na szczęście zaraz miał przyjechać jej chłopak. Ufff, błagam niech się pospieszy, a będzie zasługiwał na moją dozgonną wdzięczność. I kolejne zdziwienie! Aż oczom nie wierzę… Dominik! A on, co tu do cholery robi? Od razu wyłapał moje spojrzenie i nie ukrywał zdziwienia. Podszedł do nas.
Zignorował wszystkich i zwrócił się bezpośrednio do mnie.  

-Widzę, że czujesz się już zdecydowanie lepiej- ten jego czysty, nieprzenikniony wzrok właśnie mnie piorunował.
-Widzę, że mimo tylu zajęć znalazłeś chwilę, żeby się zrelaksować- odwdzięczyłam się tym samym.
-Chodźmy stąd- poprosiła Iwona- chyba nie będziemy tutaj z nimi siedzieli, hmm?  

Ona? On? Co do cholery?! Jej chłopak? Dominik! Mina Natalii była tak samo wymowna jak moja. Tylko Marcel wydawał się w tym wszystkim zagubiony. Przywołałam wymuszony uśmiech na twarzy.

-Chyba nie odmówisz swojej dziewczynie, co nie, Szefie?- szepnęłam, przeprosiłam przyjaciółkę i jej nową „zdobycz”, po czym wyszłam zaczerpnąć świeżego powietrza.  
-Klara, o czym Ty mó…- nie słuchałam go. Nie miałam ochoty.  

Czy każdy spotkany przeze mnie facet musi być taki sam? Czy nie mogę spotkać w końcu kogoś zupełnie normalnego? Kto nie będzie grał na dwa fronty… kto po prostu szczerze wyłoży sprawę i nie będzie się bał mojej reakcji… Mogła to być każda inna osoba, ale dlaczego akurat On? Usiadłam na pobliskim murku i zatopiłam się w myślach. Przymknęłam powieki. Nagle poczułam przysłaniający mnie cień. Otworzyłam oczy. Przed sobą ujrzałam uśmiechniętego blondyna. Na oko miał około 30 lat. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to gitara. Trzymał ją w swoich dłoniach jak jakiś największy skarb. Zajął miejsce obok mnie i bez słowa zaczął grać. Po chwili usłyszałam także jego czysty, dźwięczny głos.  

„ Podobno każda miłość jest pierwsza
Myślę, że nawet jest to prawda
Lecz czuję również, że ta do Ciebie
Jest dla mnie wyjątkowo ważna

Z pewnością każda miłość jest ważna
A kiedy trwa jest najważniejsza
Lecz ta do Ciebie bez wątpliwości
Od tych poprzednich jest piękniejsza

Miłość to miłość, każda jest piękna
Ta która kwitnie jest najpiękniejsza
Lecz jestem pewien, że ta do Ciebie
Jest w swej wyjątkowości pierwsza”

Uśmiechnęłam się szczerze. Tego właśnie mi brakowało. Ten nieznajomy mężczyzna swoim zachowaniem poprawił mi humor na resztę dnia. Skończył grać.  

-Dziękuję- szepnęłam
-Cała przyjemność po mojej stronie- odpowiedział- po to tutaj jestem- puścił do mnie oczko, po czym wstał i najzwyczajniej w świecie odszedł.

Nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Z jednej strony, nie chciałam zawieść swojej przyjaciółki, z drugiej- byłam pewna, że ona to zrozumie. Nie czułabym się dobrze, gdybym właśnie tam wróciła. Tym bardziej, że Natka obwiniałaby za to wszystko tylko i wyłącznie siebie. A tak… może spędzą jakoś miło czas we dwoje- pomyślałam. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do niej.  

-Na początku przepraszam- nie dałam jej dojść do słowa- nie chciałam Wam popsuć spotkania, dlatego wyszłam. Mną się nie przejmujcie, ale…
-Klara, przepraszam. Ja naprawdę nie wiedziałam- zaczyna się
-Spokojnie Nat, przecież nic takiego się nie stało, no nie?- rzuciłam swobodnie- ale wolałabym chwilowo tam nie wracać. Pospaceruję trochę, przemyślę kilka spraw- wyjaśniłam- przeproś Marcela. I oczywiście, zrekompensuje moje zachowanie w najbliższym czasie. Szykujcie się- uprzedziłam- miłej zabawy…
-Mam nadzieję, że taka będzie- ucieszyła się- okej, poinformuję go o Twoich planach- mówiła- zadzwonię później i zdam Ci relację. Ale jedno Twoje słowo i jestem, pamiętaj! Nie myśl za dużo… i trzymaj się, całuski.
-Buziaki!

To kolejna osoba, która zapewniała mnie o swojej pomocnej dłoni. Ale ona jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, w przeciwieństwie do tej drugiej… Postanowiłam, że wrócę do domu, przebiorę się w dresy i pójdę pobiegać. Sport zawsze dawał mi pewnego rodzaju wytchnienie. Tym razem, nie mogło być inaczej. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Obrałam już stałą trasę biegu, ale w pewnym momencie zboczyłam trochę ze ścieżki. Miałam zamiar udać się do miejsca idealnego na podły nastrój (choć już trochę poprawiony przez wspomnianego wcześniej tajemniczego gitarzystę). Czasami zdarzało mi się tam chodzić, kiedy miałam do podjęcia jakieś ważne decyzje. Tamtejszy klimat po prostu sprzyjał mojej wyobraźni, intuicji, dosłownie wszystkiemu. Dlatego dzisiaj to miejsce, nie było takim przypadkowym wyborem. Dookoła panowała całkowita cisza. Krajobraz spowity był drzewami, przeplatanymi gdzieniegdzie krzewami, czy też dziko rosnącymi kwiatami. O tak, ukojenie. Spokój nadchodzi- pomyślałam, ale wówczas nie zdawałam sobie sprawy, jak dalekie od prawdy może być to stwierdzenie. Rozejrzałam się dookoła i kiedy miałam już skręcać, usłyszałam jakieś podejrzane głosy. Mimo, iż było to totalne bezludzie i w razie jakiegokolwiek „w” nie miałam kogo wołać o pomoc, podeszłam bliżej tajemniczego źródła dźwięków. Ukryłam się za drzewem. Czułam się trochę jak jakiś szpieg, ale coś mi mówiło, że nie jestem tu przypadkiem. Coś musiało być nie tak. Nie myliłam się… Jednak to nie napawało mnie zbytnim szczęściem. Zorientowałam się, że natrafiłam na scenę jakiś porachunków. Dwóch mężczyzn pastwiło się nad innym mężczyzną, mniej więcej w tym samym wieku, lecz znacznie słabszym pod względem siły. Jeszcze nie używali przemocy, ale widać było, że zaraz do tego dojdzie. Co robić, co robić?- natłok wszelkich możliwych rozwiązań nie pozwolił wyłonić tego najlepszego. Cofnęłam się. Chciałam jak najszybciej znaleźć zasięg i zadzwonić na policję. Pech chciał, że zapomniałam jak używa się rozumu! Zamiast spojrzeć pod nogi zanim zrobiłam jakikolwiek krok… Akurat w momencie, kiedy głosy ucichły, spokój przerwał dźwięk łamanej gałęzi. Tak, jak nie trudno się domyślić, jego sprawcą lub raczej sprawczynią byłam ja we własnej osobie… i tym samym obecność jedynego świadka porachunków wyszła na jaw. Jeden z mężczyzn postanowił sprawdzić, co jest grane. Spanikowana, nie potrafiłam wykonać żadnego kolejnego ruchu. Kobieto, już po tobie… Ale nie! Niedaleko ujrzałam pewne zagęszczenie, które dodatkowo przysłaniał ogromny kamień. Jeśli uda Ci się tam dotrzeć, będzie dobrze- powtarzała moja podświadomość. Nie zdążyłam się jednak dobrze obrócić, kiedy na swoich ustach poczułam czyjąś dłoń- skutecznie uniemożliwiającą mi krzyk. Za późno- pomyślałam (…)






` Oto kolejna część :) I jak tym razem? Kwestia czasu nadal stoi pod znakiem zapytania i nie wiem, kiedy dodam następny rozdział. Oczywiście, dziękuję za wszystkie komentarze i wskazówki! Jak zawsze, skutecznie motywujecie :3

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3166 słów i 17841 znaków.

12 komentarze

 
  • Użytkownik Karolina12

    Kiedy kolejna?

    28 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @KontoUsunięteina12 Myślę, że w weekend powinna w końcu być :)

    3 mar 2016

  • Użytkownik Majka

    Świetne!! ????

    21 lut 2016

  • Użytkownik Pina

    Genialne opowiadanie. Czekam na więcej  :jupi:

    13 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Pina Dziękuję bardzo ;)

    13 lut 2016

  • Użytkownik madziax

    Cudo kiedy kolejna ?

    11 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @madziax Dziękuję ;3 Nie mam pojęcia, kiedy kolejna ;)

    13 lut 2016

  • Użytkownik Chrumkacz

    Ciekawe co z nią zrobią ?  Może sama się obroni , może kiedyś uczyła się wschodnich sztuk walki ? :)

    11 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Chrumkacz Może i tak :D Wezmę to pod uwagę ;)

    13 lut 2016

  • Użytkownik NataliaO

    <3

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @NataliaO <3 :*

    10 lut 2016

  • Użytkownik lunetka96

    cudowne jak zawsze :) <3

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @lunetka96 Dziękuję <3

    10 lut 2016

  • Użytkownik claire

    O kur...de  :eek:  i co będzie dalej??? Super część :)

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @claire Jeszcze nie wiem, co będzie dalej :D I dziękuję ;)

    10 lut 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    Zaczynasz zaplątywać jaki gordyjski węzeł-tylko jaki i kto go rozplącze-przeczytamy  w następnych odcinkach.Jużwiem że nie prędko, lecz wcale mi to nie przeszkadza,bo opowiadanie warte jest czekania na dalszy ciąg. Jest bardzo piękne w swych opisach uczuć,wątpliwości,zwrotach akcji. Po prostu cała Nikka ze starszych opowiadań.Właśnie to mi się też podoba. <3

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @czarnyrafal Ojeeej, jak zawsze dziękuję bardzo :3

    10 lut 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    @Nikka nie ma za co. To ja Tobie dziękuję za dotychczasowe rozdziały i proszę o jeszcze. <3

    10 lut 2016

  • Użytkownik Tosia12283

    Super :)

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Tosia12283 Dziękuję :* :)

    10 lut 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    boskie! !

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @Misiaa14 Dziękuję! ;)

    10 lut 2016

  • Użytkownik Kamilka889

    Cudoooo

    9 lut 2016

  • Użytkownik Nikka

    @KontoUsuniętelka889 Dziękuję :)

    10 lut 2016